Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich ,jestem nowa na forum a powod dlaczego sie tu znalazlam to ze chcialabym sie dowiedziec czegos wiecej o depresji i zalamaniu nerwowym. Moj narzeczony zalamal sie nerwowo i musialam go odstawic do szpitala 2 dni temu (a bardziej to policja go odstawiala bo poprostu zbzikowal w jednej chwili ,peknal) bo kompletnie sam Sobie nie radzil ze soba i nie wiedzial co sie dzieje wokol niego ,mial lekki o wlasne zycie no kompletnie o wszystko (np. ze ktos zaraz wejdzie i go zabije albo ktos czycha na jego organy czy a moze skocze z dachu i tak bedzie lepiej itp.) to byl dla mnie najwiekszy szok jaki przezylam w zyciu i myslalam ze serce mi peknie,plakalam przez caly dzien i nie moglam sie uspokoic,musialam Sobie strzelic 4 drinki raz za razem i troszke ze mnie zeszlo .Okropienstwo jest patrzenie co sie dzieje z osoba tak Ci blisko i ktora znasz szmat czasu :shock: a wszystko jest wynikiem stresu , przedewszystkim z pracy .Zastanawiam sie w jaki sposob moge jemu bardziej pomoc ,moze ktos mi cos podpowie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich ,jestem nowa na forum a powod dlaczego sie tu znalazlam to ze chcialabym sie dowiedziec czegos wiecej o depresji i zalamaniu nerwowym. Moj narzeczony zalamal sie nerwowo i musialam go odstawic do szpitala 2 dni temu (a bardziej to policja go odstawiala bo poprostu zbzikowal w jednej chwili ,peknal) bo kompletnie sam Sobie nie radzil ze soba i nie wiedzial co sie dzieje wokol niego ,mial lekki o wlasne zycie no kompletnie o wszystko (np. ze ktos zaraz wejdzie i go zabije albo ktos czycha na jego organy czy a moze skocze z dachu i tak bedzie lepiej itp.) to byl dla mnie najwiekszy szok jaki przezylam w zyciu i myslalam ze serce mi peknie,plakalam przez caly dzien i nie moglam sie uspokoic,musialam Sobie strzelic 4 drinki raz za razem i troszke ze mnie zeszlo .Okropienstwo jest patrzenie co sie dzieje z osoba tak Ci blisko i ktora znasz szmat czasu :shock: a wszystko jest wynikiem stresu , przedewszystkim z pracy .Zastanawiam sie w jaki sposob moge jemu bardziej pomoc ,moze ktos mi cos podpowie?

Zgodził się na leczenie? Jeśli nie to upewnij się czy go nie trzymają na jakimś oddziale z którego ludzie już nie wychodzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nowe proszki, nowe nudne dni... zajebiście...

Czekanie nie wiadomo na co, nienawiść w duszy do tego żałosnego świata i jeszcze bardziej żałosnych ludzi w nim.

 

Co dalej będzie?

Pewnie znowu łapanie chwil, aż w końcu dopadnie mnie ta nieunikniona przyszłość...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak więc witam was i.... chciało by się powiedzieć żegnam bo żyć mi się kur.a nie chce wszystko co mnie cieszyło przez całe życie legło w gruzach i mimo że widzę to wszystko nie potrafię się z tego ogarnąć mam myśli samobójcze nie chce mi się żyć pier.ole to wszystko. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj roberto. :D Moje życie ma się podobnie, choć niektórzy napisaliby, że przesadzam... Ale tak się czuje i nic na to nie poradzę!

 

Za mało się staram, chyba za mało walczę, myślałam że robię postępy... Płaczę. :cry:

 

Oby jutro było lepiej.

 

[Dodane po edycji:]

 

W tle mojej wypowiedzi, powinno być słychać jęki potępionych ever piekielników. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pier.ole to wszystko. Pozdrawiam

 

Idealne połączenie słów :roll:

 

Za mało się staram, chyba za mało walczę

 

no to już wiesz co robisz źle, teraz sposób na poprawienie tego by się przydał ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś zostawił mnie ukochany mężczyzna :cry: znaliśmy się 14 lat(znajomość bez tzw.konsumpcji miał żonę był kumplem),ale wtedy był żonaty w tym roku się rozwiódł(jego żona zostawiła go dla innego po 20 latach) zbliżyliśmy sie do siebie stopniowo wychodził z załamania po rozwodzie etc. na każdym kroku podkreślał że jestem dla niego ważna że dzięki mnie widzi przyszłość....dwa dni temu nagle się zmienił... a dziś mi powiedział,że mnie zranił,że nie wie co do mnie czuje,raz mnie kochał a raz nie kochał nikogo... kiedy mi to mówił przytulał mnie...Jestem załamana mam myśli samobójcze(wsiąść w auto i się rozbić gdzieś) Mówił że mnie kocha,że jestem jego światełkiem,że nie wyobraża sobie jak bym go zostawiła...mam trójkę dzieci z poprzedniego nieudanego związku.Dla moich dzieci stał się autorytetem...nie wiem jak mam im powiedzieć,że już go nie zobaczą...Kotoś może napisać 'masz dzieci weź się w garść' ale ja nie potrafię nie mam siły nie chce mi się żyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mala Asiu! zadzwon jak najszybciej po przyjaciolke lub bliska Ci osobe i popros niech do Ciebie przyjedzie.. wyplacz sie jej, wykrzycz wszystko co masz w sobie, mysle ze to jedyne rozwiazanie jak na teraz. I nie podchodz do tego az tak emocjonalnie. Wiem jak sie czujesz, mnie tez zostawil facet po 2 latach zwiazku, po prostu powiedzial ze kocha inna.. mialam zalamanie, nie chce mi sie wspominac tych chwil. A dzis co? jestem znow z nim nawet szczesliwa, choc mogloby byc lepiej.

Nie poddawaj sie! Musisz zachowac trzezwosc umyslu i byc rozwazna. Trzymam za Ciebie kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,ostatnio nie mogę złapać równowagi,pracuję w szpitalu widziałam bardzo dużo,jak ludzie umierają,nawet padały pytania od pacjentów którzy już wiedzieli i pytali dlaczego ja, ok niech umierają przyszedł na nich czas,ale dlaczego muszą umierać dzieci.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no niestety kazdy umrzec musi niezaleznie czy ma kilka ,kilkanascie zcy kilkadziesiat lat."niech umieraja"ciekawa postawa -przyznam

.kazdego zycia tak samo szkoda,bo nikt na to nie zasługuje...A neiktorzy nawet nie zdaza zasmakowac zycia ,jak dzieci..chyba to miałas na mysli..

 

a tak w ogole to okropne ataki nerwicy mam i nei moge nawet zaczac sie uczyc na prezenatcje na polski mam w piatek a nic zupelnie nic nie umeim!.. nie ruszylam tego wczesniej. :( załamka...chce miec ten koszmar za soba..wykoncze sie nerwowo. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam depresje od 4 lat , nie dawno podjęłam 3 z kolei probe leczenia. nie wierze już w nic a zwłaszcza w to ze może być lepiej. mam chłopaka wie o wszystkim i mi pomaga. ale ma dziwne myśli i natręctwa ze mnie zostawi że mnie nie można kochać ( chociaż zapewnia mnie o miłości) czuje się z nim dobrze i bezpiecznie ale się boje że to się skończy że nie wytrzyma ze to jednak okaże sie zauroczenie albo wydaje mu sie że mnie kocha . nie wiem jak mam się zachowywać. i jeszcze te nastroje ciągle się denerwuje jestem smutna . nic mi się nie chce. nie mam przyjaciół tylko jego znajomych. nie mogę oprócz niego i mamy z nikim porozmawiać to też mnie boli czuje sie samotna bez ochoty do życia i funkcjonowania .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tydzień temu byłam na mojej pierwszej wizycie u psychiatry.

Nie było źle...

Przepisał mi Zoloft. Na początek nie duże dawki, a później trochę zwiększone.

Nie powiedział mi co mi jest. Ja tylko oświadczyłam, że mam myśli samobójcze i że sądzę, że mam depresję.

Zrobił krótki wywiad w postaci chorób przewlekłych itp. Po czym oznajmił, że nie wydaje mu się, żeby to była depresja.

W takim razie co? I po co ten Zoloft?

Biorę już tydzień, nie mam żadnych skutków ubocznych. Nie powiem, żebym czuła się jednak lżej na duszy. Może mam mniej myśli samobójczych, ale teraz pojawił się jakiś "wkurw" (za przeproszeniem). Jestem zła na swój stan, że nie umiem się go pozbyć. Mam ochotę rozwalić sobie głowę o ścianę, poważnie. Albo przykrywam się po kołdrą i próbuję zasnąć aby nie myśleć. Taka złość, ale też rozpacz, która raczej nie może się wydostać. Jeszcze się czasem śmieje z tego, że jestem już czubkiem. Masakra.

Kurczę, myślała że ten Zoloft pomoże. Ale sama już nie wiem? Tydzień to pewnie za krótko?

 

[Dodane po edycji:]

 

tam gdzie cenzura, po prostu miało być, że jestem wkurzona :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, nie potrafie zrozumieć siebie. Wiem, że są tutaj ludzie, którzy mają dużo większe zmartwienia niż ja, ale jestem jeszcze raczej za młody (17 lat) by móc stawić kogoś życie ponad swoje, chyba sami rozumiecie.

Denerwuje mnie to, że moje problemy sa takie... szare. Nie mam raka/innej powaznej choroby/nikt mnie w domu nie bije/mam co zjesc, co ubrac/ mam kolegów, więc nie ma 'impulsu' by mnie do czegoś zmusił. Od kilku lat wiem, że nigdzie nie zmierzam, nie próbuje niczego zmienić. Niby czuje się jakbym miał depresje, ale jednak... w sumie nie czuje nic, pustke. Gdy czułem się bardzo źle (miałem wtedy 10lat, tragedia) to wtedy byłem za mały by to wszystko ogarnąć i tylko się użalałem, teraz gdybym miał problemy takiej rangi to myslę, że mógłym się do czegoś zmusić, inaczej nie potrafie. Wiem tylko, że potrzebuje pomocy. Złożyłem wniosek do poradni psych.-ped. , mineło 33 dni od złożenia wniosku, po miesięcu mieli zadzwonić... wiem, że tego nie zrobią, mają tam w dupie ludzi.

 

Ku*wa. Na nic więcej mnie nie stać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×