Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy czujecie się lubiani i akceptowani?


ewaryst7

Rekomendowane odpowiedzi

hej , w sumie tak czytam te posty i mi trochu lepiej wiedząc, że aż tylu nas jest. To trochę ściąganie w dół ale działa. Ja już tak długo mam depresje i nerwice ze nie pamietam kiedy się zaczęło. Chyba jak miałam około 10 lat a mam teraz prawie 30-kę. Z depresja jakoś sobie radze sama, po tylu terapiach chyba mój facet okazał się najlepszym lekarstwem. Najgorzej jest z nerwicą, boję sie ludzi i walka z tym jest ciężka. Udaje oczywiście żeby nie wyszło ze jestem słaba, chociaż coraz częściej nie boje sie do tego przyznawać. Żal mi ze nie mam przyjaciół, chłopak tez ubolewa nad tym ze nie mamy z kim sie na piwko umówić i ja wiem ze to moja wina. Odpycham ludzi. Jestem lubiana, czuje to ale stwarzam wokół siebie takie pole ze nikogo nie wpuszczam. moje relacje z ludźmi są płytkie, przyjazne ale płytkie. moje reakcje są takie ze jak kogoś poznaje to mam taki słowotok i jestem tak towarzyska ze ludzie sa mną zachwyceni, a jak tylko ktoś wyciągnie do mnie rękę po cokolwiek to ja mam panikę. od znajomych nawet telefonów nie odbieram bo sie boje ze będą sie chcieli umówić. I te wieczne kłamstwa... Cały czas coś wymyślam żeby tylko sie nie tłumaczyć. Nic nie umiem załatwić przez telefon, a jak mam iść do jakiegoś biura czy coś to jest to dla mnie klęska. Wyprawa na pocztę mnie tyle kosztuje ze nie da sie tego opisać. Skrywam oczywiście to wszystko jak sie da i mało kto zauważa moje problemy. Tak bardzo chciałabym osiągnąć cos w życiu, marze o własnej firmie, ale przecież ja nie dam rady. Za wiele barier nie do przeskoczenia. I jeszcze te natrętne myśli, wieczny bałagan, natłok chaosu który mnie meczy. tak nie da sie żyć. nie umiem sie z niczego cieszyć. niby mam dobry humor, ale zawsze znajdę jakieś "ale". niestety moja opoka - chłopak tez chyba zaczyna sie kruszyć, nie rozumie mnie. ma do mnie pretensje ze spalam za sobą mosty, ze nie umiem sie cieszyć życiem, ze jestem marudna i dzika. Cos czuje ze mi tak cale życie przeleci a ja tak tego nie chce. Poszłabym do psychoterapeuty bo to chyba byłaby jedyna możliwość wyleczenia sie ale nie stać mnie nawet na półroczną terapię, po prostu mnie nie stać. Tak marze o jakimś sukcesie i o tym żeby dobrze o sobie myśleć ale juz tyle lat minęło i nic sie nie zmienia, tak mi przykro ze jestem skazana na porażkę. takie to żałośnie smutne i tak prawdziwe. Przekreślone marzenia na starcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewaryst7, zatrzymaj się, stań z boku, spójrz na swoje życie, dlaczego Cię wszystko męczy, skąd wiesz czy jutro nie istnieje, jesteś w stanie przewidzieć przyszłość? Czy jesteś w stanie zagwarantować, że nie nastąpi w Twoim życiu chwila, która może zmienić szybko? Czy ręczysz za to, że mimo ciężkiej pracy nad sobą efektów nie będzie? Skąd ta bezsilność? Kiedy zakładasz, że będzie źle, oczywiście że tak będzie. Bo nie trzeba zazwyczaj nic robić, żeby było źle. Po co w ogóle coś robić, jeżeli nie ma szansy na to, że będzie dobrze? A może spojrzeć na to z drugiej strony? I nic się nie zmienia w mgnieniu oka. Nikt nie zapadł w nerwicę w ułamku sekundy, nikt z niej w ułamku sekundy nie wyjdzie. Potrzeba na to czasu. Pomyślcie o osobie, która nie może chodzić. Marzy o tym, aby móc samodzielnie postawić pierwszy krok. Ale marzenia same się spełniają tylko w filmach z uroczym, słodkim happy endem. Czasem miesiące, lata ciężkiej pracy, olbrzymiego wysiłku, wielu prób psychiki i siły woli owocują, że taka osoba stawia pierwsze, chwiejne kroki. Z czasem jeśli nie zaprzestaje walki jest coraz lepiej. Trzeba taką osobę pytać, czy warto było? Nie muszę chyba mówić jaka jest odpowiedź takiej osoby. Co byś zrobiła, gdybyś wpadła do głębokiego jeziora? Nie ważne, czy umiesz pływać czy nie, pierwsze co robisz to podejmujesz się energicznego wysiłku próbując utrzymać się na wodzie. Krzyczysz, oczekując na czyjąś pomocną dłoń. Niestety prawda o wielu osobach na tym forum jest taka, że (przyrównując ich depresję, nerwicę do takiego jeziora) nie podejmują się żadnej reakcji, kulą się, zamykają w sobie i idą na dno. Bezwładnie. A walka z tym to naturalny odruch, którego się ŚWIADOMIE pozbawiacie, bojąc się podjąć wysiłek, stawić czoła problemowi. Taka brutalna prawda. A recepta nie jest skomplikowana, strach trzeba przełamać. Jak? Po trochu, ale dążyć do tego żeby było lepiej. Jeśli boisz się wyjść gdzieś, to staraj się to zrobić. Raz zatrzymasz się w połowie drogi do drzwi, potem może pod drzwiami, następnym razem je otworzysz. Może po paru próbach będziesz w stanie wyjść na chwilę przed dom. Powiesz że to nic? To jest COŚ. Bo jesteś dalej niż na początku. I możesz zabrnąć o wiele dalej, jeśli tylko będziesz chciała. Po prostu PRÓBUJ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IceMan, dziękuję..widzisz ja bardzo chcę żyć, ale jest ktoś kto mi na to nie pozwala.Każdego dnia , dręczy mnie i poniża.Jest silny.Bardzo silny.Potrafi świetnie grać....moją ofiarę.Na ulicy jest uśmiechnięty i mily a domu... potwór.Próbowalam walczyć ,ale zawsze z nim przegrywam...Ja -żałosny strzęp człowieka i on...elokwentny , uprzejmy.Nawet dzisiaj powiedział mi , że mnie zniszczy.BOJĘ SIĘ.bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

motylcio, rozumiem cię doskonale .Nerwica generalnie w jakiś dziwny sposob wplywa na naszą samoocene...A uciekanie przed ludzmi , to już katastrofa.Też tak mam .Czasem bardz chcę być z kimś , ale najczęściej wolę samotność, w ktorej też jest mi żle....I tak w kołko .powinnam ci powiedzieć ;wyjdz do ludzi... ale to nie jest takie proste...pozdrawiam was serdecznie kochani.Fajnie , że jesteście .:)

A może to jest tak, że ta cała nerwica bierze się z poczucia niższej wartości i wielu kompleksów, które zazwyczaj się ma, gdy inni krytykują np. twój wygląd. Wiesz ewaryst7 mam podobnie, jak mam juz gdzies wyjść,to potem myślę, że może lepiej nie, bo jeszcze komuś zrobię krzywdę. Tylko, że w samotności objawy się jeszcze bardziej nasilają. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewaryst7, o takich ludziach jedno wiem, że ciężko z nimi walczyć. Bo potrafią zniszczyć, zmiażdżyć, pozbawić jakiegokolwiek poczucia wartości siebie. Ale jest pewien sposób, trochę to jak wyzwolenie od takiego człowieka. Ignorować, sprowadzić tą osobę do poziomu co najwyżej równej sobie, nie silniejszej, nie ważniejszej, wcale nie lepszej pod tymi względami pod jakimi wydawałaby się lepsza. Często coś takiego okazuje się prawdą. I przede wszystkim rób to co uważasz za najlepsze, jeżeli ta osoba jest dla Ciebie tak okrutna, nie przykładaj do niej uwagi i zajmij się sobą. Może ktoś powie że to egoizm, ale po co zadręczać się kimś, kto nie przykłada do nas uwagi? Pamiętaj o swojej godności, wartości, pokaż na co Cię stać i nie chowaj się w cieniu tego człowieka. I życzę Ci żeby to się udało...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewaryst7, o takich ludziach jedno wiem, że ciężko z nimi walczyć. Bo potrafią zniszczyć, zmiażdżyć, pozbawić jakiegokolwiek poczucia wartości siebie. Ale jest pewien sposób, trochę to jak wyzwolenie od takiego człowieka. Ignorować, sprowadzić tą osobę do poziomu co najwyżej równej sobie, nie silniejszej, nie ważniejszej, wcale nie lepszej pod tymi względami pod jakimi wydawałaby się lepsza. Często coś takiego okazuje się prawdą. I przede wszystkim rób to co uważasz za najlepsze, jeżeli ta osoba jest dla Ciebie tak okrutna, nie przykładaj do niej uwagi i zajmij się sobą. Może ktoś powie że to egoizm, ale po co zadręczać się kimś, kto nie przykłada do nas uwagi? Pamiętaj o swojej godności, wartości, pokaż na co Cię stać i nie chowaj się w cieniu tego człowieka. I życzę Ci żeby to się udało...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IceMan Twoje teksty sa tak naiwne, że masakra. Mam wrażenie, że filozof grecki z Ciebie pełen nadziei, nie mający zbyt wiele styczności z rzeczywistością. Gdyby zycie było takie proste i tak łatwo jak radzisz można by było poradzic sobie z problemami to nie było by tej strony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz lepszy sposób? Ja jakoś sobie radzę, jestem tu tylko dlatego że admin mnie tu wziął na zastępcę, jak mam czas to coś napiszę. Przeszkadza? Zapewne jeśli tu siedzisz to dlatego że masz ze sobą problemy. Proszę bardzo, pole do popisu wolne, napisz jak sobie radzić i jakie są wspaniałe efekty twojego działania. Najbardziej naiwne jest podejście: "jest fatalnie, z niczym sobie nie radzę, wszystko jest do dupy, o-la-boga pomóżcie mi, albo lepiej nie bo i tak nic mi nie pomoże, tylko się tu poużalam nad sobą". Bardzo dobrze napisałaś, że życie nie jest proste. Ja tylko próbuję na różne sposoby przemówić do niektórych osób, że radzenie sobie z tym życiem nie polega na poddawaniu się temu co nam nie pasuje/szkodzi, chowaniu się po kątach, płakaniu, narzekaniu, użalaniu się, rzucaniu pretensjami do Boga jak to jesteśmy pokrzywdzeni tylko na stawianiu czoła temu życiu. Jeśli się z tym nie zgadzasz - krzyżyk na drogę i powodzenia życzę. I miłej nocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

radzenie sobie z tym życiem nie polega na poddawaniu się temu co nam nie pasuje/szkodzi, chowaniu się po kątach, płakaniu, narzekaniu, użalaniu się, rzucaniu pretensjami do Boga jak to jesteśmy pokrzywdzeni tylko na stawianiu czoła temu życiu.

Zgadzam się całkowicie z Tobą IceMan,ja stary narzekacz przyznaje racje bo sam zrozumialem,że dopóki nie zaczne walczyć z tym co mi nie pasuje...nie osiągne niczego,nadal będe na dnie.Teraz właśnie zaczynam walkę i nie odpuszcze ;).Oczywiście,trudno,bardzo trudno jest wydobyć z siebie silę do zmian w naszym życiu,zwłaszcza jeżeli te zmiany dotyczą relacji,życia z innymi ludżmi....ale każdy z nas jest w stanie zmienić swoje życie na lepsze...KAŻDY...ale musimy nad sobą pracować,przelamywać lęki związane z różnymi sprawami,czy też osobami, i przede wszystkim nie poddawać się.....jeszcze raz napiszę:wiem,że to wszystko nie jest łatwe...ale osiągalne ;)

 

Asiula81 mam taką dobrą rade,nie atakuj w ten sposób innych użytkowników i ich poglądów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z przedmówcami. Chociaż życie to nie bajka, to nie wolno się poddawać. Jak w utworze Mylovitz :

"Po co ten stres, myślisz, że nie masz nic

Każdy ma - nawet ty

Czasem trzeba to po prostu znaleźć

Miłość, noc i deszcz, życie też

Dla tego warto starać się

Powiedz, czy naprawdę nic nie jesteś wart

Znajdź to w sobie, tak

Nie poddaj się, bierz życie jakim jest

I pomyśl, że na drugie nie masz szans"

Trzeba zawsze iść do przodu, choćby nie wiem co. Nie wiem po co pisać, że czyjeś poglądy są naiwne. Co jest lepsze asiula81 "filozofia optymizmu" czy "przewlekły pesymizm"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewaryst7, Kochana jestem z Tobą i mocno 3mam kciuki.Też mieszkałam z kimś takim jak Ty,19 lat,pozniej rok przerwy i życie rzucilo na moją drogę kolejnego osobnika,który skutecznie niszczył mnie,zatruwał mi życie.Po raz kolejny musiałam zwiewać..i po raz kolejny zaczynam wszystko od nowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere,

 

Może być też tak,że jesteś z osobami o podobnym sposobie bycia,myślenia itp.....tylko,że sobie tego wcześniej nei uświadomiałaś. Nie chce napiać,ze odgywałaś ofiarę chociaż tego nie chciałaś. Dlatego warto jest przypatrzeć sie sobie dlaczego tak się dzieje. A jak nie umiesz wyciągnąć wniosków....to terapia jest najlepszym rozwiązaniam. Ale Ty już na nią uczęszczasz.

Dobrze komuś sie radzi........a sobie najcieżej pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, Moniko,nie wiem naprawdę czy kwestią wyboru była matka alkoholiczka,która tłukła mnie pogrzebaczem ,smyczą i za włosy wyciągała z łóżka o 3 w nocy by zlać mnie za źle spakowany tornister.Nie związałam sie z nią z chęci,ani z powodu podobienstwa,poprostu sie jej urodziłam-i takie życie przyszło mi wieść.Nie narzekam.Do Ewy napisałam,bo wiem co czuje,potrafię zrozumieć gdy nie mamy wpływu na kogoś kto nas regulkarnie niszczy.

Nie uważam bym "odgrywała rolę ofiary",poprostu kiedyś nią byłam.Tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czuję się lubiana bo wszyscy bardzo mnie wspierają . Jednak moja dobra koleżanka ma z tym problem, który właściwie jest absurdalny bo tylko ona ma takie odczucia a przez otoczenie jest odbierana jako sympatyczna dziewczyna. Przestańcie przejmować się czyimś zdaniem, postrzegajcie siebie jako wartościowych ludzi to inni też będą;) To czasem tylko wasze odczucie, które pogarsza wam jedynie samopoczucie i samoocenę. Wiem że to trudne ale dostrzegajcie w sobie zalety. Ja kiedyś wypisałam sobie na kartce moje wady i zalety(też się z tym problemem borykałam) i wady zaczęłam "usuwać". Poczułam się lepiej gdy byłam świadoma tego co robię źle i mi to pomogło, bo dzięki temu jak siebie postrzegamy wzrasta lub obniża się nasza samoocena, nie dajcie sobie wmówić że jesteście najgorsi itp. Jesteście wspaniali bo macie wrażliwą duszę a to jest zaletą !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem na pewno , ze ja należe do osób , które muszą sie starać aby zdobyć akceptację .Nigdy nie przyciągałam ludzi jak magnes..Ale , da się z tym żyć.

Otóż to. Zawsze warto się starać. Ja też może nie mam jakiegoś wianuszka licznych znajomych. Fakt, ze trochę nadrabiam netem ale mimo to. Też kiedyś mi się wydawało, ze jestem taki beznadziejny i w ogóle. Kiedy jednak inni mówili mi, ze chory jestem, ze tak gadam. Kiedy mówili mi, że potrafię to czy tamto czego inni nie potrafią to dawało takie małe bodźcce do samoakceptacji i uwierzenia w to, że naprawdę tak jest. Kiedy już osiągnie się ten etap akceptacji można wyjść dalej aby pracować nad sobą. ;) A niestety sytuacji i osób nieprzyjemnych dla nas nie uniknie się w życiu i trzeba jakoś starać się to ignorować. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×