Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie

 

Czy jest tu ktoś z podobnym problemem? Nerwicę mam już od bardzo dawna, ale jakoś nie miałam szczęścia do lekarzy. Może pokrótce opiszę moją historię.

 

Pierwsze załamanie przyszło, kiedy zawaliłam pierwszy rok studiów, na które się bardzo uparłam i pomimo sprzeciwów rodziców poszłam, (bo co ty będziesz po tym robić, może lepiej ekonomia – to takie bardziej praktyczne, to co że ja bardziej humanistka), jakoś zebrałam się w sobie, a raczej nie pozwolono mi się „nie zebrać”;)

Kolejne studia, jakoś zawalałam egzaminy, po prostu strach, że nie zdam paraliżował i często zawalałam egzamin, bo po prostu na niego nie poszłam. W końcu lęki tak się nasiliły, że nie potrafiłam sobie z nimi poradzić, bałam się wychodzić nawet na ulicę, ale wychodziłam z domu, bo bałam się powiedzieć, że coś jest nie tak, zawalałam studia, wiedziałam, że jest coś nie tak, więc znalazłam lekarza, szybka pochopna decyzja, pierwszy lepszy z ogłoszenia gazetowego. Poszłam, niech się Pani uspokoi, tutaj ma Pani tabletki na tydzień, jak się Pani wyciszy to za tydzień porozmawiamy, zwolnienie, oczywiście nie ma sprawy, tyle, a tyle za wizytę, tyle a tyle za tabletki, A ja głupia nie wiedziałam, że to coś nie tak, żeby lekarz psychiatra mi „wydawał” leki, zamiast recepty .Po tygodniu już ze mną nie rozmawiał. Zresztą ja wcale nie miałam już nawet na to ochoty. Byłam na takim haju, że świat wydawał mi się piękny, a ja byłam tak spokojna, że och...

 

Brat zauważył moje dziwne zachowania i powiedział o swoich podejrzeniach rodzicom, przeszukali moje rzeczy i znaleźli tabletki, no to powiedziała, co i jak. Oni uznali, że jak byłam u lekarza i lekarz mi to zapisał, to widocznie tak ma być i jest OK.

 

A ja sobie dalej żyłam w fajnym tabletkowym raju. Raz na tydzień wizyta, i co lepiej? Tak, jest świetnie, to jeszcze tutaj kolejne tabletki, co rano problem ze wstawaniem, to ja tutaj dam taki lek stymulujący, a poza tym wypić mocną kawę.

 

Obudziłam się, kiedy totalnie obryta na egzamin, na 16 pytań, na które znałam odpowiedzi, nie byłam w stanie na żadne. Po prostu - makabryczne luki w pamięci. Wróciłam do domu, nie wzięłam tabletek i przespałam 16 godzin non-stop. Rodzicom powiedziałam, co jest grane. Zadecydowali za mnie, wiesz załatwimy ci badania w szpitalu, pójdziesz położysz się, na kilka dni. Zgodziłam się, bo byłam przerażona tym, co się stało. Szpital psychiatryczny, 1.5 miesiąca , fakt, że dość elitarny, nie było tam cięższych przypadków, potem dowiedziałam się, ze właściwie ten szpital miał na mnie podziałać ja swoisty straszak, co bym za bardzo się nie roztkliwiała nad sobą. Szpital? Właściwie zero leczenia, jedynie farmakologia, trochę pracy, ćwiczenia fizyczne, w każdym razie brak jakiejkolwiek psychoterapii, tylko rozmowy z psychiatrą prowadzącym. Diagnoza: nerwicowy rozwój osobowości. Kiedyś szukałam, czy jest coś takiego, ale nic konkretnego nie znalazłam. Fakt, możliwość oderwania się, zamknięcia pod bezpiecznym kloszem, pozwoliła mi się wyciszyć, poskładać jakoś do kupy, raczej pozostała mi trauma po pobycie w szpitalu, te naście lat temu niechętnie się mówiło o jakichkolwiek problemach.

 

No to poszłam dalej walczyć z życiem. Jakoś zaliczyłam egzaminy, jednak zrezygnowałam ze studiów, stwierdzając, że zbyt wiele mnie kosztuje to stresu i szamotaniny. W końcu niektórzy nie nadają się na studia, pomimo, że są zdolni – stwierdził mój ojciec.

Podjęłam pracę, w końcu podjęłam też decyzję o wyprowadzce z domu. Chciałam wynająć mieszkanie z koleżanką, trochę uciec od nadopiekuńczych a jednocześnie oschłych rodziców.

Po wielu perturbacjach (ojciec: po co Ci to, źle Ci tutaj, odkładaj pieniądze, po co będziesz je wydawać na mieszkanie, matka: moja noga nie postanie w tym mieszkaniu, oboje: a może ty .... jak tak bardzo chcesz mieszkać z tą koleżanką, to ... my zrozumiemy – podejrzenie o odmienną orientacje nie przeszło im przez usta, choć się cisnęło). Ok. , mam 23 lata, wyprowadzam się z toksycznego domu. Ojciec powolutku drąży temat, wysyłając mnie do „świetnej pani psycholog- wiesz, może warto, żebyś się do niej przeszła, na pewno to Ci nie zaszkodzi). No to poszłam, okazało się, że ojciec po któreś mjej wizycie, sam udał się porozmawiać z rzeczoną panią psycholog, próbując ją przekonać, że moje wyprowadzenie się z domu – to: Objaw choroby psychicznej). Cóż, całe szczęście, że tym razem trafiłam na mądrego psychologa, lekko, choć stanowczo ustawiła mojego ojca. Pochodziła jeszcze na kilka spotkań, a w końcu pani psycholog uznała, że mam się zgłosić, kiedy będę miała taką potrzebę. Myśląc, że na razie jest Ok., uwolniłam się od moich lęków, zaczęłam żyć samodzielnie. Trochę nieudanych związków, praca, przyjaciele, trochę zabawy, czasem krucho z pieniędzmi, ale czuje się w końcu wolna. Ot, normalne życie. W końcu spotkałam chłopaka, tworzymy fajny związek, mieszkamy razem, ale po 2 latach coś szwankuje On traci pracę, coraz częściej szuka ukojenia w alkoholu. Jeszcze wtedy nie wiedziałam (on zresztą też, że były to początki alkoholizmu). Ale coś szwankowało, to fakt. Zerwałam. Mija kolejne 5 lat. Idę na studia, nareszcie, ot , tak dla siebie, zaoczne, więc płacę, czasem trochę problemów finansowych, ale jakoś to się zawsze poskładało do kupy. Kończę licencjat_ średnia 5.0. Zaczynam studia magisterskie, nowy projekt: własna firma, dość ambitne przedsięwzięcie, realizuję marzenia z dzieciństwa. Nagle krach, w momencie, kiedy firma zaczyna się rozkręcać, wycofuje się mój wspólnik. Ja idiotka wzięłam sobie na wspólnika własnego ojca. On zarobił, ja straciłam. Poczucie beznadziei, rozgoryczenie, myśli samobójcze. Wtedy zjawia się jak wybawca, mój były partner życiowy. Oboje dojrzeliśmy, zmieniły się trochę wymagania, oczekiwania wobec życia. Po 5-letniej przerwie znów jesteśmy razem. Życie znów się toczy. Planujemy ślub, ja rozpoczynam nową pracę, ambitną, a jakże by inaczej, to nic, że wracam wykończona, ale ja wszystkim pokażę, jaka jestem świetna. No i jestem, i co z tego, przemęczona, zestresowana, ale dzielna. A mój facet pogrąża się coraz bardziej w alkoholizmie. A ja... Jakbym tego nie widziała, bo w końcu te kilka piw dziennie, a że w weekend?. Jest coraz gorzej. U mnie coraz gorzej, lęki, apatia, zawroty i bóle głowy. Jakoś zapomniała, że to znów może być objaw nerwicy. W końcu chcę się ratować. Terapia dla współuzależnionych (rodzin alkoholików). Żadnych tabletek, – bo się boję. Terapia powoli przynosi skutki, zaczynam docierać do siebie, wewnątrz, boli, ale coraz więcej w tym ulgi, tylko, dlaczego to wszystko dzieje się tak powoli. Wiem, że to dopiero 7 miesięcy, wiem, ze jestem na dobrej drodze. I wciąż mam nadzieję, że powolutku na reszcie się z tego wygrzebię.

 

Czy jest ktoś z podobnym problemem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa historia.

pietruszka w całym jej przebiegu jedna rzecz mi sie rzuciła oczy, dzięki której wydaje mi sie że nie uda ci sie zabrnąc głebiej w nerwice, a mianowicie: dużo samodzielności i kierowania własnym losem. Niezmiernie ważna jest jeszcze jedna rzecz, którą przy okazji tych cech możesz rozwinąć - budowanie własnej silnej tożsamości, która pozwoli ci skutecznie i zgodnie z własnym JA podejmować trudne decyzje życiowe (niepodjęcie ktorych moze utrzymywac cię w szkodliwym dla ciebie schemacie, relacji lub otoczeniu). Ogólnie rzecz biorąc widzac że miałas skłonności do nerwicy naprawdę nieźle!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy sa jakies badania (tomograf,rezonans,EEG), ktore wykazuja zmiany w mozgu swiadczace o tym,ze czlowiek ma choroby psychiczne,doznaje stanow lekowych lub jest na nie podatny-czy tez stwierdzic to moze jedynie psychiatra w wywiadzie,na podstawie kanonow "normalnosci"?

Wedlug slawnego profesora osoby,ktore szybko rozwijaly sie do 3 roku zycia a nastepnie miedzy 4 a 6 zdziecinnialy sa bardzo podatne na zaburzenia lekowe po 20 roku zycia.Ja sama juz w wieku 3 lat mowilam jak stara,a pozniej przyszla na swiat moja siostra i chcac sie do niej przystosowac zmienialm swoja mowe na dziecinna,by dorownac jej poziomowi.Mysle,ze jestem dobrym przykladem podatnosci lekowej,z ktora caly czas walcze.W koncu jeszcze nie tak dawno bylam calkiem normalna....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was ja mam ta samo umnie zaczelo sie jak zaszlam w ciaze nie cale dwa lata temu w ciazy bylo troche lepiej bo myslalam ze zle mi jest bo ciaza a potem urodzilam i sie zaczelo i tak jest do tej pory a maly ma 13 miesiecy to jest koszmar co ja przechodze codzienie zle przez caly dzien , mam leki ze mi serce stanie problemy z odychaniem kreci mi sie w glowie codzienie jestem cieszka jak by mnie wbijalo w ziemie nogi jak kamienie jak bym byla z olowiu tak mam codzienie nadodatek mam zumy w uszach tez codzienie przez 3 miesiace tez codzienie, bola mnie nogi boze ja mam dosc tego stanu robi mi sie slabo mam kolatania serca mysle ze jestem cieszko chora ze mam SM boze nie wiem czy ktos ma takie obiawy jak ja co bedzie dalej nie wiem moze umieram.

Narazie koncze ale sie odezwe

POZDRAWIAM PA :(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Choruje na nerwice lękowa od 3 lat. Aktualnie nie moge sie pozbyc dreczacych mnie mysli dotyczacych mojej choroby. Caly czas o niej mysle i nie moge sie tego pozbyc. Mysle rowniez o tym co bedzie zaraz i wtedy mam ataki paniki. Gdy skupie sie na danej chwili i robie cos spontanicznie to czuje sie dobrze. Czy ktos z was tak ma? Czy jakies leki moga mi pomóc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz,na codzien nie powinno sie myslec o tej chorobie bo to przygnebia i sprawia ze doszukujemy sie czegos wiecej.Zawsze staram sie czyms zajac zeby nie myslec za bardzo.Mnie pomaga praca,odstresowywuje.Trzeba pracowac nad soba choc wiem ,ze to nie jest proste.Na poczatku mojej choroby tak mialam,nie bylam w stanie myslec o niczym innym.Teraz zyje na codzien z ta choroba.Wiem ze mam nerwice ale zyje z nia jak narazie w parze.Mam nadzieje ze uda mi sie kiedys z niej wyjsc.Choc czasem wydaje mi sie to nie mozliwe ale staram sie trzymac.Pozdrawiam i zycze wytrwania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kabuk

wiesz mnie takie myśli dręczyły non stop, aż do momentu kiedy zdałam sobie sprawę, że jestem zdrowa fizycznie :D dopuki tkwiłam w tym stanie wyobraźnia bardzo mi płatała figle wiele razy widzialam się już leżącą i umierającą :lol: to tylko chora nasza wyobraźnia :D

Nie brałam i nie biorę leków, oprócz ziółek, a to u mnie znikło :D

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak widać jeste tu nowy, więc będe pytał.

Sprawa ma się tak. Mam różne "stany" raz jest lepiej, raz gorzej.

Przeważnie gorzej. Nie wiem co się ze mną dzieje. Poczytałem tu różne rzeczy na temat paniki, której jak teraz stwierdzam raczej nie miałem.

W poniedziałek umawiam się na wizyte u psychiatry.

Gdyby ktoś napisał czego się spodziewać?

Czy nerwica a depresja mają wspólne objawy?

Mam wiele pytań, tak wiele że nie potrafie wydobyć jednego, ciśnie się ich cała masa.

Czekam niecierpliwie na jakiś odzew.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osoby z zaburzeniami nerwicowymi cechuje:

 

* podwyższony poziom niepokoju,

* niski próg frustracji,

* zawyżone aspiracje,

* skupienie na sobie,

* poczucie mniejszej wartości,

* brak akceptacji siebie,

* poczucie krzywdy,

* niechęć do samoanalizy,

* lęk przed oceną,

* trudności w relacjach z innymi ludźmi.

 

Typy zaburzeń nerwicowych

 

Zaburzenia nerwicowe często dotyczą poszczególnych układów, np. układu sercowo - naczyniowego, oddechowego, czuciowo - ruchowego, moczowo - płciowego, jak również zaburzeń funkcji narządów zmysłowych (widzenia, słuchu, węchu, smaku), zaburzeń metabolicznych i funkcji mowy.

 

W zależności od występującego zespołu objawów rozróżniamy nerwice depresyjne, hipochondryczne, lękowe, histeryczne, nerwice natręctw, różnego rodzaju fobie i zaburzenia jedzenia (bulimia, anoreksja).

 

Depresja

Osoba cierpiąca na depresję jest smutna, nie jest w stanie wykrzesać z siebie energii do działania. A nawet jeśli potrafi, to robi to z dużym wysiłkiem. Zmusza się do wszystkiego. Nie umie się skoncentrować na wykonywanych czynnościach, co powoduje częste skargi na osłabioną pamięć. Podaje poczucie niskiej wartości, czuje się niepotrzebna. Czarno widzi swoją przyszłość. Może oskarżać się o niepowodzenia własne lub z osób z otoczenia. W stanach najgłębszego obniżenia nastroju może dojść wręcz do pojawienia się myśli i tendencji samobójczych. W najcięższych stanach mogą występować urojenia depresyjne (nie mające podstaw przekonania o grzeszności i karze), omamy węchowe (odczuwanie "zapachu" zgnilizny, śmierci).

Złe samopoczucie występuje szczególnie rano. Po południu może ulec nieznacznej poprawie.

Często w depresji występują zaburzenia snu. Osoba chora budzi się wcześnie rano i nie potrafi już zasnąć. Brak apetytu powoduje spadek masy ciała.

Depresja maskowana jest stanem, w którym w obrazie chorobowym dominują objawy somatyczne. Pacjent nie podaje obniżonego nastroju jako skargi głównej. Zgłasza dyskomfort w klatce piersiowej, zaburzenia ze strony układu pokarmowego, bóle głowy, pleców, zaburzenia miesiączkowania czy bezsenność. Zwykle prowadzona diagnostyka nie potwierdza tła somatycznego, a próby leczenia objawów nie przynoszą rezultatów. Skuteczna jest za to terapia przeciwdepresyjna.

Depresja może wystąpić jako epizod i zakończyć się wyleczeniem. Może też przejść w zaburzenia nawracające, z okresowo powracającymi objawami choroby.

Widzisz jest tu wspolny mianownik.Ja od jakiegos czasu mam nerwice i depresje.Potrafi to stworzyc mieszanke wybuchowa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za szybką i wyczerpującą odpowiedź :D

Jejku :shock: Wszystko mi tu pasuje

Już boje się co mi powie lekarz.

Pozostaje mi jedynie czekać na tą wizyte.

Teraz znowu nasuwa się pytanie.

Czy życie stanie się "łatwiejsze" o ile to mam i zostanie to stwierdzone?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwierz mi z tym sie da zyc,trzeba tylko troche sie pomeczyc zeby to cholerstwo wyleczyc,wyjsc z tego.Psychiatra/?nie masz sie czego obawiac,nie stwierszi ze jestes nieuleczalnie chory.Nastaw sie pozytywnie na wizyte.Poczatki sa najgorsze,trzeba o wszystkim opowiedziec ale to jest specjalista ktory doradzi Ci odpowiednia terapie,Nie przejmuj sie warto sprobowac.Trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:) Coraz bardziej się niecierpliwie w związku z wizytą.

Chociaż

trzeba o wszystkim opowiedziec

Z moją pamięcią zacznę od początku tzn. jak podchodziłem do drzwi :shock:

Żarty na bok. Powinno być dobrze. Idąc nic nie trace :)

Może jak przeczytam to jeszcze 5 razy to obudzi się we mnie jakaś nadzieja.

Raz jeszcze dzięki za szybką odpowiedź ;) :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą prawdą to mnie przerażenie ogarnia troche

Jest coś o czym wolałbym nie mówć :oops:

A jak myślę nie ma to nic wspólnego z obecną sytułacją.

Ale jak będzie dobry lekarz sam to wyciągnie?

Może nie za pierwszym spotkaniem, bo jak myślę wtedy będziemy się "oswajać", a raczej on/ona mnie ;)

Jesze nikomu tak nie ufałem by się rozgadać

Nie ma co za wiele myśleć bo się rozmyślę znów :)

Dzięki za wsparcie :!::!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że przy obecnym stopniu zaawansowania medycyny jest jak najbardziej możliwe aby badać aktywność mózgu pod kątem zaburzeń psychicznych. Naukowcy wiedzą, że u osoby z depresją pewne obszary mózgu są inaczej aktywne elektrycznie niż u osoby zdrowej. Mimo to brakuje chyba odpowiednich metod badawczych. Obecnie za pomocą EEG, EKG i rezonansu sprawdza się co najwyżej somatykę, by móc wyeliminować inne przyczyny objawów typowych dla nerwicy. Nie można bezpośrednio stwierdzić przy takim badaniu, że jest to nerwica. Można natomiast wydać opinię, że organizm jest fizjologicznie zdrowy i przyczyny szukać dalej w psychice.

 

Może takie badanie będzie możliwe w przyszłości - gdy urządzenia medyczne będą tak zminiaturyzowane i skomputeryzowane, że stale w ciągu dnia będą badać jednocześnie wszystkie organy i będą mogły porównywać ich pracę z aktywnością mózgu. Albo również w sytuacji gdy rozonans magnetyczny zacznie być popularnie wykorzystywany do oceny zjawisk zachodzących w mózgu pod kątem nowych osiągnięć psychiatrii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie nie uwierzysz, ale nie jesteś w tym swoim smutku odosobniona :) Masz klasyczne objawy depresji, którą przechodzi średnio co 10 osoba w Polsce. Z depresji nie wyleczysz się siedzą i smucąc przy biurku, ponieważ depresja ma to do siebie, że próbuje Cię omamić tłumacząc jakoby nic nie miało sensu. A to nie prawda, to tylko zaburzenie psychiczne.

 

Zrób jej na przekór i zacznij działać. Będzie się opierać, ale nie dawaj się - po prostu wstań i rób jej na przekór. W pierwszej kolejności zacznij od lekkich ćwiczeń na świeżym powietrzu. Koniecznie systematycznie - dzień po dniu. Ruch poprawia krążenie i reguluje wydzielanie hormonów odpowiedzialnych za dobre samopoczucie i za prawidłowy sen (serotonina i melatonina).

 

Druga sprawa - odpowiednia dieta. Zacznij jeść regularnie i zdrowo. Jesteś wyczerpana psychicznie i potrzebujesz dobrego żarcia. Dobre żarcie to takie, które daje Ci siłę i zawiera potrzebne witaminy i mikroelementy. Czyli pomyśl czasem o przekąsce z warzyw i owoców. Pij też mleko, szczególnie wieczorami - mleko zawiera składniki powodujące wydzielanie serotoniny. Dzięki temu będziesz mogła spokojnie zasnąć. Jeśli nie martwisz się o wagę, to możesz do mleka spożywać czekoladę. Czekolada zawiera fenyloalaninę - związek który naturalnie wydziela się w organiźmie kiedy czujesz przypływ zadowolenia.

 

Trzecia sprawa - apteka. Na wzmocnienie wyczerpanego systemu nerwowego potrzebujesz magnezu, którego prawdopodobnie masz obecnie deficyt. Kup w aptece magnez z witaminą B6. Możesz też uzupełnić dietę w kompleks witamin i minerałów. W aptece dostaniesz też środki specjalnie przeznaczone na depresję - Deprim, Hyperherba itp. Na ich działanie czeka się ok 2-3 tygodni, ale poprawa samopoczucia jest wyraźna.

 

Sprawa czwarta. Jeżeli nie chcesz by to wracało, to musisz zmienić tryb życia lub nastawienie do życia. Możesz porozmawiać o tym z psychoterapeutą lub zacząć kombinować po swojemu: znalezienie ciekawej pracy, nowego hobby, uprawianie sportu, zmiana nastawienia do ludzi, wyznaczenie sobie realnych planów na przyszłość, realizacja drobnych sukcesów życiowych itp. Jeżeli wpadniesz w wir pasjonujących Cię zajęć, to nie będzie miejsca na depresję i ona nie będzie miała już po co wracać.

 

PS. Twoje sny być może wskazują obawy zakorzenione w podświadomości. Płonący okrąg, to coś co jest nam znane z niebezpiecznych wyczynów akrobatycznych - jest symbolem bariery, którą trzeba pokonać a która wywołuje silny lęk przed skokiem. Może podświadomość obrazuje w ten sposób jakieś wydarzenie w Twoim życiu, przed którym jesteś i którego się bardzo boisz? Przepaść to może metafora Twojej ścieżki życiowej, gdzie doszłaś do miejsca w którym nie widzisz dalszej drogi. Czy masz jakieś plany na przyszłość? Wiesz co chciałabyś osiągnąć? co robić? kim być? Jeżeli nie, to bierz kartkę, długopis i wymyślaj! Mówię poważnie - to technika zalecana przez psychologów. Określ plany na najbliszy tydzień, na miesiąc, na rok i na 10 lat. Pamiętaj by były to plany, które rzeczywiście możesz osiągnąć. Gdy zaczniesz je realizować, może zacznie Ci się śnić kładka nad przepaścią, a później wielka kwiecista łąka zamiast tego urwiska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi Konradzie, dziękuję za odpowiedź...spróbuję zastosować się do twoich rad...kiedyś u psychologa miałam zdiagnozowaną depresję, szok psychiczny graniczący z depresją miałam brać leki zgłosić się do lekarza a potem chodzić na terapię wszystko przerwałam ze względu na rodzinę myślałam że jakoś sobie sama poradzę samo mi minie a te wszystkie objawy są przeze mnie wmówione póżźniej lekarz powiedział że mam nerwicę ja właściwie nie wiem czy te choroby mają ze sobą coś wspólnego..kiedyś przeczytałam że idą ze sobą w parze...przez jakiś czas brałam deprim, magnez, hydroxizinum...piłam różne zioła..a co diety masz rację powinnam chyba ją zmienić...i tryb życia rownież..nie wiem czy ty kiedykolwiek cierpiałeś na depresję...ale mnie się wydaję że moja depresja przerodzila się w nerwicę..i na odwrót..

pozdrawiam i dzięki za odpowiedź

 

[ Dodano: Nie Cze 25, 2006 4:00 pm ]

Ciężko mi będzie zmienić mój styl życia...jak do tej pory nie uprawiałam nigdy sportów, ponieważ jestem słaba fizycznie i nie mam do tego kondycji...zawsze miałam problemy w szkole na w-f z bieganiem, grą w piłkę największe nie potrafilam się z nikim dogadać żyć w grupie...nie mam kolegów ani koleżanek a nawet jeśli mam jakichś tam znajomych to coraz bardziej zrywam z nimi kontakt bo nie mamy nawet o czym gadać...oni tylko imprezy, zabawy, ciekawe udane życie towarzyskie, brak problemów w szkole gdy ja tymczasem niestety nie mogę być tka jak oni od razu łapię doła jak koleżanka pyta mi się jaką miałam śreednią bo najgorszą w klasie....albo o to że jest wyższa łasdniejsza a ja taka zwykła małowartościowa..i w dodatku chora, nadwrażliwa i po silnym wyczerpaniu psychicznym...dziwi mnie że Ci znajomi z ktorymi do tej pory utrzymuję kontakt nie zauważyli mojego wyczerpania jak ja potrafię to przed nimi udawać...ale chyba jednak nie potrafię...w głębi duszy wciąż się z tym męczę i nie mogę uwolnić...chyba już nie mam szans na tAKIE ŻYCIE JAK MOI RÓWIEŚNICY ALE JA SIĘ Z TYM WSZYSTKIM POGODZILAM POTRAFIĘ TAK ŻYC...ALE SPRÓBUJĘ COŚ ZROBIĆ BY ZMIENIĆ MÓJ STAN NA ROWER ZAWSZE MOGĘ POJECHAĆ SAMA ALBO SIĘ PRZEJŚĆ...

POZDRAWIAM JESZCZE RAZ :)

 

[ Dodano: Nie Cze 25, 2006 4:08 pm ]

Rodzina uważa mnie za ciapę, nieudolną...do niczego się nie nadającą...mówią że mną trzeba potrząsnąć sprawić mi lanie to moja choroba przejdzie...uważają mnie za leniwą, niczym nie zainteresowaną...nabijają się z moich symptomów o jakich powiadomiła ich przez telefon pani doktor....ciągle słyszałam te określenia gdy tymczasem to nie tak ja zawsze po prostu bylam wrażliwsza i dlatego pojawialay się moje problemy a z tego nie da się już chyba wyleczyć....chcialabym by ktokolwiek mnie zrozumiał a nawet jeśli nie to przynajmniej się postarał...mój tryb życia rzeczywiście jest zły, cztery ściany, dom, komputer, telewizor, jedzienie. spanie, czytanie, nauka, czasami wyjście z psem albo po zakupy nic więcej innego nie robię....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie umierasz to tylko nerwica swego czasu po urodzeniu syna wpadlam w depresje i powrócily silne ataki nerwicy lękowej wylądowałam w szpital u na 2 miesiące podnieśli mnie i jakoś dalej funkcjonowalam , u mnie wzięło sie to tez z tego ze byłam ciągle nie wyspana mój synek do dzis zreszta jest jak te żywe srebro a jak byl takim maluchem to dopiero jak skończył 1,5 roku to przespalam pierwsza calą noc i to była przyczyna . sądzę ze powinnas sie udać do lekarza żeby dobral ci odpowiednie dla ciebie leki na początek żebys sie podniosla z najgorszego , a z biegiem czasu bedzie coraz lepiej dziecko bedzie rosło bedzie bardziej samodzielne to i ty bedziesz miała wiecej czasu dla siebie . trzymaj sie . A sm napewno nie masz to typowe objawy nerwicy prawie każdy z nas przechodził juz zawał ,wylew , raka , Aids, i wiele wiele innych chorob , ale to tylko choroby myśli . nie przejmuj sie myślami .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam po raz drugi.

Jutro się rejstruję do psych.

I wiem że zapyta od kiedy mam objawy.

Rzecz w tym że chyba od zawsze? :shock:

Mam 20/21 lat i nie wiem na kiedy datować początek.

Być może ignorowałem je tłumaczyłem przemęczeniem.

Jakoś to będzie byle by nie było źle :shock:

Coraz bardziej odniechciewa się :? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich mam taki mały problem a mianowicie nie nawidze dyskotek od kąd pamiętam to ich nie nawidziłem no i nie było by problemu gdyby moja dziewczyna ich nie uwielbiała. Ja gdy jestem z nią na dyskotece to takiego doła łapię jak by mi ktoś niesamowitą krzywdę wyrządził wogle się nie uśmiecham i nie odzywam wszystko mnie drażni jak ktoś się do mnie odezwie to mnie szlak trafia a pozatym jestem chorobliwie zazdrosny o swoją dziewczynę mam okropne myśli wyobrażam sobie że ona wyjdzie z innym chłopakiem a ja wsiądę w auto i przypierd*** w drzewo przy prędkości 140km/h (nawet to wszystko widze oczami wyobraźni) oczywiście do takich myśli nie mam podstaw ponieważ chodzę z nią już ponad 4 lata i nigdy się na niej nie zawiodłem ale wtedy to jest silniejsze odemnie czuje że serce mi wtedy dużo szybciej bije i ręce mi się trzęsą i mam wszystkiego dość (zwłaszcza życia).

Puszczał bym ją samą na dyskotekę ale bym się na śmierć zamartwił co ona tam może robić.

 

Co mi jest czy ja mam jakąś depresję a dyskoteka to potęguje, czy to coś innego może znacie jakieś lekarstwa które poprawiają samopoczucie ale nie wywołują snu bo ja mam naprawdę tego dość?

Jak mam z tym sobie poradzić bo to się wydaje być chore(ta moja zazdrość i wstręt do dyskotek).

 

Proszę pomóżcie!!!

Z góry dziękuję!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Cierpie na nerwice od dziecinstwa. Najpierw miala ona postac n. wegetatywnej w powiazaniu z panicznym lekiem na nowe bodzce i sytuacje, potem przeszla w agorafobie. Obecnie cierpie na ogolna lekliwosc i stany depresyjne. Nie biore lekow, jedynie ziola, afirmacje. Moj sposobchoc bolesny i dlugotrwaly to zgoda na chorobe, poddanie sie jej i nazwanie jej po imieniu. Pomaga, choc jest ciezko.

Pozdrawiam i zycze duzo zdrowia.

Justyna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×