Skocz do zawartości
Nerwica.com

kobieta po przejściach


coksinelka

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Wszystkim.

jestem "świeżak: na tym forum i nie bardzo umiem się na nim połapac ale mam nadzieję, że jacyś forumowicze zechcą pogadać ;) .

mam depresję. znowu, bo już byłam wyleczona.ale odezwała się kiedy moje życie przestało byc takie ułożone.na szczęście nie z taką siłą jak poprzednio, bo w porę odczytałam pierwsze symptomy.

mam problemy małżeńskie (nie wiem czy jest tu ktoś z podobnymi doświadczeniami??). właściwie dwa miesiące temu rozstałam się z mężem. ale mój zły stan zaczął się wcześniej, kiedy nasz związek coraz bardziej chylił się ku upadkowi. kiedyś mój mąż powiedział, że jak jeszcze raz zachoruję na depresję to tego nie zniesie. pierwszy raz był przy mnie i mi pomagał, tyle że wtedy nie był mężem. wychodzi na to, że rzeczywiście tego nie zniósł.

jestem pod opieką wspaniałej doktor psychiatrii i dzisiaj zapisałam się dodatkowo do ośrodka terapeutycznego na pierwsza wizytę. do psychologa.obawiam się tego troche, bo nie wiem czy osoba do której mam iść okaże mi równe zainteresowanie i życzliwość,co psychiatra.ale wiem też że bardzo potrzebuję odnaleźć źródło moich problemów.bez tego nie będę umiała nic zmienić w moim życiu a bardzo chcę wreszcie czuć się szczęśliwa.

Tylko tyle.A może jednak aż tyle...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki za miłe powitanie. Fajnie, że ktoś zauważył moją obecność. Niestety mam skłonności do "czarnowidzctwa", poza tym bardzo niską samoocenę, choć wielu ludzi powtarza, jak jestem wartościowa i prawde mówiąc zastanawiałam się, czy ktoś w ogóle zechce sie do mnie odezwać. Dzięki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj.

Czlowiek, ktory kocha jest w stanie zrobić dla drugiej osoby wiele. Pokochał Cie taką jaką jestes, dziś uważasz,ze z powodu choroby związek sie rozpadl. Dziś chorujesz Ty - jutro On - oby jeszcze nie poprosił o pomoc!

Proponuje wizyte u psychiatry - rozmowa,leki - wiele dają. tarapia jak najbardziej wskazana - musisz uwierzyć w siebie, pokochac siebie - wtedy bedzie ci latwiej. jestem na etapie uwierzenia w to,ze wyjde z tej choroby

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ta cała miłość to chyba jedna wielka ściema. dziś jest, a jutro ludzi nic już nie łączy poza bolesnymi wspomnieniami. Mój związek nie rozpadł się przez chorobę, może źle to ujęłam ale też myślę, że na mnie choroba wpłynęła na tyle, że mój mąż nie miał ochoty już z tym walczyć. Byłam nieznośna, sama ze sobą źle się czułam, nie mówiąc już o byciu z drugim człowiekiem.

w ogóle ta cała historia z moim mężem jest bardzo świeża- rozstaliśmy się lekko ponad2miesiące temu. Wszyscy powtarzają, że to nie koniec świata, jestem młoda, ładna itp. jeszcze wszystko może sie ułożyć, ale kiedy człowiek żyje przytłoczony depresją, nic nie wydaje się proste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj to mamy podobny problem - przeżyłam rozwod, potem niespelnioną miłośc - nic mi sie nie udalo. Ile stracilam zdrowia - az za duzo. Dziś próbuje walczyc,choc jest róźnie. Całą złośc zrzuciłam na prace - dzis boje sie ,ze nie dam sobie rady,ze nie zdąże zrobic wszystkiego na czas.pojawily się lęki i ataki paniki w pracy. Biore leki - Seroxat,juz dwa miesiące,ale lęki nadal są - mówie sobie ,ze dam rade,ze sie nie poddam. Musze walczyc ze swoimi słabościami - choć jest mi bardzo cięzko. Kazdego dnia zastanawiam sie czy sobie w życiu poradze :(.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam wrażenie, że dziś wielu ludzi przeżywa podobne problemy. Związki są coraz bardziej nietrwałe, a rozwody nie są już tak potepiane społecznie jak kiedyś. po prostu łatwiej jest rzucić wszystko w cholere niż o to walczyć. i ja też tego doświadczyłam. przestało mi się chcieć starać, dbać o swoje małżeństwo a postawa męża totalnie mnie dołowała. Ryczałam prawie co wieczór, aż w końcu powiedziałąm sobie: dość!! ile można?? a co lepsze, ja powiedziałam mu, że chcę się z nim rozstać, bo już nie widzę sensu tego małżeństwa, a on (jak to facet) zdziwiony, przecież wszystko jest między nami w porządku! szlag mnie trafia jak myślę o tym wszystkim. na prawde chciałabym wierzyć, że jeszcze mi się życie ułoży, ale wiem że to nie takie proste. Zresztą już Twój przykład o tym świadczy: rozwód, później znowu rozstanie. ja strasznie bym chciała ustabilizować swoje życie, nie wiem czy zniosłabym jeszcze więcej takich przeżyć, jakie miałam do tej pory :( .

Tobie i sobie też życze powodzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co lepsze, ja powiedziałam mu, że chcę się z nim rozstać, bo już nie widzę sensu tego małżeństwa, a on (jak to facet) zdziwiony, przecież wszystko jest między nami w porządku!

skąd ja to znam?? :roll:

Cieszcie się, że nie macie dzieci z tymi z którymi się wam nie udało. Ja mam dwójkę dzieciaków i również przed sobą wizję rozwodu. No bo ile można wytrzymać?? Cierpię na nerwicę i depresję, a mąż mi jeszcze, że tak powiem, dokłada problemów... ech...

Dobrze, że biorę lek przeciwdepresyjny, bo inaczej byłoby ciężko ze mną...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak wam się objawia ta nerwica, depresja? Dlaczego to jest takie trudne dla tych mężów? Pytam, bo sama mam problemy małżeńskie i jestem stroną znerwicowaną. Mam żal do męża za brak wsparcia i wycofanie, ale z drugiej strony go rozumiem, bo potrafię być w mojej nerwicy, która pokazuje twarz złości, bardzo nieprzyjemna. Jak Was czytam, to mam podobne odczucie, że Wasi panowie nie mają wystarczająco siły, żeby z tym walczyć, że są za miękcy, że sami mają problemy. Ale czy są na tym świecie ludzie, którzy są wystarczająco wytrwali? Czy jest na tym świecie człowiek, który umiałby ze mną żyć? Nie wiem, obawiam się, że każdy musi z siebie dawać maksimum, a szczęście jest dla tych, którzy potrafią cieszyć się chwilą obecną. Ja niestety nie potrafię dzielić tego z mężem, potrafię każdą najfajniejszą chwilę zmienić na czarny sen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedyś mój mąż powiedział, że jak jeszcze raz zachoruję na depresję to tego nie zniesie. pierwszy raz był przy mnie i mi pomagał, tyle że wtedy nie był mężem. wychodzi na to, że rzeczywiście tego nie zniósł.

Wiesz? To może i lepiej, że już nie jesteś z nim, skoro on tak stawiał sprawy.

ale wiem też że bardzo potrzebuję odnaleźć źródło moich problemów.bez tego nie będę umiała nic zmienić w moim życiu a bardzo chcę wreszcie czuć się szczęśliwa.

Tylko tyle.A może jednak aż tyle...

Skoro sama chcesz zmiany swojego życia, to to jest dobra pozycja "wyjściowa". Powodzenia:]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co. niczego obecnie tak nie pragne, jak tego zebysmy znowu byli razem z mezem. analizowalam wszystko, zastanawialam sie,myslalam i doszlam do wniosku ze nadal bardzo mi na nim zalezy.ze chce sie zmienic, pracowac nad soba zeby nam wyszlo.tyle ze nie wiem czy on jeszcze zechce. naprawde bylam trudna zona.

czy myslicie ze to chore z mojej strony ze tesknie za nim? nie wiem juz co o tym wszystkim myslec. jedno tylko wiem na pewno: czy bede z nim czy nie, musze sie zmienic!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×