Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

2FACE, mozna miec natrètne mysli dotyczàce konkretnej osoby...ja borykalam siè z tym problemem kilka lat,raz to uczucie siè nasilalo,raz znikalo wogole.pomogla mi terapia,zresztà druga z kolei.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cholera .. a myslałam ze pozbyłam sie natretnych mysli ... oglądał ktoś z was dziś uwage? o ojcu ktory zabił swoje 3 letnie dziecko? leczył sie psychiatrycznie na lęki itp.. wzorowy ojciec, mąż ,pracownik itd. no i znowu uruchomiło sie we mnie myslenie, strach,ze ja tez mogłabym coś takiego zrobic ,ze zrobie ..nienawidze tej choroby!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic takiego nie zrobisz. To tylko lęk. Ten ojciec, o ile mi wiadomo, wcześniej spowodował wypadek, w którym zginął kilkuletni chłopiec. I z tego powodu leczył się psychiatrycznie. I prawdopodobnie z powodu tej tragedii zrobił to, co zrobił. Ty chyba nie masz na sumieniu śmierci kilkuletniego dziecka? Masz prawdopodobnie zwykła nerwicę, a to coś kompletnie innego, niż kłopoty psychiczne spowodowane śmiercią kilkuletniego dziecka. Zatem nikogo nie zabijesz. To tylko lęk, który wcześniej, czy później przejdzie. Pozdrawiam. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MI ta wiedza pomogła!!!!!Moze i wam pomoze..Pomaganie mi pomaga:)

troche wiedzy nie zaszkodzi mi ta wiedza naprawde pomogła sobie wiele usswiadomomic i lepiej sie czuje chce wam zatem tez sie z wami podzielic i pomoc jakos!!

"Natręctwa-Mysli lub czynnosci natretne-występuja jakby niezaleznie od woli!!Przymusowo!-mozga w roznym stopni zakłocac funkcjonowanie psychioczne i pogarszac samopoczucie.Pojedyncze niezbyt nasilone objawy tego rodzaju moga nie powodowac poczucia choroby, ani nie skłaniac do poszukiwania pomocy lekarskiej!.Uporczywe powtarzanie w myslach jakis słow lub melodii maja wprawdzie charakter przymusowy-ale podobnie jak fobie mogą wystepowac u osob, ktorych funkcjonowanie mozna uznac w całosci, za niezaburzone lub nerwicowe!!.Mysli- i czynnosci natretne moga stawac sie przykra dolegliwoscia bezposrednio i poprzez ograniczenia, jakie z nich wynikaja.Same mysli natrętne moga miec rozna tresc-agresywna,seksualna,lub blużnierczą.Odczuwane sa jako obce, SPRZECZNE ZE SWIADOMYMI INTENCJAMI!!CZłOWIEKA NIMI DOTKNIETEGO

.mimo to nie jest on wstanie sie od nich uwolnic...ani opędzic!.MYSLI TAKIE POWIAZANE BYWAJA Z LEKIEM lub wyrzutami sumienia!lub jedno i drugie naraz!!!(jak u mnie),Mysli tez przeszkadzaja w normalnych czynnosci, w skupieniu się, nie pozwalaja tez na myslenie"o innych rzeczach"!!!

..Mysli tez wciagaja nas w pajęczą siec..bogate scenariusze..rozwazania..jeszcze kiedy mama wybująłą wybraznie moga sie rozwijac bez konca..W efekcie nasila sie poczucia sytuacji psychoicznej bez wyjscia,narasta niepokoj, rodzi sie przygniebienie i apatia!!

....Często występuje tendecja przeciwna do mysli , ktore nas dręcza...wystepuja tzw przeciwmysli.., majace funkcje zabezpieczajaca, badz słuzące jakby do walki ze "złymi myslami"...Lecz to nic nie daje.

....

 

Lęk moze towarzyszyc pewny myślomm lub wyobrazeniom o pryzmusowym natretnych charakterze!.Pojawia sie przymusowo mysl, bedaca jakby impulsem do działąnia o przerazajacym charakterze! np, o zrobieniu komus krzywdy, jednoczesnie wystepuje lęk , ze "moga to zrobic"!!!.MYSLI TEZ ODCZUWANE SA JAKO COS OBCEGO-BEZSENSOWNEGO JEDNOCZESNIE TOWARZYSZY IM OBAWA, ZE MOZNA IM ULEC!!.w RZECZYWISTOSCI NIE MOZE SIE TO ZDARZYC, GDYZ TAKIE MYSLI, LUB WYOBRAZENIA, NIE SA IMPULSAMI DO DZIAłANIA-LECZ TYPOWO NERWICOWYM-PRODUKTEM WEWNETRZNYCH KONFLIKTOW!!ludzie ktorych takie mysli, nachodza obawiaja sie, ze straca kontrole nad soba i ze beda działac w sposob gwałtowny i nieopanowny!!CZESTO PRZYBIERA TO CHARAKTER OBAWY PRZED CHOROBA PSYCHICZNA!!,,,Na ogoł jednak te osoby te okazuja, ODWROTNIE, BARDZO DUZO OPANOWANIA, A NAWET ZAHAMOWAC!!.czesto maja one kłopot z wyrazaniem całkiem niegrożnych i niewinnych mysli oraz uczuc!!, podobnie tez bedac wstrzemiesliwe w działanianicj.W PEWNYM SENSIE MOZNA POWIEDZIEC, ZE IM STOSUNKOWO NAJMNIEJ GROZI TO, CZEGO W SWYCH FANTAZJACH SIE TAK BARDZO PANICZNIE OBAWIAJA!! NIE TRZEBA DODAWAC, ZE TEGO RODZAJU mysli sa b. uciazliwe!!..Ludzie nimi dotknieci stosuja tez pewnie srodki bezpieczenstwa,unikajaca np. sytuacji lub osob, z ktorymi wystepowanie, tych mysli, sie bierze!!!'"

przepisałam do dla was z ksiazki

NERWICE-Michała Lapinskiego!!

 

pozniej napisze o lęku przed choroba psychiczna!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:20 pm ]

A TAK NA MARGINESIE MOZE NIC ODKRYWCZEGO NIE NAPISZE,ALE

 

ATAKUJE NAS TO CZEGO SIE BOIMI!!

GDYBYSMY PRZESTALI BAC SIE PEWNYCH RZECZY, TO MYSLI BY ULECIAłY SAME Z GłOWY:)A IM WIECEJ SIE BOIMI, TYM NATRETNIEJ SIE POKAZUJA:)

JAKBY SAME"MYSLAłY" I CZUłY, ZE TRAFIłY NA PODATNY GRUNT!!!

NIE PODDAWAJMY SIE!WIARA CZYNI CUDA PAMIETAJCIE.

PotęgoPodświadomości, dziękuję za to co napisałaś, dziś miałam przez natrętne straszne myśli, myśli samobójcze, to straszne STRASZNE i nikomu tego nie życzę. Bałam się, że to jakaś choroba psychiczna, świat mi się zawalił, nie byłam przygotowana na takie coś, nawet o tym nie wiedziałam. Mam wrażenie, że wszyscy wokół są 'normalni', tylko ze mną coś nie tak, że zawsze będę sama, bo nie chcę zniszczyć nikomu życia. Rodzinę doprowadziłam już do płaczu, szkoda pisać, nie chcę ich martwić, mam poczucie winy. Planuję iść do psychologa, ale nie wiem jak to wyjdzie, bo z natury jestem skryta i bardzo nieśmiała, wszystko tłumię w sobie, wiem, że to źle, czuję to. Myślę, że to częsciej spotyka osoby kruche, delikatne, ambitne, wrażliwe i nerwowe oczywiście.

Piszce proszę, razem łatwiej, nie czujmy się osamotnieni, i tak jest trudno.

Pozdrawiam i siły z nadzieją życzę.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja np teraz zaczelam sie zastanawiac czy moze nie wmawiam sobie ze mam ta nerwice natrectw tzn zastanawiam sie nad tym ze moze wolalabym zeby tak bylo bo jak bym jej nie miala to by znaczylo ze moje mysli sa prawdziwe . nie wiem czy rozumiecie. chociaz 2 lekarzy stwierdzilo to u mnie... ale moje mysli sa takie ze strasznie bym cierpiala gdyby okazaly sie prawda wiec tak naprawde wole zeby to byla tylko nerwica. i tu teraz pojawia sie mysl ze moze to jednak nie jest nerwica ze moze ja bym tylko chciala zeby to byla nerwica a tak naprawde jest tak jak jest w moich myslach ktore mi rozwealily moj dotychczasowy super szczesliwy swiat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez cierpie na to (według psychologa), ale boje sie ze to cos powazniejszego. Mam 14 lat . Od tegorocznych ferii zaczeły mnie dreczyc (NAGLE! podczas jazdy autobusem) myśli o końcu świata 2012 (czyli co bedzie jak ten swiat przestanei isteniec, jak to jest gdy dzieje sie taka katastrofa i co bedzie jesli te przepodwiednie naprawde sie sprawdza, ogarnia mnie wtedy starszny lęk) o śmierci (boje sie jak to jest . ze jestesmy i nagle nas nie ma .. i co jesli po tym zeciu nic nie ma :( to jest straszne ) o tym ze moje zycie to tylko sen,wyobraznia badz cos podobnego (nie realnego, i gdy o tym mysle to zastanawiam sie po co by to bylo i w ogóle ciezko to opisac ,ale starszny lęk czuje) ostatnio tez zaczelem sie przejmowac nad swoim ciałem (boje sie ze moze tak naprawde to nei jest moje cialo w sensie ze nie mam nad nim kontroli badz cos innego ... ) boje sie moich snów (czasami nie rozrozniam rzeczywistosci od snu i boej sie ze to co bylo w snie moze sie przydarzyc w relanym zyciu np.ostatnio sniła mi sie inwazja kosmitów oni pozabilali mnostwo osob i pozniej ten kosmita znikl i przezylo tylko 2mln osob i wszyscy powylazili ze schornow zeby na nowo odbudowac swiat) straszenie sie tym snem przejelem ... Ogólnie odczuwam lek gdzie bym nie był w kazdym miejscu i czasie czuje ze to jest nademna (ten mroczny swiat) ://

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aankap,

Ja mam podobnie. Też najgorsze jest to, że nie jestem pewna czy te myśli są tylko nerwicą, niektóre rzeczy wydają mi się możliwe.

Pewnie to normalne w tej chorobie, bo przeciez jeśli bylibyśmy pewni, że to jest nieprawdą to nie dręczylibyśmy się tak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, od kilku lat wiem że mam nn i nl. Odwiedziłam już kilku psychologów, ale przez ostatnie 1,5 roku nie byłam na żadnej terapii, bo zaczęłam sobie całkiem dobrze radzić - dodam że nigdy nie przyjmowałam żadnych leków. Poznałam chorobę i mechanizm jej działania u mnie, poczułam się na tyle silna, że przez ten okres udawało mi się ignorować natręctwa, zresztą częstotliwość ich pojawiania się znacznie się zmniejszyła - były sporadyczne, ale wciąż były :? . Nadal miałam delikatne lęki, ale z natręctwami po prostu nauczyłam się żyć - tak mi się zdawało :bezradny: Niestety ostatnie dni były dla mnie dość stresujące, przyjmuję też silne leki hormonalne mogące negatywnie wpływać na moje samopoczucie. Zaczęło się od lęków, które się nasiliły, jednak pojawiły się także natręctwa - nie wiem co gorsze :roll: Znów powróciły okropne myśli o moich bliskich i mnie samej - teraz są to głównie dewiacje seksualne (np. że jestem wykorszystywana przez członka rodziny, lub sama wykorzystuję swoje dziecko - oczywiście żadna z tych sytuacji nie miała nigdy miejsca); są to też myśli o śmierci - że ktoś bliski umrze. Szczególnie w odniesieniu do moich bliskich jest to strasznie dla mnie kłopotliwe, bo gdy już coś takiego przyjdzie mi do głowy, potem odczuwam do siebie wstręt (jak mogłam tak pomyśleć o kimś kogo kocham?) i poczucie winy wobec tej osoby, tak jakby ona wiedziała co o niej myślę. Ba, czasem czuję potrzebę powiedzenia tej osobie o mojej myśli i przeproszenia ją za to :shock::shock: - czego na szczęście nie robię, ale myśl taka bardzo długo 'kołacze' mi się po głowie, przywołując uczucie smutku, zawstydzenia i jakiejś takiej niechęci do samej siebie. czały czas czuję też potrzebę wygadania się, jakby powiedzenie tego komuś miało przynieść mi ulgę. Wiem, że myśli to tylko myśli i wcale nie świadczy to o tym, że nie kocham mojej rodziny, ani że chciałabym kogoś skrzywdzić, jednak to poczucie winy (głównie przy myślach o seksie) jest chyba najgorsze. Napiszcie proszę jak wy radzicie sobie z podobnymi problemami? Oczywiście wobec powyższego chcę powrócić pod opiekę lekarza, jednak wymiana spostrzeżeń z innymi chorymi także jest dla mnie ważnym elementem w walce z NN.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może napiszę rzecz oczywistą, ale problem nerwicy natręctw według mojego doświadczenia i wiedzy nie polega na samym fakcie pojawiania się różnych okropnych, dziwnych, niesmacznych myśli. Nie kontrolujemy całej swojej psychiki, są tam różne warstwy i takie myśli czasem pojawiają się niezależnie od nas. To po prostu błąd systemu, spam. System psychologiczny jest tak skomplikowany, że wytwarza różnego rodzaju śmieci, na przykład myśli przeciwstawne do sytuacji, jako ślepą reakcję dążącą do równowagi, na przykład bluźniercze myśli jako mechaniczną reakcję na przeżywanie jakiejś świętości. Jestem pewna, że u zdrowych ludzi takie myśli też się pojawiają. Problem polega na tym, że osoba z nerwicą nie potrafi ich zignorować, zaczyna drążyć, brać odpowiedzialność, bać się ich, zastanawiać "a może coś w tym jest". I narasta błędne koło nerwicy. A właściwa reakcja, to po prostu posłanie takiej myśli na śmietnik, czyli tam, gdzie jej miejsce. Liczą się tylko nasze świadome, wolne wybory życiowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

masz racje refren, wedlug badan 90% ludzi doswiadcza nieraz uporczywych i nieprzyjemnych mysli. i nie oznacza to, ze sa zaburzeni. Zaburzenie obsesyjno - kompulsyjne mozna stwierdzic jedynie, gdy zajmuje ono wiecej niz godzine dziennie, ale najistotniejsze to na ile zaburza nasze funkcjonowanie i jakie sprawia psychiczne cierpienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może napiszę rzecz oczywistą, ale problem nerwicy natręctw według mojego doświadczenia i wiedzy nie polega na samym fakcie pojawiania się różnych okropnych, dziwnych, niesmacznych myśli. Nie kontrolujemy całej swojej psychiki, są tam różne warstwy i takie myśli czasem pojawiają się niezależnie od nas. To po prostu błąd systemu, spam. System psychologiczny jest tak skomplikowany, że wytwarza różnego rodzaju śmieci, na przykład myśli przeciwstawne do sytuacji, jako ślepą reakcję dążącą do równowagi, na przykład bluźniercze myśli jako mechaniczną reakcję na przeżywanie jakiejś świętości. Jestem pewna, że u zdrowych ludzi takie myśli też się pojawiają. Problem polega na tym, że osoba z nerwicą nie potrafi ich zignorować, zaczyna drążyć, brać odpowiedzialność, bać się ich, zastanawiać "a może coś w tym jest". I narasta błędne koło nerwicy. A właściwa reakcja, to po prostu posłanie takiej myśli na śmietnik, czyli tam, gdzie jej miejsce. Liczą się tylko nasze świadome, wolne wybory życiowe.

 

Dokładnie tak - świetnie ujęłaś sedno sprawy. :D

 

Pozdrawiam refrenie. :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam natretne mysli dotyczace bylych partnerek kazdego z moich dotychczasowych chlopakow.Sama mam bogata przeszlosc a mimo to moja podswiadomosc tak silnie daje mi sie we znaki. Obcenie jestem w zwiazku i stalo sie to moja obsesja.Na kazdym kroku mysle tylko o tym. Nawet podczas chwil bardzo intymnych wyobrazam sobie jak on byl z nia.To absolutnie chore i destrukcyjne dla naszego zwiazku a przede wszytskim dla mnie.Wpadam w stany depresyjne i potrafie przez kilka dni nie wychodzic z lozka. Wmawiam sobie ze on mnei nie kocha. Te mysli przychodza same niezaleznie ode mnie.Nie mam pojecia w jaki sposob je usunac z glowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Nawet podczas chwil bardzo intymnych wyobrazam sobie jak on byl z nia"

I to jest właśnie błąd, bo takie wyobrażenia są bardzo sugestywne. Im mniej obrazów, tym lepiej. Nie pytaj go o żadne szczegóły. Naprawdę nie warto sobie nimi zawracać głowy, bo działają na wyobraźnię i wywołują przykre emocje. Liczy się to, co jest teraz. Jest z Tobą, a nie z tamtymi i taki jest jego wybór. Wiem, że łatwo powiedzieć, ale odradzam drążenie z nim tematu, sama też postaraj się jak najmniej w to wkręcać. Wiem, że ciężko, ale stopuj te myśli na samym starcie. Pomyśl, że przeszłość nie istnieje (bo materialnie jej nie ma i nigdy już się nie uda tamtych wrażeń odtworzyć, więc tak, jakby ich już nie było, nie ma do nich żadnego dostępu). Jeżeli Ty uwierzysz, że jesteś tą jedyną, Twój facet tym bardziej będzie też tak czuł. Myśli tworzą czasem rzeczywistość. A ta "jedyna" jest na tyle pewna siebie, że nie zawraca sobie głowy jego przeszłością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To beznadziejna sytuacja,żadne tam odganianie tych myśli.Tu nie jest potrzebna kosmetyka,ale RADYKALNE zerwanie z takim życiem.Wiem co mówię.

Teraz schodzisz w ciemność,igrasz z losem,(np:niechciana ciąża,"przyjaciel" ma to gdzieś,aborcja) sama pchasz się w jeszcze gorsze historie.

Przestań patrzeć w mrok,odwróć się ku słońcu,a twój cień będziesz miała z tyłu,za sobą(to słońce to oczywiście tylko symbol).

Znam wielu takich,co po różnych historiach mają teraz nowe życie i ich przeszłość nie ma już znaczenia ani dla nich ani dla ich małżonków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odganianie myśli,pozytywne myślenie i afirmacja -to w sumie jedno i to samo narzędzie

kris1966, Wszyscy jesteśmy inni,dla niektórych to sposób walki z depresją ,nerwicą. itd

...ale masz racje,są ludzie którzy osiągają poprawę ,własnego stanu .Za pomocą starej metody Macedończyka "węzeł gordyjski"

 

Ja od wielu lat ,zmagam się z myślami i tendencjami samobójczymi ...zostało mi (tak szczerze mówiąc )niewiele nitek łączących mnie ze światem .Jest we mnie masa konfliktów,dla mnie odganianie natrętnych myśli to kolejny dzień wśród żywych. Nie jest to łatwe.. a z dnia na dzień sił ,chęci i motywacji coraz mniej .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś widziałem porównanie,chyba w "Przebudzeniu"A.deMello.Boli cię ząb-i albo będziesz tylko brał środki przeciwbólowe i zniszczysz sobie zdrowie,albo idziesz do dentysty i wyrywasz ten ząb i koniec.

Jest inna perspektywa patrzenia,kiedy to wszystko maleje do normalnych rozmiarów i da się to znieść.

Punktem odniesienia nie może być tylko:ja,drugi człowiek,i nic więcej.Wtedy się wszystko zapętla i mamy to co mamy,węzeł gordyjski.Musi być jeszcze inny punkt odniesienia,ktoś trzeci.

Ja miałem naprawdę straszliwe natręctwa myśli,tak silne,że o żadnym ich odganianiu nie było mowy.Dziś też jeszcze czasem mi się zdarzają,ale dziś patrzę na swój świat emocjonalny z pewnego dystansu,on mnie już nie przeraża i nie zamartwia.Cóż,no taka już uroda tej mojej emocjonalności.

Hej,Mała Księżniczko,możesz być jeszcze naprawdę księżniczką.Możesz czekać na tego jedynego księcia,w czystości.Proponuję Ci,poczytaj sobie coś na temat:"Ruch Czystych Serc".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziekuje serdecznie za odpowiedzi. Myślę ,że jestem Wam winna wyjaśnienia bo tak naprawde przedstawiłam swoja sytuacje bardzo ogólnikowo.

Na nerwicę natręctw cierpię od wczesnego dzieciństwa więc nie podlega wątpliwości fakt ,że mam takie skłonności. W wieku 13 lat zostałam zgwałcona. Wowczas myślałam ,że nic gorszego nie może mi się przytrafić.Zreszta szybko poradziłam sobie z tym problemem a właściwie szybko go wyparłąm.Uwierzyłam w to ,że to nie moja wina i że nie zrobiłam nic złego.

Kiedy byłam nastolatką poznałam moją pierwszą sympatie. Niestety była to osoba będąca ofiarą przemocy domowej i molestowania psychicznego. Nie wiem czemu tak bardzo kurczowo trzymalam się tej relacji. On miał wiele partnerek przede mna i lubościa mi o tym opowiadał nawet kiedy zakrywałąm uszy i prosiłam żeby przestał. Teraz myśle ze to był jego sposob na nekanie mnie .Wtedy pojawiło się moje natrectwo myśli. Usiłowałam od niego odejsc raz nawet na pol roku jednak znowu dałam mu kolejna szanse. Wtedy dopiero zaczelo sie moje prawdziwe małe piekło.Najpierw zostałam pobita przez jego ojca. Niestety ani policja ani lekarze nie chcieli mi w tej sprawie pomoc zeby moc wszczac postepowanie sądowe przeciwko temu czlowiekowi.Jak wiadomo bez dowodow nie moglam niczego mu udowodnic. Potem zamieszkalismy razem. Myslalam ze z dala od patologii on zacznie funkcjonowac inaczej ze pokaze mu zdrowy normalny dom. I wtedy okazalo się ze moj chlopak ma problem alkoholowy. To niesamowite ze przez te wszytskie lata tak skrzetnie to ukrywal i ze ja mimo wielu sygnalow nawet nie wpadlam na to ze on jest chory. Myslalam ze i tym razem jakos sobie poradzimy az do chwili kiedy w pijackim amoku dostalam od niego w twarz. Uznalam ze to koniec, ze nigdy nie pozwole na to zeby moje dzieci wychowywaly sie w patologicznym domu. Zebym i ja stala sie ofiara przemocy. Na koniec jakby tego bylo malo okazalo sie ze on mnie notorycznie zdradzal.

Teraz jestem w kolejnym zwiazku niestety moj chlopak na samym poczatku mnie oklamal. Generalnie to dobry czlowiek ale moj strach przed kolejnym patologicznym zwiazkiem jest na tyle silny ze byc moze sama rozbudowalam ten problem do granic absurdu.

Nie chce go tlumaczyc przed soba.Wiem z doswiadczenia ze jesli jest mi zle ,nie powinnam dluzej tego ciagnac ale wiem tez ze bardzo mi na nim zalezy i ze nie powinnam go obwiniac za swoje niepowodzenia. To ze mnie oklamal bylo po czesci moja wina. On am problemy ze zrozumieniem uczuc i emocji dla niego biale jest biale a czarne jest czarne nie ma odcieni szarosci. Czuje ze jestem w kolejnej matni bo moje natretne mysli i stany depresyjne powrocily w dodatku zaczynam miec stany lękowe czego nie miewalam wczesniej.

 

@Kris1966 takie male sprostowanie gdybym zaszla w ciaze i ojciec dziecka by sie go wyparl nie byloby to dla mnie problemem. Nie usunelabym ciazy. Mam wspaniala rodzine mam gdzie mieszkac. Koncze prestizowe studia mam dobrze platna prace. Bycie samotna matka nie jest dla mnie zadna ujma a tym bardziej problemem wrecz przeciwnie. Aczkolwiek masz racje wplatywanie sie w kolejny zwiazek ktory moze okazac sie toksyczny jest problemem. Czego panicznie sie boje. Bo doskonale wiem ze w takim zwiazku nie cierpie tylko ja ale takze ta druga osoba a co najgorsze jesli ucierpialoby na tym dziecko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Księżniczko,dzięki za szczerość.Sam nie wiem ile człowiek czasem musi znieść,by wreszcie powiedzieć "mam tego dość".Od tego się zaczyna np. moment wychodzenia z nałogu alkoholowego.

A może spójrz na te Twoje związki jako na formę niszczącego Cię nałogu i z tego punktu zacznij.Może jakaś terapia,jakaś grupa wsparcia(ja mam wspólnotę w kościele).

Na pewno wyszłaś bardzo poraniona z dzieciństwa.Takie porównanie:nie da się prowadzić samochodu nie patrząc czasem,umiejętnie,w lusterko wsteczne.W końcu się rozbijesz.

Trzeba spojrzeć wstecz,na swoje bolesne doświadczenia.Ja już to wiem,Bóg uzdrawia.

Ja wyszedłem z dzieciństwa z takimi urazami m.in. do kobiet,że myślałem,że nigdy się nie ożenię.Związane były one z matką-zaborczość,zły dotyk(w okr.dojrzewania),nadopiekuńczość,manipulowanie itd.Masakra.Kiedy tylko jakaś dziewczyna dawała sygnał-odsuwałem się.

Dziś mam wspaniałą,dobrą żonę,kilkoro dzieci.Od paru ładnych lat potrafię już z przyjemnością popatrzeć na ładną dziewczyną,pozwalam już na to sobie.Wszystko może się zmienić o 180 stopni.

 

[Dodane po edycji:]

 

Znalazłem artykuł,który mnie kiedyś bardzo poruszył,może nie w 100% na temat,bo o uzależnieniu od seksu i chorej miłości:

http://www.kidprotect.pl/forum/viewtopic.php?t=3189

Bo ja też całe życie nałogowo poszukuję miłości.Gdyby nie ten dystans do kobiet i pragnienie jakiegoś ładu wewn.,to dziś byłbym strasznie zniszczony,albo bym już nie żył.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale nie wiadomo wcale, czy ten aktualny związek też jest toksyczny. Bo może to tylko obawy jako efekt przeszłości i natręctwa, co do toksycznego związku, a nie sam toksyczny związek. Poza tym, poza skrajnymi przypadkami, typu zdrady, przemoc, alkohol, trudno jednoznacznie ocenić każdy związek i przewidzieć, co się z nim będzie działo i czy jest dobry, czy nie. Zawsze jest jakieś ryzyko, ale i tak ryzykujemy, bo inaczej się nie da. Może nie oceniać, tylko zobaczyć, co będzie dalej? A czego dotyczyło to kłamstwo, jeśli można?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×