Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ze mna bylo podobnie zaczelo sie od ataku w pracy tzn kolatanie serca bol z lewej strony taki klujacy i trudnosci z oddychaniem przy nim a do tego dretwienie lewej reki.Pozniej byly akcje z pogotowiem codziennie nad ranem wzywalam az lekarz zaczal rozmowe ze mna iz on moze do mnie przyjezdzac codziennie i podawac mi Hydroxyzyne ale jezeli chce byc zdrowa i pozbyc sie tych atakow mam zasiegnac porady psychiatry poniewaz on twierdzi iz moze to byc na tle nerwowym tzn nerwica.I mial racje kiedy poszlam do psychiatry ten od razu stwierdzil u mnie nerwice wegetatywna z tymze obecnie niedoleczona spowodowala u mnie wiele wiecej objawow i do tego te potworne leki.Musze zaczac od nowa sie leczyc takze czekam wlasnie na wizyte u psychiatry i zobacze co dalej.Pozdrawiam cieplutko. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wyglada mi to na nerwice, chociaz nie wiem jakie sa efekty udaru slonecznego....tak to sie zwykle zaczyna od pogotowia....

teraz wystarczy sie obserwowac, zobaczysz czy masz leki codziennie, czy sie tego boisz itd...

ale to nie jest nic strasznego, jest to cholernie nieprzyjemne, trzeba z tym walczyc, ale to nie wyrok.... sa ludzie z gorszymi chorobami, i to nieuleczalnymi...damy rade !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeszcze jedno,,,,jezeli rzeczywiscie jest to nerwica, to ciesz sie z faktu, ze zakomunikowano Ci to od razu i od samego poczatku wiesz na czym stoisz i od razu mozesz zaczac z tym walczyc... mnie tego lekarz nie powiedzial, po dluzszych poszukiwaniach w internecie sama zrozumialam ze to co mialam to sa ataki paniki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki wszystkim za odpowiedzi. powiem tak dzis mam wolne nadal czuje sie kiepsko...jutro ide do lekarza, zobaczymy jak to bedzie. tak czytam te wszystkie posty i sama nie wierze ze mnie moglo to spotkac. moze to tylko przemeczenie, oslabienie organizmu...narazie sie tym nie martwie tylko poczekam co powie lekarz. no i az takich powodow do stresow nie mam zeby nabawic sie nerwicy.......normalne zycie nastolatki hehe:) pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne...rób tak, jak mówi Delvin, a już popsujesz swój związek na amen:((((((( Przecież sam czujesz, że to chore, sam zauważyłeś, że to co robi Twoja Mama nie jest zdrowe i nie ma podstaw. Chcesz mieć taki związek?? Kurczę, jeśli dziewczyna nie daje Ci obiektywnych podstaw, żeby ją o coś podejrzewać, to znaczy, że to wytwór Twojej wyobraźni.

 

Sorki, że piszę tak "kawa na ławę", ale ja znam jeden związek, gdzie takie coś było...wyrywali sobie komórki z ręki, żeby sprawdzić od kogo ten sms, podpuszcali się nawzajem i robili całą masę chorych rzeczy ( nie będę pisać, żeby CI nie podpowiadać. Widziałam takie zachowania na własne oczy. koszmar. Ja CI radzę jednak pójść do pscyhologa i szczerze wszystko powiedzieć, bo to może tylko pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, że to jest chore i mi też cała masa głupich pomysłów po głowie chodzi, ale jestem tego całkowicie świadomy, bo tak jak mówię jednak mogę spojrzeć na to z dystansu, bo wystarczy że spojrzę na rodziców i widzę że to wygląda okropnie i naprawdę gdy by mi ktoś 15 czy 10 lat temu powiedział że ja się tak będę zachowywał jak się zachowuje to bym go wyśmiał i powiedział że to nie możliwe!!!

 

Ale ja po prostu czasami mam właśnie takie dziwne myśli i te pomysły .... że nie mogę tego wytrzymać i chwilami naprawdę mam dość wszystkiego naprawdę wszystkiego.

 

W tej chwili na przykład jest OK a właściwie w tym tygodniu odkąd zacząłem o tym pisać jakoś mi jest lżej, bo pewnie mam nadzieję, że mi pomożecie i mi przejdzie całkiem.

No, ale cięgle mam chwile zwątpienia może i są to krótkie chwile, ale są.

Ale to u mnie często zależy od dnia czasami mam do wszystkiego optymistyczne podejście a czasami dosłownie mam tego dość i same złe myśli (bardzo złe) całymi dniami, że wytrzymać nie mogę i skupić się na niczym.

 

Czy uważam że dziewczyna jest źródłem moich problemów to raczej nie bo wiem że gdybym z nią zerwał i poznał inną to pewnie było by tak samo, ale ja nie chcę z nią zrywać bo lepszej dla siebie nie widzę ja uważam że to jest raczej moja wina a nie jej.

 

Ale wiecie co ja się naprawdę chcę temu przeciwstawić i np. dzisiaj wiem że moja dziewczyna prawdopodobnie będzie świętować zakończenie roku (bo studiuje język Angielski jest na drugim roku) i planuje z koleżankami w mieszkaniu, które wynajmują taką małą imprezę zrobić ja też jestem zaproszony ale nie pojadę bo po pierwsze jutro na 6:00 do pracy a poza tym w tamtym tygodniu ukradli mi wszystkie dokumenty łącznie z prawem jazdy i w tej sytuacji autem jechać nie mogę a to jest 50km od miejsca mojego zamieszkania a pociągów nie lubię.

 

I w związku z tą imprezą to nie będę się nic wypytywał, kto był czy coś piła i czy wogule impreza była czy nie po prostu zlekceważę to ona pewnie sama coś napisze do mnie na ten temat, ale ja się tym przejmował nie będę przynajmniej spróbuje podejdę do tego jak by to mnie wogule nie ruszało,(czyli podejście nie w moim stylu) i napiszę wam czy mi się udało i jak się czułem wiedząc, że moja dziewczyna tam imprezuje beze mnie.

To też będzie dla mnie jakiś sprawdzian jak myślicie?

 

A i jeszcze jedno, jeżeli chodzi o to, że powinienem się zapisać na jakiś sport czy coś w tym stylu żeby poznać kolegów do piwa to tak jak już wcześniej powiedziałem ja nie za bardzo lubię poznawać nowych ludzi, ponieważ nie jestem zbyt wygadany i mam problemy z prowadzeniem rozmowy z kimś, kogo prawie nie znam, dlatego nie jestem tym pomysłem zachwycony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za miłe słowa. Jestem właśnie na etapie odbudowywania (chociaż jest to raczej budowanie na nowo) własnej tożsamości. jedno co mogę stwierdzić, że coraz rzadziej zdarzają mi się ataki. Ostatni był chyba jakoś tak z dwa miesiące temu i był o wiele, wiele słabszy. Miałam szczęście, bo tafiłam na niezłą panią psycholog, z którą dobrze się dogaduję. Potrafi mnie "rozgryźć":) Tak naprawdę to dopiero teraz lecząc współuzależnienie czuję, że powoli wydowbywam się jednocześnie z nerwicy. Bo jak sie okazuje właśnie osoby z problemami emocjonalnymi mają skłonność do tak destrukcyjnych związków. Na razie obywam sie bez leków i mam nadzieję, że mi się uda. Chociaż na początku było bardzo trudno. Jedynie brałam na sen Selofen. Wciąż niestety mam trudności z zasypianiem, ale mam nadzieję, że będzie lepiej. Mam okropny lęk przed braniem jakichkolwiek środków farmaceutycznych. Ale podobno psychoterapia bez leków może działać szybciej. Jakie macie zdanie na ten temat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alleluja !!!! w koncu madrze gadasz.... trzymaj tak dalej i zycze powodzenia w wytrwaniu....

zapisanie sie na sport czy cos takiego to byl tylko przyklad... jak Ci dobrze samemu, to nie mam problemu...chodzi tylko o to zebys mysli przeniosl z dziewczyny na cos innego...

ale zaczynasz kumac. gratuluje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sluchajcie, znalazlam was tu calkiem niedawno, ale spodobaliscie mi sie :) ... mieszkam we Wloszech i tu tez znalazlam panikarzy...jest nas wielu, w kupie razniej :lol: ... od 2 lat sobie cierpie, ale jest juz jako tako, czasami gorzej czasami lepiej, radze sobie...

to co mi nie daje spokoju, to fakt przebywania samej w domu, albo gdziekolwiek, ale samej, najczesniej jest to dom (moze dlatego ze pierwszy atak paniki mialam wlasnie w domu i nie bylo nikogo)... rano, wieczor, obojetne, a noc to chyba najgorzej. w dzien to moge zawsze wyjsc, a w nocy nie bardzo... zrobilam postep, bo zaufalam ludziom, wiec jak ich mam dookola, to czuje sie w miare dobrze, bo wiem ze jak mi sie cos stanie to ktos mi pomoze... a problem jest samej w domu, bo nie ma nikogo, i cala jestem pod moja kontrola... od pierwszej minuty mysli mnie atakuja, a co potem sie dzieje to juz sami wiecie, samo sie napedza... nawet jak sie czyms zajme, sprzataniem, cokolwiek, to te cholerne mysli nie chca odpuscic...

mieszkam z moim chlopakiem, ktory na 10 i 11 lipca ma wyjechac, a ja juz mysle co to bedzie ... :oops: zawsze moge kogos zaprosic, ale to nie jest rozwiazanie, ja chcialabym poczuc sie tak jak kiedys... w koncu podobalo mi sie przebywac samej i odpoczywac od wszystkich i wszystkiego... teraz tak nie umiem.... co robic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podzielę się swoimi objawami: nie mam takiej osoby, której bym mogła do końca zaufać, która by była dla mnie naprawdę wsparciem i gdy zdarza się tak, że np. mama mnie zrani tak naprawdę boleśnie, czuję się odrzucona nawet przez nią, to wtedy czuję, że tonę, że jestem zupełnie sama i nie ma dla mnie ratunku, że nawet Ci, którzy z racji bycia rodziną powinni mi dać wsparcie, mówią cyniczne i przykre rzeczy. Wtedy dostaję jakby ataku paniki - wydaje mi się, że nie ma dla mnie ratunku, nikt mi nie pomoże, moje życie nigdy się ne zmieni i naprawdę chcę w takich chwilach umrzeć. Żeby to jakoś przeżyć, ten straszny atak niepokoju i poczucie tracenia WSZYSTKIEGO - zeby to jakos opanowac, robię rzeczy, których potem żałuję np. dzwonię do kogoś i ryczę mu w słuchawkę. W ogóle gdy dostaję strasznego "ataku" niepokoju, to robię rzeczy, które z góry wiem, że są głupie, ale jakbym CZEGOKOLWIEK nie zrobiła, to nie opanowałabym tego niepokoju.Czy ktoś ma podobnie??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mrowka a nie myslalas o tym zeby sie wyprowadzic z domu?

masz prace poradzisz sobie moze dzieki temu nerwica ci przejdzie

jak sie tkwi w tzw toksycznej rodzince to jeszcze poteguje lek i niepokoj

przemysl to sobie

moje stosunki z matka poprawily sie dopiero jak sie wyprowadzilam a tez wiele przeszlam w domu

dziadek alkoholik krzyki bijatyki wychowywalam sie bez oja matka wyszla za maz pojawilo sie rodzenstwo czulam sie odrzucona itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

umrzeć też mi się często chce,jak się źle czuję,chciałabym zwinąć się w kłębek i czuć tak jakby mnie nie było...Zazdroszczę ludziom,którzy chodzą sobie normalnie po dworze nie boją się wyjść z domu do pracy czy na zakupy,nie mają żadnych trzęsiawek,żyją sobie normalnie,a ja nie,ech :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ooo własnie...zgadzam się z Wami obydwiema...Giovanno tez mam podobnie:( A co do wyprowadzki z domu, to gdybym się czuła pewniej, to moze bym tak zrobiła, ale jak się nie sypia i się nie wie czy się nie straci pracy, a w ogole to ma się rozne stany, ze nic się nie chce, ze zyje się, bo się musi, ze samo pojechanie do pracy juz jest wyczynem, to na razie muszę to wyleczyć, a jak już będę stała na nogach i wiedziała czego chcę, to zamierzam pomysleć o dalszych krokach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też bym chciała się wyleczyć,mam 17 letniego syna,nie jestem jeszcze taka stara mam 41 lat,a żyć mi się nie chce przez to choróbsko.Boję się praktycznie wszystkiego,ludzi też,jak pomyślę,że kiedyś syn będzie się żenił i będę musiała spotykać się z obcymi ludźmi-rodzicami jego przyszłej żony-horror :(

Już sobie tak myślę,że może kiedyś udam się do jakiegoś szpitala,który nieodpłatnie leczy nerwicę,bo mam tego wszystkiego dosyć,nawet czytać mi się nie chce,a przecież kocham książki,przerąbane...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oooo jak dobrze Cię rozumiem Giovanno. Choć jak jadłam seroxat, to nie mialam takich stanów. Jak masz 41 lat, to chyba najlepsze lata życia przed Tobą, widzę po róznych kobietach po 40, że jak odchowały dzieci, to rozkitły doslownie, realizują swoje hobby, zapisały się na rózne kursy, spotykają się z przyjaciółkami na grillu. Może warto zmienić lekarza, albo leki??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×