Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Moją dziewczynę raz zaczepił sąsiad i zaprosił ją na wesele. Ona lubi wesela, ale najbardziej zdenerwowało mnie ( to chyba zazdrość?) , że widzę jak ją ciągnie aby iść... W końcu zdecydowała nie iść, ale temat znów jest na rzeczy i wczoraj byłem wściekły przed snem i po przebudzeniu ( już scenariusze zdrad w głowie). To chyba zazdrość :):) Co prawda destrukcyjna, ale dla mnie dobry znak... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już nie mam się nad czym zastanawiać, gdyż ona odeszła.

Już jej nie ma, myślałem o jej dobru wtedy, niestety nie potrafiła docenić tego co jej dawałem.

Więc ja nie będę się prosił o to, już sprawa zakończona.

 

Tutaj są uczucia, które każdy rozumie inaczej, trudno powiedzieć co jest lepsze- u mnie takie wątpliwości trwały jeden albo dwa dni i zerwałem, później po tygodniu się zeszliśmy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio lękam się tego,ze pożądam innych kobiet. Obracam się za innymi na ulicy, podziwiam ich piękno. Chyba dążę do jakiegoś perfekcjonizmu, bo chciałbym tego nie mieć. Ponad to non stop sprawdzam i analizuje swoje zachowanie. Jak zrobię coś dobrze, to stawiam sobie plus,ze kocham. Jak coś zapomnę o niej dla niej to odrazu minus i się dołuje :/ Teraz własnie jeszcze doszedł lęk,ze mógłbym ją zdradzić i sięzakochać w kimś innym. ;/

Wiecie t o naprawdę męczy mnie :/ Jak tu była miałem zero lęków, czułem się cudownie. Jak mi mówiła,że mnie kocha to nie czułem jakiegoś specjalnego szału, ale ciągle wypatrywałem jej, szukałem pocałunku, dotyku i tego, aby na mnie się chociaż trochę spojrzała... Niekiedy uciekałem wzrokiem, że niby nie patrzę jak coś :P Żeby nie myślała, że ciągle się na nią gapię :P Tak bardzo płakałem jak wyjechała, wtedy we mnie pękło i taka pustka się zrobiła... jakbym miał blokadę uczuć do niej normalnie od tego ciągłego zadręczania się myślami i wyrzutami.

Ciesze się, ze u Ciebie dobrze jest agucha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chce żeby to brzmiało jak banał , bo dla wielu z was to może być banalne , dla mnie niestety takie nie jest.

Mój ostatni związek był w moim odczuciu naprawdę "inny" od wszystkich.Mój były partner cierpiał na nerwice,zaakceptowałam to i przynajmniej próbowałam rozumieć ale w moich oczach nie był jakiś "gorszy" czy "uszkodzony". Był wyjątkowy.

Rozstaliśmy się bo jak stwierdził przestał mnie kochać.Wiadomo w związku jedna strona jest zawsze zaangażowana bardziej,mimo że nie rozumiałam tej decyzji to zaakceptowałam ja bo wiem ze nic nie mogłam zrobić.Mój problem polega na tym że coś od tego czasu mi się stało.Ciągle mam wrażenie od tamtego czasu gdzie sie z nim nie widuje ani nie rozmawiamy,że nadal z nim jestem.Nie potrafię zainteresować się kimś innym.Mam własne cele,prace,zawsze potrafię znalezć sobie jakieś zajęcie,na brak towarzystwa tez nie narzekam,mimo to jednak zauważyłam w swoim zachowaniu że zaczęłam ukrywać emocje,wybudowałam sobie taki "murek" wokół siebie a każdego kto tylko próbuje go przekroczyć odrazu atakuje.Zawsze byłam "zdrowo" nastawiona do życia i nadal tak jest,potrafię się śmiać i korzystać z niego,ale nawet moi znajomi i bliscy zauwazyli że momentami jestem jakaś beznamiętna i zaczęłam ukrywać emocje a te które najczęściej okazuje to ironia i złość.Czy miał ktoś z was podobnie ? A jeśli nie , to czy chociaż spotkał się z czymś takim ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agatko napisalam do Ciebie na gg!

 

U mnie okej. Tylko ze jakos mam schizy.. macie czasem tak ze snicie i we snie macie tak jakby nn ?.. Bo mi sie snil ostatio ten inny koles.. z ktorym mam jakies natretne mysli.. i ze niby wolalabym go wybrac.. i sniac zastanawialam sie czy dobrze robie, bo przeciez mam chlopaka.. Czy ciesze sie ze mu sie podobam..;/ To jest wkurzajace.. poza tym nadal nie wiem o co chodzi z tym ze ten drugi mi sie pokazuje.. No i dzis mialam mysli, że potrafilabym zerwac z Moim Kochanie bo w sumie moze go nie Kocham itp.. bleee! Bo nie mam ochoty na jego dotyk, pocalunki, ze to mnie juz tak nie cieszy..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Noo ja teraz robię na ulotkach i wiesz, mam nową wkrętkę:/ Ciągle obracam się za innymi dziewczynami, są ładne, podziwiam je i ich nogi, z tego rodzi się czasem nawet i pożądanie. Teraz bardzo mnie to wkurza i martwi, czuje się nieszczery i jakbym zdradzał moją kobietę w jakimś stopniu. Niekiedy staram się tego nie robić dla niej i dla siebie i wiecie co udaje się :) Doszedł mi z tego lek, ze skoro mogę kogoś innego pożądać, to mogę zdradzić i to mnie strasznie martwi :( Nie ulegnę żadnej pokusie.

 

Ostatnio też powiedziałem coś mojej kobiecie. Zachowałem się ostatnio nie fair wobec niej z jedną sprawą i wiecie co? Miałem przez to tak ogromne wyrzuty sumienia, ze czułem się potwornie x100 + miałem lęki z zakresu nerwicy lękowej, którą mam. Odrazu, czułem się fatalnie, jakbym chciał umrzeć... Miałem wyrzuty sumienia, że ją zawidołem. To też jakaś oznaka, że mi zależy :) Ale kurde, bardzo niedobra była ta sytuacja, a dziś się obudziłem i znów jestem jałowy... rano po przebudzeniach też mnie męczyły myśli i uczucie, że jej nie kocham. :/ Martwi mnie to, bo mi naprawdę na niej zależy, za nią życie bym oddał.

 

Pozdrowionka :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm no może to i kwestia do wyuczenia,ale z autopsji wiem że jak człowiek jest bardzo zakochany to nawet nie zwraca na inne osoby uwagi a jezeli już to robi to jest to beznamiętne spojrzenie ;) Więc jesli nie idą za tym żadne uczucia typu pożądanie itp. to nic złego.

Zawsze to powód do przekomarzania ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty mówisz tak, a natura inaczej. :) My ( przynajmniej wielu ) mamy tak, że jestesmy wzrokowcami, więc naturalnie patrzymy na to co nam się podoba.

A co do pożądania, to facet jest zdobywcą. Zdobywa jedną twierdzę, i ma ochotę iść dalej. Czytałem juz w tym temacie i podobno jest to normalne.

Fakt jest też taki, że ja już się nie widziałem z moją dziewczyna przeszło 2 miesiące, brakuje mi jej bliskości...

I mam pożądanie jak patrzę na inne, ale jak sobie wyobrażam, że miałbym coś na poważnie takiego robić to rodzi się we mnie lęk, ale wg Twojego postna no to nie jestem zakochany. :(

 

Jeden powie tak, jeden tak. Każdy inaczej rozumie i przeżywa swoją miłość, zakochanie czy też zauroczenie. 3 całkiem odbiegłe od siebie terminy.

 

Pozdrawiam :D -> JADĘ NA TYDZIEŃ DO UKOCHANEJ !!!! :):):) Zobaczymy jak to będzie :D Ciesze się, że jadę.

 

Powodzenia i do usłyszenia za jakiś czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlos, chyba zaczyna Ci świtać głos rozsądku.

 

Mężczyźni są zaprojektowani przez matkę naturę, by oglądać się za wieloma kobietami i upowszechniać własne geny najszerzej, jak to tylko możliwe. Jak Ty te ulotki, nie przymierzając. Jeśli mężczyzna na dłuższą metę tego nie robi, nie jest on zdrowy, i jak to się mówi, genetycznie pełnowartościowy.

 

Wyjdzie Ci na dobre, jeśli przestaniesz robić sobie wyrzuty takie jak opisywałeś. Powiem Ci jeszcze, jeżeli Twoja dziewczyna będzie mieć taką abssolutną pewność, że nie oglądasz się za innymi, wasz związek sflaczeje albo i całkiem zdechnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm ... no tak musze zgodzić się z Tobą Carlos bo niestety medal ma dwie strony a Ty przedstawiłeś tą drugą.Mężczyźni nastawieni są przede wszystkim na cel i hierarchię. Kobieta natomiast na emocje i relacje.

A co do Krzyska1234 to i owszem jak nic nie dzieje się w związku to oboje partnerzy zaczynają popadać w rutynę i poszukiwać nowych wrażeń , no ale jeżeli takie pożądanie ma zdrowe podłożę to jak najbardziej się zgodzę,może to tylko świadczyć o tym że facet lubi widok ładnych kobiet,że jest po prostu normalnym, zdrowym mężczyzną , ale gdy jest to nawykiem to wydaje mi się nie zdrowe ... z faceta zaczyna się robić nie partner a rasowy samiec !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panikuje. Bylo pieknie. Lecz ostatnio spotkalam tamtego z ktorym wiazaly (wiaza) sie natrętne myśli. Gdy go zoabczylam momentalnie strach.. jakaś panika.. czemu ?!:| Na drugi dzien chciało mi sie płakać. Niby z powodu ze Moj ma propozycje wyjzdu do pracy no ale w glowie pojawial sie drugi nie wiadomo czemu i po co !!! :| Wogole jak slysze o rozstaniasz dla innego.. czy z powodu tego, że uczucie wygaslo. Zaraz zaczynam myślec ze ja tak mam itp !! przepraszam za chaos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agucha

Mam podobnie , tylko nie co inne opakowanie.Rozstałam się z facetem którego kocham a może tylko tak mi się już teraz wydaje.Zaczęłam spotykać się z kimś nowym i niby wszystko jest pięknie,gdy jestem w jego towarzystwie zapominam i nie myślę o tamtym.Gdy tylko jestem sama zaczynają dopadać mnie myśli i lęki że nie będę potrafiła pokochać , że to nie ma wszystko sensu ... dopada mnie taka pusta emocjonalna.

Są dni że jestem o dziwo spokojna i nie myślę ... wszystko jest tak jak być powinno normalnie ! Za to zaczynają się sny ciągle śnie o tamtym , a gdy rano wstaje , cholernie dziwnie się czuje , chce mi się płakać i dopadają mnie lęki.

No i to powtarza się cyklicznie ... Wrr :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jestem nowy na tym forum ale przestudiowalem jego duza czesc. Przechodze takie stany jak Wy tu opisujecie 2gi raz w zyciu. Powiem tak cała wina tkwi w depersonalizacji która zmienia nasz tok myślenia, nie ma co na siłę sprawdzać się i wymuszać jakieś odczucia jeśli jest się chorym i ma się stany lękowe, to wszystko mija, kochamy bardzo i jak wyzdrowiejecie to pomyślicie "co my miałyśmy bądź mieliśmy w głowach". Łatwo mówić ale spokojnie i głowa do góry:) Krytycyzm do choroby i czas to to czego potrzeba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okej. Tylko ze ja z tamtym nie mialam nic wspolnego ( procz tego ze z nim zdradzilam Mojego kochanego na poczatku związku) Nigdy o tamtym nie myślalam. dopiero po dwoch latach cos sie stało ze mna. Dlaczego tak jest? Dodam ze stracilam kontakt z przyjaciolka i jak ja widze to czuje ten sam lęk jak widze tamtego kolesia...:| Nie wiem o co chodzi. Mam metlik straszny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was serdecznie,

 

Kiedyś tj przynajmniej z 5 lat temu miałam tu konto...niestety było jakoś dziwnie więc przestałam pisać.

 

Zanim dojdę do tematu którego tyczy się wątek w dużym skrócie napiszę Wam coś o sobie byście mieli obraz sytuacji.

 

Mam ponad 23 lata. Pochodzę z rozbitej rodziny. Ojciec ok,matka bardzo toksyczna choć miała swoje dobre jak i złe strony to jednak była toksyczna i zawsze faworyzowała brata. Po rozwodzie kontakt miedzy rodzicami był ok, myśmy z tata mieli stały i bardzo dobry kontakt. Od małego jestem bardzo chorowitą osobą... po rozwodzie a w sumie od gimnazjum wszystko zaczęło mi się sypać. Nie radziłam sobie,choć byłam dobrą uczennicą od 12 rż zaczęłam się staczać emocjonalnie. Nie ćpałam,nie piłam,miałam swoje zasady ale za to wszystko odbijało się na mojej psychice. Zaczęło się od problemów z koncentracją a skończyło na czytaniu w kółko tego samego zdania aż do tępego patrzenia się w ścianę. Środowisko gnoiło mnie na każdy kroku,nikomu nie życzę takich ludzi wokół siebie. Chodziłam do psychologa, depresja. Nie taka wkręcona jak to mają dziewczyny w okresie dojrzewania. Chyba nawet teraz bym nie chciała przechodzić tego jeszcze raz. Potem poszłam do ogólniaka, to była jedyna moja nadzieja. Zakochałam się z wzajemnością i poczułam ze życie może być piękne. 2 lata było ok. Mo.że poza konfliktem z matką która niszczyła mnie od środka. Była tak toksyczna że bałam się telefonów od niej, przychodzenia do domu. Z perspektywy lat dopiero teraz zdaję sobie sprawę że moje cale życie to jeden wielki stres. Już jako dziecko miewałam natręctwa, zaburzenia somatyczne,byłam przemęczona i przesadnie wrażliwa na każde złe słowo. Najgorsze było po maturze... w związku wszystko było ok, kochałam go całym sercem,on dawał mi siłę aby trwało. Nie dostałam się jedną uczelnie,poszłam na inną. nacisk rodziców odbierał mi resztki sił. Po 1 semestrze mialam załamanie nerwowe... koszmar. Totalna psychoza. Natręctwa myśli tak silne że siedziałam z głową w kolanach i kiwałam się... lęki, wrzody żołądka. Skończyło się na otępieniu, wegetacji, braku jakichkolwiek emocji i blokadzie mowy... Przerażało mnie to aż wręcz pobiegłam do psychiatry po pomoc... pierwsze oznaki to było pytanie "czy kocham jeszcze mojego chłopaka?". nie czulam nic i nie wiedziałam czy moje uczucia są prawdziwe czy,tzn nie czułam nic ale czy to coś co niby czułam było prawdziwe czy nie. Tż w końcu wyrwał mnie z piekła zwanego domem, wynajęliśmy mieszkanie i było troszkę lepiej. Zaczęłam wychodzić z tego ale ciągle coś było nie tak. Chodziłam na terapie, lęki zaczęły znikąd.Były momenty ze było su[per ze czułam wielka miłość a było tak ze nie czułam nic przez jakiś czas. Zaczęłam się zastanawiać ze motylki w brzuchu nie trwają wiecznie a minęło już wiele lat. Na dzień dzisiejszy od roku siedzę w domu bo jestem tak beznadziejna ze nie potrafię znaleźć pracy... tż pracuje jak wół... ja łapie dola, nie mam motywacji do życia, nic mnie nie cieszy,ostatnio miałam koszmary, mam ochote zasnąć i sie nie obudzić i natręctwa zaczęły się pojawiać. Na szczęście nie tak silne jak kiedyś, póki co jakoś funkcjonuje. Jakoś tzn sama nie wiem co czuję, nie czuję chyba nic, mam ochotę zasnąć. Do tego doszło ze mam niedoczynność tarczycy co tłumaczy moja depresje bo po długiej terapii psycholog i psychiatra powiedzieli ze to zaburzenia chemiczne,ze jestem silna dziewczyna i dam sobie rade ale mam zaburzenia chemiczne. Po latach okazuje sie ze to hormony bo mam ta tarczyce prawdopodobnie od zawsze. Czasem gdy natrectwa sie odzywają zadaje sobie te pytania czy go jeszcze kocham,czy to to czy cos innego ale nie dlatego ze mam zwykle wątpliwości tylko dlatego ze nie wiem co jets moimi uczuciami a co wyimaginowanymi... nie wiem co jest prawda. Fakt ze jest nam ciężko,ja chora,on przemęczony, nie mamy dla siebie czasu....tak sie bałam ze to wróci... każda kłótnia, każdy stres to pogłębia i jest gorzej. Ostatnio snilo mi sie ze kochałam sie z przyjacielem, walczyłam w tym śnie by tego ie robić,ze nie chce ale obrazy pchały się przed szereg,potem 2 dni chodziłam z lękami... następnej nocy śniło mi sie ze ktoś mnie zabił i wbił nóż w brzuch,to było takie realne... znowu 2 dni tym razem ze ściskiem żołądka... nie mam sily płakać i walczyć z tym,jest jak jest,czasem myśli się pchają,czasem nie ale i tak jest juz wyniszczona ty wszystkim..

 

edit: przez ta tarczyce mam duże problemy zdrowotne: z sercem, ciągle mi zimno, śpię po 20 h... jestem otępiała itd zaczynam popadać w jakieś paranoje bo przez moje choroby dodatkowo mam objawy nerwicowe, ciągle źle się czuje wiec nie mogę się odstresować, skupić na sobie, poczuć wolna tylko ciągle jak na uwięzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie forumowicze.

Dawno tu nie zaglądałam, co niestety nie znaczy, że pozbyłam się mojego problemu.

!9 czerwca wyszłam za mąż za mojego narzeczonego. Jestem już mężatką z ponad tygodniowym stażem. Dziwnie się z tym czuję, jeszcze do końca to do mnie nie dotarło. Myśl, że go nie kocham mam ciągle, ale tak jak pisałam wcześniej już mnie ona nie przeraża, chyba nauczyłam się z nią żyć i zaakceptowałam, co nie znaczy, że mi ona nie przeszkadza. Z drugiej strony staram się na niej nie skupiać, chociaż czasami zaczynam myśleć,że ten brak lęku jest ewidentnym dowodem na brak moich uczuć do teraz już męża. Ale ja przecież chcę z nim być, być szczęśliwą, mieć dzieci i cieszyć się każdym wspólnym dniem, więc dlaczego nie czuję do niego tego co kiedyś? Dlaczego mnie dopadają takie wątpliwości? Czy to możliwe, że rzeczywiście go nie kocham?

Ostatnio myślę, że traktuję go bardziej jak przyjaciela niż ukochanego, że może wyszłam za niego z wygody, czy z rozsądku, a nie chce żeby tak było. Sporo rzeczy się w moim życiu zmieniło przez ostatnie miesiące, a od ostatniego ataku- że to tak nazwę ,,wyobcowania'' -który był najsilniejszy ze wszystkich-minęło już około miesiąca, a ja nadal nic nie czuję, nic kompletnie do nikogo, nawet do mamy, może to jakaś blokada uczuć? Liczyłam na to, że w dniu ślubu silne emocje związane z tak ważnym wydarzeniem spowodują we mnie jakieś reakcje, jakoś odblokują, ale nic takiego się nie stało. Owszem byłam zdenerwowana, zestresowana,kiedy narzeczony przyjechał po mnie do domu, kiedy wchodził z bukietem ledwo powstrzymałam się żeby nie wybuchnąć płaczem i sama nie wiem z jakiego powodu, czy ze strachu czy z żalu czy z radości? Ogólnie cieszyłam się ze ślubu, ale jakoś tak beznamiętnie. Jakbym grała w filmie, albo była obcą osoba i stała obok.Nie myślałam o tym czy dobrze robię, czy powinnam za niego wyjść, poprostu wyszłam za niego(wiem że jest wspaniałym człowiekiem i bedzie wspaniałym mężem). On nie wie o moich myślach, mówi mi że widzi moją miłość, że mu ją okazuję, przytulam szukam dotyku, że kiedy patrze na niego to widzi miłość w moich oczach, więc czy możliwe że potrafię tak udawać?Że on nie zauważyłby braku uczuć? Sama go go pytam czy widzi i czuje, że go kocham, to mnie jakoś podbudowuje, bo może jednak kocham? On widzi też jak bardzo jestem nerwowa i wszystko co złe tłumaczy nerwami.

On mnie bardzo kocha, mówi mi o tym na każdym kroku, wręcz mnie tym denerwuje, że za często i to powtarza, ale ostatnio też jest nerwowy i stał się trochę obcy. Zaczęliśmy mieć małe spięcia w większości z mojej winy-i mam z tego powodu wyrzuty sumienia.

Przepraszam, że się tak rozpisałam. Nie wiem czy mój wpis spotka się z jakimkolwiek komentarzem, bo widzę ze forum powoli zamiera,nie wiem czy mam się z tego cieszyć, bo chyba potrzebuję wsparcia, chociaż z drugiej strony boję się, że ktoś napisze mi, że rzeczywiście go nie kocham i tylko się oszukuje. Ale jeśli już za niego wyszłam, to zrobię wszystko aby to małżeństwo przetrwało i było szczęśliwe.Tylko tak bardzo brakuje mi uczuć do niego, tak bardzo chciałabym poczuć tą miłość...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te pytania mnie przerażają. Wtedy myślę ze było by normalnie ! .. Pociesze was. Byłam w strasznym stanie. Teraz po nie calym roku.. znowu zaczynam normlanie sie zachowywać, nie analizować czynności.. np. czy sie uśmiecham do Niego czy jestem sztuczna itp. Jestem soba ;) Nie zastanawiam sie nad tym czy go kocham, a gdy mu to mówie to juz nie myśle o tym że go kłamie, że to nie prawda. Więc uwierzcie że to choroba. Bardzo sie z tego ciesze ze moge w miar normalnie żyć i planować przyszlośc z Nim bez lęków. Jednak od wczoraj cos mnie trapi może to przez to ze czekam na wyniki z matury a ostatnio mialam z Nim spięcie.?! wczoraj ciągle chciało mi sie płakać.. bałam sie ze nie bede szczęsliwa.. byłam taka opryskliwa w stosunku do Niego. Może to przez to ze aktualnie nie biorę tabletek bo zapominam ich wykupić ;P? Boli mnie jeszcze to, że na 3cią rocznice chcialam na kupić srebrne obrączki.. on nie chce bo stwiedził ze obrączki sie nosi po ślubie...

Migotko! Na pewno go KOCHASZ.. tez miałam te stany ze myślam ze wszytsko co robie to jest sztuczne i dziwne.. że udaje i widzisz przeszło (jak narazie) ! Bedzie dobrze!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Migotka u mnie jest podobnie... Ja teraz na każdym kroku wyszukuje sobie sam , że nie kocham, a natychmiastwo czegoś, że kocham... Robię wszystko, by to sobie udowodnić. Nie wiem co mnie tak napadło :/ Odnoszę wrażenie, że faktycznie nie kochałem:/ Ale to nei może być pmożliwe po tych łzach które wylewałem jak wyjeżdżała. Bałem się też, że prysł cały urok, ale ja chcę stworzyć dobry związek. Czasami rozmawiam jakoś o miłości z moją dziewczyną i tak okrężnie dążę, jakbym usiłował jej powiedzieć,że ją nie kochał. Tak krążę wokół tematu mówiąc o uczuciach bardziej jako o rozsądku. Sam nie wiem co się ze mną dzieję...

 

W ogóle witam was po powrocie, byłem tydzień u ukochanej i martwie się, że jednak nic nie czuję... Co prawda było mi z nią dobrze, ale tak nie dociekałem gdzie jest i co robi jak jej nie było przy mnie... No robiłem to , ale cokolwiek takiego robie czuję, jakbym robił to z przymusu... :/

Raz się rozpłakałem jak ją zraniłem i sobie poszła, to mnie dotkło bardzo, zacząłem mówić o tych swoich myślach znowu ale zaraz odkręciłem to tak, że ją kocham. Innym razem też było spięcie, w którym wyszła i poszła spać, a że poszła spać do mamy do pokoju, nie chciałem tam wchodzić i musiałem wstać napisać esa "dobranoc kochanie...". Męczy mnie jak ją zranię, kiedykolwiek. Wówczas mam ochotę uciec, bo czuję, że na nią nie zasługuję, a ona na takie traktowanie.

Tak jak u Ciebie migotka moja mówi mi, ze czuje i widzi to uczucie, że jej to okazuje. Również mnie to podbudowuje i mam wtedy spokój na jakiś czas. Natręctwo jak narkotyk normalnie. Wystarczy jednak tylko jakiś jeden błąd, przykładowo jak mi powie, że jej nie słucham, to odrazu kojarzę to z brakiem uczucia i robi mi się źle.

Zacząłem też szukać na "pocieszzenie" u niej braku miłości, aby nie czuć się tak fatalnie jakby co... Wolałbym aby ona zraniła mnie jak ja ją. Również tak samo jak Ty boje się, że ktoś mi powie, że jej nie kocham... Jakbym uciekał przed prawdą. Czuję obłęd :/ Boli mnie to. Z drugiej strony raz mama mi powiedziała "To ją zostaw", to aż mi w brzuchu coś przeskoczyło ze strachu... Mama i ludzie mówią, że takiej kobiety nie powiinienem zostawiać i sam o tym wiem. Jest cudowna :)

Tylko jak tu przemówić do łba raz na zawsze.

 

Powiem wam, że dziś miałem silną ochotę do niej zadzwonić... dowiedzieć się gdzie jest i co robi. Znów się na nią zezłościłem, bo odezwała się we mnie zazdrość/ bardziej nawet złość, ale na tle zazdrości.

Ostatnio nawet poprosiłem ją by poszła ze swoim sąsiadem na wesele, na które ją 2krotnie zaprosił. WTEDY BYŁEM ZŁY, ale teraz nie. Czuje, jakbym ją wpychał komuś w ramiona, ale w sumie robię to bo mi go szkoda, że idzie sam a to dobry człowiek i zrobił nam również przysługę.

Mimo tych wszystkich strasznych myśli, które prześladują mnie jak jesteśmy w tej rozłące, nie rozumiem jednego...

Płakałem, jak pierwszy raz się widzieliśmy i wyjeżdzała. Ostatnio jak jechałem od niej i już dzień przed wyjazdem popłakiwałem, chciało mi się płakać, że wyjeżdzam.

I na myśl o tym, że mogłaby żyć a ja bym nie wiedział o niej nic, gdzie jest, co robi i że żyje gdzieś tam w swojej rzeczywistości poza mną budzi we mnie lęk i ból, chce mi się płakać. Ostatnio nawet myśl, że kiedyś nas śmierć rozdzieli przyprawiła mnie o łzy.

Ja myślę, że ją kocham tylko nawet sam tego nie jestem w stanie dostrzec... Przez te blokady emocjonalne/uczuciowe od nerwicy. Przez natręctwa i obsesje na punkcie tego całego "nie kochania". Pewno byłoby tak, że jakiś czas po jej stracie, kiedy ułożyła by sobieżycie ja plułbym sobie w twarz, że nie jesteśmy ze sobą razem.

Wszystko zaczyna się od umysłu, jeśli się chce, to się może kochać. Serce i motylki to objaw somatyczny zakochania a nie miłości :)

Myślę, że ludzie są w stanie nad tym panować kogo chcą lubować. Przykładowo jakbym wiedział, że Miriam ma po między nogami penisa, chociażby nie wiem jakby była ładna nie zakochałbym się. Już byłaby blokada.

Gdybym zakochał się nie świadomie i dowiedział o penisie to miłośc skończyła by się w tym miejscu.

Przepraszam za tak głupi przykład, no ale rozumiecie chyba nooo... :D

Chodzi o to, że jak się chce i nie ma przeszkód, to czemu się dalej nie umie tego wykrzesać? Mam nadzieję, że miłość to sztuka, której z czasem idzie się nauczyć ;) Chociaż bardziej wolę ten wariant, o którym tu ludzie piszą, czyli "My kochamy i to tak bardzo jak nikt inny, tylko sami o tym nie wiemy".

 

Przepraszam za chaotykę. Ciekawe czy ktoś to przeczyta.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×