Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Ja mam do państwa pytanie.

Od jakiegos czasu mam dziwne objawy. Dużo sie przejmuję.

Pojawiły sie nocne zgrzytania zebami, bole szczeki i śa tak silne, ze az je czuje przez sen, ale ciezko jest je przerwac bo sie nie wybudzam.

w snie to mam wrazenie jakby mi mialy popekac zeby i sie wszystkie wykruszyc:(

Ostatnio spała obok mnie siostra i mowi ze az sie przestarszyla jak slyszala moje odglosy szczekania zebami, mlaskanie, tak jakbym probowała sie z czegos uwolnic.

mało tego, bola mnie kosci policzkowe i glowa, robilam tomografie juz 2 razy i nic nie wykazala, inne badania takze sa ok. tzn cisnienie, krew, zatoki etc.

 

Mieliscie cos takiego?

Bylam u psychiatry, dal mi dwaleki, Depakine Chrono 300 i rexetin. ale nie powiedziaono mi na co to, tylko po wysluchaniu moich płaczliwych opowiesci zapisala i tyle. przy tym miala bardzo smutna mine patrzac na mnie.

 

napiszcie cos.

czy ja umieram?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam do państwa pytanie.

Od jakiegos czasu mam dziwne objawy. Dużo sie przejmuję.

Pojawiły sie nocne zgrzytania zebami, bole szczeki i śa tak silne, ze az je czuje przez sen, ale ciezko jest je przerwac bo sie nie wybudzam.

w snie to mam wrazenie jakby mi mialy popekac zeby i sie wszystkie wykruszyc:(

Ostatnio spała obok mnie siostra i mowi ze az sie przestarszyla jak slyszala moje odglosy szczekania zebami, mlaskanie, tak jakbym probowała sie z czegos uwolnic.

 

Mieliscie cos takiego?

Bylam u psychiatry, dal mi dwaleki, Depakine Chrono 300 i rexetin. ale nie powiedziaono mi na co to, tylko po wysluchaniu moich płaczliwych opowiesci zapisala i tyle. przy tym miala bardzo smutna mine patrzac na mnie.

 

napiszcie cos.

czy ja umieram?

 

mdli cię ? brak apetytu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to co piszesz to gdzies czytalam ..bruksizm chyba sie nzywa

http://pl.wikipedia.org/wiki/Bruksizm

 

Bruksizm

Bruksizm (zgrzytanie zębami) to nadmierna, mimowolna aktywność mięśni żwaczy prowadząca do mocnego zaciskania zębów i tarcia nimi o siebie. Najczęściej występuje w czasie snu (sleep bruxism) i jest zaliczany do tzw. parasomnii, czyli podgrupy zaburzeń snu. Podobne zjawisko, być może odrębne od bruksizmu nocnego, może jednak występować także w dzień.

 

Rozpowszechnienie bruksizmu w zależności od źródeł ocenia się na 8%-20% populacji. Choroba częstsza jest w młodym wieku i u młodych dorosłych. Około 40 r. ż. rozpowszechnienie bruksizmu jest już mniejsze, a u ludzi starszych jest on rzadkością.

 

 

Etiologia

Przyczyny bruksizmu nie są znane. Uważa się, że rolę przyczynową albo czynników ryzyka mogą odgrywać:

 

 

•rodzinna predyspozycja

•przyczyny miejscowe (wady jamy ustnej, zgryzu, zmiany w stawach skroniowo-żuchwowych)

•przyczyny ośrodkowe: nieprawidłowości działania ośrodków korowych i podkorowych mózgu regulujących ruchy żuchwy, wzrost aktywności bioelektrycznej w czasie snu (tzw. zaburzenia wzbudzenia)

•gorszy stan zdrowia ogólnego

•płeć: bruksizm ma występować częściej u kobiet

•stres, samotność

•nadmierna wrażliwość na stres, osobowość lękowa

•objawy nerwicy, agorafobia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam... ostatnio rzadko cos pisze, powiem szczerze nie wiedzialem celu.. ostatnie dni gdyby nie to ze bralem cital.. zapomnial bym ze jestem chory , nie wiem czy to zmiana otoczenia..a moze fakt zblizajacego spotkania w sprawie terapi.. a moze po 10 tyg citalopram zacza dzialas jak powinien.. bylo fajnie i powiem szczerze myslalem ze z tym naprawde mozna wygrac nie walczac latami... do teraz , jakas chwile temu jechalem odwiezc znajomego , na dworze mega mgła , heh juz dawno takiej nie widzialem... widac moze na 2 metry... wszystko bylo ok ale w polowie trasy dopuscilem lęk do siebie i zaczelo sie , juz szczerze mowiac zapomnialkem jak to jest miec atak... serce walilo jak oszalale, balem sie ze moge miec zawal bol klujacy z lewej strony klatki p. spocone dlonie a teraz kula w gardle... i jakis podswiadomy strach ze nie zdaze do szpitala.. wracajac minolem szpital i nie zatrzymalem sie...moze tam by mnie uspokoili...ale boje sie jednego... wczesniej mialem tak ze ciagle wydawalo mi sie ze umieram... bylem w szpitalu kazdego dnia , nie potrafilem sie poruszac kiedy nie wiedzialem czy w poblizu bedzie szpital... czy z tego da sie wyjsc??co mozna zrobic podczas takiego lęku , naglego , jak sobie poradzic pozniej kiedy juz dotarlem do domu a lęk sie utrzymuje...??(mam teraz cisnienie 160/105 puls 120 --> nastepny czynnik ktory poteguje atak..., a najgorsze to ze jak juz nie wiem czego sie obawiam to zaczynam sobie roic jakies najgorsze nn ktore mnie spotkaly i juz wogole mam jazde... chce normalnie zyc i egzystowac... ale takie zycie to nie zycie...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek chciałby się też z kimś związać, ale jak tu się ładować z takim bagażem problemów do czyjegoś życia, jeszcze tym bardziej mężczyzna. Po 2 dawnych, krótkich związkach tylko się upewniłem, że najpierw trzeba uporządkować "własne podwórko".

Dobrze, ze nie probujesz leczyc swoich problemow zwiazkiem, jak robia niektorzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek chciałby się też z kimś związać, ale jak tu się ładować z takim bagażem problemów do czyjegoś życia, jeszcze tym bardziej mężczyzna. Po 2 dawnych, krótkich związkach tylko się upewniłem, że najpierw trzeba uporządkować "własne podwórko".
Dobrze, ze nie probujesz leczyc swoich problemow zwiazkiem, jak robia niektorzy.
Dokladnie tak - bardzo dobre podejscie. Zwiazek nie jest zadnym lekarstwem ani suplementem diety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Jestem tu nowa, potrzebuje się wygadać ludziom, którzy maja takie same bądź podobne problemy jak ja. mam wrażenie, ze ludzie, którzy nie są chorzy nic nie rozumieją, co przytłacza mnie jeszcze bardziej. W związku z tym zamykam sie w sobie.. bo po co cokolwiek mówić, jak rada brzmi 'przejdzie Ci'. A mi nie przechodzi..

Zaczęło się od tego, że zaczęłam mieć straszne duszności, a przy tym miałam wrażenie, że serce mi zaraz wyskoczy.. poszłam do lekarza rodzinnego, zrobił mi ekg, wysłał do kardiologia, potem zrobil mi cała serię badan na tarczycę, wątrobę etc. Wszystkie wyniki były w jak najlepszym porządku. Porozmawiał ze mną i stwierdził, że to najprawdopodobniej nerwica lękowa. Zapisał afobam. Brałam przez ok 3 tygodnie, pomagał mi na początku nawet myślałam, że z afobamem skończą się moje problemy na reszcie, tylko, że on zaczął działać coraz słabiej. Poszłam po kolejne opakowanie, tym razem do innej lekarki, bo mój lekarz miał urlop, powiedziała, że przepisze mi jeszcze jedno opakowanie, ale to już ostatnie, że mam sie zglosić do psychiatry, bo wpakuje się w coś gorszego - w uzależnienie.

We wtorek mam wizytę u psychologa i psychiatry. Strasznie się boję.

Jakiś miesiąc temu zostawił mnie chłopak, on ma swoje problemy plus nie wytrzymał moich lęków przed tym, że mnie zostawi.. Może gdyby nie ta cholerna nerwica to by mnie nie zostawił..

Wszystko straciło sens, ostatnio ciągle walczę ze sobą i ze swoimi myślami samobójczymi, nie mam już siły..

Mam chwile, gdzie widzę sens w tym wszystkim, że wierzę w to, ze pójde do psychiatry i że mi pomoże, ale są momenty kiedy zastanawiam się po co to wszystko, myślę o moim ex i o tym, że pewnie już niedlugo zobaczę go z inną, wolę wcześniej zejść z tego świata i zapamiętać tylko te dobre chwile..

Moje huśtawki emocjonalne wykańczają już wszystkich, nie dziwie się.. Ale nie potrafię sobie sama z tym poradzić..

Boje się, że w pewnym momencie nie wytrzymam. Wczoraj wykupiłam kolejne opakowanie afobamu, nie biore go, zostawilam na wszelki wypadek..

Mam straszne lęki, boję się być sama, boje się odrzucenia, ciemności.. Jakiś czas temu miałam sytuację, że przebiegłam 2.5 km w 15 minut, bo wydawało mi sie, że ktoś mnie śledzi.. Biegłam, płakałam, potykałam się i dalej biegłam.. Jak się ocknęłam, przestraszyłam się siebie..

Nie wiem, co mi jest.. Boje się przyszłości.. Boję się, że nie dam sobie rady..

To wszystko mnie przygniata. Jest mi niewygodnie sama ze sobą. Czuję do siebie wstręt, bo jestem jakaś psychiczna..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JA TEZ BOJE SIE wielu rzeczy ,jestem lękliwa i to bardzo , moja wyobraznia jest bujna.Tez kiedys biegalam bo sie balam wracajac po ciemku, boje sei ciemnosci,ludzi,publicznych wystapien, gryzoni, duchow..mam lęki przed wypadkami, przed smiercią, przed sytuacjami ,ze bede bardzo cierpie a nie bede mogal sie zabić.

mozna by wyliczac...

jetsem zniewolna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy z tego mozna sie yleczyc calkowicie??

 

Nie mam pojęcia - pewnie to zależy od różnych uwarunkowań - niekiedy tak, a niekiedy przynajmniej spadek natężenia nie zaszkodzi ...

ale może tutaj coś znajdziesz:

http://rzeszow.pcts.pl/arts/LECZENIE-NERWICY-lekowej-histerycznej-depresyjnej-pourazowej-narzadowej-neurastenicznej-i-natrectw-a1-8.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

angela_be Najważniejsze to znaleźć dobrego psychoterapeutę, z którym możesz regularnie spotykać się przez dłuższy okres czasu. Doraźna pomoc psychologiczna nie wystarczy, także leki nie rozwiążą wszystkich twoich problemów. Trzymam za ciebie kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Moja historia za długa, stanowczo za długa. Do tego od 2 lat samotna walka uzależnieniem od leków, walki z objawami i nauki bagatelizowania ich. Czasem jest lepiej, czasem gorzej. Jednak, nawet po tylu porażkach, nie mam zamiaru tracić czasu, ograniczać swoich możliwości i wszystkiego dobrego, co mogłoby mnie spotkać, gdyby nie nerwica.

Zaczęłam terapię, ale, co za ironia, jeszcze bardziej uświadomiła mnie w jakim stanie jestem... Ostatnio huśtawki nastroju dają mi popalić, nie wspominając o samopoczuciu.

Na dodatek czytanie tego forum uważam za jeszcze większe wkręcanie się w temat, ale mimo to zaglądam tu codziennie.

Współczuje Wam wszystkim... pisze tu tylu smutnych i biednych ludzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

angela_be

 

Wygląda na to ,że masz nerwicę. Ale to pewnie wiesz i po przeczytaniu tutaj tego co piszą inni wiesz ,że trzeba zacząć to leczyć, więc nie będę powtarzała tych oczywistych rzeczy. Chciałam Ci tylko napisać, żebyś przestała myśleć o tym facecie, który Cię w takiej chwili zostawił. Jeśli nie potrafił Ci pomóc i wytrwać, to nie masz czego żałować. Po co Ci ktoś taki, kto będzie z Tobą tylko wtedy gdy jest dobrze. Życie nie składa się z samych przyjemnych i łatwych chwil. Często zdarzają się niepowodzenia i trudne chwile i dopiero to jest prawdziwym sprawdzianem dla związku. Jeśli tak szybko się poddał i uciekł, to co był wart Wasz związek? Spróbuj spojrzeć na to w ten sposób. Nie był Ciebie wart , więc bardzo dobrze,że masz ten etap za sobą. Zacznij się leczyć i żyć dla siebie, a reszta z czasem się ułoży. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz dziewczyno zapewne nerwice,powinnas pojsc na terapie,co do lekow to ja niebralabym tego afobamu bo to szybko uzaleznia,moze popij sobie hydroksyzyne,to lagodny uspakajacz i nie ma takich skutkow ubocznych jak afobam,ale pamiętaj,ze to tylko leki,one same Cię z nerwicy nie wyprowadzą....a co do chlopaka..to sorry,ale nie ma tu kogo zalowac,okazalal sie zwyklym szczylem,ktory odchodzi jak zaczynają sie problemy,dobrze,ze odszedl teraz a nie wtedy jak mielibyscie dzieci....gdyby naprawde Cie kochal,to nawet jezeli nierozumialby Twojej choroby to niezostawilby Cie.Moj maz nie rozumie mojej choroby,mowi,ze jestem histeryczką,ale nie zostawia mnie,tkwi ze mną w tym gownie jakim jest newrica juz tyle lat a przecoiez moglby znalezc sobie normalną zone,z ktora mialby normaln zycie i dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...)Moj maz nie rozumie mojej choroby,mowi,ze jestem histeryczką,ale nie zostawia mnie,tkwi ze mną w tym gownie jakim jest newrica juz tyle lat a przecoiez moglby znalezc sobie normalną zone,z ktora mialby normaln zycie i dzieci.

 

Wiesz co Twoj mąż ma wiele racji.. Jestes Histeryczka.. jak zreszta 99% osob chorujacych na nerwice..ale jak powiedziala moja pani psych. nerwica to nie choroba..a dlaczego?? bo na nerwice sie nie umiera..jesli zrozumiesz te 2 rzeczy moze bedzie prosciej.. ja sie powoli tego ucze , wszystko w glowie kiedy zaczynam sie rozkrecac, a uwierz potrafie mowie sobie CHOLERNY HISTERYKU znowu zaczynasz.. smiech to zdrowie:) wysmiac lęk

pozdrawiam

 

ps. moc nie zawsze znaczy chciec..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam to moj pierwszy post tutaj.W skrocie opisze swoja historie.Zaczelo sie mniej wiecej w pazdzieniku 2008 roku, po kilku sytuacjach stresowych zaczelem miec silne stany lekowe,dziwne odczucia (cos jak "flashbacki" po narkotykach tj.rozplywanie sie obrazu, dziwne piski,myśli itp.) Doszedlem do wniosku ze cos jest ze mna nie tak tym bardziej ze lęki ograniczyly mnie mocno w kontaktach z innymi.Odczuwalem caly czas dziwny niepokoj i jakas blokade w relacjach z ludzmi,mimo ze wczesniej nie bylo czegos takiego,zawsze bylem usmiechniety,mialem mnostwo kumpli i lubilem sie dobrze "zabawic".Zdalem klase z mnostwem nieobecnosci i nieustannym krzykiem rodzicow ze jestem leniem,nie mowilem nikomu nic o tym bo uwazalem ze dzielenie sie swoimi slabosciami i zamartwianie innych jest dla lamusow.Nie wychodzilem z domu za duzo przez to stracilem "kolegow" i stalem sie bezzyciowcem i wlasciwie tak jest do dzis. W tym roku przestalem chodzic do szkoly, po kilku tygodniach nieobecnosci powiedzialem prawde mamie,troche pochodzilem do psychologow i psychiatrow na rozmowy ale nie zbyt mi to pomagalo mimo ze szedlem z dobrym nastawieniem.Po wnikliwej rozmowie obydwoje psychiatrzy mowili ze to przez regularne palenie marihuany haszyszu szalwii w okresie dojrzewania(chociaz nie ponad miare) i przez to pojawily sie te "flashbacki",dziwne stany lękowe itp. Rodzice sa na mnie wkurzeni i niezbyt rozumieja moje problemy(mysla ze jakbym sie zawzial to bym pochodzil i odzyl)moze przez to ze nie spowiadam sie jak sfrustrowana dziewczynka i do tamtej pory mialem raczej silna osobowosc. Dziś mam 17 lat i nawet na silke sie boje pojsc 3 razy w tygodniu.Siedze w domu bebzun mi rosnie i ogladam codziennie pierwsza milosc.Do szkoly nie chodze.Stracilem marzenia,ktore moze kiedys mialem, dzis jedyny moj cel to kupic ramke fajek na dzien bo jak nie mam to lapie mnie ku*wica a nie nerwica.Moze jestem sadysta,ale zrobilo mi sie troche lepiej jak zobaczylem ze tyle ludzi ma podobne problemy jak ja,Przepraszam:).

Sadysta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W styczniu skończyłam terapię grupową, przestałam brać leki. Okazuje się że nie potrafię sobie radzić sama z nerwicą. Zwolniłam się z pracy gdyż uważam że ona jest powodem moich lęków. Znalazłam nową pracę i zdołałam przepracować miesiąc. Nadszedł dzień kiedy nie potrafiłam , nie miałam siły wstać z łóżka. Przez kolejne dni to samo, bieda wstać o normalnej porze a jak już wstaję to pojawia się lęk i objawy somatyczne związane z sercem, nastrój fatalny, w ciągu dwóch tygodni tylko jeden dzień był taki, że miałam energię do życia. Wieczorem lepszy nastrój niż w dzień i każdego wieczoru obiecuję sobie że muszę od jutra wziąć się w garść ale rano wszystko jest do d. Dowiedziałam się na terapii skąd biorą się lęki, mówię sobie że nie ma zagrożenia ale to nie chce działać. Czy znów będę mogła normalnie żyć?Kiedy? Zapisałam się do psychiatry znowu. Czy jet ktoś kto brał udział w terapii grupowej i wyszedł z nerwicy na dobre?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może tym razem spróbuj terapii indywidualnej? Czasem jak jedno nie działa, trzeba spróbować drugiego. Ja osobiście uważam terapię grupową - przynajmniej w nerwicy lękowej - za chybioną. Raz że terapeutą się "trzeba dzielić" z innymi, dwa nie wiem jak rozmowa z drugim "zlęknionym" może mi pomóc. Raczej by mnie w większe lęki wprawiała. No ale to tylko moje zdanie, są pewnie tacy którym lepiej robią grupy wsparcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

obok jest inny dzial - "Kroki do wolnosci" - poczytaj. Poszukaj.

Probowalas sobie wmowic "nie ma zagrozenia" - to nie ma szans zadzialac. Tak samo jak jedni boja sie mysz, a inni nie. Bez sensu jest tlumaczyc komus "przeciez nie ma sie czego bac". Boisz sie czegos i juz. Kluczem do wyjscia z nerwicy jest akceptacja tego co sie aktualnie dzieje. Nigdy nie bylem na terapii grupowej, ale mysle ze jakbym kiedykolwiek byl, to moje wyjscie z nerwicy bylo by znacznie szybsze. Dlaczego?? Bo jedna z rzeczy z ktorymi sobie najbardziej nie radzilem byl strach przed tym ze ktos sie dowie ze mam nerwice i "cos ze mna nie tak" Glupi bylem - bo pozniej wystarczylo ze ludzie sie sami dowiedzieli - a mi nagle strach przed tym minal.

 

Pomysl sobie co jest powodem twojego strach w pracy? Czego sie boisz najbardziej. Krzykow szefa, tego ze cos zle zrobisz, cos zawalisz, ze bedziesz miala atak nerwicy i ludzie cie uznaja za wariata/tke??

Nie wazne czego sie boisz - wazne ze sie boisz. Teraz chodzi o to, by o swoich lekach pogadac, niewazne czy indywidualnie czy grupowo. Dowiesz sie wowczas, ze np szefa trzeba traktowac przez palce, bo kazdy sie drze w pracy, ze bledy popelnia kazdy, ze nerwice na swiecie ma miliardy ludzi, a tak wogole to nie wiadomo kto w dzisiejszym swiecie jest normalny a kto nie:D

Humor, luz, akceptacja. Drogi do sukcesu. Kroki do wolnosci.

pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dużo zależy od naszej osobowości, od celu jaki się chce osiągnąć. Niektórzy wybierają drogę oswojenia z lękiem i jego objawami. Starałem się, ale nie potrafiłem tego zaakceptować. Chciałem odzyskać siebie sprzed nerwicy, nie czuć żadnych objawów, żadnego lęku. Próbowałem różnych rzeczy, wreszcie znalazłem odpowiednią terapeutkę. Dziś nerwica jest przeszłością. Zniknęły wszystkie objawy, została mi tylko niewielka arytmia serca (przy zdenerwowaniu, stresie zdarza mi się czasem odczuć jeden, dwa dodatkowe skurcze serca) którą traktuję bez emocji, jak coś normalnego. Ledwo to zauważam. Dla mnie metody kognitywne typu "pokochaj swoją nerwicę" to absurd, więc polecam psychoanalizę. Strach w pracy może brać się z powodów, które nie są tak oczywiste dla zwykłego człowieka, potrzebny jest specjalista, co młodość zmarnował w bibliotece nad dziełami Freuda, Junga i wszystkich ich następców ;) Nie wiem co Tobie najlepiej pomoże, nie wie tego nikt na tym forum. Musisz sprawdzić sama - dlatego zachęcam do próbowania na różne sposoby :)

Powodzenia w wysiłkach o lepsze jutro!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki że się odezwaliście. Ja mam problem z akceptacją tego co się dzieje, to prawda. wszystko biorę za bardzo do siebie. Jestem typem człowieka ,który nie chce popełniać błędów a jak już coś zrobię nie tak to przeżywam to przez dwa tygodnie.Ciągle pojawiają się myśli, że byłoby inaczej gdyby...... Jak zaakceptować stan rzeczy???????? Gdy ktoś "pochwali " moją decyzję wtedy staję się spokojna. to tak jakbym odzyskiwała wiarę w siebie. a w pracy to chcę być chyba supermenem co jest niemożliwe i to wiem ale jednak objawy się pojawiają. Pozdrawiam

 

[Dodane po edycji:]

 

Dzięki że się odezwaliście. Ja mam problem z akceptacją tego co się dzieje, to prawda. wszystko biorę za bardzo do siebie. Jestem typem człowieka ,który nie chce popełniać błędów a jak już coś zrobię nie tak to przeżywam to przez dwa tygodnie.Ciągle pojawiają się myśli, że byłoby inaczej gdyby...... Jak zaakceptować stan rzeczy???????? Gdy ktoś "pochwali " moją decyzję wtedy staję się spokojna. to tak jakbym odzyskiwała wiarę w siebie. a w pracy to chcę być chyba supermenem co jest niemożliwe i to wiem ale jednak objawy się pojawiają. Pozdrawiam

 

[Dodane po edycji:]

 

Myślę też sobie ,że gdyby przyszły pracodawca wiedział że mam nerwicę to mógłby mnie nie zatrudnić. Po co? żeby nie być pewnym czy sobie poradzę? Jak przekonać go że to choroba z którą można pracować. Ja nie "chwalę" się że mam nerwicę. A na terapii grupowej wszyscy sobie równi bo sami nerwicowcy. Jak na razie to wygląda tak jakbym była uczulona na pracę. wczoraj byłam tylko zarejestrować się w biurze pracy i przed wyjściem z domu trzęsawka strach. przed wejściem do biura totalny strach . :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie metody kognitywne typu "pokochaj swoją nerwicę" to absurd, więc polecam psychoanalizę.

Calkowicie sie z tym zgadzam. Nie da sie jej pokochac, bo nie ma czego. Ale wlasnie chodzi o ta akceptacje, pewne przyzwolenie - jak ty nie zwracasz uwagi na dodatkowy skurcz serca. Nie zwracajac na to uwagi nie myslisz o tym, a wiec nie denerwujesz sie tym czy cos ci jest czy nie, jestes bardziej na luzie - bedzie to bedzie, nie to nie. Dzieki temu skurczow pewnie masz co raz mniej. Ja tak mialem z wymiotowaniem - ale w pewnym okresie wymiotowalem 3 razy w tygodnu... i przyzwyczailem sie... wiedzialem ze jak bedzie mi niedobrze to zwymituje i bedzie ok. Kupowalem sobie tylko wtedy wiecej jogurtow i mlecznych rzecy zeby nie nabawic sie problemow z przelykiem czy zoladkiem. Okazalo sie, ze jak tylko przestalo mi przeszkadzac czy zwymiotuje czy nie, to przestalem wymiotowac. (no, jak sie opije to wymituje:D)

 

Jak najbardziej polecam psychoterapie. Ja mam za soba parenascie spotkan. Zawsze jest fajnie, bo w ogole psycholog to osoba dla ktorej nie dziwne sa rzeczy z ktorymi przychodzimy i nie slyszy sie negatywnych komentarzy itd. Niemniej jednak, rozmowa taka pomaga, bo psycholog jest osoba ktora wskarze ci zrodlo twoich problemow. I jak bylo w moim przypadku...dowiedzialem sie ze jestem zbyt ulegly i konformistyczny... inaczej rzecz biorac to D**** ze mnie a nie chlop:) Nie jest milo dojsc do takiego wniosku, nie jest fajnie wiedziec o tym... ale sama swiadomosc takiego faktu, pozwala na to, bysmy zwracali uwage na to jak w danych sytuacjach sie zachowujemy i zmienic nasze postepowanie, ktorym nauczylismy sie reagowac w pewnych sytuacjach.

 

Znowuleki - jestes perfekcjonista. To bardzo czeste u nerwicowcow - wszystko jak najlepiej, wszystko super, bezblednie, wspaniale. Znam to, bo mialem to samo. Wynika to chyba z niskiej samooceny. Problemem moze byc u ciebie to co myslisz o sobie, to jak siebie widzisz, jak sie oceniasz.

Bledy to normalna sprawa...kazdy je popelnia. Gorzej, jak sami stajemy sie dla siebie sedziami i potepiamy sie za kazdy blad. Wiadomo ze nikt nie chce ich popelniac, ale one sa nieuniknione - bez bledow nie bylo by postepu. NIgdy nie lubialem Giertycha, ale jedno jego zdanie zapadlo mi w pamiec "nie popelnia bledow tylko ten, co nic nie robi" - wspaniala mysl!

 

Twoim problemem moze byc rowniez konformizm. Byc moze jestes za bardzo ulegla? Bylabys wowczas dosc podobna do mnie w tym. Wowczas zadanie jakie staloby przed toba, to po 1 zaakceptowac wlasna osobe, siebie takim jakim sie jest, a nie jakim sie byc powinno, a po 2 stawiac na swoim i robic to co sie tobie podoba, a nie to co inni wymagaja.

Ja od swojego psychologa usluszalem, ze np zachowuje sie tak, ze probuje odgadnac jakie ludzie maja zyczenia w stosunku do mnie i je spelnic. Okazalo sie to prawda. Teraz zmieniam ten fakt ciagle od dluzszego juz czasu.

 

 

A co do nerwicy w pracy...hmm... po 1 nerwica to nie choroba. Tak dlugo jak normalnie bedziesz pracowac, nikogo w pracy nie bedzie za bardzo obchodzilo czy masz nerwice czy nie. Ale mozesz miec inny problem - twoja nerwice/ lęk w pracy moze powodowac fakt ze masz nerwice. Starajac sie ja ukryc, mozesz napedzac sobie lek przed tym, ze ktos to odkryje. (takie bledne kolo)

Proponuje ci podzielenie sie tym ze masz nerwice i problemy z kims - przyjaciolmi, rodzina etc. Wowczas zobaczysz, ze to nic strasznego, bo ludzie to zaakceptuja (jezeli masz normalna rodzine/przyjaciol), za chwile zapomna (jak bylo w moim przypadku - a ja myslalem, ze to bedzie konec swiata jak sie ktos dowie ze np bylem u psychologa).

 

No i wejscie do biura...jak piszesz totalny strach. Ale czego sie boisz? Sa ludzie ktorzy nie pracuja cale zycie i olewaja system, zyja z zasilkow, kabinuja etc. Jak napiszesz wiecej szczegolow czego dotyczy twoj lek, to bedzie mozna ci pomoc.

 

Idz na psychoterapie - bo po co sie meczyc. Samo nie przejdzie. Ale mowie ci, naprawde warto, bo nerwica to cos, co mozna pokonac i zyc normalnie jak wszyscy. Nie wczytuj sie w to forum za bardzo - bo to jedna z cech nerwicowcow - zastanawiac sie nad soba, rozgrzebywac rany, opisywac swoje stany, a nie robic nic zeby przeszlo. Szukaj tylko watwow w krokach do wolnosci - tam jest prawdziwa kopalnia wiedzy i ludzi, ktorzy przeszli nerwice i chcialo sie im jeszcze cos napisac o niej dla innych.

pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eldruto,

 

No właśnie......ja w pracy popełniałam i jeszcze popełniam taki błąd: nie mówię o tym co mi się nie podoba swoim pracownikom. Zaczęłam to robić od niedawna.Chyba sobie uświadomiłam jedną rzecz-tlumiłam złość i gniew w pracy. A to spowodowalo,ze tłumiłam ją wszędzie. Nie mówię,ze to jedyna emocja czy konflikt, który w sobie mam.

Zajmuję kierownicze stanowisko trzeci rok. W pracy jestem najmłodsza.Nieraz głupio mi było zwrócić uwagęproacownikowi......dlaczego? Bo był (jest) starszy ode mnie. Krew zalewała mnie od srodka, ....mimo to...nic nie mówiłam. Ostatnio znów złapałam się nad taką sytuacją.....przyszedł do mnie rodzic jednago dziecka, żeby załagodzic sprawę zaczęłąm przytakiwać, uspokajać. A najchętniej to powiedziałąbym mu tak: wypierd....j pan mi stąd, nie zgadzam się z tym o czym pan do mnie mówi., najpierw niech pan zrobi porzadek ze sobą , a potem zacznie mnie uczyc co ja mam zrobić. Wiem...chamskie to jest, zero kultury, ale tak mnie rozzłościł,że to właśnie miałąbym ochotę powiedzieć.

I mam niedosyt. Ta sobie myślę,że poproszętego rodzica dziecka na rozmowe i jeszcze raz mu wyjaśnię co ja sądzęna temat, który poruszył.Nie chce tu pisac o co poszło.

Powiem tylko tyle,ze nie kazde dziecko musi uczestniczyc w jakimś konkursie czy turnieju bo nie kazde dziecko jest we wszystkim dobre. U dziecka trzeba rozwijac to .....w czym sobie daje radęw czym sie wyróznia. To,że jest w czymś gorsze...tego nie utrwalać w nim. Zresztą konkurs jest po to,żeby w nim brały udział najlepsi.

Ale wracam do tematu......jest wiele plaszczyzn w pracy........w których zrobiłabym rewolucję. Dlaczego nie zrobię? Bo nawet jak zaczynam cos zmieniać....to i tak wzbudza to we mnie nowe emocje. Jest to dla mnie cośnowego....i dlatego wzbudza lęk, czujęsięniepewna. Ale jedno jest pewne-muszę próbować. Nie mogesię dać manipulowac.

Wcześniej chciałam być poprostu ludzka, ale przyjelam postawe Matki Teresy. A ludzie sa rózni.

Dobrze chociaz ,ze sobie zdałąm z tego sprawę. Teraz nadszedł czas na zmiany w tym zakresie. Chciałabym być konsekwentna i wytrwała w tym co zamierzam. Inaczej nie mogę.........bo mnie zjedzą w butach.

Fajny temat. Piszesz,że masz za sobą parenaście spotkań. Ja mam paredziesiąt, a wydaje mi się,że stoje w miejscu, że czasami sie cofam.Że nic mi to nie daje. Ale to chyba normalne-takie myślenie co?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eldruto, ja nie wiem czego tak naprawdę się boję. Mam wrażenie że sprawy które muszę załatwić mnie przerastają. Może chodzi o to że w podświadomości nadal chcę być dzieckiem i chcę żeby ktoś mi pomagał albo był obok. Był czas kiedy przerastały mnie zwykłe obowiązki domowe, miałam wrażenie że gotowanie obiadu zajmie mi mnostwo czasu ,wtedy nie miałam chęci cokolwiek robić . Teraz jest lepiej daję radę w domowych obowiązkach ale nie może to być narzucone przez np męża. Muszę cokolwiek robić w swoim tempie i w wybranym przeze mnie czasie. A w pracy niestety trzeba się podporządkować np kierownikowi, wysłuchiwać jego uwag, i i to jest wkurzające. Myślę że masz rację , pisząc że chce ukryć nerwicę w pracy. Nie myślę o tym w ten sposób ale może to dzieje się podświadomie. Być może zachowuję się wtedy sztucznie? nie wiem. W kontaktach z ludżmi chociażby w pracy pohamowuje swoje emocje, może dlatego wracają lęki. Nie mam odwagi powiedzieć komuś że nie podoba mi się jego zachowanie. A może dobrze robię nie krytykując osoby, która żle zachowuje się w stosunku do innych osób , nie dotyczy to mnie, ale ja jestem tego świadkiem. Co o tym myślicie? Może powinnam być więcej egoistyczna, a nie mieć potrzebę pomagać innym. Jeżeli osoba zainteresowana nie odpiera ataku , to po co ja chcę sie wtrącać. Powinnam zacząć wyrażać swoje zdanie niezależnie od konsekwencji.,? miałam chęć powiedzieć w pracy kierownikowi co myślę w danym temacie, ale tego nie zrobiłam w obawie że np mnie zwolni { pracowałam tam zaledwie tydzień czy dwa} pracownice z dłuższym stażem nie odezwały się na pretensje kierownika więc dlaczego ja mam się narażać. hamuję swoje zachowania emocje i stąd może te lęki.

Masz rację co do tego że sama siebie oceniam, a nawet katuję za dokonane decyzje. i to trwa długo ,wtedy potwornie żle się czuję. Często zastanawiam się jak mnie odbierają inni.

Moim problemem jest to że chcę aby wszyscy mnie lubili. A przecież jest to niemożliwe.

Jestem chyba łatwym obiektem do manipulacji.

Byc kierownikiem i nie wyrazać swojego zdania to straszne. Tez to przerabiałam. Wolałam sama coś zrobić , po kimś coś poprawić zamiast upomnieć podwładną.

Widzę że muszę na co dzień zwracać uwagę na to jak zachowuję się w różnych sytuacjach i zmieniać to. Tylko w życiu codziennym nie jest to łatwe, bo przecież nie potrafię przewidzieć zachowania ludzi i obmyślić sobie jak wtedy zareaguję. A moje reakcje są spóżnione. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×