Skocz do zawartości
Nerwica.com

chore zauroczenie :(((


Rekomendowane odpowiedzi

witajcie!!! mam pewien jak dla mnie dość poważny problem, z którym w ogóle

sobie nie radzę :((( otóż wpadłam w jakieś dziwne, toksyczne zauroczenie.

pracuję w pewnej dużej korporacji w stolicy od 3 lat, w miarę dobra praca,

stała, dobre zarobki. od pierwszego dnia moją uwagę przykuł jeden z kolegów

sporo starszy ode mnie, kawaler, pod 40, ale w jakimś związku ze sporo starszą

od siebie kobietą. lubiłam z nim rozmawiać, żartować, zauroczyłam się. on

zaczął sobie pozwalać z czasem na coraz więcej, jakieś niewinne dotknięcia, a

w końcu regularnie zaczął mnie obmacywać. z jednej strony czułam szaloną

przyjemność, jego dotyk sprawiał mi przyjemność, a z drugiej strony ogromne

wyrzuty sumienia, że porządna dziewczyna nie powinna zgadzać się na coś

takiego. do tej pory nie pozwalałam żadnemu facetowi na coś takiego. kłóciły

się we mnie skrajne emocje i w końcu nie wytrzymałam, przeprowadziłam z nim

rozmowę. on od razu zaczął się bronić i wycofywać, mówić, że mnie bardzo lubi,

podobam się, ale ma kobietę i nic z tego nie będzie, przepraszał, że mnie

skrzywdził i że to się nie powtórzy. później w domu ryczałam, zależało mi na

nim. przez jakiś czas dotrzymywał słowa, wręcz mnie unikał, po jakimś miesiącu

znowu. jak gdyby nigdy nic znowu. ja naprawdę nie wytrzymuję tego, ja ciągle

jestem w nim zakochana, nie chce mi to minąć, walczę z tym, na domiar złego

nie jestem w stanie zainteresować się nikim innym, odrzucam kolejnych

chłopaków, mam już 25 lat. tak mi się życie ułożyło, że nie byłam dotąd w

żadnym poważniejszym związku, jestem nawet dziewicą, chociaż pewnie mnie

wyśmiejecie. od pewnego czasu stara się o mnie pewien chłopak mój równolatek,

jest opiekuńczy, próbuje być czuły, ale oczywiście ja mu nie pozwalam na

nadmierne czułości, mówi, że nie chce być dłużej tylko moim przyjacielem, a ja

nie potrafię go docenić i nic do niego nie czuję. jest to chłopak w miarę

niebrzydki, i przede wszystkim bardzo ułożony i grzeczny. mimo to dla mnie

jest jakiś...odpychający. czuję dyskomfort nawet wtedy, kiedy tylko dotknie

mojej dłoni. co innego jak mnie dotknie facet z pracy. jakiś czas temu wpadł

za mną do pustego pomieszczenia, miałam sukienkę, zaczął gładzić mnie po

udach, biodrach, podziwiać, że mam niesamowicie jędrne ciało itp.

przeprowadziłam z nim drugą rozmowę, powiedział, że tym razem na pewno się

ograniczy, że więcej tak nie zrobi. i taki on właśnie jest, najpierw łazi koło

mnie, zaczepia, zagaduje, a potem unika jak ognia, wręcz jest oschły, a kiedy

ja staram się dojść do siebie i wyrzucić go z głowy, znowu nie daje mi

spokoju. najgorsze jest to, że jestem w nim zakochana i nie umiem tego

zwalczyć, mimo że wiem, że nic z tego nie będzie. z jednej strony chcę mieć z

nim kontakt, ale taki normalny, oparty na rozmowie, żartach, a widzę, że on

woli coś innego. a jak się sprzeciwiam na obmacywanie, to traktuje jak

powietrze. właściwie nigdy nie wiem, czego można się po nim spodziewać danego

dnia, a najgorsze jest to, że on strasznie mnie omotał i zdaje sobie z tego

sprawę. bywają momenty, że on aranżuje sytuacje, żebym znalazła się z nim sam

na sam w jakimś gabinecie, gdzie nikt nie wchodzi. do tej pory dotykał głównie

mnie, można właściwie nazwać, że pieścił, a od jakiegoś czas daje mi do

zrozumienia, żebym i ja pieściła jego. ja wiem, że może wam się wyda chore to

co piszę, ale to nie jest żadna prowokacja i potraktujcie mój problem

poważnie. nie chciałabym zwalniać się z pracy, ale co mam robić????? jak się

odkochać? jak nabrać wiary w siebie i pewności siebie, bo dodam, ze cierpię na

niską samoocenę, nie mam wiary w siebie i swoją atrakcyjność :( ta dziwna

relacja z nim w jakiś dziwny sposób mnie uzależniła, mam w sobie same

sprzeczne uczucia, emocje. przyłapuję się na tym, że z jednej strony chcę być

dotykana przez niego, chcę go dotykać, a z drugiej strony myślę, że to jest

chore, żeby w taki sposób i w ogóle... dodam, że jak wyżej napisałam moim

problemem jest niska samoocena, brak wiary w siebie. nie wiem czemu, ale

ciągle jestem z siebie niezadowolona, ciągle poprawiam coś w swoim wyglądzie,

ciągle staram się wyglądać szałowo, prowokacyjnie, a mimo wszystko ciągle

wydaje mi się, że nie jestem dość atrakcyjna. ciągle zastanawiam się też, co

tak naprawdę myśli o mnie ten facet, czy mu się podobam, czy może kpi ze mnie

i jaja sobie robi...ja wiem, że to chore, ale tak mam. ja bardzo bym chciała

ułożyć sobie życie, zakochać się w kimś normalnym, z wzajemnością i mieć w

przyszłości dzieci, rodzinę, ale wydaje mi się już nieraz, że w moim wieku już

chyba za późno na jakieś sensowne zmiany, ja już mam widocznie taki charakter

i jestem trochę zdziczała. w dodatku nie wierzę w to, że udałoby mi się

zakochać w kimś innym niż ten człowiek. on nie zasługuje na takie uczucie, ale

to silniejsze ode mnie. zastanawiam się, czy to, co mam, czy takie dziwne

zauroczenie to jakaś odmiana choroby psychicznej? niby z jednej strony zdaję

sobie sprawę, że to co robię, to co on robi, nie jest normalne. ale z drugiej

strony przeraża mnie moje krzywe spojrzenie na tą sytuację i to jak on potrafi

mnie "zaczarować". mam kilku znajomych, przyjaciół, którzy wiedzą o mojej

sytuacji, którym się zwierzałam, którzy maglowali ze mną wielokrotnie ten

temat i kazali zerwać tą chorą relację, przytakiwałam im, po czym robiłam to

samo. błagam, pomóżcie mi na to, niech ktoś mi coś powie, jak to widzi,

dlaczego tak się ze mną "porobiło" i czy to objaw jakiejś choroby, albo

zaburzenia???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lady_destroy, witaj.

 

jeśli chodzi o tego ułożonego kolesia, który się o Ciebie stara, ale on Ci się nie podoba - nie zmuszaj się do niczego! to, że jest niby ideałem nic nie znaczy. Musi Ci się podobac, bo poza wszystkimi innymi cechami pociąg tak naprawdę też się liczy.

chyba nie wyobrażasz sobie związku na dłuższą mętę z kimś, kto Ci się nie podoba?

np. wstajesz rano obok niego, patrzysz ... i myślisz "ojej...".

 

jeśli chodzi o kolegę z pracy - skoro z nim rozmawiałaś i on dalej nie zrozumiał o co chodzi... a powiedz, czy Ty go nie prowokujesz?

bo jeśli nie, to - mimo, że jestes w nim zakochana, jak twierdzisz - ja bym poszla do szefa, zglosic molesting.

 

koleś ewidentnie wyczuwa, że masz coś do niego i Tobą pogrywa. nie daj mu się! powiedz stanowczo NIE, jeśli wiesz, ze nic z tego nie bedzie.

Swoją drogą, co to za koles, ktory jest w zwiazku a w pracy przy kazdej nadazającej się sytuacji idzie macac koleżankę z pracy?? :shock:

chyba nie wyobrazasz sobie zwiazku z kims takim?? moze pociąga Cię w nim to, że nie możesz go miec?

 

moim zdaniem nie potrafisz sobie nikogo innego znalezc, bo dalej tkwisz w tym calym zauroczeniu kolegą. spróbuj na chwilę się zdystansowac i popatrzec z innej perspektywy na to co robi. bo to, co robi jest chore i powinno się skończyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj lady_destroy :smile:

 

Bliżej mi do przeciwnika, niż do zwolennika korporacji, dlatego mogę nie być obiektywny.

 

Ze zgłaszaniem molestingu radziłbym wstrzymać się do czasu rozpoznania sytuacji. Mianowicie czy wcześniej była podobna sytuacja i jak się zakończyła. Poza tym raczej byłbym skłonny wierzyć, że taka korporacja "dbając o swój wizerunek" bardziej będzie chciała zatuszować sprawę tego typu, niż ją wyjaśnić. A dodatkowo raczej opowie się po stronie pracownika, który jest dla tej korporacji bardziej "opłacalny" - a to może oznaczać, że nawet Twoi dotychczasowi koledzy i koleżanki z pracy mogą opowiedzieć się przeciw Tobie.

 

Co do kolegi z pracy: najwidoczniej opanował bardzo dobrze klasyczny flirt - zaurocz, oddal się (by osoba zauroczona zdążyła zatęsknić), znów się zbliż (by podtrzymać zainteresowanie), znów oddal... aż do skutku. Tym niemniej czy można robić sobie nadzieję na związek z kimś, kto nadal jest z kimś innym ?

 

Tym niemniej sądzę, że warto byłoby doszukać się przyczyn, dla których bierzesz pod uwagę taki związek.

Po Twoim opisie, jaki jest "zalotnik" z pracy, możliwym wytłumaczeniem jest podświadome zbudowanie z nim relacji (jakiej brakowało Ci z własnym ojcem). Albo aż tak bardzo nie wierzysz w siebie, że za partnera poszukujesz kogoś, kto w Twoim odczuciu emanuje siłą i kto tej siły mógłby Ci "użyczyć" ?

 

Dodatkowo, skoro ewidentnie ciągnie Cię do faceta, który najwidoczniej nie ma skrupułów, by "skakać z kwiatka na kwiatek", to może jednak przypatrz się swojemu prawdziwemu zalotnikowi (który zdaje się być porządniejszym facetem). Niekoniecznie po to, by stworzyć z nim związek, ale by nauczyć się, jak "wygląda" i postępuje ktoś, kto raczej nie traktuje Cię instrumentalnie.

 

No i na sam koniec to, co najważniejsze: trwała wiara w siebie nie bierze się z tego, jak się wygląda albo ile się zarabia, tylko z tego, kim się jest, co się potrafi, jakie buduje się relacje z innymi itd. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lady, myślę że nie Ty jedna w życiu byłas w takiej sytuacji.

 

 

faceta po prosu to rajcuje ze ma na Ciebie taki wpływ i może Cię sobie trochę "pozdobywac" tak dla wprawy. ten jego "prawdziwy" związek to chyba tylko jakaś przykrywka. on mam 40 lat i ugania się za pierwszą lepszą kolezanką z pracy (bez obrazy dla Ciebie) po to żeby sie dowartościować albo samemu poczuc adrenalinę i trochę się zabwić w pracy żeby nie było nudno...byś może liczy na to że kiedyś sie z nim prześpisz i będzie miał dziwicę w swojej kolekcji (jeśli jemu tez o tym powiedziałas).

 

skoro on nic Ci nie obiecuje i nie mówi o przyszłości to znaczy że nie traktuje Cię poważnie,a Ty się na to zgadzasz..a potem masz wyrzuty sumienia.

wiem że na pewno ciężko Ci przerwac to błedne koło. ten chłopak który sie Tobą interesuje jest w porządku ale Ty po prostu nie czujesz do niego chemii i nic na to nie poradzisz.

 

myślę że nie jestes jedyną "ofiarą" tego gościa, pewnie przed Tobą tez były dziewczyny które tak samo traktował.

 

zapytaj go czego od ciebie chce i czy jest Ci w stanie cos zaoferowac, jesli powie że nie to powiedz że Cię to nie interesuje (chyba że chcesz zostać jego kochanką). najpierw rozmów się sama ze sobą i zastanów sie czy taka rola Ci odpowiada?jelsi nie masz nic przeciwko temu to mozesz z nim poeksperymentowac ale czuje że chyba masz?

 

napisz co zadecydowałas choc obawiam sie ze ta sytuacja i Twoje rozterki bedzie sie ciągneła miesiącami.

 

God's Top fajnie, że wróciłes (choc moze jakos nie natykałam sie na Ciebie?) lubię czytać Twoje mądre posty.pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po ostatnich dniach to w ogóle myślałam, że zwariuję. on mnie traktuje DZIWNIE. sama nie umiem tego określić. w większym towarzystwie (w obecności prezesa, dyrektorów, kierowników, innych pracowników) to tak dziwnie trzyma mnie na DYSTANS, jak już musi się odezwać, to jest służbowy, wręcz chłodny i oschły. przynajmniej ja tak to odbieram. i doprowadza mnie to do szału... ostatnio naszła go właśnie "faza" na trzymanie mnie na dystans. jak są dni, że łazi za mną, klei się do mnie, to teraz mam wrażenie, że dosłownie ucieka na mój widok, stara się mnie unikać, tak jakby moja osoba wprawiała go w zakłopotanie, niezręczną sytuację. poszłam do niego nabuzowana i wygarnęłam, że mnie to już wkur..., że mam tego dosyć, żeby się na coś zdecydował. powiedziałam, że wyczuwam totalny brak szacunku, że nie szanuje mnie, ale w sumie ma rację, bo takich kobiet jak ja się nie szanuje, przez to, że zgadzają się na takie rzeczy. zaczęłam płakać, a on w końcu powiedział, że się zagalopowałam, że wcale tak nie myśli, że jestem przewrażliwiona i wymyślam sama problemy. dodał też, że nigdy niczego mi nie obiecywał, że ma wrażenie, że sama nie wiem, czego chcę, że jak stara się mnie unikać, to jestem niezadowolona, a jak dochodzi do "gorących" sytuacji, to mam wyrzuty sumienia. wyszłam trzaskając drzwiami i byłam tak zdenerwowana, że pierwszy raz w życiu w myślach komuś złorzeczyłam. a nigdy mi się to nie zdarzyło. teraz nie odzywa się do mnie, albo jest obrażony, albo udaje obrażonego... a mi jest ciężko to wytrzymać. mam wrażenie, że co nie zrobię i co bym nie powiedziała to wychodzę na idiotkę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Facet jest w związku z inną kobietą a dobiera się do Ciebie? Po przeprowadzeniu rozmów wycofuje się, by znowu się dobierać po krótkim czasie?!

 

Po pierwsze - zauroczyłaś się w nieporządnym człowieku (uzasadnienie powyżej). Po drugie facet nie szanuje Ciebie (gdyby szanował, nie traktowałby Cię jak taniej ...). Po trzecie - nie jest zakochany/zauroczony/zafascynowany Tobą (tylko Twoim jędrnym ciałem). Po czwarte - nie zostawi tamtej kobiety (zostawił CIEBIE i to DWA razy). Po piąte - widzi, że jesteś nim zauroczona (myślisz, marzysz o nim) i chce Cię wykorzystać. Interesuje go tylko seks z Tobą. Taka jest niestety prawda. Po szóste - będzie się do Ciebie dobierał, bo widzi, że jesteś mu uległa. Po siódme - jak jeszcze raz Cię dotknie, to chwyć go pełną garścią za jaja i przekaż mu tekst od wujka Mikiego: "jak jeszcze raz mnie gno.ju dotkniesz to ci te jaja oderwę".

 

W sprawie "grzecznego" chłopca nic nie mam do napisania. Może wyjść, a może nie, bo jest za grzeczny. Natomiast tego pierwszego gościa pozbądź się, chyba że chcesz sobie zafundować cierpienie, upokorzenie i wstyd przed samą sobą. On do Ciebie nic nie czuje (poza chęcią wykorzystania Cię). I nie licz na to, że jego nastawienie do Ciebie się zmieni.

 

Trzymam kciuki za Twój zdrowy rozsądek!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lady_destroy, bez urazy ale jesteś idiotką. Wiem bo niestety sama miałam podobnie. Nie że dokładnie tak samo, ale byłam tak traktowana przez kogoś kto mnie później zgwałcił (właśnie w wieku 25 lat i też byłam dziewicą).

 

Wiem, że to łatwe nie jest, ale bądź stanowcza. Jesteś kobietą i nie pozwól sobie na takie traktowanie.

 

[Dodane po edycji:]

 

dodam, że jestem więcej niż pewna że nie będziesz stanowcza i będziesz pozwalać na to. Niestety jesteśmy głupie i naiwne i faceci to wykorzystują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miki dzięki za wsparcie i rady, jesteś facetem i zapewne inaczej to wszystko widzisz niż ja. wiem, że ja niestety nie jestem bez winy, bo nie powinnam pozwolić się temu tak rozwinąć. to wszystko zaczynało się dawno temu i tak bardzo niewinnie na początku. najpierw delikatne muśnięcia dłoni, ramienia, pleców. nie protestowałam wtedy, bo uznałam, że nie ma w tym nic zdrożnego, poza tym, jak on mi się podobał... jak dotyka osoba, która pociąga fizycznie, to jest to po prostu przyjemne uczucie. szkoda tylko, że on w taki sposób to wykorzystał... moja wina jest bezsporna, ale z drugiej strony on nie jest prawdziwym mężczyzną, tylko łajdakiem. prawdziwy mężczyzna jakby zauważył zauroczenie u dziewczyny, którą nie jest zainteresowany na poważnie, to po prostu przeprowadziłby rozmowę i pozostał dobrym kolegą i nie wykorzystywałby w taki sposób. jest mi cholernie źle, czuję się jak w jakiejś pułapce...

 

paranoja, przykro mi bardzo, że zostałaś zgwałcona...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paranoja, moje wyrazy współczucia. Choć pewnie i tak nie potrafię Cię zrozumieć.

 

lady_destroy, bez urazy ale jesteś idiotką
Bez urazy, lady destroy, ale ja tak samo uważam.
lady_destroy' date='dodam, że jestem więcej niż pewna że nie będziesz stanowcza i będziesz pozwalać na to[/quote']Bez urazy, lady destroy, ale ja tak samo uważam.

 

miki dzięki za wsparcie i rady, jesteś facetem i zapewne inaczej to wszystko widzisz niż ja.
Nie tylko faceci widzą to wszystko inaczej niż Ty. Patrz: posty powyżej.
ale z drugiej strony on nie jest prawdziwym mężczyzną' date=' tylko łajdakiem. [/quote'] To prawda. Ale za to jaki jest przystojny...
prawdziwy mężczyzna jakby zauważył zauroczenie u dziewczyny' date=' którą nie jest zainteresowany na poważnie, to po prostu przeprowadziłby rozmowę[/quote'] Nie byłoby żadnej rozmowy. Nie zrobiłby nic. Ani za (tak jak Twój amant) ani przeciw (rozmowa, jak to sobie wyobrażasz).
i pozostał dobrym kolegą
właśnie tak. Być może byłby wewnętrznie mile połechtany z tej sytuacji i odczuwałby sympatię do Ciebie' date=' ale
nie wykorzystywałby w taki sposób
.
jest mi cholernie źle' date=' czuję się jak w jakiejś pułapce...[/quote'] Nie chcę być złym prorokiem, ale mam czarne myśli, jeśli chodzi o rozwój sytuacji a w konsekwencji Twoje samopoczucie.

 

Napiszę jeszcze i to. (Facet jest łajdakiem - ale to jest tylko moja dygresja) Facet Ci się podoba fizycznie (i Ty mu też). Widzę tu jedynie dwa problemy. Jeden - konflikt w Twoim systemie wartości. To znaczy gość bardzo Ci się podoba, ale nie chcesz wyjść na tanią, łatwą ...... (klaaaasyczny przypadek kobiecy ;) ). Drugi - wydaje Ci się, że być może go zmienisz, przerodzi się ta relacja w coś poważnego, wartościowego bla bla bla. Otóż oczywiście jeśli chodzi o drugi problem to nic takiego się nie stanie. Z dwóch przyczyn - po pierwsze facet Cię nie traktuje poważnie. A po drugie - z definicji (i z doświadczenia życiowego) nic wartościowego, poważnego nie wyjdzie z relacji z łajdakiem. Jeśli chodzi o pierwszy problem, to sama musisz sobie odpowiedzieć na to, jakie masz wartości itd. Dla niektórych kobiet przygodny seks nie jest niczym nagannym (i to nie jest ani nagana, ani pochwała z mojej strony). Sama musisz dojść do ładu z relacją "moje wartości a moje pragnienia."

 

Pozdrowienie z punktu siódmego od wujka Mikiego dla Twojego amanta trochę się zmieniło, po moich długich przemyśleniach i sięganiu do literatury przedmiotu. Teraz brzmi tak: "jak jeszcze raz mnie ty skur...ynu dotkniesz, to ci te jaja oderwę i wepchnę do gardła". ;)

 

Trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miki, widzę, że pozdrowienie uległo "lekkiej" modyfikacji, zrozumiałam, że po "lekturze problemu" zmieniłeś o nim zdanie na jeszcze gorsze? w sumie twój punkt widzenia jakoś najbardziej mi się spodobał i najbardziej do mnie przemawia spośród wszystkich odpowiedzi. właściwie poczułam się jakby pisał do mnie psycholog. trafnie ująłeś, że widocznie mam konflikt wewnętrzny, jeśli chodzi o moje wartości. powiem tak, zanim poznałam tego człowieka to byłam dziewczyną z tzw. zasadami i to dość konserwatywną jak na dzisiejsze czasy. jakby 3 lata temu jakaś wróżka dla przykładu przepowiedziałaby mi, że właduję się w taką sytuację nigdy bym nie uwierzyła. i nikt z moich znajomych, z rodziny by nie uwierzył. wszyscy znali mnie z innej strony. teraz moja przyjaciółka nie może uwierzyć jak jej opowiadam o tym wszystkim. może ja sama siebie nie znałam? i tego nie wiem, co spowodowało, że dałam się wmanewrować w coś takiego. z jednej strony myślę, że moje wieczne niezadowolenie z siebie, ciągła potrzeba dowartościowania i adoracji ze strony mężczyzn. ja do tej pory się waham i zastanawiam, czy fakt, że on mnie dotyka to oznaka, że mu się podobam, czy może "robi sobie ze mnie jaja?". po drugie, nie układa mi się jakoś z facetami, zegar tyka, chciałabym wyjść za mąż, a tu lipa... wtedy przychodzą mi do głowy myśli, że "co będę taka święta, trzeba używać życia" i wtedy zagłuszam na jakiś czas wyrzuty sumienia i ulegam. nie umiem tego wytłumaczyć :cry: nie podoba mi się tylko jak on mną manipuluje, nie umiem zrozumieć tego dziwnego zachowania, że raz mnie "goni", chodzi za mną, śledzi, aranżuje sytuację, abym z nim była gdzieś sama, po czym później milknie, olewa, unika, jest niedostępny. i on jeszcze zaprzecza, że nic takiego nie ma miejsca i jestem przewrażliwiona. niesamowicie działa mi na nerwy jak on tak robi, czuję się wtedy wyrolowana i zrobiona w balona. nie wiem, jak go "rozpracować", co może oznaczać takie zachowanie i jaką przyjąć taktykę, żeby opanować i tą sytuację i swoje emocje, żeby nie dać się znowu wywieźć w pole. może ty mi coś podpowiesz? teraz czuję się źle, przyszło mi do głowy jak bardzo on musi mnie nienawidzić (tylko za co?), że tak ze mną postępuje, krzywdzi, niszczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem Ty masz obsesję na jego punkcie. Sama coś takiego przeżyłam i to jest chore. Może to sie źle dla Ciebie skończyć więc uważaj, weź może urlop, przemyśl to, poukładaj. Powinnaś dać sobie spokój z tym facetem dla Twojego dobra. On Cię wykorzystuje, jest zwykłym palantem. Wiem, że tacy mają coś w sobie, tacy dranie :twisted: - oczywiście nie wszystkie kobiety tak uważają. Ale może niektóre kobiety muszą się na takim draniu przejechać, żeby docenić zwykłego chłopaka(który aktualnie się Tobie nie podoba) który jest szczerze Tobą zainteresowany i ma dobre intencje ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miki, widzę, że pozdrowienie uległo "lekkiej" modyfikacji, zrozumiałam, że po "lekturze problemu" zmieniłeś o nim zdanie na jeszcze gorsze?
Nie no bez przesady, madame. Z tą lekturą problemu to był żart.;) Po prostu druga wersja jest dobitniejsza.
w sumie twój punkt widzenia jakoś najbardziej mi się spodobał i najbardziej do mnie przemawia spośród wszystkich odpowiedzi. właściwie poczułam się jakby pisał do mnie psycholog.
No i po co tak rozwlekle? Wystarczy' date=' jak napiszesz, że po prostu jestem bosssski.
może ja sama siebie nie znałam? i tego nie wiem, co spowodowało, że dałam się wmanewrować w coś takiego.
Bardzo to możliwe.
ja do tej pory się waham i zastanawiam' date=' czy fakt, że on mnie dotyka to oznaka, że mu się podobam, czy może "robi sobie ze mnie jaja?"[/quote'] Te słowa brzmią jak żart, choć wiem, że piszesz je na poważnie. Jestem już facetem od dobrych paru lat (właściwie to od urodzenia) i nigdy jeszcze nie słyszałem o przypadku, by facet dotykał kobietę "aby robić sobie jaja". Jeśli Cię dotykał, to tylko w jednym celu i już!
po drugie' date=' nie układa mi się jakoś z facetami, zegar tyka, chciałabym wyjść za mąż[/quote'] Ja to wszystko rozumiem, że chciałabyś wyjść za mąż. Tylko ... nie tędy droga, nie za byle kogo!
wtedy przychodzą mi do głowy myśli' date=' że "co będę taka święta, trzeba używać życia" i wtedy zagłuszam na jakiś czas wyrzuty sumienia i ulegam.[/quote'] Ech, dlaczego my się nie znamy osobiście? Jesteś spełnieniem marzeń każdego niegodziwego mężczyzny. :mrgreen: A poważniej - trudno mi w kilku słowach dawać jakieś głębokie rady na całe życie. Jednak po pierwsze - 25 lat i zegar Ci tyka? Czyś Ty oszalała? :) Po drugie - zajmij się sobą, zainwestuj w siebie, we własne szczęście. Ludzie lgną do osób szczęśliwych, a to powoduje, że poznajesz więcej ludzi, a to ze statystycznego punktu widzenia zwiększa Twoje szanse na znalezienie kogoś ciekawego. Nie zadowalaj się byle czym. (bo Ci zegar tyka w wieku 25 lat :) )

 

Dodatkowo może być też i tak, że on sobie myśli (i może słusznie? ) w następujący sposób. Przecież ona mnie chce, pragnie, podobam się jej. Ma najwyraźniej ochotę na seks. Tylko raz ma ochotę, a raz się boi. Taka niezdecydowana, co by chciała i przyjemność mieć i cnoty nie stracić. Więc facet myśli, że sama nie wiesz, czego chcesz. Więc jest zdezorientowany, choć widzi, że masz na niego ochotę.

 

Co nie zmienia faktu, że będąc w jednym związku zaleca się do innej kobiety. W moich oczach go to już przekreśla. Więc nie podejmuję Ci się doradzać w kwestii seksu - to Twoja decyzja (jednak rozważ proszę moją skromną osobę :P ) Natomiast w kwestii poważniejszej, związku, rodziny, dzieci - to się podejmuję. NIC Z TEGO NIE BĘDZIE. Tylko zmarnujesz czas (!) i nerwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lili ana, piszesz, że przeżyłaś coś takiego jak ja. jak to skończyło się w twoim przypadku, jak z tego wyszłaś?

powoli z tego wychodzę... to jest cecha wielu kobiet, moja też ale już to zrozumiałam czemu lgnęłam do takich dupków... Byłam w związku z jednym takim "macho", mam z nim dziecko już prawie 7-mio letnie. Skończyło się tak, że wpakowałam go do więzienia :twisted: Koleś znęcał się nade mną psychicznie kiedy z nim byłam...

Polecam Ci książkę "Kobiety które kochają za bardzo" - to syndrom, który zdaje mi się że możesz mieć. Ja dzięki tej książce dużo zrozumiałam. Wejdź też na stronę kobieceserca.pl - tam też jest o tym.

Pozdrawiam

 

[Dodane po edycji:]

 

Takze w moim przypadku to jest tak, że musiałam się nieźle "przejechać" żeby docenić co jest w życiu ważne i jacy faceci są godni uwagi. A niewielu chyba takich jest niestety :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lady_destroy, ja bym tu tego faceta nie wyzywała od najgorszych, po prostu nie ma hamulców, ale problem jest właśnie po twojej stronie, bo ty mu pozwalasz na coś - na obmacywanie - które z jednej strony ci sprawia przyjemność bo się w nim podkochujesz, a z drugiej strony masz wyrzuty sumienia. Gdybyś twoja postawa wobec niego była konsekwentna to byłoby inaczej. A ciebie jednocześnie coś ciągnie i odpycha. Taka ambiwalencja, więc on też nie wie czego od niego oczekujesz, bo mówisz jedno ale jednak robisz co innego, pozwalałaś mu na to... swoją drogą, nie znałam takich zakamarków korporacyjnej rzeczywistości, brzmi dość pikantnie ;)

 

Zastanów się, czego właściwie oczekujesz od tej relacji, czy myślisz o nim jako o przyszłym partnerze - jeśli tak to czy to możliwe skoro on ma kobietę której nie chce zostawić? Chcesz się nim w nadal podkochiwać po cichu ale nic nie robić? Chcesz o nim zapomnieć?

I twoja historia wcale nie jest śmieszna, wprost przeciwnie, serce czasem z nami robi takie rzeczy że sami nie wiemy o co chodzi, nie potrafimy zapanować nad tym... możliwe że jesteś wrażliwą osobą, która czeka na prawdziwą miłość, związek, a zakochałaś się w kimś kto się do tego nie nadaje, bo daje ci to jakąś namiastkę miłości, której nie masz gdzie indziej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miki, śmiejesz się, że zegar mi tyka, u kobiet to jest szybciej, poza tym mam dodatkową presję z tego względu, że pochodzę z małej miejscowości i tu nadal wszelkie "stare panny" są wytykane palcami. w mojej rodzinie też wszyscy wujkowie, ciocie, babcie i inne też dopytują się ciągle, czy już kogoś poznałam. głupio mi, mam wtedy wrażenie, że wszyscy wokół myślą, że "pewnie nikt jej nie chce". w ogóle mocno rozważam już wizytę u psychologa, bo jednak ta cała sytuacja, moje negatywne myślenie i czarnowidztwo przyszłości mocno mnie już niepokoi. przede wszystkim myślę sobie, że samo moje zachowanie w tej sytuacji, pozwalanie na dotyk, obmacywanie to już jest objaw pewnej "nienormalności", żadna poważna, znająca swoją wartość dziewczyna nie pozwoliłaby na coś takiego. ale macie też rację z tym, że ja wysyłam mu sygnał, że sama nie wiem, czego chcę. polakita, ja go nie wyzywam od najgorszych, pisałam, że dużo w tym jest mojej winy, bo niepotrzebnie się zgadzam. jego wina polega na tym, że dobrze mnie już poznał, wie o tym, że jestem dziewicą, bo mu powiedziałam (on jakoś tak potrafił mnie "podejść", że wszystko mu wyśpiewałam sama nie wiem kiedy i jak), wie, że jestem wrażliwą osobą i nie powinien mi jednak mieszać w głowie, tylko normalnie się zachowywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe, w sumie masz rację, można się pod tym podpisać obiema rękami, ja jednak jestem mało doświadczona w tych sprawach i jeszcze wiele muszę się nauczyć o facetach. nieraz myślę sobie, że ta sytuacja nie trafiła mi się przypadkiem, widocznie może jest mi to potrzebne do "przerobienia" i może wreszcie zmądrzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ, lady. Ja nie śmieję się, że zegar Ci tyka. (kurczę, może to jakaś bomba zegarowa, sprawdzałaś?) Ja się śmieję z tego, że Ty myślisz (bo sobie dałaś wmówić), że zegar Ci tyka. Wujkowie i ciotki niech się zajmą własnym życiem. Masz jeszcze dobre parę lat, by się rozejrzeć po świecie, narozrabiać, a dopiero później uciekać w małżeństwo. ;) Powiem banał, ale jak widać czasem trzeba i banalne rzeczy przypominać. Męża/żonę trzeba wybierać z głową, a nie brać sobie byle kogo, bo się spieszysz do ożenku.

 

Poza tym już Ci napisałem - zastanów się, czy chcesz (pisząc brutalnie) seksu od gościa czy małżeństwa. Nie mieszaj tych dwóch rzeczy. Do seksu jest on pewnie dobry (choć ja na pewno jestem duuuużo lepszy 8) ), a do małżeństwa on NIE jest dobry. Chciałabyś wyjść za faceta, który zdradzał inną kobietę? Skąd miałabyś pewność za 5,10 lat, że on nie ściga po biurze innej 25-latki? Szanujesz faceta, który oszukuje kobietę, z którą jest w związku? Który obmacuje dziewczynę, a później się tego wypiera? Przecież on się zachowuje jak przedszkolak.

 

Z resztą, o czym my w ogóle rozmawiamy. Facet chce seksu. Nie mieszaj do tego swoich marzeń o rodzinie i już. Stracisz tylko marzenia, czas i nerwy.

 

Dobry pomysł, byś poszła sobie porozmawiać z psychologiem. Uważaj tylko, by nie był zbyt przystojny. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miki, jestem dzisiaj w takim stanie, że jak się nie wyżalę to albo oszaleję, albo coś sobie zrobię :((( przyszła mi do głowy myśl, czy przypadkiem on o tym wszystkim, co jest między nami nie opowiada do ludzi z pracy, albo szefa itp. po prostu zaczęłam się tym nurtować i wpadłam w taką nerwicę, że nie wiem jak wytrzymam weekend. niby z jednej strony myślę sobie, że jakby o tym tak wszyscy wiedzieli, to by się to nie uchowało, że na pewno słyszałabym jakieś aluzje, a nic z tych rzeczy nie ma miejsca. a ja jestem ogólnie WYCZULONA na najmniejsze oznaki. poza tym, miałam wrażenie, że on też raczej zachowuje pozory. w towarzystwie innych zachowuje się z dystansem, chłodno. myślę też, że on opowiadając o wszystkim zaszkodziłby również sobie. niepokoi mnie to, że mój prezes jest na mnie cięty, przywala się o byle głupstwa, ciągle jest źle, ciągle nie tak. ale z tego, co się dowiedziałam on podobno jest cięty na wszystkie młode osoby u nas w korporacji. narzeka, że młodzi są leniwi, itp, itd. ogólnie mamy duuużą firmę, a wiem, że przez prezesa płakała u nas KAŻDA osoba. i nie wiem teraz sama, bo wydaje mi się, że jednak na mnie cięty jest najbardziej. ale w głowie już mam taki mętlik, że ja już nie wiem, gdzie jest prawda. czy ja już jestem przewrażliwiona i wszędzie widzę spisek na mnie (niewiele brakuje mi do schizofrenii). miałam moment, że pomyślałam sobie, że on mnie dotyka zapewne z premedytacją, po to, żeby później donosić do szefa, że taka jestem beznadziejna :((( cały wieczór tylko ryczę, moja samoocena spadła do zera, do niczego się nie nadaję, nie umiem jakoś rozszyfrować ludzi, wpadłam w paranoję jakąś. i nie wiem jak jest naprawdę. ale po dzisiejszym dniu mam dosyć... :(((((((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To tylko nerwy, my lady! Take it easy, please! Puszczają Ci nerwy. Z tego powodu różne głupie strachy przychodzą Ci do głowy. Wątpię, byś była na cokolwiek chora (w tym na schizofrenię). I jakoś nie mogę wziąć na poważnie Twojej obawy, że on opowiada o wszystkim naokoło. Wg mnie to typowy nieuzasadniony lęk.

 

Może byś się jakoś zrelaksowała w ten weekend? Może zakupy, kino, spotkanie ze znajomymi? Takie zapomnienie o całej tej sprawie pomogłoby Ci chyba trochę się odprężyć i nabrać dystansu do całej tej sprawy.

 

Życzę przyjemnego weekendu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem, mam nadzieję, że masz rację :((( nie wiem, czy z tych nerwów, ale temperatura mi podskoczyła do 38 stopni, więc o relaksie w weekend w postaci zakupów itp chyba też nie będzie mowy :(( nie wiem, panika mnie jakaś ogarnęła, że pewnie wszyscy wiedzą o wszystkim, tylko udają, że pewnie od dawna wytykają mnie palcami i wyśmiewają, a najbardziej facet, dla którego tak straciłam głowę. puszczają mi nerwy, ale sama jestem temu winna. piszesz, że wątpisz, że on o tym opowiada. jesteś facetem, ty byś nie opowiadał do kolegów jakbyś miał wielbicielkę i robiłbyś z nią takie rzeczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piszesz, że wątpisz, że on o tym opowiada. jesteś facetem, ty byś nie opowiadał do kolegów jakbyś miał wielbicielkę i robiłbyś z nią takie rzeczy?
No ja to bym nie opowiadał, ale wiesz, ja to jestem facetem bez wad! ;) Poważniej - nie ma najmniejszego znaczenia, jak bym się ja zachował. Bo nie ma reguł wiążących moje zachowanie z jego. Znaczenie ma jak się zachowuje tamten facet. Nie znam jego, nie znam całej sytuacji, itd. więc mogę tylko przypuszczać. I tylko o swoich przypuszczeniach mogę tu pisać. I wg mnie mało jest prawdopodobne, że on opowiada o tym innym. I Ty też nie podajesz żadnych podstaw do tego, by posądzać go o rozpowiadanie. Raczej jest to Twój lęk, wytwór Twojej wyobraźni. Mocno przeżywasz tę całą sytuację i roisz sobie w głowie różne lęki na ten temat. Ja tu raczej widzę Twoje kłopoty z lękowym przeżywaniem całej tej sytuacji. Sama siebie nakręcasz.

 

Spróbuj porobić coś fajnego w ten weekend. Coś co lubisz. No i pisz, gdyby było Ci źle. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×