Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problemy z sercem?


ZielonookaOna

Rekomendowane odpowiedzi

łoj ile razy byłem na pogotowiu na początku nerwicy z bólami mostka, cierpnięciem ręki, sztywnieniem szyi etc. - to wszystko skutki uboczne nerwicy do których można się przyzwyczaić. Czasem mnie łamie w mostku tak jakby ktoś mnie dźgnął czymś że niekontrolowany odruch mam, ale zdążyłem się przyzwyczaić :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam od jakiegoś czasu takie "potykania się" serca. W ekg wychodzi to jako dodatkowe skurcze nadkomorowe. Okropne uczucie takiego zamierania serca. Wpierw bije ono szybko, potem dziwne uczucie pauzy i za chwilę powolne bicie serca. Rozmawiałam z kardiologiem , podobno to niegroźne, ale budzi strach,że może kiedyś serducho nie załapie rytmu po tym potknięciu i stanie. Ech, ta nerwica... Biorę na to potykanie serca Propranolol. troszkę pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to takie dziwne uczucie jak serce czasami zamiera a czasami bije jakby dodatkowo.Przy jednym klasycznym "wdech wydech" pojawia sie kilka skurczow naraz.....i dzis znow mnie sciskalo w mostku.MOja wizja badania u kardiologa jest tak straszna ze nie chce tam isc...ale nie chce tez przeoczyc nadchodzacego zawalu.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prócz przeskakiwania serca pojawiają się u mnie jeszcze dodatkowe "pyknięcia" jakby o jedno uderzenie za dużo.

 

W ogóle niedawno miałam tak, że przy zasypianiu moje serce robiło sobie pauzę na jedno uderzenie, masakra heh.

A jak jestem przemęczona to nie mogę zasnąć, bo jak zamykam oczy to zapadam się gdzieś w jakąś otchłań, dziwne uczucie i zrywam się z wyra :|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja trochę mam inaczej, bo mam zdiagnozowaną wadę serca. Teoretycznie już jest wszystko ok (wyleczone), ale pod wpływem stresu mam właśnie coś takiego, że serce co jakiś czas jak by się zatrzymuje, po czym robi serie szybkich puknięć, po czym wraca do normalnej pracy. Nie wiążę tego z moją wadą, bo podczas 'pełnego luzu' wszystko jest ok. Takie rzeczy dzieją się głównie pod wpływem stresu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej zielonooka, przede wszystkim zrelaksuj się i uspokój - nie masz powodów do obaw. Przechodziłem silną nerwicę lękową w swoim czasie, miałem podobne objawy - jak wszyscy tutaj ;)

 

Przede wszystkim moja rada to przebadaj się u dobrego kardiologa. Proponuję prywatną wizytę, choć oczywiście zdaję sobie sprawę że to kosztuje. Po prostu łatwiej Ci będzie zrobić wszystkie badania, nawet jak nie ma racjonalnego powodu by je robić. Holter, echo, wysiłkówka jak się tak boisz o zawał itp - nie po to by znaleźć jakąś ukrytą chorobę serca (której zapewne brak) ale by upewnić chociaż część racjonalną osobowości (zapewne tworzę jakieś nowe terminy psychologiczne, ale wiadomo o co mi chodzi chyba) o tym, że nic Ci nie grozi. To pomaga.

 

Mocno podkreślając, że nie jestem żadnym lekarzem a wiedzę zdobywałem gdy zmagałem się z największym koszmarem mego życia chciałbym się podzielić tym, co się nauczyłem:

Takie sporadyczne, dodatkowe skurcze serca (te słynne podskoki serducha) mogą mieć różne pochodzenie (stąd potrzeba kardiologa by nabrać pewności). U nerwicowca, lub nawet osoby "zdrowej" (ja nie uważam nerwicy lękowej za chorobę) żyjącej pod wpływem np silnego stresu owe skurcze (szczególnie nadkomorowe) wywołuje adrenalina. Serce ludzkie jest w stanie bić przez pewien krótki okres czasu w okolicach 200 uderzeń na sekundę. Tak na chłopski rozum - dlaczego miałoby nas zabić parę szybszych uderzeń? Oczywiście, gdy w grę wchodzą inne przyczyny arytmii, to zupełnie inna rozmowa - dlatego polecam wizytę. Ja dlatego biorę regularnie betabloker w symbolicznych dawkach (lek który wpływa na wytwarzanie adrenaliny). Leki takie przepisać może tylko lekarz, dlatego - wizyta!

Serce to nie jest maszyna czy procesor komputera. Nawet u zdrowego człowieka pojawiają się od czasu do czasu takie skurcze. Skupienie uwagi na sobie, na swoim ciele sprawia, że mamy większą wrażliwość i tak dobrze i wyraźnie odczuwamy to, na co inni ludzie nie zwracają kompletnie uwagi. Miałem kiedyś okazję siedzieć u swojego lekarza i spoglądać na ekran komputera gdzie sobie oglądałem swoje ekg. Wiesz że byłem w stanie odczuć (oraz poczuć dyskomfort i lęk) nawet gdy nastąpiła tak nieznaczna odchyłka w pracy serca, że ani komputer, ani nawet mój kardiolog nie stwierdził - patrząc na ów fragment - by było to coś szczególnego (a do potraktowania tego jako dodatkowy skurcz było baaardzo daleko)? Miałem też okazję obejrzeć zapis z holtera mężczyzny z arytmią (zapewne wywołaną czymś więcej niż tylko nerwicą czy stresem) - miał takowych skurczy nadkomorowych i komorowych łącznie kilkanaście tysięcy na dobę! Żyje, pracuje fizycznie - niewiele odczuwa (bo nie ma nerwicy zapewne).

Puls spoczynkowy (spoczynkowy!) człowieka zawiera się pomiędzy 60-100. Wahania które obserwujesz (70-90) zapewne wywołuje stres - ale nie ma w tym wypadku mowy o arytmii. Puls spoczynkowy mierzymy w pozycji leżącej lub siedzącej, lewa ręka musi być też w odpowiedniej pozycji (np. nie do góry!). Zatem jak się chodzi w kółko po pokoju i na stojąco mierzy puls to nie mówimy wówczas o spoczynkowym. Regularne uprawianie sportu (polecam bieganie!) wpływa na poprawę kondycji także serca. Jak dawniej uprawiałem biegi regularnie to miałem puls spoczynkowy ~50 i jest to absolutnie zdrowy objaw. Uprawianie sportu pozwala też odkryć inną ciekawą rzecz - mianowicie podczas wysiłku serce Ci takich żartów nie zrobi (ja przynajmniej nigdy nie miałem dodatkowego skurczu podczas biegania). Ja to sobie tłumaczę tym, że podczas wysiłku, gdy puls jest ponad 100 adrenaliny jest i tak dużo w serduchu ;)

Kolejna sprawa - magiczne słowo arytmia. "Moja arytmia jest mojsza niż twojsza, bo nawet jak twoja arytmia jest mojsza, to moja jest najmojsza" (uwielbiam "Dzień świra" ;) ) Arytmie są różne - tachykardia gdy puls >100, bradykardia gdy <60 (ale jak uprawiasz sport to taka bradykardia nie jest oznaką choroby ino zdrowia! Lens Armstrong - kolarz - ma tętno spoczynkowe 33!), skurcze dodatkowe to też arytmia, a wszystkie te arytmie mogą mieć jeszcze różne podłoża. Każdy ma swoją arytmię, więc nie ma co się bać tego słowa, jak ktoś straszy że jego wujek to miał arytmię i kopnął w kalendarz. Domorośli "lekarze" traktują arytmię jako jedną chorobę i potrafią jednym zdaniem wpędzić człowieka z nerwicą lękową w atak paniki =)

Co jeszcze... kłucie w sercu. Nigdy nie jest objawem zawału. Uczucie kłucia to znany niemal wszystkim nerwoból. Wywołany przez stres, można go odczuć w sercu, pod łopatką itp miejscach. Pokłuje, pokłuje i przestanie. Na pewno nie zabije. A jak się ma te 20-cia, 30-ci parę lat, to zawału nie można dostać od tak, ze stresu, wysiłku czy co tam lęk nam podpowiada. Sporadyczne przypadki wywołują leki, narkotyki lub niewykryte wady serca, a nie strach.

 

Tak więc przede wszystkim trzeba się przebadać - upewnić że fizycznie jest OK. Być może trzeba też zacząć stosować jakieś leki. A potem - żeby problemy z sercem zniknęły - należy usunąć ich przyczyny leżące w naszym życiu. I w naszej podświadomości. Brzmi prosto - wykonać cholernie trudno.

 

Ja należę do tych co wygrali - nie mam nerwicy lękowej. Od dwóch lat nie miałem ataku paniki, jak przez mgłę pamiętam te wszystkie złe doświadczenia (chroniczna bezsenność, noce na pogotowiu, te dziwne jazdy jak odrealnienie, depersonifikacja itd itp). Lekka arytmia została - bo i masa kłopotów została. (Mowa tu o 1, 2, no góra 5ciu skurczach dziennie). Mój kardiomagik (słówko zaczerpnięte od pewnego forumowicza stąd) mówi że taką mam naturę i już pewnie mi tak zostanie do czasu aż trafię 6 stóp pod ziemię. Jak mam lepszy okres (spotykam się z przyjaciółmi, mam zlecenia itp) to arytmia znika na całe miesiące kompletnie. Dlatego traktuję ją jako system wczesnego ostrzegania o tym, że najprawdopodobniej coś jest nie tak a ja jak zwykle oszukuję się, że jest super. Teraz zmagam się z czymś na kształt depresji (ale lekkiej), nie mogę stanąć póki co na nogi, nie stać mnie w tej chwili na terapię więc może dlatego to się tak przeciąga. Ale fakt że czasem czuję podskok serca nie wywołuje we mnie żadnych emocji. Coś jak tik twarzy. Serce robi hops, a ja sekundę później już o tym nie pamiętam nawet. Wiem jak to jest, może kiedyś napiszę więcej przez co przechodziłem, dlatego wszystkim życzę by sobie poradzili, nie poddawali się a przede wszystkim - by leczyli przyczyny a nie skutki.

 

PS: przepraszam że się rozpisuję, w realu też jestem gaduła, ale z tym walczę ;)

PS2: regularnie badam się u lekarza (tzn raz na 6 miesięcy, ostatnio rzadziej w sumie hehe), jestem fizycznie zdrowy więc nie czytam więcej o chorobach i mnie ta tematyka nie interesuje. I'm over it. Jeślim gdzieś napisał bzdury to zachęcam innych do sprostowań ale dyskusją na temat tego czy załamek K w punkcie R podczas skurczu komorowego W wyczytany z EKG osby L nie jest symptomem nadchodzącego zgonu mnie nie ciekawią. Powinny ciekawić tylko kardiologów ;)

PS3: Tak mi się przypomniało - z tego co kojarzę to natura takich dodatkowy skurczy jest taka, że np. po dwóch szybkich skurczach następuje dłuższa przerwa, taka pauza wyrównawcza. Stąd - wydaje mi się - że odczucie tak "podskoku" jak i zatrzymania to tak naprawdę obie strony tego samego medalu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie też serce ostatnio nawala, ostatnio do tego stopnia, że wylądowałam w szpitalu :(

 

Było tak jak opisujecie, tachykardia i właśnie uczucie przeskakiwania / chwilowego zatrzymywania się serca, oprócz tego straszny ucisk w klatce piersiowej, duszności. Na szczęście wykluczono najpoważniejsze sprawy takie jak zawał , wada serca itd. Na razie mam się zgłosić do poradni kardiologicznej w celu dalszych badań. Jednak lekarz w szpitalu powiedział, że najprawdopodobniej przyczyną mojego stanu były emocje. Pytał się czy mam jakieś problemy. Powiedziałam tylko, że jestem bardzo nerwowa i możliwe, że to dlatego. Nie powiedziałam co się tak naprawdę dzieje w moim życiu. A wiem, że powinnam powiedzieć…

 

Ostatnio doświadczam mniej sytuacji stresowych, przeniosłam się na studia zaoczne. Pomimo to zauważam u siebie zaostrzenie pewnych objawów, nazwijmy je nerwicowymi.. Jak studiowałam dziennie to chyba nie miałam czasu na myślenie o tym wszystkim. Stresu miałam naprawdę dużo bo szkoła była bardzo wymagająca. Było mi źle, ale jakoś żyłam. Potrafiłam ukryć moje problemy i słabości, przecierpieć wszystko w samotności, teraz już tak nie jest. ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yans -nie mialam okazji Ci podziekowac:)

Chyba nikt nie napisal mi tak dlugiej wiadomosci cmok cmok cmok.

Wiesz na pewno zgadzam sie z tym ze takie"sprawdzenie" siebie typu ekg,usg,ukg itp pomaga,bo jak czlowiek nie wie to sie boi dwukrotnie.Tak jak wczesniej pisalam mam duzy cholesterol ,moj tata mial 2 zawaly i stad te mysli najgorsze...

Zawsze myslalam ze jak czlowiek rozumny,doswiadczony to potrafi sobie pomoc,ale to nieprawda.Ja znam siebie i wiem ze juz sie nie zmienie...za pozno...boje sie lekarzy boje sie badan nawet tych bezbolesnych...Ja jestem chyba naprawde chora ale na ...glowe..bylam wlasnie na weekendzie -zamiast odpoczywac to myslalam czy mi sie cos stanie ,czy mi sie kreci w glowie,a jak zaczely mnie piec policzki to od razu wizja wysokiego cisnienia....ehh...czlowiek naprawde czasem jest nawiedzony..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

Jestem tu nowa, trochę ciężko mi się jeszcze odnaleźć, ale mam nadzieję, że dam radę i rozmowy z Wami przyniosą zarówno mi ulgę (nie czuję się sama) jak i niektórym z Was (z nerwicą serca borykam się dłuższy czas i gromadzę pewną wiedzę, rozumiem cudze lęki).

Yans, ja również pragnę Ci gorąco podziękować za tak wyczerpujący post. To dzięki niemu postanowiłam się tu zalogować.

Zielonooka - doskonale rozumiem Twoje lęki. Znam ten ból. Ja także, gdy gdzieś się wyrwę to zamiast cieszyć się odpoczynkiem to zastanawiam się jak daleko jest szpital, czy zdążą przyjechać jak coś mi się stanie, czy mam zasięg w komórce, czy nie mdleje już etc. A policzki? Ech.. Też to znam, jak robi mi się ciepło na twarzy i robię się czerwona to od razu piszę scenariusze, że grozi mi zaraz wylew itd. A takie myślenie jeszcze bardziej mnie nakręca. Najważniejsze w takich sytuacjach (przynajmniej dla mnie) to w miarę regularne wizyty u kardiologa - by wiedzieć, że to nadal nerwica, a nie coś stricte z sercem. Wtedy w ataku paniki myślę o tym, że to na moje życzenie, że ja wcale nie umieram, że muszę przerwać ten głupi wir myśli, który pogarsza jeszcze sprawę.

Jejku... Wiecie, nie mam z kim pogadać o swoich problemach. Nigdy nie brałam udziału w takich forach, mam teraz ochotę napisać o swojej nerwicy wszystko i odpowiedzieć na posty każdego z Was... Wiem jednak, że nie mogę Was zanudzać. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i proszę o wyrozumiałość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od 11 lat czyli od poczatku mojej nerwicy mam problemy z sercem.To chyba nieodlaczny objaw.Mialam robione EKG kilkukrotnie i nic nie wychodzilo.Lekarze mowli,ze to na tle nerwowoym.Tez mialam rozne odczucia.Czesto mam,,szarpniecia'' serca i sie dlawie wtedy,lub uczucie,ze zaraz mi serce przestanie bic.Czasem bije jak oszalale i nie moge go spowolnic niczym i pozniej jestem wymeczona fizycznie.Kiedys w pracy tak mi ,,szarpnelo'',ze slabo mi sie zrobilo,opadlam z sil,a akurat masowalam klientke.Na szczescie ostatnio objawy tego typu to rzadkosc.W gorszych okresach mialam je codziennie.Lekarze tez mi dawali Propranolol i pomagalo.Chyba to jaka lekka arytmia.Moja kumpela w Liceum miala powazna arytmie i ciagle przez to opuszczala dni w Szkole.Tez miala taki ciezki czas wtedy.Ostatnio ja widzialam ,zyje:))I wyglada super :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Isabella_28, czy lekarze rokują, że możesz wyjść z tej nerwicy? Czy tak już ma być do końca życia?

Miewasz czasem bradykardię?

PS To co napisałaś o Twojej koleżance nastraja bardzo optymistycznie. Mi czasem nie chce się planować przyszłości bo czasem wydaje mi się, że i tak nie mam zbyt wiele przed sobą... Wiem, że to głupio brzmi... Ale właśnie kiedy słyszę, że ludzie albo wychodzą z tej nerwicy albo żyją z nią wiele lat i nic im nie jest to robi mi się lepiej na duchu...

Pozdrawiam ciepło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×