Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Powiem jedno dla mnie ten horror zaczął sie właśnie od alkoholu + jeszcze inne czynniki ale bardziej sie zagłebiajac alkohol miał tu bardzo duze znaczenie! Dlatego tak reaguję , ale jak powiedziałaś Anitko każdy ma swój rozum i wybór.Ja sie ciesze że zrezygnowałam z alko na rzecz zdrowia dzieki tej drodze wracam teraz do zdrowia i mogę nareszcie cieszyć sie życiem!A imprezy jak najbardziej lubię i moge wreszcie na nie chodzić.Wszelkie zmagania życiowe moge zawsze popić piwkiem bezalkoholowym ;) Też Cie pozdrawiam Anitko :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimo, że mam małe doświadczenie na forum i jestem tutaj od dwóch dni zauważyłem, że naprawdę są tutaj ludzie którzy mnie rozumieją. Do tej mojej pierwszej wypowiedzi chcę wam dodać jeszcze że oprócz cholernego stresu w pracy doszła u mnie jeszcze jedna ważna rzecz u mojej żony stwierdzono nowotwór Sad . Nie wiem czemu to piszę ale jak się "wypłaczę" w klawiaturę to mi jakoś lepiej.

 

nowotwór jeszcze nie jest wyrocznią i w wielu przypadkach jest uleczalny pamiętaj o tym :!:

pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyjasnie ci to po krotce.A fachowa formulke roznicy zapewne wyjasnia ci inni.Psychiatra to lekarz,on stwierdza na podstwie przeprowadzonego wywiadu z pacjetem na co "cierpi",po czym stwierdza czy leczyc ta osobe farmokologicznie.Psycholog,jest zazwyczaj mgr,nie ma uprawnien do przepisywania lekow,rozmawia i ukierunkowywuje.Najprosciej chyba tak to wytlumaczycPozdrawiam :)

 

[ Dodano: Nie Cze 04, 2006 5:26 pm ]

Czasem jest potrzebne i jedno i drugie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj kamka przeczytałam tw post i dokładnie mam takie same objawy robiłam badania i też są ok aqle mnie to nie przekonuje bo objawy nie dzją mi żyć

 

[ Dodano: Nie Cze 04, 2006 6:03 pm ]

Witaj darekk tw objawy wys także u mnie i powiem szczerze mnie także uważaja za hipohonryka ale ja naprawde cierpie poz pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem tak...narazie pomoglam sobie sama,lekow zadnych nigdy nie bralam,ataku juz bardzo dawno nie mialam,czuję się dobrze,ale jestem jednak bardzo czujna i na wszelki wypadek zapisalam się jeszcze na psychoterapie.Głęboko wierzę w to,ze to gowno juz nigdy do mnie nie wroci{schudlam przez nia 7 kilo w ciąu 2 miesięcy gdy ataki mialam sredno co 3 dni}.TERAZ JEST DOBRZE i TAK POZOSTANIE czego Wam wszystkim kochani zyczę!!!!MUSI sie udać!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

generalnie z powodu nerwicy wszystko negatywne reakcje organizmu odczuwam silniej a więc także te poimprezowe. Najgorsze jest to że w trakcie picia już myslę o tym czy nic mi się nie stanie. Ostanio nerwy puśiły dopiero przy trzecim piwie choć i tak jeszcze w głowie kołatały się złe mysli. Z tego powodu zrezygnowłem z alkoholu w większych ilościach a wódki nie piję już od dawna bo ona działa na mnie najgorzej. Po alkoholu miałem pierwszy poważny atak z wezwaniem pogotowia nie było tego dużo, nawet nie byłem pijany, ale strasznie namieszałem: wino, piwo, wódka i szmpan a lekarz stwierdził że to reakcja uczuleniowa na alkohol tylko że długo potem miałem takie reakcje "uczuleniowe" bez kropli alkoholu. Dobrze na mnie działa kieliszek czerwonego, wytrawnego wina wieczorem, lepiej się po tym czuję i lepiej śpię. Może to autosugestia ponieważ dużo się naczytałem o zbawiennym wpływie czerwonego wina na organizm. Ale myśle że skoro nerwica, uogólnijąc, jest taką negatywną autosugestią to należy ją neutralizować pozytywną autosugestią np. winem. Oczywiście w rozsądnych ilościach aby nazajutrz nie zdominowała nas ta negatywna. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Zarejestrowalem sie dopiero na forum choc czytam je od dwoch miesiecy. Podejrzewam u siebie nerwice, a wrecz jestem pewien, ze na nia choruje. Ostatnie wydarzenia w moim zyciu, kwestia paru miesiecy, spowodowaly jednak, ze w koncu chce sie wybrac do lekarza, trzeba zaczac sie leczyc... Od wielu lat borykalem sie z nerwica, tylko dlugo nie wiedzialem bardzo o co chodzi. Juz w 7 klasie szkoly mialem lekkie napady niepokoju z niewyjasnionych przyczyn, w szkole sredniej to samo, jednak juz wieksze leki. Potrafilem sobie z nimi radzic doskonale, ale byly dla mnie uciazliwe i dosc meczace, wykanczajace fizycznie. Nastepnie okres studiow, ktory byl fala niepowodzen, 3 lata. Pomimo moich staran, duzych ambicji, nie udalo mi sie nic osiagnac do tej pory. Wlozylem bardzo duzo pracy, jednak zawsze cos musialo stanac mi na drodze.

Do mojej choroby przyczynilo sie na pewno wiele innych czynnikow. W moim dziecinstwie moj ojciec naduzywal alkoholu. Byly w domu awantury po nocach itp. Pamietam, ze przezywalem takie rzeczy bardzo, bronilem swojej matki przed ojcem. Uspokoil sie gdy to ja zaczalem mowic glosno to co bylo kiedy on byl trzezwy. Siostra i matka sie baly chyba, a moze podzialalo to, ze bylem dzieckiem i sie opamietal... Nie wiem.

Jestem mocno zwiazany z rodzicami, choc dziwne po tym co sie stalo. Mialem wtedy ~17 lat, czas szkoly srednie, okres dojrzewania i odkrywanie swojej seksualnosci. Odkad pamietam zawsze interesowali mnie chlopcy, to nie bylo wporzadku, jednak chcialem kogos poznac takiego jak ja, poznalem pare osob, troche starszych ze 2-3 lata ode mnie. Moja mama sie tym zainteresowala i wymusila bym wyjawil prawde. Zaczal sie koszmar... Zaczela wiezic mnie w domu, wyzywac sie na mnie, pobila mnie pare razy, oskarzajac o "kur***** sie", co nie mialo miejsca nigdy. Z poznanymi osobami tylko sie spotkalem pogadac, przekonac sie jak to jest przytulic sie do chlopaka itp. a do niczego nie doszlo. W ataku zlosci mojej matki dowiedziala sie takze moja siostra i moj ojciec. Ojciec kazal mi uzywac oddzielnych sztuccy, talerzy, myc sie w misce, a z toalety korzystac w szkole, w domu to lepiej nie. Siostra tez nie wstawila sie za mna, a wrecz przeciwnie. Bylem w potrzasku nie mialem sie do kogo zwrocic. Bylem kontrolowany na kazdym kroku, wystarczylo po szkole sie spoznic 5 min, a byla awantura. Wystarczylo odstawic na troche za goracy obiad, by ostygnal, by wywolac wscieklosc. Zalatwilem wizyte u psychologa, za co mi sie dostalo, jednak udalo mi sie zaciagnac rodzicow. Powoli wszystko zaczynalo wracac do normy, napiecie zniknelo, jednak sytuacja z mniej drastycznym skutkiem pojawila sie przez 2 lata bo rodzice sie dowiedzieli, ze mam partnera.

Od tego czasu minelo juz 5-6 lat i mozna powiedziec, ze jest w miare dobrze w kontakcie z rodzicami, nadal z nimi mieszkam bo musze jak na razie. Mam jednak wszystkiego dosc. Mialem spore ambicje konczac szkole srednia lecz nie zdalem matury z polskiego inne przedmioty na 5. Poszedlem do studium, tam uczylem sie rok i podszedlem jeszcze raz do matury z polskiego, ktora zdalem. Nastepnie nie udalo mi sie dostac na studia dzienne, dostalem sie na zaoczne, z ktorych po roku mnie wyrzucono. Moglbym liczyc na stypendium naukowe i to nie male gdyby nie gosc, ktory mnie najwidoczniej nie lubil, zdawalem u niego 7 razy egzamin odp. na te same pytania praktycznie i nie przepuscil mnie. Teraz na innej uczelni trafilem na podobnego i to z tego samego przedmiotu, ale mam warunek przyznany, mam nadzieje ze go zdam. Jesli to sie nie uda to nie wiem, zostane po 2 letnim studium z samymi 5 na swiadectwie i z perspektywa, ze mam wlasciwie wyniesc sie z domu bo oni nie chca mnie juz utrzymywac (choc potrzebuje ich wsparcia to nie moge polegac na nich). Nie wazne, ze sprzatam mieszkanie, zmywam, po 10 godzina potrafie przyjsc z zajec (studiuje dziennie i mam ich duzo w tygodniu) i jeszcze mam zakupy zrobic, a moj ojciec siedzi na emeryturze i tylko tv. Ostatnio slysze wypominania o pieniadze, choc to rodzice namawiali mnie na studia dzienne(tez platne), wczesniej na zaocznych dosc sporo sobie dorabialem i finansowalem.

Bylem zawsze osoba towarzyska, lecz ostatnio bywalo, ze wolalem zamknac sie w domu i nigdzie nie wychodzic, totalne zalamanie. Ostatnio jednak czesto widze sie ze znajomymi, jakies czeste wyjscia, spacery by nie wpasc w depresje. Staram sie przebywac wsrod ludzi choc to czasem bywa ciezkie. Czasami boje sie wyjsc z domu, jechac autobusem, wielu rzeczy, w wielu sytuacjach, ktore wcale nie sa uzasadnione, czasem sie, az caly trzese (co trudno jest opanowac). Typowe obiawy, o ktorych piszecie. W ciagu 3 miesiecy mialem ze 3 razy infekcje gardla i bardzo wysoka goraczke nawet 40 st., ktore o maly wlos sie szpitalem nie skonczyly, a dodatkowo to od niedawna bule w klatce piersiowej w okolicy serca lub bole glowe takie uciskajace. Sadze, ze ma to zwiazek z nerwica.

 

Wybieram sie jak na razie do psychiatry, a potem bedzie potrzeba pomyslec o terapii poki nie jest za pozno i jestem jeszcze nastawiony w miare optymistycznie do wszystkiego.

 

Dzieki za wysluchanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, na pewno psychiatra, moze Ci dobrac leki. Ale tak naprawde powinienes pojsc do psychologa, zeby wszystko sobie poukladac.

 

Dzienne studia po prostu zatrzymaja Cie w domu, dopoki ich nie skonczysz nie bedziesz mogl zarabiac. Musisz sie uodpornic na narzekanie rodziny, przypomniec im, ze to byla takze ich decyzja.

 

Bardzo przykre, ze nie znalazles akcepcji i zrozumienia wsrod najblizszej rodziny, no coz... to bardzo czeste, a swiadomosc spoleczenstwa na temat homoseksualizmu jest wciaz niska i pokutuje.

 

Skonczysz studia, bedziesz mogl wyjechac za granice, wtedy poczujesz roznice, czasami to jedyna mozliwosc, by moc zyc w zgodzie z soba bez presji srodowiska.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie alko powoduje u mnie jeszcze wiekszego dola i zalamuje sie na maksa,poza tym wystarczy mala ilosc zeby sie upic.W czasach kiedy jeszcze czulem sie dobrze,potrzebowalem duzej ilosci zeby byc pijanym,teraz wystarczy doslownie odrobina...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo,że alkohol osłabia , każdy inaczej znosi 2 dzień :D .

Alkohol wymieszany z lekami tworzy często groźny mix, każdy reaguje inaczej,niektórzy bardzo źle i nawet 1 piwa pić nie powinni nie mówiąc o mocnych trunkach...

 

Z wiekiem po sobie zauważam stopień regeneracji na drugi dzień niestety gorszy .

Na szczęście jest doświadczenie za to i znajomość organizmu i lepiej wiadomo czym i jak się "leczyć" :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno udam sie na psychoterapie. Chetnie bym porozmawial z psychologiem i moze by zmienil moj stosunek do wszystkiego. Ostatnio bylem w zwiazku z chlopakiem prawie rok, zakonczylem go 2 miesiace temu. Bardzo sie zmienilem pod jego wplywem.

 

Dzisiaj rano moj kolega mi przyniosl plyty i... kartke z zyczeniami z okazji mojego swieta, milo mi sie zrobilo bardzo :)

 

Dzieki Virginia i Alexandra za wsparcie

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To hipokryzja polskiego spoleczenstwa, skoro w rodzine nawet czlowiek pozbawiony jest akceptacji, to co dopiero mowic o ulicy??!!

 

Mam przyjaciela, ktory dopiero po wyjezdzie za granice uswiadomil sobie, ze jest homoseksualny. Wszystkie tamy i ograniczenia puscily....Szokujace ale prawdziwe.

 

Toro, ciesze sie bardzo, ze jestes taki otwarty na psychoterapie, to naprawde bedzie dla Ciebie bardzo dobre!!

 

Trzymaj sie

:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, jestem "chory" na nerwice od 14 roku życia (moment pójścia do liceum), teraz mam lat 23 .Nigdy nie byłem na terapi i na razie nie mam zamiaru tego zmieniać, więc te pare lat były pełne upokorzeń , oraz wielu "kosmicznych"zdażeń i stanów(np.byłem przekonany że to sam Bóg zsyła na mnie kare na zasadzie gromu z jasnego nieba).Ponieważ jednym z filarów mojego stanu jest zerowa pewność siebie(nabyta), bardzo niska samoocena(nabyta), oraz poczucie wstydu(także nabyte lecz prawdopodobnie już w pierwszych latach życia) i poczucie winy , bardzo wiele rozmyślałem (początkowo z przymusu, potem coraz bardziej świadomie i z dystansem) na temat swoich zachowań, stanów,idei,zasad...na temat sympatii, antypatii i ich powodów, analizowałem też zachowania innych ludzi, co je motywuje ,co ogranicza itd...itp...Zagłębiałem sie też coraz bardziej w emocjonalną rzeczywistość mnie otaczającą ,oraz w swoją przeszłość.I teraz chciałbym sie z wami podzielić malutką częscią swojej przygody z nerwicą.

 

W wieku 20 lat zaczęło mnie zastanawiać to ,że jestem prawiczkiem.Samo w sobie nic złego , ale moje myśli krążące w okół tego tematu wykluczały sie i niektóre z nich określiłbym jako "ciężkie".Niby nie uważałem , żeby seks przedmałżeński to było coś złego, ale z drugiej strony moralizowałem w oparciu o koścelne nauki i kiedy ktoś potwierdzał te niby moralne mądrości czułem coś w rodzaju subtelnej ulgi, uspakajałem sie(to jest ta droga).Z drugiej strony jak byłem odcięty od takich potwierdzających głosów, czy to medialnych ,czy kościelnych,czy innych ludzi , ten pomysł o seksie po ślubie coraz bardziej sie odemnie "oddalał" i "ciążył",jakby był czymś z góry nażuconym, czymś co w jakiś sposub mnie blokuje i ogranicza, podejżewałem nawet ,że może Bóg wybrał dla mnie role księdza(,znowu ten koleś).HAHAHA dobry kawał , ale tak było.Ciekawe że potem oceniając to wszystko z pewnego "dystansu" nie łączyłem tego z seksualnością.Wywnioskowałem że była to chęć poprawienia własnego wizerunku we własnych oczach.

Oczywiście były to procesy wielomiesięczne ,jeśli nie wieloletnie

 

Innym tego typu procesem jaki chciałbym opisać, miał miejsce w czasach podstawówki.Były to bardzo ,bardzo dawne czasy , kiedy byłem swego rodzaju "niezniszczalny".Wychowałem sie w "złej" dzielnicy dużego miasta,od kąd pamiętam czas wolny spędzałem na podwórku z kumplami ,siostra nazywała mnie dzieckiem wojny. Byłem jednak ,też nieznośnie nieśmiały(w nie których sytuacjach) i chyba wrażliwszy niż inni, uczyłem sie nie żle chociaż szkoła była dla mnie miejscem robienia sobie jaj , a nie nauki.Można powiedzieć ,że byłem jednym z "liderów"klasy( dzisiaj patrze na to zupełnie inaczej).W czasie gdy zacząłem dojżewać zacząłem wykożystywać swoje "możliwości wpływania" na innych,do budowania przepaści między męską a damską częścią klasy(oczywiście zupełnie nie świadomie).Nie ma sensu żebym sie w to bardziej zagłębiał .W każdym bądz razie , skończyło sie na paru konfliktach, oraz na tym że jedna z nauczycielek podjeła sie "mediacji"między zwaśnionymi stronami, co przyjmowało forme pozalekcyjnych zajęc i rozmów.Oczywiście było to dużo bardziej skomplikowane.Te rzeczy oceniłem jako chęć kontroli i posiadanie władzy(prawdopodobnie powodowane jakimiś zaburzeniami osobowości)

 

Nie dawno podczas czytania podrozdziału odnośnie seksualności w książce"Toksyczny Wstyd" John Bradshaw, jakby mnie olśniło.Przypomniałem sobie dwa zdażenia z dzieciństwa i połączyłem z wyżej opisanymi sytuacjami

1. Wiek 3 lub 4 lata, zajżałem mamie pod spudnice, nie wiem co sie potem stało(znając moją mame może to i lepiej) , ale pamientam ,że przed moją pierwszą spowiedzią świętą ,miałem straszny dylemat jak ztego wybrnąć nie podając w moim przekonaniu największego grzechu jaki mogłem sobie wyobrazić.Może to zabrzmi głupio ale nie było siły , która mogłaby mnie zmusić do wyjawienia mojego największego i najbardziej wstydliwego sekretu.Poprostu o tym nie wspomniałem do ostatniej chwili bijąc sie z myślami.

2.Przedszkole , grupa chłopców podczas leżakowania dotykała dziewczynki tam gdzie nie powinni, karą było przejście przed całym przedszkolem ze spuszczonymi spodniami , przy akompaniamencie salw śmiechu.Przy prubie stanięcia za kolegą czy zasłaniania rękoma przedszkolanki biły.

 

Po złożeniu tego w całośc jakby coś we mnie pękło, poczułem sie gorzej , byłem pewny że na ulicy czy w czytelni wszyscy sie ze mnie śmieją i na mnie patrzą.Podejrzewałem że jestem brudny lub coś mi sie przyczepiło, ale prubowałem zachować tważ i udawałem(nie wiem czy przed sobą czy innymi), że wszystko w porządku, nie chciałem sie "odkryć".Tego dnia czy kolejnego pobiłem chyba rekord świata w liczbie masturbacji , przez pierwsze dwie noce miałem sny erotyczne(nawet rano większość pamientałem),cały czas dziwnie sie czułem i jakbym wzrosła moja porządliwość seksualna.Trzeciej nocy miałem dwa sny , które pamientam do dziś choć mineło pare miesiący.Moją uwage zwróciło też pare innych szczegółów.

 

Pierwszy

 

Jestem psychopatycznym mordercą jak z horroru, o nadprzyrodzonej sile i możliwościach.Wybieram sobie ofiare i czekam na nią w nocy w parku.Stoje na górze schodów do których zbliżają sie cztery postacie, zakapturzone i w czarnych długich płaszczach.Moi jacyś dwaj pomocnicy zasłaniają mnie czarnymi parasolami .W momencie w którym postacie wchodzą na schody, zrzucam przez parasole martwą matke mojej ofiary(to najbardziej zwróciło moją uwage z innych powodów niż opisałem wyżej).Postacie rozbiegają sie, jednej z nich podwija sie płaszcz ,pod którym zauważam żółte spodnie, już wiem że to ten którego szukam.Siadam na dolnych stopniach schodów, jakimiś ruchami rąk zabijam ofiare na odległość.Jednak on zaczyna sie ruszać, wstaje,idzie potem zaczyna biec.Teraz jesteśmy na ścieżce(w parku nie daleko schodów) , ja żucam i przebijam go jakąś włócznią czy dzidą.On nawet nie drgnie i znika za dużym krzakiem czy dzrzewem.Ja w tym momencie już rozumiem że trafiłem na coś silniejszego Pchany ciekawością ,zaglądam za ten krzak i widze jakiś zwieże wielkości średniego psa, jest jednak bardzo mocno zbudowane, sprawia wrażenia wykutego w kamieniu , jest owłosione.Ja unosze sie nad ziemie i zaczynam przed nim uciekać.Uciekam z przeświadczeniem że jestem szybszy i że nigdy mnie nie złapie.

 

Drugi

 

Jade pociągiem , do mojego przedziału wsiada przerażona kobieta(lub już w nim siedziała).Po czym jakiś facet z ródą brodą(chyba student), coś czyta.Ta kobieta na jego widok robi sie bardziej przerażona i czujniejsza, obserwuje go.Wjeżdżamy do tunelu, jest ciemno jednak w błyskach światła widze jego twarz.Jest przerażająca, kobieta zaczyna krzyczeć.Uważałem, że jej odbiło, lecz teraz ja tez to widze.Po chwili jakby tłumienia czegoś , czy prubie opanowania sie, nie wytrzymuje i zaczynam krzyczeć strasznie przerażony i zwijam sie w kłębek ze strachu.W tym momęcie wszyscy zaczynają sie bać mnie, obserwuje mnie siostra.

 

Jeżeli ktoś jest w stanie to zinterpretować(jeżeli w ogóle jest co), to będe wdzięczny.Ja mógłbym być nie obiektywny, obiło mi sie o uszy , że dzikie zwieże symbolizuje seksualność, a lot cheć oderwania uczuć od ciała(czy coś takiego)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, takie jest spoleczenstwo, wiec raczej ukrywam swoja orientacje i niewiele osob wie o mnie z moich znajomych. Nie ma w sumie i tak czym sie chwalic, ale nie chcialbym bac sie tego, ze ktos sie moze dowiedziec, bo moge miec z tego tytulu co najmniej nieprzyjemnosci.

 

Jestem dosc towarzyska osoba, lubie przebywac wsrod ludzi, rozmawiac, jestem otwarty wiec moze dlatego nie mam nic przeciwko psychoterapii. Moze z powodu cech mojego charakteru choroba nie postepowala tak szybko tylko postepowala przez lata w raz z nowymi problemami. Pamietam, ze kiedys balem sie tlumow, teraz raczej nie. Boje sie roznych rzeczy blizej nieokreslonych, jest to lek w roznych sytuacjach, bywa, ze sam sie nakrecam. Czasem drze ze strachu az... na szczescie rzadko sie tak silny napad leku.

 

Wierze, ze psychoterapeuta mi pomoze, wskazujac droge bym sam sobie umial pomoc.

 

Pozdrawiam i dzieki za wsparcie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sluchajcie problem jest taki.. mianowicie wszystkie problemy trzymam w sobie non stop o nich mysle itd... i nieumiem sobie poplakac tak jak inni .... chodz wiecie jak sa jakies wzruszajace chwile to ofszem cisnie mnie na plakanie,ale co do mojego problemu to normlanie wiecie zamykam sie w sobie i mysle non stop o problemach a nie potrafie sie wyplakac :( macie tak ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tak mam ale przede wszystkim z tego powodu że nie mam z kim porozmawiać o moich problemach i chorobie. najbliższe mi osoby wysmiewają tę chorobę i wmawiają mi że jestem chipohondrykiem i symulantem. wlasnie dlatego męczę wszystkoo w sobie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×