Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

witam Was wszystkich kochani!!!!normalnie tesknie za tym forum i juz nie boje sie tu szkrobac!!!!!bo na poczatku troche czulam sie skrepowana!!!!od paru dni troszke lepiej sie czuje, nie wiem czy to zasluga leku czy tego ze jestem znow w domku z taulkiem i bracholkiem.sa tacy kochani i bardzo mi pomagaja.ciekawa jestem jak bedzie kiedy wroce do Newcastle.tam jestem sama, no i ta praca....niezly stress...p[racuje w pizza hut, jestem tam kierownikiem ale mam nad soba byla kumpele, ktora atakuje mnie z kazdej strony, a ze mnie zna dosc dobrze i wie o mojej chorobie, dlatego wie jak zrobic zeby mnie baardzo bolalo.zostal mi ponad miesiac do konca umowy,kiedys bardzo lobialam ta prace ale potem sie porobilo.ale sie nerwuski zawiodlam.moja najlepsza kumpela i taki numer,boli jak diabli....chyba musze z tamtad uciekac a szkoda bo mam w pracy tez fajowych znajomkow!!!czulam sie ostatnio tak zaszczuta ze myslalam ze zwariuje.nagle przestalam wychodzic z domu bo lawina lekow mnie przerosla....ciekawe jak to ze mna tam bedzie......pozdrawiam!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich :) , jestem nowy jak widzicie, czytałem to forum od jakiegos tygodnia zanim postanowiłem cos napisac.Tak wiec mam bardzo podobne objawy do wspominanych przez was to jest: nadcisnienie,kołatanie serca,zawroty bole głowy,dziwne skurcze miesni mrowienia w lewej rece itp. Byłem w szpitalu na badaniach jakies 3 miesiace temu nic nie wykazało echo serca wporzadku usg brzucha tez rezonans glowy tez.

Wkrecam sobie rozne rzeczy chociaz wiem ze to jakies brednie to, ze jestem na cos chory albo nie pojade gdzies dlatego ze mysle ze dostane zawału albo cos w tym stylu leku przed ludzmi czy miejscami nie mam boje sie tylko ze jak gdzies pojade albo cos bede robił to wtedy cos mi sie stanie i tym sie nakrecam.

Ale jestem szczesliwy bo wiem ze mam moja ukochana przy sobie i cała rodzine fantastycznych braci i staram sie za czesto nie dołowac tylko rozmawiac z moimi bliskimi o tym co czuje i to pomaga lekow nie biore poza witaminami i brac ich nie chce i nie bede wiem ze z tym dranstwem mozna bez nich wygrac trzeba chciec mocno dlatego tez Trzymam za WAS wszystkich kciuki ktorzy borykacie sie z ta Nwerwica.Musimy z nia walczyc i wygrywac a optymizm ludzie nam bliscy i my sami musimy sobie w tym pomagac zeby zatryiumfowac:)

Kto chcial by pogadac to zapraszam na gg

Miłego dnia zycze wszystkim :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwice powinien zdiagnozowac lekarz.....powinienes sie do niego udać....samo to że chcesz sie wyleczyć nie wystarczy....bo jezeli faktycznie to nie jest nerwica...tylko zmarnujesz czas myślac ze wpadłes w jej sidła.....po za tym lepiej jest wiedzieć...

Pozdrawiam!!! :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Czytałam to forum juz od ponad miesiaca w końcu mam odwage napisac zauwazylam ze sa osoby które potrafia doradzic lub pomoc ja tez chciałabym skorzystać z waszej rady, to jest moja historia:

Ponad 5 lat temu zostalam napadnieta przez jakiegos faceta do tej pory mam strach wychodzic gdzies wieczorem jak jest juz ciemno. Pare miesiecy po tym uwziela sie na mnie profesorka ze szkoly od drugiej klasy licemu slyszalam ciagle ze nie zdam i robila wszystko zeby tak bylo i wtedy zaczely sie potworne bole brzucha, z poczatku wystepowaly roznie po jakims czasie bole pojawialy sie w niedziele badz w poniedzialki gdyz w poniedzialek mialam przedmiot z ta profesorka. To byl bol jakby jakas "tona" czego kolwieklezala mi na brzuchu raz wyladowalam w szpitalu robili mi przerozne badania ale nic nie stwierdzono. Bole brzucha ustaly w momencie kiedy skonczlam szkole ale za to zaczely sie powazniejsze problemy. Bardzo dlugo mialam stany podgoraczkowe poszlam do lekarza i chodze do tej pory po wszystkich lekarzach poniewaz wyniki wychodza mi dobre. Zdarzalo mi sie ze przyspiesza mi akcja serca dziwne bardzo uczucie mialam robione ekg i okazalo sie ze serce bije nieregularnie ale w dopuszczalnej normie. Czesto mam tak ze bez powodu zaczynam plakac bo boje sie dalszej przyszlosci, ciagle sie czyms zamartwiam ciagle o czyms mysle, boje sie przyszlosci i co ona ze soba przyniesie chcialabym ten strach mnie paralizuje w taki sposob ze nawet nie potrafe zaplanowac swojej przyszlosci i zaczac cos robic z nia boje sie porazki na samym wstepie chociaz jeszcze nic nie zaczelam. Dla mnie zawroty glowy to norma chociaz okazalo sie ze jestem niskocisnieniowcem wiec zawroty glowy moga byc od tego przy tym jest potworny bol głowy, nie wiem czy to ma jakies znaczenie czy nie. Ciagle jestem senna ledwo wstane zjem cos i juz chcialabym isc spac a wieczorem znowu nie moge spac.

Jesli macie jakies pytania to pytajcie pewnie nie wypisalam wszystkiego ale moja koncentracja i dobra pamiec gdzies przeminely.

Dziekuje za rady co o ty myslicie i co powinnam zrobic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No więc byłam u lekarza. Miły facet, konkretny. Pogadaliśmy sobie z godzinkę (2 razy doprowadził swoimi pytaniami do tego, ze pojawiły mi sie łzy w oczach---skubany a myślałam, ze taka twarda jestem.... :roll: ) i dostałam seroxat i permazynę. Jak wspomniałam o afobamie to lekarz nie chciał o tym nawet słyszeć. No i psychoterapia-- godzina tygodniowo. Bo podkreślał kilka razy, że jeśli chcę się wyleczyć to mam myśleć kompleksowo--- przede wszystkim dotrzeć do przyczyn i "oswoić je" a nie tylko likwidować lekami objawy. No i kuł żelazo póki gorące--- żebym nie uciekła to od razu załatwił pierwszą godzinę z psychologiem :) . Miłe spotkanie zapoznawcze i testy osobowości--- kolejna wizyta u psychologa za 5 dni a u psychiatry po 10 dniach z seroxatem.

Powiem Wam, że dawno powinnam była tam iść a nie zwlekać i czekać na cud, że samo przejdzie albo że mi zioła pomogą.

Dziś ostatni dzien będę jadła ile wlezie różnych dobroci bo od jutra biorę seroxat i po nim podobno będę rzygać jak kot... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło się w dzieciństwie, na moich oczach zmarła na zawał moja babcia. I wtedy zaczęłam się bać śmierci. Moja mama, osoba niezwykle radosna i towarzyska, często pozwalała sobie na wypady z koleżankami na kawkę i ploteczki po pracy. A ja wtedy wyczekiwałam na jej powrót, a wyobraźnia podsuwała mi obrazki, że nie wróci, bo coś się jej stało, miała wypadek i pewnie już nie żyje, a ja zostanę samiuteńka na tym świecie. Zawsze wtedy bolał mnie brzuch i miałam uporczywe biegunki. A wieczorami przed zaśnięciem pytałam mamę czy nie umrzemy...Jak miałam 19 lat ojczym oznajmił mi, że mama jest chora, ma guza w jamie brzusznej. Przez kilka tygodni byłam pewna, że to koniec, że to rak i mama umrze. Potem okazało się, że ten "rak" to ciąża i że będę miała brata. I wtedy zaczęło się. W szkole dostałam tak okropnych zawrotów głowy, że prawie czołgałam się do toalety. Potem czułam jakby odgradzała mnie od świata szklana ściana. Obrazy i dźwięki były mocno przytłumione, zamglone, nierealne. Zaczęłam się izolować od ludzi. Potem przyszły dziwne odczucia jakbym nie miała połowy twarzy, zwyczajnie nie czułam jej, potem pojawiło sie uczucie spinania skóry głowy i wrażenie, że "bolą" mnie włosy !!! Nie sposób było się uczesać. Potem na przemian zaczęły się pojawiać wrażenie ogromnej ciężkości ciała (jakbym miała ołów w kieszeniach) i potem ulotności (jakbym nie miała ciała).Teraz ciągle mam bóle i zawroty głowy, mrowienia w kończynach, bóle żołądka, nudności, wzdęcia, zaparcia lęki, ataki paniki, bóle i kołatania serca, osłabienie i całą masę innych objawów. Byłam u wielu lekarzy psychiatrów, neurologów, kardiologów. Robiłam EKG, EEG. Parę razy trafiałam do szpitala, gdzie po badaniach i zaaplikowaniu czegoś na uspokojenie odsyłano mnie do domu, gdzie potem spałam nieprzytomna od leków bez jakiekolwiek kontaktu przez kilkanaście godzin. Ciągle szukam.....chcę przestać się bać i......żyć.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to Ci sie nawarstwilo MIlka tego calego dziadostwa... ja tez jak bylam mala to balam sie strasznie o moja mame... wystarczylo, ze pozniej wracala z pracy, a ja juz mialam mysli, ze pewnie cos jej sie stalo i mnie zostawila na tym swiecie.. nie potrafilam nawet normalnie zapytac taty gdzie jest mama, wytlumaczylby mi przeciez, a ja nie, siedzialam i sie zamartwialam cale moje dziecinstwo, a jak juz wracala to jej sie rzucalam na szyje i plakalam... poza tym migrena mojej mamy to tez juz bylo skazanie na smierc, dopiero teraz jak i ja cierpie na migrene, rozumiem ze od tego sie nie umiera...

no ale wszystko to wczesniej czy pozniej wychodzi w praniu i nas dopada... piszesz, ze bylas u wielu lekarzy, ale czy leczysz sie? wydaje mi sie ze powinnas sobie zrobic kuracje kilko-miesieczna, i do tego psycholog... opowiesz mu wszystko co w Tobie siedzi i zobaczysz ze poczujesz sie lepiej... no a poza tym popracujecie nad lekami i nerwica...

uwierz mi, to Ci pomoze... daj sobie tylko troche czasu, bo jak widzisz wiele lat minelo zanim Twoje cialo powiedzialo "stop, juz nie moge, zrob cos z tym"... teraz musisz o nie zadbac od strony fizycznej i psychicznej... przez cale zycie nagromadzilismy w sobie sterte emocji negatywnych, ktore siedza jedna w drugiej jak te babuszki ruskie, i teraz trzeba zdejmowac po kolei te babuszki uwalniajac sie w ten sposob od niemilych przezyc... i powiem Ci ze za kazda babuszka czujesz sie lepiej i latwiej Ci przychodzi siegniecie po kolejna...

zrob pierwszy krok, a potem bedzie latwiej... ale nie zniechecaj sie jak Ci cos nie wyjdzie i poczujesz sie zle... to jest droga przez ktora powinnismy przejsc, i nie jest ona rozami uslana, sami musimy te roze wysypac...

przytulam CIe mocno, i powodzenia zycze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leczyłam się, ale po lekach było jeszcze gorzej. Psychoterapię też przerabiałam, ale nie bardzo wierzyłam, że to pomoże. Potem znów była psychoterapia, ale miałam wrażenie, że pani psycholog sama potrzebuje pomocy, bo kręciła się na krześle, grzebała sobie w zębach, poprawiała nerwowo spódnicę i wywracała oczami. I dzięki niej tylko mój portfel poczuł ulgę, a ja nadal cierpię....Bo jakoś trudno mi uwierzyć, że to tylko nerwy....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co do lekow, to niestety nie zawsze dobrze trafiamy i niektore rzeczywiscie moga nam zaszkodzic, dlatego potrzebny jest dobry lekarz, moze zobacz czy jest tu ktos z Twojego miasta i zapytaj czy ktos zna kogos zaufanego... psycholog niestety tez musi byc dobry, ja mam do czynienia jak na razie z 4 psychologami, i 2 z nich po pierwszym spotkaniu wyslalam w cholere... a pozostale dwie panie sa super, a dwie dlatego ze jedna w Polsce, a druga we Wloszech, w zaleznosci gdzie jestem... tylko, ze napisalas rowniez, ze nie wierzysz w psychoterapie... takie nastawienie nie wiele Ci moze dac i psycholog rzeczywiscie Ci nie pomoze

w takim ukladzie moze sprobuj innych zrodel... np. kurs oddychania, mi pomaga,,, na takiej sesji oddychania jestesmy w stanie wyrzucic z siebie emocje zalegajace w naszym ciele... a uczac sie oddychac poprawnie (dzieki przeponie), jestesmy w stanie stanac lekowi naprzeciw... zauwaz, ze w momencie leku blokujemy nasz oddech, staje sie plytki i w ten sposob blokuemy emocje, ktore pozniej w nas zalegaja, oddychajac odpowiednio jestesmy w stanie zwalczyc emocje juz w momencie ich powstania...

poza tym zastanow sie czy Ci sie podoba Twoje zycie...nie wiem czy pracujesz, czy sie uczysz, ale zastanow sie czy to co robisz daje Ci satysfakcje... czy moze jednak warto zmienic to zycie... pomysl, co Ci sprawia przyjemnosc i zrob to, znajdz sobie jakies zainteresowania, ktore pozwola zapomniec chocby na chwile. Wazny jest poczatek, aby za cos sie zabrac, a potem juz bedzie latwiej... juz duzym krokiem jest to, ze tu napisalas... widzisz, nie chodzi o wielkie rzeczy, te przyjda z czasem... wierze, ze potrafisz :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myka taka już nasza "uroda" ;) ja na początku miałem prawie identyczne historie!

Teraz jestem po wizycie u neurologa i okulisty (badanie dna oka) i nawet po TK głowy oczywioście nie wyszło nic za to neurolog stwierdził że mam maprawde silną nerwice, pomyslałem ok ! akurat z tym przecież da się żyć :) i wyobraźcie sobie kiedy uspokoiłem się że neurologicznie wszystko ok dosłownie w ciągu 3 dni dostałem innych objawów : rozszerzone i napięte żyły na rękach i stopach, pojawiły się pękające naczynka (zawsze miałem ich trochę ale teraz zrobiło sie więcej) i co ? wkurzyłem się nie na żarty bo teraz nie wiem czy znowu ganiać do lekarza czy to znowu moja nerwica coś symuluje ????? Moze spotkał się ktoś z was z takimi objawami naczyniowymi w nerwicy, bo mam dość latania po lekarzach naprawde!!!!! teraz jedynie wybieram sie do psychologa :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki betty za wsparcie. Moje życie to stabilizacja, ale chyba trochę pozorna. Czegoś mi chyba brakuje, ale nie wiem czego. Mam fajne dzieci, super męża, od 10 lat firmę, w której wspólnie realizujemy się zawodowo. A moja praca to ciągle nowe, ciekawe wyzwania. To "coś" siedzi głęboko w mojej psychice i czasem atakuje z taką siłą, że myślę, że nie dam rady, że powinnam zakończyć to wszystko i...odejść...Bo czasem mam takie "jazdy", że cierpi na tym cała moja rodzina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moze wlasnie ta stabilizacja jest problemem??? zazwyczaj na pytanie czego nam brakuje odpowiadamy sobie: nie wiem... ale tak naprawde w glebi siebie mozemy znalezc odpowiedz.

najwazniejsze, zeby probowac... mozemy przypomniec sobie z dziecinstwa co nam sie podobalo, co nam sprawialo radosc i powrocic do tego...

uwazam, ze powinnismy w naszym zyciu odgrodzic jego kawalek dla nas samych, zadbac o nas... o nasze cialo... juz sama kapiel z muzyka i swiecami zapachowymi sa relaksem... sport... jakiekolwiek zainteresowania..... warto sprobowac, bo nic nie ryzykujemy :) :) :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Currara!

 

 

Ja bralam Seroxat, bodajze 1 opakowanie i nie mialam ZADNYCH sensacji po tym, wiec wcale nie powiedziane, ze bedziesz wymiotowac.

 

Mi bardziej jednak pomogl Efectin.

 

Przypomnialam sobie, ze gdy bylam w przedszkolu majac 5-6 lat nienawidzilam tamtejszego jedzenia i gdy wszystkie dzieci (okolo 30!) dawno skonczyly jesc i siedzialy w kole na podlodze czekajac na mnie, kucharka i wychowawczynie wmuszaly we mnie zimne kopoytka i starta marchewke, a ten tlum dzieci siedzial wpatrzony we mnie, jak w stwora z innej planety. Juz wtedy bylam przestraszonym maluchem i mysle, ze tak zostalo mi do dzis, choc zaden z moich Studentow by w to nie uwierzyl...

 

Pozdrawiam cieplutko Currare i Joasie!

 

A.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrze nie bój się zobacz ilu nas tu jest i każdy jakoś daje sobie radę. Początki są zawsze trudne, nie tylko nerwicy. Ja też zamęczałam wszystkich swoją chorobą i nikt przez to nie zwariował. Naucz się różnych metod relaksacyjnych - jak już napisałam w innym temacie leki są tylko po to żebyś miał czas przeanalizować skąd masz tą nerwice, a jak po lekach czujesz się źle i obiawy nie maleją to może jednak zwróć się do lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie chce teraz zrejestrować sie do psychiatry bo nigdy się tak żle jak teraz nie czułem nawet jak leków nie brałem. Nosi mnie z nerwów po całym mieszkaniu. Nie mogę usiedzieć paru sekund na jednym miejscu Upały upałami ale to co dzieje się teraz ze mną to jest szok. Pozdro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest odpowieedż, troche póżno ale jest.Kolejny sen, tym razem odnośnie psychologa.

 

Rozmawiam z psychologiem w toalecie.Takiej "puste"j i "surowej ",jak w podstawówce z białymi kafelkami i brudem gdzie sie da.Sikam do pisuaru i mówie mu coś w stylu ,że nie będe sie u niego leczył bo jest palantem, czy że jest nie kompetentny.Stoi koło mnie też jego pomocnik, stoi lekko z tyłu i nic nie mówi.Jest karny i posłuszny swojemu psychologowi, stoi , słucha i potakuje.Psycholog jest murzynem i krutkimi kręconymi włosami.Czuje sie troche zaszczuty, wkońcu jak chce odejść to mam do tego prawo a on mnie prubuje przekonać i to jakgdyby ze względu na jakiś swuj cel.Gdy mu powiedziałem, że rezygnuje bo on mi nie pasuje, lekko sie spiął,pomimo tego jest zimny i bez wyrazu.Atmosfera gęstnieje,mnie juz nie ma, jest na moim miejscu ktoś inny(nazwe go xxx).Z pod jednej z kabin wypełza oślizgła macka, która chwyta xxx .Jestem przekonany , że jest ona częścią psychologa.Trzeba xxx "uformować"mówi psycholog.Ta macka wciąga go ,a on sie nie broni, jest jakby sparaliżowany.Psychologa nie ma , jest xxx w jednej z kabin i jakaś kobieta i chyba mężczyzna w drugiej(może pomocnik).Kobieta i mężczyzna w napięciu , zamknięci w kabinie nasłuchują.XXX jest"formowany".Jakaś siła bardzo powoli i metodycznie składa go w kostke(jak stare samochody).Słychać łamane kości, jednak xxx wydaje tylko ciche i niemrawe jęki.Jak podczas jakiegoś zastrzyku , kiedy wiesz że będzie bolało ale dla własnego dobra godzisz sie na to i czasem jakiś syk czy jęknięcie może sie zdażyć.XXX sie nie broni.KONIEC

 

Po tym śnie od razu umówiłem sie na wizyte.Uznałem ,że cały czas drygowało mną coś w rodzaju psychologicznego pasożyta ,który karmi mnie snem o potędze(sam sobie poradze)a sam karmi sie moją słabością ,wykożystując moją wiedze lub pseudo wiedze.Tym bardziej , że charakter snu odpowiada mojemu wyobrażeniu pracy psychologa wbrew wcześniejszym doświadczeniom(nic złego wcześniej mnie ze strony psychologa nie spotkało, byłem 2 rzy po 1 wizycie).Wpisuje sie w to także mój stosunek do takich technik jak afirmacje, którymi wręcz sie brzydze.

 

To było 2 tyg temu a dziś przeczytałem:

"Wrażliwość na punkcie przymusu stanowi dużą trudność w procesie terapi analitycznej, tym większą ,jeżeli pacjent jest nie tylko do przymusu negatywnie nastawiony, ale w ogóle zajmuje stanowisko negatywne.Zdarza sie wówczas , że pacjent nabiera trwałego podejrzenia, iż analityk chce wykorzystać swój wpływ i ukształtować go na modłę z góry ustalonego modelu osobowości"

Ten rozdaiał(40 stron ,to tylko fragment)bardzo do mnie pasuje, z tym że została stwierdzona u mnie osobowość zależna,a to jest inny typ.Czy wie ktoś może czy jest możliwe rzeby mieć troche tego i tego?Bo z tą osobowością zależną też bym sie zgodził

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Milka

Czytałam twoją opowieśc i doszukałam się trochę samej siebie.Moja nerwica tak jak w Twoim wypadku ma poczatek w dzieciństwie, tez strach o matke-była całe zycie chora a ja się trzęsłam o każdy jej dzień.Często zabierało ją pogotowie, lezała w szpitalach itd. ja sama tez od dziecka miałam ze swoim zdrowiem kłopoty i liczne operacje, ale wyszłam z tego . Teraz jestem już dojrzałą kobietą z własną szczęśliwą rodziną, dobrą pracą, jestem zrealizowana zawodowo, nawet można powiedzieć niespodziewanie zrealizowana, a jednak właśnie teraz, gdy mam spokój i wreszcie ład w życiu nerwica mnie zamęcza i nie daje się nacieszyć. mam wciąz jakieś somatyczne dolegliwości. Wciąz latam po lekarzach, by sprawdzać stan zdrowia, bo nie zawsze wierzę, że to tylko nerwica. Nie chcę się poddać, leczę się też antydepresantem, bo to już 2 powazny nawrót choroby. Przez pierwszy jakoś przeszłam za pomocą autoterapii-zajmowałam się tym co sprawiało mi radość i dawało ujście. Brałam tez wtedy Seronil. Skończyło się, ale jednak po jakimś czasie wraca.Też mam już dość i widzę, że strasznie to mnie zmienia. Nie poznaję samej siebie, a i rodzina mnie nie rozumie do końca. No ale trudno się mówi i trzeba brnąć dalej dzień po dniu. mam nadzieję, że w końcu uporam się i z tą chorobą, bo mam po co i dla kogo żyć. Nie załamuj się. Głowa do góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×