Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

nie czuje siebie czemu to takie trudne do pokonania?czemu mnie do dotknelo?chce sie cieszyc zyciem a nie umiem..kiedy to minie?

mam dzis STRASZNEGO DOLA

 

[Dodane po edycji:]

 

Dzis jedyna rzecz jaka mi pomaga to wyplakanie sie w poduszke i paczka fajek,chce byc zdrowa,ale boje sie ze to uczucie bedzie trwalo kupe czasu i ze juz nigdy nie bedzie jak dawniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sluchaj, mysle ze kazdy z nas zadawal sobie pytanie dlaczego ja i kiedy to minie. Ja wiem to okropne uczucie i bardzo trudno sobie z tym poradzic. Ja sie pocieszam tym ze kiedys w koncu musi przejsc, przeciez nie moze trwac wiecznie. Ja mam najgorzej jak musze wyjsc poza dom :( ale powoli sie zmuszam.

 

[Dodane po edycji:]

 

Takie wyplakanie w poduszke mi np pomaga, to jakies wyrzucenie negatywnych emocji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem cos o tym poza domem jest najgorzej,zawsze sie boje ze ktos sie zorientuje ze cos mi jest,albo ze zaczne juz tak sie dziwnie zachowywac i strace kontrole nad swoja swiadomoscia,i zawioza mnie do szpitala i zwiąża pasami i juz nic do gadania nie bede miala.a tu trzeba z domu wychodzic i zyc,byle jak ale zyc.strasznie to smutne i przygnebiajace

 

[Dodane po edycji:]

 

nie ktorym ludziom pomaga wysilek fizyczny,a tobie pomaga?bo ja probowalam i bylo jeszcze gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda, dokladnie mysle to samo co opisujesz, ze strace kontrole nad sobą itd. Mowilam o tym też psychiatrze i rozumial, mowila ze od wielu osob tak sluszy, jednak wcale nie traca swiadomosci, to tylko taki podswiadomy lęk. niestety... trzeba jakos zyc:( ja teraaz wrocilam do poprzedniego leku ktory mi pmagal dlugi okres, i czekam na skutki

 

[Dodane po edycji:]

 

Wysilek fizyczny zupelnie mi nie pomaga, tylko pogarsza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jak dlugo trzeba czekac na jakies efekty takich lekow?czy one zmieniaja nasza osobowosc?i jeszcze jedno pytanie czy po takich lekach nie strace swiadomosci?boje sie ze moj stan sie pogorszy i juz naprawde zwariuje

 

[Dodane po edycji:]

 

ile lekow wyprobowalas zanim trafilas na ten ktory ci pomaga?i jakie mialas skutki uboczne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

te leki to nie sa neuroleptyki ani psychotropy, ja biore taki ktory zawiera serotonine ktora jest odpowiedzialna za nastroj. nie stracisz swiadomosci po lekach, tylko nie od razu mozna trafic na dobry lek dla siebie, ja przez ostatni miesiac bralam bioxetin , zupelnie nie trafiony, pogorszyl samopoczucie, dlatego wrocilam do poprzedniego ktory bralam niecale 3 lata , mam nadzieje ze i tym razem pomoze. a na efekty leku... hmm... tez zalezy od czlowieka, u niektorych efekty moga sie pojawic po 2 tyg u niektorych po 6.

 

[Dodane po edycji:]

 

ja o tyle mialam szczescie , ze za pierwszym razem trafilam na dobry lek dla mnie, ten walsnie ktory bralam dlugi czas. a skutki uboczne u mnie to glownie na poczatku ospalosc, zawroty i bole glowy i jeszcze brak apetytu. ale do wytrzymania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim:-), poczytuje to forum od dłuższego czasu, bo również mam nerwicę....Zaczęło się wszystko 4 miesiące po urodzeniu dziecka od ataków paniki,że umieram..Po prostu obudziłam się pewnego dnia nad ranem i poczułam,że mam ciało jak z waty( nie czułam go zupełnie), zaczęła się panika, łapanie powietrza, wietrzenie głowy w oknie na mrozie, potem dreszcze, skoki ciśnienia itd...Te ataki pojawiały się coraz częściej,najgorszy był w marcu(wieczorem bez powodu poczułam jakiś dziwny lęk w sobie, zaczęłam się trząść cała, nogi latały mi jak galareta, wydawało mi się że nie mogę złapać oddechu-po kilku godzinach doszłam do siebie-wzięłam nerwosol i validol,choć raczej ze zmęczenia tym stanem zasnęłam ..).Rano pojechałam na pogotowie , zrobili mi ekg i powiedzieli,że mam się uspokoić,ze to na tle nerwowym ( to stwierdzili po tym jak powiedziałam,że od kilku dni mam wrażenie jakbym nie żyła, jakby mi się wszystko śniło) i skierowali do psychiatry. Psychiatra stwierdził nerwicę i powiedział,że uczucie snu na jawie to ucieczka organizmu przed lękiem...Przepisał rexetin ( chyba to lek nie trafiony, bo czytam,że żadne z Was go nie brało na d/d). Udałam się jeszcze do zaufanej internistki , która zna mnie od lat, ona z kolei rzekła że to depresja, przepisała propranolol(bo w ataku serce chce mi wyskoczyć) i pramolan na płaczki i lęki , no i magnez. Ze wszystkich tych leków brałam jedynie magnez...potwornie boję się ostatnio wszelakich leków...boje się że mi się po nich pogorszy,że nie będę kontaktować,że mnie otępią do reszty i mnie zamkną w w wariatkowie.....Najgorsze w tym wszystkim jest to uczucie nierealności, jakbym do końca się nie obudziła, czynności wykonuje mechanicznie- jak robot, boje się wyjść z dzieckiem na spacer-bo przecież mogę nie zareagować odpowiednio w danej chwili i coś mu się stanie ,mam ciągle zaburzoną koncentracje, wydaje mi się ,że nie upilnuje dziecka w domu przez to...ech.. Dodam,że ten stan trwa już prawie 5 miesięcy , lęki jakby ustały ( a potrafiłam się wystraszyć oszpeconej twarzy w tv czy miny własnego dziecka...) , zostało to potworne uczucie derealizacji...Zapomniałam napisać najważniejszego, w dzieciństwie miałam podobne ataki(teraz wiem że to była nerwica a nie jak to lekarz ujął- dojrzewam i organizm wariuje albo ja symuluje..).Wtedy też bałam się zasnąć w obawie że się nie obudzę ,liczyłam oddechy przed snem i czułam się chwilami jak we śnie( pamiętam że chciałam wąchać amoniak, by się obudzić:D),wtedy derealizacja przeszła(trwała krótko), teraz uderzyło wszystko ze zdwojoną siłą i trzyma...Tak bardzo chciałabym poczuć ,że żyje ,że nie wariuję,że wstaję

nie jak automat ale jak w pełni sprawny człowiek, by wszystko było jak dawniej...Pocieszam się ciągle tym, że derealizacja w dzieciństwie minęła ,więc teraz też do cholery musi :?., tylko czy jeśli trwa już tyle to może ja wariuję :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wkręta za wkrętą b:adzicie w b;ednym ko;e :time::time::time::time::time::time::time::time::time::time::time::time:

 

[Dodane po edycji:]

 

NERWICA TO JEST WKRĘTA IM WIECEJ POSTOW TU PRZECZYTACIE TYM WIECEJ OBJAWOW BEDZIECIE MIE;I!!! PROSTE......... ZYCIE JEST TY;KO JEDNO WIEC TRZEBA JE GODNIE PRZEZYC NIE MA ROZCZU;ANIA.... JA TEZ TAK ROBI;EM . I DA;EKO NIE ZASZED;EM DOPIERO JAK ODKRY;EM SEDNO SPRAWY WSZYSTKO WROCI;O DO NORMY. TAK NA BANK MACIE SCHIZOFRENIE DEPERSONA;IZACJA WYSTEPUJE TY;KO W SCHIZOFRENII POWIE WAM TO KAZDY ;EKARZ RZEKOME DD W NERWICY TO OBJAW UBOCZNY ;EKOW TO TY;E.

 

[Dodane po edycji:]

 

,,1ęków "

 

[Dodane po edycji:]

 

Depersonalizacja – zaburzenie psychiczne towarzyszące często derealizacji objawiające się odczuwaniem zmian we własnym sposobie myślenia czy poczuciu zmian własnej tożsamości.

 

Wyróżnia się depersonalizację w przebiegu schizofrenii (psychotyczną) objawiającą się odczuwaniem utraty kontroli nad własną psychiką, zmianą swojej osobowości i integralności. Większość z tych odczuć ma charakter urojeń i omamów psychicznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwaga! Po raz kolejny powtórzę: jedyne w 100% skuteczne lekarstwo na dd: NAUCZYĆ SIĘ OLEWAĆ TEN STAN. Monika, czy czytając forum twój stan się polepsza? Wątpię. Jedyne co zyskujesz to wiedza o nowych objawach, które występują u innych. A nie jest to bezpieczne, bo możesz je zacząć sobie wkręcać:P Tak już działa ta choroba. Trzeba wyluzować!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mateusz 2100 wiec myslisz ze depersonalizacja/derealizacja to wszystko przez lęk?to czym sie w takim razie rozni DD w nerwicy a DD w schizo?sa jakies typowe różnice?a moze to znaczy ze jezeli naprawde mielibysmy schizo to uwazalibysmy ze to normalny stan i nie mielibysmy zadnego krytycyzmu w stosunku do tego co nam dolega?

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BZDURA MATEUSZ!!!!! BZDURA nie pisz rzeczy o których nie masz jak widać pojęcia....

Depersonalizacja i derealizacja jest zjawiskiem wystepującym w silnym lęku. Wystepuje w nerwicach, depresjach i schizofreniach równiez (bo tam tez lęk występuje). W schizofrenii będziecie mieli objawy wytwórcze, omamy, urojenia itp. Przede wszystkim schiz nie zaczyna się od depersonalizacji.

Jednak co Mateusz pisze dobrze to nie czytac o objawach schizofrenii, nie ma po co. To nakreca lęk a dalej derealizację i depersonalizacją.

Tyle że jeśli ktoś dostał już depersonalizacji czy derealizacji to jak najbardziej powinien poszerzyć wiedzę o niej żeby się jej nie bać. Żeby widziec, ze jest to wynik lęku, nerwicy albo depresji. Oraz to, że można to leczyć i nie umiera się na to ani nie jest to wstępem do psychozy.

I dd nie jest rzekome to jest objaw, który istnieje jak każdy inny. Faktem jest tylko, że osoby które nie mają prawdziwej DD a mają nerwicę, nie powinni czytać takiego tematu.

Jeżeli ten stan jest silny bardzo i utrudnia komuś z was życie to trzeba to zacząc leczyć a nie olewać, olewac to możesz kwiatki w ogródku.

Terapia plus leki. I jedyne co to zapoznając się z tym, że derealizacja/depersonalizacja jest stanem bardzo cięzkim (objawy są męczące) nie oznacza zagrożenia życia ani nie oznacza choroby psychicznej. W ŻADNYM WYPADKU!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, wchodzę na forum po półrocznej przerwie. Obiecałem sobie, że jak już będę pewny, że udało mi się z tego wyjść, to napiszę na forum o swoich doświadczeniach. Miałem te same objawy o których piszecie, stwierdzoną nerwice lękową, elementy fobii społecznej i ocd.

Z nerwicą borykałem się razem ponad 10 lat. Rok temu postanowiłem sobie,że nie ma sensu tak żyć, że musi być jakiś sposób na to, żeby z tego wyjść (juz wcześniej miałem próby z lekami, które nieco pomagaly, a także 2 letnia psychoterapie w stylu psychoanalizy-z perspektywy czasu zupelnie niepotrzebną). Zacząłem od zapisania się na terapię poznawczo-behawioralnej do doświadczonej psychoterapeutki-prawie od początku widziałem, że ma to sens (w przeciwieństwie do psychoanalizy, przez którą przechodziłem 4 lata wcześniej), jednak moje objawy były tak silne, że uniemożliwiało to skuteczną terapię. Zacząłem łykać lexapro, które już kiedyś nieco mi pomogło, ale wpadlem w pułapkę znalezienia "tego idealnego leku", pomysłałem, że spróbuję jak działa na mnie seronil, potem sertralina i paroksetyna. Psychiatra przepisał mi seronil i po około miesiącu musiałem brania przerwać terapię poznawczo-behawioralną. Przeżyłem najgorsze 2tyg w życiu. Za szybko doszedłem do dawki 60 mg seronilu (było to szybko, ale dopuszczalnie przez psychiatre) i przy tej dawce poczułem nagle, że nie wiem co się ze mną dzieję. Wtedy nie wiedziałem jeszcze,że jest to depersonalizacja spotęgowana do kwadratu,dopiero psychiatra wytłumaczył mi przez telefon, że seronil może tak czasem działać na lękowców (ale nie na wszystkich oczywiście, po seronilu miałem jeszcze epizod z sertaliną i na mnie działała podobnie jak seronil, także tak już po prostu mam,tylko lexapro było ok dla mnie). W każdym razie, tak jak zawsze objawem mojej nerwicy była depersonalizacja w stresowych sytuacjach, tak wtedy miałem taki stan zafundowany non-stop...Żeby nie przedłużać tego posta-po seronilu i sertralinie wrocilem do terapii poznawczo-behawioralnej i lexapro i po 2-3 miesiacach moglem powiedziec, że skonczylem moją 10 letnia mordęgę. Teraz, po następnych paru miesiącach mogę powiedzieć, że najbardziej sensowne na nerwicę (nie chcę generalizować, ale jak czytam o osobach, które z tego wyszły, to właśnie po tym rodzaju psychoterapii) są terapia poznawczo-behawioralna połączona, jeśli to konieczne, z lekami. Początkowo bardzo pomocna jest świadomość tego, co się z nami dzieje (przez pierwsze 4 lata nie podejrzewałem wogóle, że mój stan ma związek z psychiką), a potem, w dalszym procesie zdrowienia, zajęcie się hobby lub po prostu, jeśli to już potrafimy, tzw. normalnym życiem i powolnym zapominaniem, że istnieje coś takiego jak nerwica. Reasumując_głównym sposobem na wyjście z tego były dla mnie leki i paromiesięczna psychoterapia poznawczo-behawioralna-"zajęcie się życiem" przyszło u mnie po tych dwóch "lekarstwach" samoistnie.

Ameryki nie odkryję, ale stwierdzę jeszcze, że można na samych lekach jechać (jeżeli stosuje się je rozsądnie:)- pomaga, umożliwia w miarę normalne funkcjonowanie, ale dopiero terapia poznawczo-behawioralna zapewnia, że po ich odstawieniu albo gdy nadejdą tzw. gorsze dni, będziesz wiedział co robić, by nerwica nie wróciła. Pozdrawiam wszystkich, życzę wytrwałości i powodzenia w walce, trzymam kciuki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×