Skocz do zawartości
Nerwica.com

Aborcja - za czy przeciw?


puszekokruszek

Co sądzisz o usuwaniu ciąży?  

80 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Co sądzisz o usuwaniu ciąży?

    • Jestem za
      23
    • Za tylko w przypadku gwałtu, zagrożenia życia, chorób płodu
      26
    • Jestem przeciw
      26
    • Nie mam zdania
      5


Rekomendowane odpowiedzi

Tutaj zgadzam się ze Śmiertelniczką, jak od poczęcia to od poczęcia - takie wybieranie sobie, to jest ok bo mi pasuje a to już morderstwo bo tak uważam to hipokryzja ..........a WHO wyznaczyło sobie taką granicę która tak naprawdę nie pasuje nikomu, choć na szczęście dzięki niej możemy legalnie stosować tabletki po stosunku lub metodę Yuzpe:

 

- dla obrońców życia - to już życie przed implantacją - a wiec i tabletki antykoncepcyjne i tabletki PO są jednoznacznymi "usuwaczami ciąży"

- dla osób popierających przerywanie ciąży ta cała implantacja i tak znaczenia nie ma, bo to dla nich jeszcze nie dziecko tylko embrion.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różni się to tym, że to już nie jest zygota a zarodek. Tak naprawdę nawet kościół nie jest w stanie się określić kiedy wg nich zygota przestaje być zygotą a staje się zarodkiem. Czy wg kościoła wszelkie prawa należą się już zygocie? Czy dopiero zarodkowi?

Wg mnie życie zaczyna się wtedy, gdy dochodzi do zagnieżdżenia- trzeba pamiętać o tym, że nie każda zygota jest potencjalnym człowiekiem. Wiele zarodków obumiera dość szybko z przyczyn naturalnych. Dlatego jeśli kiedyś będziesz uprawiać seks, to licz się z tym że 'wiele dzieci w Tobie umrze', skoro tak widzisz tę kwestię.

 

Ja jestem za antykoncepcją, ale nie jest za aborcją. Antykoncepcja to nie aborcja! Gdzie tu jest hipokryzja?

Mam prawo sobie wybierać co mi się podoba a co nie. Antykoncepcja- tak. Aborcja- nie. Co to ma wspólnego? Antykoncepcja przecież nie zabija!

 

Jestem obrońcą życia, ale to nie znaczy że mam absolutnie żadnej antykoncepcji nie stosować i się rozmnażać jak królik :shock: No bez jaj ludzie, nie równajcie tego do aborcji!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yhmm i ta zapłodniona komórka na godzinę przed implantacją była nic nie wartym zlepem tkanek, można ją usunąć to nie dziecko i życie, ale już godzinę po implantacji należy karać więzieniem za morderstwo bo nagle to coś stało się pełnoprawnym dzieckiem. To jest jeszcze długi czas identyczny twór nie różniący się od tego sprzed implantacji niczym.........

 

Tak kościół dokładnie określa, ze początkiem nowego życia jest ZAPŁODNIENIE.

 

Magda masz prawo sądzić co ci się żywnie podoba - ale to co opisałam nazywa się hipokryzją i dla obrońców życia i dla popierających aborcję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MOCca, dla mnie zastosowanie tabletki po stosunku to wyraz tego, ze zrobimy wszystko co możliwe by w tej chwili nie mieć potomstwa. No ale jakby nie patrzeć należałoby być świadomym, że w trakcie zastosowania tabletki po istnieje ryzyko niedopuszczenia do zagnieżdżenia czyli innymi słowy usunięcia z organizmu zapłodnionej komórki jajowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli zastosowanie tabletki PO było wyrazem akceptacji aborcji.

 

Nie. Tabletka PO to nie tabletka RU. Jeśli już doszło do zapłodnienia i do zagnieżdżenia to ona podtrzymuje ciążę.

 

MOCca, dla mnie zastosowanie tabletki po stosunku to wyraz tego, ze zrobimy wszystko co możliwe by w tej chwili nie mieć potomstwa. No ale jakby nie patrzeć należałoby być świadomym, że w trakcie zastosowania tabletki po istnieje ryzyko niedopuszczenia do zagnieżdżenia czyli innymi słowy usunięcia z organizmu zapłodnionej komórki jajowej.

 

Mogłam mieć wtedy dziecko, nic strasznego by się nie stało ! Potem nawet trochę żałowałam, że ją zjadłam. Panika mnie zgubiła- nerwica. Tym bardziej że zjadłam ją bardzo szybko, i na pewno jeszcze do zagnieżdżenia nie doszło. W trakcie stosowania tabletki PO istnieje ryzyko, że nie dopuścimy do nie zagnieżdżenia się komórki w macicy- tak samo działają tabletki antykoncepcyjne. Tabletka PO to jest to samo, tyle że większa dawka.

 

Czy więc tabletki anty też są tabletkami poronnymi?

 

linka, to w odniesieniu do "obrończyni życia" Magdy, jedno wyklucza drugie, ale nie zabrania w swobodnej wypowiedzi czy to moralne czy amoralne, i czy takich nie żal itp. jedno robimy a oskarżamy innych, to taki paradoks.

 

A co ja takiego robię? :shock: Bo co, bo uważam że antykoncepcja jest ok (chociaż sama nie stosuję) to co, już znaczy że popieram aborcję?

Dziewczyny, pieprzą Wam się pojęcia z tego co widzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W trakcie stosowania tabletki PO istnieje ryzyko, że nie dopuścimy do nie zagnieżdżenia się komórki w macicy- tak samo działają tabletki antykoncepcyjne. Tabletka PO to jest to samo, tyle że większa dawka.

Czy więc tabletki anty też są tabletkami poronnymi?

 

Ja wiem jak co działa, nie trzeba mi tego tłumaczyć....ale trzeba jednak założyć, z racji tego, że takie są zasady działania hormonów - dla osób które twierdzą, ze życie zaczyna się przy zapłodnieniu i tabletki antykoncepcyjne i tabletki PO stosunku (nie wspominam o RU i reszcie) jednak zabijają życie......

 

Ok wzięłaś tabletkę szybko i co? Masz 100% pewności, ze nie ucelowałaś w owulację i do zapłodnienia już nie doszło? Takiej pewności mieć się nie da ( chyba że stosujesz NPR).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doszło czy nie doszło to z formalnego punktu widzenia, ale twierdzenie, że ktoś dokonał aborcji (z pewnych powodów) i rzucanie tych osób na piekielne ognie nie jest w porządku, tym bardziej, że to równa się z zastosowaniem takiej właśnie tabletki, jedno i drugie prowadzi do jednego, do końca. Dlatego Twoja argumentacja wydaje mi się trochę bezpodstawna. Tabletka Po jest antykoncepcją?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie o to chodzi.......nie o sam fakt zastosowania czy nie, bo mi to zwisa i jest prywatną sprawą....ale chcesz palić na stosie każdą kobietę która podjęła taką samą decyzję jak Ty tylko dużo później i dokonała tego inaczej...... :-|

Dlatego tak bardzo dziwi mnie, ze tak łatwo osądzasz innych.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok wzięłaś tabletkę szybko i co? Masz 100% pewności, ze nie ucelowałaś w owulację i do zapłodnienia już nie doszło? Takiej pewności mieć się nie da ( chyba że stosujesz NPR).

 

Mam pewność 100%. ginekolog zanim przepisze tabletkę PO powinien zrobić usg dopochwowe czy w ogóle jest sens brać tę tabletkę. Jeśli jest przed owulacją- to tak. Mam pewność że nie trafiłam w owulację. Nie doszło do zapłodnienia, po 9h jest to fizycznie niemożliwe wręcz.

 

Doszło czy nie doszło to z formalnego punktu widzenia, ale twierdzenie, że ktoś dokonał aborcji (z pewnych powodów) i rzucanie tych osób na piekielne ognie nie jest w porządku, tym bardziej, że to równa się z zastosowaniem takiej właśnie tabletki, jedno i drugie prowadzi do jednego, do końca. Dlatego Twoja argumentacja wydaje mi się trochę bezpodstawna. Tabletka Po jest antykoncepcją?

 

Tabletka PO (antykoncepcja PO) działa na IDENTYCZNEJ zasadzie jak tabletki antykoncepcyjne. I to nie równa się aborcji!

Tabletka PO i tabletki anty nie dopuszczają do zapłodnienia/zagnieżdżenia a aborcja usuwa już zagnieżdżone dziecko ! To jest różnica- nie dopuścić do czegoś, a zrobić to po fakcie dokonanym!

I proszę mnie nie stawiać obok kobiet, które dopuściły się aborcji bo sobie nie życzę!!!

 

Niedlugo jeszcze antykoncepcja zostanie okrzyknieta morderstwem. Niektorzy sie tu chyba zagalopowali. Albo masturbacja. W koncu mezczyzni bezkarnie topia swoje plemniki, a przeciez mogly by byc z nich dzieci w przyszlosci! :lol:

 

No dokładnie, dziewczyny już mnie tutaj porównują do morderczyń bo brałam tabletki anty :lol:

 

Śmiertelniczka- już odpowiedziałam, bo zarodek to zarodek a zygota to zygota.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie jak teraz. Nie interesuje mnie w sumie co kto o tym myśli, jakie organizacje... mam swój mózg. Wg mnie antykoncepcja to nic złego, jest potrzebna, chroni przed HIV i przed tym, aby ludzie nie rozmnażali się jak króliki.

Ja nie stosuję, ale jak ktoś chce to bardzo dobrze, pozytywnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prezerwatywy chronią przed HIV, nie tabletki.

To jak- jesteś za prezerwatywami a za tabletkami już nie? A co to za różnica??? W takim razie też jesteś za aborcją? Prezerwatywy nie dopuszczają do zapłodnienia tak samo jak tabletki- gdzie jest różnica?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różnica jest ogromna. Prezerwatywy NIE DOPUSZCZAJĄ do powstania zygoty, a tabletki tę zygotę zabijają. Zauważ, że NPR również stosuje się w celu niedopuszczenia do zapłodnienia, a na tę metodę KK "zezwala".

 

 

O Boże... skąd Ty masz kobieto takie informacje?! Tabletki antykoncepcyjne zabijają zygotę?! Od kiedy to?!

Cyt. :

''Tabletka antykoncepcyjna, pigułka antykoncepcyjna – doustny środek antykoncepcyjny zawierający syntetyczne odpowiedniki hormonów. Działanie jej polega na blokowaniu owulacji oraz zmianie konsystencji śluzu szyjki macicy w taki sposób, że nie przepuszcza on plemników.''

 

Tabletka nie dopuszcza do owulacji, zagęszcza śluz aby plemniki nie doleciały- to JAK może zabijać zygotę skoro zygota nie ma szans się wytworzyć? No jak? Wytłumacz mi to!

Prezerwatywy czy tabletki- to samo! Żadnej różnicy! Ani jedno, ani drugie nie dopuszcza do zapłodnienia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magdaa, weź już nie gadaj co ci ślina na język przyniesie...... tabletki działają na trzy sposoby:

- niedopuszczanie do owulacji

- zagęszczanie śluzu

- nie dopuszczanie do zagnieżdżenia się zapłodnionej komórki jajowej

 

Więc po raz kolejny, istnieje takie ryzyko, może 1%, może 0,01% ale istnieje że w twoim organizmie dojdzie do owulacji, dojdzie do zapłodnienia a wtedy tabletki nie pozwolą się zagnieździć komórce i ciąży nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zajrzałam ponownie do tego wątku bo wpadł mi ostatnio w ręce ciekawy artykuł na temat syndromu poaborcyjnego. Zaczęłam bardziej zastanawiać się nad zagadnieniem i...robię się na...nie.

Na pewno nie będę oceniać innych kobiet ale sama nigdy nie poddałabym się aborcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem przeciw od ok 12 roku życia kiedy widziałam film "Niemy krzyk". Oczywiście mam wątpliwości w przypadku kobiet, które zostały zgwałcone bądź gdy ciąża zagraża życiu matki, bądź dziecko urodzi się wysoce upośledzone - teraz nie chcę zostać źle zrozumiana, nie uważam że osoba upośledzona nie ma prawa do życia, oczywiście że ma! ale czasami zdarzają się przypadki tak okropnego upośledzenia, że dziecko jest jarzynką, w takich chwilach faktycznie zastanawiam się czy nie lepiej było by przerwać jak najszybciej katorgi takiego skrzywdzonego przez los dziecka - i tu znowu problem moralny, wiem, że możecie mnie teraz uznać za osobę o podwójnych standardach, bo tu piszę coś innego i poniżej coś innego, ale ja naprawdę mam mętlik w głowie jeśli chodzi o cierpienie dzieci upośledzonych w stopniu wysokim.

Wiem, że są rodzice dla których taki stan dziecka nie jest przeszkodą w kochaniu go i chwała za takich wspaniałych ludzi, ale czasami mam wrażenie że to dziecko mimo ogromnej miłości ze strony rodziców niesamowicie cierpi i nie jest w stanie o tym ani powiedzieć, ani dać znaku że wolało by zakończyć to cierpienie - stąd mój dylemat, bo nie wiemy co siedzi w serduszku takiemu dziecku. Wiem brzmię jak nawiedzona i piszę raczej niemożliwe rzeczy, ale ja to tak odczuwam, powinnam napisać, że ja to tak rozumiem, ale bym kłamała - ja to odczuwam i przez to ten temat mnie tak męczy i czuję się wręcz upodlona, że należę do gatunku stworzeń, które zabijają swoje młode - do tej pory pamiętam jak znienawidziłam moją chomiczkę po tym jak zagryzła cały swój miot).

 

Poza tym! Jeśli kobieta decyduje się na seks a nie ma zamiaru mieć nigdy dzieci to niech sobie usunie macice! Polskie prawo zabrania uszkadzania organów rozrodczych, no ale zabrania też aborcji (oprócz konkretnych przypadków), więc taka kobieta, która miałaby zamiar dokonać aborcji w "podziemiu" równie dobrze może usunąć sobie macice - jesli dobrze by zapłacila jakaś klinika by się tego podjęła. Jestem wściekła na cały ten temat, bo dla mnie to niezmiernie bolesne sprawy, ja w każdej ciąży widzę dziecko, kocham dzieci i nie wyobrażam sobie jak ktoś może je krzywdzić, no jak ?! :(

 

Tak rozumiem, że niektóre kobiety lubią seks (i dobrze 8) ) ale konsekwencją seksu może być ciąża, szkoda że dla niektórych kobiet to problemik który można załatwić przez aborcję - a bo nie mają zaplecza finansowego dla dziecka, a bo to nie ta pora na ciąże, wolą pozbyć się brzucha i pozbawić życia to co w nich wzrastało. Ja i mój brat byliśmy wpadkami i nie wyobrażam sobie aby moja mama powiedziała, że zrobi sobie skrobankę, bo jej się teraz nie chce być w ciąży - lub jakiś inny argument, który do mnie nie przemówi jako właściwy by ułagodzić i postawić w jasnym świetle aborcję. Równie dobrze moglibyśmy zabijać 2-3 miesięczne noworodki, bo podobno dopiero po tym okresie zaczynają nabywać świadomość/osobowość - opieram się na dokumencie, który oglądałam na temat faz rozwoju noworodków i niemowląt.

 

Nienawidzę hasła "Mój brzuch, moja sprawa" - takie kobiety najchętniej wszyłabym w brzuch jakiejś otyłej osoby (żeby się zmieściło), po czym poprosiłabym aby ta otyła osoba powiedziała "Mój brzuch, moja sprawa" i żeby lekarz profilaktycznie postraszył panią zaszytą w brzuchu tymi szczypcami, którymi rozrywa się dziecko w macicy - ciekawe jakby wtedy myślała o aborcji. Tak wiem chory przykład, zbyt ogólny, pobieżny ale to mi przyszło przed chwilą do głowy.

 

Kończę, bo mnie zaraz nerwy zjedzą :cry:

 

Krwiopij oj - rozumiem, że każdy ma prawo do własnej opinii, ale to smutne co piszesz, ale smutnym było by też gdyby dziecko czuło się od początku niepotrzebne ... ale żyłoby i może pewnego dnia znalazło by miłość w kimś innym.

 

Hmm teraz sobie pomyślałam, ze są dwa typy kobiet dokonujących aborcji, te dla których to skutek uboczny seksu i nie podchodzą do tego w żaden sposób emocjonalnie, po prostu idą na zabieg i koniec oraz te dla których to nie ten moment, nie te możliwości na dziecko (kurczę nie umiem skonkretyzować swoich myśli).

 

Piz*a to glupia malpa,ktora ocenia kogos nie mając pojęcia o jego sytuacji i cierpieniu i czynnikach,ktore doprowadzily do konkretnej sytuacji

Ja jestem w stanie spróbować zrozumieć kobietę z takimi rozterkami, ale nie potrafię zrozumieć jak można zabić własne dziecko. Tyle :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja tak z innej beczki-gdyby okazalo siè,ze teraz jestem w ciàzy(to tyllko przyklad) i po zrobieniu badania prenatalnego,okazaloby siè,ze dziecko ma siè urodzic ulomne-niepelnosprawne-nie wahalabym siè przed usunièciem owej ciàzy!!A co to za zycie potem..ja znerwicowana-pewnie i tak bym wylàdowala w jakims zakladzie zamkniètym bo bym zeswirowala z powodow wyrzutow sumienia.. a dziecko??co by zrobilo???w jakiej rodzinie by siè wychowywalo??znerwicowana matka i ojciec ,ktory musialby(a moze nie chcial)podolac tej sytuacji.Podtrzymujè swoje zdanie-kobieta ma prawo wyboru jesli wie ,ze nie da rady sobie z macierzynstwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haniu ja rozumiem o co Ci chodzi, nie mam zamiaru Cię namawiać na zmianę zdania, bo takich rzeczy nie da się zmienić za czyjąś namową, nie wiem czy w ogóle w tym temacie zdarza się zmiana zdania.

Chodzi mi tylko o to aby nie decydować o czyimś życiu bądź śmierci - rozumiem, że boisz się, że Twoje dziecko spotka podobny los do Twojego, ale skąd wiesz jak no by odczuwało całą sytuację? Na forum jest kilka osób, które mimo przegranego dzieciństwa walczą o siebie - nie twierdzą że jest i było kolorowo, mają problemy mniejsze bądź większe, ale próbują swoje życie naprostować, życie które mają, bo mieli szczęście w nieszczęściu się urodzić.

 

Haniu nie chcę Cię w żaden sposób oceniać (zbyt dużą sympatię u mnie wzbudzasz), mimo Twoich słów wcale nie myślę o Tobie gorzej, twierdzę tylko, że smucą mnie Twoje słowa. A jeśli tak bardzo obawiasz się ciąży to zastanawiałaś się kiedyś na trwałej sterylizacji? Wiesz, teraz możesz pomyśleć, że jakie ja mam prawo pisać o Twoich narządach, nie mam prawa, ale jestem ciekawa Twojej opinii w tej sprawie. Brzmię radykalnie? Pewnie dlatego, że ten temat mnie boli :(

 

Wovacuum Twoje słowa są właśnie tymi przez które sama siebie nie znoszę,bo jak pisałam w poprzednim poście, jestem w stanie zrozumieć taką aborcję, nie jest tak że ją popieram, ale po trochu to rozumiem - wychodzi na to, że jednak mam podwójne standardy, jestem okropna :cry: . Już się zamknę w tym temacie, bo mam mętlik w głowie a serce w kawałkach :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dotychczas nie zabierałem tutaj głosu (wyjątkiem są teksty o cenach leków), ale teraz się odważę. Nie chce się z Wami kłócić itd. ale mój pogląd jest bardzo bliski czy też tożsamy z wypowiedziami @Krwiopijki.

Cóż - ja jestem taką ową niepożądaną ciążą, nawet się niedawno dowiedziałem, że rodzice mojego ojca namawiali moją mamę by usunęła płód ze mną. Mama była pozostawiona sama sobie, ojciec alimentów nawet nie chciał płacić. Musiała oddać mnie do żłobka i podjąć pracę zarobkową. Jakby tego było mało, 8 lat po moim urodzeniu wyszła za mąż za - jak się okazało później wiejskiego prymitywnego człowieka, który jest alkoholikiem. Mama do osiągnięcia przeze mnie pełnoletności pobierała to świadczenie w wysokości niezmienionej przez kilkanaście lat, gdyż jak stwierdziła: nie będzie się użerała po sądach. To, że o tym piszę, to oczywiście wytyk polskiego systemu prawnego, który powinien z definicji i z urzędu nie pozwalać na takie przypadki, choćby poprzez to, iż sądy zasądzałyby wyłącznie alimenty automatycznie powiększane o współczynniki inflacji.

 

@LasVegas szokujące są ilustracje z twoich fotek przyznaję, ale ja częściowo się uodporniłem na takie szoki. Większość z forumowiczów to młodzi ludzie. Niewielu z was stanęło przed koniecznością zabicia np. ryby, kurczaka lub świnki a nie zapominajcie, że kurczaczki to nic innego jak kurze dzieci, żyjące krótko. A kraby, raki, krewetki itd. to także żyjątka. Mam wrażenie, że wy ludzie nie rozumiecie pewnych aspektów współczesnej cywilizacji. Ludzkość hoduje chyba miliony zwierząt wyłącznie w celach konsumpcyjnych i to się chyba nie zmieni.

 

Nie ma co też rozpaczać nad bilionami zmarłych plemników oraz nie wykorzystanych i nie zapłodnionych jaj.

Teraz możecie pomyśleć, że jestem psychol itd. ale niestety to są fakty i takie jest życie. Życie nie jest łatwe i nie będzie takie chyba nigdy.

Nie zapominajcie, że mózg ludzki rozwija się i życie zaczyna się po porodzie "w pewnym sensie". Przecież nikt z nas nie pamięta chwili swoich narodzin.... Więc doskonale i całkowicie zgadzam się z pewnym wątkiem Krwiopijki, że nie zawsze liczy się tylko urodzenie i śmierć ale też jakość owego życia. Mi moje życie zupełnie się nie podoba, a ostatnio nawet z nadmiaru czasu wpadłem na genialny pomysł, by humanitarnie mnie pozbawić życia a moje narządy przeszczepić potrzebującym. Współczesna telewizja mogłaby niezły show z tego zrobić.... heh

Czasem myślę o powieszeniu się i wtedy przywołuję na myśl, historię owej dziewczyny, chyba 14-latka, która ze 2 lata temu się powiesiła bo koledzy w klasie ją rozebrali i udawali stosunek z nią. Skoro ona potrafiła to zrobić, to ja nie potrafię..... No bez jaj trzeba być twardym, a nie miękkim....

Btw. mi - przez moje przeżycia seks kojarzy się wyłącznie z prokreacją i niechcianą ciążą, niestety - ale tak jest.

Ostatnio oglądałem filmek, o tym, że są już amerykanie, którzy adoptują małpki, zamiast posiadania własnych dzieci oraz że są faceci, którzy poddają się dobrowolnie wasektomii (przecięcie nasieniowodu - na współżycie podobno jest to zabieg bez wpływu).

W Polsce jest niewydolny system adopcyjny, ostatnio czytałem o młodym facecie, którego za pośrednictwo w adopcjach zamknęli. Przyznam się wam szczerze, że sam nawet myślałem o takim procederze, no bo skoro są 2 strony by zawrzeć transakcji to czemu nie pomóc i nie zarobić.....

 

Przyznam się wam także, iż cholernie denerwuje mnie postawa "przyrody" czy też "natury", że połączyła przyjemność z prokreacją.

Tak w ogóle sądzę, iż powinny być obowiązkowe zajęcia dla młodzieży, typu noszenie tych przypinanych brzuszków-ciąż i kilkudniowa opieka nad nimi.

 

Btw. Nie jestem jednak oczywiście przeciwny rodzeniu się dzieci - ależ niech się rodzą, ale wyłącznie oczekiwane, zaplanowane i kochane. (Mój kolega z pracy, mój rocznik ze szkoły, kilka msc przed porodem wiedział że będzie miał syna i się bardzo cieszył. Zazdrościłem mu tego trochę.

Chyba starczy co napisałem, proszę tylko mnie nie wyzywać, i nie obrażać. Ja nikogo z was nie obraziłem ani nie wyzywałem z powodu odmiennych poglądów. Napisałem dość chaotycznie ale poruszyłem wiele tematów.

A na koniec wspomnę Monty Pythona: Końcem i kresem każdego życia jest śmierć....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×