Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Wyprowadzka może i nie, bo mam dopiero 20 lat (dla niektórych może i to dużo) i nie jestem gotowy na całkowite usamodzielnienie się. Ale rozpoczęcie studiów i pracy jednocześnie jak najbardziej. Mniej czasu ze sobą, mniej kłótni, niezależność finansowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przygotowałam karteczkę dla psychiatry, wypisałam kilka najważniejszych rzeczy, przeraża mnie ta wizyta, a jeśli będzie chciał mnie wsadzić do psychoatryka, to ja tego nie przeżyję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

suicidesilence, też mam 20 lat, boję się trochę tego, że wszystko będę musiała robić sama i na siebie uważać, ale cóż... taka jest cena za zmiany, które - jak wierzę - mogą być tylko na lepsze.

 

Ja już mam dość życia, tak jak żyję... żyję - to nawet brzmi śmiesznie, ja po prostu wegetuję, mam wrażenie, że żyję tutaj sobie ,,na brudno"... chcę zacząć od nowa, ale przyciąganie ziemskie jest tutaj zbyt silne. Ale może w przyszłości będzie inaczej... Przynajmniej wierzę, że jakaś pozytywna przyszłość mnie czeka, taki plus tego wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

suicidesilence, też mam 20 lat, boję się trochę tego, że wszystko będę musiała robić sama i na siebie uważać, ale cóż... taka jest cena za zmiany, które - jak wierzę - mogą być tylko na lepsze.

 

Obawy w takich sytuacjach są normalne - i u zdrowych i u chorych, tym bardziej, osób.

Docenisz niebawem tę niezależność jaką posiadasz, tę wolność wyboru i decydowania o sobie i nie słyszenia zarzutów, pretensji, krytyki. Będziesz sama sobie Panem na swoich włościach. :smile:

Z odpowiednim podejściem i nutką optymizmu takie zmiany będą wychodzić na dobre. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Totalnego doła ciąg dalszy... muszę wyjść, a nie mam siły.

Milion ohydnych myśli łazi mi po głowie - właśnie spróbowałam dać szansę sobie i pewnemu koledze i wiecie co...? Te myśli mówią mi, że będę płakać. Że mnie wykorzysta, zostawi, zrani, upokorzy, złamie mi życie blah blah blah, i tak milion razy na minutę, bez przerwy. Krzyczą na mnie, że mam uciekać, zostawić wszystko, zostawić JEGO i uciekać, bo popełniłam błąd, uciekać, zostać sama i się schować.

Boże, chcę się schować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja się przed chwilą zestresowałem, bo jedna dziewczyna, z którą miałem pewne przejścia damsko-męskie, coś do mnie pisze z pytaniami. Ja ją olałem, zdystansowałem się (z powodu tego że widziałem że nic z tego nie bedzie), a ona znowu robi swoje akcje i udaje "głupią". No masakra. Odpowiedziałem jej obojętnie, ale mnie stresuje i wkurza :? .

Lepiej ją olać jak mam mieć znowu boleści brzucha. :-|

Noo, to się wyżaliłem, heh.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wrazliwy, chybabym zrobiła to samo na twoim miejscu, ale nie wiem czy to akurat pocieszające

 

jęczenia cześć dalsza:

Te myśli, o któych pisałam poprzednio wciąż są GŁOŚNE jak cholera, za głośne, by cokolwiek robić. Wytykają mi też, ze jestem naiwną głupią szmatą, też mi nowość, co?

Kupiłam spodnie - co z tego, że w rozmiarze 34, skoro wyglądam jak wieloryb? Brzydzę się sobą i się tego boję, bo wiem co to znaczy, jest gorzej.

Zostałam zmuszona do zjedzenia posiłku w KFC - WSZYSCY się na mnie patrzyli WSZYSCY! Myślałam, że umre. Posiłek oczywiście zwymiotowałam. Nie mam motywacji nawet, żeby poszukać zapalniczki.

Chryste, będę wyć jak pies... Dawno moja twarz nie była tak blisko ziemii, i oddychając nie wciągałam tyle piachu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cholera jasna !! Co najlepiej robić jak pojawiają się omamy dotykowe.Może zawiadomić "władze" o próbie gwałtu,może

deprawacji... czy może z chiszpańską muchą pójść w drogę.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paskudny dzień, w którym dociera do mnie cała beznadzieja życia, przyśnił mi się dzisiaj mój ex, przytulaliśmy we śnie, wszystko wróciło, cały ból, ja się nie nadaję do życia kompletnie, już siebie nie posklejam, już nie będę o nic walczyła, już wszystko stracone, już nic nie będzie, moje życie skończyło się jakieś 20 lat temu, a potem to już były tylko nędzne próby życia, na tym świecie nigdy nie było nigdzie dla mnie miejsca i już nie będę go szukać i oszukiwać siebie, że dam radę, że warto, bo nie warto, jeszcze ta wizyta u psychiatry, zaczynam się bać, że wyśle mnie do psychiatryka, a ja tego nie przeżyję, nie pójdę tam, bałam się tego dnia gdy stracę resztki nadziei, ten dzień nadszedł, teraz może uratuje mnie tylko silna wola

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja Wam powiem taką rzecz: spotkał mnie miły dzień (w sumie nic się nie wydarzyło, co by miało mnie wprawić w lepszy nastrój), ale cieszę się, że dziś nie wyję z bólu, nie zużyłam żadnej chusteczki, nie myślę o przyszłości w kategoriach ,,nie uda mi się" (bo jakoś w ogóle o niej dziś nie myślę, upajam się wietrzykiem na dworzu), no i jest generalnie miło. Po kilku dniach totalnego rozbicia wracam do jakiegoś przyzwoitego stanu. Właśnie dla takich przebłysków normalności warto próbować się wziąć za siebie, wierzyć, że będzie ok. Kiedyś te przebłyski zmienią się w trwały stan szczęścia, w to wierzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×