Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk w środkach komunikacji


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

ja tez sie bałam jezdzic w autobusach dlatego jezdze tramwajem bo sie czesciej zatrzymuja i w razie czego moge wysiasc ;) ale ogólnie boje sie jezdzic ztego powodu ze ciagle mam lęk przed jakims wypadkiem,ze cos sie stanie,jak byłam mała ciagle mi sie sniło ze gine w katastrofie pociagu,nagle koncza sie tory i dowidzenia,wiem ze to głópie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michał bardzo dobrze Cię rozumiem jeszcze niedawno nie wyobrazałam sobie jazdy zwykłym autobusem a niedawno byłam za granicą ,leciałam samolotem a cały pobyt był ok.Ogólnie nie znosiłam oddalania się od domu .Leczyłam sie sama naturalnymi sposobami ,ziołami witaminami ,magnezem ,afirmacjami ,jestem przeciwniczką psychotropów!Musisz siebie przekonac ze chcesz tam jechać że wszystko będzie ok ,że nic ci tego wypoczynku nie popsuje ,wazne nie napędzać złych mysli .Nie zastanawiaj się nad tym czy cię to złapie czy nie poprostu jedź i myśl o morzu , rekreacji, widokach i o tym jak będziesz się tam dobrze czuł.Musisz przekonac swoją podświadomość że wyjazd tam jest dla ciebie najlepszym rozwiazaniem, to możesz zdziałac za pomocą afirmacji.Bierzesz magnez?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michał70:

 

ten lęk nie wziął się z nieba i nie jest jakimś pechem czy cholerną przeciwnością losu;

ja nie wyjeżdżam od wielu lat;

ale wiem, że lęk to ja;

lęk jest częścią mnie;

 

mówię to dlatego, że czasem chyba tak odbieramy wszystkie nasze przypadłości - jako nie nasze i jako narzucone z zewnątrz;

 

natomiast świadomość, że to nasze, tak jak poczucie humoru czy to, że nie lubimy pomidorowej, dużo zmienia;

 

dlatego to, co może pomóc naprawdę to praca nad samym sobą

czyli psychoterapia

leki pomogą niewiele

 

lęk o czymś informuje

jeśli zgadzamy się, że jest częścią nas, to musimy się zgodzić, że czemuś się opieramy

czegoś nie chcemy

 

toteż możemy spojrzeć na to w ten sposób:

lęk to nasz kumpel :) , który wkurzony woła do nas, żeśmy coś zaniedbali, zostawili, ukryli przed sobą, schowali najgłębiej jak się da

 

lęk to nie jakaś mroczna sprawa, która niszczy nam życie

 

to może być przygoda ...

odkrycia siebie na nowo

przypomnienia sobie o czymś, co nam umknęło w wirze życia

to może być przygoda gdy pójdziemy na psychoterapię

 

mówiąc krótko: idź na psychoterapię :)

ja poszedłem i jest inaczej

choc nadal niewyobrażam sobie wyjazdu na moje ukochane Mazury ..

 

pozdrawiam

i trzym się mocno

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taniec u psychiatry, ujales to bardzo dobrze, bo to tak rzeczywscie jest... lek pomaga nam poznac samych siebie, mowi nam co nam sie nie podoba a co nie... i podpowiada co powinnismy zrobic w naszym zyciu, zeby nam bylo lepiej, bo jak do tej pory nie myslelismy zeby sobie zrobic dobrze...

 

dlatego ja jestem wdzieczna cholernie za moj lek, ze jest i mi pomaga wyjsc z tego bagienka w ktore sie wpakowalam... ze zaczynam poznawac siebie, a zaczelam wnikac w to wszystko od roku czasu i juz iwele wiem, ale jeszcze wiele mi brakuje... tylko ze ide caly czas do przodu, i jak tylko lek powraca, to zaczynam sluchac siebie i zastanawiam sie co spowodowalo jego powrot, co takiego zlego znowu sobie zrobilam, ale od czego pienego ucieklam...

 

dlatego Taniec, nie martw sie, jeszce troche i pojedziesz na Twoje ukochane Mazury, jestem tego pewna, bo jestes na dobrej drodze...

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam że nie na temat ale chce się dopytać.

Atak jak to wygląda?

Też nie lubię komunikacji miejskiej ale jak jest mus to jade.

Czy można mieć nerwice bez takich większych konkretnych lęków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby tak. Moze i macie racje Taniec u psychiatry (swoja droga fajny nick) i Betty, ale co jesli ten lek niszcy nam zycie? co jesli nie mozna sie go pozbyc? jesli sie nie umie go pozbyc? nie jestem taka silna jak wy - ja nie umiem. Dzis bylam u tej pani psycholog (napisalam o tym w MIASTA - Jest ktos z lodzi?) ale nie wiem czy mi to cos pomoze. Daltego na wlasna reke tez bede sie starac to przezwyciezyc (o tym tez napisalam w tamtym temacie). Postawilam sobie to jako priorytet na nastepne dwa michy. Nie mam nic do stracenia w sumie (jedynie pieniadze za bilety niestety:P), ale warto sie starac, bo ja juz tak dluzej nie moge. Strasznie sie ograniczam. Nie wyjezdam nawet na glupie wycieczki paru kilometrowe, nie mowiac o dalszej podrozy, nie jezdze nigdzie z rowiesnikami, mam obnizona pewnoasc siebie - nie chce tak zyc i to dlatego bede sie starac ze wszystkich sil, choc nie wiem czy cos z tego wyjdzie. Ale wiem, ze to wszystko jest tylko w moijej glowie i mussze tylko wysilic mozdzek i cos z tym zrobic.

 

MICHAL70: Dojechales do tej Chorwacji? To i tak dobrze, ja juz bym nie wyrobila. A tak w ogole to ja tez nienawidze jechac jako pasazer - nie prowadzilam jeszcze samochodu ale sadze, ze samemu prowadzic samochod byloby mi lepiej niz jadac jako pasazer. Nie martw sie. Cwicz nad soba. Mysle, ze to moze nam najbardziej pomoc. Po pierwsze trenowac opanowanie, nie martwic sie wszystkim na okolo i nie brac specjalnie sobie na barki zbyt duzej odpowiedzialnosci, a po drugie (co tez mam teraz zamiar wdrozyc w zycie) przeciwstawiac sie tym naszym lekom i pokazac im, ze to my tu rzadzimy, bo wlasciwie to my je wlaczamy wiec i my powinnismy umiec je wylaczac. Trzymaj sie i cwicz;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jestem taka silna jak wy - ja nie umiem.

 

gdybym był silny i potrafił, to nie ładowałbym 40 mg dziennie Citalu i już dawno pojechałbym na mazury

ja tylko piszę o tym, co w zasadzie jest oczywiste intelektualnie, ale co nie wchodzi w poziom emocjonalny, dlatego się nie zmieniam

 

ale piszę, bo zawsze może się przydać ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taniec u psychiatry: Ok spoko widocznie zle to zrozumialam - sorx.

 

[ Dodano: Pią Lip 07, 2006 9:08 pm ]

Poprostu chce, bardzo chce z tego wyjsc i nie wiem juz co robic, ale jak juz napisalam bede sie starac i zycze wszystkim powrotu do zdrowia - do normalnego funkcjonowania, bo nawet jesli ktos sie juz z tym pogodzil to nikt nie zaprzeczy, ze jest to cholernie uciazliwe. czasem czuje, ze zycie przemyka kolo mnie, a ja lekko je dotykam i tez nie zawsze, a chce naprawde dobrze przezyc te kilkadziesiat (daj Boze) lat i nie zalowac, ze nie zrobilam tyle rzeczy...

 

[ Dodano: Pią Lip 07, 2006 9:18 pm ]

Dobra spadam. Dosyc na dzisiaj tych napiec, dosyc tych lekow. nIe mozna sie dac chorobie. Zreszta zaraz przyjdzie moja mama, a nie chce, zeby zobaczyla, ze pisze o nerwicy, bo ona mysli, ze ja to wszystko sobie wmawiam, a przeciez to nie prawda. Mama uwaza, ze mam chorobe lokomocyjna, a ja pytam czemu?- przeciez nigdy nawet nie mialam nudnosci podcza sjazdy autem na przyklad, a przeciez to najwazniejszy objaw choroby lokomocyjnej. Ona mnie chyba nigdy nie zrozumie, ale tak ja kocham, ze wszystko jej wybacze - zawsze i nic nie wplynie na zmiane tego stanu rzeczy. Wiec nie chce sie z nia klucic, bo ten temat jest naprawde okrutny dla mnie i nie chce z nia o tym juz rozmawiac. To do jutra. Czynmy postepy! A taniec u psychiatry sorki ale moglbys napisac jakie masz leki?- gdzies o tobie czytalam, ale nie wiem w jakim temacie wiec jak ci sie nie chce to nie pisz. Narqa :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam Cie ponownie Znerwicowana...

przeczytalam sobie co tam napisalas tez w miastach...

to co napisalismy z Tancem, to wydaje mi sie jest prawda, tylko, ze nie taka latwa do wprowadzenia w zycie... wiec nie przejmuj sie, ze Ty tak nie umiesz... tym bardziej, ze dopiero teraz poszlas pierwszy raz do psychologa... ja przed chodzeniem do psychologa i na grupy wsparcia nie rozumialam nawet tego co czuje, nie potrafilam nazwac moich emocji, moich lekow, nie wiedzialam co sie ze mna dzieje, az w koncu uznalam to za normalne i to tak przez rok czasu... dopiero przez drugi rok zabralam sie za to i widze postepy, tak jak bym zrozumiala mechanizm tej nerwicy... i na poczatek to jest najwazniejsze... musimy najpierw zaakceptowac ten fakt, potem nauczyc sie go kontrolowac, a potem powoli szukac przyczyn i uliminowac je... i do tego jest potrzebny psycholog... tylko, ze Ty piszesz, ze ta Twoja pani psycholog nie zrobila na Tobie dobrego wrazenia... wiesz, ja bylam u dwoch takich co po pierwszym spotkaniu stwierdzilam, ze nie chce juz ich wiecej widziec (jedna z nich mloda jak Twoja), i dobrze zrobilam, bo kolejna pani psycholog zrobila na mnie super wrazenie, starsza przede wszystkim (mimo wszystko, wydaje mi sie, ze potrzebne tu jest doswiadczenie), potrafila mi zaklac i mna potrzasnac... musisz wiedziec czego TY od niej potrzebujesz... wiec jezeli nie potrafisz nawet jej opowiedziec wszystkiego, to moze zmien... i jak sobie mysle, ze na poczatek to chyba lepiej by bylo raz w tygodniu a nie raz na miesiac... i najwazniejsze, zeby Twoja mama z Toba poszla, zeby i ona mogla zrozumiec, ze to nie jest choroba lokomocyjna... jestes mloda i dobrze by bylo miec wsparcie ze strony rodziny...

trzymaj sie i nie daj sie...

aaa, dobrze robisz, ze wsiadasz w te autobusy na przekor lekom...tak trzeba, stanac im naprzeciw

papa, caluski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michal, z dolegliwosciami fizycznymi trudno sobie poradzic... dopoki nie rozwiazemy problemow psychologicznych, te fizyczne beda nas zadreczac, i dlatego jak jest to juz nie do wytrzymania to bierze sie leki... najwazniejsze, ze wiemy, ze nic nam nie dolega i ze od tego sie nie umiera... jak to powiedziala raz moja psycholog: jest to nieprzyjemne ale nie niebezpieczne... jedz do tej Chorwacji, i wez sobie tabletki ze soba na wszelki wypadek... baw sie z dziecmi i probuj odpoczac...

ale wiesz, najbardzije mi sie spodobalo Twoje zdanie:"Nie wiem czy nie było by dobrze gdzieś samemu jechać na pół dnia. Zostawić pracę, rodzinę, dzieci i jechać odpocząć na wieś."

moze nie na pol dnia, moze i na kilka dni, ja jestem za izolacja kompletna, dopiero wtedy mozemy posluchac siebie i dotrzec do tego co nas boli...

ale wybor jest w kazdym z nas.

pozdrawiam i zycze spokojnych wakacji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Betty! Dzieki za dobre slowa. Nie wiem jak z ta zmiana psychologa. Mysle, ze pochodze do tej psycholog jeszcze przez wakacje i pocwicze z tym samozaparciem, a pozniej zdecyduje. Moja mama i tak sie denerwuje, ze musiala ze mna tam jechac i wysiadywac. Do niej ciagle nie dociera, ze naprawde moge byc (a raczej jestem) chora. Ale bede probowac jej to uswiadamiac jak bede miec oczywiscie sily. Bo czasem jak mam z nia o tym pogadac to chce mi sie ryczec i nie moge. Takze na razie poczekam jak to bedzie, a pozniej cos zdecuduje. Jeszcze raz dzieki :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jesli juz musze jechac tramwajem lub autobusem,to boje sie ze jesli bede musiala stac to zemdleje.Musze siedziec-wtedy jest ok, latem najlepiej jak jest jeszcze otwarte okno i czuje powiew powietrza. Bardzo mnie drażni jakakolwiek monotonia,nie lubie gdy samochód sie wlecze lub długo stoi na swiatlach czy w korku-zaraz sie niecierpliwie. Lecąc 3 razy samolotem tez nie mialam zbyt milych wrazen,czulam sie niezbyt komfortowo,siedzenia wydawaly mi sie zbyt ciasno usadzone,maly samolot(boeing 737),jeszcze siedzialam przy oknie-myslalam ze zwariuje,o dluzszym spoglądaniu przez okno nie bylo mowy,zaraz mi sie kolowalo w głowie,i mimo tak wielkiej predkosci z jaką porusza sie samolot( 800-900 km/h) czulam sie jakbym wisiala w powietrzu,stała w miejscu,w ogole sie nie przemieszczala :] Najlepiej lubie byc w ruchu,czuc ze sie cos dzieje, tzn tez nie zbyt szybko bo jesli cos zbyt szybko sie dzieje,to tez sie denerwuje.Z jednej strony lubie robic wszystko spokojnie,bez nerwów i pośpiechu,natomiast nie lubie "gramolenia sie" w innych życiowych sytuacjach(np kolejki w sklepach,bankach,ogolnie nie nawidze na cos czekac).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc Wam ja mam podobny problem tzn boje sie byc w miejscach w ktorych nie ma w poblizu toalety :( nio a przeciez wiekszosc jest takich... najgorzej w PKS a to wlasnie nim powinnam dojezdzac do pracy.... na razie jestem na poczatku leczenia wiec zawozi mnie ktos samochodem :( to jest okropne bo jak tylko wsiadam do aurtobusu to mysle ze jestem uwiazana bo nie moge wysiasc bo nie ma nigdzie toalety a po drugie zadko jezdza autobusy wiec jak wysiade to i tak bede musiala czekac na nastepny a wc i tak i tak nie ma :(( wrrrr beznadziejna sytuacja naprawde wierzcie mi to jest okropne a im bardziej mysle ze nie ma toalety tym bardziej mi sie chce "i to i to" masakra to juz wolalabym sie bac ze zemdleje bo przynajmniej ktos mi pomoze a jak sie ssikam czy cos innego to przeciez taki wstyd ze szkoda co mowic :( ludzie sie beda smiac :((((( niech te leki juz zaczna dzialac bo nie moge tak w nieskonczonosc byc wozona do pracy nio i jeszcze do psychologa ide ale dopiero jak sie lepiej poczuje bo na razie troszke skutkow ubocznych mam po rexetin

Pozdrawiam Was nerwuski :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znerwicowana, też tak miałam bardzo długo- próbowałam, ćwiczyłam i NIC. Ale co to jest to NIC? Nareszcie uswiadomiłam sobie, przy pomocy męża i terapeuty, że nie chodzi o to, by lęk zniknął definitywnie. Z tego mało komu udaje się wyleczyć w 100%. Lęki powracają, nawet u tych, którzy mysleli, że już są zdrowi (przez to też juz przeszłam). Ale w tym próbowaniu tak naprawde nie chodzi o to, aby lęk się nie pojawiał, ale o to, by sobie z nim radzić. Trzeba sobie zdać sprawę, że on się będzie pojawiał i nastawić się na to, że się go przezwycięży. A to nie jest nic:-) POWODZENIA!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie leki pojawiają się zanim wyjdę z domu ,już tak się myśli rozkręcą że nie jestem w stanie wsiasc do tramwaju czy autobusu,nie umiem sobie z nimi radzić czasem jak już wsiąde jest niby oki i przychodzi myśl ze może mnie cos zaraz dopaść i kuzwa dopada wysiadam i ide na piechote,a o wyjściu do miasta to moge pomarzyć,pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie leki pojawiają się zanim wyjdę z domu ,już tak się myśli rozkręcą że nie jestem w stanie wsiasc do tramwaju czy autobusu,nie umiem sobie z nimi radzić czasem jak już wsiąde jest niby oki i przychodzi myśl ze może mnie cos zaraz dopaść i kuzwa dopada wysiadam i ide na piechote,

u mnie tez tak czesto jest i jak to mozna przebolec?? Inni sie z ciebie smieja, a przynajmniej ty tak sie nakrecasz jeszcze bardziej i lipa jak nie wiem co...!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja narazie w miare opanowuje lek jak siedze przodem do kierunku jazdy, gdy nadchodzi lek poprostu musze scisnac cos co trzymam w reku i lek trwa wtedy kolo sekundy i przechodzi, tyle ze to sie co pare chwil powtarza, ale jakos daje rade. Najlepiej jak jezdze sama, bo sie nie zastanawiam, czy ktos kto mi towazyszy sie akurat na mnie patrzy i smieje sie ze mnie, w ogole o tym nie mysle i wtedy jest naprawde super - nie do konca, ale to i tak bardzo duzo. Dalej nie moge jezdzic na siedzeniach skierowanych do tylu, tych na przeciw siebie tez nie, no i oczywiscie przerazaja mnie autka. Poza tym bardzo sie boje jezdzic z kims kto lekcewazy moj lek, albo o nim nie wie - nie chce sie osmieszyc, a czasem tak bywa. No i jednym slowem mam lipe z tego powodu, bo nie jezdze nigdzie zazwyczaj ze znajomymi...

A po co ten magnez??? Jakie ma dzialanie??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magnez to podstawa w nerwicy ! ja dzięki magnezie ,melisie i pracy nad sobą pokonałam najgorsze i mogę ruszyc sie z domu , a dziś np lecę samolotem co było jeszcze rok temu nie mozliwe .poziom magnezu trzeba uzupełniać bo sie łatwo wypłukuje ,trzeba tez pilnować wit z grupy B , wszystkie te suplementy wpływają na prace ukł nerwowego i dzieki temu zmniejszają lęki poczytaj w necie pozdro ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam to samo..lek przed MPK, szczegolnie nie lubie rond z glupimi swiatlami kiedy tramwaj jest w stanie 2 razy stanac albo czeka bardzo dlugo z zamknietymi drzwiami. w aucie nie mam leku tylko jak sama prowadze..tzn na poczatku mam ale pozniej absorbuje mnie jazda (tak btw to bardzo lubie prowadzic), niestety nie mam swojego auta wiec korzystam z ojcowego ile tylko moge:)

zauwazylam taka prawidlowosc : sa lepsze i gorsze dni. jak mam gorszy dzien to chocby nie wiem co sie dzialo to i tak zrobi mi sie niedobrze,nawet w domu a w MPK to juz wogole. natomiast w lepsze dni czuje sie jak normalny czlowiek, jazda tramwajem czy autobusem mnie nie rusza. najgorsze jest tylko to ze czasem jedna mala mysl jest w stanie spowodowac duzy atak.

aa i do tego wszystkiego dochodzi jeszcze lek przed zatruciami pokarmowymi i grypami zoladkowymi..mialam zatrucie 2 razy w zyciu jak bylam calkiem mala, grypy zoladkowej to chyba nigdy a cholernie sie tego boje i jak mam atak to zazwyczaj mi niedobrze i od razu mi sie wydaje ze to wstep do calodziennych albo calonocnych problemow z zoladkiem i ze nie zdaze dojechac do domu, zwymiotuje albo zemdleje na ulicy itd ,strasznie glupio sie czuje piszac to tutaj ale no coz jedni boja sie pająkow inni zamknietych miejsc a jeszcze inni wymiotowania :)

nie wiem jak to bedzie ze studiami,dojezdzanie - 40 min w MPK , juz zaplanowalam skrocenie trasy tramwaju i przejscie na nogach, ciekawe jak z tym bedzie jak sie zrobi -20 na zewnatrz :D

pozdrawiam wszystkich - o wiele lzej jest wiedzac ze nie tylko ja mam taki problem i ze da sie z tym sobie poradzic!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie wy to macie jak np autobus stoi w miejscu, a ja jak sie porusza, bo u mnie to chyba akurat jest problem z predkoscia, a nie z samym MPK.

Mnie najbardziej przeraza fakt, ze moge sobie nie poradzic z tym w zyciu. Koledzy, kolezanki beda mieli auta, jak beda chcieli mnie gdzies podwiezdz to za kazdym praktycznie arzem co mam robic?? - odmawiac? Paranoja...! Od kilku lat nie chodze na zadne imprezy szkolne, bo podczas tanca tez mi sie robi niedobrze. Bo muzyka leci za szybko w stosunku do mojego i innych ludzi poruszania sie lub za wolno - nie wiem jak to dokladniej wytlumaczyc. Tak... juz wyobrazam sobie moje wesele :? lipa jak nie wiem co!

 

Agapla tez bym chciala kiedys poleciec sobie samolocikiem. On nqaprawde leci tak szybko jak pisalas?? Czulas jak lecisz? Tzn. czulas ta szybkosc? A jak pierwszy raz wsiadalas to bardzo sie balas i czy jakos sie na to przygotowalas (leki czy cos) i czy dostalas jakiegos ataku?

Dzieki za wyjasnienie o tym manezie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×