Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nadopiekuńczy rodzice


Gość magdalenabmw

Rekomendowane odpowiedzi

Nieważne, kto rządzi czy nie rządzi w związku albo kto ma więcej do powiedzenia, dopóki panuje harmonia i nie ma kłótni, pyskówek i cichych dni.
Z tym zgadzam się częściowo. O ile faktycznie mniej istotne jest, kto podejmuje decyzje (rządzi), o tyle ważne, by decyzje były podejmowane przy aprobacie obu stron.
W końcu w związku chodzi o to, żeby dwoje ludzi się ze sobą dogadywało, a nie żeby tworzyć jakieś stadło zgodne według jakichś książkowych (?) wytycznych.
Teoretycznie tak. Jednak w praktyce coraz częściej sposób na dogadywanie się dwojga ludzi, jest poszukiwany m.in. w książkach typu "Mężczyźni są z Marsa, a Kobiety z Wenus". A chyba lepiej poszukiwać jakiejkolwiek drogi prowadzącej do celu, niż stać w miejscu...

Oczywiście popadanie skrajność (np. organizowanie życia wyłącznie wg tego, co napisane w książce) zawsze będzie szkodliwe.

 

Paranoja, chcesz zrobić inną specjalizację dlatego, bo tego chcesz dla siebie, czy dlatego, by udowodnić matce, że uda Ci się, a ona tym razem nie będzie miała racji ?

Poza tym Magda radzi dobrze, pomyśl od wyprowadzeniu się. A jeśli nie wyprowadzka, to może chociaż "odseparowanie" (mniejsze wtajemniczanie jej w Twoje plany) matki od własnego życia ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

My się prawie nie kłócimy :smile: Laptop jest jego, samochody też, moje jest mieszkanie. Ale to tylko na papierze, bo w życiu to wszystko jest po prostu NASZE :smile:

 

Poza tym nie ma chyba takiego związku gdzie ludzie we wszystkim zawsze się zgadzają i mają takie same zdanie. My prawie zawsze mamy takie samo zdanie, ale zdarzają się wyjątki - chyba jak wszędzie.

 

No i tutaj nie chodzi o nas tylko o Niego i Jego Rodziców. To jest problem. My między sobą nie mamy problemów, jesteśmy szczęśliwi razem już od kilku lat. Myślę, że on to potwierdzi.

 

A propo- miał się tutaj wczoraj wieczorem wypowiedzieć ale wrócił bardzo póżno padnięty z pracy - może dzisiaj wcześniej wróci to dam mu do przeczytania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aaachaaa....tylko niech napisze, że "Ja to ja", żebyśmy wiedzieli, że On to on ;) jak się będzie wypowiadał

 

No oczywiście że się podpisze :smile: A właśnie z pracy wrócił więc zje obiad i dam mu temat do przeczytania :smile:

 

[Dodane po edycji:]

 

Witam, tutaj tak zwany pan X (nie ex :smile: ), w sumie to nie jestem bardzo wylewny i wole sam sobie radzić ze swoimi problemami, ale że Madzia siedzi często na tym forum i chciała opisać ten problem to powiedziałem czemu nie, ciekawe co inni o tym sądzą. Na co dzień nie zaprzątam sobie głowy tą całą nadopiekuńczością, ale czasem rodzice dzwonią (1-2 razy w tygodniu) i zamiast tylko zapytać co tam słychać albo ewentualnie poinformować że przyszedł jakiś rachunek/mandat bo mam jeszcze tam meldunek, to oni lubią zrzędzić i pouczać, prawić morały co mnie denerwuje i nie chce mi się przed nimi tłumaczyć bo już jestem na to za stary. Mówiłem im o tym ale to jak grochem o ścianę. Inna sprawa która mnie drażni to jak mi matka coś powtarza 100 razy przez telefon a ja 100 razy powtarzam ze wystarczy bo już zrozumiałem o co jej chodziło, tak jak by myślała że za tępy jestem :smile: albo teksty typu "nie bo zgubisz" albo "zapomnisz" załatwię to za ciebie, "przywieź do domu pościel to wypiorę" jak bym nie miał pralki w mieszkaniu :smile: W sumie pierdoły ale denerwujące na dłuższą metę.

 

Gorzej było jak byłem młodszy, nic nie mogłem zrobić sam bez "dobrej rady" a moje pomysły nie były brane poważnie chociaż później okazywało się, że gdyby posłuchali mojej rady to by dobrze na tym wyszli. Dodatkowo jak tylko coś chciałem to zawsze pytanie "a po co" "a na co" "a gdzie" "a kiedy z kim i o której wrócisz". Tragedii nie było bo zazwyczaj wychodziłem i dostawałem co chciałem ale te pytania i wścibskość mnie wykańczały. W pokoju też nie mogłem zostawić niczego trefnego bo zawsze znaleźli, no chyba że dobrze to ukryłem. Nawet 2 lata temu stary mi w plecaku wygrzebał "odżywki" bo akurat coś mnie wtedy na siłownię wzieło ;) już było zbyt podejrzane ze za szybko urosłem, detektyw musiał rozwiązać sprawę. Na razie to tyle nie chce mi się więcej pisać w tym momencie,jak sobie coś jeszcze przypomnę to napisze pozdrawiam.

 

Aha mam coś takiego, że zawsze odkładam wszystkie ważne sprawy na później nie wiem czy to ma związek z rodzicami i wychowaniem?

 

[Dodane po edycji:]

 

TO WYŻEJ TO PISAŁ PAN X ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj legendarny X-manie :D

 

Skoro planujecie wspólne życie, może warto już teraz zmienić adres meldunkowy (mimo biurokratycznych uciążliwości z tym związanych) ? Dzięki temu rodzice mieliby mniej powodów do "inwigilacji".

Oczywiście to tylko półśrodek.

 

Najistotniejszy jest ton Twoich rozmów. A najprawdopodobniej w trakcie tych rozmów jesteś wobec nich bardzo uległy, niezdecydowany...

Najlepszym byłby ton spokojny, ale stanowczy, choć pewnie nieraz rodzice tak podgrzeją atmosferę, że mogą puścić Ci nerwy.

Może Magda zgodzi się poćwiczyć z Tobą wypracowanie takiej stanowczości ? Spróbuj Jej narzucić jakieś zdanie (choćby absurdalne) i obserwuj, jak się przed tym broni, jak odmawia. A później w ramach Twoich ćwiczeń, odwróćcie role. ;)

 

Odkładanie ważnych spraw na później, jak najbardziej ma związek z nadopiekuńczością rodziców. Zawsze podważali Twoje decyzje, nie zgadzali się z nimi, nie wspierali Twoich wyborów, więc nigdy nie byłeś pewny czy postępujesz właściwie, bo i tak ich reakcja była taka sama. Dlatego, na wszelki wypadek, by nie popełnić błędu... unikasz podjęcia decyzji, odkładając ją "na później".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, spróbuję poćwiczyć tą stanowczość.

Z meldunkiem muszę jeszcze poczekać głównie ze względów finansowych - wyższy czynsz i sporo droższe ubezpieczenie na dwa auta także musimy jeszcze trochę się odkuć finansowo poza tym Madzia się boi że ją zostawię a nie będę się chciał wyprowadzić, hehehe :D

 

Miki- nawet gdybym się z nią rozstał to nie powiedziałbym ci o tym bo jestem pies ogrodnika i nawet jak sam nie zjem to obcemu nie dam :D

 

Pozdrawiam, chłopak Magdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Amon_Rah - to ja, Magda :smile: X jest w pracy :smile: Tak, w końcu się wkurzę, już się wkurzam bo ile można... Za każdym razem jak słyszę ich rozmowę przez telefon to mam ochotę wrzasnąć :''Weż jej w końcu powiedz żeby się od ciebie odpier*oliła!!!''... ale zawsze coś mnie powstrzymuje... chyba mój anioł stróż :roll:;)

 

Na mnie się obrazili śmiertelnie bo im się nie dałam niańczyć i żyję. On też może. Tylko weż go przekonaj... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niejedna, oj niejedna... Spróbuję, ale ciężko mi bo widzę że on chce ale się boi. Że znowu się obrażą, że znowu będzie mieć poczucie winy.. Szkoda gadać.

 

On i rodzice to coś takiego jak ja i nerwica- przeszkadza mi to i chcę to zmienić ale nie robię wszystkiego co powinnam aby było inaczej :?

 

Bądz co bądz dziękuję za rady i wsparcie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy człowiek w życiu popełni wiele błędów, być może narobi wiele świństw, ale to właśnie rodzice (póki żyją), jako ostatnie osoby postawią krzyżyk na własnym dziecku. Wcześniej zrobi to np. małżonek/a, partner/ka, własne dziecko...

A domaganie się (choćby w gorącej kłótni) swobody dla siebie, jest w gruncie rzeczy błahostką w porównaniu z innymi błędami, za które rodzice mogą się na prawdę obrazić.

 

Poza tym, jak pokazuje przykład mamy Amon_Rah, nadopiekuńczy rodzice nie wytrzymują "nieskończoność" w swej obrazie - "pękają" szybciej, niż ktokolwiek inny. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytalam wszystkie posty, i stwierdziłam po tym że to głownie problem dla Magdy. X w sumie nie opisał nadopiekunczosci rodzicow, telefony 2 razy w tygodniu lub powtarzanie tego samego to nie jest nadopiekunczosc. Pokusiłabym sie nawet o stwierdzenie ze to Magda napedza go do tego, by "ustawił" rodziców. Ja mieszkam 500 km od mamy, dzwonimy do siebie nawet codziennie :smile::smile: i nie uwazam tego za nadopiekunczosc. Owszem nie ingeruje w moje decyzje, ale ma swoje zdanie i je wypowiada. Ja tak samo postepuje w stosunku do niej. Uwazam ze X powinien sie nauczyc asertywnosci, i powiedziec stanowczo jak matka mowi po raz e-nty: Mamo, powtorzylas to juz ktorys raz, a teraz koncze rozmowe :) Dobranoc, papa. I tyle. Natomiast to co opisal X nie jest zadna miara nadopiekunczoscia, taka rola rodzicow, zeby sie martwic o swoje dzieci i bablac nad uchem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musisz się nauczyć jednak, ze bez względu na wiek X, matka jest zawsze najważniejszą osobą w życiu.

Matka jest i zostanie pierwszą kobietą w jego życiu, to ona wychowala go na takiego czlowieka w ktorym sie zakochalas kiedy , więc powinnas być wdzięczna, że go tak wychowala.

.

 

 

Nie zgadzam się z tym. Nawet on sam często powtarza że to ja jestem JEDYNĄ kobietą w jego życiu i kocha mnie najbardziej, mówi też że bardziej niż matkę choć to inna miłość.

 

I nie uważam aby to był mój problem. Bo gdyby to był tylko i wyłącznie mój problem to X nie siedziałby wieczorami i się nie zamartwiał nad tym!

 

I może dla Was to jest 'zwykła' relacja a nie nadopiekuńczość ale najwidoczniej same byłyście wychowane w takim domu. U mnie w domu relacja była o wiele zdrowsza. Mam 20 lat a nikt nie ingeruje w moje życie :?

I dziwię się że dla Was robienie kazań i prawienie morałów albo 'daj ci wypiorę, daj ja zrobię' dla 25 latka ze strony matki to jest coś normalnego :?

 

Dla mnie i dla niego to NIE JEST normalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejscie matki ze mu ciuchy wypierze, to nic innego jak dbalosc o syna, moze w Twoim domu Magda-bez urazy -nie dbano o Ciebie tak jak sie powinno-skoro widzisz problem wdwoch telefonach tygodniowo i w tym ze matka che zadbac o syna. Poza tym X napisal bardzo blahe powody, Ty tak samo. Wydaje mi sie ze za bardzo rozdmuchujesz te sprawe, nadopiekunczosc bylaby wtedy gdyby rodzice codziennie u Was bywali, dzwonili po kilkanascie razy, przywozili obiadki itd. Moim zdaniem jest to stanowczo wyolbrzymione, tym bardziej ze Ty chcesz postawic na swoim. Pisałas ze byl taki okres, a teraz sie uspokoilo, nadopiekunczoscia nie jest to ze matka chce zadbac o syna, czy wykonuje dwa do jednego telefonow tygodniowo. Poza tym dla rodzicow, dzieckiem pozostaje sie do konca zycia, chociaz zmieniaja sie relacje. Ja widze tutaj glownie problem z asertwnoscia Twojego faceta, powinien porozmawiac z rodzicami, ze teraz TY wykonujesz babskie prace i bedziesz prac jego portki :mrgreen: oraz jak napisalam w poprzednim poscie, zakonczyc rozmowe jezeli cos jest powtarzane po kilkanscie razy, dojrzalosc to tez samodzielnosc podejmowanai decyzji, realizowania ich. Polecam takze zastanowic sie nad soba,,,i odpowiedziec na pytania: Czy jezeli Ty bedziesz miec dziecko nie bedziesz do niego dzwonic, w ogole zostawisz go i olejesz? bo wydaje sie ze takie postawienie sprawy by Ci odpowiadalo. X SAM NAPISAL WYRAZNIE ZE TO PI ER DOLY. Natomiast co do jego pytania, ze odklada sprawy na pozniej, to jest nic innego jak lenistwo i brak odpowiedzialnosci. Od razu mowie, ze kazdy ma tak -ale od czasu do czasu-nie mozna robic tak non stop, trzeba sie uczyc to zwalaczac i motywowac do dzialania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agusia- ja z moją mamą czasem nawet codziennie rozmawiam, ale są to rozmowy typu 'co słychać, jak się czujesz, kiedy wpadniesz' a nie trucie dupy, wtrynianie się w nie swoje sprawy, robienie kazań, morały, darcie się, dyskusje po milion razy... Ja nie mam nic przeciwko telefonom, odwiedzinom.. Ale niech to będą normalne telefony a nie jak do 5 letniego gówniarza który dostał pałę w szkole.

Co do prania- mamy swoje mieszkanie, swoją pralkę i nie życzę sobie żeby mi teściowa przyjeżdżała i zabierała się za pakowanie brudnej pościeli 'bo ona lepiej to zrobi niż ja' - no do cholery jasnej :?:-| A co ja rąk nie mam? Pralki nie mam?

U mnie w domu dbano o mnie ale uczono mnie też samodzielności. Kiedy byłam nastolatką już sama potrafiłam pranie wstawić i nie musiała mi mamunia pomagać. I dzięki temu jak się wyprowadziłam z domu to rodzice są dla mnie jak przyjaciele, a nie jak starzy którzy tylko trują dupę.

 

Wenta- BladeM nie gadam z Tobą. I nie wiesz o tym że jak masz dwa konta zbanowane to trzecie Ci też zbanują ? Taki jest regulamin.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda to wlasnie jak napisalam, facet niech powie wyraznie i jasno ze juz bylo powiedziane x razy i zakonczy rozmowe :D Ty za niego tego nie załatwisz, to musi byc jego decyzja i jego sposob na wypracowanie w sobie granicy, ktorej rodzice nie moga przekroczyc. My tu mozemy sobie pisac, i pisac,,,i to nic nie zmieni,,jezeli i on nie bedzie chcial zmian.

Gods no wiesz jak nie bede w lazic w d.... jak TY :mrgreen::mrgreen: Mam swoje zdanie i je wypowiadam :) I tak to brak odpowiedzialnosci, ale nastepnym razem czytaj ze zrozumieniem,,,napisalam dodatkowo ze kazdy ma tak czasami i to jest normalne, wazne by nie przerodzilo sie w stan ciagły (czytania ze zrozumieniem ucza w klasie I SP).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Goods to nie jest proba upokorzenia, tylko ja napisalam nie w sensie oceniania kogos -a Ty skoczyles do mnie personalnie. To Ty zachowales sie nie fair, mozesz sie ze mna nie zgadzac, ale pisz na argumenty, a nie zachowujesz sie jak dziecko :) Jest takie przyslowie, w swoim oku belki nie widzisz, a winnym zdzlo zobaczysz, radze to sobie przemyslec. To ze sie poczules upokorzony swiadczy o tym, ze masz kompleksy(bo nie byl tego taki cel, troche dystansu do siebie, byla buzka usmieszek) poza tym pierwszy mnie zaatakowales, a nie postarales sie zrozumiec mojego przeslania. Ja tutaj nikogo nie oceniam, nie mam takiej potrzeby, jak sie z kims nie zgadzam, to pisze dlaczego , ale nie atakuje drugiej osoby, moge jedynie okreslic jak odbieram jego zachowanie i tyle. Poza tym rolą psychologa nie jest wylacznie głaskanie po głowce czy wsparcie,ale i potrzasniecie czlowiekiem, motywacja do dzialania, wskazanie zmian, sposobow, ktorych nalezy dokonac w swoim zyciu :) Ma to sie opierac na konkretach. Na koniec dodam, ze nie wystepuje tutaj jako psycholog, absolutnie nie popieram dzialania on-line jakie stosuja niktore osoby, ktore ukonczyly psychologie, gdzyz na przykladzie wielu osob, moge stwierdzic ze i w realnej rzeczywistosci nie znamy do konca czlowieka, tym bardziej przez net nie mozna zobaczyc kompleksowego obrazu problemu. Nasze uczucia sa subiektywne, trudno wyluskac to co jest zgodne z rzeczywistoscia, mozna jedynie domniemywac, ale to takie nic nie znaczce gdybanie (piszac jezykiem potocznym).

 

[Dodane po edycji:]

 

A wracajac do tematu - Asertywność – w psychologii termin oznaczający posiadanie i wyrażanie własnego zdania oraz bezpośrednie wyrażanie emocji i postaw w granicach nienaruszających praw i psychicznego terytorium innych osób oraz własnych, bez zachowań agresywnych, a także obrona własnych praw w sytuacjach społecznych. Jest to umiejętność nabyta.

 

Asertywność to:

 

* umiejętność wyrażania opinii, krytyki, potrzeb, życzeń, poczucia winy,

* umiejętność odmawiania w sposób nieuległy i nieraniący innych,

* umiejętność przyjmowania krytyki, ocen i pochwał,

* autentyczność,

* elastyczność zachowania,

* świadomość siebie (wad, zalet, opinii),

* wrażliwość na innych ludzi,

* stanowczość.

 

Osoba asertywna ma jasno określony cel i potrafi kontrolować własne emocje, nie poddaje się zbyt łatwo manipulacjom i naciskom emocjonalnym innych osób.

 

Asertywność nie oznacza ignorowania emocji i dążeń innych ludzi, lecz raczej zdolność do realizacji założonych celów mimo negatywnych nacisków otoczenia, racjonalną dbałość o własne interesy z uwzględnieniem interesów innych. Asertywność to obok empatii podstawowa umiejętność wchodząca w skład inteligencji emocjonalnej.

 

Praktyczna asertywność jest niczym innym jak uczeniem innych ludzi jak mają Cię traktować, ponieważ wychodzi z założenia, że inni ludzie nie wiedzą i nie będą wiedzieć co myślisz i czujesz, dopóki nie dowiedzą się tego od Ciebie. Tak rozumiana asertywność zakłada, że kiedy ukrywasz swoje emocje, wprowadzasz innych w błąd lub skazujesz na domysły.

 

Diagnozy zachowań nieasertywnych dokonuje się na podstawie zablokowanych w autoprezentacji sfer komunikacji – blokady mówienia nie, wyrażania i przyjmowania opinii i krytyki, kontaktu z autorytetem i tłumem (trema), radzenia sobie z poczuciem winy.

 

Czyli jak dla mnie to nadal problem asertywnosci pana X, moze wizyta u psychologa w tym celu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam odpisywać na argumenty ? Tylko co sensownego można odpisać na argumenty tego typu:

byla buzka usmieszek

...

poza tym pierwszy mnie zaatakowales, a nie postarales sie zrozumiec mojego przeslania.

Powinienem się licytować kto co pierwszy zrobił ? A nawet gdy podam argument, masz wygodną "odpowiedź": "nie starałeś się zrozumieć mojego przesłania" - koniec końców i tak "Twoje będzie na wierzchu".

A takie stwierdzenia, w których sama sobie dopowiadasz to, co wygodne dla Ciebie:

To ze sie poczules upokorzony swiadczy o tym, ze masz kompleksy
... tylko utwierdzają mnie w przekonaniu czemu ma służyć wg Ciebie dyskusja: Twojemu uwielbieniu dla forsowania własnych racji wszelkimi metodami.

 

moge stwierdzic ze i w realnej rzeczywistosci nie znamy do konca czlowieka, tym bardziej przez net nie mozna zobaczyc kompleksowego obrazu problemu. Nasze uczucia sa subiektywne, trudno wyluskac to co jest zgodne z rzeczywistoscia, mozna jedynie domniemywac, ale to takie nic nie znaczce gdybanie (piszac jezykiem potocznym).
Jakoś nie przeszkadza Ci to w wysnuwaniu autorytatywnych stwierdzeń, m.in. takich jak powyżej.

 

Także jeśli sugerujesz, bym zapoznał się mądrymi powiedzeniami, rozważ czy nie powinnaś postąpić tak samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Wam dam kłótnie :P ! Jak mi przez to zamkną temat to ... :evil:;)

 

Tak, z asertywnością X ma problem. Wiem to od dawna. Ale nie znam żadnych ćwiczeń na asertywność. Czasem go prowokuję i nakręcam go a potem mówię 'No nakrzycz na mnie, no powiedz NIE!' - a on konsternacja na twarzy i mówi 'Nie' ale to tak mnie przekonujeee że hej :mrgreen: hehehe Nie wiem jak go uczyć asertywności.

 

[Dodane po edycji:]

 

Agusia- X napisał że to pierdoły, ale denerwujące na dłuższą metę. I sam napisał że to JEST problem a nie przesada. I to jest także mój problem bo to ja nie mam dziecka - dlatego że on chce ale nie umie się zdecydować i wziąć odpowiedzialności za tą decyzję.

A dla mnie pierdołą nie jest jeśli obca de facto kobieta (dla mnie) robi mi awantury jak znajdzie wódkę w mojej prywatnej torbie albo nazywa mnie narkomanką, bo poszłam w lato na imprezę (byłam u niej na wakacjach). Albo wzięła sobie moją brudną bieliznę z mojej szafki i mi wyprała i wywiesiła na podwórku. No halo?!

 

:shock: No sorry ale to NIE jest normalne ! Bynajmniej moi rodzice tak mnie nie traktują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda z tym dzieckiem to moze na razie nie naciskaj, w sumie jestescie oboje b mlodzi, poza tym musialabys przerwac leczenie, bo w trakcie ciazy nie mozna brac lekow z zakresu psychiatrii, moze najpierw troche sie podlecz :smile: Moze masz jakies kolezanki, ktore maja dzieci? I z ktorymi mozesz sie tak umowic zeby wziac dziecko, np na 4 godziny -razem z X, wtedy zobaczycie jak Wam sie udalo spotkanie z maluchem (np 4-6 lat). X mialby czas do zastanowienia, musi to byc naprawde jego decycja. Zauwaz ile jest postow, gdzie mlode dziewczyny zaszly w ciaze i po roku wychowywania dziecka maja dosc, bo sa rozne problemy, a one nie radza sobie z tym nie radza sobie takze ich faceci. Jezeli natomiast jest to swiadoma decyzja, to obie strony moga wypracowac, takie metody, ktore beda obojgu im odpowiadaly (czyli np pomoc faceta przy dziecku, zmniejszenie ilosci pracy przez niego wykonywanej, bo dziecko wychowuje sie w rodzinie, a nie tylko matka, dzielenie sie opieka, itd itd). A z zachowaniem asertywnym to niech pocwiczy przy lustrze, np mowiac Mamo, jestem juz doroslym czlowiekiem, nie rob tego a) i tego b) Kocham Cie, ale chce zyc po swojemu. POzniej łątwiej przychodzi to powiedziec, chociazby do sluchawki, zawsze to jakis krok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda z tym dzieckiem to moze na razie nie naciskaj, w sumie jestescie oboje b mlodzi, poza tym musialabys przerwac leczenie, bo w trakcie ciazy nie mozna brac lekow z zakresu psychiatrii, moze najpierw troche sie podlecz :smile:

 

Ja nie biorę leków od dwóch lat :smile: Planowałam do nich wrócić ale czuję że nie muszę, że dam radę. A on chce dziecka, tylko bał się -czy podoła. Ale dziś przyszedł do mnie i powiedział - 'Tak. Jestem pewien.'

Także możemy zacząć starania... :roll: Wiek nie ma znaczenia, ja mam zaraz 21 a on 25, razem zaraz 3 lata, razem od półtora roku mieszkamy, wspólny dom, pieniądze, on studia skończone, ja za rok (zaoczne), nie chodzimy na imprezy itd

 

Moze masz jakies kolezanki, ktore maja dzieci? I z ktorymi mozesz sie tak umowic zeby wziac dziecko, np na 4 godziny -razem z X, wtedy zobaczycie jak Wam sie udalo spotkanie z maluchem (np 4-6 lat). X mialby czas do zastanowienia, musi to byc naprawde jego decycja.

 

X niedawno został wujkiem bliżniaków :smile: I to jak sam stwierdził- jeszcze bardziej utwierdziło go w decyzji że chce. Zresztą on chciał od dawna, tylko bał się czy da sobie radę.

 

 

Zauwaz ile jest postow, gdzie mlode dziewczyny zaszly w ciaze i po roku wychowywania dziecka maja dosc, bo sa rozne problemy, a one nie radza sobie z tym nie radza sobie takze ich faceci. Jezeli natomiast jest to swiadoma decyzja, to obie strony moga wypracowac, takie metody, ktore beda obojgu im odpowiadaly (czyli np pomoc faceta przy dziecku, zmniejszenie ilosci pracy przez niego wykonywanej, bo dziecko wychowuje sie w rodzinie, a nie tylko matka, dzielenie sie opieka, itd itd).

 

To jest przemyślana decyzja. Z obu stron. On może nawet więcej myślał ;) Wiem że będzie ze mną dzielić obowiązki, tak samo jak nad domem. To bardzo odpowiedzialny człowiek.

 

 

A z zachowaniem asertywnym to niech pocwiczy przy lustrze, np mowiac Mamo, jestem juz doroslym czlowiekiem, nie rob tego a) i tego b) Kocham Cie, ale chce zyc po swojemu. POzniej łątwiej przychodzi to powiedziec, chociazby do sluchawki, zawsze to jakis krok.

 

Przekażę mu aby tak robił, ale mnie chyba nie może być w domu bo padłby ze śmiechu zanim by to zrobił ;) Ale dzięki za radę :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×