Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

A ja chyba wiem o czym mówisz, bo miałem

 

podobnie. Chociaż faktycznie nie aż tak strasznie, więc i mnie trochę Twój opis przeraził :) Ja miałem problem tego typu, że

 

w środku lata miała język u usta tak nieruchome jakbym stał na mrozie -30. Gadać się dało, ale było tak, że całymi dniami

 

mówiłem niewyraźnie. Staralem się mieć dobrą dykcję, ale usta i język jakby mi zamarzły. Okropne uczucie, współczuję. Na

 

szczęście do dzisiaj już mi to przeszło

 

Swietnie nazwałeś rzecz po imieniu Konradzie---- usta są jakby zamarznięte i

 

zwyczajnie nie ma nad nimi władzy. A jak już mówię to niewyraźnie.......

Problemy z dykcją? Raczej nie ---zawsze była

 

idealna (o ironio --- na studiach pracowałam w studenckim radio...)

Myslę, że to jakiś zadawniony problem, który

 

przyszedł do mnie teraz--- jak już jestem dorosłą osobą. Może wystąpiła jakaś sytuacja, która to wszystko obudziła. Jednak

 

cholerny Freud ma rację -- wszystko układa się w dzieciństwie-- i widać coś mni się źle ułożyło, bo mam teraz

 

problem.

Pocieszające jest tylko to, że mniej więcej wiem z kim walczę i mam nadzieję, że spotkam dobrego lekarza który

 

wyprostuje te moje "psychiczna skrzywienia".

Pozdrawiam Was! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam tak !!co prawda na seroxacie tak nie mialam , ale po

 

effectinerze czulam klucia z tyl glowy bole i etc..... mialam wrazenie ze ktos wbija mi noze w tyl mozgu :lol:

Obecnie

 

biore asentre i czasami cos tam sie dzieje ale looz :D

 

Pamietaj ludzie chorzy na nerwice sa bardziej wyczuleni na

 

wszystko wiecej informacji do nas przeplywa i czasami sobie cos wkrecimy :D

ale tak bym sie udala do psychiatry powiedz

 

mu co cie dreczy... i napisz to na forum bo jestem ciekawa co to jest :D:D:D:D:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja choruję już ponad półtora roku,a głównym źródłem moich

 

problemów była praca i stres z nią związany.

Wiem jedno,że ta choroba to jest koszmar i ten kto tego nie przeżył nigdy nie

 

zrozumie co to znaczy.

Zażywam leki juz koło roku ale narazie bez większych rezultatów,w dalszym ciągu nie mogę pracować i

 

normlalnie żyć.

Teraz zmieniłem lek i mam nadzieje że coś się poprawi,tak że nie trać nadzieji bo z tego da się wyleczyć

 

tylko trzeba lekarza,który potrafi poprowadzić właściwie terapie i dobrać odpowiedni lek.

Trzymam kciuki i mam nadzieje,że

 

uda Ci się z tego wyjść.

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to dobrze że się przełamałes i po tak długiej nie pomagającej

 

kuracji poszedłes do lekarza i zmieniłeś leki. ja mimo tego ze też tego potrzebuję to boję się to zrobić. mam lęk przed

 

zmianą na gorsze, wolę akceptować to co mam . a źle nie jest. wytrzymam....chyba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jak długo wytrzymam,

 

rodzina wogule mnie nie rozumie , siostra młodsza mi docina często muwiłam o tym mamie a mama do siostry: zostaw ją bo ona

 

nie zna się na żartach.Mam rozum i potrafie rozrużnić żar od złośliwości.Nie wiem jak długo wytrzymam bo chcą mnie chyba

 

wykończyć, a siostra zebym wylądowała w jakimś zakładzie psychiatrycznym bo taka jest prawda ze ona ma więcej szacunku dla

 

obcych osób niż dla mnie .Biorę niby lęki przeciwko lękom i nerwicy ale za bardzo mi to nie pomoaga przez to że nikt mnie nie

 

rozumie nie ufam ludziom ( nie bede pisała dlaczego ale dużo razy została skrzywdzona przez ludzi)i nawet ulicą wracając z

 

kursu nie mogę przejść swobodnie. bo mnie atakują ....Nie wiem co ja w sobie mam że mnie tak nienawidzo nie rozumieją w

 

rodzinie .Może głupia jestem że to piszę ale nie wiem ile jeszcze wytrzymam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest mi strzsznie przykro że nie masz wsparcia w rodzinie.

 

masz podwójnie dlugą drogę żeby wyzdrowieć. wsparcie rodziny to polawa sukcesu. jedyne wyjściwe to iść na grupę wsparcia .

 

na terapię z ludźmi. nawet DDA, AA czy Wspóluzależnieni są grupą wsparcia. przemyśl to. napewno ci nie zaszkodzi a pomoże

 

bardzo dużo,. nie lam sie. bedzie dobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu postaraj sie dostac na jakąs grupowa terapie.Moze tam

 

spotkasz ludzi ktorzy benda cie wspierac.Jest na to duza szansa.Wiesz od czegos trzeba zaczać.Wydaje mi sie ze jestes bardzo

 

przewrazliwioną osobą.To normalne ,chociaz strasznie meczące,w nerwicy.Z czasem,gdy leki i terapia/do ktorej naprawde

 

zachecam/przyniosą efekty bedzie lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jak długo wytrzymam, rodzina wogule mnie nie rozumie , siostra młodsza mi docina często

 

muwiłam o tym mamie a mama do siostry: zostaw ją bo ona nie zna się na żartach.Mam rozum i potrafie rozrużnić żar od

 

złośliwości.

Niestety znam to. Najlepiej przejdz się do mamy i pogadaj z nią kiedy nie bedzie nikogo

 

innego w domu i staraj się naciskać nie na to co ci się nie podoba tylko na to jak bardzo jest to dla ciebie ważne, rodzice

 

często podchodzą do nas jak, no... do dzieci :D ale takich małych, ja mam identyczny problem z moją matką, starszliwie

 

bagatelizuje problemy, czasami dopiero kiedy stanie się coś złego to dopiero zaczyna wogóle mnie słuchać. Niestety rodzice są

 

niereformowalni. A co do twojej siostry to jest szansa że kiedyś jej to przejdzie :D . Takie "stosunki" w rodzeństwie

 

występują w wielu rodzinach, zazwyczaj wynika to z rywalizacji (takiej jakby podświadomej). Zajmij sie leczeniem, bo na

 

nerwice troche sposobów jest, ale na głupotę niebardzo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po 5 latach meczenia sie moze u

 

Ciebie pojawic sie Depresja.

Absolutna prawda :!: U mnie po 4rech latach

 

złego lecznia wylądawałem w szpitalu bo też "nie miałem już siły" i nie dawałem sobie pomóc. Tam musiałem podjąć decyzję czy

 

utopić się w umywalce, póki mam taką możliwość, czy zacząć wszystko od nowa - póki mam taką możliwość. Posłuchaj mnie i

 

oszczędz sobie tego wszystkiego. Zaprzyj się sama siebie i do roboty :!: Mnie też przerażało to jak dżolo mówił mi że z 3-4

 

lata to bedzie trwało, ale to tylko zależy od tego jak się przyłożysz do pracy.

 

(...)Jak

 

można nie chcieć sobie pomóc w cierpieniu.(...)

Mylisz się, na tym właśnie polega

 

depresja.

 

PS. Jeżeli sama nie będziesz chciała wyzdrowieć, to nikt Ci nie pomoże. Musisz

 

się z tym liczyć.

Myślę, że lepszej porady już na forum nie uzyskasz....

Podpisuje się wszystkimi

 

kończynami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mimo tego ze też tego potrzebuję

 

to boję się to zrobić. mam lęk przed zmianą na gorsze, wolę akceptować to co mam . a źle nie jest.

 

wytrzymam....chyba

bibi, ja mam to samo :( wogóle boje się podejmować trudne decyzje i panicznie boje się

 

porażek, nawet takich najmniejszych. Walcze z tym od urodzenia :cry::cry: Ale przynajmniej sztuke adaptacji mam rozwiniętą

 

do perfekcji :wink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi od podjęcia trudnej decyzji się zaczęło a właściwie

 

wylazło z ukrycia :) Zawsze jak ognia unikałam sytuacji, które stawiały mnie przed bezwzględną koniecznością wyboru, bałam

 

się, że mi coś nie wyjdzie. Ale studia musiałam wybrać, no i od października mam wszystkie objawy nerwicy lękowej. :?

Po

 

prostu za długo trwałam w takim "zawieszeniu" pozwalałam rzeczom się dziać i nie wpływałam na nie bojąc się porażki. Teraz

 

ponoszę tego konsekwencje ale może jak już pokonam chorobę to zacznę żyć pełnią życia, przejmę nad nim kontrolę i zacznę

 

spełniać swoje marzenia :) czego wszystkim życzę :wink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×