Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zwiazek z osoba z podobnym problemem...


Rekomendowane odpowiedzi

Depresja nie rozumie nerwicy, tyle w temacie. ;) Kibicuje takim związkom, bo mają realne szanse na powodzenie w wyleczeniu, czy nawet złagodzeniu objawów. Nigdzie nie znajdziesz większego zrozumienia, niż u osoby z podobnym problemem. Podobne problemy bardzo łączy ludzi, psychologiczne połączenie jest silniejsze od "zauroczenia", czy jak tam wolicie miłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinno się unikać takich związków,oboje jesteście w jakiś sposób toksyczni i może być tak,że zamiast sobie pomagać,wspierać się wzajemnie...będziecie spadać na dno...

nie wszyscy są "toksyczni" jak to człowiekunerwico uważasz, nie wszyscy są Tobą i nie wszyscy widzą wszystko tak, jak Ty to widzisz (ze SWOJEGO punktu widzenia).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w takim związku od prawie 2 lat, ja chora, on chory (nawet tutaj sie poznaliśmy), i jakoś nie spadamy na dno.

Wręcz przeciwnie, wspieramy sie, rozumiemy, owszem czasem są takie chwile , że jedno drugiego ma ochote zabić, ale to chyba w każdym związku tak jest, nawet "zdrowym". Jest czasem ciężko, jak jedno ma depreche i drugie, to są ciche dni, ale nie odczułam, żeby M. była dla mnie toksyczny , czy ja dla niego.

Więc chyba moge powiedzieć, że jestemy szczesliwym przykładem na to , że da sie stworzyć chorym osobom zwiazek.

 

P.s zgadzam sie z Doxy , Darek troche przesadzasz i urażasz człowieka :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh, marzy mi się takie 'znerwicowane' wręcz dziewczę... myślę, że człowiek_nerwica nie ma racji, takie związki mają przyszłość, bo druga osoba potrafi cię rozumieć, można o wszystkim sobie mówić, wspierać się, a także czasami i wspólnie śmiać się z dziwactw w nn, których normalny partner nie byłby w stanie zrozumieć za bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinno się unikać takich związków,oboje jesteście w jakiś sposób toksyczni i może być tak,że zamiast sobie pomagać,wspierać się wzajemnie...będziecie spadać na dno...

Nie do końca.

Byłem 4 lata w takim związku (oboje ze stanami lękowo depresyjnymi), poznaliśmy się w sumie w najgorszym dla nas okresie a razem udało nam się z tego wyjść na jakiś czas. Wtedy uratowaliśmy siebie nawzajem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i mam krzywe spojrzenie,może nie jestem wpybitnym specjalistą od związków,ale wystarczy spojrzeć choćby na temat o toksycznych zwiazkach do którego linka nie chce mi się dawać.Czytacie forum,sami wiecie jakie historie tutaj sie pojawiają,nie rzadko o związkach które się rozpadły właśnie z powodu 2 osób zaburzonych.To,że Wam się udało...niektorym z Was,jest ok.Może nie powinienem używać słowa "Powinno",to złe słowo.Bardziej chodzi mi o podjęcie ryzyka,bo przetrwanie takiego zwiazku jest ryzykowne,aczkolwiek możliwe....ale jednak ryzyko zostaje.

nie wszyscy są Tobą i nie wszyscy widzą wszystko tak, jak Ty to widzisz

Hmm w takim razie jest możliwość,że albo ja jestem szalony,albo cały ten świat jest szalony.Obstawiam 2.

 

Suicidesilence był byś w stanie śmiać się z tego,że ubrudziłem się,i musiałem kupić mydło w sklepie,użyć mydła na szybko i następnie wyrzucić w krzaki żeby mieć czyste ręce?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w takim związku od prawie 2 lat, ja chora, on chory (nawet tutaj sie poznaliśmy), i jakoś nie spadamy na dno.

Wręcz przeciwnie, wspieramy sie, rozumiemy, owszem czasem są takie chwile , że jedno drugiego ma ochote zabić, ale to chyba w każdym związku tak jest, nawet "zdrowym". Jest czasem ciężko, jak jedno ma depreche i drugie, to są ciche dni, ale nie odczułam, żeby M. była dla mnie toksyczny , czy ja dla niego.

Więc chyba moge powiedzieć, że jestemy szczesliwym przykładem na to , że da sie stworzyć chorym osobom zwiazek.

 

P.s zgadzam sie z Doxy , Darek troche przesadzasz i urażasz człowieka :-|

 

Dokładnie - myślę tak samo, jak Doksy i Aleks. Choroba nie jest wyznacznikiem jakości związku i jego szans na powodzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(ze SWOJEGO punktu widzenia).

O właśnie,dziękuje Doksy,że tak to ładnie napisałaś :smile::P:twisted:

Z tego calego bałaganu zapomniałem dodać jednej rzeczy:chodzi mi szczególnie o związki w których jedna-dwie osoby nie chcą nic ze sobą zrobić.Jednak też związki osób starających się i walczących ze swoimi przypadłościami mogą być trudne.Przyznajcie mi chociaż rację w tym,że takie związki są ryzykowne.

Zeby nie było,nie miałem na celu urażania nikogo niczym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, a JAKIE związki NIE SĄ ryzykowne?

Każdy niesie ze sobą jakieś ryzyko, zazwyczaj opcje są dwie - albo z kim jesteś, albo się rozstajecie. To tak ogólnikowo.

 

Z tego calego bałaganu zapomniałem dodać jednej rzeczy:chodzi mi szczególnie o związki w których jedna-dwie osoby nie chcą nic ze sobą zrobić.

 

To już zmienia postać rzeczy - mówimy o związkach ludzi chorych ogólnie, a nie o związkach ludzi, którzy nie chcą nic ze sobą zrobić... zazwyczaj takie osoby nie są w związkach, bo skoro nie chcą ze SOBĄ nic zrobić, to dlaczego w ogóle miałyby być w związku?

 

Może i mam krzywe spojrzenie,może nie jestem wpybitnym specjalistą od związków,ale wystarczy spojrzeć choćby na temat o toksycznych zwiazkach do którego linka nie chce mi się dawać.Czytacie forum,sami wiecie jakie historie tutaj sie pojawiają,nie rzadko o związkach które się rozpadły właśnie z powodu 2 osób zaburzonych.

Często pojawiają się historie o toksycznych związkach.. ale zazwyczaj to jedna strona jest chora, a nie obydwie. Nie mówię o jakichś skrajnych przypadkach. Znajdź mi jakiś przykład w tamtym temacie, gdzie obie osoby były chore na jakieś zaburzenia psychiczne.

 

Suicidesilence był byś w stanie śmiać się z tego,że ubrudziłem się,i musiałem kupić mydło w sklepie,użyć mydła na szybko i następnie wyrzucić w krzaki żeby mieć czyste ręce?

Do czego to w ogóle ma być porównanie? Jedna osoba w związku jest tym mydłem wyrzuconym w krzaki? :lol:

 

Patrzysz na to tylko przez swój pryzmat doświadczeń, a raczej ich brak.

Posiadać wiedzę teoretyczną to nie żadna sztuka.

 

Związek to "praca" dwóch osób, a nie jednej strony tylko. Jeśli obie osoby go pielęgnują, dbają o niego - nieważne, czy są chore, czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do mydła,to był taki przykłąd z wczorajszego mojego dnia,z którego nie mogłem wyrobić :mrgreen::mrgreen::mrgreen::mrgreen:

 

zazwyczaj takie osoby nie są w związkach, bo skoro nie chcą ze SOBĄ nic zrobić, to dlaczego w ogóle miałyby być w związku?

Mylisz się,jest sporo takich osób.Użyłaś słowa "zazwyczaj",więc nie zawsze.

Doksy,założe się,że Ty nie byłaś w 25 związkach przed tym tematem,ja również nie byłem,napewno też nie masz jakichś wielkich doświadczeń z racji wieku(mówie tu o byciu w kilku zwiazkach).

Tak,owszem,nie byłem nigdy w żadnym związku.I szczerze mówiąc nie chce mi się być.

Osoby chore często same ze sobą sobie nie radzą,a co dopiero będąc w związku z drugą osobą.A wsparcie...no właśnie,wsparcie może nie wystarczyć..Co nie jest regułą..ale niestety tak się zdarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi tam się zawsze śmiać chciało, dwie osoby, dwie nerwice lękowe w związku:

-Kto dziś idzie po zakupy?

-Ty, bo ja się boję...

-Nie, Ty, ja mam większe lęki.....

- Nie, bo ja.....

:lol::lol::lol::lol:

 

No a tak na poważnie, prawda jest taka, że nikt kto sam choć raz nie przeżył czegoś na miarę ataku lękowego, epizodu depresyjnego - nigdy nas nie zrozumie, może się jedynie starać.....

 

Jeśli obie osoby chcą walczyć to taki związek jest bardzo trudny, ale do przejścia. Gorzej jest jak się jedna osoba z takiej pary wyleczy , lub obie....wtedy stają przed trudną decyzją.....czy ich związek zamienił się w walkę o zdrowie i wspieranie się, a teraz kiedy jest dobrze, już nic nie zostało........czy dopiero teraz możemy być razem tak naprawdę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutne?-wolę sobie siedzieć sam pijąc drina,niż użerać się z jakimś człowiekiem od którego był bym uzależniony emocjonalnie.Dobra,z mojej strony koniec offtopu.

Mówimy o związkach, a nie uzależnieniach emocjonalnych... Inaczej w ogóle pojmujesz ideę związku, jego podstawy.

Użerać się :?: No nie, tego aż nie chcę komentować :mrgreen:

Co ma do tego, czy byłam w 25 związkach, czy 2óch, bo chyba nie zrozumiałam tej aluzji? :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, zgadzam się z Doxy, masz mega mylne pojęcie o związku.....no ale prawda jest taka, że wzorce wynosi się z domu, ja gdyby nie to, ze trafiłam na wspaniałego chłopaka, pewnie miałabym identyczne do twojego podejście.

 

W związku, normalnym, nikt od nikogo nie jest uzależniony, nikt się z nikim nie użera, nie męczy..........nie na tym to polega..... :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po przeczytaniu waszych postow mam jednak przeswiadczenie ze to bardzo ryzykowny zwiazek by byl...najlepiej znalezc sobie osobe zdrowa ale wrazliwa na czyjes cierpienie i krzywde :) to byloby najlepsze rozwiazanie ;) ale takich dziewczyn/chlopakow ze swiecą szukac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co ma do tego, czy byłam w 25 związkach, czy 2óch, bo chyba nie zrozumiałam tej aluzji? :lol:

Pomyśl.Zarzucasz mi brak doświadczeń.A ja tylko napisałem,że sama z racji wieku raczej masz tych doświadczeń(związków z osobą zaburzoną) niewiele,o ile w ogóle,.To miałem na myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno nie ma na to reguły ... ale tak sobie myślę, ze najlepszy jest związek z osobą zdrową, która kocha a problem próbuje zrozumieć rozmawiając z psychologiem/psychiatrą partnera. Osoba zdrowa ciągnie chorego ''do góry'' i swoim wsparciem może nawet sprawić, ze partner zobaczy absurdalność swoich lęków.

W związku osób chorych grozi to, ze nawzajem będą przejmować swoje lęki. To trochę tak, jak związek pijacych alkoholików- co z tego, ze się rozumieją?- skoro wspólnie zachleją się na śmierć.

 

To tylko moje, subiektywne spostrzeżenia i mam nadzieję, ze nikogo nie uraziłam.

Może kompletnie nie mam racji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×