Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Nie chcę odchodzić od tematu, ale w nowym Tesco kochana do dwóch opakowań płatków kosmetycznych daję pudełko patyczków higienicznych gratis ;)

Na więcej promocji ostatnio nie patrzyłam bo ostatnio mam inny towar na oku. W końcu wakacje są :D

Darekk poradzisz sobie. Nie pozwól, żeby choroba wzięła górę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Liwia, no to ja miałam podobnie.Niewielka zmiana, a bóle się pojawiały codziennie.Do tej opry są.Czasem zmieniają położenie, ale są miejsca na mojej głowie :) któe bolę mnie codziennie. .Nie wiem co to takiego.Czasami mam silną migrenę, wtedy zaczynam się tego bać, ale na codzień da się z tym żyć.

Nie wiem co mogłabym Ci poradzić, bo sama nie wiem o co w tym chodzi i jak się tego pozbyć.

Moje bóle głowy i migreny zazwyczaj mają związek z nerwami, napięciem, silnym stresem, miesiączką.Czyli często się pojawiają.

Już się tym tak nie przejmuję.Jeśli wyniki badań są ok, to pewnie nerwy. Może miną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Komunikacja autobusem pociągiem jest rzeczywiście trudna. Problem stanowi fakt że nie wiesz co będzie kiedy nagle zapragniesz wysiąść. Szczególnie problematyczne poza miastem. Przypomina mi się taka sytuacja, kiedy wzięła mnie straszna potrzeba toalety po zjedzeniu na czczo sledzia... To co przeżyłem wtedy było straszne nawet facet mnie z autobusu nie chciał wypuścić i szukałem biletu z któy miałem wysiąść dużo dalej...

 

Moja rada jest taka. Nie walcz na siłę z lękięm. Nie wmawiaj sobie że musisz go przezwyciężyć - nie w momencie kiedy on nadchodzi. Przemyśł wcześniej swoje zachowanie na wypadek potrzeby wysiadki. Sama swiadomość że co chcwila jest przystanek i możesz wysiąść jest dobra. Najwyżej pojedziesz następnym... Pamiętaj że nikt nie widzi co czujesz, a nawet jakby ktoś wiedział to przecież nie twoja wina. Masz prawo żle się czuć tak samo jak ktoś chory na grypę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, wy wszyscy macie racje nerwica i silna depresja to choroby z ktorymi trzeba walczyć. nie jest łatwo, gdy przez kilka dni można czuć się dobrze a potem zły stan i dołki powracają. ja wciąż prubuję analizować moją chorobę, doszukiwać się czegoś pozytywnego by to złe samopoczucie nie przysłoniło mi całego świata. nestety czasami przysłania. Wiem że gdy tylko pojawiają się jakiekolwiek chociażby drobne stresy wtedy to znow powraca. Z głupiego powodu, słowa ktoe mnie rani potrafię przepłakać cały dzień i mieć zły humr, a po takim stanie nasila mi się depresja, powrcają różne lęki, szczególnie w nocy...Gdybym tylko wiedziała skąd one się biorą. Cala noc mogę nie przespać bo boję się duchów, albo tego że zaczną śnić mi się koszmary, że coś znowu zacznie mnie męczyć... powróci wszystkie gwałtowne emocje i przeżycia nasilają mi się wtedy...Czaami kompletnie nie skupiam się nad tym co robię, kilka razy idę do pokoju nie mają celu, albo natarczywie myję ręce...wtedy zaczynam się meczyc i czuję jakby moja głowa była bardzo cieżka od zapaści i emocji...zupełnie jakbym przestała się kontrolować przestała być sobą...

:roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj!

 

koniecznie idz do psychiatry, psycholog tez sie przyda, ale psychiatra jest konieczny, bo trafiles na dosc nietypowe lęki, które jak najszybciej trzeba wyeliminowac. Wiem co to znaczy, bo przechodzę przez podobne rzeczy!

 

Wiedz, że wszystko, co się z Tobą dzieję jest w Twojej głowie i nie Ty jesteś chory, tylko Twoje myśli, do roboty Piotrek.

 

Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[cenzura] !! ja juz nie wyrabiam masakra znowu jest 1:22 a ja siedze przed kompel i poprostu masakra niewiem o co chodzi !!Od kad mam nerwice zawze byla przy mnie moja mama a dzisiaj wyjechala i jej nie ma i ja sie boje ze mi sie cos stanie chociaz wiem ze nic sie nie stanie tak naprawde ale ten lek sie pobudza i masakra wlasnie czekam na dzialanie tabletki ktore mi zawsze pomagaja.

Ludzie niech sie ten koszmar skonczy ja juz niechce ja mam dosyc chyba znowu zaczne chodzin do psychologa bo innego wyjscia nie mam te rozmowy mi wiele dayaly :) Mam chlopka mam wszystko i neiwiem o co chodzi chyba o to ze mamy nie ma kolomnie gdy zawsze w tych chwilach byla :(:(:( ludzie prosze opwiedzcie mi co ja mam zrobic zeby nie miec tych atakow ja wiem ze na nasza kondycje psychiczna wplywa tez pogoda ale w dzien jest dobrze a w nocy zle chociaz ja mam coraz mniej tych atakow to jeszcze czasami powracaja

:(:(:(:(:(:(:(:(:(:?:?:?:?:?:?:cry::cry::cry::cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko Ty masz jazde dzisiaj.Jest już 2.10 a ja siedze przed kompem i też za bardzo nei wiem po co i dlaczego.Zupełnie tracę kontakt z rzeczywistością,wszysko jest takie nierealne i dziwne.Prawdziwy jest tylko lęk,lęk przed wszystkim a szczególnie przed samym sobą,przed myślami,które gdzieś siedzą w głowie.Jedyna rzecz to nadzieja,ona daje siłę do robienia czegokolwiek,do chęci przetrwania tej beznadzieji.Pytanie tylko - w którą stronę uda nam się pójść,i gdize nas zaprowadzi droga którą wybierzemy.Trzymaj się jakoś.

 

Pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę odchodzić od tematu, ale w nowym Tesco kochana do dwóch opakowań płatków kosmetycznych daję pudełko patyczków higienicznych gratis

 

pracując nie przy jednej kampani reklamowej wiem, że przy tego typu promacjach jednak płacisz za te patyczki :lol: co do tesco :evil: niska cena niska jakośc :lol:

z drugiej strony patyczki mogą świetnie poprawic słuch :lol: mam Ci ja ich pod dostatkiem :mrgreen:

 

Z nerwicą czy bez na tym świecie trzeba się nauczyć walczyć o swoje.

 

a nie lepiej poprostu robic swoje? według naszych indywidualnych pragnień? walka ma zawsze dwa rozwiązania: zwycięstwo i przegraną, no i ewentualnie rozejm :| przy nerwicy przegrana każda lub krótkotrwały rozejm nie jest pozytywnym czynnikiem, nie rozumiem po co walczyc :?: i tracic na bzdety swoją energię :?: ja uważam, że należy robic to na co ma się ochotę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutna nie analizuj swojej choroby , żyj i nie zwracaj na nią wcale uwagi. Stresy też można pokonać wiem co piszę bo mnie spotkało w życiu coś takiego że gdybym predzej o tym pomyślała to nigdy bym nie uwierzyła że sobie poradzę. W jednym roku zmarło czworo członkow mojej rodziny ,ojciec umierał w hospicjum na raka , syn poszedł do wojska, a mąż był pół roku w morzu ,a ja sama w domu ... nie brałam leków .Starałam się tylko nie zwariować bo musiałam pocieszać matkę i brata który również był za granicą i codziennie dzwonił i wył mi w słuchawkę. Miałam swój kącik gdzie mogłam się wypłakać ,nawet przywalić z bólu wewnętrznego. Była to poduszka na niej wyładowywałam swoje emocje . Nie mogłam i nie chciałam dopuścić zeby mi sie znów pogorszyło ,żeby wróciły lęki ,bóle i cała masa efektów nerwicy. Nie jestem zdrowa bo nadal sama z domu nie wyjdę ,ale teraz olewam wszystko to co komuś nie pasuje robie to co sama uważam dla siebie za ważne i to mi pomaga .Nie zastanawiam sie nad tym co było żyje i staram sie cieszyć każdą chwilą. Często też jestem sama w nocy ,ale również nie boję sie tego bo wiem ze mam jakąs istotę która nademną czuwa. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natalio myślę ,ze chyba trochę za mocno jesteś związana z mamą ,bo gdy jej brak przy Tobie masz jazdy. Zacznij może trochę samodzielnie walczyc z nerwicą uwierz mi dasz radę. Ja również byłam przywiązana tylko do męża i z nikim innym nie mogłam wyjśc z domu. Poznałam przyjaciela przez neta i on po wielomiesiecznej znajomości zaproponował mi że przyjedzie po mnie wieczorem i spróbuje z nim wyjśc na dwor. Byłam tak zajęta z nim rozmowa że nie zauważyłam ze byłam dwie godziny z obcym facetem i nic sie nie działo ,nawet ani razu panika mnie nie dopadła. Wychodziłam jeszcze wielokrotnie i nic zawsze było ok. Teraz codziennie staram sie sama wychodzic dodam , ze nie biore żadnych leków . Czuję sie pewniej inaczej patrze na siebie wiem czego mi trzeba i czuję się ... niezależna od nikogo :) Ja rowniez czesto jestem sama w nocy i pozbyłam sie tych koszmarnych myśli co to bedzie jak coś mi sie stanie ... nie boję sie juz tego bo co ma byc i tak będzie ,a ja już nie bede się sama z tego powodu nakręcała . Spróbuj w takich chwilach poprosic mamę lub chłopaka żeby wysyłali ci sygnały na komorke lub na telefon wtedy ty odpowiadaj tak samo mi to pomagało bo wiedziałam ze jak nie odpikne to ktos sie zainteresuje co sie dzieje :) oczywiscie nigdy nic sie nie stało to o czym myslałam :) pozdrawiam Cie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z porażki można czerpać więcej nauk niż z sukcesu.I nie rozumiem dlaczego nerwica ma powodować unikania spięć i trudnych sytuacji. Przecież nie jesteśmy obłożnie chorzy, a jak mówi stare porzekadło :"co Cię nie zabije, to Cię wzmocni".

Poza tym czasem robienie tego, co chcemy również wywołuje konflikty ;)

A skoro nie walczyć to stać z boku? No bo albo jest się czynnym albo biernym. Nie da się robić czegoś tak, żeby inni tego nie zauważyli.

Poza tym ja nigdzie nie pisałam, żeby walczyć o bzdety. Walka o zdrowie raczej nie należy do pierdół... :D A przecież jednak walczymy z nerwicą. Taka jest prawda. Nie stoisz przecież obok niej i nie patrzysz jak Cię wyniszcza, tylko robisz coś by z tego wyjść. A to również jest rodzaj walki, też tracisz energię. No chyba, że uważasz to za "bzdet".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć , jedyna rada nie myśleć o tym że coś może sie stać . Jakie leki brałaś . Ja jestem w trakcie leczenie i jak na razie wracam do życia,a nie mogłam wyjść z domu bo miałam ogromne leki.Nie mogłam wyjść na ulice bo ogarniała mnie straszna panika, nogi z waty , szybkie bicie serca , zawroty glowy.Teraz nawet sama jezdze autobusem i nic sie nie dzieje.POzdrowionko :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:aga1

 

Myślę, że masz złe podejście. A podejście do problemu jst najważniejsze.

Nie można nie myśleć o tym. Na pewnym etapie to wręcz niemożliwe. Ja myśle ze jednak trzeba o tym myśleć ale w odpowiedni sposób.

Poza tym To nie jest jedyne wyjście. Wyjść jest o wiele więcej, więc bądźcie dobrej myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z porażki można czerpać więcej nauk niż z sukcesu.

 

z porażki jest właśnie nerwica :roll:

 

Poza tym czasem robienie tego, co chcemy również wywołuje konflikty

 

a to ciekawe, bo każdy psycholog mówi co innego :shock:

 

Nie da się robić czegoś tak, żeby inni tego nie zauważyli.

 

komu jest potrzebne zdanie innych :?: no chyba, że chodzi o akceptacje w grupie, a to wypływa z zaniżonej własnej wartości :!:

 

 

Walka o zdrowie raczej nie należy do pierdół... Very Happy

 

jesteśmy zdrowi jak koń :!::!::!: nie wiem o co tu walczyc :?::shock:

 

Nie stoisz przecież obok niej i nie patrzysz jak Cię wyniszcza

 

 

:shock::?::?::?: możesz bliżej sprecyzowac w jaki sposób :?:

 

Mam wspaniałą psychoterapeutkę i powiem szczerze będę się bardziej tego trzymała co ona do mnie mówi, dla mnie Twoje argumenty są mało przekonujące sorry :cry:

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eqt , cóż Ty możesz wiedzieć o moim podejściu do problemu. Ja nerwice mam ponad 20 lat. Przechodziłam różne jej etapy. Różnie też z nią walczyłam. Od lutego jestem pod opieką lekarza psychiatry który naprawde stara mi sie pomóc i ta walka z nerwica udaje nam sie. To co przeszłam w swoim życiu przez ostatnie 20 lat i to co udaje mi sie przerzyć przez ostatnie miesiące można porównać do śmierci i życia. Nareszcie na nowo wiem jak żyją ludzie bez nerwicy. Bez ciągłego strachu. Samodzielni i wolni.Lekarka powiedziała że bez mojego podejścia do choroby , wiary i walki nie udało by mi sie osiągnąć tego co do tej pory mam. W lutym byłam przestraszoną osoba bez żadnych perspektyw na lepsze życie. Teraz powoli otwiera sie przede mna nowe życie. Pozdrawiam :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mój kolega jadł kiedyś coś i podczas przełykania w jego gradle w jedzeniu znalazł się włos.

Tak walczył z nim , próbując go wyjąć, że o mało co się nie udusił.

Potem miał problemy z jedzeniem.

Schudł po sam szkielet.

Jak coś jadł, to żuł godzinę zanim przełknął a makaronu długiego juz chyba nigdy nie zje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przerobilem problemy z przelykaniem we wczesnym stadium nerwicy lekowej - pozniej juz bylo ok do momentu kiedy faktycznie zadlawile sie ....operacja ratujaca zycie itd...no nic gorszego nie moglo spotkac "lekowca" od tego czasu "sciana" nie potrafie "przeskoczyc" tego problemu .... mojemu lek. "brak pomyslu" - pomaga alkohol (wtedy jem "normalnie") ale to zadne rozwiazanie (szczegolnie ci co biora leki zapominijcie bo mozna zejsc!!!!!)

 

- wlasciwie to powinienem szukac kogos kto specjjalizuje sie w leczeniu tzw. "leku pourazowego" lecz w polsce znalazlem 1 osobe ktora pisala na ten temat prace ... reszta psychiatrow nawet z "gornej polki" ma na ten temat wiedze ogolna i takie tez podejscie a ja chce kurka na wacie jesc normalnie .... juz mam tego dosc ! -szukam kogos kto by siee specjalizowal w leczeniu tego typu przypadlosci (pourazowej) lecz w sposob bechawioralny .... "co za uczucie Pana dlawi" juz przerobilem we wszystkie mozliwe strony ... - jak ktos bedzie mogl pomoc ..... bede naprawde ... dzwieczny :)

 

[ Dodano: Pon Lip 24, 2006 11:39 am ]

przerobilem problemy z przelykaniem we wczesnym stadium nerwicy lekowej - pozniej juz bylo ok do momentu kiedy faktycznie zadlawile sie ....operacja ratujaca zycie itd...no nic gorszego nie moglo spotkac "lekowca" od tego czasu "sciana" nie potrafie "przeskoczyc" tego problemu .... mojemu lek. "brak pomyslu" - pomaga alkohol (wtedy jem "normalnie") ale to zadne rozwiazanie (szczegolnie ci co biora leki zapominijcie bo mozna zejsc!!!!!)

 

- wlasciwie to powinienem szukac kogos kto specjjalizuje sie w leczeniu tzw. "leku pourazowego" lecz w polsce znalazlem 1 osobe ktora pisala na ten temat prace ... reszta psychiatrow nawet z "gornej polki" ma na ten temat wiedze ogolna i takie tez podejscie a ja chce kurka na wacie jesc normalnie .... juz mam tego dosc ! -szukam kogos kto by siee specjalizowal w leczeniu tego typu przypadlosci (pourazowej) lecz w sposob bechawioralny .... "co za uczucie Pana dlawi" juz przerobilem we wszystkie mozliwe strony ... - jak ktos bedzie mogl pomoc ..... bede naprawde ... dzwieczny :)

 

-jak to pokonac ?

 

- czy gdzies to lecza ?

 

-moze ktos cos wie... :( ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może masz odpowiednie podejście do swoich problemów.

Ale nie każ komus choremu żeby o tym nie myślał, to prawie tak samo jakbyś kazała "wziąć się w garść". To tak jakby pacjent przyszedł do lekarza i powiedział panie doktorze boli mnie gardło. A lekarz na to: to niech pan się nie przeziębia...

I nie mów komuś że to JEDYNA rada.

Dobra metoda walki chyba nie na tym polega.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę ze sie nie rozumiemy.Ja nie robie nic na sile .Na ile moglam to robilam wszystko aby wyjść do sklepu i sama pojechać do lekarza.Chodzi o to aby samemu nie nakręcać sie , bo to przeszkadza w wychodzeniu. To nie myślenie o swojej chorobie to nic innego jak zajęcie sie jakoś pracą.Zorganizowanie sobie dnia tak aby jak najmniej mieć czasu na rozmyślanie o chorobie.Mam na forum wielu przyjaciół którzy na poczatku leczenie w ten sposób podchodzili do tego i okazało sie że wychodzą z nerwicy. Nie wiem czy ty sie leczysz , ale początek leczenia prowadzonego przez psychiatre jes naprawde ciężki.Niektorzy z nas chcieli już zaprzestać brania leków bo czuli sie bardzo żle. Ale panowanie nad swoimi emocjami pomogło aby sie nie nakręcać i teraz wychodzą z nerwicy. Sa dziewczyny co prały , sprzątały , robiły pierogi.itp. I to im pomogło aby poradzić sobie w tych najtrudniejszych chwilach. Wiem ze niektóre teraz pracuja i radza sobie w życiu same , bez niczyjej pomocy. Ważne jest aby naprawde chcieć sobie samemu pomóc , bo inaczej nikt nam nie pomoże.Nawet najlepsi lekarze i leki. Jezeli masz jeszcze jakieś pytania to napisz do mnie na pw. Poczytaj rady Martusi - jak opanować nerwice - to tez jest odpowiedz na dręczace pytania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja miała/ ma newrice, raz wyladowala w szpitalu w nocy bo dostala jakichs drgawek itp ... wszystko,prze stres i nerwy panujace u nas w rodzinie ;/ ... moj dziadek czesto ma nerwobole ,ale raczej nie sadze aby to dziedizczne bylo, chociaz kto wie,moze mamy jakies geny, ktore sa odpowiedzialne za nasza odponosc psychiczna i moze niektorzy pze te geny sa bardziej podatni na nerwice :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na pewno wielu z was tego doswiadcza.Nagly moment niepokoju,odczucie zatrzymania akcji serca,niemoznosc przelkniecia niczego i pewnosc,ze juz teraz umieram.Bardzo bp0je sie tego stanu.Dopada mnie zwykle gdy zasypiam lub budze sie wczesnie rano.Wtedy przykladam reke do serca-sprawdzam,czy jeszcze zyje,badam puls i cisnienie,jakbym bala sie odejsc tu i teraz.Nie wiem ile razy to jeszcze zniose.To taki stan powolnego zapadania sie w przestrzen,totalnego oslabienia,odplywania.. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamietam z dawnych czasow.. minelo, gdyby wrocilo to bym sie nie bal, bo znane i pokonane. Zakladam ze fizycznie nic Ci nie dolega - tzn masz badania. Moge Ci poradzic, zebys sprobowala sobie troche dac w kosc. Pobaw sie w bycie samodzielna i wolna od lekow. Pojedz gdzies daleko np na rowerze, tak daleko zebys czula sie niepewnie. Posluchaj bijacego serca, przyspieszonego oddechu. Jak przylezie atak, to Cie troche moze pomeczy, ale szybko zrozumiesz ze nie zabije.

 

A to budzenie sie z nerwica, to najpaskudniejsza w niej sprawa. Wstajesz i od razu masz siebie i swoje problemy w centrum uwagi. Pamietasz, balas sie choroby psychicznej, teraz boisz sie choroby serca itd itp. Mechanizm jest ten sam, jak sadze. Jak nad czyms intensywnie pracuje, to mam tak, ze klade sie spac z mysla o problemie a budzac sie od razu do tej mysli wracam. Wydaje mi sie, ze cos moze byc w tej psychologicznej (nie lubie psychologii, dla mnie to troche paranauka) teorii o tym ze nerwice to nierozwiazane problemy, tzn podejrzewam ze utrzymywanie sie nerwicy moze byc skutkiem uporczywych prob jej pokonania:D

 

A zdarza Ci sie czasem sprawdzac sobie puls na ulicy? Tak dyskretnie, na nadgarstku? Albo miec poczucie ze cos jest nie tak z Twoim oddechem? I kontrolowac oddech przez wieksza czesc dnia?

 

Nikt jeszcze nie umarl na nerwice, ale podejrzewam tez ze zaden lekarz nie przekonal nerwicowca do konca, ze jest kompetentny i nie pomylil sie w diagnozie zdrowia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×