Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęki przed macierzyństwem ostatniej szansy,gamofobia


amandia

Rekomendowane odpowiedzi

Rozumiem, że tych szczurzastych? Bo już się zdziwiłam :pirate: hehe O, tak to ja też jestem mamą- mojej kici. Niestety czasem łapię się do grupy dziewczyn które Cię wkurzają- bywa że noszę kota w torebce i mówię do niej np ''Chodz, mama Ci to tamto...'', ''Idz do taty' itd :oops::hide: Ale ja chcę mieć dziecko, bardzo chcę :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj,ja do moich dzidziulków też tak mówię:mamusia zaraz da jeść,tatuś cie zaraz przytuli.

Ale nie nosze ich w torebce,nie nakladam im sweterkow,łańcuszków i kokardek.One nie są "zamiast".Są to moje szczurze dzieci poprostu,i staram sie być dla nich dobrą ee

szczurzycą :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja rozumiem jak najbardziej osoby ,ktore wola miec zwierzaczki niz dziecko.Sama do nich naleze:)Byle by nie robic krzywdy zwierzakowi.To podstawa :<img src=:'>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chcę mieć i to i to, bo kocham zwierzęta, ale na razie z dzieckiem muszę zaczekać, no chyba że samo się trafi, to ok ;)

Kota noszę czasem w torbie z tego względu, że nie wszędzie mogę wejść z klatką, a często ją zabieram ze sobą jak gdzieś idę/jadę bo nie mam z kim jej zostawić. Natomiast raczej nie przebieram jej w nic- czasem, jak jedziemy na jakąś uroczystość rodzinną to jej zakładam kokardkę na szyję, albo płaszczyk przeciwdeszczowy jak idziemy na spacer a jest zimno czy mokro, np jak jesteśmy nad morzem (w mieście z nią nie wychodzę raczej).

Natomiast to jest TYLKO zwierzę, kocham ją bardzo, ale ciągle pamiętam że to NIE jest moje dziecko, tylko mój kot. I tak jak Shadowmere napisała- staram się być dobra dla niej i być jej kocią mamą. Natomiast nie uważam, że zwierzę może zastąpić dziecko i spowodować że nie stetryczejemy- nie, takiej mocy nie ma, niestety.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, fajnie że każda z Was ma swoje zdanie i dobrze, że nie boi się go wypowiedzieć :) Znam bezdzietne pary zarówno z wyboru jak i z tzw. 'przymusu'. Znam też dojrzałych ludzi, którzy w latach swej młodości nie mogli mieć dziecka, ani liczyć na pomoc medycyny. Myślę, że od tego czy człowiek jest stetryczały nie zależy to czy ma dziecko czy go nie ma. Myślę, że to kwestia charakteru, tego jakie mamy zainteresowania, jakie cele i marzenia w życiu, a także w dużej mierze od tego czy lubimy własne towarzystwo. No bo cóż, człowiek który siebie nie akceptuje, nie umie znaleźć sobie zajęcia, jest aspołeczny, moim zdaniem ma predyspozycje do zostania zgryźliwym i stetryczałym na starość. Często również ludzie niezadowoleni z życia, w jakiś sposób skrzywdzeni zmieniają się pod wpływem doświadczeń i myślę, że fakt czy posiadają dzieci czy nie, nie jest tu najważniejszym powodem. Nie rozpatrujmy tego w sposób: ty nie masz dzieci, to napewno będziesz nieznośną, złośliwą staruchą :smile: .

Dla jednych dziecko to cudowny dar, to nowe życie, najważniejszy cel i szczęście (znów się poryczałam :hide: ), inni tego absolutnie nie czują, mają inne wizje i pomysły na życie. Obserwuję, że teraz młodzi ludzie mają większy wybór, kiedyś nie było nic w sklepach, o wyjeździe za granicę większość mogła pomarzyć, dlatego dziecko było jednym z priorytetów, wręcz traktowane jako naturalna kolej rzeczy. Teraz nie każdy decyduje się na dziecko, jedni bo nie chcą, inni bo nie mogą, jeszcze inni, bo przegapili ten moment. Szanuję zarówno osoby (pary) bezdzietne, jak i tych którzy dzieci mają lub pragną. Dla mnie człowiek to człowiek, każdy z nas czuje tak samo, każdy ma swoje większe lub mniejsze radości czy problemy i powody do posiadania czy nie posiadania dziecka.

Pozwolicie, że napiszę ze swojej perspektywy - osoby bezdzietnej: rządzą nami stereotypy, jak już pisałam osoba deklarująca, że nie chce mieć dzieci często postrzegana jest jako niedojrzała, egoistyczna, zapatrzona w siebie, marząca o niebieskich migdałach (np. wielkiej karierze itp). I owszem napewno są i takie przypadki, ale nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka, nie oceniajmy bo każdy ma prawo żyć jak chce. Uważam, że jeśli kobieta nie decyduje się na dziecko i jest to jej (i partnera) świadomy wybór, to często świadczy właśnie o dojrzałości, bo widocznie nie czuje się na siłach zostać matką, w jakiś sposób wie, że może nie potrafiłaby poradzić sobie z wychowaniem dziecka, boi się wziąć odpowiedzialność, nie lubi dzieci itd.... - i moim zdaniem mimo, że niektórym wyda się to egoistyczne, to uważam że to uczciwe podejście, lepiej nie mieć, niż mieć wbrew sobie i całe życie żałować. Uważam, że to czy ktoś posiada czy nie posiada dziecka nie jest absolutnie moją sprawą, nikogo nie oceniam, a jeśli ludzie są szczęśliwi to im kibicuję niezależnie od ich sytuacji rodzinnej. Bo nie każdy kto nie ma dzieci musi być nieszczęśliwy, i nie każdy kto ma dziecko czuje się w pełni usatysfakcjonowany i spełniony w życiu. Po prostu różnie bywa. Trudno przewidzieć co nas w życiu spotka, jacy będziemy, ale chciałabym, że każdy z nas starał się przeżyć swoje życie najlepiej, niezależnie od wyborów jakich dokona, bo czy będą one słuszne, zapewne dowiemy się po latach :smile:

 

Przeczytałam i stwierdzam ze strasznie ckliwa mowa mi wyszła :bezradny: no trudno

 

A do lekarza jestem umówiona, w przyszłym tygodniu. Nie byłam jeszcze u tego doktora, ale wiem już że na terapię się niestety nie zdecyduję (150 zł/wizyta), bo przez in vitro jesteśmy spłukani. Raczej będę chodziła doraźnie.

Terapią na NFZ się interesowałam, ale niestety w ośrodku przyjmują w godzinach 9-15 (a ja pracuję), a do ośrodka na oddział dzienny nie mogę iść, bo praca mi nie bardzo pozwala. Niemniej, oprócz takich napadów paniki i lęku jak teraz, czuję się zwykle dobrze, i całkiem nieźle sama radzę sobie z atakami nerwicy ;)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzecko to nie jest recepta na niestetryczenie,niezdziadzienie i jeszcze tam Wasze gorsze okreslenia:)) Ponadto rzeczywiscie 30 tka to dla tych,,nowoczesnych'' wiek szczeniecy,ale dla moherow pora na ustatkowanie hahaha.To zalezy jak kto patrzy:)

 

[Dodane po edycji:]

 

amandia-pieknie napisalas!!!Jestes madra,cudowna kobieta!Nic dodac nic ujac.Chcialabym spotkac na swojej drodze w zyciu takie osoby jak Ty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, płaszczyk? :roll: .O matko,nie mow mi,że jestes jedna z tych pięknych dziewczyn,ktora wkladaja kotu plaszczyk :pirate:

zabierasz ja ze sobą zawsze jak gdzies idziesz??a ona nie może czasem w domu zostac??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, płaszczyk? :roll: .O matko,nie mow mi,że jestes jedna z tych pięknych dziewczyn,ktora wkladaja kotu plaszczyk :pirate:

zabierasz ja ze sobą zawsze jak gdzies idziesz??a ona nie może czasem w domu zostac??

 

Nieee no nie aż tak :mrgreen: Tak normalnie to kicia siedzi w domu ciągle i nie noszę jej ze sobą jak np idę do sklepu, ale jak np jadę w niedzielne popołudnie na spacer nad jezioro z chłopakiem to kota bierzemy najczęściej ze sobą (choć nie zawsze)- jak akurat jest mokro albo chłodno to ubieramy jej płaszczyk który ona zresztą bardzo lubi :smile: . Albo jak jedziemy gdzieś, np na kilka dni, to też ją zabieramy, bo nie ma z kim jej zostawić w domu.

Ale ogólnie mój kot jest wycieczkowy- od małego uczyłam ją chodzenia na smyczy :smile::pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli kotek jest przyzwyczajony to mysle,ze zadna krzywda sie jej nie dzieje:)Ja jestem kociara typowa.Mialam koty i mam nadal przez cale swoje zycie.Cudowne stworzonka.Kazdy kotek ma inny charakter:)Jedne lubia wylegiwac sie w mokrej wannie,lazikowac po dworzu cale dnie i noce,a drugie kochaja domek,ciepelko i boja sie z niego wychodzic.Wszystko zalezy od nich :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój kot akurat jest nauczony chodzenia na dwór itd, od małego ze mną podróżuje- nawet jak ją kupiłam to zaraz potem jechała ze mną z powrotem do domu ok 200km, dlatego myślę że nic jej się złego nie dzieje przez to. Jak wyciągam smycz to sama biegnie jak pies i miauczy pare minut z radości heh Albo siedzi i patrzy się tęskno za okno kiedy wreszcie wyjdzie ze mną na dwór :P Może wpływ na jej charakter ma też rasa bo to syjam tajski, a one ponoć są takie towarzyskie i nie mogą usiedzieć na dupsku minutę- sprawdza się ;)

 

Ale faktycznie co kot to obyczaj, też uważam że to cudowne stworzenia, mogłabym nimi wszystkimi się opiekować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro już nastąpiła zmiana tematu to przyznam się, że i ja mam dwa koty - adoptusie. Ale żaden nie chodzi w płaszczyku, ba nawet na smyczce nie wychodzą, one takie typowo domowe są ;)

 

Dziewczyny, czy nerwica może być dziedziczna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, czy nerwica może być dziedziczna?

 

Nie. Nerwica to choroba emocji, nabywamy jej z czasem.

Choć oczywiście jeśli matka jest znerwicowana i nie ukrywa tego przy dziecku, to szanse jej dziecka na złapanie nerwicy rosną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja już sama nie wiem, czego się boję, już wszystko przeanalizowałam, a nadal nie doszłam o co chodzi, powoli już mam dość wszystkiego. Czemu nigdy nie mogę się cieszyć, tylko zawsze muszę jakąś paranoję złapać? :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja już sama nie wiem, czego się boję, już wszystko przeanalizowałam, a nadal nie doszłam o co chodzi, powoli już mam dość wszystkiego. Czemu nigdy nie mogę się cieszyć, tylko zawsze muszę jakąś paranoję złapać? :why:

 

Właśnie dlatego powinnaś iść do psychologa zanim zdecydujesz się na dziecko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja już sama nie wiem, czego się boję, już wszystko przeanalizowałam, a nadal nie doszłam o co chodzi, powoli już mam dość wszystkiego. Czemu nigdy nie mogę się cieszyć, tylko zawsze muszę jakąś paranoję złapać? :why:

 

Właśnie dlatego powinnaś iść do psychologa zanim zdecydujesz się na dziecko.

 

Niestety jak pisałam nie bardzo mam na to czas. Właściwie za niecały miesiąc mamy robić in vitro. I co nagle po kilku latach starań mam zrezygnować, bo nerwica? Bo jak zawsze, tym razem też nie jestem pewna, mam lęki i wydumane wątpliwości ? Zapisałam się oczywiście do lekarza, ale Tobie raczej chodzi o dłuższe leczenie, prawda?

Wkurza mnie to, złoszczę się na siebie że tak się poddaję tej chorobie, że kolejny raz próbuje to cholerstwo namieszać mi w życiu, pozbawić mnie marzeń, szansy na dziecko.

Czuję się ze sobą bardzo źle teraz, mam zmienne nastroje. Raz chcę dziecka, by po chwili przekonywać się że może jednak nie. Dziwię się sobie, bo ta było za każdym razem. Tym bardziej się sobie dziwię, że przecież przez ostatnie lata też teoretycznie mogłam zajść w ciążę i tak silnych lęków nie małam (wiadomo czasem naszła mnie jakaś obawa jak to będzie, ale bez przesady), a teraz zachowuję się jakby to była decyzja dotycząca życia lub śmierci. A przecież dziecko przez ostatni czas było dla mnie czymś najwspanialszym, modliłam się o nie, przeklinałam i złościłam, że nie mogę zostać matką. Teraz nie wiem co się ze mną stało, bo wciąż mam te pozytywne uczucia, ale one są jakby zagłuszane przez lęki i obawy. Czemu skoro samo to przyszło, to samo nie może sobie pójść. :?:

 

Już sama do siebie zaczynam gadać, o co k.wa chodzi tej nerwicy :evil::evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czas na psychologa zawsze się znajdzie. Jeśli masz jeszcze miesiąc to spokojnie możesz iść do psychologa- np chodząc dwa razy w tygodniu to wyjdzie 8 spotkań. Będąc już w ciąży także powinnaś chodzić do psychologa- takie jest moje zdanie. Z dziecka nie rezygnuj, ale z psychologa też nie. I nie pisz, że nie masz na to czasu- nie masz czasu zadbać o własne zdrowie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×