Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

ja juz po prostu jak boli to sie staram to ignorowac i nie myslec o tym, jakos byc poza tym :) a ataki paniki i leku owszem mam ale zazwyczaj przychodzi to nagle i niespodziewanie. Gdyby nie badania ktorych wiele zrobilam to pewnie dalej wierzylabym i szukala sobie chorob i nie byla pewna tego czy moje dolegliwosci to nie jakas powazna choroba? I owszem sa dalej takie dni ze jak daje mi to bardziej popalic to zastanawiam sie czy moze jakiegos badania nie powinnam zrobic. I szczerze mowiac wole jakos te dolegliwosci miec niz ten lek i caly ten atak bo to mnie duzo bardziej meczy...

 

[Dodane po edycji:]

 

A mi sie dzis spuchly palce u rak i czy cos takiego moze dawac nerwica? ja nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po pół roku wreszcie uświadomiłem sobie że to tylko nerwica

Serce gdzie na zawał umierałem już 3 razy teraz jest ok

Duszenie a niech sobie dusi

Żołądek A niech sobie boli.Czasami mnie zbiera na pawia.Jem na siłę żeby nie stracic wagi

Bezsenność tylko dlatego że myślicie.Proponuje wyobrazic sobie waszego partnera/partnerke co robicie wasze plany sen sam przyjdzie

 

Były też pieczenia szyi drętwienia

STraszny lek wolnopłynący

Myślałem że zawale szkołe że nie dam rady że zostało mi kilka dni życia a tu proszę żyję do dziś

Konczą mi się właśnie ferie a ja zamiast się załamywać cieszę się z tego że idę do ludzi.

Niestety nadal jestem jakby troche w więzieniu własnych myśli ale przerobiłem je na pozytywne że dam sobie rade że sie uda że wychodze z tego

 

I nie wsłuchujcie sie w bicie serca nie kontrolujcie oddechu To was nie zabije.Nie próbujcie z tym walczyć po prostu żyjcie z tym zapomnicie i to minie

 

Zajęcie

Sport

Miłość

 

TO pomaga nabardziej i bądzcie cierpliwi każda chwila bez natrętnych myśli o chorobie jest cudowna każdy dzien ;)

Damy wszyscy radę WIosna idzie Świeże powietrze ruch.Ja jestem w 100% pewien że do wakacji wyjdę z tego

Codziennie rano słucham motywującej muzyki pózniej jestem ogromnie zmotywowany wszystko mi się chcę

Nie wolno się ani na chwile poddawac cały czas motywacja.NAwet gdy nie macie już sił wstać z łóżka zajmijcie

Nie koncentrujcie sie tylko na sobie Inni mają gorzej.Popatrzcie co można dobrego zrobić komu pomóc.Planujcie Marzcie to wam pomoże

 

 

 

Pozdrawiam HipoChondryków

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcialabym Wam wszystkim napisac, ze trzymam za Was kciuki. Nad Hipochondria da sie zapanowac. Owszem jest to ciezka praca, a dlugosc powrotu do normalnosci zalezy od stopnia zaawansowania. Sama doswiadczylam na wlasnej skorzy jak lek potrafi zapanowac nad czlowiekiem.

Obecnie zyje normalnie i sie nie boje. Z natury jestem panikara i nie wstydze sie do tego przyznac. Kazdej powaznej sytuacji towarzyszy w jakims stopniu mniej lub silniej natezony lek. Lek jest nieodlocznym elementem zycia i nie da sie jego pozbyc.

To normalne, ze jak idziemy na badania kontrolne, a cos jest nie tak to czujemy strach- tak ma byc, a nasza reakcja oznacza , ze prawidlowo funkcjonujemy. Sek w tym, zeby lek nie przyslonil nam reszty zycia powodujac inne objawy i nakrecajac cala spirale strachu.

 

Czytalam ten watek. Wielu z Was ma normalne zycie, rodziny.... , a wszystko przyslania hipochondria. Owszem badania kontrolne jak najbardziej nalezy robic dla wlasnej satysfakcji, aby miec siwadomosc - "przebadalam sie i wiem, ze jest ok" lub dla mozliwosci wyleczenia jakiegos swinstwa jak cos bedzie nie tak.

Nalezy sobie uswidomic, ze nie nad wszystkim mozemy zapanowac. Niektore rzeczy sa po za naszym zasiegiem. Nie wiemy , co sie stanie jutro, po jutrze, czy za kilka lat i nie mamy na to wplywu. Mozemy miec nadzieje na dobre i MOZEMY NORMALNIE ZYC ORAZ NORMALNIE FUNKCJONOWAC przez caly czas.

 

Bieganie po lekarzach i powtarzanie badan w malych odstepach czasu, ktore robi sie tylko w sytuacjach kryzysowych lub w duzych odsteapch czasowy jjezeli wszystko jest w porzadku jest dziwne....

 

Ludzie zacznijscie cieszyc sie zyciem, a nie zastanawianiem sie- nad drobnostkami. Ok, ktos moze powiedziec- ale z drobnostki moze sie wykluc cos wiekszego- a i owszem i trzeba miec tego swiadomsc, tylko ze za nim cos takiego sie stanie beda widoczne inne objawy, ktorych normalny czlowiek nie przeoczy, ale bez pomocy google ;)

 

Ktos madry tu na forum przedstawil schemat powstawania prawdziwej choroby i urojonej u czlowieka z nerwica... - obecnie nie pamietam kto i gdzie, ale roznica jest taka, ze hipochodnryk ma chorobe w glowie i zniej "powstaja" objawy, a prawdziwie chory czlowiek orientuje sie, ze cos jest nie tak dopiero po objawach.

 

Cialo ludzkie nie jest doskonale, nie jest robotem. Normalnym jest, ze czasami cos za boli, zakluje, czy moze sie zrobi niedobrze..., ale nie wolno z tego robic dramatu!!!!!, bo to jest chore!!!!

 

Pozatym zastanowcie sie- obecnie jestesscie zdrowi zamiast z tego korzystac to wy marnujecie swoj czas na rozwazanie typu - dzisiaj mi niedobrze, boli mnie glowa- boje sie, ze mam nowotwor lub innego twora--- twora owszem, ale wyobrazni...- trzeba sie cieszyc, ze wyniki sa dobre, wyjsc na spacer, zajac sie jakims hobby lub rodzina, a nie "paluszkiem i glowka" ;)

 

 

Nie pisze tego, aby sie smiac, bo sama Wiem,co to znaczy sobie wmawiac chorobska, ale pisze to po to, aby dac Wam do myslenia. Moze chociaz jedna osoba wezmie sobie to do serca i zacznie normalnie zyc :)

 

Odnosnie UK to... ludzie tu jeszcze zyja, bo tutaj sie nie robi dramatu z drobnostki. Przy powaznych przypadkach opieka jest dobra. A konowaly znajda sie wszedzie nie tylko w Anglii 8) Pozatym zawsze mozna isc prywatnie ;)

 

Jak ktos chce pogadac to piszcie- annhana22@yahoo.com

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co prawda nikt u mnie nie stwierdził hipochondrii, ale wmawianie sobie chorób i wyszukiwanie objawów opanowałam do perfekcji...

To wszystko u mnie zaczęło się od strachu przed lekarzami, zastrzykami, pobieraniami krwi - wystarczy, że przychodzę do rejestracji zostawić zlecenie na receptę, a serce już podchodzi mi do gardła ze stresu... Zawsze więc jak coś mi dolegało, to sprawdzałam w internecie i książkach medycznych co to może być i wymyślałam sobie najgorsze... Póki byłam młodsza to zabierano mnie do lekarza jak się skarżyłam i okazywało się, że to nic groźnego, ale teraz sama zwyczajnie boję się iść do lekarza, ech...

Od pięciu lat mam "powiększone" węzły chłonne szyi. Jakoś póki miałam zajęcie, to w sumie mnie to nie interesowało. Ostatnio rzuciłam studia, trochę mnie to kosztowało stresów, zaczęły się jakieś wyimaginowane problemy z sercem, mierzenie tętna co chwilę, nie mogłam wziąć głebokiego wdechu. Męczyło mnie to, ale jakoś przypomniałam sobie o tych moich węzłach i wszystko mi przeszło...

Stwierdziłam, że skoro mam na szyi, to mam też nad obojczykiem i uparłam się na lewy i zaczęłam macać i macać, aż w końcu wymacałam sobie takie małe kuleczki, że aż wstyd iść z tym do lekarza, bo to takie maleństwa :( Oczywiście wmawiam sobie, że to już zaawansowane stadium raka płuc, żołądka, mózgu i innych narządów z przerzutami do węzłów nadobojczykowych... To mnie ZRUJNUJE, nie wiem co mam robić, mój chłopak twierdzi, że nic tam nie mam, oczywiście musiałam sprawdzić czy on TEŻ tak ma... To jest okropne, padam na ryj, mam tego dosyć, zastanawiam się ciągle nad tym, że moje dni są policzone, jestem zmęczona wszystkim, nie mam na nic ochoty, bo CIĄGLE macam tę szyję i ciągle coś wyszukuję i ciągle o tym myślę. Jest mi wstyd nawet przed samą sobą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w sumie to dziwne, ale mimo żem dzieckiem dwójki lekarzy, nie mam żadnych tendencji do wynajdywania sobie chorób.

miewam dziwne akcje typu: "Ale mnie dzisiaj swędzą białka w oczach", ale to raczej metafora jest ;)

ostatnio odkryłam u siebie "chorobę", którą sobie poprawnie zdiagnozowałam, i okazało się, że to jest efekt uboczny leków, które biorę.

 

ale nigdy nie miałam podejrzeń o nowotwór ani nic takiego. może po prostu choroby przewlekłe czy śmiertelne nie robią na mnie takiego wrażenia, bo jako dziecko rodziców, którzy leczą białaczki i inne przewlekłe choroby szpiku i krwi, nasłuchałam się już wszystkiego i nic mnie nie przeraża? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

disgusted ! Mam to samo. Mam powiększone węzły chłonne szyi,pod pachami w pachwinach. (teoretycznie powiększone) . Mam też pełno tych małych, twardych kuleczek. Sądze, że wszyscy je mamy i u wszystkich węzły są wyczuwalne, ja jednak nie mogę tego przyjąć do wiadomości :(

Ale nie jestes sama !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ! A ja się boję że jestem chora i to na wiele chorób a nie na jedną zaczelo sie to wszytsko gdzies około listopada kiedy to pogoda najbardziej wpływa na stan zdrwoia psychicznego i fizycznego początkowo był to ból kosci zamartwiałam się ogromnie co pogarszało to moj nastroj nastepnie bol mieśni ktory rozlewał sie na całym ciele i byl najbardziej uciążliwy, budziłam sie rano niewypoczeta (a spałam cała noc ) bol miesni rąk i złe samopoczucie, niepokój , lęk, bole całego ciała , uczucie kłucia na całym ciele podczas wchodzenia do ciepłych pomieszcen i podczas cieplych kąpieli ,a ostatio bol nad lewą piersia (ucisk , kłucie w sercu i okolicach ) drżenie miśni. Byłam u dwóch lekarzy u ktorych niczego sie nie dowiedziałam robiłam badanie krwi przeswietlenie nogi i moczu ok pani doktor stwierdzila ze to nerwica dała coaxil i do domu i powiedziała ze wybrac sie do psychiatry !!! uswiadomila mi ze wymyslam sobie ból ! a ja cierpie i nie chce chodzic juz do lekarzy bo maja mnie za wariatkę . w piątek ide po recepte na tabletki i poprosic o ekg ! wiem że to wina stresu, jestem osoba wrażliwa i bardzo skłonną do depresji ,ale tak zróżnicowane dolegliwosci mogą swiadczyc o jakiejś chorobie , jest jeszce jedno wyjscie BORELIOZA i tu barzo sie boje! czesto latem jezdzIalm do lasu ale ukąszenia żadnego nie zauważyłam a nie bede wspominac tego u lekraza bo mnie wysmieje ! ostatni miesiac przebiega prawie pomyslnie kupił sok z noni biore te tabletki (coaxil) relaksuje sie (ciężko z tym ) polecam basen na bol miesi 4 wejscia na basen strasznie mi pomogły i zapisze sie znowu ! polecam rozmowę z osobą bliską najlepiej powiedziec o wszytskich bólach i smutkach to bardzo pomaga ! wiem ze jeszce długo bede meczyc sie z tym czyms ale trzeba wierzyc ze szybko minie choc pewnie bedzie to bardzo trudne ! najgorsze jest szukanie dolegliwosc w internecie to sprawia ze czlowiek odczuwa jeszce głebsze bóle wymysla jeszcze inne choroby ! trzeba powiedziec sobie : CZAS NA ZMIANY , MYŚLEĆ TYLKO POZYTYWNIE !

 

[Dodane po edycji:]

 

disgusted ! Mam to samo. Mam powiększone węzły chłonne szyi,pod pachami w pachwinach. (teoretycznie powiększone) . Mam też pełno tych małych, twardych kuleczek. Sądze, że wszyscy je mamy i u wszystkich węzły są wyczuwalne, ja jednak nie mogę tego przyjąć do wiadomości :(

Ale nie jestes sama !

 

 

TAK TAK ZAPOMIAŁAM TEGO DODAĆ !!! TEŻ MAM POWIĘKSZONE WĘZŁY CHŁONNE W PACHWINACH ODCZUWAM DYSKOMFORT , KŁUCIE I RWANIE W OKOLICHACH WŁASNIE PACHWIN STARSZNE TO JEST :( BAŁAM SIĘ ŻE TO BIAŁACZKA , ALE DZIĘKI BOGU BADANIE KRWI JEST OK !

 

[Dodane po edycji:]

 

prawda to , że nerwicowiec w jakimś stopniu zawsze jest hipochondrykiem ?

Bo jeśli tak , to ja mam ciągle jedną chorobę a mianowicie diagnoza(moja,by tylko nie isc do lekarza)-zdrowa hehe :)

Nawet jak mam coś załątwić , badania jakieś czy cuś to na samą myśl mi sie odechciewa :roll:

zaciągnąć mnie do lekarza mega trudno , chodzę w ostateczności :smile:

Jak to jest z tą hipochondrią i nerwicą ?

 

 

 

No widzisz ja za to musze isc do lekarza aby wykluczyć wszytsko co mnie trapi i przychodzi mi to z łatwością. Najgorsze jest proszenie o badania i opowiadanie o dolegliwościach i wyraz jej miny !!!! współczuje kobiecie :)

 

[Dodane po edycji:]

 

Ja po pół roku wreszcie uświadomiłem sobie że to tylko nerwica

Serce gdzie na zawał umierałem już 3 razy teraz jest ok

Duszenie a niech sobie dusi

Żołądek A niech sobie boli.Czasami mnie zbiera na pawia.Jem na siłę żeby nie stracic wagi

Bezsenność tylko dlatego że myślicie.Proponuje wyobrazic sobie waszego partnera/partnerke co robicie wasze plany sen sam przyjdzie

 

Były też pieczenia szyi drętwienia

STraszny lek wolnopłynący

Myślałem że zawale szkołe że nie dam rady że zostało mi kilka dni życia a tu proszę żyję do dziś

Konczą mi się właśnie ferie a ja zamiast się załamywać cieszę się z tego że idę do ludzi.

Niestety nadal jestem jakby troche w więzieniu własnych myśli ale przerobiłem je na pozytywne że dam sobie rade że sie uda że wychodze z tego

 

I nie wsłuchujcie sie w bicie serca nie kontrolujcie oddechu To was nie zabije.Nie próbujcie z tym walczyć po prostu żyjcie z tym zapomnicie i to minie

 

Zajęcie

Sport

Miłość

 

TO pomaga nabardziej i bądzcie cierpliwi każda chwila bez natrętnych myśli o chorobie jest cudowna każdy dzien ;)

Damy wszyscy radę WIosna idzie Świeże powietrze ruch.Ja jestem w 100% pewien że do wakacji wyjdę z tego

Codziennie rano słucham motywującej muzyki pózniej jestem ogromnie zmotywowany wszystko mi się chcę

Nie wolno się ani na chwile poddawac cały czas motywacja.NAwet gdy nie macie już sił wstać z łóżka zajmijcie

Nie koncentrujcie sie tylko na sobie Inni mają gorzej.Popatrzcie co można dobrego zrobić komu pomóc.Planujcie Marzcie to wam pomoże

 

 

 

Pozdrawiam HipoChondryków

 

 

 

 

 

Piękny post dziękuję Ci bardzo !!!!!!!!

 

[Dodane po edycji:]

 

Ja po pół roku wreszcie uświadomiłem sobie że to tylko nerwica

Serce gdzie na zawał umierałem już 3 razy teraz jest ok

Duszenie a niech sobie dusi

Żołądek A niech sobie boli.Czasami mnie zbiera na pawia.Jem na siłę żeby nie stracic wagi

Bezsenność tylko dlatego że myślicie.Proponuje wyobrazic sobie waszego partnera/partnerke co robicie wasze plany sen sam przyjdzie

 

Były też pieczenia szyi drętwienia

STraszny lek wolnopłynący

Myślałem że zawale szkołe że nie dam rady że zostało mi kilka dni życia a tu proszę żyję do dziś

Konczą mi się właśnie ferie a ja zamiast się załamywać cieszę się z tego że idę do ludzi.

Niestety nadal jestem jakby troche w więzieniu własnych myśli ale przerobiłem je na pozytywne że dam sobie rade że sie uda że wychodze z tego

 

I nie wsłuchujcie sie w bicie serca nie kontrolujcie oddechu To was nie zabije.Nie próbujcie z tym walczyć po prostu żyjcie z tym zapomnicie i to minie

 

Zajęcie

Sport

Miłość

 

TO pomaga nabardziej i bądzcie cierpliwi każda chwila bez natrętnych myśli o chorobie jest cudowna każdy dzien ;)

Damy wszyscy radę WIosna idzie Świeże powietrze ruch.Ja jestem w 100% pewien że do wakacji wyjdę z tego

Codziennie rano słucham motywującej muzyki pózniej jestem ogromnie zmotywowany wszystko mi się chcę

Nie wolno się ani na chwile poddawac cały czas motywacja.NAwet gdy nie macie już sił wstać z łóżka zajmijcie

Nie koncentrujcie sie tylko na sobie Inni mają gorzej.Popatrzcie co można dobrego zrobić komu pomóc.Planujcie Marzcie to wam pomoże

 

 

 

Pozdrawiam HipoChondryków

 

 

 

 

 

Piękny post dziękuję Ci bardzo !!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ot i moja nerwica przeszła z fazy ostrej(siedzenie w domu i załamka) do umiarkowanej(często coś boli ale zyje z tym) Pod wpływem zajęć, myśli jest coraz mniej.Jakoś sobie radzę choc akurat dzisiaj serce troche nawala i ogólnie jakiś taki jestem mówie sobie: to tylko chwilowe.jak biora was jakieś objawy to porozmawiajcie sobie sami ze sobą np:"Karol spokojnie jesteś zdrowy, przecież dobrze wiesz ze nic ci sie nie stanie" " to tylko chwilowe".Zaczynam powoli śmiać się z mojeje nerwicy bo "skacze z narządu na narząd.Jesli widzi ze totalnie olewam kluche w gardle to idzie na brzuch itp itp.

 

Trzeba żyć! a Nie przejmować się tym co nas boli. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej :)) Pewnie mnie nikt już nie pamięta, pisałam tu przez jakiś czas latem w 2008 roku. Może Kitty mnie pamięta, hasło: zakrętka od frugo :)) Zresztą nieważne. Od początku swojej historii opisywać nie będę bo zrobiłam to już kiedyś (sprawdzałam, na str. 89) :)) Chciałam za to napisać,że znowu jest mi ciężko, mam ciężkie fazy, wkręty i ogólną deprechę a raczej lękowca- jak zwykle. Moje fazy hipochondryczne ujawniają się z różnym natężeniem, teraz od października jestem przekonana o jakiejś paskudnej chorobie i już nie daję rady :( Wtedy jak zaczęłam tu pisać byłam świeżo po porodzie, teraz mój synek ma prawie 2 latka. W paźdierniku po raz kolejny wkręcilam sobie że mam coś z jelitem (już kiedyś to przerabiałam), skończyło się rektoskopią i diagnozą że nic poza hemoroidami mi nie jest. Potem przeziębienie i 3 tyg. katar. No i zaczęła się jazda: duszności (to samo było rok wcześniej, dokładnie o tej porze roku,wtedy spirometria i prześwietlenie płuc w normie). Jak duszności to problemy ze snem. Potem "kręcenie", rwanie nogi. Temperatura ciała poniżej 36, ciągle zimno.Test elisa na boreliozę ujemny. Na początku grudnia morfologia i... szok- płytki krwi poniżej normy (norma 140-420, ja miałam 112) oraz adnotacja 'hemoliza osocza". Mam to szczęście że mam kumpelę która jest hematologiem i pracuje w szpitalu gdzie leczy się białaczki, ziarnicę itp. Pokazuję jej wyniki a ona w śmiech,że płytki spadają przy najmniejszej infekcji a hemoliza jest najczęściej wynikiem złego pobrania krwi. Kumpela obmacuje mi węzły, obojczyki, szyję, nic nie ma. I dodaje że jak człowiek ma hemolizę to to widać gołym okiem bo ledwo łazi. Mimo to cały grudzień ledwo łażę ze strachu. Na początku stycznia znowu przeziębienie, zaczyna się niekończąca się opryszczka i non stop zajady (z tymi ostatnimi wygrałam dopiero 2 ty. temu walkę), oraz przez tydzień stan podgorączkowy tak do 37 st. Lekarz twierdzi,że to przemęczenie (synek w tym okresie miał problemy z brzuszkiem które kosztowały mnie wiele nerwów i nieprzespanych nocy) Po miesiączce stany podgorączkowe mijają. Ale OK, robimy inne badania: tarczycę (w normie), wątrobę (w normie), nawet cholesterol (też norma). W lutym kontrolna morfologia, płytki krwi w normie, 168, poza tym małe przesunięcia w morfologii, typu krwinki czerwone (ale jestem wegetarianką).W każdym razie kumpela hematolog twierdzi,że mam wyniki jak niemowlę. OB 4, CRP 0,5, czyli norma. Ale w drugiej połowie lutego, zupełnie przypadkiem dotykając twarzy zimną ręką w okolicach ust, z prawej strony,doznaję dziwnego uczucia- że inaczej po prostu czuję. że jak przyłożę coś zimnego w tym miejscu to jest jakoś niemiło, taka jakby przeczulica skóry. Googluję o parestezjach twarzy i oczywiście 1-sza myśl: SM. Albo coś innego atakuje mój układ nerwowy, może np. jakiś wirus? Tym bardziej,że znowu pojawiają się stany podgorączkowe, tzn. tak do 37, ale rzadko, raczej 36,8-9, ale dla mnie to bardzo wyczuwalne zmiany, dreszcze, zimno. w końcu decyzja życia:muszę zrobić to czego bałam się przez całe swoje życie: test na HIV. Idę z przyjaciółką ( mój chłopak odmawia bo twierdzi że to kolejny wkręt). 3 dni czekania na wynik i jest oto... ujemny :)) Tego samego dnia kiedy odbieram wynik jestem ustawiona z neurologiem. Po raz kolejny diagnoza: zespół lękowy, dystonia neurovegetativa. Lekarka, super babka, tłumaczy mi jak krowie na rowie: przy SM muszą być ubytki neurologiczne w badaniu!!! Ja mam odruchy żywe, wszystko OK. Jedynie objaw Chvostka po prawej stronie twarzy, co oznacza wypłukanie z witamin i minerałów, absolutnie nic groźnego. Dostaję recepty na witaminy z grupy B, minerały i Alanerv, taki lek na wzmocnienie układu nerwowego. Oraz darmowe opakowanie Lafectin (czy jakoś tak), w każdym razie przeciwdepresant. Pani twierdzi że wymagam przyjmowania tego leku w związku z nerwicą oraz oczywiście- psychoterapii. Wracam do domu i myślę: kurde, nie będzie tak źle chyba, to chyba naprawdę z głowy się wzięło.Na drugi dzień dostaję okres, podgorączki mijają. W zeszłą sobotę, czyli dzień po badaniach HIV i neurologu dostaję dziwnego uczucia łaskotania w różnych miejscach na ciele, głównie twarz, nos, uszy, ale różne inne miejsca też. Denerwują mnie włosy, któredotykają mi twarzy, ciągle mnie łaskoczą. Googluję "świąd ciała" i wyłazi między innymi co? Oczywiście: ziarnica złośliwa, chłoniak czy co tam chcecie. To było tydzień temu. W międzyczasie konsultacja u kumpeli- hematologa: ta znowu ,że mam sobie dać spokój!!! Nasze spotkanie miało miejsce w czwartek, łaskotanie zaczęło się w zeszłą sobotę a dziś od rana czuję znowu podgorączkę, zaraz zresztą zmierzę. Przedwczoraj wlazłam sobie na stronę ludzi z ziarnicą- maskara, opowieści takie że żyć się odechciewa. Nie wyrabiam. Ratunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wam !

 

Mam do was jeszcze jedno pytanie, bo wiem że na tym forum się z tego pytania śmiać nie będziecie. Czy wy też na szyi, tak w dolnej jej części macie takie kuleczki? Bo nie wiem czy to też są węzły chłonne (które raczej mają taki jajowaty kształt), czy może jakieś łączenia mięśni, albo coś. Proszę was o odpowiedź :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim razie nie wiem czym są te zasrane kuleczki. może ktoś jeszcze wie coś w tych sprawach. A moze ktoś będzie tak dobry i sprawdzi czy ma owe kuleczki (u mnie najwięcej występuje ich w dolnej części szyi, około 6-7 cm nad obojczykami.) Pozdrawiam i razem z rudegirl czekamy na odpowiedzi

 

[Dodane po edycji:]

 

Naprawdę nikt nic już nie wie ?:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Milano, moja wspominana tu już kilka razy kumpela twierdzi,że węzły podejrzane onkologicznie zaczynają się od wielkości 2 cm. I że jeśli są powiększone to w sposób widoczny. Ludzie, którzy trafiają na jej oddział np. z ziarnicą najczęściej zauważają zgrubienie na szyi bądź nad obojczykami- widoczne gołym okiem! Po prostu wyłazi im gula. Tak więc te drobne kuleczki które mamy to nic nie jest, uwierz :)) Ta dziewczyna to naprawdę dobry lekarz, jeszcze nie zepsuty rutyniarstwem- bo młody :))Tym bym się akurat na Twoim miejscu nie martwiła :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam tez taki okres w życiu że po wizycie u ginekologa

wyszłam z informacją ze mam powiekszony wezly chlonne pachwin, po szperaniu w internecie wiedziałam , bylam wrecz przekonana ze to ziarnica zlosliwa straszne to bylo chodziam jak cien i plakalam calymi dniami :( ale okazalo sie ze badania krwi mam wzorcowe a pani lekarz powiedziala ze organizm tak reaguje na stres i wywala rozne bole !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a więc zacznę tak od dłuższego czasu miałam tendencję do wyszukiwania w sobie przeróżnych chorób, przerabiałam już raki, tętniaki itp.diagnozowałam się sama za pomoca internetu. Doprowadziałam się do takiej nerwicy,że sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje serce waliło mi jak oszalałe, okropne skoki ciśnienia i drżenie całego ciała.Kładąc się ostatnio do łożka wyobraziłam sobie,że jestem chora psychicznie i zabiorą mnie do szpitala tak się wtedy nakręciłam,że nie mogłam się uspokoić naszczęście miałam przy sobie kochającego męża, który mi w tym pomógł ale myślałam,że jestem już skraju zwariowania. Na drugi dzień poszłam do pracy i znajomy całkiem przypadkiem napomknął coś w rozmowie o znajomej chorej na schizofrenię wtedy mnie az przeszedł dreszcz przez całe ciało i pomyślałam,że może mi to własnie dolega, oczywiście zaraz zaczełam wertować strony internetowe i wyszukiwać objawów, od tamtej pory moje życie to koszmar. Wytężam wszystkie swoje zmysły żeby nie przeoczyć czasem jakiegoś omamu wzrokowego albo słuchowego(zaznaczam nigdy nic niepokącego nie zaobserwowałam) bo wyczytałam,że takie własnie występują żyję w ciągłym napięciu nerwowym. Potrafię się wpatrywać w pyłek opadającego kurzu i wyobrażac sobie,że to własnie omam wzrokowy:( nie potrafię się na niczym skupić i wciąż zapominam o tym co najważniejsze myśląc tylko o tej chorobie. Przeraża mnie myśl,że mogłabym ją mieć.Jak mi minie to całe napięcie i jakby się otrzepie z tych myśli wtedy reaguje najczęściej płaczem i mam zal do samej siebie o takie zachowanie choć wewnętrzny niepokój czuje przez cały czas. Chciałabym żyć normalnie, mieć dziecko i przestać żyć w ciągłym napięciu. Czy ja oszalałam? napiszcie mi mam schizofrenie???dodam,że zawsze byłam osobą dosyć nerwową i impulsywna i potrafiłam wmawiać sobie przeróżne choróbska, coś mnie tylko zakuło od razu myśl rak.... Czy to SCHIZOFRENIA?boję się jej bardzo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaręczam Ci że to nie schizo :)) JA z nerwicą walczę już od bardzo dawna, praktycznie od czasów do których moja pamięć sięga, a mam 34 lata. Etap chorób psychicznych mam już dawno za sobą i wydaje mi się że nawet bezpowrotnie, chociaż... nerwica to podstępne choróbsko i niektóre fazy wracają jak bumerang. W każdym razie lęk przed chorobą psychiczną przechodziłam mniej więcej jako 18 latka, też zaczęło się niespodziewanie i dziwnie. Popadłam nawet przez to w deprechę co utwierdziło mnie w przekonaniu że cierpię na jakąś odmianę schizy, ponieważ wycofałam się z życia i nie czułam nic, po prostu zero uczuć w środku...Poza lękiem oczywiście. Konsultowałam to z różnymi specjalistami (psycholog, psychiatra) i wszyscy jednym głosem orzekli,że jeśli się boję że to schiza czy psychoza- to znaczy że to nie to. W tych chorobach nie ma poczucia choroby więc gdybym miała schizę czy psycho to bym się tego po prostu nie bała- koniec i kropka. Zrób z tym co chcesz ale to jest 100% pewne. U Ciebie to nerwica, tak jak i u mnie. Przechodziłam dokładnie to samo co Ty. Ja teraz jestem na etapie chorób somatycznych, ale przede wszystkim hematologicznych. No i trochę też neurologicznych. pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja juz nie przypisuje sobie zadnych chorób bo wiem ze to tylko nerwica ale czasami brakuje juz sił.Ona ciagle skacze z narzadu na narząd w ciągu 2 tygodni miałem chyba wszystkie nerwicowe objawy po kolei ale staram sie tym nie przejmowac wiem ze nic mi sie nie stanie.To nie ma sensu.A suzkanie o chorobach w internecie tylko potęguje strach.Zamiast odwiedzac wujka google lepiej zajmijcie sie wyszywaniem(sam sie w to bawie jako mezczyzna):D.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawał, zatory/zakrzepy, tętniak/ewentualnie jakiś guz mózgu, rak, cukrzyca, nadciśnienie, choroba psychiczna

 

To takie "najpoważniejsze"i najczęściej przypisywane mi przez samą siebie :mrgreen:

 

Objawów od groma, neurologiczne, kardiologiczne, ginekologiczne, laryngo....etc ;) Najpierw się zaleczy nerwicę, pózniej będę ewentualnie po lekarzach latać jeśli coś objawów zostanie :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale też towarzysz Wam ten okropny strach:( brak koncentracji? nie potrafię skupić się na niczym, chcę żyć normalnie, ale jak??? wsłuchuje się w każdy dźwięk,żeby się upewnić że nie słysze jakiś głosów, czuje się już taka zmęczona, wciąż się tylko rozględam czy aby nic nie zobaczę:(jak sobie z tym poradzić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj staram się jak mogę odciągać te myśli, ale uwierz ciężko jak trochę choć na chwilę otrząsę się z tych myśleniówek robie sobie sama wyrzuty o takie zachowanie i tak w kółko co dzień od jakiegoś tygodnia bo tak to się zaczeło, chodzę jak kłębek nerwów dygoczą mi kolana eh szkoda gadać i jeszcze to skupianie się na wszystkim przez ten strach przes schizo... jak wy sobie z tym radzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mając 14 lat też chyba popadłem w hipochondrię, powoli zaczynam rozumieć, że moim problemem nie były te prawdziwe lekkie bóle, tylko strach, że może to być coś poważnego. Od jakiegoś czasu strzelają mi stawy w kolanach, jednak nigdy mnie nie zastanawiało to dlaczego. Jednak doznając złamania ręki miałem strasznie dużo czasu, że nawet to mnie zaczęło ciekawić i wpisałem w wujku google to, że mi strzelają kolana, chwilę potem przeraziłem się, gdy przeczytałem, że może to być coś poważnego. Jednak kilka razy byłem u lekarza ortopedy, właśnie na kontrolę złamania ręki, przy okazji zapytałem się o kolano. lekarz nic w nim nie wykrył. ba powiedział że nic mi nie jest. strach ten towarzyszył mi nawet do ostatnich tygodni trwało to tak przez 6 miesiecy. doszedłem do wniosku właśnie 2 może 3 tygodnie tem że padłem ofiarą cyberchondrii. i nie mam czym się przejmować. :)

skoro trochę czasu mi strzelały i nic mi nie było to czemu ma być mi teraz? nawet znakomity specjalista u którego byłem nic nie wykrył. dlaczego akurat musiałem zacząć szukać sobie prpoblemu, sam nie wiem. przez to nie mogłem się skupić długi czas na uprawianiu mojego kochanego sportu.

naszczęście w porę uświadomiłem sobie, że to choroba nie kolan lecz głowy i muszę nad nią zapanować. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się wykończę przez przekonanie, że jestem śmiertelnie na coś chora! Też mam problem z węzłami chłonnymi, przeczytalam tu 2 wpisy z podobnym lękiem.... otóż ja też wymacałam sobie kuleczkie , z tyłu pod szyją, od strony pleców...najgorsze jest to, że jak sobie wymacam coś, to tak dotykam długo, ze robi mi się rana na ciele.... czerwona, owrzodzona...ale nie mogę przestać macać i jak nie macam, jestem tak niespokojna, ze mam wrażenie, iż zwariuje zaraz :cry:

 

chyba jestem nienormalna... jak macam w taki sposob, jest ok, ale jak przejadę palcem w odpowiedni sposob, wydaje mi się , że jest kulka.

 

Wtedy czuję się jakaś winna, zła, zmęczona tym strachem. Koszmar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×