Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

ojej od rana obniżone samopoczucie - nawet nie wiem dlaczego ech... zaciskam zęby i staram się jakoś to stłumić, aby nie wzywać pogotowia - na samą myśl, że zawiozą mnie na zamknięty lepiej się czuję :mrgreen: więc wstaję i próbuję coś zrobić - i klops :cry: od początku... ech :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak zdiagnozowano jednak obecnie walczę głównie z myślami (stanami) samobójczymi - mam zalecenie wzywać pogotowie gdy coś się będzie działo, które ma mnie zawieść na oddział zamknięty. Niestety na dłuższy pobyt nie mogę sobie pozwolić. Zresztą, wczoraj zajechałam do pobliskiego szpitala psychiatrycznego, aby się zorientować co i jak - tam się znajdują naprawdę ciężkie przypadki, nawet Ordynator mi zasugerował, abym przyszła w ostateczności...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiedzcie mi czy macie tak samo ze najwiekszy lęk a konkretnie u mnie napięcie występuje zawsze

po przebudzeniu (rano), wtedy czuje silne napięcie, które nakazuje mi wstać bo jak dalej leżę to

jest jeszcze gorzej, wczesniej tak nie mialem, moglem spac do oporu ile tylko godzin chciałem.

w ogóle dzień jest potem dla mnie ciężki, zazwyczaj lepiej czuję się wieczorem.

no i jeszcze odczuwam ten scisniety brzuch, ze w pierwszych godzinach od wstania musze

latac do kibla sie wyproznic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokładnie tak samo mam. poranek to katorga. i nikt mi nie powie że się wkręcam, bo lęk się pojawia jak tylko otworzę oko, zanim zdążę pomyśleć.

np. dziś... obudziłam się o 11.30 i panika, "jak to, już wpół do dwunastej? o Boże, jestem do niczego, znowu dzień rozj*bany, głowa mnie boli itd. itp." nie pomaga tłumaczenie sobie, że przecież jest sobota, że przecież mogę być na luzie, że przecież zasnęłam dopiero o 4 rano... budzę się i jestem spięta, wylękniona, z bólem głowy i mdłościami.....

a jak pomyślę, że mam wyjść - to robi mi się słabo.

i tak zdaję sobie sprawę z własnej beznadziei i od samego rana (południa) mam spi*przony dzień....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax, to jest klasyczny objaw nerwicy z zaburzeniami depresyjnymi. Najgorzej jest rano, stres, napięcie, taki niemiły kop, jakby zaraz czekał nas najważniejszy egzamin w życiu, mdłości, kulka w gardle, biegunka albo wymioty itd. Bardzo ważne jest, żeby wtedy nie leżeć w łóżku - tylko wstać i się czymś zająć, jeśli nie ma czym - znaleźć coś na siłę.........ja miałam identycznie i taką radę dostałam od terapeutki.

Popołudnie i wieczór to zawsze było dla mnie ocalenie, w końcu mogłam coś normalnie zjeść, nie wmuszając sobie, zająć się czymś.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, zająć się czymś.... no właśnie, wieczorem, gdy jest mi w miarę ok, mam piękne plany na dzień następny... ale rano, do popołudnia.... jestem jak sparaliżowana... i tak zalegam potem cały dzień.. nie umiem się ostatnio do niczego zmobilizować. nie wiem jak to zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, łatwiej jest jak się z kimś mieszka, kto jest mega upierdliwy, drący paszczę i marudzący - pożyczyć ci moją matulę?? :mrgreen:

No a tak na poważnie, ja pamiętam ten stan, kiedy to umycie zębów było jedyną rzeczą wykonaną w ciągu dnia aktywnie a i nawet to nie zawsze......... :-| nic tylko leżenie leżenie leżenie......wegetacja ........straszne to. Mi pomogły leki i właśnie to, ze się zmuszałam, do wszystkiego się zmuszałam. Robiłam plan na następny dzień a wieczorem pisałam co mi się z tego planu udało....z czasem było coraz lepiej, więcej wykonanych zadań ......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to może dobrze, że wracam do pracy w poniedziałek, będzie strasznie, ale nie będzie wyjścia. nie mogę mieć na razie więcej wolnego, mam sporo pracy (przeraża mnie to na tą chwilę), ale nie ma opcji, nie ma się nac czym zastanawiać - rano trzeba będzie opanowywać lęki i iść do pracy.

no i zaczęłam nową terapię, w środę drugie spotkanie.., pokładam w niej wielką nadzieję.

na efekty działania leku muszę jeszcze poczekać, na razie się wszystko pogorszyło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też tak mam niestety. chociaż ostatnio wstawałam codziennie o 15..ale psycholog kazał mi to teraz zmienić..i właśnie za chwilę mam jechać z chłopakiem do ikei bo poszukujemy łóżka ( przeprowadzamy się :yeah: ) i już czuję lęk bo to jest dość daleko i wielki sklep, pewnie będzie sporo ludzi, już w głowie obmyślam sobie ucieczkę. ale spróbować muszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie dzień mija jak narazie dobrze, byłam w sklepie po cos do jedzenia. I się cieszę bo od 2 dni nie miałam myśli samobójczych i się zastanwiam czy potrzebna mi jest psychiatra? Jak nie mam tych myśli i okaleczeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, Ja tez mam napiecie od samego rana i zadko przechodzi w ciągu dnia. Czekam na wieczór,zeby sie polożyć. Sypiam w miarę. Ale kiedy sie. obudzę...już mam tą chujnię.Załączam kompa i wchodzę na forum, kawa , papierosy. A w domu syfilis. Tzn. nie chc mi się nic.........przez napięcie. Przez gowniane mysli o chorobie.

Kiedy Ci przeszło to napięcie? PO jakim okreie czasu? Ja juz je mam 10 miesięcy.

 

[Dodane po edycji:]

 

*rzadko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, uuu nie, nie nie, tyle to bym chyba nie dała rady, męczyłam się z tym syfem jakiś miesiąc i przeszło mi po lekach, zaczęłam brać fluoksetynę - najpierw to napięcie się zwiększyło, wiec jadłam xanax przez pierwsze 2 tygodnie, po kolejnych 2 zaczął znikać a żeby tak było idealnie - to nie jest do dziś ;)

Nie biorę już leków i wiadomo, są lepsze i gorsze dni.....zawsze kiedy jestem niewyspana, czuję rano takie lekkie napięcie ale nauczyłam się sobie z nim radzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi to silne napięcie nie pozwala działać, bo jest ono takie jakby mocno depresyjne i obiera

chęć do działania, jakby jakiś ogólny lęk przed wszystkim, przed zyciem, ze nie ma sensu

nic robic i musze sie zmuszac jedynie po to by nie zwariowac - wyjsc do sklepu na chwile,

przebiec sie z 1-2km z przerwami bo mam słaba kondycje, czasem sie z kims spotkac, lub

raz na tydzien wyjsc na grupe wsparcia, ale to napiecie mnie totalnie rozwala, wiem

ze ono w koncu minie bo biore dopiero 5 dzien Escitalopram, ale z rana koniecznie musze

wziac 0,25mg Xanaxu - by stłumic to napiecie tak by dalo sie wytrzymac, nie wyobrazam

sobie pracowania, bo bym dopiero zwariował lub wtedy uciekał w narkotyki, moja nerwica

trwa latami (moze 15 moze 20 lat), czasem jest lepiej a obecnie gorzej.

 

[Dodane po edycji:]

 

kiepskie jest tez to ze moja bezsilnosc pozwala mi zagladac czesto na to forum,

czytajac innych objawy mam lekka ulge ze inni tez tak cierpia, ale inni moja jeszcze

pracowac, a ja pracuje dorywczo za dosłownie grosze, bo na wiecej nie jestem w stanie.

najchetniej bym tylko spał ale teraz budze sie o 11:40 i leże do 12:00 a wczesniej

spalem oporowo do 14.

 

przeraza mnie nawet to ze bede musial zrezygnowac z tej dorywczej pracy, mam

nawet lęk przed tym że będe musiał poprosić o rezygnacje i spotkać się z nowym

pracownikiem i mu lekko wytłumaczyć o co biega, u mnie najmniejsze drobnostki

wywołują lęk lub agresje, takie pierdółki o których nikt by nie pomyślał,

pojechanie do urzedu pracy i załatwienie sobie ubezpieczenia budzi we mnie wątpliwości,

tak jak bym myślał że sobie nie poradze, a przeciez to była dla mnie drobnostka.

 

chciałbym dostać rentę za to ile lat się leczę i że nie jestem w stanie funkcjonować

w pełni do końca życia, bo nawet jak leki zaczną działać to zacznie dominować moja

depresyjna osobowość która wszystko odrzuca, odrzuca uczucia pozytywne bo

coś nie pozwala mi ich czuć, nie ma mowy o miłości bo moja psychika jest egocentryczna

i kiedy sam nie czuje sie ze soba dobrze to z innymi podobnie, dobrze ze mam jeszcze znajomych

ale obecna nerwica lękowa i silna depresja nie pozwala mi sie z nimi spotykac, ostatnio

spotkalem sie tez z chorym na ciezka nerwice kolega - na poczatku myslalem ze nie wytrzymam,

nie wiedzialem o czym gadac, taka pełna pustka i beznadzieja, dopiero po 2h jakos zaczelo mi mijac.

 

[Dodane po edycji:]

 

5 lat temu mowilem ze jak w wieku 27 lat nie wyzdrowieje to wale samoboja,

27 lat koncze za 2 miesiace, a obecnie jestem wrakiem czlowieka ktory

nie moze sobie pozwolic na normalne zycie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od kilku dni niedosypiam. Przed 7am ekipa remontowa zaczyna swoja prace - ocieplaja blok i akurat na scianie pokoju, w ktorym spie... :evil: Idzie zwariowac, a dzis to juz apogeum jakies. Spalam niespelna 4h. Oczy mi sie kleja, na calym ciele mam nerwobole... Od glowy po lydki i przedramiona. Zrobilam pranie, zmylam gary, pranie powiesilam, ogolnie ogarnelam chalupe i walnelam sie do wyra, z ktorego juz nie mam zamiaru sie dzis ruszac. Czekam az brat wroci z roboty to go posle po zakupy.

Zrobie sobie chyba mleko z truskawkami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax

...skąd ja to znam ???

mam 38 lat i jakby to powiedział asterix-niebo zwalilo mi sie na głowę.

ja czekam jeszcze do września......

brak poprawy będzie jednoznaczny z końcem męki.

Wątpie żebym zmienil zdanie.

Kilka lat temu bylem kimś-kimś kim zawsze chciałem byc i latami do tego dążylem, kosztem wielu nerwów, wyrzeczeń a nawet konfliktow z prawem.

Miałem wszystko-zdrowie, kase wystarczającą na spokojne życie, częste wypady weekendowe w góry z nieodmawianiem sobie żadnych przyjemności, porządne auto, oszczędności, atrakcyjna żonę , ogromna pewnośc siebie za ktora szlo duże powodzenie u płci przeciwnej :D , mase kontaktów i układów, zdrowe dziecko, plany na przyszłość (dom w górach )

3 lata temu zachorowałem na CHAD

Choroba odebrała mi wszystko po kolei.

nie mam za co żyć (renta 580 pln ) . Moge zapomniec o przyjemnościach,kinach, aquaparkach i wyjazdach w góry.Zresztą nawet jakbym mial kasę to bym nigdzie nie pojechał. nie jestem w stanie nawet wyjśc na zakupy do marketu.....auto sprzedane, żona skonsumowana przez kogoś innego, (myśle , że jak wybiorę sie w ostatnia podróż to zabiore szmaciarza ze sobą ),mam lęki, derealizacje i napięcie nie do zniesienia, boje sie nawet malolatów na ulicy ,kontakty się pourywaly, znajomości tez...

Jestem na dnie.

...ale jest jeszcze lipiec i sierpień ...może cos sie wydarzy???

W temacie CHAd opisuje dokładnie swoja historie

na stronie 29 dokładnie opisalem jak zdycham i co zrobie

chad-choroba-afektywna-dwubiegunowa-t19559-560.html

 

Trzymaj sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 lat temu mowilem ze jak w wieku 27 lat nie wyzdrowieje to wale samoboja,

27 lat koncze za 2 miesiace, a obecnie jestem wrakiem czlowieka ktory

nie moze sobie pozwolic na normalne zycie.

5 lat temu wierzyłam,że to wszystko może się dobrze skończyć,że to chwilowy kryzys.Dzisiaj przy kolejnym nawrocie wiem,że będę męczyć się z tym gównem do końca moich dni.27 lat kończę za 3 miesiące.Nawet nie chce mi się o tym myśleć,bo jak zacznę robić bilans,wyjdzie mi wielka KUPA :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×