Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szybki kurs okazywania uczuć...


Gość Autodestrukcja

Rekomendowane odpowiedzi

Monika512 musisz zatem z uśmiechem na twarzy(to chyba przekonuje o szczerości naszych intencji) postarać się powtórzyć to co czujesz mówiąc o tym uczuciu prosto w twarz dla tej osoby. Jeżeli odkryjesz w sobie iskierkę, która powoduje w Tobie to, że mówisz "kocham" to uwierz, uwierz, że rozpalisz w sobie ognisko, które wyemituję energię, która jest widoczna przez innych jako szczerość w Twoich uczuciach - ten ktoś zobaczy, że kochasz naprawdę. Oczywiście o ile nie rzucasz słowa na wiatr. Jeżeli coś kochasz to z jakiegoś powodu, coś wywołuje te uczucie. Musisz się dowiedzieć co to jest-poznać swoje uczucia. Mów też komuś dlaczego kochasz-to potwierdzenie dla Twoich słów, pieczęć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga Moniko:

Kilka wrażeń związanych z twoją wypowiedzią.

Po pierwsze, zdaje mi się, że dałaś sobie prawo do bycia chamską - ostrzegasz innych prze tym,

że taka możesz być tak jakbyś wyczekiwała tylko okazji by taka rzeczywiście być.

W sumie to nie wiem do końca co rozumiesz przez "bycie hamską" jeśli chodzi o nieuprzejme wypowiedzi,

ocenianie innych itp. to zamiast tego możesz w krytycznych momentach ugryźć się w język, po czym opowiedzieć o swoich odczuciach,

np. zamiast mówić "spie... gburze" możesz: po czym powiedzieć " widząc u ciebie takie zachowanie zaczynam być rozgniewana bo chciałabym.... Po takiej wypowiedzi nie zostaniesz odebrana jako chamska.

Ułóż słowa tak jak to do ciebie pasuje i tak by wygodnie było ci to wypowiadać.

Pamiętaj zawsze możesz mówić o czymś co ci się nie podoba - nie obrażając innych, bo to jest chyba istotą chamstwa.

Po drugie mówiąc: jak mogę się zaprzyjaźnić skoro ludzie nie biorą mnie na poważnie zrzucasz odpowiedzialność na innych.

Za stan twoich kontaktów zrzucasz winne na nie branie ciebie poważnie. Jak zmieniasz swoje zachowanie powinnaś sie liczyć, że

z początku może ono wyglądać sztucznie - właśnie dlatego, że się dopiero uczysz. Ludzie nie chcą słyszeć "kocham cie" bardziej

chcą czuć sie kochani, a to można dawać różnie nie koniecznie słowami. Wsłuchaj się w ludzi tak naprawdę, zastanów się czego potrzebują

i z miłości im to daj, na tyle na ile możesz, czasami powiedz o swojej świadomości ich potrzeb, dowiedzą się wtedy, że ich rozumiesz.

 

Silver7, zdaje mi się, że mamy podobne doświadczenia. Z tą radością to trafiłeś w samo sedno ;). Jedna z najważniejszych umiejętności - wyrażać radość, bo wtedy ludzie w około też zaczynają być radośni i jest ogólnie weselej. Też się tego uczę, a ta metoda mi pomaga, choć docierając do samego siebie często bywa tak ze ta radość pojawia się spontanicznie. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć!

 

Jak pokonywać takie bariery ?

 

Wyrażenie "pokonywanie barier" wzbudza we mnie opór, bo moje doświadczenia mówią mi, że nie wiele trzeba. Po pierwsze nikt nie rodzi się umiejąc wyrażać uczucia, tej umiejętności nabywa się z wiekiem. Jeśli nie nauczyłaś się wyrażać uczucia to znaczy, że miałaś mało do tego okazji i wzorców, lecz bariery żadnej nie masz, a nie można pokonać czegoś czego nie ma. Może to jest subtelna różnica, ale bardzo znacząca czy od teraz skupisz się na trudności z okazywaniem uczuć, czy na rozwijaniu umiejętności wyrażania uczuć. W twoim temacie jest od razu odpowiedź - coś w rodzaju życiowego kursu. Dlatego wystarczy robić małe kroczki, aż po jakimś czasie stwierdzimy, że nie mamy z tym problemu.

 

Żeby umieć wyrażać uczucia, trzeba je najpierw poznać. Zadawaj sobie kilka razy dziennie pytanie "jak się teraz czuję?".

 

odsyłam cię też do metody, która pozwala nam nawiązać lepszy kontakt z samym sobą

 

porozumienie-bez-przemocy-t18563.html

 

Cieszyłbym się bardzo jak byś dała znać, jak sobie radzisz po jakimś czasie np. po tygodniu czy dwóch, zrobisz to dla mnie? :roll:

 

Rozumiem, ze to do mnie ? :P Strasznie dawno tu pisałam a teraz trafiłam niemal przypadkiem ;)

W mojej depresyjnej sytuacji wiele się zmieniło, udało mi się ruszyc do przodu, ale faktem jest, że to do czego wróciłam to niedokończone sprawy w relacjach miedzyludzkich, niewyuczone zachowania, nieumiejętność swobodnego kontaktowania się.

Artykuł z Wikibooks ( jestem dosłownie w trakcie czytania ) na pewno trafia w mój problem ;) Póki co, widzę, że ma na celu pomóc zdystansować się do tej ludzkiej reszty swiata < co jest chyba niezbędne do funkcjonowania w tej dżungli ;p ) i pomóc spojrzec racjonalnie na ludzi, jakby z dalszej, szerszej perspektywy ;) ( wydaje mi się, że czuję o co chodzi w tej metodzie. Stwierdzenia które do tej pory przeczytałam raczej nie są odkrywcze ( jakby się zastanowić to przeciez wszystko jest logiczne i w ogóle, sama zawsze powtarzam, że ocenianie ludzi wynika z głupoty, wydaje się byc świadoma teo jak wielowymiarowe są kontakty międzyludzkie), ale często nie wystarczy czegoś wiedzieć i rozumieć, żeby od razu zmienić swoje życie,więc przeczytanie o tej metodzie może być pomocne, krzepiące i ogólnie motywujące do działania :P). Czymś, w czym byc moze bardzoej moze mi pomóc ta metoda to akceptacja własnych potrzeb. Po prostu. ( Choć rozdziału potrzeby jeszcze nie przeczytałam :P to za chwilę : P )

Dziś doczytam artykuł do końca, jutro znów ruszę w wielki świat.

Ponieważ, jak już pisałam, już od momentu w którym było mi najciężej wiele się zmieniło, jestem chyba na jak najlepszej drodze do tego, żeby nauczyć się dystansu ( tak tak wiem, ze nie da się z dnia na dzień ;))i nawiązywania zwyczajnych, prostych kontaktów

Dzięki za podanie tekstu

Pozdrawiam ; )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm a co z odwrotnym problemem :?: co gdy ktoś nie ma problemu z nawiązywaniem kontaktów, okazywaniem uczuć - i to jest często odwrotnie odbierane... w sensie - dwuznacznie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm a co z odwrotnym problemem :?: co gdy ktoś nie ma problemu z nawiązywaniem kontaktów, okazywaniem uczuć - i to jest często odwrotnie odbierane... w sensie - dwuznacznie...

 

Już się zbieram i zbieram żeby coś napisać w tym temacie od dawna. Pstryk, ja też czasami za bardzo okazuje uczucia co bywa interpretowane rożnie, chociaż ja zazwyczaj nie mam na myśli niczego więcej niż po prostu sympatii. Chociaż powinnam pisać w czasie przeszłym, bo po kilku takich sytuacjach nauczyłam trochę hamować. Może czasem nawet za bardzo. Nie widzę innego sposobu jak nauczyć się panować nad swoimi reakcjami.

 

A może ktoś kto ma problemy z okazywaniem uczuć mi podpowie czy jak np. ma się w rodzinie/gronie przyjaciół taką osobę, która z pozoru jest chłodna, to czy można ją jakoś nauczyć/zachęcić do większego okazywania tych uczuć? Jakoś oswoić z tym tematem w ogóle? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak np. ma się w rodzinie/gronie przyjaciół taką osobę, która z pozoru jest chłodna, to czy można ją jakoś nauczyć/zachęcić do większego okazywania tych uczuć? Jakoś oswoić z tym tematem w ogóle? :)
Najlepszym zachęceniem będzie stworzenie (lub odbudowanie) stałej atmosfery zaufania, zrozumienia, akceptacji dla takiej osoby. Przy czym najważniejsza będzie potrzeba wypływająca z tej osoby (lub by wiedziała jak ważne to jest dla otoczenia) okazywania uczuć.

Trochę bardziej sprawa może się skomplikować, gdy chodzi o mężczyznę (który może "nie umieć" lub nie mieć "nawyku" okazywania uczuć). :roll:

A jeszcze większe komplikacje mogą mieć miejsce w przypadku rodziców, którzy często czują się zagrożeni, czy wręcz upokorzeni, gdy mają się czegoś nauczyć od własnych dzieci (uznają to jako podkopywanie swoich autorytetów, jako przyznanie się do własnych błędów). :bezradny:

A już najtrudniej jest, gdy wcześniej istniała atmosfera sprzyjająca okazywaniu uczuć, ale została zburzona... przez osobę, które później chce to odbudować. :?

 

Tego typu komplikacje "wymagają" większej wyrozumiałości, szacunku i ogromnej cierpliwości w "nauczaniu" okazywania uczuć. :<img src=:'>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech, no właśnie, w przypadku rodzica to czasem myślę, że dużo łatwiej dać sobie spokój i się wyprowadzić. Są takie chwile, że już w myślach zaczynam pakować ubrania. Ale jednak wiem, że warto popracować nad kimś takim i chociaż spróbować coś zmienić na lepsze. Bo takiej drugiej szansy w życiu już pewnie mieć nie będę jeśli teraz wszystko sobie odpuszczę, bo z czasem nasze kontakty mogą być jeszcze gorsze, szczególnie jeśli będę daleko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama najlepiej będziesz wiedziała, czy Twoja potrzeba poprawienia relacji z rodzicami wynika z Twojego dobrego serca, czy też jest to efekt przedkładania miłości do innych, ponad miłość do siebie. :roll:

Jeśli ta druga alternatywa przeważa, wtedy może to być również jedna z przyczyn, dla których jesteś z nami na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje relacje z rodzicami bardzo się poprawiły, gdy się wyprowadziłam, zaczęłam samodzielnie żyć - a i mi samej na korzyść to wyszło - nauczyłam się odpowiadać za siebie samą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już jestem po wyprowadzce - i po powrocie... Właściwie to jestem w takim miejscu w moim życiu że nic już nie wiem i nie rozumiem :) A żyję samodzielnie, znaczy gotuję sobie sama, piorę, sprzątam, załatwiam sprawy i organizuję czas. Z zarabianiem pieniędzy jest gorzej, bo to tylko jak mam mniej nauki, ale też się staram :) I jestem trochę w martwym punkcie, bo nie jest tak źle jak przed moim wyjazdem, ale też nie jest dobrze. Nie wiem nawet jak to nazwać - życiowy przestój? Akurat dobry czas na to, żeby sobie pewne sprawy poukładać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem nawet jak to nazwać - życiowy przestój? Akurat dobry czas na to, żeby sobie pewne sprawy poukładać.

 

czasem Słońce trzeba przystanąć aby nabrać sił na dalszą drogę i zastanowić się, w którą stronę dalej iść ;)

 

a ja z innej beczki - jak nauczyć się mówić miłe rzeczy o kimś żeby ten ktoś nie traktował wypowiedzi ironicznie :?::?::?::?::?::?::?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 16 lat (nie wiem czy ma to jakieś znaczenie ale wole napisać, bo może bardziej łaskawie podejdziecie do pomocy) moim problemem jest okazywanie uczuć i chociaż przeglądałam już różne fora chciałabym usłyszeć rady większej ilości ludzi, a po za tym piszę to tak naprawdę w celu wyżalenia się bo muszę to z siebie wyrzucić, żeby poczuć się lepiej, a wiem ze jeśli napisze to na forum pomogę sama sobie w pewnym sensie.Chciałabym bliskości innych ludzi tyle, że mimo chęci trzymam ich raczej na dystans nie dopuszczając do siebie, są oczywiście wyjątki ale i tak wiem ze nie zdają sobie sprawy jak ważne dla mnie są, bo nawet jak chciałabym je uświadomić face to face i tak nie dam rady a listów pisać nie zamierzam bo wydaje mi się to jakieś dziwne jeśli ma sie możliwość wypowiedzenia swojego zdania na głos. Tak jak inne osoby mające z tym problem bardzo rzadko mówię ludziom, że ich lubię bądź kocham. Mam nadzieje że kiedyś nie będę miała z tym problemu ale jeśli ma się tak stać muszę nad sobą popracować a nie mam pojęcia od czego zacząć i czy dam radę. Przepraszam za wszystkie błędy ale humanistą raczej nie jestem. Pozdrawiam i dziękuję wszystkim co to przeczytali lub nawet postarają się mi pomóc.

Czerwona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja z innej beczki - jak nauczyć się mówić miłe rzeczy o kimś żeby ten ktoś nie traktował wypowiedzi ironicznie :?::?::?::?::?::?::?:

 

Heh, ja bym zrobiła tak:

- powiedzieć to wystarczająco niedbale i mimochodem, żeby ktoś nie zaczął podejrzewać podstępu :D

- skupić się bardziej na akcjach, konkretnych wydarzeniach niż na ogólnych dobrych cechach tej osoby, bo jeśli to osoba wrażliwa i podobna do większości tego forum to nie uwierzy, a łatwiej uwierzyć że jest się super w jakiejś małej dziedzinie niż super w ogóle

 

Czyli na przykład, zamiast: Krysiu jesteś takim dobrym człowiekiem! powiedzieć: Krycha, bardzo byłaś miła dla Gośki, zauważyłam jak z nią gadałaś, to bardzo miło z Twojej strony, dobrze zrobiłaś. Trochę głupi przykład wymyśliłam, ale dziś ponosi mnie taki pozytywny flow... :)

 

Czerwona, niekoniecznie musisz mówić, jeśli to takie trudne dla Ciebie, można miłość/przyjaźń przekazać inaczej, np. kupić jakiś drobiazg, posprzątać, a potem powiedzieć: zobacz dzisiaj dla Ciebie posprzątałam ;) nie wiem czy coś to pomoże, ale ja tam lubię takie małe gesty :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pstryk

Probowalam sobie wytlumaczyc te blokady ,zaczelam te osoby (tak naprawde mam na mysli 2 osoby),(przy ktorych odczuwam lek) analizowac to znaczy podpatrywac ich charaktery , rozmawiajac z tymi osobami zaczelam patrzec na swoje reakcje itp ale niczego nie stwierdzilam.Odczuwam doslownie paraliz,trudno mi oddychac,cala dretwieje,czuje nawet mrowienia w ciele.Wampiry energetyczne bo ja juz sama mam metlik w glowie. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani...

natrafiłam na to forum dziś i uwaznie poczytałam o czym piszecie...

Mam nadzieję, że może wśród Was poczuję się lepiej, dotrę do głebi własnych uczuć, a raczej przyczyn trudności z ich nazywaniem...Chciałabym podzielić się z Wami moją historią...Liczę na Wasze rady i komentarze.

 

Mam 30 lat. Wychowałam się w rodzinie alkoholowej. Kiedy moi rodzice sie rozwodzili zdawało mi się to spełnieniem marzen. miałam dość ojca, dość strachu, dość kłótni i awantur, w których brałam czynny udział. Ale kiedy go już nie było, bakowało mi go bardzo- do dziś próbuję wyprostować nasze relacje...

Od 3 lat jestem mężatką. Z moim mężem jestem jednak od 12 lat. Początki naszego związku były burzliwe w najlepszym rozumieniu tego słowa. Miłość na zabój, wzajemna wyłączność, wręcz uzależnienie... Po 3 latach oczywiście e emocje opadły, ale nadal bardzo dobrze nam się układało...aż do pewnej rozmowy. Gawędząc z koleżanką usłyszałam od niej, że ona nie tęskni już za swoim partenerem, nie ma już porywów serca i ze postanowiła zakończyć związek bo miłość dobiegła kresu...Po tej rozmowie się rozchorowałam...Wpadłam w depresję, trafiłam do lekarza. pomyślałam:"Boże przecież ja też nie mam w sobie tego co kiedyś, ja go chyba nie kocham". Nie mogłam się z tym pogodzić, nie mieściło mi się to w głowie...Po wielkich burzach, pół rocznym rozstaniu podjęliśmy jednak walkę o nasz związek. I choc jest między nami świetnie, ja nadal mam rozterki uczuciowe...

Dziwne jest dla mnie to wszystko. Troszczę sie o niego, lubię o niego dbać, lubie sprawiac mu radośc, nadal jest dla mnie atrakcyjny jako mężczyzna, lubię spędzać z nim czas i czuję sie przy nim bezpiecznie. Ma swoje wady, ale je akceptuję. Każdą sprzeczkę przeżywam, przy każdej większej kłótni (jest ich niewiele) nie mam zadnych wątpliwości ze chce z nim być... a jednak czegos mi brak. To coś sprawia, ze czuję lęk, czuje sie nie w porządku wobec niego. Ja swoją miłość do męża wyrażam przez czyny...Jak spojrzę na siebie z boku, to moje zachowanie jest ewidentną postawą kochającą... A jednak ja tę miłość chciałabym czuć!!! Tak po prostu sercem- nie tylko wiedzieć że jest bo wynika tak z mojego zachowania. Rozmawiałam kiedyś z kims na ten temat i uzyskałam odpowiedz, ze wynika to u mnie z obrazu miłości romantycznej- zarliwej i pełenej uniesień. Chcę byc szczęsliwa. Chcę czuć całą sobą, a nie potrafię. Pół roku temu straciłam dziecko. Kiedy byłam w ciązy i czułam ze będziemy rodziną w pełnym znaczeniu tego słowa...czułam tę miłość do niego każdą komórką mojego ciała... Chciałabym odnaleźć w sobie zdolność do CZUCIA...choć zgadzam się z poglądem że MIŁOŚĆ nie jest uczuciem, a raczej POSTAWĄ... Gubię się we własnych myślach. Jedno wiem- zalezy mi na mężu. Nie chcę zepsuć naszych relacji...a takie myślenie staje sie coraz bardziej męczące...

Przepraszam za tak długi post...mam nadzieje ze nie zanudziłam. Pozdrawiam Was wszystkich i zyczę dużo pozytywnych emocji i uczuć w Waszym życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zalękniona82, witaj na forum :D

Gawędząc z koleżanką usłyszałam od niej, że ona nie tęskni już za swoim partenerem, nie ma już porywów serca i ze postanowiła zakończyć związek bo miłość dobiegła kresu...Po tej rozmowie się rozchorowałam...Wpadłam w depresję, trafiłam do lekarza. pomyślałam:"Boże przecież ja też nie mam w sobie tego co kiedyś, ja go chyba nie kocham". Nie mogłam się z tym pogodzić, nie mieściło mi się to w głowie...
Z tego fragmentu wynika, jak bardzo w pierwszym odruchu bierzesz do siebie cudze opinie.

Jednak z drugiej strony, po zastanowieniu podjęłaś decyzję o podjęciu próby ratowania małżeństwa z mężem.

 

I może w tym tkwi częściowe źródło Twoich problemów ? Z niepewności, czy postępujesz słusznie. A w poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie, bardzo przejmujesz się tym, co mówią inni... mimo tego, że w końcu i tak Ty odnajdujesz trafne odpowiedzi. ;)

 

a jednak czegos mi brak. To coś sprawia, ze czuję lęk, czuje sie nie w porządku wobec niego.
Ten lęk wynika z niepewności, jak "powinno" wyglądać Wasze małżeństwo ?

Brak umiejętności okazywania uczuć najprawdopodobniej wynika z domu rodzinnego, gdzie być moze nie było zbyt wielu okazji, by się tego nauczyć ? :roll:

 

W każdym razie "umiejętność czucia" najprawdopodobniej będziesz mogła "odzyskać" na terapii dla DDA. Bo najprawdopodobniej przez dzieciństwo "nie umiesz czuć". Powodzenia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję za odpowiedz:)

Nad terapią dla DDA już myślałam... Ja wiem, ze moje małżeństwo tak powinno wygladać. Nie mam na co narzekać- mąż mnie kocha, troszczymy się o siebie, rozmawiamy, jesteśmy wobec siebie czuli...A jednak ja wciąż nie jestem pewna ze to z mojej strony miłość...Nie wiem, moze to nie o to idzie ze nie czuje..tyle ze nie potrafie nazwac tego po imieniu. Bo jesli ta moja troska i dbanie o małżeństwo nie jest MIŁOŚCIĄ to niby czym jest? Wiem jedno- kiedy zdarzy nam się pokłócić- jestem pewna całą sobą ze CHCĘ z nim być- nie MUSZE...nie NIE POTRAFIE odejśc- tylko CHCE z nim być... Tylko dlaczego nie czuje, dlaczego wciąz mi brak? Kiedy znów dopadają mnie wątpliwości bardzosie denerwuje, mam gonitwe mysli, wszystko interpretuje na niekorzyść tego związku, we wszystkim widze swoje NIEKOCHANIE. Skąd to się bierze???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko dlaczego nie czuje, dlaczego wciąz mi brak? Kiedy znów dopadają mnie wątpliwości bardzosie denerwuje, mam gonitwe mysli, wszystko interpretuje na niekorzyść tego związku, we wszystkim widze swoje NIEKOCHANIE. Skąd to się bierze???
Może dlatego, że w domu rodzinnym ciągle żyłaś w niepewności, np. o to o której godzinie wróci ojciec, czy znów będzie pijany, czy po tym będzie awantura ? ...albo jeszcze setki innych przyczyn, z powodu których żyłaś w ciągłym napięciu ?

I możliwe, że właśnie to poczucie zagrożenia, niepewność tak bardzo weszły Ci w krew, że nawet dziś funkcjonujesz wg tego schematu, doszukując się zagrożeń, źródeł niepewności we własnym małżeństwie. :roll:

 

Bez względu na to, czy to jest powód tej niepewności, warto byś skorzystała z terapii dla DDA !

 

Powodzenia !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może jak ktoś za bardzo się przyzwyczaił do ekstremalnych emocji w związkach z ludźmi, do cierpienia, to taka dobra, troskliwa miłość wydaje się podejrzana? I może stąd wątpliwości? Bardzo niebezpiecznie jest takie myślenie, że miłość musi przynosić ból, ale czasami to chyba siedzi w podświadomości. zalękniona82 aż miło jest czytać o tym jak bardzo się kochacie. życzę żebyś sobie poradziła ze wszystkimi rozterkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×