Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Dziwne, ze to wszystko dzieje sie za plecami Twojej dziewczyny. Niby jestescie razem, kilka razy padlo tu slowo malzenstwo, a chyba tak naprawde malo rozmawiacie o istotnych sprawach.

 

Poza tym uwazam, ze to nie jest dobre, jezeli jedna strona jest rozrywkowa i kontaktowa a druga niechetna nowym znajomoscia.

 

Zeby zostac razem, bedziecie musileli znalesc w tym wszystkim odrobine rownowagi. Po pierwsze spedzac czas razem, na tyle satysfakcjonujaco, zeby ona nie myslala bez przerwy o dyskotece, a po drugie no niestety bedziesz musial powoli przelamywac swoje kompleksy i wychodzic ludziom na przeciw. Nie chcesz chyba do konca zycia kisic sie w tym samym sosie.

 

Jezeli bedziesz strozem na dyskotece, to ona predzej czy pozniej znajdzie sobie kogos kto jej bedzie bardziej odpowiadal i ja fascynowal.

Dobrze, ze rezygnujesz z przepytywania jej o kaza bzdure, bo nic tak nie zabija namietnosci w zwiazku jak codzienne przesluchania.

 

Skup swoja uwage na tym, zeby poprawic jakosc waszego zwiazku, dbaj o jego rozwoj, wtedy nie bedziesz musial sie martwic o kolesi z dyskoteki, bo Twoja ptaszynka, wroci szybko w Twoje ramiona, nawet jesli bedzie wytanczona i wybawiona za wszystkie czasy....

 

Zaufanie i wolnosc w zwiazku to podstawa. Pamietaj, to co jest naprawde Twoje zawsze do Ciebie wroci, a jezeli nie, to: "Z BOGIEM"!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że się zdenerwowałem, ja wiem, że chcecie mi pomóc a ja jestem uparty jak osioł, ale ja sobie z tym wszystkim nie radzę i przez to tak wychodzi.

Czasami mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie i przez to się wkurzam.

 

A najgorsze jest to, że wiem, że macie rację a ja nie potrafię się do tego dostosować bo mój lęk jest po prostu silniejszy.

 

Jeżeli chodzi o moją dziewczynę to często z nią o tym rozmawiam, ale nigdy nie osiągnęliśmy jakiegoś całkowitego kompromisu.

 

Ja to muszę wszystko jeszcze 5 razy na spokojnie przemyśleć i wtedy może się zdobędę na jakieś większe postanowienia.

 

A czy ktoś może mi jakieś tabletki polecić, które by mi, chociaż troszeczkę pomogły uspokoić moje myśli, ale takie żeby mnie nie osłabiły, bo pracuję fizycznie i studiuje zaocznie przez to nie chcę się zbytnio osłabiać, bo na tych wakacjach będę pisał pracę inżynierską.

Ale jak ktoś zna jakieś lekarstwa, które mogłyby mi pomóc(najlepiej bez recepty) to był bym bardzo wdzięczny.

 

I jeszcze jedno pytanko jak bym się zdecydował na pójście do psychologa to czy trzeba jakieś skierowanie od lekarza rodzinnego czy to się tak po prostu idzie i już czy to jest płatne jak tak to ile taka wizyta średnio kosztuje i ile średnio trwa takie leczenie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po pierwsze Kali nie wymagaj tez od siebie zbyt wiele i bardzo szybko... do naszych problemow potrzebna jest cierpliwosc, daj sobie czasu przede wszystkim zeby zrozumiec co konkretnie jest problemem, i do tego przydalby sie psycholog, czas terapii jest inny u kazdego, nie mozna powiedziec, sprawa czysto subiektywna

jezeli chodzi o tabletki to jestem za tym zeby decydowal lekarz

a na razie probuj wlasnych sil, tak jak nam tu opowiadasz,,,powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi Kali

Bardzo Ci dziękuję za docenienie - nawet w fajnym momnecie to przeczytalam, akurat potrzebowłąm małego ciepłego słówka.

Wydaje mi się jednak, że Betty też napisała pozytywnie w poście "Alleluja..."

Ja osobiście nie do końća się zgodzę z poprzednikiem, kóry namawiał Cię do porozmawiania z dziewczyną o tych lękach. Mi jedne facet kiedyś powiedział "zbyt dużo", zbyt bolesnych rzeczy, potem ja go obarczyłam całą masą moich nerwicowych spraw...tego nikt nie jest w satnie wytrzymać...rozpadło się...więc ostrożnie z tym obciążaenim dziewczyny sprawami, na które raczej lekarz/psycholog może pomóc. NIe wiem czy to coś wniesie pozytywnego jak Jej będziesz się rozwodził nt dziwacznych, skądinąd myśli. Myślę, że powinieneś Jej powiedzieć bardzo ogólnie - coś na zasadzie " słuchaj, mam takie głupie myśli, nie radzę sobie z nimi, wiem, że nie mam podstaw, żeby Cię podejrzewać, dlatego zdecydowałem się zmienić mój sposób myślenia". I raczej nie wdawaj się w szczegóły, choć Ona pewnie chciała znać szczególy, ale takie szczególy mogą się okazać zbyt ciężkie dla NIiej i złamie Wam się związek.Myślę, że spokojnie. Nie musisz rozmawiać o tym z Nią już teraz, choć powienieneś to raczej zrobić przed ślubem.

Dużo lepszym rozwiązaniem niż rozmowa z dziewczyną, wydaje mi się najpierw rozmowa z psychologie,. Skąd się wzięły takie myśli, jak można im zaradzić, jak on doradza w sprawie rozmowy z dziewczyną...takie luzackie spotkanie orientacyjne z pscyhologiem. A potem zobaczysz.

CO do leków, to jest naprawdę cała gama lekó przeciwlękowych, przeciw natręctwom, stabilizującym nastrój...ale to musi dobrać psychiatra.

Co do skierowania, to jeśli chcesz isć państwowo, to musisz mieć skierowanie do pscychologa od lekarza z przychodni. Ale to się długo czeka na wolny termin, a poza tym pójscie do Poradni Zdrowia Psychicznego może być dla Ciebie trudne, skoro masz obawy przed psychologiem. Może lepiej za pierwszym razem wydać kasę na sensownego psychologa prywatnie??

Co do psychiatry to nie musisz mieć skierowania, ale ja bym chyba zaczęła od psychologa - moze wcale psychiatra i leki nie będą CI potrzebne??

Na końcu jeszcze dodam, że bardzo fajnie, że tak świadomie podchodzisz do związku, wiesz że takie natrętne myśli mogą popsuć, widać, ze starasz się, żeby było dobrze, że Ci zależy... prawda jest taka, że związki to krucha porcelana i tzreba uwazać, bo nadmiar podejrzeń, obciążanie drugiej osoby ciężąrami, których nie jest w stanie udzwignać, potarfią rowalić związek, ktory móglby być udany...

Pozdrawiam i powodzenia

Mrówka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś silną kobietą i ja wierzę, że wytrwasz. Ja również nie chcę brać żadnych środków farmakologicznych- nie chcę, by coś miało nade mną władzę. Potrafię w miarę obiektywnie ocenić źródło moich lęków, jednak jest mi potrzebny autorytet a nie ktoś, kto da mi na odczepnego procha i o ile mi pomoże i tak będę mogła spodziewać się kolejnego i kolejnego ataku, nie wiadomo w jakich okolicznościach i coraz to gorszego. Wiem, ze kiedyś moge nie miec wyboru i będę musiała skorzystać, na razie męczę się 5. dzień, ale nawet jakby- najważniejsza jest terapia słowem, byśmy uswiadomili sobie żródło strachu. Ważne jest to, że nikt z nas nie jest sam- jesteśmy razem i takie wsparcie jak to na forum jest nieocenione, dla mnie na pewno. Trzymajcie się!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym uwazam, ze to nie jest dobre, jezeli jedna strona jest rozrywkowa i kontaktowa a druga niechetna nowym znajomoscia.

Zgadzam się z tym.

 

Przede wszystkim różne osoby mogą mieć zupełnie inne normy kontaktów międzyludzkich.

Jedna osoba może widzieć taniec, czy buziaka na przywitanie jako element godów, podczas, gdy dla innej jest to normalna wymiana uprzejmości między przyjaciółmi, jeszcze inna osoba może uważać, że sypianie z innymi osobami nic nie przeszkadza w związku i miłości, tak więc lepiej się nie dobierać z "innymi" typami, bo robi się z tego burdel.

 

Jedna osoba widzi w tym, co druga osoba robi zagrożenie dla związku, podczas, gdy druga osoba nie może przestać, bo to część jej natury.

Dlatego uważam, że przed zaczęciem zalotów trzeba się dobrze poznać i zastanowić, czy taki związek ma przyszłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,jestem tu nowa a raczej "podczytuje was"od dawna ale dopiero teraz sie zarejestrowałam.

 

Przeczytałam o depersonalizacji i derealizacji,które podobno są kolejnym "stadium"nieleczonej nerwicy.Ja mam nerwice od baaardzo dawno(pierwszy raz trudnosci z oddychaniem na tle psychicznym pojawiły sie w wieku 10 lat...),póżniej 5 lat przerwy,póżniej rok,następnie ponad 4 no i znowu sie zaczeło...pod koniec marca...i nie mija:(Pojawiły sie też kolejne objawy,poczucie dziwnej lekkosci jakbym miała upaść,zawroty głowy,drętwienie ręki i wrażenie,ze jest ona bezwładna,kołatanie serca,oczywiście ogromny lęk przed śmiercią,przed tym,ze inni będą widzieli,ze upadam np.w autobusie dlatego też moje objawy nasilaja sie w zatłoczonych środkach komunikacji.Od jakiegoś czasu jednak czasami pojawia sie wrażenie,że jestem "za szybą",że zyje w jakimś innym swiecie,ze "ktoś podmienił mi głowe"jakkolwiek śmiesznie to brzmi,nie cieszy mnie wizja spotkania z kimś czy zakupów co do niedawna wprawiało mnie w dobry humor.

 

I teraz moje pytanie.Nie biore zadnych leków oprócz ziołowych,ponieważ ciągle mam wrażenie i nadzieje,ze uda mi sie to zwalczyć samej.(podczas ataków kilka lat temu brałam atarax i on pomógł)

Jednak jest coraz gorzej...Przerażają mnie nowe objawy,z drugiej strony przerażają mnie skutki uboczne leków,które ew.miałabym brać.

 

Czy ktoś miał nerwicę i wyleczył sie z niej sam?Czy nieleczona narwica zawsze prowadzi do pogorszenia stanu?Prawde mówiac po przeczytaniu wątków na tym forum zwłaszcza tych o depersonalizacji jestem przerażona i teraz boje sie tego jeszcze bardziej niż poczucia duszności itp.

 

Jeszcze jedna refleksja po przeczytaniu wątków na tym forum.Tyle tu opisów ludzi z identycznymi objawami jak moje a nigdy jeszcze nie spotkałam nerwicowców;) w normalnym życiu,nikt nie macha nerwowo nogami jak ja,nikt nie drapie sie po szyi przez pół godziny i nikt nie tłucze sie po twarzy(takie leciutkie,miarowe uderzanie pomaga mi :D),cały ten arsenał środków w walce z nerwami wykonuje np.w tramwaju i dziwi mnie ,ze w tak wielkim mieście jakim jest Warszawa nie zetknełam sie z podobnymi ludżmi(a zawsze obserwuje,przypatruje sie w poszukiwaniu podobnych mi "ofiar":)

Czy Wy spotykacie innych chorych na nerwice,czy gdy mówiliście kiedyś o Waszych problemach,ktoś przerwał Wam i powiedział"Mam to samo"?

Ciekawi mnie to.Przez to,ze nie znam innych chorych wydaje mi sie,ze jestem zupełnie sama z tym problemem i mnie dołuje...

 

Jeżeli taki watek już był to przepraszam ale musiałam to napisać,bo pisanie przynosi mi ulgę,tak samo zresztą jak mówienie o moich kołopotach z nerwicą "w realu"ale nikt nie chce tego słuchać:( i każdy traktuje mnie jak przewrażliwioną wariatkę(może to prawda:()

 

 

Ew,prosze ten watek zablokowac,choć nie chciałabym tego...

Pozdrawiam wszystkich i zycze nocy bez ataku...sobie również...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:)

Spotkalas mase nerwicowcow, uwierz mi. Po prostu tego az tak bardzo nie widac. Opadla mi kiedys szczeka, jak uslyszalem co paru znajomych o mnie sadzi - 'taki spokojny wyluzowany gosc bez problemow' :D

A tiki i rozne nerwowe zachowania to maja chyba wszyscy.

 

Pojezdzij sobie po Warszawie tramwajami i pogap sie na ludzi. A jakbys kiedys zobaczyla biegnacego przez nocne miasto faceta, to mu pomachaj:) Tez ma/mial nerwice;)

Pozdrowienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O nie,o mnie nikt tak nie mysli.

Ja spokojna nie bywam...kiedy mam nawrót choroby jestem nadmiernie ruchliwa i to widać,ze coś ze mną nie tak...ciagle musze chodzić,być w ruchu,machać rękami,dotykać ust,przeglądac sie w lusterku itp.Wygląda to wszystko dziwnie.

A kiedy jestem zdrowa też raczej spokojna nie jestem,nie usiedze w miejscu dłużej niż 10 minut,taka iskierka:)

 

 

 

Mam nadzieje,ze kiedyś Cie spotkam:)A po której stronie wisły biegasz?;)

Na pewno pomacham:)

 

A tramwajami właśnie jeżdze i to bardzo często,obserwuje,szukam i nic...

Sami normalni:)

 

Też pozdrawiam

 

[ Dodano: Pią Cze 30, 2006 12:34 am ]

rękoma nie rękami.

 

A tak nie lubie błedów w pisowni:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie robia rozne dziwne rzeczy i czesto te rzeczy sa fajne, i maja swoj urok:)

 

To co jest dla Ciebie normalne z zewnatrz, w rzeczywistosci moze byc dla niektorych przymusem. Szczerze mowiac, wydaje mi sie ze duzy procent ludzi to takie typy jak bohater 'Dnia Swira' (Miauczynski?).

 

A ja biegam glownie po wschodniej stronie. Ale czasem przebiegam z jednej na druga:) Jest z 10 osob, ktore robia podobnie, takze czeka Cie duzo machania:) Ale probuj - ja sie bardzo uciesze:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej nie martw sie nie jesteś sama coraz wiecej osób na to cierpi.rok temu zdiagnozowano u mnie nerwice lekową wynik przemeczenia mobbingu w pracy.Te twoje sny cmentarz itp.też występowały u mnie,trumny śniły mi sie prawie co noc.nocne ataki tak trudne do zniesienia duszności kołatanie serca zawroty głowy i wszystko co moze wyglądać jak zawał lub wylew.wydawało mi sie że mam chore serducho ,guza mózgu,zapalenie opon mózgowych i tp.Nieobyło sie bez psychiatry 4 miesięcznej terapi coaxilem w (dobrzetolerowany lek) po miesiacu brania była lekka poprawa ataki były rzadsze a ja byłam bardziej przygotowana na nie nie dawałam im sie zaskoczyć tak naprawde to po 6 miesiacach wyciszyło mi sie wszystko,bardzo sporadycznie boli mnie głowa i mam zawroty najczesciej w okolicach miesiaczki.Dziś wiem jedno ,ze te moje sny tak straszne,i tak realistyczne odczucia w nich to wynik mojego lęku że jestem smiertelnie chora ,bałam sie tych objawów przy nerwicy nie byłam zbyt ufna że to nic innego na własny koszt robiłam wiele badań by sie upewnic.Konrad dobrze Ci radzi.mi też było ciężko wyjść nawet do koleżanki blok obok bo tak słaba byłam ale jak poszłam wracałam dużo zdrowsza.czasem bylam wrecz wyganiana przez rodzine bym wyszla to ze łzami wychodziłam dziś wiem że to mi pomoglo bo same leki to tylko łagodzą objawy ale nie niwelują nerwicy.Dlatego weź sie w garść musisz być silna ubierz sie umaluj i wyjdź z kolezanką na miasto.(polecam z taką najserdeczniejszą która wie o twojej chorobie wówczas bedziesz czuć sie bezpieczniej przy niej,ale nie gadajcie o tym na spotkaniu niech to bedzie babski czas na pogawędki o pierdołach'' :D

pozdrawiam i życze sukcesu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutna: ja tez mialam nagly nawrot, myslalam ze juz jest ok a tu jedna sytuacja wystarczyla i znow mialam atak. Coz, tak widocznie juz musi byc ale jestem rozczarowana bo myslalam ze sie jako tako wyleczylam :( Co do zalowania zmarnowanych szans i czasu minionego to chyba wiekszosc z nas tak ma :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutna głowa do góry ! Konrad ma rację ,ja jeszcze polecam wszystkim zamiast cukru miód gryczany rewelacja!na nerwicę i depresję.Zobacz wokół taka ładna pogoda zacznij coś robic np ;chodzić na basen super sprawa kondycji nie trzeba mieć dużej a ile frajdy!Powiem Ci jedno mam znajomych niepełnosprawnych którzy jeźdzą na wózkach inwalidzkich i naprawdę cieszą się życiem ! Zastanów sie czy ty aby masz powody do takiej ciężkiej depresji?Pozdrowionka :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bede próbowala,10 osób to nie tak dużo:) ale dopiero po 20 lipca,bo niedługo wyjeżdzam i to daleko,co dodatkowo mnie stresuje.Zastanawiam sie jak uda mi sie odnalezc na tych wszystkich głośnych imprezach itp.w obecnym stanie...

Jak przetrwam z dusznosciami w gorącym klimacie,jak przetrwam noce w autokarze i najgorsze...korki np.przed granicami-niecierpie bezruchu,staje sie wtedy jeszcze bardziej nerwowa i niecierpliwa.

 

 

Ech,wczoraj było już tak dobrze a teraz znowu kiepsko,nie mam żadnych lęków ale czuje sie jakoś słabo i znowu jestem przekonana,że to białaczka lub coś w tym stylu(tym bardziej,ze przez 2 tyg.miałam ciągle stan podgorączkowy z niewiadomej przyczyny)

Musze jeszcze zrobić badania krwi.Na razie miałam ekg(2 razy,bo nie wierzyłam w dobry wynik:)) i rtg,ile jeszcze badań mnie czeka?Moja fantazja jest nieograniczona:).

Na szczęście mam wrażenie,ze kiedy w końcu dowiem sie,ze nic mi nie jest(oprócz nerwicy)to sama ją zwalcze.Tak może być,czy póżniej wymyśla sie wciaż nową jednostkę chorobową,bez końca?

 

 

PS.Poczytałam jeszcze troche wątków na forum i jestem pod wrażeniem otwartosci,umiejętności wyrażania oraz rozumienia własnych uczuć u facetów.Nawet mi gorzej to wychodzi...

A w moim otoczeniu sami twardziele:/

Gdzie Ci mężczyźni???:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutna.... chcialabym Ci powiedziec wiele rzeczy, sama nie wiem od czego zaczafc...

wiesz tak sobie mysle, moze najpierw zmien ksywke, jezeli masz ochote oczywiscie, moze na cos bardzioej optymistycznego, znajdz sobie fajna buzke i wklej pod spodem, ja jeszcze jej szukam, musi to byc cos co trafi we mnie... juz samo szukanie spowoduje ze sie zasmiejesz, zobaczysz, sprobuj...

nie wiem ile masz lat, ale z tego co piszesz wnioskuje, ze jestes mloda, i kochana moja masz cale zycie przed soba.... mysle, ze cecha wszystkich z nas jest nadmierna wrazliwosci i to wlasnie powoduje ze tak bardzo cierpimy, bo chcielibysmy wszystko ulozone perfekcyjne, ale swiat nie jest taki... musimy go sobie sami wymyslec, zeby nam bylo dobrze...

jezeli nie masz oparcia w rodzinie, to nie przejmuj sie, oni nie musza Cie zrozumiec, zauwaz, ze nie dla nich zyjesz, zyjesz dla siebie, i to dla siebie szukasz sposobu zeby poczuc sie szczesliwsza...

sport moze Ci pomoc, ale jezeli jestes slaba fizycznie, to zacznij od czegos lekkiego i przyjemnego, na pewno jest cos co lubisz robic... siadz spokojnie i zastanow sie... co tak naprawde podoba Ci sie robic, zapewne odpowiesz "nie wiem", ale zapewniam Cie ze jest cos co Ci sie podoba, moze zastanow sie co Ci sie podobalo w przeszlosci i sprobuj do tego powrocic... lub tez sprobuj zaczac robic cokolwiec, co Ci do glowy przyjdzie, tak jak powiedzialas, ze pojezdzisz na rowerze, wsiadz i jedz...ale jadac nie mysl o sobie, tylko ogladaj piekno przyrody, jak zobaczysz ladnego kwiatka, zatrzymaj sie i przyjzyj mu sie z bliska, zobaczysz jak jest stworzony, ze nawet nie mialoas pojecia o tym...

moze to byc trudne, ale sprobuj teraz zrobic jedno cwiczenie.... pomysl o czyms konkretnym, np. o Statule Wolnosci... masz ja przed oczami... a teraz nie przestajac myslec o Statule, sprobuj zobaczyc piekna lake z kwiatami... lake zobaczysz, ale Statuly juz nie bedzie... nie jest mozliwe dla czlowieka myslec o kilku rzeczach na raz... dlatego jak mamy brzydkie mysli, powinnismy zaczac myslec od razu o czyms innym, milszym, nie jest to latwe, bo te poprzednie mysli wracaja, ale i tu potrzeba cwiczen i czasu, tak jak dla wszystkiego...

a jezeli rzeczywisccie bedziesz miala problemy na poczatku, to sprobuj zrobic cos neutralnego... jak Cie mecza mysli chore, to sprobuj popatrzec na nie z boku... powtarzaj sobie caly czas jedno slowo, np. coca-cola, albo Boze moj, cokolwiek co Ci sie podoba, i tak przez pol godziny... cwicz codziennie...

a dzisiaj wieczorem zadzwon do kogos, zapytaj czy pojdzie z Toba do kina... a potem juz bedziesz miala o czym rozmawiac...

wiesz, powinnismy probowac wszystkiego... i dac sobie czasu, bo tak jak zapracowalismy sobie cale zycie na ta nerwice, to teraz musimy sobie zapracowac na lepsze samopoczycie, ale nie poddawaj sie prosze... gorsze chwile moga powrocic, traktuj je tylko jako krotka chwila, ktora zaraz przejdzie...

pozdrawiam Cie z serduszkiem i zycze powodzenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz Marcja, z Twoim wyjazdem troche Cie rozumiem, mieszkam w Rzymie, mam doczynienia z przemieszczaniem sie, z korkami, z duchota dochodzaca do 40 stopni, czasami wydaje mi sie ze tego nie wytrzymam... ale jeszcze zyje, i jeszcze nic mi sie nie stalo... jest to calkiem pocieszajacy fakt nawet dla samej mnie...

ale wiesz, jest to rowniez niezle doswiadczenie dla nerwicowcow takich jak my, bo po fakcie bedziesz niezle umocniona, i problemy dotychczasowe stana sie latwiejsze do przejscia....

do autokaru wez sobie wiele rzeczy zebys sie mogla zawsze czyms zajac... ksiazke, krzyzowki, muzyke na uszy, karty, wiez sobie wode, cukierki, tabletki do torby (jezeli bierzesz), mnie cala taka walowka uspokaja... bo wiem ze mam wszystko i nie musze wysiadac zeby uciekac, wlasciwie nie wiadomo dokad...

korki tez mi przeszkadzaja jak cholera, nie potrafie czekac musze byc zawsze w ruchu, ale wiesz kiedys jak autobus stal w korku, a mnie szlak zaczal trafiac, zaczelam wygladac przez szybe i obserwowalam jak ruszaja sie drzewa na wietrze, pomoglo niesamowicie, malo tego jak autobus ruszyl, to przykro mi bylo, ze nie moglam dalej podziwiac tego drzewa, slalo sie to calkiem ciekawe...

dasz rade, zobaczysz, jeszcze bedziesz dumna z tej wycieczki...

powodzonka

i nie mysl juz teraz jak sie odnajdziesz na imprezach... zobaczysz ze bedzie super, wyluzujesz sie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Betty super to ujęłaś . Podoba mi się.

Smutna byłam w głębokiej depresji,, moja wtedy 4 letnia córeczka podchodziła do mnie głaskała mnie po głowie i mówiła mamusiu nie płacz , wszystko będzie dobrze. Żałuje tego czasu bo to był czas wyrwany z mojego życia , byłam roślinką. Dlatego tutaj mówię wszystkim , leczcie nerwicę żeby nie popaśc w depresję, bo to coś strasznego.

Staram się teraz zajmowac czymś co przynosi mi radośc , nie oglądam zbyt dużo telewizii( absolutnie nic co jest negatywne , bo potem płacze) Najlepsze są komedie. Staram się często wyjeżdzac na łono natury. Na wieś gdzie jest cisza i spokój.

Teraz po roku przerwy czuję , że zaczynnam byc bardziej nerwowa. mam bóle w klatce piersiowej z nastrojem jest dosyc dobrze ale poszłam z nowu do lekarza żeby leczyc nerwice( biorę leki) Nie chce już znowu przechodzic przez koszmar jakim jest depresja.

Smutna musisz wychodzic z domu , do ludzi ( mi też się nie chciało ale zmuszałam się i wychodziłam) . Kupiłam sobie komputer i stał się moją pasją. Musisz sobie znależc jakieś hobby coś co będziesz lubiła robic, żeby zapomniec o smutkach :D:D

Ciesz się życiem.Jak masz problemy to pisz do mnie , jeżeli chcesz ze mną porozmawiac dam Ci mój numer gg. Opowiem Ci o mojej walce z depresją

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzym...ale zazdroszcze,tyle bym dała żeby pojechać właśnie tam...

Znam i kocham Włochy,tam czułabym sie znakomicie,atmosfera jest zbyt radosna i swojska,zeby bardzo zle sie czuć.

 

 

Ja jade do Turcji i Syrii ale mam wrażenie,że do dzungli amazońskiej:)

To dla mnie za dalekie kraje,biorąc pod uwagę mój stan.Ale kości zostały rzucone:)

Turcja mi sie nie podoba,na zdjeciach widze jakieś wypalone od słońca żółte trawy,bezkresne dzikie przestrzenie,zero drzew.W dodatku 40 stopni to tam podobno jest nawet w nocy i jest tak duszno,ze nie mam mowy o siedzeniu na tarasie itp,tylko klima ratuje.

Ile bym dała żebyw zamian za te "dzikie kraje";) widzieć zielone Alpy,kolorową riviere di ponente,lazurowe morza...

Chyba będe zamykała oczy,wyobrażała sobie,ze jestem we Włoszech i słuchała "sara perche ti amo"-piosenki,która zawsze wprowadza mnie w dobry nastrój,jest tak radosna...

Jesteś szczęściarą,naprawde.

 

"Kto zerwał już wszystkie związki z życiem, powinien przenieść sie tutaj.Będzie tu rozmawiał z ziemią,która ożywi jego myśli i znowu napełni uczuciem jego serce.Tu pozna przechadzki,które zawsze mu coś powiedzą.Nawet kamienie,po których będzie stąpał,przemówią do niego i nawet w kurzu,który za nim poniesie wiatr,będą zawarte jakieś ludzkie doznania."

 

"Listy o kampanii rzymskiej"

 

Pozdrawiam i niech ktoś napisze,ze Turcja też ładna jest...

Sorry za te dygresje ale nie mogłam sie opanować:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×