Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

acerbica, Polecam Ci wybranie się do lekarza po leki, jak sama widzisz twoje samopoczucie nie jest współmierne z rzeczywistością.

Rozumiem co przeżywasz, ja mam nerwicę i depresję w przypadku depresji leki powinny załatwić sprawę.

Masz objawy trochę podchodzące pod nerwicę, musisz się leczyć, życie na Ciebie czeka, piękne studia na politechnice.

Ukończ je!

Pozdrawiam

 

Krzysiek

[ Vasques ]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga acerbico, ( poza tym, że Twojego posta czytało się z przyjemnością, to ) imo masz deprechę.

Ale hmmm, jakby Ci to powiedzieć. Myślę, że problem nie tkwi w Tobie, tylko w Twoim otoczeniu. Rozumiem chorobę ojca, to może dobijać, stresować, w dodatku jest to sytuacja, gdy naprawdę mało możesz zrobić (nic od Ciebie nie zależy..).

Myślę, że problem tkwi trochę w Twojej mamie, a mianowicie: ta jej postawa, zachowanie - nie działa na Ciebie dobrze.

Podczas, gdy z Tobą serio coś jest nie tak, ona dobija Cię tymi tekstami. I wiem, że te teksty bolą bardziej, niż każde inne.

Studiujesz, a więc rozumiem, że jesteś dorosła/pełnoletnia. Z mojej strony mogę Ci doradzić, żebyś jednak umówiła się na wizytę u psychiatry (najlepiej na NFZ, poczekasz trochę w kolejce , ale warto). Myślę, że by Ci pomogła również terapia. Leki także, ale niekoniecznie (o tym już zadecyduje psychiatra).

Powiem Ci tak: ja żałuję, że się wcześniej na leczenie nie wybrałam. Teraz mam tabletki na swojego "lenia" i jest o niebo lepiej, chociaż sytuację miałam trochę inną. Ale mniejsza o to, ważne jest to, jak się w tej chwili czujesz.

 

Aha, i wiesz co? Najgorsze co może być, to dusić te uczucia w sobie. Napisałaś tu posta, więc pewnie minimalnie chociaż Ci ulżyło, ale dłuższe zatrzymywanie i niewyrażanie takich emocji ma raczej skutki destrukcyjne..

 

Poza tym pozdrawiam i witam na forum :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za opowiedzi i rady.Miłe zaskoczenie - może i nie ma kto słuchać, ale ktoś jednak czyta. Fakt, że nieskładne posty o domniemanej depresji "czyta się z przyjemnością' nawet lekko mnie rozbawił ;]

Co do mojej mamy, nie rozumie tego czegoś, co mnie od jakiegoś czasu gnębi - nic dziwnego, ja taż nie rozumiem. trochę ją to martwi, trochę złości. Uwagi w stylu jak wyżej w niczym nie pomagają, to fakt. Ale gdyby nie ona i teksty o obowiązkach, samodzielnym rozwiązywaniu problemów i niepotrzebnym rozczulaniu sie nad sobą może juz dawno bym z łóżka nie wstawała. Tak to wstaję - bo mi wstyd.

 

Pomyślę nad wizytą u psychiatry, chociaż trudno mi powiedzieć, czy mój problem nie jest jeszcze zbyt błachy.

(No, bo czy psychiatrze można powiedzieć po prostu:od miesięcy nie chce mi się żyć, nic mnie nie cieszy, nie mogę się skoncentrować, z byle powodu wpadam w rozpacz, przerastają mnie sprawy najprostsze, poproszę o receptę?)

Generalnie nie lubię chodzić do lekarzy, ale przynajmniej zwykle wiem, co powiedzieć.

 

Trochę też obawiam sie leków - mój wuj chorował przez pewien czas na ciężką depresję (ale też i alkoholizm, chorobę wrzodową, wątrobę - niewiele pamiętam, byłam dzieckiem), po tym jak zaczął zażywać leki zmienił się jedynie z warzywa zamkniętego w sobie (i zamkniętego w domu) na dwa spusty, w warzywo ospałe i obojętne. Po prostu przestało mu zależeć czy drzwi są zamknięte, nawet chyba nie był świadom istnienia drzwi, jeśli idzie o ścisłość. To zapewne kwestia źle dobranych leków, ale jednak pewna awersja została.

 

Jakieś sugestie na temat: co mówi baba jak już przyjdzie do lekarza?Co mówi lekarz do owej baby? NIe mam pojęcia jak wygląda taka wizyta - jakieś testy, jak w Mensie;]?

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, pozdrawiam forumowiczów. (neologizm chyba, ale się przyjęło, więc czemu by nie używać).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Nie wytrzymałem psychicznie, i znowu się pociołem, mam teraz na nodze ogromne ilości krwi, ponieważ zrobiłem te nacięcie na cały piszczel. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ehh wspolczuje,ja na szczescie tylkop wyrywam wlosy i obgryzam paznokcie jesli chodzi o odreagowanie na sobie.

głowa mnie boli.:((zawalilam wazny sprawdzian .:(

CZUJE SIE PUSTA! :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nierealna, witaj na forum. Trochę niefortunnie wybrałaś wątek na umieszczenie swej historii. Trzeba było założyć osobny, wtedy zostałby zauważony. Może moderatorzy zdecydowaliby założyć osobny wątek z tą historią? :smile:

 

No, ale do rzeczy. Wydaje mi się, że powinnaś swoją mamę wtajemniczyć w Twe kłopoty. Dlatego, że są one poważne i dlatego, że nie masz się komu wyżalić. A w końcu matka to jedna z najbliższych osób.

 

Wydaje mi się, że Twój mąż ma jakieś kłopoty ze sobą. Możliwe, że jest alkoholikiem. Nic więcej nie potrafię powiedzieć na jego temat. No może jeszcze to, że zachowuje się ohydnie w stosunku do Ciebie. Ohydnie. Nie dość, że sam się zachowuje beznadziejnie wobec Ciebie, to jeszcze próbuje ośmieszyć Cię przed dzieckiem. Ohyda. :evil:

 

Jeśli chodzi o Ciebie, to namawiam Cię na szukanie pomocy u specjalistów. Może to być poradnia zdrowia psychicznego, a w niej psycholog. Może to być też jakaś fundacja zajmująca się przemocą w rodzinie. Bardzo dobrym miejscem jest następująca fundacja zajmująca się przemocą w rodzinie, do której link załączam: http://www.niebieskalinia.pl/index.php . Ma ona też telefon zaufania. Polecam! W każdym bądź razie - RÓB coś. Nie czekaj, nie zwlekaj, szukaj pomocy. I to szybko. Bo będziesz się czuła coraz gorzej. Sytuacja w Twej rodzinie będzie się prawdopodobnie pogarszać, jeśli nie zaczniesz DZIAŁAĆ.

 

No i korzystaj z tego forum. Znajdziesz tu historie podobne do Twoich. I ludzi, gotowych Ci skrobnąć parę słów otuchy czy też posłużyć jakąś radą. Wszystkiego dobrego!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beznadziejny ten dzień!! Mojej przyjaciółki tata zmarł, a ja nie wiem jak jej pomóc!!!! Strasznie chciałabym powiedzieć jej coś co choć przez chwile sprawi że zapomni, ale nie wiem co..

Nienawidzę wtorków!!!

nie ma rzeczy, której byś jej powiedziała, a która poprawiła by jej nastrój, nie ma po prostu

bądź z nią, tego potrzebuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, bo czy psychiatrze można powiedzieć po prostu:od miesięcy nie chce mi się żyć, nic mnie nie cieszy, nie mogę się skoncentrować, z byle powodu wpadam w rozpacz, przerastają mnie sprawy najprostsze, poproszę o receptę? Jakieś sugestie na temat: co mówi baba jak już przyjdzie do lekarza?Co mówi lekarz do owej baby? NIe mam pojęcia jak wygląda taka wizyta - jakieś testy, jak w Mensie;]?

Po pierwsze witam :mrgreen: . Zaciekawił mnie twój post bo historia którą w nim opisałaś jest z grubsza podobna do mojej. Nie chce mi się wymieniać wszystkich podobieństw ale wierz mi że jest tego trochę. Nie wiem z czego to wynika ale widocznie tylko mi się wydawało że jestem jakiś wyjątkowy 8) Ale wracając do pytania. To myślę że tak należy powiedzieć na starcie. I wierz mi lub nie ale w moim przypadku to była pierwsza osoba która nie powiedziała "ale ty marudzisz człowieku " lub też co gorsza "jakim ty jesteś egoistą ". No więc nie dziwne że też przestałem o tym rozmawiać ale jak wiadomo problemu to nie rozwiązuje. Psychiatra może przeprowadzić testy prawie takie jak w Mensie. Lub po prostu porozmawiać. To pewnie zależy od tego ile ma czasu dla Ciebie 8) Ale napewno to nie będzie boleć. Z grubsza tak jak u internisty. :mrgreen: I pewnie zapyta co Panią sprowadza do mnie ?? :mrgreen:

Po drugie chciałbym się zapytać oczywiście jak nie chcesz to nie musisz odpowiadać o parę kwestii tak z ciekawości.

Odnośnie studiów. Czy studia wybrałaś przez przypadek tzn. wybierałaś między technicznymi lub humanistycznymi ?? I czy podobały Ci się te studia, oczywiście nie mówię teraz ale wcześniej czy czułaś że to jest to co chcesz w życiu robić ?? Wiesz z takim przekonaniem że nie marnujesz tu czasu ??

I druga kwestia charakter aspołeczny tzn. że po prostu nie lubisz ludzi ? Czy źle się czujesz w ich towarzystwie ? Czy to mechanizm samoobrony tzn. nie umiem wywalczyć sobie miejsca w grupie to się wyizoluję i będę udawał że jestem koczownikiem (pytam bo tak było w moim przypadku :-| )

Wiem wiem wścibski jestem ale mnie to ciekawi po prostu ;)

Pozdrawiam

G

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miki74 Dzięki za linka. Na pewno tam wejdę i poczytam. Najwyzszy czas zacząć działać chyba. Nie moge przecierz tak żyć. Tylko czy starczy mi odwagi by zrobić ten pierwszy krok.

Nie mam weny do napisania czegoś więcej, ale podczytuje was regularnie.

Ide sie położyć i pomyśle jeszcze nad sensem swojego istnienia :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuje się fatalnie psychicznie i fizycznie....czasami żałuje,że nie potrafię sie zabić.Dziś jest właśnie taki dzień...

Kiedy zdaje sobie sprawę,że jestem dopiero na początku drogi do wyjścia z tego stanu i ile jeszcze przeszkód przede mną.... :cry:

 

Człowieku nerwico - ja też miewam podobne stany... Czasami mam ochotę palnąć sobie w ten zwichrowany łeb, a jednocześnie chcę żyć, ot żeby zobaczyć co będzie... Byle nie rynsztok lub jakiś żelbetonowy most. Ehhhhhh. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czemu zawsze problemy jak nas dopadają to wszystkie naraz?

chyba odkryłam jeden z powodow moich problemów

jest to samotnośc

czuję się ogromnie samotna

morze dlatego myślę by wrócic do cpania

nie mam przyjaciół ani znajomych

w zasadzie zawsze tak było

jedynie zawsze jak cpałam otaczało mnie wtedy dużo ludzi

nie wszyscy byli źli

wiem że niektórym na mnie zależało

jednak jak chciałm zerwac z nałogiem musiałam też zerwac znimi

teraz mieszkam winnym mieście nikogo tu nie znam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrzebuję rozmowy(może raczej wyżalenia się)bo mam dość. Po tym jak pisałam na forum ,że się zapisałam do lekarza było lepiej. Nie żebym nagle zaczęła być samą radością ale czułam się przyzwoicie. Od kilku dni jest coraz gorzej. Dzisiaj tak zle ,że nie chce mi się wstawać z łóżka nie mówiąc już o tym ,że boje się wyjść z domu(czy wspominałam już o tym ,że czasem dopadają mnie irracjonalne lęki?). Wiem ,że mój nastrój poprawił się na jakiś czas bo podjęłam wreszcie jakąś decyzję, nie sądziłam oczywiście ,że samo to sprawi ,że nagle będę w świetnej kondycji psychicznej, ale zawsze kiedy nadchodzą takie dni jak dzisiaj...no nie radzę sobie. Czuję ,że to wszystko jest tak niezależne ode mnie ,nie mam nad tym kontroli. Zastanawiałam się czy jest sens umieszczać taki post na forum-sama widzę jak bardzo niekonstruktywne jest takie jęczenie jak mi zle. Z drugiej strony napisanie tego i świadomość ,że ktoś to przeczyta to prawie jak rozmowa-a rozmawiać ostatnio nie mam z kim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie umiem żartować. Jestem śmieciem. Nienawidze siebie. A dokładniej moich słabości. To że jestem uzaleznona od innych, to ze w niczym nie jestem dobra. Nienawidze swoich stanów. Chce być przedmiotem. Nic nie czuć. Głupie jest to, że nie umiem żyć ani się zabić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×