Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

Pare lat temu zaczadziłam się, tak, że miałam ponad 35% COHb (tlenek węgla wiążący się z hemoglobiną). Urwał mi się wtedy film. Miałam robioną tomografię mózgu wtedy, bo chyba wyrżnęłam o podłogę (nie pamiętam), ale nic nie wykazała. A te zmiany w mózgu mogą nastąpywać z czasem, poza tym niektóre skutki zaczadzenia mogę odczuwać przez dobre pare lat.

 

ed:

no ostatnia diagnoza to właśnie głęboka depresja.

 

Miałaś dużo szczęścia, zaczadzenie to bardzo poważna sprawa i nie zawsze kończy się dobrze tak jak w Twoim przypadku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda tylko, że nikt z dorosłych się tym nie zainteresował. A jakie jest 13 letnie dziecko sami wiedziecie... Jak nic nie boli to jest okej i olewa temat.. A jak starzy nie dopilnują to samo nic nie zrobi.

 

Taa, wiem coś o tym. Kiedy miałem z osiem (dziewięć?) lat, upadłem centralnie na nos, złamanie, skrzywienie. Matka nawet i chciała iść z tym do lekarza, ale ojciec powiedział - 'aaaa tam, śmiechu warte". I tak chodziłem z kipą przekrzywioną w prawo o kilkanaście stopni... Ile problemów zdrowotnych przez to miałem, to masakra, a ile kompleksów, ile pytań "jak oni mogli być tacy głupi...?" W gimnazjum naprostowano mi nieco przegrodę i poprawiono trochę zewnętrzną optykę. Dalej jest do poprawy, ale dzisiaj nawet specjalnie nie narzekam - mój nos z prawego profilu jest taki szlachetnie orli, prawdziwie męski :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, cóż,po co mialam czytac,skoro moglam Cię zapytac.tym bardziej,że dużo osób,odkręca gaz by pożegnać sie ze światem.Z tego co wiem,tego również "nie czuć".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, cóż,po co mialam czytac,skoro moglam Cię zapytac.tym bardziej,że dużo osób,odkręca gaz by pożegnać sie ze światem.Z tego co wiem,tego również "nie czuć".

ale taki gaz z kuchenki a czad (CO) to dwie różne sprawy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, rozumiem,ale widzisz nie byłam nigdy zaczadzona.i mogę wobec tego na czadzie zwyczajnie sie nie znać i nie przykladać zbytnio do zgłębiania fachowej wiedzy na jego temat.pozdrawiam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

okej, to wytłumacze Wam :D

 

gaz z kuchenki nie równa się czadowi. gaz z kuchenki czuć przede wszystkim.

czad jest: bezbarwny, bezzapachowy, ludzie go nazywają "cichy zabójca" - pierwsze objawy zaczadzenia to nudności, bóle głowy, utrata przytomności. ale prawdziwe stężenie we krwi może wykazać badanie krwi tętniczej.

i najgorsze jest to właśnie, że jak już się zaczadzisz to nagle tracisz kontrolę nad swoim ciałem.. stajesz się totalną kukiełką, chcesz ruszyć ręką ale nie możesz.. i wtedy padasz.

jeśli kogoś to interesuje to może np. tu poczytać: http://www.podkarpacie.straz.pl/poradnik_czad.html

 

edit:

 

W skutek działania karboksyhemoglobiny uszkodzeniu ulegają organy najbardziej na niedotlenienie wrażliwe, a dla nas ważne: ośrodkowy układ nerwowy, układ naczyniowo-sercowy.

o takie uszkodzenie mózgu mi chodziło - niedotlenienie, to tak samo jak przy udarze niedokrwiennym mózgu. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mnie się wydaje ,że ten gaz z kuchenki to jednak trochę czuć co? czy w błędzie jestem?

 

No czuć! Kilka razy mojej babci zdarzyło się nie dokręcić, więc wiem. :evil:

Powiem Wam, że u mnie w domu kiedyś ktoś nie zakręcił dobrze gazu wieczorem (do dziś nie wiadomo kto, nikt się nie chciał przyznać :evil: ), poszliśmy spać i... pewnie byśmy się już nie obudzili, gdyby nie nasz pies. Zaczął się kręcić, gdy gaz było już wyraźnie czuć, skamlał, obudziła się w końcu przez to moja ciocia i tym sposobem nic nam się nie stało. Jak dobrze mieć psa. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio w moim mieście też ktoś sobie zapomniał gazu zakręcić i oto skutki:

http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100204/SZCZECIN/728875522

http://i.wp.pl/a/f/jpeg/23819/szczecin_blok_wybuch_pap550.jpeg

 

Siedzisz sobie, oglądasz telewizję... i nagle pierdut. Tyle że tutaj jakaś instalacja poszła.

Ja tam się cholernie boję gazu, tym bardziej w bloku gdzie pełno takich ciamajd ze sklerozą mieszka. A ja moim życiem nie mam zamiaru płacić za czyjś głupotę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam się cholernie boję gazu, tym bardziej w bloku gdzie pełno takich ciamajd ze sklerozą mieszka. A ja moim życiem nie mam zamiaru płacić za czyjś głupotę.

 

No to prawda, mieszkając w bloku jest się w dużym stopniu odpowiedzialnym za innych. :? Ja w domku jednorodzinnym mieszkam (znowu póki co). Przez te zdarzenia związane z gazem jestem strasznie wyczulona na tym punkcie, zawsze przed snem sprawdzam chyba ze 3 razy czy kuchenka gazowa jest na pewno dobrze zakręcona, sprawdzę raz i się wracam, bo nie jestem pewna... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere - NIE PRZERYWAĆ!!! Ja już kilka razy miałam takie zapędy, trzeba to przetrwać. Wiesz, że na terapii prędzej czy później zaczynają się schody, bo zaczynasz się zastanawiać nad różnymi sprawami, wiele rzeczy jest rozgrzebanych. Jak chodzisz na terapię - jest źle. Ale będzie kiedyś lepiej. A gdy będziesz pozostawiona sama sobie, może być gorzej.

Jeśli chodzi o farmakoterapię to pogadaj z psychiatrą, może trzeba odstawić, w zaburzeniach osobowości najbardziej pomocna jest terapia i to długotrwała.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka, mi mama opowiadała jak kiedyś moja śp. prababcia odkręciła cały gaz na maxa i sobie siedziała jakby nigdy nic - gdyby reszta domowników nie wróciła na czas i nie zaczęła wietrzyć mieszkania to też niezłe 'fajerwerki' by były :roll:

 

ale czad to jest masakra- nie chciałabym tego przeżyć co paradoksy, - na prawdę i współczuję bo dla mnie to jeden z koszmarów- być podtrutą przez czad. I masz szczęście ,że wyszłaś z tego cało :zonk:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka, nie wiem co teraz będzie.mam ogromną ochotę rzucić to w cholerę.terapia przestala sie toczyc tak jak bym tego chciala.frustruje.boję się.

 

Tzn. jak się toczy? A jak byś chciała? Czego się konkretnie boisz? Wiem - dużo pytań, ale spróbuj na nie odpowiedzieć, jeśli nie chcesz na forum to chociaż sama sobie. Wyobraź sobie sytuację, że rezygnujesz z terapii. I co dalej..? Chcesz w tym tkwić,spędzać każdy dzień tak samo, męczyć się ze swoimi wspomnieniami?

 

[Dodane po edycji:]

 

Joaśka, mi mama opowiadała jak kiedyś moja śp. prababcia odkręciła cały gaz na maxa i sobie siedziała jakby nigdy nic - gdyby reszta domowników nie wróciła na czas i nie zaczęła wietrzyć mieszkania to też niezłe 'fajerwerki' by były :roll:

 

O matko :shock: Te nasze babcie to trzeba pilnować, żeby czegoś nie zmajstrowały. ;) A tak całkiem na serio to bardzo niebezpieczne, ja ogólnie rzecz biorąc boję się gazu. :roll:

 

Shadowmere, ja też mam ciągle zapędy, żeby zrezygnować z terapii, bo ja się z kolei boję odtrącenia i cały czas mi się wydaje, że terapeutka powie mi „pa pa”, a ja nie wiem kiedy to nastąpi. To mnie przeraża. No ale trzeba walczyć ze swoimi myślami, zwątpieniem, zrezygnowaniem.

Właśnie o to chodzi – terapia nie zawsze ma się toczyć tak jak Ty byś tego chciała... Chociaż rozumiem, bo ja wciąż z terapeutką próbuję „wojny toczyć” o przebieg terapii.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka, i tak się męczę,a niewiadomo czy kiedyś pojawi się jakiś promyczek.Chcialabym by terapeutka mnie uspokajała,łagodziła moje lęki.a nie robi tego.jestem z tym wszystkim i tak sama.zastanawiam się co robić.leczenie nie przynosi satysfakcjonujących rezultatów,czuję sie znów poza życiem,a nie w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak miałem może z 15 lat moja mam zatruła się czadem z takiego gazowego podgrzewacza wody w łazience, podczas kąpieli. Zadzwoniłem na pogotowie. Straciła przytomność, zaczęła się dusić. Pamiętam że lekarz z pogotowia rozmawiał tylko z moją roztrzęsioną babcią i podejrzewał kłopoty z sercem i inne takie. Kompletnie ignorowali mnie, a mówiłem że mama brała kąpiel, że nam się psuje ostatnio junkers i że mogła się zatruć. Oczywiście wozili ją potem taką nieprzytomną po dwóch szpitalach zanim wreszcie jakiś lekarz nie wsadził jej na wózek i nie poleciał z nią na oddział zatruć. Na szczęście nie skończyło się niczym poważnym, wróciła do domu po paru dniach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×