Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


Gość magdalenabmw

Rekomendowane odpowiedzi

Jednak coś w tym jest, że najlepiej czujemy się w towarzystwie rówieśników, oczywiście poza paroma wyjątkami.

Coś w tym jest na pewno. Ja przynajmniej mam więcej tematów z młodszymi kobietami niż z tymi w wieku mojej mamci.

 

.

 

No widzisz, a u mnie tak jak napisałam jest na odwrót. Mam kompletnie w nosie w którym sklepie jest promocja i ile to można zaoszczędzić jadąc tam po kostkę mydła itd:) Za to wiem wile rzeczy , które interesują :młodzież" i np na komputerze znam się z pewnością lepiej niż niejedne dzieciak:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiola- no to z taką kobietą jak Ty ( w sensie dość nowoczesną) mogłabym się zaprzyjażnić :smile: , pomimo tego że jesteś ode mnie starsza o 20lat, ale nawet takich w Twoim wieku nie spotykam.

 

 

Po prostu nie mam gdzie poznawać tych ludzi... Siedzę w tym domu jak w więzieniu :x Nawet pracując nie poznawałam za bardzo ludzi bo mając swoją firmę pracowałam tylko w towarzystwie mojego chłopaka i z ludzmi rozmawiałam tylko tyle co by im powiedzieć ile płacą...

Chociaż tam było inaczej, wakacje, znajomi, alkohol... Nad morzem w lato życie inaczej się kręci. Niałam znajomych z którymi robiliśmy interesy, kolegów którzy mieli konkurencyjne dla mnie knajpy- chodziliśmy razem się na*ebać w sobotę do klubu... Siadałam do baru, wypijałam z kimś setkę i już miałam nową kumpelkę ;) A tutaj...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda

Tą sytuację rozumiem doskonale. Bo tez mieszkam w nowym miejscu. Są tu znajomi mojego męża, ale to wszystko właśnie powiązane z pracą , kasą itd. Nie chcę się o tym rozpisywać, ale nie ufam tym ludziom.

Poznaję czasami kogoś spoza otocznia, ale nie umiem nawiązać takich relacji jakich bym chciała. Tak więc mam też tylko "przyjaciół" w internecie. Ale cóż z tego tez się cieszę:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale nie umiem nawiązać takich relacji jakich bym chciała.

 

O! I to jest też problem w moim wypadku. Niby jestem otwarta, sympatyczna i kontaktowa a jednak nawet jak kogoś poznam to te relacje nie wyglądają tak, jak ja bym chciała aby wyglądały...

Chyba mam zbyt idealne wyobrażenie przyjażni :roll:

Zawsze to wszystko między mną a kimś innym jest jakieś takie... lużne :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz , ja nie miałam wzorców, moja mama nigdy nie miała przyjaciół. Może to stąd wynika. Pisałam już kiedyś ,że takie powierzchowne relacje nawiązuję momentalnie, dalej nie umiem się posuwać. Nie umiem o sobie powiedzieć wielu rzeczy, mam jakieś blokady, być może to jest jakaś przeszkoda. Poza tym jak już jest jakaś relacja nie umiem postawić pewnych granic i często czułam się wykorzystywana, więc tez się psuły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O! I to jest też problem w moim wypadku. Niby jestem otwarta, sympatyczna i kontaktowa a jednak nawet jak kogoś poznam to te relacje nie wyglądają tak, jak ja bym chciała aby wyglądały...

Chyba mam zbyt idealne wyobrażenie przyjażni :roll:

Zawsze to wszystko między mną a kimś innym jest jakieś takie... lużne :?

 

Może jednak echa tego stereotypowego oceniania innych, jakieś - nawet nieświadome - poczucie wyższości wobec niektórych osób przewija się w Twoim sposobie prowadzenia rozmów, w zachowaniu i stąd ten dystans do Ciebie. A jak jeszcze dodać że Twoja uroda pewnie onieśmiela niektórych mężczyzn oraz wzbudza zazdrość części rówieśniczek to coś może być na rzeczy. Czasem (zwykle?) sposób w jaki widzimy siebie rozmija się z tym jak widzą nas inni. Ja uważam się za osobę skrytą, nieśmiałą i nudną, ale masa moich znajomych puka się w głowę jak im to mówię i autentycznie dziwią się, bo jestem dla nich otwartym, zabawnym i ciekawym człowiekiem. Ty uważasz się za dziewczynę otwartą, sympatyczną i kontaktową, ale może Twoja opinia też jest nieco "skrzywiona"? Napisałaś że czujesz się samotna więc podejrzewam że nie ma w Twoim życiu zbyt wielu ludzi którzy Cię w Twych przekonaniach utwierdzają. Więc może - i piszę to z sympatią i nie po to by Ci sprawić jakąś przykrość - może dla innych nie jawisz się wcale jako osoba bardzo otwarta czy tak strasznie kontaktowa? Mówię tu głównie o powierzchowności. O pierwszym wrażeniu, jakie być może robisz na ludziach. Często odmiennym od tego, jaki kto ma naprawdę charakter.

Inną kwestia to brak samych okazji do nawiązania znajomości, przyjaźni. Wiem coś o tym bo mam w tej chwili podobnie. Ale się tym nie przejmuję tak bardzo - uporam się z problemami i wrócą "lepsze czasy". Jak rozumiem u Ciebie izolacja od ludzi bierze się z nerwicy, tak? (wybacz, jestem nowy na forum, nie kojarzę jeszcze dobrze kto z czym się tu zmaga). Lękowej? Jeśli tak, to pewnie na dziś jest to problem nie do przeskoczenia. Ale nie łam się! Uporasz się z nerwicą i wrócisz do ludzi =)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiola173, ja też nie mialam wzorców.Matka cale życie (moje w każdym razie) przesiedziala z piwem/wódką przy serialach.Ojca nie bylo,lub "pobywał sporadycznie.Nie wolno też bylo wychodzic mi z domu.Po szkole matka z zegarkiem w jednej,a smyczą w drugiej ręce czekala na mnie.minuta spóźnienia-baty.

I dziś jestem prawdziwą samotnicą.A w głowie ten ból.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiola173, ja też nie mialam wzorców.Matka cale życie (moje w każdym razie) przesiedziala z piwem/wódką przy serialach.Ojca nie bylo,lub "pobywał sporadycznie.Nie wolno też bylo wychodzic mi z domu.Po szkole matka z zegarkiem w jednej,a smyczą w drugiej ręce czekala na mnie.minuta spóźnienia-baty.

I dziś jestem prawdziwą samotnicą.A w głowie ten ból.

 

U mnie na początku mamy prawie nie było, pracowała , uczyła się, ja z ciocią. Potem wyszła za mąż i zaczęła się gehenna. Myślę ,że w tym okresie to się wstydziła kogoś do domu przyprowadzić. Mnie co prawda nie pilnowali, wręcz przeciwnie, mogłam zniknąć na 3 dni i nikt się tym specjalnie nie przejmował, ale efekty widać podobne to przyniosło:( Ale dobrze ,że chociaż zdajemy sobie s tego sprawę i umiemy już o tym opowiadać to już jakiś krok do przodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yans- jest sporo racji w tym co napisałeś. Tak się chwilę zastanowiłam nad tym jak mogą mnie postrzegać ludzie, którzy dopiero co mnie poznali :? Faktycznie na początku znajomości jestem zamknięta w sobie, odpowiadam zdawkowo na pytania i może nawet ktoś mógłby pomyśleć że jestem 'zimna'. I raczej trzymam na dystans. Dopiero po około 15-30 minutach przebywania z tym kimś się rozlużniam. Choć to też zależy od tego jaki akurat mam nastrój. Jeśli tryskam danego dnia humorem to znajomość podejmuję od razu, jestem otwarta, zadaję dużo pytań itd Ale różnie to bywa... :roll:

 

Choć faktycznie ludzie mogą mnie postrzegać inaczej niż mi się wydaje. Mogą nawet myśleć że zadzieram nosa, skoro jestem 'niedostępna'.

 

Hmm... I tak jak piszesz- nie ma zbyt wielu ludzi którzy mogliby mnie utwierdzać w moich przekonaniach. Obecnie to wygląda tak, że siedzę w domu sama całe dnie, jedynie mam kota. Mój chłopak wraca przeważnie póżno z pracy, ma wolną tylko niedzielę, którą ja najczęściej spędzam w szkole. A znowu tam mam jednego czy dwóch w sumie kolegów, natomiast reszcie już podziękowałam... I tam na pewno nie znajdę bratniej duszy, choć wydawało mi się kiedyś że to moi przyjaciele.

 

Mam nerwicę lękową, i ona zaraz obok braku prawa jazdy jest największą przeszkodą. Bo nawet jakbym wynalazła jakąś starą znajomą to i tak dużo wysiłku będzie mnie kosztować spotkanie z nią...

No, ale powiedzmy że dałabym radę, bo jak chcę to potrafię :smile: Ale jakoś tak... te stare znajomości to 'już nie to co było kiedyś'... Ktoś nowy by się przydał, ino gdzie go znalezc... :roll:

 

Dziewczyny, coś w tym jest że pewne rzeczy się z domu wynosi. Ja już się nad tym nie będę rozwodzić, ale coś jest na rzeczy... :roll:

 

Kurcze, gdzie jest ta Magda sprzed nerwicy, ta Magda która miała tylu znajomych i codziennie miała dni zapełnione od 5 rano do 2 w nocy? No gdzie?! :why::-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjaźnie, znajomości - jak wszystko we wszechświecie - nie są wieczne. Ludzie oddalają się od siebie, czasem coś ich zbliża po latach, poznaje się nowych... Kiedyś miałem do siebie pretensje o każdego znajomego do którego zapominam zadzwonić, każdego przyjaciela z którym nie gadam od miesiąca. Tylko się przez to niepotrzebnie frustrowałem. Odkąd zaakceptowałem fakt że nie mam ani czasu, ani nawet ochoty zabiegać o każdą znajomość - czuję się lepiej i nie stałem się przez to jakoś bardziej samotny. Pewne kontakty się urwały, ich miejsce zajęły nowe. To musi zachodzić spontanicznie, nie według jakiekoś planu.

 

Kurcze, gdzie jest ta Magda sprzed nerwicy, ta Magda która miała tylu znajomych i codziennie miała dni zapełnione od 5 rano do 2 w nocy? No gdzie?! :why::-|

 

Może nie potrzebujesz już tamtej Magdy? Może tamtej Magdzie wcale nie było tak super gdy nie miała nawet 10 minut spokoju sama ze sobą, żeby się trochę wyciszyć. Wiesz, jakby nie patrzeć, to tamta Magda wpadła w nerwicę, nie?

 

Powodzenia z tym prawkiem zatem. Ja też chcę zrobić w tym roku ale... u mnie ciągle krucho z kasą. Żal. Ale może Twój sukces na tym polu i mnie zmobilizuje ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yans- no faktycznie, tamta Magda żyła szybciej niż to było możliwe aż nerwica wszystko zakończyła... Potem trochę walczyłam, spotykałam się nadal z ludzmi i żyłam na pełnych obrotach... Ale od jakiegoś czasu nie mam na to siły. Tak gdzieś od września chyba... :?

 

Nie dziękuję z tym prawkiem, bo zapeszę :P Tylko że teraz zwolniłam aż za bardzo. A takie popadanie ze skrajności w skrajność też mi nie za bardzo odpowiada :?

Co do prawka- możesz płacić na raty, chyba 100 czy 200zł miesięcznie ;) No i jeśli się uczysz to jest spora zniżka na kurs.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajny ten temat :D ja tez czuje sie samotna czasem jak taki pies walèsajàcy sie po ulicach.Mam tu w Belgii jakichs znajomych,ale ograniczenia jèzykowe sà okropne.Dlatego postanowilam isc do szkoly-i to w najblizszym czasie.Czekam tylko kiedy màz pojdzie do pracy.No wlasnie do pracy...i znowu go nie bedzie po 14 godzin w domu a ja tylko praca ,dom i koty moje dwa.Czasem zalujè,ze mieszkam tak daleko...Mimo,ze chodze na basen,na spacery jakies zakupy,pracujè to i tak mam tego czasu za duzo.Nie wiem,moze jeszcze wiècej pracowac,??czytam ksiàzki,udzielam sie na forum,na gg a tego czasu i tak zostaje w nadmiarze.Ktos by pomyslal,ze jestem zalatana ale tak nie jest.Myslè,ze w szkole jèzykowej poznam nowych ludzi,moze to siè jakos rozkrèci??Telewizja mnie nudzi-no moze jest kilka programow ktore ogladam.Ale wolny czas i tak pozostaje.Tak jak np dzisaj.Niby ciesze siè,ze mam wolny dzien od pracy-a z drugiej strony czujè siè jakby mnie ktos kopnàl w glowè.Za duzo czasu dla siebie,na rozmyslania,na tèsknotè.

Moze zacznè siè udzielac spolecznie?jakas pomoc w Czerwonym Krzyzu dla potrzebujàcych.Moja przyjaciolka w Polsce ma 42 lata.Tèskniè za nià bardzo.Nie potrafiè znalezc tutaj nikogo podobnego do niej. magdalenabmw, ja tez zalujè,ze mieszkasz tak daleko i mimo,ze jestem"dinozaurem"wiem ze bysmy siè dogadaly.W koncu trafisz na przyjazna duszè.Ja wlasnie mojà przyjaciolkè poznalam na studiach-ktorych nie skonczylam-10 lat temu i tak ta nasza przyjazn sobie trwa,na dobre i na zle.

Ostatnio myslelismy z mèzem,zeby przeniesc siè gdzies w poblize zamieszkujàcej Polonii,nie wiem moze Bruksela??Tyle planow,mam nadziejè,ze cos z nich wyniknie. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wova, ja mieszkam w PL a mimo to często się czuję jak Ty. W głowie mam mnóstwo pomysłów co ze sobą począć - ale sił zawsze brak. Mieszkałam 2lata w Niemczech. Było mi tam hmmm wygodnie. Nie dałam rady jednak tam się zaaklimatyzować - ludzie niby Ci sami ale wszystko obce, nie znane, inne. Wróciłam do PL.

 

Mam wrażenie, że mam w sobie czarną dziurę, która wchłania wszystko, coraz więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że mam w sobie czarną dziurę, która wchłania wszystko, coraz więcej.

 

I tym jednym zdaniem ujęłaś wszystko to, czego ja nie potrafiłam nazwać.

Ja ostatnio mimo złego samopoczucia staram się coś z tym fantem robić, dlatego postanowiłam iść na prawko. Nawet dziś zadzwoniłam aby się zapisać, niestety termin teorii nałożył mi się na sesję studencką :evil: Więc prawko musi poczekać. I lipa.

 

Wova- na pewno byśmy się dogadały na żywo, a jak :smile: Jesteś moją bratnią duszą! Szkoda, że nie mieszkasz blisko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pstryk, no wlasnie kurfa.Czy my nie mozemy jak normalne baby,wypic kawkè przy jakims serialu??poczytac bzdurne gazety typu"Dobre rady"kiedys tak robilam i bylam duzo szczesliwsza powiem Ci;ale zachcialo mi siè nerwicy i jej objawow i c.h;uj bomki strzelil.Zrobilam siè wybredna-seriale sà do bani(oprocz housa i csi)gazety tylko angora i bluszcz.jakies to wszystko popieprzone siè zrobilo,takie inne.Ja jak nie padam na pysk po pracy,po basenie,po porzàdkach w domu to uwazam taki dzien za stracony.Myslè,ze ten pomysl,ze szkolà jest dobry,tylko wczesniej przeszkodzil mi wypadek mèza.

A màz??no coz-przyjdzie z pracy,zje i padnie spac-taki bedzie wykonczony,wièc trudno zebym wymagala od niego jeszcze czasu na dyskusje ze mnà.Taki los sobie wybralismy i tak mamy.Ale ta samotnosc czasem w tlumie ludzi jest prztlaczajàca.Niedlugo bèdè pracoholiczkà-moze to tez jakis sposob na samotnosc-praca??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pstryk, no wlasnie kurfa.Czy my nie mozemy jak normalne baby,wypic kawkè przy jakims serialu??poczytac bzdurne gazety typu"Dobre rady"kiedys tak robilam i bylam duzo szczesliwsza

 

A ja tak nadal robię :pirate: Oglądam 'Rozmowy w Toku', czytam pismo 'Joy' i Detektyw'... Jak za starych, dobrych czasów...

A propo te 'Rozmowy w Toku' to mi zmniejszały derealizację kiedyś, jak było naprawdę okropnie...

 

Kiedyś żyłam bardzo szybko, teraz mam luz... I jest chyba ok. Chyba. Chociaż mam czasem wrażenie że mi życie ucieka przez palce.

 

Wovka, a dla Ciebie to ja mam tylko jedną radę- zrób sobie dziecia :tel2: Jak ja niedługo :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A gdzie jest moja Magda, coś nie mogę się do niej dostać. ;) Szczególnie kiedy jest sesja, nie mogę się z nią skomunikować, a przecież kiedyś potrafiłam się śmiać i nie mieć z tego wyrzutów sumienia. Postawiłam sobie za cel szkołę, żeby w tym złym czasie nie odchodzić do świata nibywyobraźni, by trwać w rzeczywistości. Nie ukrywam, że jest trudno i tęsknie za nią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co kiedyś cieszyło czy interesowało, to niby zwykłe, rutynowe życie już nie pociąga, wręcz odstręcza. Gazety, kafka, ploteczki, tv nawet moje ulubione seriale poszły w odstawkę bo po prostu brak chęci. Tyle pomysłów mam w głowie co ze sobą począć ale brak chęci na ich realizację. Zmuszanie się do robienia czegokolwiek też coś nie wychodzi. Też mam wovacuum takie odczucia - brak mi tej codzienności ale nie potrafię do niej wrócić. Nie potrafię niczym zapełnić tej pustki w sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego ja, jak tylko dostałam nerwicy, to pierwsze co postanowiłam- zrobić WSZYSTKO aby wrócić do tej mojej 'zwykłej' codzienności, zrobić WSZYSTKO aby cieszyły mnie codzienne głupoty typu tv, kawa, gazeta... Dlatego jak miałam DD i ataki paniki co 20 minut to siadałam przed tv, włączałam Ewę Drzyzgę i udawałam że 'nic mi nie jest'. Cholernie dużo pracy mnie to kosztowało, ponad 2 lata ciężkiej walki, ale chyba się udało... Mam taką nadzieję... Teraz zdaję sobie sprawę z tego, że takie proste życie cieszy mnie najbardziej. Chciałam cudów, chciałam mieć życie jak gwiazda filmowa, biegłam przez życie z prędkością światła... I po co? Po to, żeby dostać nerwicy. I chu...

Zwolniłam, i widzę, że takie proste życie jest lepsze. Chyba. Takie spokojne... A spokój w nerwicy to złoto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, dokładnie.Też chcialam życia gwiazdy filmowej,marzylam o aktorstwie.A teraz MARZĘ o normalności,o zdrowej pięknej codzienności.

Wracając do samotności-ciekawi mnie czy jest jakakolwiek na świecie istota bardziej samotna ode mnie.Mam swoje 20 szczurków.Dzis gdy dostalam ataku placzu,jeden z nich przyszedl i zaczął zlizywac mi łzy z policzków,po czym delikatnie, ale stanowcze ugryzł mnie w górną wargę.Tak jakby mówil:"hej,jestem tutaj!masz mnie cokolwiek..".

dobrze,że one są przy mnie.kochane male śmierdziuszki :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając do samotności-ciekawi mnie czy jest jakakolwiek na świecie istota bardziej samotna ode mnie.Mam swoje 20 szczurków.Dzis gdy dostalam ataku placzu,jeden z nich przyszedl i zaczął zlizywac mi łzy z policzków,po czym delikatnie, ale stanowcze ugryzł mnie w górną wargę.Tak jakby mówil:"hej,jestem tutaj!masz mnie cokolwiek..".

dobrze,że one są przy mnie.kochane male śmierdziuszki :105:

 

Zapewniam Cię, że jest. Spróbuj docenić to, co masz, i kogo masz... A masz Adama. I 20 przemiłych szczurków. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wolałabym nie mieć Adama.Jestem ciężarem dla wspaniałego chłopaka.

 

Wiesz, że tak nie myślisz. Gdyby tak było to byś go zostawiła. A jednak z nim jesteś. Chcesz z nim być. Chcesz go mieć. Nie wolałabyś go nie mieć. I w głębi serca boisz się na samą myśl, że mogłabyś go stracić.

Pytanie tylko - dlaczego tak piszesz? Chcesz dokopać samej sobie? Uświadomić, że na nic i nikogo dobrego nie zasługujesz? Sprawia Ci poniekąd przyjemność pastwienie się nad sobą, utwierdzanie się w przekonaniu jaka to niby jesteś zła i bezwartościowa? Nie umiesz pomyśleć o sobie niczego pozytywnego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie.Jestem beznadziejna.Powinnam umrzec,to byloby wielką ulgą dla niego.

Pytasz dlaczego z nim jestem?bo Go kocham nad życie.

I choc jestem najgorszą rzeczą jaka mogla mu sie przytrafic,nie potrafię odejść.Zresztą..

Miałabym teraz wrócić do Mamusi?

hm.

naprawde najlepszym wyjściem,jest poprostu skonczenie ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere- nawet tak nie myśl! Ja Ci kilku rzeczy bardzo zazdroszczę :105: Więc tak żle z Tobą nie jest ;) A to, że może czasem bywasz dla niego nieznośna- a która z nas nie bywa? Nawet te zdrowe kobiety bywają wstrętne dla facetów, a co dopiero osoby z zaburzeniami. Gdyby Adamowi było tak żle z Tobą to już dawno by Cię zostawił. Nie jesteś sama- masz jego, masz szczurki, masz NAS, będziesz mieć na pewno DZIECI. A jak się trochę podleczysz, wyjdziesz do ludzi, poznasz koleżanki 'na żywo'... Taka Piękna Kobieta i takie głupotki pisze, no. Będzie dobrze!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×