Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Co to znaczy jeśli ma się silne myśli samobójcze podczas leczenia? Niby one mogą występować do 2tyg po zaczęciu leczenia a mi minęły mi 2 mce i mam je nadal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ledwo żyję-CHAD mnie wykańcza ,a do tego mam mega kłopoty......brakuje mi sił

Nie wiem czy dam rade to przetrwać

...zdrowego by zmiażdżyło....

Nigdy nie byłem tak blisko skończenia z tym wszystkim....

Odezwę się jak przetrwam

Trzymajcie sie dalej tak jak ja sie staram

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie wykańczają emocję, które się filtrują negatywnie i wżerają się w mój mózg wyniszczając cały ustrój....

...depakine w połączeniu amizepine trochę pomaga, natomiast w większych dawkach już odebila...

A może Robert Lit przestał u ciebie działac tak jak działał na początku?...

Słuchajcie ludziska....! Ja się ostatnimi czasy dowiedziałem że tarczyca może byc przyczyną depresjii wszelakiej...

Ludzie latami się faszerują psychotropamii, by pod koniec swojego życia dowiedziec się że przez całe życie winna była tarczyca( ...no to może trochę skrajny przypadek...p)

...Ja wykonałem badania i czekam na wyniki...To by było za piękne żeby było prawdziwę....

....Ale trochę pasuję pod moją cholerną negatywną wyniszczającą emocjonalnośc...

....A jak wszystko będzie ok, to w czwartek jade po Lit...pierdole to...

....może tak nie przycmiewa umysłu jak depakine...., i nie działa ubocznie wrednie jak amizepine...

...coś w tych lekach jest dobrego , a mianowicie to że.....zagłuszają BÓL...GRRRR

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie ludziska....! Ja się ostatnimi czasy dowiedziałem że tarczyca może byc przyczyną depresjii wszelakiej...

coś tam takiego słyszałam (odnośnie nerwicy) z tym że ja miałam 2 razy robione hormony TSH plus FT3 i FT4 i były w normie, a w ramach samoleczenia zrobiłam sobie jeszcze niedawno USG tarczycy które wyszło pięknie - więc chyba jednak odpada. CHoć tu na forum już kilka osób wspominało że mają jakieś guzki czy nadczynność... na pewno tarczycę powinno się zbadać zanim się zacznie leczyć nerwicę!

PS. No i kiedyś byłam u chinki na irydologii (czyli czyta choroby z oka) i ona mi powiedziała że moja tarczyca działa nie tak, ale badania tego nie potwierdziły...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi żaden konował nigdy o tym nie powiedział ...przez 3 lata faszerowania się badziewiami...

..jak coś wyjdzie nie tak to powybijam wszystkich..

..wolał bym żeby coś wyszło nie tak..he..

..zrobiłem tsh i ft4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresyjny098, ale tarczyca daje też jednocześnie inne tarczycowe objawy, które można rozpoznać w wywiadzie (tak mi się wydaje) tak czy inaczej nie zaszkodzi że się przebadasz. Mnie psychiatrzy też zawsze pytali czy nie miałam urazów głowy, czy mój poród przebiegł dobrze, takie pytania niby nie wiadomo o co, a najwyraźniej są choroby które mogą powodować depresje/nerwice.

 

PS. Robert trzymaj się!

PS2. Zachar nie odzywasz się ale zakładam że też się jakoś trzymasz!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no fakt faktem...to by było za piękne żeby było prawdziwe...czyli żeby leki hormonalne ewentualnie załatwiły sprawe...

...bądź co bądź to chyba trafiłem na leki dla mnie , a tymi lekami są stabilizatory nastroju,...

...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam na myśli taki stabilizator jak depakine czy amizepine...

...każdy z nich jednak ma jakieś uboki, które mnie zniechęcają...

...amizepine skreślam w przedbiegach bo rozrusza serducho i ciśnienie...

...natomiast depakine..., całkiem fajnie działa wyciszająco...jednak najmniejszą dawką którą mogę brac , bez zbytniego czucia w dyńce to pół na noc......bo większe dawki wiążą się ze zmęczeniem i lekkim zacmieniem umysłu....natomiast połówka nie do końca obejmuje snu i bólu który mam,....poprawia sen i zmniejsza ból....Aż chciało by się zwiększyc dawkę ale nie mogę ze względu na uboki

Ale czuję że profil działania jest właśnie taki jakiego mi trzeba....Momentami czuję że depakine uderza w punkt....

...Jeżeli Lit działa delikatniej, subtelniej od depakiny.....nie powoduję zmęczenia...takiego trochę zaburzenia motorycznego(lekkiego),

a zachowuje pozytywne działanie, które daje depakine to chętnie tym go wypróbował..

..Czyli podsumowując plusem depakiny jest to że znieczula mi ten pie...... ból który wszystkie leki które brałem do tej pory potęgowały, tak stabilizuje mi nerwy.....ale są uboki, w większych dawkach, natomiast pół na noc nie działa optymalnie...

...Tak to można powiedziec...p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy kolejny dzień jest coraz cięższy.

 

Nie mam już sił żyć.

 

Straciłem pracę.

 

Straciłem dziewczynę.

 

Nie mam już kontaktu z przyjaciółmi.

 

Rodziną ma mnie już dość.

 

Dla każdego jestem ciężarem.

 

NIe wiem czy kiedykolwiek ktoś to przeczyta.

 

I tak zawsze byłem nikim.

 

Cykorem i ciotą.

 

Bez szans na przyszłość.

 

Szkoda że nie mogę oddać swojego życia komuś kto by tego potrzebował.

 

Jedyną drogą jest je sobie odebrać.

 

Muszę tylko znaleźć w sobie odwagę,

 

Potem już będzie ta upragniona chwila w której wszystkie troski i smutki odejdą.

 

Będę szczęśliwy gdy będę umierał........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

polakito

 

Jeśli to Twoje zdjęcie To jesteś bardzo atrakcyjną kobietą:-)

 

mysterlincoln,

 

Masz rację,że jest ciężko.NIe tylko Tobie i sam nie jesteś w tym gów.nie,że juz tak brzydko się wyrażę.

 

Czasami warto zastanowić się nad tym, dlaczego los doświadcza nas poprzez porażki. To jeszcze nie koniec świata, choć moze się Tobie tak zdawać.

NIe bede prawiła morałów w stylu "weź sięw garść" bo to tylko pogarsza sytuację.

 

Ale odpowiedz sobie na pytanie czy masz zamiar tak tkwić w takim beznadziejnym marazmie, zastoju? Chcesz pogrążać się dalej w związku z poniesionymi klęskami?

PO to los je Tobie dał,żebyś się podniósł.

Nie prosiłeś o nie, to wiadome.

Ale z autopsji mogę Tobie tylko powiedzieć,że pogrążanie się we własnym smutku i bezradności, pseudo-bezradności uczyni z Ciebie słabszego człowieka.

Jak każdy z nas masz swoją wartość. Warto też zastanowić się dlaczego utraciłeś pracę....moze dlatego,że jesteś wart lepszej, bardziej korzystnej dla Ciebie. A moze z innych przyczyn, narazie niezrozumiałych dla Ciebie.

Człowiek przywiazuje się do ludzi, rzeczy, miejsca i kazda zmiana, każde "nowe" wywoluje strach, lęk.

Popatrz jaki sukces odniesiesz jeśli zaczniesz patrzeć na swoją sytuację z innej perspektywy......z tej pozytywniejszej-cięższej w Twojej sytuacji.

 

Na własne życzeni enie masz kontaktu z przyjaciółmi? Jeśli tak.....możesz to zmienic, jeśli nie..........to nie byli Twoimi przyjaciólmi.

Rodzina ma juz Ciebie dosć? Powiedzieli Tobie o tym? Czy są to tylko Twoje domysły?

 

To typowe myślenie depresyjne.

Fajnie byłoby gdybyś zaczął coś zmieniać w swoim życiu, choćbyś miał zaczynać od wstania z łóżka i ubrania się. to zawsze już coś, napewno lepsze od wegetacji.

 

Pisz....napewno zawsze znajdzie się ktoś kto przeczyta co napisałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie widzę sensu by z tego wyjść.

O jeden raz za dużo się podnosiłem. Rok temu pękłem. Rzuciłem sam robotę. Nie miałem sił już.

W jeden rok zmieniłem 3 razy pracę na coraz lepszą. Z lepszą pensją. Wszystko dla niej. Ale to było za mało. Może przez to że nie miałem samochodu, własnego mieszkania i bogatych rodziców jak to inni mają....

Nigdy nie miałem granić mimo trudności zawsze dążyłem do celu dla niej. Nie umiem dobrze pływać a dla niej przepłynąłem jezioro...

 

NIe miałem samochodu. Autobusem nie chciała jechać do kina. Nad morze... Ale bezemnie jechała. Ze swoją rodziną,przyjaciółmi samochodem... Kiedy ciągle pytałem w końcu powiedziała że kiedyś jeździła autobusem i jest to mniej wygodne niż samochodem...

 

Ja do niej jeździłem na wigilie ona do mnie nie chciała pod pretekstem, że musi pomóc swojej mamie... gdy ja byłem u niej jej mama wszystko sama robiła....

 

Kiedy razem wracaliśmy do jej domu zawsze ją przodem puszczałem przez furtke wcześniej ją otwierając. Ona gdy przez nią przeszła pedziła do domu nie czekając na mnie. Kilka razy czekałem w furtce, a ona zawsze wracała w domu i się zapytała czemu nie idę. Ja się pytałem czemu mnie zostawiła ona na to że byłą pewna że jestem z tyłu. Przez pół roku tak pytałem a ona w końcu w złości że się ciągle o to pytam stwiedziła że to facet powinien się starać dla kobiety. Wtedy pojąłem że ona ma podejście takie do całości. Dla mne to było symbolem że ja się mam dla niej starać ona dla mnie nie musi.

 

Na początku było cudownie. Ona mnie masowała po plecach, ja ją z wdzięczności za jeden taki masaż trzyd dni masowałem. Tak po roku zdażało się że ja ją dzień w dzień masowałem. Kiedy ja poprosiłem o masaż położyła mi raz noge na plecach i zapytała czy mogę być. powiedziałem czy by mogła rękoma ona że jest zmęczona, że paznokcie się w góre będą jej odginać. Później mówiła że jej koleżanka raz masowała męża. Po masaży powiedział jej: a teraz możesz iśc pozmywać. I że niby jej koleżanka się obraziła. Powiedziałem jej że ja już nie pamietam kiedy ja byłem masowany, dopiero wtedy zrozumiała. Ja zrozumiałem że inni się starają mniej albo wogule. I dostają więcej. Kiedy robulismy sobie coś do jedzenia np pizze pomagałem jej. Kiedy obierałem pieczarki stwierdziła "czy nie da się wolniej". Ja jej co miesiąc kwiatek nosiłem. zawsze w tym dniu w którym się poznaliśmy. Gdy wieczorami do niej dzwoniłem stwierdzała że właśnie ogląda Housa i jak się skończy to porozmawiamy. Wtedy mówiłą że jest zmęczona i nie chcę o poważnych rzeczach rozmawiać wieczorami.

 

Zawsze mówiła że mnie bardzo kocha, i zrobi dla mnie wszystko. Lecz miałem świadomość że to wszystko jest wszystkim oprócz tych kilku rzeczy. Ja nić więcej nie oczekiwałem. Tylko 10% tego co jej dawałem. mogę ją cały miesiąc masować dzień w dzień żeby choć raz w tygodniu mieć samemu masaż. Mogę jej pomagać w jedzeniu i zmywać po jedzeniu jeśli nie będzie się nabijać.

 

Lecz dziś stwiedzam że zachowywałem się jak ciota. Jak pantoflarz. Że gdybym się zachowywał jak prawdziwy męzczyzna i ją traktował tak jak jej ojciej jej matkę to bym dostawał więcej. Moje całe życe to porażka z dziewczynami. Zawsze się bałem że mnie zostawią. WIęc starałem się najlepiej jak mogłem. Zawsze mnie zostawiały dla innych....

 

Jak to było z przyjaciółmi. Było bardzo dobrze. Raz pewnego kiedy z pracy dostałem bilety do kina zapytałem ją czy może jej przyjaciele by chcieli pojechać. Zawsze była ona dla mnie najważniejsza. Stwierdzili, że nie mają czasu. Poprosiłem moich przyjaciół. Zgodzili się. Potem jej przyjaciele się namyślili. Że jednak pojadą. TO ja swoim powiedziałem, że jednak jadę z jej przyjaciółmi i przeprosiłem. To ja nie byłem dobrym przyjacielem, pokazałem im że inni są dla mnie ważniejsi niż oni. Dziś nie trzymam z nimi kontaktu od tego czasu.....

 

 

Rodziną się mnie ciągle czepia. Rodzice ciągle mnie nachodzą do pokoju. Szydzą ze mnie że taki łody to powininen mieć więcej życia a nie się lenić. Że jestem leń i nie wiedzą co się ze mną dzieję. Zresztą nigdy mnie nie pochwialili w życiu. Zawsze tylko mówili co robie źle. Teraz tak jakoś powoli mi dają spokój. Ale żeby mi nie przeszkadzali zamykam się w pokoju.

 

 

 

Zmęczyło mnie szukanie ciągłych odpowiedzi. Kiedy ją pytałem stwierdziła że zadaje trudne i ciężkie pytanie. Dla mnie oznaczało to pretekst do nieodpowiadanie ze wzglę du na przypuszczalnie tę gorszą i smutną idpowiedź.

 

Zawsze mnie ciekawiło dlaczgo.

 

Dziś już nie chcę wiedzieć. To co tu opisałem to tylko skrawek myśli które mam w głowie i które mi nie dają spokoju.

 

 

Ona miała pewną chorobę. Bała się że ją zostawię przez. Nigdy bym jej nie zostawił. Pod koniec naszego związku kiedy w końcu poszedłem do psychologa i psychiatry. Powiedziała że nie wie czy będzie mnie w stanie kochać tak jak kiedyś. Ona się naprawdę zmieniła pod koniec się starała. Ale ja tylko widziałem ją poprzez przeszłość to jak było kiedyś. To mnie bardzo męczyło. Poczułem strach nie wiedziełem jaka jes naprawdę. Stwiedziłem że pod koniec stała się przez mój stan. Mimo iż ja był bym z nią w zdrowiu i chorobie ona mie powiedziała że nie chce być z chorym mężem. Chce mieć wybór .

 

 

Zrezygnowałem z leczenia. Nic nie pomagało. Z dnia na dzień jest coraz ciężej.

Nie chę mi się już żyć

 

 

Muszę tylko znaleźć w sobie odwagę,

 

Potem już będzie ta upragniona chwila w której wszystkie troski i smutki odejdą.

 

Będę szczęśliwy gdy będę umierał........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×