Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Chica rozumiem Cię, ale nie myśl tak że Twoje życie bedzie tak cały czas wyglądało, nie możesz tak myslec bo inaczej jeszcze bardziej się dobijasz. Ja staram się wszystkie negatyne myśli odganiac. Nie ogladam nawet programów czy filmów po których płacze. Bo jestem strasznym płaczkiem.

Rozumiem Cię jak ciężko kiedy życie wydaje się nam beznadziejjne.

Ostatnio zauważyłam że kojąco działa na mnie kontakt z naturą , uspakajam się kiedy patrzę się w dal a przede mna same drzewa. też tak niestety mam że są dni lepsze i gorsze. Czasami odczuwam lęk, boli mnie w klatce piersiowej, staram się wtedy głęboko oddychac i próbuje się zrelaksowac a jak nie pomaga niestety łapię za mój alprax. Pozdrawiam Cię i trzymaj się , nie daj sobą zawładnąc tej cholerze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beczka:moim zdaniem możesz mieć nerwicę, lekarz był naprawdę niepoważny podejrzewając schizofrenę, gdybyś na nią chorowała nie zdawałabyś sobie nawet z tego sprawy..., gdy wiesz że twoje objawy są szkodliwe i przeszkadzają Ci w życiu, a co do podejrzenia padaczki to ataki nerwicowe często ją przypominają ale to nie padaczka, to zupełnie inna choroba. Nie jestem lekarzem, więc nie mogę Ci dać pewności ego co Ci dolega ale z tego co piszesz to może być nerwica. jeśli Ty odczuwasz to co Ci dolega jako nerwicę to duże prwdopodobieństwo że możesz ją mieć.

pozdrawiam:)

 

[ Dodano: Wto Lip 18, 2006 11:33 am ]

Andrew i: Rozumiem Cię, wiem jak to jest gdy trzeba z tylu rzeczy rezygnować, nawet z pracy, bo nasza nerwica uniemożliwia nam normalne funkcjonowanie, bliscy i przyjaciele często odwracają się od nas ale nie możemy się poddawać. nie jest nam łatwo żyć, nikt jeszcze nie znalazł lekarstwa na to świństwo kt[list=]re tak nas męczy...ale zawsze warto mieć nadziję...W końcu mamy też forum i możemy się wspierać a to już bardzo wiele

Pozdrawiam:)

dobrus: Popieram twoje złe nasawiene do leków, sama brałam to wszystko zioła, tabletki, magnez, deprim. Wiem że one nie pomagają a jak już to tylko na krótki czas.

pozdrawaim:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy macie cos takiego ze czasami nie chcecie widziec nawet tych najblizszych i przyjaciol??ze draznia was do granic mozliwosci chociaz so kochani i chca wam pomoc??ma takiego przyjaciela,nazywa sie Lee.kiedys bylismy ze soba ale nam nie wyszlo mimo to dalej sie lubimy a on mi zawsze chce pomagac,baardzo sobie cenie z nim kontakt.ale nieraz mam go dosyc,tak samo jest z moja kumpela Urszulkatakie dobre dziewcze a czasami wychodze zsiebie.nie chce ich ranic bo sa dla mnie tacy dobrzy i ich lubie.jedyni moi kumple ktorzy sa wyrozumiali i pomagaja mi jak tylko moga.czy wy tez tak macie???troche sie tego wstydze...

dzieki Czrna za odzew.juz mi troszke lepiej.poplakalam i wyszlo to ze mnie...pozdrawiam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam Chica....rozumiem Cie doskonale... dzisiaj wrocilam do Polski, do mojego miasta Cz-wy zeby troche sobie poukladac w glowie, chociaz to chyba nie takie proste... wyjechalam od mojego chlopaka, bo juz bardzo rujnowalam ten 5-letni zwiazek... tak wiele dobrego dla mnie robi, pomaga mi, a ja zawsze tylko z naburmuszona mina... on czeka, bardzo sie boje, ze zrujnuje to wszystko calkowicie, bo ile moze czekac?... w tym momencie jestem z rodzicami, ale do nich tez jestem nastawiona negatywnie... nie wiem co robic...tak bardzo chcialabym byc jak kiedys, cieszaca sie z kazdego glupstwa i doceniajaca tych, ktorych mam obok...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

BArdzo Wam dziekuje ze odpisaliscie i przepraszam ze odpisuje dopiero teraz - niestety nie mam stalego dostepu do netu

Co prawda nie mialam okazji przeczytac, co mi radziliscie... ale radziliscie dobrze! Zaczelam mowic o tym co mnie rani i jest naprawde dobrze. Wiem, ze nie wolno dac sie zdominowac. Teraz juz wcale nie mam takich atakow bzsensownego placzu z tego powodu...

A jesli chodzi o sama n. ;) to tez jest dobrze. podziele sie wrazeniami po powrocie. ;) Napisze tu tylko jedno: Doszlam tu jak narazie do jednego waznego wnoisku: Ciezka praca zabija nerwice (Przynajmniej moja) a jesli nie zabija, to na pewno daje jej porzadnego kopniaka!

Sciskam Was mocno. Mysle o Was caly czas! papa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Didado1 przeczytałem kilka razy to co napisałas i chyba wiem co chciałaś wyrazić ale napiszę ci jak u mnie to wygląda:

 

A więc tak, zgadzam się z tym że przydała by mi się osoba która wyprowadzi mnie na logiczny tok myślenia, pomoże to jakoś wszystko zrozumieć, "przetrawić" ale ja naprawde nie mam takiej osoby. Moi rodzice nie są moją ostoją i fundamentem, a raczej rodzic bo mam tylko mamę, myślę nawet że to ona poczęści przyczyniła się do obecnego mojego stanu, niesądzę aby mogła mi w tym problemie pomóc, zresztą ma obecnie o wiele gorsze problemy a ja jestem od domu bardzo daleko. Rolę takiej osoby "fundamentu, ostoi" która naprowadza na dobry tok myślenia może chyba pełnić psycholog i to chyba do niego pierwszego się udam a później zobaczymy, może ogłosze to całemu światu ? :lol:

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzadko kiedy terapia wykoana przez terapeute daje tak dobre wyniki jak autoterapia. Tyle, że autoterapia jest trudna i nie każdy jest w stanie ją robić. Z tymże akurat jeśli chodzi o Wojtka to jest on cholernie inteligentny i odważny. Gdyby oddał się w ręce terapeuty nie starając się samemu siebie zrozumieć na pewno nie osiągnąłby tyle ile osiągnął (piszę to na podstawie prywatnej korespondencji). Oczywiście dobry terapeuta jest dobry (z definicji:) tyle, że zwykle ludzie oddają się terapeucie i wierzą ślepo we wszystko co on mówi natomiast przestają sami się odczytywać (bo wierzą że nie są tacy mądrzy czy wykształceni jak terapeuta). Efekt jest taki, że choć ogólnie terapia nawet pozytywnie przebiega to tak naprawdę zatrzyma się w miejscu do którego dotrze terapeuta. Dobry terapeuta może dotrzeć do wielu rzeczy, ale nie wierze że dotrze do wszystkich bo musiałby poświęcać pacjentowi naprawdę ogromnie dużo czasu co jest nie do zrozbienia. A i pacjent choć będzie się starał i otwierał przed terapeutą to na pewno nie zwolni wszystkich blokad, które przed sobą by zwolnił.

Prawda jest taka, że chodzenie do terapeuty jest ok, ale bardzo ważny jest autorozwój. Co więcej nie można dopuścić do sytuacji, aby pacjent myślał w taki sposób, że cokolwiek on sam (pacjent) wydedukuje na swój temat to jest niewartościowe czy małowartościowe w porównaniu z tym co mówi psychoterapeuta. Niestety wielu psychoterapeutów nie stara się stymulować pacjenta sugerując mu pewne rzeczy i naprowadzając go, tylko często podają swoje przemyślenia i wnioski pacjentowi 'na tacy'. Przez co pacjent rozleniwia się w kwesti samorozwoju i uzależnia się od terapeuty. Później może nawet myśleć, że wszystko idzie w dobrym kierunku, ale jednocześnie boi się, że jak przestanie chodzić do terapeuty to znowu będzie źle. Inny negatywny efekt to to, że jeśli pacjent omówi coś z terapeutą, a tak naprawdę niecałkowicie to przepracuje to później po prostu do tego nie wraca bo uważa, że to już załatwione, a żeby sam coś z tym jeszcze robił to nie może bo przecież nie ma kompetencji! Więc powstają takie nie do końca wyeliminowane problemy. I przejawia się to np. tym że wiele osób uważających się za wyleczone lub prawie wyleczone boi się o czymś mówić czy myśleć (bo niestety nie przepracowały tego do końca).

Tak naprawdę rozważanie własnych myśli, odczuć i lęków to podstawa i to daje możliwość do ogromnego rozwoju, a jeśli chodzi o eliminacje lęków czy problemów to takie eliminacje osiągnięte na drodze samorozwoju są całkowite (nie pozostają żadne przykre resztki).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutna jesli zaczynasz sobie zdawac sprawe z tego co sie z toba teraz dzieje, to jestes na dobrej drodze ... do pozbycia sie nerwicy. Masz jej serdecznie dosc, zmarnowała ci dotychczasowe zycie ,wiec wmawiaj sobie ze teraz bedziesz robiła jej wszystko na przekor. Nie czekaj dalej na cud ,przełam ten stan w ktorym teraz jestes , zobacz na świat on ma kolory :) Nie czekaj na szczescie zacznij je szukac , bo ono samo do Ciebie nie przyjdzie .Wyciagnij reke do ludzi na pewno znajdziesz wiele ciekawych osob ,ale musisz wyjsc z takiego załozenia ,ze jestes "denna" kazdy ma w sobie cos do zaoferowania innym ludziom . Moze nawet nie wiesz ,ze ktos moze potrzebowac Ciebie takiej jaka jestes . A to ze teraz masz gorsze dni ... to wybacz sobie bo nikt nie moze byc stale na pełnych obrotach . Pozdrawiam Cie i uśmiechnij sie Sama do Siebie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale ja naprawde nie mam takiej osoby. Moi rodzice nie są moją ostoją i fundamentem, a raczej rodzic bo mam tylko mamę, myślę nawet że to ona poczęści przyczyniła się do obecnego mojego stanu, niesądzę aby mogła mi w tym problemie pomóc,

 

wiesz doskonale Cię rozumiem, bo też mi mama tylko została, a nerwica wyrosła właśnie jak grzyb po deszczu po śmierci taty, tzn przepełniła się czara, i cóż osiągnęłam nerwicą :?: wiesz wbrew pozorom bardzo wiele, mama choc miała również nerwicę do tego momentu mnie nie rozumie ale wie o tym nie kryję swojego problemu w domu w rodzinie, poprzez to jest mi raźniej bezpieczniej się w ten sposób czuję mając świadomośc że nikt nie będzie na mnie patrzył w razie " awarii" jak na dziwoląga :lol: dziś wiem tylko jedno tłamszenie jakichkolwiek problemów kłopotów jest złe, po jakimś czasie i tak to wybucha jak bomba zegarowa ze spźnionym zapłonem, a teraz pytanie po co nam takie przeżycia, tłamszenie swioch emocji w momencie kiedy sobie nie radzimy :?: każdy z nas ma prawo byc zły kiedy jest zły, wesoły kiedy jest nam radośnie poprostu krótko mówiąc życ tak jak nam jest dobrze i wygodnie bez noszenia na plecach "nierozładowanego" bagażu, to są oczywiście moje wnioski, które mi pomagają z tego łajna wyjśc

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Mam do Was pytanie. Jak czujecie się na codzień? Chodzi mi o czas między waszymi atakami. Ja ciężkich ataków nie mam (oprócz kilku epizodów osłabienia, ale bez omdlenia , z szybkim biciem serca, płytkim oddechem i lękiem).

Moim problemem jest codzienny ból głowy. Nie jest to ból typowy, ostry. Nie musze brać środków przeciwbólowych. Przypomina uczucie ciśnienia w głowie, rozpierania powietrza od środka. Czasem to ciśnienie przenosi się na czoło, nos. Zmienia sie w kłucie w różnych miejscach głowy, drętwienia, mrowienia, pieczenia. To dziwne. Nie wiem, czy ktoś tak ma. Dodam, że od kiedy pojawił się ten ból (czyli 3, 5 miesiąca) mam jakby przytkane uszy. Mogę to porównać do przyłożenia do ucha muszli morskiej. Oprócz tego w czasie przełykania słyszę takie leciutkie trzaski (uczucie niewyrównanego ciśnienia). Czy to może być nerwica?

Miałam rezonans, eeg, dopplera. Wszystko ok. Rezonans wykazał maleńką zmianę niedokrwienną. Lekarz twierdzi, że to nic takiego, że mogłam się z tym urodzić. Czy wy macie w rezonansie zupełnie czysto?

Pozdrawiam!

 

 

Mam prawie identycznie,tylko ze w 90% jest to w jedyn miejscu po prawej stronie glowy, tez mam jak by uczucie zatkanego ucha, a ból jest taki jak by cos mi ssztywnialo w tym miejscu-nie wiem jak to oopisac ,pare razy jak by mnie zakóło, czasmai tez naa srodku głowy odczuwam dziwne uczucie, ponadto od jakiegos półtorej miesiaca jetse mczesto niespokojna, mam napady lękow... czasami jak wracam z pracy w autobusie np napada mnie panicznie lek ni ztego ni z owego ze mam ochote uciec z autobusu z krzykiem ... zaczelo mi sie to jakos jak zeby pokonac lek wysokosci na oboze z uczelni wjechalam zeznajomymi wyciagiem - 15 min z zamknietymi oczami mp3 na uszach i sztywna jak kloda- serce mi walilo ... balam sie jak nigdy w zyciu,jak otworzylam oczy na 1 sekudne to do konca jazdy bilam sie z myslami zeby skoczyc ... przerazala mnie nie moc,ze albo zabije sie i srach sie skonczy albo bedesiedziec bac sie panicznie i dojade ... o ile ktos mi krzyknie zebym otworzyla oczy i szybko wyszla (miala okulary wiec w ostatnic sekudnach ludzie sie zorientowali,ze ja nie patrze izaczel isie drzec- inaczej bym wracala spowrotem i chyba juz by mnie nie bylo,bo bym skoczyla i sie zabila :( ) ten lek na tyle sie nasilil,ze teraz nie wjade ruchomymi schodami z parteru na 1 pietro w centrum handlowy...wczesniej nie bylo zbytniego problemu-poprostu nie patrzylam w dol i stalam jak najdalej od barierki... to jets straszne

 

 

To dziwne uczucie w glowe przeraza mnie,boje sie ze cos mi sie tam dzieje zlego ( w kwietniu bodaj posliznelam ie na uczelni i upadlam na pler i uderzyal mglowa w podloge- 3 dni bolal mnie kark,potem mialam dziwne uczycie z tylu glowy po upadkua, lekarz mnie zmacal w tyl glwoy, nic nie bolalo,w sumie to chba juz zapomnialamz,e sie tam uderzyalm a od jakiegos tyg czy dwoch czuje to uczucie,tylko ze to jest z boku,a ja uderzylam sie z tylu.... i nie cuzje tego caly cza...to jest w sumie jak sobie przypomnie,to wtedy sie jak by nasila...niewiem moze to moja podswiadomosc... im bardziej sie bole co sie dzieje tym bardziej to zacyznam czuc i coraz bardziej mi rzeszkadza. NIe mdleje, nie mam mdlosci itp, porostu dziwne uczucie ... boje sie strasznie isc do lekaza, a przed snem mam mysl,ze moze ja umre :(... jak dotykal glowy z kazdej strony to nie czuje zadnych gozkow, nic mnie nie zaboli ....

 

 

BŁAGAM NIECH KTOŚ MI ODPOWIE CZY TO NERWICA - czy ktos porafi mnie w jakis sposob pocieszyc... nie piszcie zebym poszl do lekarza bo panicznie sie tego boje - strach mnie juz dawno przerosl ...

 

 

BŁAGAM :(:(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poprzez to jest mi raźniej bezpieczniej się w ten sposób czuję mając świadomośc że nikt nie będzie na mnie patrzył w razie " awarii" jak na dziwoląga

 

Fajnie to ujełaś, faktycznie to jest wkurzające jak ludzie tak na ciebie patrzą i napewno myślą sobie różne rzeczy nie mając o niczym zielonego pojęcia, ale niemożna przecierz do karzdego podchodzić i mówić "ej ty, niepatrz się tak na mnie bo ja cierpię na ner......", ale co do najblirzszych to jednak masz rację, napewno niezaszkodzi jak będą wiedzieli, ja jednak niemam takich przy sobie więc nie mam problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odkad jestem na terapii w szpitalu dziennym dowiedzialam sie o sobie mnostwo rzeczy... nie wiedzialam ze naerwica bierze sie z dziecinstwa... alkoholizm, przemoc fizyczna i psychiczna, klotnie, nieakceptacja ze strony bliskich... i tak dalej i tak dalej... ale zrozuialam jedno : trzeba wybaczyc, uwlonic sie od bolu bo inaczej uzdrowienie nie przyjdzie!!! czasami wystarczy jakas wg nas nieistotna sutuacja z dziecinstwa a potem nerwica, depresja... to , co dla nas z pozoru nieistotne staje sie osia choroby... i chociaz rodzice mnie sktzywdzili to nadal ich kocham , bo coz mi da ciagle rozpamietywanie, zal i poczucie krzywdy... nie cofne czasu nie zmienie biegu wydarzen.. pozostaje mi pogodzenie sie z przeszloscia... nic wiecej... zaczelam proces zdrowienia , nier powiem ze jest lekko ale musze walczyc do konca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

To co opisujes /w skrócie/ wygląda na pewno!!! na zespół depresyjny z komponentą lękową lub na zespoł lęku napadowego-nie ma to znaczenia terapeutycznego gdyż leczy się tymi samymi lekami.Ja stosuję u swoich pacjentów głównie tzw. SSRI /Seroxat,Cipramil itd./Wyniki są bardzo dobre.Po 7-14 dniach wraca się do"życia"Wada to cena lekow ok.50-100 zł terapia miesięczna.A lek stosuje się co najmniej 1/2 roku a w niektórych przypadkach do końca życia w dawce podtrzymującej.Powyższa choroba jest obecnie bardzo częsta szczególnie u kobiet i powoduje większe dolegliwości niż choroba organiczna ,Musisz zgłosić się do psychiatry,gdy nie chcesz zgłoś się do lekarza rodzinnego o wypisanie recepty na Seroxat 20 mg 1x dz rano.Przez pierwsze 2 dni 1/2 tabl. Również dobry jest Cipramil 20 mg w tak samo dawkowany.Przez dwa tygodnie dobrze jest stosować Tranxene 10 mg 1 tabl/noc.Leczenie psychologiczne jest też wskazane.Zastosuj się do tych rad a wrócisz do życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc Betty...ja tez tak mam,to takie przykre i nie rozumiem tego co sie ze mna dzieje.dzlaczego do cholery tak reaguje,stresuje sie nawet spotkaniami z tymi ktorzy mnie kochaja i lubia, reaguje nerwowo na ich rady,staram sie wtedy najzwyklej w swiecie zamknac ale zostaje ten gniew w srodku...czasami az buzuje...to dziwne,ze dla osob ktore sa mi obojetne jestem mila a tych najblizszych ranie...czy to minie??ja tez kiedys cieszylam sie z kazdej znajomosci,z najdrobniejszych rzeczy.Boze jak mi tego brakuje..nawet nie moge sie modlic,kiedys to robilam a teraz jak tylko pomysle o tym ze moze bym sie pomodlila to mnie zaczyna trzasc...najchetniej schowalabym sie gdzies.zeby nie ranic...czy leczysz sie Betty??ja potrzebuje porzadnej terapii bo bez niej nie dam rady...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj Chica... lekow nie biore, bralam kiedys przez 3 miesiace andtydepresyjne, po pol roku potorzylam sesje... teraz wydaje mi sie, ze znowu do nich powroce, bo czuje lekka depresje oprocz normalnych lekow... od wrzesnia chodzilam do psychologa w Rzymie i na spotkania grup wsparcia... to miedzy innymi dzieki nim zaczelam rozumiec na co cierpie, i moj pobyt tu w Polsce jest krokiem podjetym w celu wyzdrowienia... nie wiem do czego on doprowadzi, ale na razie ryzykuje, najbardziej sie boje, ze zrujnuje zwiazek, ale nie moglam tak dalej ciagnac...nie wiedzialam juz nawet czy go kocham, czy tylko go potrzebuje... cofnac sie do tylu zawsze moge...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joasiu czy mogłabyś napisac skąd jestes i co to za cudowny psychiatra? :) Z Twoich wypowiedzi wnioskuję, że cierpisz m.in. na derealizację, czy mogłabyś napisać na ten temat coś więcej? Jak długo to trwało, co Ci pomogło itp? Pozdro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krzysztof,ja caly czas mam wrazenie ze swiat wokol jest nierealny,dziwny,ze gadam od rzeczy i ze inni dziwnie mnie postrzegaja.Choc do tej pory nigdy nie zrobilam ani nie powiedzialam nic nienormalnego to jestem pewna,ze jestem schizofrenikiem albo dopadla mnie inna psychoza.Nie pomaga nawet patrzenie na kartke na ktorej psychiatra napisal :zaburzenia lekowe uogolnione z napadami paniki.Czesto gdzies ide i obrazy mi faluja przed oczami,mam migotki,wszystko plywa jest jak nie z tego swiata,ale to podobno od nerwicy bo lęk tak zmienia przekazy w mozgu,dodatkowo spada poziom cukru i halucynacje oraz nierealnosc gotowe.Nie wmawiaj sobie nic tylko idz do neurologa ale najlepiej do dobrego psychiatry.Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja zauważyłem że jak kiedyś się nudziłem strasznie a nie miałem jeszcze nerwicy (albo o niej nie wiedziałem) to poprostu siedziałem i się wku****łem że nic nie ma do roboty.Teraz jak dopadła mnie "nasza wspólna koleżanka" uczucię nudy zastępuje uczucie lęku :lol: wiec głowa do góry i jadymy z koksem.A i jeszcze jedno najważniejsze To My wywołujemy w sobie te ataki więc skoro umimy wywołać atak musimy również ummieć ten atak przezwycieżyć i stłumić go

Bardzo podobało mi sie zdanie z postu LIMBY ...

Jak mawiają,, niebój się-to tylko nerwica
...

Pozdrawaiam ;););)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc Betty...ja mam taka dziwna sytuacje.Chodzilam z pewnym chlopakiem, ma na imie Lee.trwalo to krotko.nie wyszlo z mojej winy,juz kiedys rozbil sie moj 2letni zwiazek z powodu mojej choroby,kochalam czlowieka a za chwile potrafilam go nienawidzic i czuc do niego obrzydzenie.Lee jest anglikiem i jest bardzo kochanym, madrym iopiekunczym facetem,bylam na etapie odstawiania psychotropow i sytuacja bycia z kims mnie przerosla!postanowilismy byc przyjaciolmi ale ja nawet z tym mam problemy jak mamy sie spotkac juz dwa dni wczesniej o tym mysle i sie denerwuje.jak sie widzimy to bawie sie dobrze a potem zaczyna mnie to meczyci chce uciekac do domu,nie wiem co sie dzieje,bo raz chce mu powiedziec nie pisz,nie kontaktuj sie,nie moge byc nawet twoim kumplem,wiec zapomnij, apotem mysle co u niego, tesknie za nim i czuje sie z tym co zrobilam zle!pozniej sobie mysle,alez ja jestem dziecinna...i znow sie nakrecam ja chyba zwariuje.pomozcie!co mam zrobic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz, Chica ja postanowilam wywrocic moje zycie do gory nogami, dokladnie tak jak sie to stalo po pierwszym ataku paniki...

i dlatego zostawilam Rzym i jestem tutaj w Polsce... chcialabym znalezc prace w Krakowie i mam nadzieje, ze mi sie to uda, ze sie w koncu odnajde bez pomocy innych, ze sama stane na nogach i zaczne w koncu cos rozumiec, czego ja tak wlasciwie chce od zycia...

jak na razie badzo mnie to boli, a wrocilam tu dopiero wczoraj... tak bardzo zle sie czuje, ze juz bym pofrunela z powrotem do Rzymu...ale zaczynam wtedy myslec i zastanawiac sie po co, skoro mi tam bylo zle, skoro nie wiem juz nawet co czuje do chlopaka przez ta pieprzona nerwice... i dlatego caly czas utwierdzam sie w moim postanowieniu, ze robie dobrze dla samej siebie, ze mi to potrzebne, ze musze sie na troche odizolowac od wszystkiego i wszystkich i po prostu daje sobie czasu... czy wytrwam, tego nie wiem... ale jezeli nie zaryzykuje, pozniej bede sobie plula w twarz... bo dopiero jak sie lepiej poczuje, moge zrozumiec moje uczucia, i dopoki nie pokocham samej siebie, nikogo nie bede kochac... mam ten komfort, ze moj chlopak mnie wspiera w tym moim wyczynie, daje mi odwagi i czeka... ja tez moge tylko czekac i isc do przodu...

dlatego moze zastanow sie Chica, co Ty czujesz do samej siebie, czego Ci brakuje, co chcialabys zrobic dla siebie...bo to nie Ci obok nam przeszkadzaja w normalnym funkcjonowaniu, ale my sami sobie na to nie pozwalamy... dlatego nie zastanawiaj sie czy Ty chcesz sie spotykac z Lee czy nie... ale pomysl czy jestes zadowolona z Twojego zycia, a jezeli nie, skup sie raczej nad tym co bys mogla zrobic zeby poczuc sie lepiej ze sama soba... nie odpowiesz sobie na to pytanie od razu, ale w glebi siebie w koncu znajdziesz odpowiedz... pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie ! ja kiedys rowniez nie wiedziałam czego chce od zycia ,czesto zaczynałam sprzeczki z mężem o byle co ,on mnie nie rozumiał ja jego. Najgorsze dla mnie było to ,gdy on nie odzywał sie do mnie, bo u siebie tego nie zauwazyłam. Stale przez to sie dreczyłam ze cos złego zrobiłam ze on mnie juz nie kocha albo jeszcze inne rzeczy ,az kiedys powiedział mi w koncu ... czy ja nie mam chwil kiedy chce byc sama bez powodu czy chce uciec w swoj swiat i pobyc tylko z soba ... oczywiscie ze tak miałam . Uciekałam przed nim w swoj swiat gdy byłam na niego zła ,gdy miałam problemy ,ale nigdy nie przynosiło mi to ulgi. Zrozumiałam wtedy ze jesli nie powiem jemu o tym co mysle co jest we mnie o moich myslach i emocjach to nigdy sie nie zrozumiemy . To było dla mnie wielkie odkrycie bo chyba zaczełam rozmawiac otwarcie ze wszystkimi ludzmi ,nie kryje juz swoich emocji jesli rozmawiam z matka przez ktora troche ... cierpie to teraz jestem silna i nie daje sie jej wyprowadzic z rownowagi.Chce wam powiedziec ze nie dosc ze trzeba sie sama pokochac to jeszcze trzeba poznac swoje potrzeby , trzeba wiedziec jaka droga w zyciu sie idzie, nabrac pewnosci siebie ,a przede wszystkim zaakceptowac potrzeby innych . Chica nie jestes dziecinna tylko moze boisz sie tego zwiazku ze za bardzo sie przywiazesz a z czasem nerwica wszystko ci popsuje.Jesli tak myslisz to jestes w błedzie bo miłosc jest dla nas najlepszym lekiem .Wiem jak ciezko jest zaufac komus gdy od dziecinstwa nie słyszało sie ,ani nie czuło miłosci . Ja jestem z mezem od 24 lat i nadal nie wiem dlaczego on ze mna wytrzymuje ... moze mnie na prawde kocha taka załamana taka słaba ,moze lubi sie mna zajmowac i mnie wspierac . Ale mimo wszystko trzeba ufac ludziom ktorzy chca nam pomagac i nie raz bezinteresownie. Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×