Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

rozumiem o czym myslisz piszac atmosfera zbyt radosna itd. bo na poczatku rzeczywiscie tak bylo, przede wszystkim kiedy przyjezdzalam tutaj na wakacje, potem Erasmus, do tego sie zakochalam i to byly piekne dni...

teraz niestety jest inaczej cierpie od 2 lat, a zaczelo sie kiedy zdalam sobie sprawe ze na dobre instaluje sie w Rzymie, i tak do konca nie wiedzialam czy tego chce... i dalej nie wiem czego chce... cala ta nerwica psuje nawet moja milosc do mojego chlopaka, juz nie wiem czy go kocham czy nie... i to mnie boli najbardziej, bo jeszcze 2 lata temu bylam pewna ze chce za niego wyjsc i miec z nim dzieci...pieprzone leki wszystko zepsuly, teraz niczego nie jestem pewna

zastanawiam sie nad powrotem do Polski, i sprobowaniem wszystkiego od nowa w rodzinnym kraju... tym bardziej ze tu mam problemy z praca, chyba tu gorzej niz w polsce...

byc moze nie mam racji i w Polsce poczuje sie gorzej... obawiam sie ze to tylko uzaleznienie emocjonalne od rodzicow i ze daleko od nich nie potrafie sobie dac rady...

jeszcze mysle nad tym wszystkim... chyba w koncu zaryzykuje od wrzesnia, bo nie moge zyc w watpliwosciach...\czy ktos mial podobnie?/??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki Czarna, to mile ze moje slowa podobaja sie... od razu i ja sie lepiej poczulam...zauwazylam ze pomaganie innym pomaga rowniez nam...

wszystko to co napisalam nauczylam sie od innych osob takich jak my, niektorzy juz z tego wyszli, niektorzy jeszcze nie... rowniez czytam troche ksiazek na te tematy, i wlasciwie wiekszosc pomocy uzyskalam z tych zrodel, niz na przyklad od psychologa... mysle ze tak naprawde mozemy sobie tylko my pomoc, bo sie wzajemnie rozumiemy, a psycholog jezeli tego nigdy nie poczul, to ile by ksiazek nie przeczytal, to posluguje sie tylko teoria...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc milka powiem ci ze ja mam podobnie gdy stoję w sklepie w kolejce ogrania mnie przeczucie ze zaraz cos sie stanie robi mi sie goraco podobnie w autobusie jak jest przepelniony ja musze miec swobode wokol siebie wiec w takiej sytuacji jak zaczyna mi sie ten strach przed tym ze cos mi sie stanie probuje myslec o czyms zupelnie innym o czyms pozytywnym. Mam jeszcze inny problem ale z nim bede musiala wybrac sie do psychologa pozdrawiam wierze ze to przezwyciezysz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc Marcja ja mam tak samo jak wsiadam do autobusu i jest on zatloczony to od razu mam wrazenie ze zaraz cos mi sie stanie podobnie w innych zatlocoznych miejscach najgorsze to ze w szkole tez tak mam czasami i jak sobie z tym poradzic choc w takich sytuacjach probuje myslec o czyms pozytywnym to i tak to prawie nic nei daje nie martw sie nei jestes sama z tym problemem po stracie swoich rodzicow i siostry pojawila sie u mnie nerwica wiec glowa do gory damy sobie wszyscy rade przezwyciezymy nasze lęki pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Betty dokładnie jest tak jak mówisz . Pomaganie innym to jest właśnie to.

Ja też zaraz lepiej się czuję. Dokładnie , myślę tak jak Ty . Kto może nam bardziej pomóc? Oczywiście tylko osoby które przeżyły to co my.

Ani psycholog , ani psychiatra nie zrozumie nas do końca. Chociaż oczywiście są nam tez bardzo potrzebni :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

to forum bardzo mi się podoba , cieszę się że mogę porozmawiac z takimi wspaniałymi ludzmi. Wreszcie ktoś mnie rozumie, kto czuje podobnie.

Cieszę się że je znalazłam. Pozdrawiam

:mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Mam zamiar wnieśc na to forum więcej poczucia humoru .

:mrgreen::mrgreen::mrgreen::mrgreen::D:D:D:D

Bo jest nam to potrzebne :mrgreen::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ok. zycze nam wszystkim wiecej takich ludzi jak Czarna... ja tez ogladam tylko komedie.... i dla humoru postanowilam wkleic zdjecie moich pupili, kroliczka niestety juz nie ma...oba chore na raka, a jak sie wspieraja...

czytalam tu kiedys posty na temat probu spotkania sie w roznych miastach, nie wiem czy do tego doszlo, ale na pewno wszystkim by pomoglo, i jezeli wroce do Polski, to bardzo bym tego chciala... bo tu spotykam sie z takimi jak my, i nie uzalamy sie nad soba, ale tylko pomagamy sobie calkiem powaznie a do tego zartujemy sobie z naszego "wariactwa"

i dlatego za kazdym razem jak przyjda zle mysli, to bardzo prosze zaczac sie z nich smiac... wlasnie w ten sposob :lol::lol::lol::lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artur musi byc lepiej, i musisz w to wierzyc.

Autosugestia czyni cuda. Szkoda Twojego życia.

Spróbuj robic to co lubisz, zrelaksowac się zapomniec o chorobie.

Wiem ,, wiem łatwo napisac ale trzeba próbowac. Najgorsze co może byc to myślec ciągle o chorobie. Pozdrawiam i życzę powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie betty nie możemy się użalac, bo będzie jeszcze gorzej.(chociaż czasami mam doły , wtedy siadam przed komp i zapominam o wszystkim).

Każdy z nas tutaj musi sobie coś znależc co pomoże mu zapomniec o chorobie. Bo najgorsza rzecz to siedziec i ciągle o niej rozmyślac. To nas zabija i jeszcze bardziej wpędza w chorobę.

Zawsze byłam wesołą osobą i kiedy wpadłam w sidła depresji, każdy się dziwił " boże kto jak kto, ale Ty taka zawsze uśmiechnięta i radosna"

A jednak. Teraz staram się byc taka jak wcześniej radosna , pełna poczucia humoru. Bo uśmiech i poczucie humoru są bardzo ważne.

Jednak taka jest prawda że każdy silniejszy stres to dla nas zguba.Starajmy się unikac takich sytacji. Rożne są jednak sytacje w życiu i nie da się ich niestety unikną , bo takie jest życie. W tym roku umarła moja ukochana babcia i zaczęłam sie gorzej czuc. Takich sytacji niestety nie jesteśmy w stanie unikną. Jesteśmy bardziej wrażliwi i dlatego tak reagujemy Oj ale się napisałam . Piszę to co myślę dlatego tak mi się tutaj podoba , bo mogę napisac swoje przemyślenia. Czego pewnie nie powiedziałam żadnemu psychologowi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś wróciła do miasta moja dziewczyna i wszystko wydaję się być OK.

Trochę zmieniłem swoje podejście do niej staram się być dla niej milszy i mniej dociekliwy a przede wszystkim staram się zmienić swój sposób myślenia i nawet jakoś mi to wychodzi.

Nie mam już tylu przerażających myśli i staram się sobie wszystko tłumaczyć w całkiem inny sposób np. zamiast się jej pytać czy była impreza w środę (a wiem, że najpierw miała być ale później dziewczyna napisała że chyba nie będzie) to ja nawet tego tematu nie poruszyłem ona zresztą też (ale na pewno była zdziwiona że ja się o to nie pytam i pewnie dlatego sama nic nie powiedziała bo czekała aż ja zapytam. A ja nic). Bo w końcu nawet jak coś było to ona nic złego na pewno nie zrobiła a po co mi to wiedzieć, co się tam działo pewnie jak zwykle nic złego.

 

Jedna osoba może widzieć taniec, czy buziaka na przywitanie jako element godów, podczas, gdy dla innej jest to normalna wymiana uprzejmości między przyjaciółmi

 

No niestety muszę się z tym zgodzić np. dla mnie taniec to tortury nie chodzi o to, że siedziałbym tylko bez ruchu, bo lubię czasami w piłkę pokopać albo pobiegać, ale jeżeli chodzi o taniec to mnie to nudzi takie kiwanie się w lewo i w prawo i wymachiwanie rękami jak jakiś dziwak czasami włączam sobie VIVĘ i gdy na przykład pokazują ludzi tańczących na dyskotece wyłączam głos i nawet mnie to śmieszy jak widzę jak ludzie dreptają w miejscu i wymachują rękami jak jakieś marionetki aż sam się teraz z tego śmieję.

 

Ja na przykład gdybym nie miał dziewczyny to nie poszedłbym na dyskotekę sobie potańczyć tak dla przyjemności. Jeżeli już bym poszedł to w konkretnym celu, czyli rozumiecie na „dziewczynki” dla samej dyskoteki i muzyki na pewno nie może, dlatego tak nie lubię dyskotek, bo nie widzę sensu tam chodzić jak już mam dziewczynę, i boję się tam ją samą puszczać, bo się boję, że tam mogą być chłopcy tacy jak ja.

 

A co do buziaków na powitanie to OK, ale z dziewczynami(rzecz jasna nie ja). Jak moja dziewczyna witałaby się w ten sposób z kolegami to wojna murowana !!! Tego raczej nawet nie mam zamiaru zaakceptować no, ale na szczęście to się nie zdarza.

 

A co do tych moich lęków to ja już z nią rozmawiałem i ona wie dosyć dobrze, co mnie może zdenerwować i też doskonale wie, że nienawidzę tańca i jestem bardzo zazdrosny tak, że więcej chyba już jej nic na ten temat mówić nie muszę (w marcu minął 4 rok naszego związku dodam, że nie było w między czasie absolutnie żadnych przerw)

 

A co do psychologa to pewnie rzeczywiście MÓWKO masz rację, ale ja się ciągle boję do takiego wybrać, bo jaką mam gwarancję, że on będzie dobry i że jemu nie będzie chodziło tylko żeby jak najwięcej kasy ode mnie wydrzeć?

A pyzatym chciałbym sam sobie radzić ze swoimi problemami, bo może mi się uda a jak nie to wtedy pewnie będę musiał się przełamać i niestety pewnie taka wizyta mnie nie ominie.

 

A I DZIĘKI ZA TO, ŻE POMAGACIE I DORADZACIE NAPRAWDĘ TO DOCENIAM!!!

I STARAM SIĘ STOSOWAĆ DO WASZYCH RAD I CHYBA RZECZYWIŚCIE JEST LEPIEJ, ALE ZE MNĄ TO RÓŻNIE BYWA I NIEWIEM CO NASTĘPNY TYDZIEŃ PRZYNIESIE, ALE NASTAWIAM SIĘ OPTYMISTYCZNIE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Betty masz rację leki to nie wszystko :(:(:(

Podoba mi się w jaki sposób myślisz. Uważam, że takie grupy wsparcia to bardzo bardzo bardzo dobry pomysł. Eva to prawda że w Polsce wiedza na temat nerwic i depresji jest bardzo mała i te choroby traktowane są jeszcze jako coś wstydliwego a przecież coraz więcej ludzi ten problem dotyka.

Uciekam już bo prawie 1 w nocy a mnie to forum tak wciągnęło.

Pozdrawiam.

:D:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja sie ciesze, ze troche sie zaczyna mowic na ten temat, lepiej pozno niz wcale, to w nas nadzieja, zeby ludzie zrozumieli co to nerwica lekowa...

znam ludzi w wieku 50, 60 lat, ktorzy cierpia od 30, i dopiero calkiem nie dawno odkryli co im wlasciwie dolega, bardzo mi przykro z ich powodu, bo nie mieli mozliwosci z tym walczyc wczesniej, dopiero teraz...

a ja moge czuc sie tylko szczesliwa, ze mimo iz sama odkrylam co mi jest, to zrobilam to w miare wczesnie i zabralam sie za to prawie od razu...

pomozmy wiec innym i mowmy na ten temat, moze ktos dzieki nam zrozumie na to cierpi... :) :) :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej kochani!

Dawno sie nie odzywalam... jestem za granica

Jakos sie trzymam ale juz dwa dni pod rzad mialam ataki placzu - oczywiscie bylam wtedy sama... nie jets mi tu zle, tylko kolezanka z ktora tu przyjechalam strasznie mie traktuje... a ja czuje sie taka slaba... mam wrazenie ze staje sie marionetka w jej rekach... mowi mi co mam robic i kiedy, kiedy mam do niej mowic a kiedy nie.. bardzo sie zawiodlam, choc niestety spodziewalam sie tego... Gdy okazuje jak sie czuje, mowi mi: NIe rozumiem czemu sie denerwujesz!

Nie mam nawet z kim o tym pogadac... od dwoch dni nie umiem z nia rozmawiac, gdy cos mowie robie to tak, zeby ona zle nie zareagowala... to sie robi chore..Nie chce aby tak bylo trzy miesiace bo zwariuje... Boje sie, co bedzie jesli zobaczy moj atak placzu - wtedy juz zupelnie bede przegrana - sama i slaba... moze wpadne tu za jakis czas.. prosze, poradzcie mi co zrobic bo nie wiem.... prosze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi Kali

bardzo się ucieszyłam po przeczytaniu Twego postu...nie mnie oceniać, ale wydaje mi się, że zmierzasz w dobrym kierunku...to jest niezmiernie ważne, żeby związek był zdrowy, bo niestety raczej zawsze problemy, choćby odkladane w czasie, i tak w koncu wyłażą i czasem juz urosną do tych rozmiarow ze jest za późno...strsznie by bylo skzoda, zeby 4 - letni związek, któy uwazasz za udany, z kobietą, ktorą kochasz, rozpadł się...więc super, ze zmieniłeś swoje nastawienie.

Wiem, że faceci mają często inny stosunek do dyskotek, ale zrozum, że bardzo wiele dziewczyn po prostu lubi tańczyć, to jest jakaś forma rozrywki tak jak aerobik...po prostu kobiety to lubią i to dla samego tańca, niekoniecznie, by kogoś poznać. Przypusczam, że własnie Twoja dziewczyna po prostu lubi potańczyć

Szkoda, ze nie mozecie razem chodzic na imprezy, ale rozumiem ze studiujecie w innych miejscach??Tzn jakbyscie zawsze i wszedzie musieli byc razem, to by bylo chore:D

 

Co do psychologa, to okej, masz na razie opory, ale jakby się źle działo, to zachęcam ...tylko fakt, ze warto najpierw zrobic rozeznanie...to na forum ludzie sobie nawzajem poelcają specjalistów z rocnych miast

POzdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie daj sie zdominowac! ona Toba rzadzi bo wyczula ze na to jej pozwalasz. powiedz jej jakie zachowanie Cie dnerwuje, sprobujcie sie dogadac. skoro macie jeszcze tyle czasu spedzic razem musicie pojsc sobie na ustepstwa.

sprobuj potrakotwac to jako wyzwanie i porobe swojej sily.

najwazniejsze zebys nie zamykala sie w sobie z przytlaczajacymi myslami, bo to nie przyniesie nic dobrego, na pewno znasz zasady pozytywnego myslenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Telimenko,wiem jak ciezko jest sie sprzeciwic i powiedziec nie.Mam podobna sytuacje do twojej tylko ze mnie tak traktuje rodzina.Psycholog mi poradzil zeby popracowala nad soba i nauczyla sie mowic NIE,jak narazie bez rezultatow.Nie potrafie,nie umiem odmowic i pozwalam czasem zeby mnie ktos traktowal w sposob w ktory wogole sie niegodze a jednak przyjmuje,czasem czlowiek traci swoja wartosc ale kiedys trzeba powiedziec STOP bo to jest nasza godnosc.Pozdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I ja również nie powiedziałam...Ciągle patrzę na ludzi ze złością, nie wiem skąd się ona we mnie bierze...a na tych ktorzy są tutaj na forum nie mogę tak patrzeć ani nie czuję złóści...A więcej humoru to by się nam tutaj na pewno przydało :D:D:D ...a co do pomagania innym to dla nas dobre....gdy pomaga się innym pomaga się samemu sobie my jako wrażliwi ludzie potrafimy komuś współczuć, nie jesteśmy tak obojętni jak wszyscy...chociaż często nierozumiani...

ozdrawiam Was wszystkich i dziękuję za odpowiedź

Czrna: jeśli chcesz możesz mi podać swój numer gg, chętnie porozmawiam, mój jest widoczny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macie dziewczyny racje pomoc drugiej osobie sprawia ze czujemy sie potrzebne ze swoim doswiadczeniem, rowniez świadomosc ze "coś nas łączy" wiec nie jestesmy same :) tez działa na nas uzdrowicielsko .Wiem jak ciezko jest czuc sie samotnie w chorobie ,jak mozna sie tego strasznie bac ,ale zawsze mozna liczyc na pomoc kogos takiego jak my .Wiem teraz po wielu latach swoich wzlotow i .... gorszych dni jak wazny jest taki kontakt z inna chora osoba jak potrzebna jest taka rozmowa.Ja zawsze jak rozmawiałam z psychiatra to nie mogłam sie powstrzymac od łez same mi leciały jak musiałam opowiadac jak cierpie ,ale zawsze czułam ze ta osoba przedemna nie rozumie mnie jak ja cierpie.Mam kilka kolezanek z ktorymi jak sobie opowiadałysmy o swoim zyciu to szybko konczyłysmy rozmowe bo wszystkie opowiadania sa takie jak bysmy były siostry blizniaczki i razem zyły.Ja teraz wiem i rozumie moja chorobe ,ale martwie sie ze tak duzo młodych ludzi to dotyka jak czytam to jest mi bardzo smutno czujac ich lęk . Wazne jest zeby wszyscy ktorym sie zaczyna przygoda z nerwica na poczatku choroby zrozumieli zasady i nie dopuszczali do tego zeby sie w to zagłebiac ,bo wtedy ciezej sie z tego wychodzi ,ale wychodzi nie mozna sobie kodowac w głowie tego ze tak juz zostanie bo to jest bład to jest złe myslenie.Tak jak piszecie trzeba sobie samemu sprawiac przyjemnosci trzeba cieszyc sie zyciem :) mimo ze nie zawsze ono sie układa .Pozdrawiam was dziewczynki i chłopcy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz Telimenka, pokazalas wlasnie konkretny przyklad naszych problemow... takich jak Twoja kolezanka znam wielu i powystrzelabym ich wszystkich... jak by tak zabrac polowe naszej wrazliwosci i dac im, to swiat bylby piekniejszy... i tak jak oni nas nie rozumieja, to my nigdy nie zrozumiemy osob ktore mysla tylko o swoim tylku i nie zdaja sobie sprawy ze swoim zachowaniem krzywdza innych...

wiesz, kazda osoba ma wokol siebie swoje terytorium (psychologiczne, fizyczne tez), i nalezy go bronic, zeby sie nie zaciesnialo... a Twoja kolezanka ewidentnie wlazi na Twoje terytorium z kopytami...nie pozwoj jej na to absolutnie, bo ona bedzie sie czula coraz lepiej, a Ty coraz gorzej...

to co mozesz zrobic w praktyce, to tylko porozmawiac z nia... spokojnie i na powaznie powiedz jej co Ci sie nie podoba, co CIe krzywdzi, na co sie nie godzisz, i jakie rozwiazanie proponujesz.... jezeli ona tego nie zrozumie, to prosze zapomnij o tej kolezance, bo nic dobrego Ci nie przyniesie ta przyjazn, ludzi jest wielu wokol i znajdziesz na pewno kogos normalniekszego, a na nas zawsze mozesz liczyc...

prosze Cie tylko, zadzialaj zebys juz wiecej nie plakala i spedzila swoje wakacje (jak sie domyslam) w normalny sposob, relaksujac sie i zbierajac sily na kolejny rok... trzymam kciuki....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam Kali, jak tez sie ciesze, ze robisz postepy...

i tak jak Ci mowi Mrowka, i ja Ci powiem, ze na dyskoteke nie koniecznie sie idzie zeby kogos zarwac... ja bardzo lubie chodzic na dyskoteki i jak slysze latino, to nie moge usiedziec, po prostu cialko same mi sie rusza... i pewnie wyglada to smiesznie, jak twierdzisz, ale mnie sie podoba i tyle i w ten sposob sie rozladowuje, a na mojego chlopaka nie moge patrzec jak tanczy, po prostu nie ma daru.... i nawet jak idziemy razem, to wole zeby sobie usiadl, a ja sie wyzywam w tym czasie....

wiec zycze Ci mysli pozytywnych i trzymaj tak dalej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×