Skocz do zawartości
Nerwica.com

N jak Nawrót


klaudunia

Rekomendowane odpowiedzi

Czesc,

 

pociecie sie to tylko ulga na chwile. Jezeli siegasz do takich sposobow aby se uzyc to terapia jest wiecej niz wskazana. Twoj problem to nie tylko uzaleznienie, uzaleznienie jest tylko produktem tego co naprawde sie z toba dzieje. Wiem ze nie chcesz tego slyszec ale i tak to musze napisac...moim zdaniem powinnas meza obojetnie w jaki sposob zmusic aby cie wspieral w obecnej chwili...zycie masz jedno a mezow, n o sama wiesz....

 

Pomysl moze nie tylko o mezu lecz o dzieciach. Teraz maz cie nie wspiera ale masz dzieci przy sobie. Jesli sie zlamiesz i znowu wezmiesz , bo bez terapie nie dasz rady to uwierz mi ze maz wykorzysta kiedys to przeciwko tobie. I bedzie mial czym swiecic przed sadami , wtedy nie powie ze wpadlas zpowrotem w uzaleznienie bo cie nie wspieral.

 

Moze zastanow sie nad tym :lepiej mimo wszystko terapia nawet jak meza zmusisz aby ci pomogl, ale bedziesz miec dzieci.

-czy teraz brac poprawke na meza a pozniej stracic dzieci.

 

Wiem ze bolesne jest to co pisze, ale nie chce ci bolu zadac tylko przed puzniejszym bolem uchronic.

 

Zrob wszystko aby nie stracic dzieci !!!!! Bo wtedy wyjsc z nalogu jest bardzo ciezko!!!!

 

Napewno je kochasz bo inaczej bys tu nie szukala pomocy, wiec zrob wszystko, a wierze ze sa rozne mozliwosci, aby uchronic swoja milosc do dzieci.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

napisałam meile do dwuch teraputów teraz czekam na odpowiedzi

wiem jak zaczne brac to strace dzieci dlatego tak bardzo nie chce by do tego doszło

zreszta mąż już mówił mi że jak tylko wezmę raz to zabierze mi dzieci a mnie już nie bedzie chcił widziec nigdy

nie bedzie chciał wiedziec co się ze mną dzieje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Klaudia, nie czekaj na odpowiedź na email, bo możesz się nie doczekać. Dzwoń i idź, chyba że Ci nie zależy. Uważam, że jeśli już się tniesz, to nie ma na co czekać.

 

Co Twoje dziecko na to, że mama się tnie? Bo starsze już chyba coś rozumie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Klaudia, nie czekaj na odpowiedź na email, bo możesz się nie doczekać. Dzwoń i idź, chyba że Ci nie zależy. Uważam, że jeśli już się tniesz, to nie ma na co czekać.
Popieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam ten temat.. Psioczycie na tego męża, ale czy ktoś z Was postawił się choć na chwilę w jego sytuacji?

 

A jak Wy byście sie zachowywali gdyby Wasza żona chciała wrócić do ćpania, nie myśląc kompletnie o dzieciach (wybacz, ale moim zdaniem gdybyś myślała o dzieciach to już byś latała po psychiatrach i szpitalach szukając pomocy) i która zamiast szukać konkretnie pomocy jak dorosły człowiek woli usiąść i ....pociąć się? Tak, to jest właśnie dorosłość i odpowiedzialność. Przykro mi pisać te słowa, ale szkoda mi Twoich dzieci. Wisisz na krawędzi dziewczyno i zrób coś z tym szybko, bo jak zaczniesz znowu ćpać to spadniesz na dno, stracisz rodzinę a swoim dzieciom zafundujesz koszmar dzieciństwa. Pomyśl o nich trochę, a nie tylko o tym żeby sie pociąć, czy żeby coś wziąć -aby sobie ulżyć.

 

Sorry za szczerość ale każdy ma prawo do swojego zdania, nawet sprzecznego ze zdaniem innych.

 

Życzę dużo siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zając sobie czymś głowę. Nawet odliczać dni. Masz teraz cel, czyli musisz doczekać do wizyty. Zaczyna robić się ciepło, więc chodź na spacery z dziećmi, poczytaj coś, obejrzyj film w telewizji, ugotuj coś. Może wiosenne porządki? Mycie okien? Przegląd szaf?

 

Magda, ja nie psioczę na męża. On na pewno jest w trudnej sytuacji, ale może by chociaż spróbował pomóc jakoś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Klaudunia- idz do psychiatry prywatnie. Na pewno jakiś jest w Twoim mieście który przyjmie Cię nawet dzisiaj. Coś czuję w kościach że nie wytrzymasz aż tydzień.

 

Jadis- ja jestem w stanie go zrozumieć. Będąc na jego miejscu nie wytrzymałabym psychicznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psioczycie na tego męża,
Nie psioczymy.
ale czy ktoś z Was postawił się choć na chwilę w jego sytuacji?
Tak. Ja.

 

A jak Wy byście się zachowywali gdyby Wasza żona chciała wrócić do ćpania' date='[/quote'] Stanąłbym na głowie, by pomóc żonie, która stoi na krawędzi nałogu. Konkretnie - zaoferowałbym wsparcie, pochwalił za to, że nie chce się stoczyć, namawiał na terapię, pomógłbym szukać jej poradni i zaoferował się, że zostanę z dziećmi podczas gdy ona będzie chodzić na terapię. Po prostu rozumiałbym, że małżeństwo to jest płynięcie w tej samej łodzi. Praca zespołowa.

 

Co wcale nie oznacza, że to jest jakiś zły, straszny mąż - winowajca. Po prostu uważam, że robi gruby błąd, zostawiając w tym akurat momencie Klaudunię samą. Jednocześnie zgadzam się z resztą Twojej, Magda, wypowiedzi. Szczególnie z tezą, że głównym odpowiedzialnym za sytuację Klauduni jest ona sama. Nikt inny. Mąż też nie. Dodatkowo - jak wpadniesz w nałóg to mąż zabierze dzieci i, niestety, będzie miał do tego i prawo i słusznie zrobi. Bo matka narkomanka to żadna matka, Klauduniu.

 

Klaudunia, co z rodzicami, teściami? Czy dzwoniłaś do poradni uzależnień, do telefonów zaufania dla narkomanów, itd.?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klaudunia, wiem, że dzwoniłaś. Ale pytałaś, jak wytrzymać ten tydzień. Więc moja rada - dzwoń po innych poradniach, telefonach dla narkomanów itp., byle się komuś kompetentnemu wyżalić, wygadać i przetrwać jakoś do następnego tygodnia. Dodatkowo - ta poradnia to chyba nie jest wyspecjalizowana w uzależnieniach? Jeśli nie jest, to warto jednocześnie nawiązać kontakt z taką specjalistyczną poradnią. Dane znajdziesz w necie. Na pewno jest taka w Katowicach.

 

Trzymaj się. (I weź sobie proszę ostatni post Magdy do serca, bo ma ona rację.)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak szczerz nie bardzo mam jak dojechac do katowic nie mam samochodu a autobusem z dwojgiem maluchów

wiem dało by sie tylko jest zimno a młodsza córka podatna na infekcje nie mogę jej zabierac na dwór na tak długo jak jest zimno

poradnia do której dzwiniłam zajmuję sie uzależnieniami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To świetnie, że się zajmuje uzależnieniami. Następnym razem, jak będziesz miała ochotę się pociąć, to zadzwoń na telefon zaufania i powiedz, że masz ochotę się pociąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam ten temat.. Psioczycie na tego męża, ale czy ktoś z Was postawił się choć na chwilę w jego sytuacji?

 

A jak Wy byście sie zachowywali gdyby Wasza żona chciała wrócić do ćpania, nie myśląc kompletnie o dzieciach

A gdzie ty to Magda przeczytalas ze ona chce wrocic do cpania ona tylko pisze ze ja ta mysl meczy Ona napisala ze ma problem bo jaj choroba "uzaleznienie" bo to jest choroba, ja meczy i zwrocila sie tu o pomoc aby nie cpac. Wiec jakos mija sie twoja wypowiedz z wypowiedzia autorki postu. Ona wlasnie aby nie stracic dzieci i myslac o nich szuka tu pomocy bo w domu jej nie ma.

 

A co do tego jak sie ten maz czuje. Coz wiedzial jak ja poznal jaki ma problem. Wyszla z tego, ale tak jak alkoholik jest mimo ze nie pija bo rzucil nadal alkoholikiem. Wiec wydaje mi sie ze jezeli jej maz od poczatku o tym wiedzial to raczej powinnien ja wspierac szczegolnie gdy prosi o pomoc aby nie wrocic do nalogu i ratowac rodzine.

Pomysl sama o sobie jak sie przez ostatnie miesiace ratowalas w roznych sytuacjach benzos, tak samo dziala uzaleznienie od narkotykow. Nie bierzesz tylko poto aby sie zabawic, wiekszosc ludzi uzaleznionych bierze aby znieczulic w sobie bol , lek strach.

 

A to ze sie tu zwrucila o pomoc i prosila meza o wsparcie swiadczy o jej odpowiedzialnosci w stosunku do niego i dzieci. Wiec chyba najmniej co moze wymagac jest jego wsparcie.

(wybacz, ale moim zdaniem gdybyś myślała o dzieciach to już byś latała po psychiatrach i szpitalach szukając pomocy) i która zamiast szukać konkretnie pomocy jak dorosły człowiek woli usiąść i ....pociąć się? Tak, to jest właśnie dorosłość i odpowiedzialność.

 

Tak tak samo by biegala jak ty od dwuch lat wybierasz nie na terapie znajdujac kazda mozliwa wymowke. Nie oceniajmy innych nie chcac byc ocenionym Dajmy rady jesli sami juz cos zrobilismy i osiagnelismy.

 

. Pomyśl o nich trochę, a nie tylko o tym żeby sie pociąć, czy żeby coś wziąć -aby sobie ulżyć.

 

Gdyby sie nie pociela to by wziela . Moze najpierw troche sie oczytaj w tym temacie abys wiedziala o czym piszesz.

 

Sorry za szczerość ale każdy ma prawo do swojego zdania, nawet sprzecznego ze zdaniem innych.

 

Życzę dużo siły.

 

Tak dopuki jest to zdanie wypowiedziane przez kogos kto w danym temacie wie o czym mowi.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma za co . Ja mam to za soba wiec wiem o czym pisze. Dopuki szukasz pomocy to jestes jeszcze swiadoma niebezpieczenstwa uzaleznienia i jego konsekwencji.

 

Przez ten tydzien gdy musisz czekac na termin. Staraj sie czas z dziecmi spedzac one dadza ci sile aby wytrzymac. Unikaj stressu i klotni, nie rozmyslaj nad sensem zycia itd. skup sie na teraz i tu, pomoga ci w tym dzieci.

 

Nie poddawaj sie , trzymam ci kciuki.

 

[Dodane po edycji:]

 

Klaudunia- idz do psychiatry prywatnie. Na pewno jakiś jest w Twoim mieście który przyjmie Cię nawet dzisiaj. Coś czuję w kościach że nie wytrzymasz aż tydzień.

 

Nie wiedzialam ze jestes jasnowidzem. Ja tez tak mialam w kosciach, ze nie pojdziesz na SPA i ze nie pujdziesz na terapie (juz w styczniu tak czulam).

Jadis- ja jestem w stanie go zrozumieć. Będąc na jego miejscu nie wytrzymałabym psychicznie.

A co bys zrobila gdybys byla na miejscu swojego chlopaka. Moze czasami lepiej zostac na swoim miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BladeM- pisząc do mnie że sie nie znam nie wiesz co piszesz. Tak naprawdę nic o mnie prawie nie wiesz, więc nie wydawaj tak pochopnych opinii. Od 15 lat moja rodzina, w tym ja- męczymy się z narkomanem. Nie napiszę konkretnie kto to jest, bo to bardzo bliska rodzina a nie nie chcę pisać personalnie bo różni ludzie wchodzą na forum. Przeszłam już każdy etap jego uzależnienia, okradał mnie bo nie miał na krechę. Ćpał dzień w dzień przez tyle lat, przychodził do mnie, prosił o pomoc, żebym go broniła przed rodziną bo go nienawidzą. Płakał, ćpał i okradał mnie i tak w kółko. Chodziłam z nim po ośrodkach. Pomijając jego byłam w związku z narkomanem. Nie chcę o tym pisać bo to zbyt ciężkie wspomnienia. Rozumiem że uważasz się za alfę i omegę bo brałaś, ale ktoś kto nie brał też może mieć wiedzę i bezpośrednie doświadczenie. Następnym razem zanim coś napiszesz to pomyśl dwa razy. I przyjmij do wiadomości to, że mam prawo mieć własne zdanie. Nawet jeśli Ty sie z nim nie zgadzasz.

 

I nie porównuj mojej nerwicy do uzależnienia od kokainy. Bo to trochę inna bajka. A to, że nie chodzę na terapie nie skazuje mnie na śmierć tak jak brak terapii w przypadku narkomana. I info dla Ciebie - chodziłam na terapię grupową, prawie 7 lat.

 

Bez odbioru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BladeM- nigdy nie byłam uzależniona od benzo więc nie wiem jak to jest być uzależnionym. Ale wiem co nieco o narkomani, i to nie z książek a z życia jak widać.

 

Nie mam zresztą zamiaru się tłumaczyć, uważasz że nie mam prawa mieć swojego zdania bo 'sie nie znam'. No to okej. Pozostawiam dyskusję Tobie - skoro Ty znasz się doskonale.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×