Skocz do zawartości
Nerwica.com

moja córka jest lesbijką


czut

Rekomendowane odpowiedzi

Fajnie a jakie to tragiczne skutki w rozwoju dziecka? Lekki offtop, ale zaciekawiło mnie to;p

 

[Dodane po edycji:]

 

W przyszlosci w ogole do ciebie nie przyjdzie.

Dlaczego? Dlatego że mam własne przekonania i nie potrafię zaakceptować jej homoseksualizmu?

Widzisz, dałam jej dom, wychowałam ją, płaciłam za wszystkie potrzeby, organizowałam urodziny, starałam się aby przeżyła rozwód jak najlepiej, zaakceptowałam jej antyklerykalizm i inne poglądy z którymi się nie zgadzałam, zaakceptowałam jej muzykę która dla mnie jest okropna i degeneracyjna, zaakceptowałam jej towarzystwo. Więc chyba nie powinna mieć do mnie pretensji o niemożność akceptacji jednej, jedynej rzeczy- jej orientacji. To ja ją wychowałam i byłam z nią przez całe życie a ona chce wyprowadzić się do człowieka którego niemalże nie zna.

Więc kto do kogo powinien mieć żal?

 

Jak mozna przeżyc rozwód rodziców jak najlepiej?

A co do orientacji. Ona będzie miała kogoś kogo pokocha, kogoś z kim będzie dzieliła swoje życie i chciała by dzielić swoje szczęście razem z Tobą. A wyprowadzić chce się do ojca bo ją akceptuje w każdym calu. A żal. Córka do matki, która ja wychowała, płaciła za jej potrzeby, zaakceptowała poglądy a nie potrafi zaakceptować tak głupiej rzeczy jak homoseksualizm. Zdecyduj się czego tak naprawdę się boisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poniekąd sama zeszlas na temat wychowania dzieci przez pary homo. Nadal oczekuje odpowiedzi na moje pytanie: czy zaakceptowalabys u swojego dziecka postawy homofobiczne? Czy sama wykazujesz takie postawy? Czy powszechność takich postaw uwazasz za normalne? Naturalne? Co to znaczy ze cos jest naturalne? To, ze cos trwa kilka milionów lat ewolucji? Czy to, ze 2 tysiace lat temu ktos napisal o tym w ewangelii? Ale mniejsza z historią, to tylko dygresja. Bardzo latwo jest upierac sie przy wlasnej konserwie i proby pokazania innych argumentów odpierać z posądzeniem o atak. Znacznie trudniej jest rzeczywiscie przemyslec swoją postawę i wyciagnac z niej wnioski. Znacznie latwiej jest tez krzywdzić innych, nawet wlasne dziecko, szczegolnie, gdy w wyniku prób zaprogramowania eksponujesz na nią wlasne niepowodzenia. Smutne i żalosne ..

 

Zeszłam ale była to tylko wzmianka.

Myślę że zaakceptowałabym u dziecka postawy homofobiczne, oczywiście nie popadające w skrajną homofobię.

Może po części sama je wykazuję. Homoseksualiści nie przeszkadzają mi o ile nie muszę ich obserwować np. całujących sie na ulicy bo poniekąd budzi to we mnie obrzydzenie. No i trudno zaakceptować mi homoseksualizm u własnego dziecka.

Tak, uważam że postawy homofobiczne( wspomniałam już że nie popadające w skrajność) są naturalne ponieważ ludzie od wieków łączyli się w pary mężczyzna + kobieta a związek jednej płci jest co najmniej "dziwny". Tak, również dlatego że to trwa miliony lat ewolucji, coś chyba musi w tym być,prawda? Dlaczego uważasz że krzywdzę własne dziecko i eksponuje na nią własne niepowodzenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miniSD zgadzam się w pełni z Shadowmere. Psycholodzy na ogół nie akceptują wychowania dzieci przez pary homoseksualne, gdzyż dzieci wówczas nie mają określonych wzorców. W wyniku takiego wychowania mogą rozwijać się poważne zaburzenia osobowości min. wpsomniane wyżej Borderline (czytałem gdzieś nawet artykuł wiążący homoseksualizm z borderline), nerwice, depresje a nawet stany psychotyczne. Nie wspomnę już o akceptacji takiego dziecka przez społeczeństwo. Więc mimo, ze jestem baaardzo tolerancyjny w tej sprawie, homoseksualisci nie powinni wychowywać dzieci.

 

Czut a dla twojej wiadomości - Badania wykazują że ponad 60 % mężczyzn w USA przynajmniej raz w życiu odbyło stosunek seksualny z drugim mężczyzną. Natomiast 7 na 10 kobiet przynajmniej raz odbyło zabawy erotyczne z osobnikami tej samej płci.

 

[Dodane po edycji:]

 

czut - nie obraź się ale twoje podejście do sprawy jest bynajmniej śmieszne. Uważasz się za dobrą matke, kochającą własne dziecko, a tak naprawde GÓWNO cię obchodzi jej szczęście i życie. Dlaczego ma być z mężczyzną - BO ty tak chcesz, dlaczego ma być homofobem ? - Bo mamusia tak chce. Nie obraź się ale chyba młodzież w dzisiejszych czasach, dojrzalej od Ciebie podchodzi do pewnych spraw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak mozna przeżyc rozwód rodziców jak najlepiej?

A co do orientacji. Ona będzie miała kogoś kogo pokocha, kogoś z kim będzie dzieliła swoje życie i chciała by dzielić swoje szczęście razem z Tobą. A wyprowadzić chce się do ojca bo ją akceptuje w każdym calu. A żal. Córka do matki, która ja wychowała, płaciła za jej potrzeby, zaakceptowała poglądy a nie potrafi zaakceptować tak głupiej rzeczy jak homoseksualizm. Zdecyduj się czego tak naprawdę się boisz?

 

Można. Trzeba tłumaczyć dziecku że nie ma w tym jego winy i że to tylko i wyłącznie z powodu błędu rodziców którzy mimo rozwodu zawsze pozostają rodzicami. Niestety nie pomagał mi w tym mój mąż który urwał kontakt z dzieckiem. Wyobraź sobie jak się czułam kiedy córka pytała "kiedy przyjdzie tatuś?", "czemu taty nie ma tak długo?", "czy tatuś już mnie nie chce?"

Tak, ojciec akceptuje ją w każdym calu. To nic że pojawił się w jej życiu dopiero niecałe 2 lata temu, to nic że nie interesował się nią gdy była młodsza, to nic że jego pracą jest granie na gitarze w jakiejś knajpie, to nic że wcześniej wybrał nową dziewczynę a nie własne dziecko. Tatuś jest przecież wspaniały bo pozwala na wszytsko i akceptuje homoseksualizm!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy wzorce zachowań bierzemy tylko od rodziców? Będę musiał poprawić moją dr psychologii, że jest w błędzie a o dziwo można o niej poczytać na Wikipedii :mrgreen:

 

czytałem gdzieś nawet artykuł wiążący homoseksualizm z borderline

Czyli jesteś homoseksualistą skoro cierpisz na to zaburzenie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

. Liczyłam na pomoc w problemach z córką i na waszą opinię.

Natomiast widzę tylko krytykę i rozmowę na temat dzieci wychowywanych przez homoseksualistów.

 

 

Chyba się poczułam urażona :mhm:

Napisałam Ci parę razy co powinnaś zrobić( oczywiście moim zdaniem i wcale nie musi Ci ono odpowiadać)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, dałam jej dom, wychowałam ją, płaciłam za wszystkie potrzeby, organizowałam urodziny, starałam się aby przeżyła rozwód jak najlepiej, zaakceptowałam jej antyklerykalizm i inne poglądy z którymi się nie zgadzałam, zaakceptowałam jej muzykę która dla mnie jest okropna i degeneracyjna, zaakceptowałam jej towarzystwo. Więc chyba nie powinna mieć do mnie pretensji o niemożność akceptacji jednej, jedynej rzeczy- jej orientacji. To ja ją wychowałam i byłam z nią przez całe życie a ona chce wyprowadzić się do człowieka którego niemalże nie zna.

Więc kto do kogo powinien mieć żal?

Dużo "akceptowałaś" - doprawdy, aż jestem pod wrażeniem.. już sobie wyobrażam, jak katowała Cię głośną muzyką, tak że nie mogłaś znaleźć miejsca dla siebie, albo musiałaś dzień w dzień znosić jej "towarzystwo", którego najchętniej w ogóle nie chciałabyś oglądać w domu.. no i ten antyklerykalizm - straszne, że dziecko chce myśleć samodzielnie, a nie przyjmuje wartości i światopogląd rodziców.. ech.. ironizuję, ale uderzył mnie ton Twojej wypowiedzi i jedyne czym mogę go usprawiedliwić to tym, że przemawia przez Ciebie żal. ale orientacja - nie wnikając, czy fascynacja Twojej córki kobietami jest chwilowa czy nie - to jest kwestia, której dziecko potrzebuje. i może- wierz mi że może - mieć pretensje do Ciebie o to, że nie możesz tego zaakceptować.. bo to nie jest kolejna, jakaś tam kwestia. jak pisała miniSD - ona chciałaby żebyś dzieliła z nią jej szczęście, albo żebyś wspierała ją w wypadku zawodu miłosnego - a przy braku Twojej akceptacji to przecież niemożliwe..

moi rodzice wychowywali mnie dość surowo, nie akceptowali wiele rzeczy.. ale w momencie kiedy związałam się z kobietą zaakceptowali to. pewnie, że nie byli szczęśliwi z tego powodu, ale zaakceptowali i z czasem nawet zaczęli ze mną rozmawiać o moich związkach. i dla mnie był to dowód ich miłości do mnie.. tej akceptacji tak bardzo potrzebowałam, zwłaszcza, że sama miałam z nią problem.. myślę, że w sumie, dzięki temu zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej. i tutaj jestem w stanie zrozumieć Twoją córkę, że myśli o przeprowadzce do ojca - bo wiem jak ważna jest kwestia akceptacji w tej sprawie ze strony rodziców.

aaaaaaa.. i tak dla Twojej wiadomości - ludzie też od wieków łączyli się w pary: kobieta + kobieta, mężczyzna + mężczyzna. to że homoseksualiści byli (są i będą) w mniejszości do par heteroseksualnych, nie oznacza, że ich nie było.

 

i już zupełnie na marginesie - co do kwestii wychowywania dzieci, zgadzam się z miniSD. chociaż oczywiście takie pary mają trudniej, tak samo jak trudniej mają rodzice w pojedynkę wychowywane przez jednego rodzica. ale mogą wychować (i z pewnością wychowują) zdrowe i szczęśliwe dziecko, jeżeli tylko otoczą je miłością i sami będą dojrzałymi rodzicami - to chyba zupełnie tak jak w związkach heteroseksualnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze ciut wskoczę na offtop, tez kiedyś uważałam, że dzieci nie powinny być wychowywane przez pary homoseksualne....ale, czy lepiej takiemu brzdącowi będzie w domu dziecka, w patologicznej rodzinie - gdzie nigdy nie zazna miłości czy w rodzinie kochającej się pary homoseksualnej?

 

Radzę zacząć się przyzwyczajać i słuchać naszych rad, wielu z nas jest w bliskim twojej córce wieku, a i wielu ma już własne dzieci - i nikt jak dotąd niestety nie pochwala twojego stanowiska - wiec może to nie twoja córa jest "do naprawy" tylko ty powinnaś jeszcze raz przeanalizować swój system wartości............

Poza tym wyobraź sobie, że zmusza się(będąc lesbijką) do tworzenia pary z facetem.....to tak jakby teraz tobie ktoś kazał związać się z inną kobietą.......zdrowe to?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście puściłabym ją do ojca który byłby odpowiedzialnym człowiekiem. Mój były mąż niestety taki nie jest. Wystarczy popatrzeć- po rozwodzie zniknął całkiem z jej życia, jakiś czas temu nagle się odnalazł, zaczął do niej pisać, dzwonić, chce aby przyjeżdżała. Mówiłam mu o problemach z nią lecz on traktuje to jak błahostki. Powtarza tylko : "każdy kiedyś popalał i popijał", "ja tam się ciesze że ma skłonności lesbijskie bo przynajmniej nie zrani jej żaden facet". I jak mam puścić ją do takiego ojca?

Dodam że mój mąż zawsze był człowiekiem nierozsądnym. Knajpy, alkohol,kobiety i te sprawy. Podejrzewam że tak jest do teraz.

 

Dlatego właśnie powinnaś pozwolić córce z nim zamieszkać! Niech wyrobi sobie własna opinie. Poza tym Ci nie dowierzam. Myślę, ze po prostu boisz się, ze u ojca za bardzo jej się spodoba i nie będzie chciała utrzymywać z Tobą kontaktu, podczas, gdy Ty chciałabyś mieć ja na własność- urobioną na twoją modłę.

 

Dzieci nie wychowuje się dla siebie, tylko dla świata!- Taki banał ode mnie ;)

 

Teraz pytanie: Czy masz, miałaś bliską osobę oprócz córki i byłego męża?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze ciut wskoczę na offtop, tez kiedyś uważałam, że dzieci nie powinny być wychowywane przez pary homoseksualne....ale, czy lepiej takiemu brzdącowi będzie w domu dziecka, w patologicznej rodzinie - gdzie nigdy nie zazna miłości czy w rodzinie kochającej się pary homoseksualnej?

 

A czy nie jest to przypadkiem wybieranie mniejszego zła? Ja też uważam, że pary homo nie powinny mieć dzieci. Jak chłopiec wychowywany przez dwie mamy ma wiedzieć jak się zachowują mężczyźni? Chociaż to trochę offtop, to nie mogłam się powstrzymać, bo temat jest ciekawy!

 

Czut, momentami jak czytam Twoje wypowiedzi to jakbym słyszała swoją mamę. I nie chodzi mi o problem, bo ja wolę mężczyzn ;) ale o ton wypowiedzi. Moja mama też była z nami (mną i bratem) po rozwodzie i to na nią spadał największy ciężar wychowania. Wiem jak to czasem boli, że tyle poświęceń nie jest docenianych. Ale jak miałam 17 lat do głowy by mi to nie przyszło. Dopiero teraz jak rozmawiam z moją mamą zaczynam rozumieć jak jej było trudno! Dopiero teraz, jak jestem dorosła. I teraz rozumiem, że ją krzywdziłam swoim zachowaniem. Tylko, że ona mi nigdy o tym nie powiedziała - jak jej ciężko, jak się musi poświęcać. To nie jest jakiś obowiązek matki cierpieć! Ja myślę, że jak bardzo bardzo szczerze porozmawiasz z córką o swoich własnych uczuciach, ona to doceni i też się przed Tobą otworzy. I wtedy zamiast się domyślać będziesz od niej samej wiedziała jak jest. Mam nadzieję, że tak będzie :) Bez rozmowy nic się nie da!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

soulfly89, pewnie, że wybieranie mniejszego zła...ale skąd chłopak wychowywany w domu dziecka ma wiedzieć jak okazuje się miłość, szacunek, jak zaufanie, jak powinien zachowywać się ojciec, matka....ktokolwiek ?

To bardzo trudny temat.........sama nie wiem co o tym myśleć...a tak naprawdę, to taki problem dotyka tylko homoseksualnych mężczyzn, pary....bo kobietom jest o niebo łatwiej, o nic nikogo prosić nie muszą...chcą mieć bejbi - pyk i już jest...

W ogóle....trzeba mieć pozwolenie na posiadanie broni, psa groźnej rasy itd.....a dzieci można sobie naprodukować ile się chce, jak ostatnio usłyszałam o mamusi która zostawiła dwulatka w zamkniętym aucie na prakingu supermarketu i sama polazła robić "małe zakupy" to mi się nóż w kieszeni otworzył........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie z kolei wpienia, jak widzę w telewizji sytuacje typu- 3 letnie dziecko przypalane petami, przez konkubenta mamuśki. :evil: :evil: :evil: On trafia do pierdla( i słusznie!!!) a ona tłumaczy się , ze nic nie widziała i jedyną konsekwencją jaką ponosi jest zabranie jej dziecka :evil: (co na marginesie dla takiej osoby jest zdjęciem ciężaru)

Już wolałabym żeby lesbijki i geje wychowywali dzieci. Zwłaszcza, ze można wstawić zamek w drzwi od sypialni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Córka chodziła do psychologa przez jakiś czas z powodu nadwrażliwości, silnego regresu emocjonalnego i zaburzeń emocjonalnych.

Wybacz, ale znając trochę życie mam podstawy myśleć, że to ty przyczyniłaś się do powstania tych zaburzeń. Dużo podobnych patologii widziałem (bo tak - grzebanie w cudzych rzeczach i totalitarne zapędy nadopiekuńczej, nie pozwalającej się usamodzielnić matki, to jest patologia).

 

teraz sama zaczęłam się zastanawiać czemu mi o tym nie powiedziała.

Bo cię znała, wiedziała jak zareagujesz. Ty byś powiedziała?

 

I komu w ogóle ujawniła swoją odmienność.

Ludziom którzy nie mają zapędów do kontrolowania każdego aspektu jej życia. Którzy zamiast odrzucenia zaoferowali jej przyjaźń i wsparcie. Którzy nie wchodzą z butami w jej prywatność.

 

Liczyłam na pomoc w problemach z córką i na waszą opinię. Natomiast widzę tylko krytykę

Liczyłaś że wszyscy pogłaszczą cię po głowie i zapewnią że dobrze robisz?

 

i rozmowę na temat dzieci wychowywanych przez homoseksualistów.

A to akurat prawda, nie wiem dlaczego w każdej dyskusji o homosiach pojawia się temat wychowywania dziecka. Naprawdę, posiadanie dziecka to nie jest nadrzędny cel ani marzenie wszystkich ludzi na tej planecie. I zupełnie nie tego ten temat dotyczy.

 

W przyszlosci w ogole do ciebie nie przyjdzie.

Dlaczego? Dlatego że mam własne przekonania i nie potrafię zaakceptować jej homoseksualizmu?

Dlatego że twoje przekonania to jest twoja sprawa. Córka ma 17 lat, jest już prawie dorosła, a ty ciągle nie możesz się z tym pogodzić. Dla ciebie to jest malutka dziewczynka, której trzeba mówić co jest be a co cacy. A to nie działa w ten sposób. Chcesz być dobrą matką, nie chcesz dla niej źle - to widać. Ale widać też jak wielkie błędy popełniasz. Odsyłanie ciebie do psychologa przez innych nie było złośliwe, przynajmniej ja tego tak nie odebrałem. Naprawdę, fachowa pomoc powinna pomóc ci zauważyć i naprawić problem. Stać się taką matką, jakiej córka potrzebuje. Homoseksualizm jest tylko jednym małym pobocznym wątkiem całej nakreślonej przez ciebie sytuacji.

 

zaakceptowałam jej antyklerykalizm i inne poglądy z którymi się nie zgadzałam

To powinna być norma. To, czyli akceptowanie poglądów religijnych i politycznych swoich dzieci. Niestety to nadal wyjątek.

 

Więc chyba nie powinna mieć do mnie pretensji o niemożność akceptacji jednej, jedynej rzeczy- jej orientacji.

Jej orientacja jest prawdopodobnie najważniejszą rzeczą w jej życiu.

 

To ja ją wychowałam i byłam z nią przez całe życie a ona chce wyprowadzić się do człowieka którego niemalże nie zna.

Więc kto do kogo powinien mieć żal?

Zastanów się na spokojnie z czego to się wzięło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat, trudny problem - czytam z zainteresowaniem, z niektórymi wypowiedziami zgadzając się, innymi zaś jestem zszokowany (szczególnie tymi obraźliwymi względem autorki tematu). Parę rzeczy wprawiło mnie w podziw (np. że się wypowiedział najlepszy student na n-tym roku socjologii!) parę zburzyło moją seksualną świadomość (kurde, 30lat na karku, żadnego faceta jeszcze nie bzyknąłem, a się za hetero uważałem do tej pory - cóż za błąd!). Dorzucę swoje 3 grosze, jak to lubię od czasu do czasu, choć człowiek ze mnie wąskich horyzontów i skostniałego rozumu:

- swego czasu broniłem na forum postawy, że człowiek powinien mieć jakieś zasady i w nich trwać, nie robiąc wyjątków. Znalazłem znacznie więcej przeciwników niż zwolenników takiego poglądu. Jedną z takich zasad jest dla mnie reguła, że się cudzej korespondencji po prostu nie czyta - nawet jak się ona pcha na oczy, to się wzrok odwraca - i tyle. Tutaj nagle czytam, że autorkę tematu trza potępić za złamanie owej reguły i nie widzę nikogo, kto by w jej obronie stawał, że się czasem reguły powinno łamać, jak tego wymaga okazja czy sytuacja. Jak zwykle - kąt widzenia zależy od punktu siedzenia i ludziska raz mówią A, innym razem B, zależnie co akurat wygodniej.

- przede wszystkim współczuję Ci czut w całej tej sytuacji i to na wielu płaszczyznach - nie mam własnych dzieci (a szkoda) ale zdaję sobie sprawę jakim ogromnym wysiłkiem i pracą jest wychowywanie dziecka. Szczególnie, gdy robi się to w pojedynkę. Jest dla mnie zawsze godnym podziwu, gdy ktoś jest w stanie pracować, opiekować sie dzieckiem, prowadzić dom. Daleki byłbym od wytykania palcami błędów komuś, kto podjął się w życiu wyzwań, przed którymi inni uciekają z popłochem (vide szanowny pan tatuś). Rozumiem też w pełni zmartwienie, jakim jest dla rodzica odkrycie faktu, że dziecko jest, lub może być homoseksualistą. Nie chodzi mi tu o paniczny lęk przed "innością" dziecka i chęć wypędzenia diabła który je opętał - ale przecież nic takiego z Twojej strony nie widać. Natomiast masz absolutną rację że jako matka marzysz o szczęści własnego dziecka - i upatrujesz go tam, gdzie sama je dostrzegłaś - w rodzinie, w miłości, w macierzyństwie (nawet jeśli nie udało się Tobie uzyskać tego w pełni). Homoseksualizm - stety czy nie stety - z winy społeczeństwa czy z samej natury - z tymi rzeczami zwykle nie idzie w parze. O ile nie twierdzę kategorycznie, że homoseksualizm skazuje człowieka na smutne, nic nie warte życie - to po prostu w pełni rozumiem obawy rodziców w takich sytacjach. A piszę o tym, bo współczuję Ci również tego, że szukając porad i wskazówek w obliczu takich dylematów spotykasz się z opiniami, żeś fatalną matką i żałosną osobą. Zawsze najłatwiej kogoś krytykować, najtrudniej zrozumieć.

- sądzę że rodzic, wychowując dziecko bierze za nie odpowiedzialność i zbytnie pobłażanie lub puszczanie młodego człowieka "wolno" to nie jest najlepsza metoda wychowawcza. Ilekroć słyszę, czy czytam jak to rodzice powinni słuchać się swoich dzieci przypomina się mistrzyni owej metody, pewna Niemka z Monachium. Policja zatrzymała ją, gdy wczesną wiosną jechała o poranku, po lekkim przymrozku, na rowerze z 2-3 letnia córeczką - dziecko jechało bez koszulki. Stróżom prawa tłumaczyła - na trzeźwo i z przekonaniem - że córeczka, gdy ją chciała ubrać, płakała i nie chciała zakładać sweterka - a ona jako matka szanuje decyzje swojej córki i nie będzie ograniczać jej wolności. Tak, jest to przypadek skrajny - ale doskonale pokazuje do czego prowadzi popadanie z jednej skrajności w drugą. Myślę że Twoja córka sprawia kłopoty wywchowawcze, że jest trudną nastolatką ale raczej bym winił ojca którego nie było, a nie matkę, która była zawsze i na tyle na ile potrafiła - starała sie robić dobrze (myli się tylko ten, co nic nie robi). Nie zgadzam się z teoriami, że skoro i tak każdy pije i pali, to można młodemu człowiekowi pozwolić, ba zachęcać. Właśnie o to chodzi - że rodzic ma zabraniać i odradzać, a młody człowiek ma się buntować i ponosić konsekwencje buntu. Wtedy tylko kształtuje mu się zdrowy pogląd na te sprawy - uczy się samodzielności (bo sam decyduje że zrobi na przekór) ale i odpowiedzialności za czyn (bo ponosi kosekwencje) - wilk syty i owca cała, bo i próbuje wszystkiego i w dyńkę zapada mu że nie warto przeginać, a jak mówi przysłowie - "czym skorupka za młodu nasiąknie..." więc to paplanie "starych" nad głową ma swój ukryty sens. Zatem chęć kierowania dzieckiem, kształtowania jego charakteru, osobowości i w jakimś stopniu jego losów (przynajmniej unikania złego losu) to postawa słuszna i naturalna dla każdego rodzica - nie rozumiem, czemu spotykasz się z takim napiętnowaniem przez niektórych.

- co bym uczynił na Twoim miejscu. Hmm... Mogę napisać co bym zrobił, co nie oznacza, że mam pewność że przyniosłoby to pozytywne rezultaty. Przede wszystkim spróbowałbym poprawić relacje z córką. Czyli sprawę jej seksualności odstawiłbym na boczny tor, zawalczyłbym o lepszy kontakt z nią. Rozmawiałbym dużo o ojcu, nie tyle narzucając jej swoje spojrzenie, ale zadając pytania, których ona sama sobie może nie zadaje. Co o nim myśli? Jak ocenia jego dotychczasową postawę? Czy nie ma obaw co do ewentualnego zamieszkania z nim? Jeśli czegoś się boi, to czego? I dlaczego właśnie tego? Być może, zanim dojdzie do tych rozmów, najpierw trzeba by zacząć od tej nieszczęsnej pogody i filmów. I powoli docierać w rejony, w które wasze rozmowy do tej pory nie prowadziły. Innym moim celem byłaby chęć przyznania się do tego, że przeczytałem jej korespondencję/pamiętnik. Po prostu czułbym, że musi się dowiedzieć, że to zrobiłem. Prędzej czy później. Uważam (znowu te moje proste zasady), że gdy się robi komuś coś złego - trzeba się przyznać i przeprosić. Tego mnie nauczyła mama - że tak się traktuje wszystkich - również swoje dzieci. Nie mógłbym więc takiego faktu zataić na wieki. W dłuższej perspektywie - myślę że wzbudziłbym tym zaufanie dziecka, bo właśnie przyznałem się do błędu, przeprosiłem i obiecałem nigdy więcej nie naruszać jej prywatności. Kiedy zaś już udałoby mi się nawiązać z córką porozumienie, wzajemną akceptację odmienności (wynikającej z różnicy pokoleń itp) ale i wypracował zrozumienie co do mojej roli względem niej jako rodzica - przeszedłbym z wolna do spraw seksualności. I tu newraligicznym punktem stałoby się dla mnie by to właśnie ona, córka - w ów świat, w ową "odmienność" mnie wprowadziła. Nie na zasadzie pytań, roszczeń, domagania się deklaracji od niej. Nie wkraczając w jej własne potrzeby i orientację, przyznałbym się do swoich własnych poglądów na te sprawy i spytałbym co myśli o mnie, co myśli o moich poglądach na homoseksualizm. Niech wskaże mi sama inne rozwiązania, jej własne poglądy. Gdy będzie czuć, że nie jest z góry potępiana czy odpychana za inne zdanie, że liczę się z jej zdaniem, gdy poczuje, że oto "stary" chce trochę zrozumieć młodych i jest otwarty na argumenty, dyskusję - zaangażuje się, bo młodzież lubi przekonywać, gdy widzi szansę. Niech z pasją do mnie mówi o tym, jak akceptować, jak tolerować, niech razem kombinuje i główkuje, co mają robić ludzie, gdy rodzina, społeczeństwo nie akceptuje np. homoseksualizmu. Niech doradza "ciasnemu" umysłowi ;). W odpowiednich warunkach każdy człowiek z iskrą w oku i zapałem przekonuje, gdy czuje że ma rację. Ogólnie chodziłoby mi o takie odwrócenie sprawy - miast ciągnąć siłą narażając siebie na utratę kontaktu, zaraziłbym dziecko potrzebą wyrażenia swojego zdania i wpływania na moją opinię. A Gdybym był lekko homofobicznym rodzicem, któż mnie lepiej uwolni z obaw i przekona do zmiany zdania, korekty poglądów - jak nie własne dziecko, które kocham? Nie psycholog czy forumowicze przecież. I dopiero w toku tych rozmów, być może sam bym się zorientował albo - niechcący nawet - wygadałaby się córka jak jest w jej przypadku. Może by się okazało, że szuka, że nie wie. Może odwrotnie - że ma już pewność, że jest lesbijką. Ale to już byłałby zupełnie inna, jaśniejsza, zdrowsza sytuacja, niż ta, w jakiej jesteś teraz.

Ojej, znowu się rozgadałem. I pewnie plotę 3 po 3. Więc już znikam - pozdrawiam Cię czut, mam nadzieję że znajdziesz najlepsze rozwiązanie i że tak jak z innych dotychczasowych kłopotów (rozwód, ucieczka z domu itp) tak i teraz wyjdziesz pomyślnie, z korzyścią dla siebie i dla córki. 3mam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yans Nie mam teraz czasu na długie wywody, napiszę więc w wielkim skrócie.

Po pierwsze : chyba nie doczytałeś dokładnie, ale nie potępiłam czut za czytanie pamiętnika, ponieważ uważam ,że od reguły poszanowania prywatności może zdarzyć się ustępstwo.

 

Po drugie mam duże wątpliwości co do przyznania się do tego córce. Jest to trochę tak jak w przypadku zdrady. Powiedzieć partnerowi , czy nie. No i ja jestem na nie. Nigdy już nie będzie tak samo i nie będzie bezgranicznego zaufania. Poza tym jest to zdjęcie z siebie ciążącego grzechu , co przyniesie ulgę winnemu, za to obciąży tą drugą stronę. Poza tym zbuntowana nastolatka nigdy nie podejdzie do sprawy z takim rozsądkiem jak Ty sugerujesz. Znienawidzi matkę i nie będzie chciała jej widzieć przez następne 30 lat- taki będzie skutek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yans dla mnie nie czytanie cudzej korespondencji i nie grzebanie w cudzych rzeczach, nie jest żadną zasadą, tylko czymś, co w moim odczuciu jest tak obrzydliwe i żenujące, że nigdy nie zniżyłabym się do tego poziomu.

 

Wracając do tematu wychowywania dzieci przez pary homo- nie mam nic przeciwko. Tak homo jak heteroseksualista może być zarówno dobrym, jak i złym rodzicem. Z tym, że gej czy lesbijka nie mając dziecka w naturalny sposób i decydując się na adopcje- podejmują świadoma i przemyślaną decyzję. Co za tym idzie jest duże prawdopodobieństwo, ze będą dobrze dziecko traktować. Poza tym są procedury adopcyjne, mające na celu kontrolowanie warunków w jakich dziecko ma się wychowywać. Osobiście wolałabym mieszkać z para gejów niż w sierocińcu.

Ktoś twierdził, ze takiemu dziecku by dokuczano w szkole. Ja uważam, ze zawsze znajdzie się pretekst by jakiemuś dziecku podokuczać- np. jakiś czas temu pisał na forum chłopak, któremu ''koledzy'' dokuczają bo ... jego ojciec prowadzi sklep. Każdy kiedyś się spotkał z jakąś niechęcią rówieśników. To jak sobie z nią poradzi zależy od tego czy rodzice wpoją mu pewność siebie i poczucie własnej wartości- zamiast bić, poniżać i wmawiać dziecku, ze do niczego się nie nadaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yans ,że od reguły poszanowania prywatności może zdarzyć się ustępstwo.

Owszem, podejrzenia o zażywanie narkotyków, o wstąpienie do sekty, o jakieś inne rzeczy zagrażające zdrowiu, życiu dziecka - ale podejrzenie o inną orientację nie jest moim zdaniem żadną krytyczną sytuacją wymagającą jakiejkolwiek interwencji.......a już na pewno nie szperaniu po pamiętnikach, szpiegowaniu gg itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiola173, no wtedy to chyba żadne zasady się nie liczą tak naprawdę........ bo niestety ale osobie uzależnionej się nigdy nie wierzy, nigdy......

 

Yhhhh mi pozostaje powiedzieć, tylko - ciesz się, że masz zdrową córkę, która pewnie jest szcześliwa, ma kogoś kto ją kocha, prawdopodobnie odnalazła się w życiu - homoseksualizm to naprawdę nie jest "najgorsza" rzecz jaka się może w życiu wydarzyć.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natascha, potwierdzenie tego czy jest osobą uzależniona, czy ma styczność z narkotykami....wybacz ale jak już bym raz przypadkiem znalazła tytę, sreberko, strzykawkę, lufę cokolwiek to naloty, szperanie, testy z moczu i zero zaufania przykro mi....... ale na zaufanie trzeba zapracować, nie dostaje się go ot tak, jak ktoś raz zawiódł...oczywiście nie odnoszę tego do opisanej w pierwszym poście sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×