Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Niewiem czemu się boje...to jest lęk nieuzasadniony...może jak byłam mała to przeżyłam cos strasznego i już tego nie pamiętam tylko zostało mi to w podświadomości, w sumie to mam wrażenie ze od zawsze się czymś przejmowałam tylko takie poważne ataki leku i inne straszne dolegliwości wyszły mi dopiero sześć lat temu i cały czas się to wlecze za mną ...teraz właśnie miałam jechać do mojej mamy, jedzie się do niej dwoma autobusami i znowu lęk zwyciężył przed chwila do niej zadzwoniłam i powiedziałam ze nie przyjadę :?

 

 

a na fotce to ja ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiem krotko... jest Ci cholernie ciezko i sama to rozumiem, bo wlasnie rozstalam sie z chlopakiem, z ktorym bylam 3 lata :cry: i jest mi cholernie ciezko...ale ja to zrobilam z wyboru... on ma syna, mieszka z nim,a ja nie potrafie tego zaakceptowac. Dotychczas bylo milo i beztrosko, czerpalam same przyjemnosci...ale kiedy nadeszedl czas na powazne decyzje, zaczelo sie jeb... od grudnia kiedy mielismy sie zareczac. Wiadomo nie doszlo do tego...potem od lutego w wyniku skumulowania tez wielu spraw, peklam i pojawila sie nerwica. Od kwietnia chodze na psychoterpie i jest roznie, dobrze, zle, ale jak przypomne sobie ten stan na poczatku, to az nie chce wracac do tego. Straszne... dzisiaj juz nie mam takich mocnych atakow...sa owszem,ale sporadycznie... a skumulowalo sie np to,ze mam beznadziejna atmosfere w pracy i nie potrafilam sobie radzic z komentarzami ludzi, w zyciu prywatnym sadzilam,ze nie mam przyjaciol, facet ma syna, ktorego ja nie potrafie zaakceptowac, moja matka o niczym nie wie, moj brat jest ciezko chory i jak oni na to wszystko zareaguja...w dodatku dochodzi trudne dziecinstwo, rozbita rodzina...poprostu bledne kolo... powoli zaczelam sie zmieniac, radzic sobie w pracy, wyluzowac w tej kwestii, otworzyc sie na ludzi i nagle dostrzeglam kto jest falszywy, na kim mozna liczyc...okazalo sie,ze mam mase znajomych, ktorzy mnie wpieraja...ale to fakt podczas choroby, atakow izolowalam sie, nie chcialam nikogo, nigdzie wyjsc...to normalne, nie ma sie czym przejomwac...ale najwazniejsze zeby zaczac cos z tym robic, bo nerwica jest destrukcyjna...ona nie buduje nas, tylko mowi,ze pora zaczac cos zrobic ze swoim zyciem. Tak jak zaczelam sobie radzic, tak przyszla pora na uporzadkowanie najtrudniejszej sprawy...meczylam sie dlugo, probowalam spojrzec na to dziecko inaczej, zaakceptowac to wszystko, bo przeciez rozne sa sytuacje w zyciu... Wiecie co??to wszystko bylo takie nagle... syn wyjechal, wiec ja zamieszkalam na tydzien u mojego faceta, wyjezdzalam do domu w piatek, zostawilam czesc swoich rzeczy,ze przyjade juz za tydzien i sie wporwadze, bo wkoncu trzeba juz podjac jakas decyzje i sprobowac, wzielam tez klucze i mialam wrocic za tydzien. W sobote poszlam z kolezanka na wypad, potem dyskoteka i tam nagle widzac mizdzace sie pary doznalam ogromnego obrzydzenia... ze moj facet tez sie mizgal, tylko,ze on nie wyhamowal i ja teraz cierpie... i dostalam wstretu do tych par jak i mojego faceta.Nie potrafie tego przelknac. W dodatku on jest typem ulegliwym, ze zawsze ja musialam decydowac. W poniedzialek telefonicznie przedwstepnie poinformowalam ze to jest bezsensu, ja nie potrafie i tyle, w srode klamka zapadla, ja wylam jak glupia, potem juz na domiar wszystkiego powiedzialam o wszystkim matce. Wkoncu samodzielnie dzialam i ponosze konsekwencje dzialan. W dodatku nie boje sie... wczoraj pojechalam po swoje rzeczy, porozmawiac tez...wkoncu na zywo... i cholernie mi dzis ciezko, ciezej niz po samym zerwaniu. Swiadomosc,ze mialam sie teraz wprowadzic, a jest odwrotnie, ze bylam dla niego calym swiatem, ze on mnie tak kocha, ze jestem dla niego ta jedyna i innej nie chce.... :cry: straszne...

boli cholernie...ale wiecie co, nie mam objawow!! i sorki za grobowa nute... ale darekk nerwica zalezy jak ja wykorzystasz,ale ma swoj plus...ze od tego momentu zaczynasz inne zycie, postanawiasz sie zmienic...a to zycie jest tylkoo lepsze...

jesli nie wykorzystasz tego, to bedzie gorzej, bedzie destrukcja i nagle zaczna sie straszne mysli...kurcze nie wiem co, bo ja wybralam ta pierwsza droge. Ale chyba sam powinienes wiedziec co jest z Toba i jak daleko to wszystko siega...

 

A tylko tyle powiem,ze kazdy ma swoje zmartwienia, problemy,ale trzeba je rozwiazywac, nie zostawac z tym. Zycie toczy sie dalej i pewnie nie raz dostaniesz w dupe,ale potem moze Ci byc latwiej to znoscic, rozwiazac i zyc dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisałem kiedyśtu o mojej nerwicy. Skończyło się to wszystko tak, że wylądowałem w domu u rodziców, nadal mam ataki paniki, że z moim sercem jest coś nie tak, że ona nie bije prawidłowo, że mnie boli. Zacząłem chodzić do psychiatry przepisał mi 2 leki Citol i Cloranxen. Niezbyt one mi pomagają, biorę je miesiąc ale jest chyba jeszcze gorzej. Mam same stresy, w dodatku przyszło mi wezwanie do wojska, do którego ja iść nie mogę, więc teraz kombinowanie i kolejne zmartwienia, nie wiem czy się z tego podniosę... Nie wiem. Zaczynam sądzić,ze jeśoi nadal bedę miał nieustające ataki paniki na punkcie mojego życia to w końcu sobię coś zrobię. Bo to jest chore bym w wieku 22 lat kładł się do łóżka i słyszałtylko bicie mojego serca i miał obsesje na punkcie mojego pulsu. Prosze poradźcie coś, nie chcę być z tym sam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joasiu głowa do góry,zadawałem juz wczesniej pytanie do ciebie w "twoim temacie powitalnym" na forum czy to ty jestes na avatarze,teraz napisalas ze to Ty.Wiec ja równiez twierdze tak samo jak przedmówca ze jestes atrakcyjna,chetnie bym z Toba wyszedł na spacer ;) i napewno nie tylko ja

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety atrakcyjność nie ma nic wspólnego z nerwicą lękową, bo Joasia by jej nie miała, gdyby tak było. Joasiu piszesz,że już 6 lat się z tym borykasz. Nie powinnaś się temu poddawać, wybierz się do dobrego psychoterapeuty aby dowiedzieć się gdzie leży przyczyna tych lęków, jak poznasz wroga, będziesz wiedziała jak z nim walczyć.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj.na początku ci powiem ,ze musisz nabrac dystansu do choroby i nie myslec co mi sie stanie tylko mam to w nosie.to oczywiscie łatwe nie jest.a po drugie idz do lekarza i popros o zmiane leków.pozdrawiam cie serdecznie i życzę wytrwałosci w walce z chorobą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zaczołem miec leki jak poszedłem na studia tez sie bałem jechac w autobusie miałem dusznosci ale to mineło teraz mam lek przed atakiem padaczki z którejk jestem 100 % wyleczony ale musze z tym walczyc 8) jesli pokonałem lek przed ludzmi to i z tym moze dam rade pozdro ;) Joasiu chetnie pojade z toba w tym autobusie ale wiem co to lek i dopiero po pół roku doszedłwm ze mam chyba nerwice koles mi przepisał klon bo odwazyłem sie isc do innego lekarza i nigdy tego gówna nie wezme pozdroooooooooooooooo Marcin 8):D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej chłopaku zapoznaj sie z metodą samoleczenia bsm a ci pomoze tylko bedziesz musiał odstawic wszelakie proszki nerwice trzeba tez zwalczać w swerze mentalenej.nie mozna o niej cały czas mysleć trzeba sie czymś zająć.

POZDRO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do wojska - przerabiałem to. I pamiętam, jak mnie to wszystko stresowało. W 2001 roku dostałem skierowanie do "gminy" w celu rejestracji, jako poborowy. To było załatwione spoko i szybko. 3 miesiące później dostałem pierwsze wezwanie na komisję lekarską - tym razem w Cieszynie. Siedziałem tam 1/2 dnia jak na szpilach, aby po przedstawieniu wszystkich zaświadczeń dostać decyzję - kat. D - niezdolny do służby w czasie pokoju. Byłem szczęśliwy. Ale sielanka nie trwała długo. WKU Bielsko-Biała odwołało się od decyzji i skierowało mnie na ponowne badania - tym razem już w Bielsku. Strasznie się wtedy denerwowałem. Po 10 godzinach! od "nawiedzenia" tego miejsca dostałem decyzję - kat. B12 - odroczenie na rok. Rok miałem spokoju. Ale w 2003 roku przyszło wezwanie - tym razem na komisję lekarską w Krakowie. Wtedy też myślałem, że umrę. Duszności, zawroty głowy, itp. Sam nie dałbym rady pojechać do Krakowa (150 "kilosów" w jedną stronę), więc pojechałem z matką. Ja poszedłem na WKU, ona na miasto. Kiedy byłem już w Krakowie duszności i zawroty głowy stopniowo przechodziły. Dostałem kolejny raz kategorię B12 - odroczenie na rok. Nerwowość, duszności i zawroty przeszły. I taki minął rok i kolejne wezwanie - znowu do Krakowa. Tym razem pojechałem. Na WKU dowiedziałem się, że muszę zrobić w szpitalu wojskowym dodatkowe badania. Niestety nie wyrobię się w jeden dzień. Zaliczyłem psychiatrę i psychologa i albo mogłem zostać na noc w Krakowie, albo wrócić do domu. Wróciłem do domu. Za tydzień dokończyłem badania i po 2 tygodniach przyszła decyzja. Kat. D - niezdolny do służby wojskowej w czasie pokoju. Wystarczyło już tylko podbić w Bielsku "KW" i koniec.

Wiem, ile nerwów mnie to kosztowało. Więc dobrze ci radzę - nastaw się na to, że możesz dostać "ataku" na WKU. Ale musisz pamiętać, że tam są lekarze. Tam naprawdę jesteś bezpieczny. I pamiętaj - tego nie możesz olać. Nie możesz bez niczego nie pójść. Więc jeżeli będziesz się czuł źle, to możesz zadzwonić na WKU i umówić się na inny termin - ale wtedy cokolwiek by się działo przynajmniej lekarz rodzinny MUSI ci wydać zaświadczenie, że byłeś chory/źle się czułeś. I pamiętaj - po "wizycie" na WKU wieczorem będzies bardzo wyczerpany psychicznie - bo to jest stres. Więc wieczorem pójdziesz spać, jak dziecko. Weź wszystkie zaświadczenia od lekarza, ze szpitala, itp. I jeżeli łykasz tabletki np. na uspokojenie to weź je ze sobą. Będziesz czuł się pewniej i możesz je dodatkowo pokazać na komisji.

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej chłopaku zapoznaj sie z metodą samoleczenia bsm a ci pomoze tylko bedziesz musiał odstawic wszelakie proszki nerwice trzeba tez zwalczać w swerze mentalenej.nie mozna o niej cały czas mysleć trzeba sie czymś zająć.

POZDRO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

To już odkryłem, że kiedy się czymś zajmę to wtedy "to" przechodzi. I jakoś staram się to zwalczać.

Ps. Co to jest BSM? :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. przed tym, ze skoncza mi sie lekarstwa.

2. przed tym, ze nie bede w centrum zainteresowania.

3. ze nie bede mogl zwracac na seibie uwagi otoczenia

4. ze nie bede mial ludzi do terroryzowania, gnebienia i przesladowania

to by bylo na tyle, jesli cos sobie przypomne, to nie zapomne wam tego przekazac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

Ostatnio przeczytalam cos co mnie zaniepokoilo,nie chcialam tego czytac,bo wiedzialam ze moge sobie cos nawkrecac,ale ciekawosc byla silniejsza...Otoz przeczytalam w jednej z ksiazek,ze tlumienie emocji powoduje nerwice i choroby psychiczne,a tekze ze nerwice sa zwiastunem chorob psychicznych lub somatycznych,(psychopatologia nerwic kepinski) i sie zalamalam. I nasunelo mi sie pytanie jesli ja mam nerwice z ktorej wychodze to jesli zdarzy mi sie znow tlumic emocje to moge zachorowac psychicznie? lub moze niedlugo sie okaze ze moja nerwica byla zwiastunem jakiejs choroby albo psychicznej albo somatycznej?Nie chce nikogo dodatkowo straszyc,ale to mi nie daje spokoju :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. przed tym, ze skoncza mi sie lekarstwa.

2. przed tym, ze nie bede w centrum zainteresowania.

3. ze nie bede mogl zwracac na seibie uwagi otoczenia

4. ze nie bede mial ludzi do terroryzowania, gnebienia i przesladowania

to by bylo na tyle, jesli cos sobie przypomne, to nie zapomne wam tego przekazac.

a ty wogole na co jestes chory??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najpierw straciłem radość życia

później straciłem dobrą pracę

a dzisiaj straciłem dziewczynę

 

czyż życie nerwicowca nie jest "piękne" ??!! :(

 

Witaj w klubie ja mam podobnie najpierw też straciłem chęć życia potem kobiete a teraz mam problemy z pracą, niedość że życie jest ciężkie to jeszcze takie coś nas spotyka można się nieźle wkurzyć.

pozdrowienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×