Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

hej ja jestem tu nowa i w sumie moj problem wiaże sie z kochaniem i nie kochaniem.... ja np juz drugi raz w zyciu mam mysl ze moglabym byc lesbijka.pierwszy raz to bylo w wieku 15 lat po przeczytaniu glupiego artykulu w gazecie o kolezance ktora zakochala sie z przyjaciolce, wtedy mialam jako malolatka juz mialam chlopaka i dlatego taka perspektywa mysli wydawala mi sie straszna plakalam nie wychodzilam z domu.oczywiscie moje mysli tyczyly sie analizy co by bylo gdybym ja sie zakochala w swojej przyjaciolce. po jakims czasie przeszlo mialam tez leki ze umieram ze jestem na cos chora balam sie opetania i takie tam. ale wtedy nie wiedzialam ze to nerwica. przez 4 lata mialam spokoj:D teraz mam 20 lat odponad roku jestem z wspanialym chlopakiem najcudowniejszym na swiecie...a miesiac tamu znowu dopadly mnie mysli dotyczace mojej orientacji!!! i nie moge sobie poradzic bylam u psychologa i 2 psychiatrow stwierdzili wszyscy ze to NN. ale kurcze nie moge sie pogodzic z tymi myslami i kiedy czytam wasze posty to wiem ze glupio mysle ale mysle ze juz wolalabym myslec ze nie kocham mojego chlopaka niz to ze jestem lesbijka... wyobrazcie sobie moja rozterke... przez caly rok nie mialam nigdy zadnej watpliwosci co do Niego zawsze czekalam na nasze spotkania kiedy mnie calowal to czulam sie w 7 niebie moglam z nim spedzac cale dnie... panietam chwile w korych z niecierpliwoscia czekalam az powie mi ze mnie kocha nasza rocznice no i wszystkie takie momenty...a tutaj TAKIE mysli. kiedy one powrocily dokladnie z takim samym schematem to zalamalam sie.. placz ciagle siedzenie w domu zawalilam egzamin przez to mam warunek... nie chce mi sie spotykac ze znajomymi no i nic.. nie chce mi sie zyc momentami... wyobrazam sobie ze jesli to co mysle to prawda to bede musiala przekreslic piekne momenty mojego zycia z nim i to wszystko sie skonczy ja zlamie mu serce sobie pewnie tez. wtedy jest mysl ze jednak musze z nim zerwac...i ze moje mysli pewnie sa prawdziwe i nie moge z nim byc jesli caly czas bede takmyslec bo mysle ze mi to nigdy juz nie przejdzie!. i jeszcze mysli ze moze ja bym tylko chciala to wszystko zwalic na nerwice a moze tak naprawde moje mysli to prawdziwa JA. i juz nei wiem kim jestem nie wiem co myslec normalna zakochana dziewczyna tak nie mysli!! a ja bylam i pewnie jestem zakochana po uszy... bo mimo wszystko wciaz czuje potrzebe spotykania sie z nim codziennie , caly czas do niego dzwonie ehh... jeszcze ponad miesiac temu myslalam o naszym wspolnym przyszlym zyciu o dziecku o wszystkim. i co wy na to??

 

przepraszam za pisownie ale szybko pislalam...

 

[Dodane po edycji:]

 

czuje sie nienormalna....:(:(:(:( przez to tez nie chce przebywac z przyjaciółką bo boje sie ze jak ja widze to mysli sie nasila bo jednak sa krotkie chwile kiedy znikaja . To nie do zniesienia. Kim ja jestem!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie.Jestem tutaj nowa wczoraj jak weszlam poraz pierwszy na te forum niemal oslupialam ze nie tylko ja mam takie lęki.Bylam wczoraj u psychoterapeuty ktory stwierdzil nerwice i przepisal lekarstwa.Opowiem po krotce o co chodzi w moim przypadku :P chociaz juz sie boje nawet ze ktos mi napisze ze ja go nie kocham.Ale zacznijmy od poczatku jestem z przecudownym mezczyzna ok 6 lat zawsze bylo wrecz idealnie jak w bajce od ostaniego roku zaczelismy poprostu zyc codziennoscia tzn nic zlego sie nie dzialo on pracowal byl przemeczony a ja zaczynalam w glowie tlumaczyc sobie ze sie wypalilo z jego strony i mnie nie kocha dlatego tak malo ze mna gada. Zaprzeczal mowil ze jakby byl nieszczesliwy to zostawil by mnie. W koncu uwierzylam tymbardziej ze koles naskakiwal mi tak bardzo ze nie dalo sie nie uwierzyc ,z milosci potrafil nawet zmeczony cieszyc sie zebym tylko glupio nie myslala...zachowywalam sie jak rozkapryszona ksiezniczka;/tak mam wyrzuty ;/ najgorsze ze jeden lęk jak ustal zaczelam sobie tlumaczyc ze skoro mi bylo jakos tak nie do konca dobrze ze chcialam cos zmieniac to moze go nie kocham..az mnie mdli na sama mysl...nienawidze takisch stanow umyslu .Bo wiem ze za nic w swiecie go nie zostawie .Nie umiem sobie wyobrazic bycia z kims innym.Jak jest mega fajnie pojawiaja sie glupie mysli ktore psuja a co najgorsze wmawiam sobie ze nie moge byc szczesliwa bo nie zasluguje na tak wspanialego faceta;( kilka dni temu rozmawialismy cieszylismy sie soba i bylo ekstra po czym znowu mysli i bum:( Prosze nie krytkujcie mnie tylko.Bo jestem tak wrazliwa ze znowu cos sobie wkrece. Potrzebuje pomocy a widze ze wy swietnie sie wspieracie.Moze faktycznie mialam za dobrzez w zyciu ze wymyslam,.ale nikt nie zasluguje na tak okrutne napady lękowe.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację. Nikt nie zasługuje na taką chorobę. Zauważ,że Twoje problemy i rozterki są bardzo podobne do tych,które my tutaj opisywałyśmy wcześniej. To powinno dać Ci do myślenia ;)

Ja sama borykam się już z tymi myślami od 2 miesięcy. Raz jest lepiej,raz gorzej.

Najgorsze są momenty,kiedy myślę że już zaczynam zdrowieć,bo spędzanie czasu z moim chłopakiem zaczyna znów sprawiać mi radość, a następnego dnia SRU! Znów czuję że coś jest nie tak,a mając na względzie poprzedzające dobre dni, wydaje mi się że tym razem to już na pewno nie nerwica atakuje,tylko ja sama chcę się rozstać/ nie kocham.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że wtrącam się do rozmowy...

niedawno miałam taką sytuację, powiedziałam mojemu chłopakowi bardzo złe rzeczy..o nim i o sobie (że nie traktuje go poważnie). Wiem, że było mu bardzo ciężko.. mimo, że zrozumiał, że to.. przez moją przypadłość. Powiedziałam mu to bo chciałam żeby mnie zostawił, żebym została sama bo jestem taka beznadziejna.. została sama i umarła. Już mi przeszło.. złe dni minęły.. Nie chce żeby to się powtórzyło ale nie wiem jak tego uniknąć :(

chciałam się po prostu komuś wygadać.. nie mam przyjaciół, wszystkich się już pozbyłam... mam tylko mojego chłopaka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie dziś nie tylko śpiąco. Chandra jakaś... Nie wiem,najpierw sobie wkręcałam przez pół dnia że mam HIV, a przecież tak bardzo chcę żyć dla mojego Miśka. A potem jak przestałam sobie wmawiać choroby,to znów przerzuciło się na wątpliwości typu "kocham czy nie". A wszystko przez to że nie miałam ochoty na czułości.

Ech, chyba mi neurony nie stykają :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie dzis bardzo śpiąco.. codziennie mam jakies watpliwości czy tez myśli... i dziwne lęki. Gdy myśle o moim to czasem jest normalnie a czasem tak dziwnie... osatnio nagle myśl ze nie chce z nim być... rowniez często rozmawiamy o przyszlości maleznstwie..zareczynach.. to niby sie ciesze.. ale jakis taki stach.. blokada.. nie wiem no..!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciesze sie ze Ci przeszło;) U mnie lepiej niz bylo.. ale często czuje sie tak dziwnie jak na niego patrze.. watpliwości.. wyszukiwanie jakis wad.. Ciagle zastanawianie sie nad czymś.. a jak jest normalnie to pozniej sobie wmawiam ze jednak nie bylo okej .. i to tak w kółko ;) ale ogolnie to leci ;D Nie jest zle.. juz tego tak nie przezywam no i nie jest to w takim stopniu jak kiedys. BOje sie ze naprawde coś mogło wygasnąć..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agucha, mam dokładnie tak samo!! Nie wspominając że ostatnio psychiatra zwiększył mi dawkę leku o 100% bo (uwaga!) uskarżyłam się że nie mam popędu seksualnego Ogólnie mój stan zaczął się stabilizować. Więc teraz mam co chciałam i zamiast 50mg biorę setkę :bezradny: Ledwo się przyzwyczaiłam do tamtej dawki a już mi "chlasnęła" większą. No i zaostrzyły się objawy. Bo popęd JESZCZE MNIEJSZY,brak motywacji... Nawet marzenia wydają się "wyblakłe".

Oto przez co przechodzę (wymienię w podpunktach,bo będzie łatwiej:

- myślę,że moje uczucie wygasa

- boję się ślubu (nagle mi się odechciało!!)

- myśli na temat tego,że życie razem w jednym mieszkaniu (choć to dość odległa przyszłość) będzie mnie NUDZIĆ ( reakcja = silny lęk,brak koncentracji,spocone dłonie,przyspieszone bicie serca)

- myśl o tym,że nie potrafię budować stałego związku z powodu mojego ciężkiego dzieciństwa

- doszukiwanie się w nim wad

- dręczące przeczucie, że moje dążenia do stałego związku kłócą się z moimi prawdziwymi (?) odczuciami,które podpowiadają mi że on nie jest dla mnie

- reagowanie niechęcią,bądź zdenerwowaniem kiedy on jest dla mnie miły, daje mi prezent itp. 9czyli reakcja zupełnie przeciwstawna do tej,która powinna wystąpić w takich momentach (to mnie dołuje najbardziej :/ )

- lęk przed jakimkolwiek kontaktem z nim (a kiedy już przyjdzie,okazuje się że nie jest aż tak źle)

- uczucie,że ja tylko odgrywam przed nim emocje

- i nasz ulubiony, wciąż powracający koszmar: Myśl o tym,że to może nie być nerwica (występuje w chwilach,kiedy usiłuję poukładać sobie w głowie i poprawia mi się samopoczucie).

 

Może któraś z Was miała podobne problemy. Niby małe, nic nie znaczące myśli, a potrafią nieźle namieszać. :(

To chyba tyle. Przepraszam za długi post,ale musiałam to z siebie wyrzucić. Poza tym jutro mam wizytę u psychologa i odczuwam potrzebę poukładania sobie wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Usagi87 mam to samo.. te same myśli.. i boje sie ze to nie nerwica tylko prawda przed która uciekam. Gdy mowie z nim o zaręczynach bądź o mieszkaniu w środku czuje taki lęk.. tak dziwnie. Nie umiem opisać tego uczucia. Gdy dostałam prezent na walentynki chciało mi się ryczeć.. nie wiem czy ze szczęscia.. Trzymaj sie Usagi i pisz od tego tu jest to forum i My :) Ja nie potrafie być szczęsliwa tak jak kiedyś.. Najgorsza jest myśl ze może jednak kiedyś tez nie było mi dobrze.. BZDURY!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem to są obsesje ja też byłam pewna że to nie nerwica tylko że mam zerwać i już na myśl o odebraniu telefonu od niego mdlałam ze strachu, jak jechaliśmy razem w samochodzie to sie dusiłam nie mogłam złapać oddechu, moim zdaniem macie problem ale nie ze swoim związkiem, na tym po prostu wasze myśli sie wyładowują, znajdują ujście akurat w tej rzeczy, moja terapeutka mi mówiła: jak ktoś jest głodny to zje byle co :smile: i tak jest z naszymi głowami trzeba je czymś zapchać żeby lęk znalazł sobie ujście dlatego wyszukujemy jakąś rzecz i całą uwagę kierujemy na nią

dziewczyny miałam to samo co wy! ja też uważałam np że nie moge być tylko z nim do końca życia bo ja chce sie wyjść bawić na disco i wyrywać chłopaków, ale te myśli były chore bo to po prostu sprzeczne z moją naturą, ech jakbym czytała o sobie

mi dużo pomogło zrozumienie tego że nie będe wiecznie cała w skowronkach, że zakochanie się kończy różowe brylki się zdejmuje i wtedy dopiero jest prawdziwe życie :smile: i prawdziwa miłość to po prostu wola bycia z drugą osobą, wybieranie jej mimo że nawet zauroczymy się kimś innym... po prostu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Załamka.. masz racje! Ciesze sie ze uwolniłaś się od tego świństwa! JA walcze i jest okej .. myśli sa.. ale co z tego.. czasem towarzyszy im lęk.. A jak nie mam innych objawów fizycznych tzn ze to nie nerwica ? Co tam Usagi i inni ?:)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a to ze jakis inny koleś pokazuje mi sie w myślach?;/ od tak. Np. tweirdze ze cos jest fajne lub ktos to zaraz widze jego. Czasem mam przemyślenia co do jego osoby. PRaktycznie to go nie znam. Nie wiem z czego to wynika. PRzed choroba to nie myslalam o nim wogole.. wrecz miałam nawet negatywne zdanie na jego temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Właśnie wróciłam z małego wypadu. Pojechałam z moim narzeczonym do znajomych na działkę. Było nas tam w sumie 11 osób. Najpierw czułam się bardzo wyobcowana. Patrzyłam na tych wszystkich ludzi i myślałam sobie że każdy z nich ma takie wspaniałe, ekscytujące życie...tylko ja jestem jakaś inna,bo się nie cieszę z otaczającego mnie świata. Brak mi radości i woli życia. Doszło nawet do tego,że kiedy wszyscy siedzieli w ogródku, ja schowałam się w domku z butelką piwa w ręku i płakałam przy kominku.

Czuję się jakbym jakiejś deprechy dostała. Każda wizja mojej przyszłości,którą buduję w swojej głowie, kończy się katastrofą! Nigdy nie mam tak,żeby pomyśleć sobie: Wyluzuj, będziesz mieć za**biste życie i będziesz bardzo szczęśliwa. Zawsze jest jakieś "ale". Dziś doszłam do wniosku,że do tej pory w moim życiu miałam jeden jasno określony cel: sprawić, by gdzieś na horyzoncie pojawił się mój wymarzony facet.

I co? W momencie kiedy już to mam, brakuje mi innego celu do którego mogłabym dążyć. Wiecie, mój umysł zawsze wypełniało marzenie o prawdziwej miłości.

Więc wmawiam sobie,że będę musiała tak całe życie gonić za facetami, ciągle na nowo się w kimś zakochując i nigdy nie zaznam szczęścia,bo ja nie jestem tak naprawdę stworzona do stałego związku. Strasznie się boję. Wszystkiego!! Boję się też,że na zawsze już pozostanę w tym beznadziejnym stanie.Wczoraj wieczorem,kiedy leżałam w ramionach mojego chłopaka,łzy płynęły mi z oczu.Zdawało mi się że ogarnia mnie kompletna znieczulica i wtedy pomyślałam: "Teraz byłoby dobrze,gdybyś zamknęła oczy i po prostu umarła... Jeszcze zanim przestaniesz Go kochać do reszty." To było...dziwne :/ Już sama nie wiem czy to znów mnie jakieś schizy biorą, czy te wszystkie wnioski w mojej głowie są najprawdziwszą prawdą :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też miałam takie stany... leżalam obok Niego i płakałam.. nie wiadomo czemu! Najgorsze jest to ze nie wiemy co z tego jest prawda a co chorobą.. Powiem Ci ze ja czuje ze te myśli są takie inne niz pozostałe.. Wiem co czujesz.. naprawde rozumiem Cie! Pamiętam ze był niedawno u CIebie taki okres, że byłas pełna optymizmu! Kochasz go napewno.. ludzie którzy nie kochają nie wmawiają sobie nn;) tylko kończą związki bo wiedza ze ranią tym i siebie i druga osobe, a my jestesmy z Nimi mimo naszych dziwnych i durnych myśli..!

 

Wiesz mi do tego wszytskiego dochodza myśli o jakimś innym kolesiu.. w sumie tak zaczęla sie moja choroba..

 

Trzymaj Się! Pisz ! zawsze starmy sie tu jakos wspierać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×