Skocz do zawartości
Nerwica.com

Napady lękowe


Gość esprit

Rekomendowane odpowiedzi

esprit, Ciężkie pytanie ja potrafię powiedzieć, że nie zejdę to kwestia osobowości, twojego samozaparcia, każda jednostka ma zdolność samouleczania więc się da ale po jakim czasie tego nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

esprit, tak owszem, mnie lęk napadowy już tak nie przeraża jak kiedyś, bowiem umiem już odczekać swoje :) przeczekać stan paniki, nagłego silnego lęku, właśnie w sposób taki, ze wiem, iż to lęki, tak organizm reaguje na strach, jest to reakcja naturalna, z tym, ze u nas wzbudzana bez potrzeby, bowiem nie ma prawdziwego niebezpieczeństwa, tylko wyimaginowane przez naszą wyobraźnie i myśli, że umrzemy, oszalejemy, zemdlejemy z powodu ataku lęku - tak się nie stanie. To nasze myśli katastrficzne i one tylko zwiększają objawy, chociaż trudniej jest mi zachowac jeszcze pełen spokój, jak jestem u kogoś i mam atak, albo u fryzjera jednak już też jakiejś obawy nie mam przed atakiem.

Mnie się nie udaje tylko znieść lęku codziennego, ciągłych objawów, depersonalizacji, które istnieją bez ataków.

Ale same ataki można oswoić, mnie terapia w tym pomogła i świadomość, że to nerwica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie się udało zapanować nad lękiem tylko kilka razy (to niewele w porównaniu z liczbą ataków jakie miałam).

Myślę jednak ,że jest to trudne, ale możliwe i wymaga duuużo pracy nad sobą.

 

też się nad tym zastanawiałam czy ataki mogą uszkodzić serce czy mózg,ale ja o takim przypadku nie słyszałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

esprit, aktualnie mi się zdarzają ataki niewielkie, takie że je przetrzymuję. Pomaga mi w tym świadomość że to atak nerwicowy a nie co innego (bo ogólnie jestem na wszystko zdrowa, serce, mózg krwiobieg itd) więc jak się już zorientuję że to nerwica to po prostu staram się przejść kawałek, otworzyć okno - pooddychać świeżym (warszawskim) powietrzem, rozproszyć ten atak. W sumie zawsze kiedyś mija ;) Ale im cięższy atak tym trudniej go rozproszyć, więc jeśli cię mocno łapie to na pewno trudniejsze.

Ale z tego powodu że przeczekuję to gorsze samopoczucie, nie mogę powiedzieć że ono nie wraca. Po prostu mija, ale może się zdarzyć powtórnie - i ja nie wiem kiedy mnie chwyci. W pracy, w domu, w sklepie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Więc postanowiłem :

1. Wyzwolić się z lęku i obawy o własne życie

2. Kontrolować umysł i swoje zachowanie

3. ....................... no właśnie tu się zaciąłem i co śmieszne po 10 latach obcowania z nerwicą nie wiem czego ja naprawdę chcę

 

Zróbcie sobie rachunek sumienia. Ciekawe czy macie jasno określone cele :)

 

 

Ja bym troche inaczej napisala, a ta liste znam, tez musialam taka napisac.

 

1. Wyzwolić się z lęku i obawy o własne życieZrozumiec skad sie bierze twoj lek, aby go nie dostawac. Rozumiejac mechanizm leku, tracisz lek przed lekiem

2. Kontrolować umysł i swoje zachowanieWlasnie odwrotnie. Przestac kontrolowac swoje mysli i zachowanie. Bo im wiecej kontrolujesz tym mniej masz kontroli

3. ....................... no właśnie tu się zaciąłem i co śmieszne po 10 latach obcowania z nerwicą nie wiemzrozumiec siebie, zaakceptowac siebie ze wszystkimi slabosciami. Odnalez swoje zagubione talenty, odzyskac pasje zycia. Zwolnic pogon za niczym do nikad. Pozbyc sie balastu czasu wspolczesnego. Nauczyc sie jak kiedys za dziecka, cieszyc sie drobiazgami i dniem codziennym

 

Tak wygladala moja lista.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawroty głowy, silny ból głowy, zaburzenia widzenia, drżenia rąk itp ) zignorować taki stan rzeczy zamiast jechać po raz kolejny na pogotowie pomimo ogromnych objawów somatycznych. I czy ignorowanie takiego stanu na zasadzie "mam już dość ch.....j a niech umrę" spowodowały że lęk ustąpił a w efekcie pojawiał się rzadziej lub całkowicie zanikł ?

Nigdy nie byłem z tymi dolegliwościami na pogotowiu, czy u lekarza. Przez rok z ciągłymi atakami paniki, wszystkim tym, co wymieniłeś chodziłem na uczelnie, zaliczałem egzaminy i kolokwia, tyle, że nie wiele pamiętam z tego okresu. Zignorowanie obajawów nic Ci nie da, oprócz tego, że lekarz na pogotowiu nie będzie wkurzony, że jakiś ktoś stale mu dupę zawraca głupotami.

 

Czy zdarzyło się komuś, aby objawy somatyczne spowodowały trwałe uszkodzenia narządów wew. np serca, mózgu, itp.

Przeglądam forum i widzę że wielu z was ma objawy podobne ale czy atak nerwicy komukolwiek spowodował rzeczywisty wylew lub zawał lub tym podobne ?

Jeszcze wszystko przede mną.

 

Do wtorku mam wyznaczyć cele tzn. mam powiedzieć czego oczekuję od psychoterapii. Siedzę i myślę. W sumie mógłbym to załatwić jednym zdaniem. CHCĘ BYĆ ZDROWY !!! Ale za chwile nasuwa mi się pytanie co znaczy zdrowy ? Czy w dzisiejszym zdziczałym świecie są jeszcze zdrowi ludzie ?

Moim zdaniem to śmieszne, pewnie nie raz już miałeś do czynienia z terapią i psychologiem i teraz wydaje Ci się, że proste odpowiedzi na proste pytania są niewłaściwe. Ja bym odpowiedział tak: chcę być całkowicie zdrowy. Psycholog, pyta: Ale co to znaczy być całkowicie zdrowym proszę pana;)? (ci psychologowie, to są kombinatorzy :) ) Odpowiadam: Chciałbym czuć się tak, jak czułem się, gdy miałem 10 lat, beztrosko, na luzie, wypoczęty, pełen chęci do życia, energii, pomysłów, itp. Prosty, jasny cel.

 

[Dodane po edycji:]

 

Zrozumiec skad sie bierze twoj lek, aby go nie dostawac. Rozumiejac mechanizm leku, tracisz lek przed lekiem
Nie prawda, ja niczego nie zrozumiałem, a lęku już nie ma. Rozumienie mechanizmu NIE WYSTARCZY.

 

Wlasnie odwrotnie. Przestac kontrolowac swoje mysli i zachowanie. Bo im wiecej kontrolujesz tym mniej masz kontroli
Prawda

 

właśnie w sposób taki, ze wiem, iż to lęki, tak organizm reaguje na strach, jest to reakcja naturalna, z tym, ze u nas wzbudzana bez potrzeby, bowiem nie ma prawdziwego niebezpieczeństwa, tylko wyimaginowane przez naszą wyobraźnie i myśli, że umrzemy, oszalejemy, zemdlejemy z powodu ataku lęku - tak się nie stanie. To nasze myśli katastrficzne i one tylko zwiększają objawy,

To sięga dużo głebiej niż tylko wyobraźnia i myślenie katastroficzne. Myślenie jest wtórne wobec lęku. Jeśli masz w sobie lęk, jeśli jest stłumiony w ciele, być może tłumiłeś go przez lata, a może to kwestia jednego traumatycznego wydarzenia, to nawet jeśli oswoisz lęk i będziesz w miarę funkcjonował, to on nadal w tobie będzie. Lepszą metodą(uważam, że jednyną właściwą) jest pozbycie się lęku i napięcia zgromadzonego w ciele, a wtedy nie będziesz musiał już wkładać tyle energii w starania w zachowaniu równowagi, właściwie to wcale nic już nie będziesz musiał robić, bo kiedy lękowe blokady w ciele się rozpuszczą, to myśli o lęku i ataki paniki po prostu się nie pojawiają, już nie musisz się starać, bo one nie przychodzą nawet jeśli na siłę próbujesz je wywołać. Tak to u mnie było, atak paniki za atakiem(koszmar, ledwo kontaktowałem), oswajałem swój lęk przez 5 miesięcy, to było jak chodzenie po linie nad przepaścią, jeden niewłaściwy ruch i bach w dół. Wszystkie wysiłki, jakie podejmowałem przynosiły praktycznie marne rezultaty.

Pewnego dnia, "wymyśliłem"(to dłuższa historia) metodę na pozbycie się stłumionego lęku, do tamtej chwili myślałem tak, jak ty i tak, jak mówią psychologowie, że to myśli, że to wyobraźnia, okazało się, że gdy lęk się rozpuścił (wyraźnie czułem, że lęk był w ciele: duszności, promieniujące bóle, fale gorąca, itd.), to do tej pory nie wrócił, ataków paniki już nie mam, niestety żadnych wskazówek nie potrafię udzielić, bo sam nie wiem, jak mi się to udało, pozostały mi dolegliwości somatyczne, z którymi się borykam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gringo, nie zgadzam się z tobą w większości, bo mnie na ataki paniki, takie podejście pomogło bardzo dużo, właśnie wiedziałem i wiem, że to atak paniki, że jest on wywołany reakcją walcz bądź uciekaj, oczywiście nie jest to powodowane tylko myślami, atak paniki i w ogóle lęki oznacza, że przekroczyliśmy jakąś granicę własnej odporności na stres, czy tam przezyliśmy jakieś traumatyczne zdarzenie, urazy z dzieciństwa, i mamy rozchwiany układ nerwowy, jednak w chwili ataku paniki, bardzo ważne jest nie skupianie się na myślach katastroficznych, że umrzemy, oszalejemy, bo to atak pogłębia, i wtedy własnie działa wyobraźnia na bardzo silnych obrotach, takie podejście do ataków panicznych, w sensie że się go nie boimy, że wiemy co to i nie umrzemy itd. oczywiście nie jest proste, ale możliwe.

I to nie są glupoty wymyślone przez psychologów, sam pozbyłem się w ten sposób typowych ataków panicznych, nie oznacza, że jestem zdrowy, ale kolega pytał o napady paniki.

Jezeli chodzi np, u mnie o codzienny lęk, dd to niestety trudno to mi jeszcze zrealizować, ale niestety w tym wypadku również nie raz zauważam wpływ myśli na moje odczucia i lęk.

Jeżeli osoby z lękiem czymś mocno się zajmą to bardzo czesto objawy znikają, albo samo obudzenie się rano i zły stan przychodzi dopiero po jakimś czasie, to też pokazuje, że myślenie ma wpływ bardzo duży.

Oczywiście sam lęk, napady paniki, to przeżycie silne i ekstremalne, i jest w to zaangażowany cały organizm, ale podejście do tego od strony myśli, i nie mówię tu o pozytywnym myśleniu, tylko o tym co wczesniej, może bardzo wiele pomóc a nawet zastopować napady, oswoić się z nimi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja "przygoda" z nerwica zaczela sie wlasnie od atakow paniki, nagle, w ubieglym roku. dokladnie pamietam pierwszy atak - wsiadlam do autobusu, bylo cieplo i slonecznie i nagle poczulam uderzenie goraca, tetno zwariowalo, poczulam ze zaraz strace przytomnosc, nie moglam wytrzymac na siedzeniu siedzac tak po prostu, mialam mdlosci i straszny bol glowy. przeszlo na krotko gdy wysiadlam, ale musialam jeszcze tego dnia jechac dalej pociagiem i w pociagu akcja powtorzyla sie od poczatku. nie wiedzialam wtedy jeszcze co to moze byc, podejrzewalam atak serca, poczatki udaru mozgu, jakis dziwny atak migreny (miewam je od podstawowki), nawet ciaze, co oczywiscie wcale nie pomagalo mi w opanowaniu sie. o dziwo, im dalej bylam od domu, tym szybciej mijaly ataki (mialam ich jeszcze kilka tego dnia). staralam sie uspokoic powtarzaniem sobie ze zawsze moge wysiasc na kolejnej stacji i zadzwonic do domu zeby ktos po mnie przyjechal. przez kilka tygodni po tym mialam starszna blokade przed wychodzeniem z domu i strach ze jak wyjde to na pewno dostane ataku, przewroce sie na ulicy i nikt nie wezwie do mnie pogotowia..

od tamtej pory ataki zdarzaja mi sie z rozna czestotliwoscia, dzieki terapii nie mam juz oporow przed wychodzeniem z domu, co bylo dla mnie kluczowe, gdyz studiuje w innym miescie, teraz dla odmiany pojawil sie u mnie lek przed zasypianiem i wiem ze jesczze dluga droga przede mna ale wierze ze sie uda :) napady leku mam nadal, najczesciej wieczorami i kiedy jestem sama w domu, ale pomaga mi powtarzanie sobie ze nic tak naprawde sie nie dzieje, ze to tylko nerwy i ze zaraz przejdzie.. czasem biore duza dawke magnezu w czasie ataku, nie wiem jak to fizycznie dziala na uklad nerwowy, ale jako placebo sprawdza sie calkiem niezle :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gringo, nie zgadzam się z tobą w większości, bo mnie na ataki paniki, takie podejście pomogło bardzo dużo, właśnie wiedziałem i wiem, że to atak paniki, że jest on wywołany reakcją walcz bądź uciekaj, oczywiście nie jest to powodowane tylko myślami, atak paniki i w ogóle lęki oznacza, że przekroczyliśmy jakąś granicę własnej odporności na stres, czy tam przezyliśmy jakieś traumatyczne zdarzenie, urazy z dzieciństwa, i mamy rozchwiany układ nerwowy, jednak w chwili ataku paniki, bardzo ważne jest nie skupianie się na myślach katastroficznych, że umrzemy, oszalejemy, bo to atak pogłębia, i wtedy własnie działa wyobraźnia na bardzo silnych obrotach, takie podejście do ataków panicznych, w sensie że się go nie boimy, że wiemy co to i nie umrzemy itd. oczywiście nie jest proste, ale możliwe.

Długie zdania piszesz ;) , nie wiedziałem gdzie uciąć cytat.

Nie musisz się ze mną zgadzać, ja piszę na podstawie własnego doświadczenia i tylko temu ufam. Chciałem tylko zasugerować, że można do sprawy podejść od innej strony. Właśnie o to chodzi, rozchwiany układ nerwowy, napięcia i lęki gromadzą się w ciele i jeśli nie zostaną rozładowane, to będą się nawarstwiać latami, w nerwicy ten proces postępuje znacznie szybciej, bo działa ten mechanizm błędnego koła. Jest tak jak mówisz, ja już nie pamiętam, jak to jest bać się każdej następnej chwili i wciąż myśleć, jak uciec, mój komentarz był pisany trochę na szybko i bez zastanowienia, dwa lata temu inaczej to widziałem, dziś już powoli zapominam, jak to jest. Tak, na początku trzeba zrozumieć, że od ataku paniki się nie umiera, że się nie zwariuje, że się to przetrwa, ale skupianie się na radzeniu sobie z atakami jest moim zdaniem błędne. Trzeba zrozumieć, że jak już się ma atak, to jest za późno, trudno, trzeba przeczekać, już nic nie zrobisz, wszelka asekuracja, wszelkie próby zatrzymania myśli, ucieczki tylko zaszkodzą. Działać w celu wyleczenia nerwicy należy dopiero w domu, czy gdzie tam czujesz się bezpieczny, wtedy gdy nie ma ataku, możesz coś zrobić, zabawy w walkę z atakami do niczego nie prowadzą (takie jest moje zdanie).

I to nie są glupoty wymyślone przez psychologów, sam pozbyłem się w ten sposób typowych ataków panicznych, nie oznacza, że jestem zdrowy, ale kolega pytał o napady paniki.

Nie masz już wcale ataków paniki? Jak się czujesz, nie ma już tego poczucia, że lęk gdzieś się tam czai, że jeśli zaniechasz 'kontrolowania sytuacji', to to może wrócić? Właśnie, jak myślisz, czy ataki paniki mogą wrócić? Jak to odczuwasz?

Jezeli chodzi np, u mnie o codzienny lęk, dd to niestety trudno to mi jeszcze zrealizować, ale niestety w tym wypadku również nie raz zauważam wpływ myśli na moje odczucia i lęk.

Ważne jest, żeby nauczyć się, jak nie pogarszać swojego stanu, tzn. nauczyć się jak wyjść z koła nerwicowego, wtedy lęki, napięcie, dd oczywiście nie znikną, jednak osiąga się pewną stabilność, można zauważyć, że już gorzej nie będzie, myślę, że to jest punkt wyjścia do wyleczenia, od tego trzeba zacząć. Ty chyba już jesteś na tym etapie.

Jeżeli osoby z lękiem czymś mocno się zajmą to bardzo czesto objawy znikają, albo samo obudzenie się rano i zły stan przychodzi dopiero po jakimś czasie, to też pokazuje, że myślenie ma wpływ bardzo duży.

Miałem tak niedawno, kiedy czytałem książkę do egzaminu, ledwo zacząłem, maksymalne rozkojarzenie, brak skupienia, po pewnym czasie załapało, mogłem się trochę skoncentrować. To daje jakieś efekty, tyle, że słabe i nie rozwiązuje problemu. Problem jest rozwiązany wtedy, gdy go nie ma :D a nie ciągłe próby radzenia sobie, to nie jest rozwiązanie, to tylko pomoc doraźna.

Moim zdaniem największym błędem przy leczeniu nerwicy jest myślenie, że: krok po kroku uda mi się opanować sytuację, każdego dnia będę lepiej radził sobie ze swoimi lękami/napięciem coraz lepiej. Mam tu na myśli moment kiedy już przerwałeś błędne koło strachu przed atakami i lękiem i starasz się dzień po dniu polepszać swoją sytuację. Kiedy jeszcze jesteś w stanie, w którym zjeżdżasz po równi pochyłej w dół, to nie masz wyjścia, trzeba jakoś ustabilizować sytuację, ale później to się nie sprawdza. Z perspektywy czasu możesz stwierdzić, że stoisz w miejscu, owszem, czasami wydaje się, że robisz postępy, ale to tylko złudzenie. Tak ja to postrzegam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gringo, najlepsze, że gdzieś tam wyżej napisałeś, iż nie poznałeś mechanizmu nerwicy a jednak lęki ci mineły, a już teraz napisałeś o błędnym kole :) czyli jednak jakoś ten mechanizm liznąłeś :)

U mnie tak jest, że cały mój ostry stan lęku, zaczął się od ataków panicznych, które potem przez te 2 latka bardzo często się powtarzały, po kilka razy dziennie, do tego odczuwałem i odczuwam ciągły stan lęku, w domu również, nie miałem azylu i nie mam, żeby czuć się gdzieś bezpiecznym, lęk był wszędzie i cholerne ataki również, w tym depersonalizacja.

Ale to co jest pewne to to, że w tej chwili ataków panicznych nie to że nie mam, ale się ich nie boję, własnie poprzez nie walkę z atakami jak piszesz, ale poprzez przetrwanie ich parokrotnie, i nie zważanie na myśli o zawale, śmierci. Ataki pokazują się, czuję że narastają, ale wiem, że nic mi nie zrobią i za chwilę mijają.

Ataki paniczne poprzez nie myślenie o tym i nie zważanie na myśli (a nie skupianie się na walce z atakami) zostają zlikwidowane, nie jest to proste i nikt nie mówił, ze będzie, ale kolega esprit, pyta czy jest to możliwe, to tak to jest możliwe i kropka.

Lęk i zaburzenia lekowe, paniczne to ogromny temat, nie da się tego opisywać w postach, wiele trzeba odczuć samemu.

Nie czuję żeby iluzją było to, iż nie boję się ataków, pomimo depersonalizacji to jest duży krok do przodu, nie kazdy ma takie same zaburzenia, każdy różne odczucia i stan nasilenia. Z pewnością zaburzeń lękowych nie rozwiąże się poprzez samo myślenie, szczególnie u osób z rozwiniętym zaburzeniem ale często w początkach zaburzenia takie ćwiczenie i odwracanie myślenia od leku, może zapobiec rozwojowi zaburzenia.

Sa różne koncepcje wychodzenia z tego syfu, a myśli to jedna z pierwszych.

Piszesz, że chciałeś pokazać inny punkt widzenia, tyle, ze nie bardzo powiedziałeś co mozna zrobić, zaczać robić i jak przeciwdziałać temu, tylko powiedziałeś, ze jakoś ci mineły, można napisać, że może nie każdy będzie miał taki fart jak ty, i będzie musial trochę powalczyć inaczej :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gringo, najlepsze, że gdzieś tam wyżej napisałeś, iż nie poznałeś mechanizmu nerwicy a jednak lęki ci mineły, a już teraz napisałeś o błędnym kole :) czyli jednak jakoś ten mechanizm liznąłeś :)

Tak, poplątałem się. Chodzi o to, że miałem ataki paniki, nie wiedziałem co zrobić, staczałem się coraz niżej. Później do mnie dotarło, że nie tędy droga, że dalsze tłumienie mnie zabije (dosłownie, lub w przenośni), więc - nie pamiętam jak - ale tak, zrozumiałem, jak działa ten mechanizm obserwując swoje reakcje na lęk, obserwując swoje myśli, itd. Jednak później przez nst. kilka miesięcy kiedy już mechanizm nerwicowy udało mi się zahamować (lęki, panika, były nadal) i próbowałem jakoś poradzić sobie z tym wszytkim, co się nie udawało prawie wogóle, właśnie wtedy nastąpił przełom, tyle miesięcy wysiłku, prób radzenia sobie było niepotrzebne, bo tego dnia doznałem takiej ulgi, że już nie musiałem próbować radzić sobie, nie było już takiej potrzeby, bo nie było lęku, rozumiesz, o co mi chodzi? Nie zrozumiałem intelektualnie, czym jest panika, nie musiałem sobie niczego uświadamiać, powodów, przyczyn, traum z z dzieciństwa, a jednak się ich pozbyłem.

 

Piszesz, że chciałeś pokazać inny punkt widzenia, tyle, ze nie bardzo powiedziałeś co mozna zrobić, zaczać robić i jak przeciwdziałać temu, tylko powiedziałeś, ze jakoś ci mineły, można napisać, że może nie każdy będzie miał taki fart jak ty, i będzie musial trochę powalczyć inaczej :)

To nie był fart, przez dłuższy czas do tego zmierzałem, tyle, że na razie nie wiem, jak to powtórzyć ;-) Napisałem tylko o ogólnych ideach, które mnie wtedy doprowadziły do pozbycia się ataków. Nie chcę podawać na razie szczegółów, bo nie jestem pewny jak to do końca jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gringo, tak rozumiem o co tobie chodzi.

Ogólnie najważniejsze, że znalazłeś swój sposób na lęk, w sumie możlwe, że przez ten cały czas własnie poznawałeś ten mechanizm i w końcu dało to ulgę :)

Nie ma co drążyć tematu, bo w gruncie rzeczy i tak chodzi o wyjście z tego paskudztwa, i mimo wszystko widzę, że i tak masz podobne podejście do tego :)

Po prostu niepotrzebnie mówić od razu komuś, że poprzez nie zważanie na myśli katastroficzne itd. nie da rady tego zwalczyć, bo w sumie da radę, nie jest łatwe ale akurat esprit, może miec tyle samozaparcia i chęci wyzdrowienia, że mu się powiedzie.

pozdrówki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałem zapytać obecnych na tym forum czy zdarzyło się komuś podczas silnego ataku lęku ( zawroty głowy, silny ból głowy, zaburzenia widzenia, drżenia rąk itp ) zignorować taki stan rzeczy zamiast jechać po raz kolejny na pogotowie pomimo ogromnych objawów somatycznych. I czy ignorowanie takiego stanu na zasadzie "mam już dość ch.....j a niech umrę" spowodowały że lęk ustąpił a w efekcie pojawiał się rzadziej lub całkowicie zanikł ?

 

Jechać na pogotowie z powodu ataku? haha To chyba bym była tam stałym gościem :mrgreen: Raz byłam -jak miałam pierwszy atak w życiu i już traciłam przytomność, rodzice mnie zawiezli. Dostałam relanium w tyłek.

 

Jak mam atak to skupiam się na czymś innym i głęboko oddycham -przechodzi.

 

Czy zdarzyło się komuś, aby objawy somatyczne spowodowały trwałe uszkodzenia narządów wew. np serca, mózgu, itp.

Przeglądam forum i widzę że wielu z was ma objawy podobne ale czy atak nerwicy komukolwiek spowodował rzeczywisty wylew lub zawał lub tym podobne ?

 

Nie. Nie ma szans na to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dosyć często po odstawieniu leków wracają po jakimś czasie spokoju lęki, wiesz jeżeli znasz uż lek typu seroxat i wiesz, ze on ci pomaga, to już jest jakiś plus, ważne, ze już jakiś lek dopasowałeś i masz jaką alternatywę bowiem teraz równiez może ci pomóc. Sam musisz ocenić czy warto wrócić do leku co nie przeszkadza w zajęciach terapeutycznych a nawet jest to wskazane, bowiem po skutecznej terapii i po odstawienu leków, możliwe że lęki nie wrócą a nawet gdyby będziesz już jakoś uświadomiony przez terapię itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Esprit, weźże zjedz ten Xanax, bo się wykończysz, i szybciutko na terapię, jeśli ci ona pomaga. Rozumiem, że boisz się wziąć tabletkę, też to przechodziłam, ale przełam się jakoś. Seroxatem się leczyłam przez około dwa lata, pomógł, można powiedzieć, że "zaleczona" jestem. Tobie też się uda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×