Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

próbuję już 22 lata i niewiele mi z tego przyszło...jestem totalnie zniechęcona...przyznam szczerze ze najchetniej zerwalabym z nia kontakt do reszty ale z drugije strony martwie sie o nia bo jest chora i nie chce jej zostawic samej.zycie jej nie wyszlo calkowicie przezyla je prawie cale w smutku i zmartwieniach a aj bardo chcialabym zeby chociaz na jesieni zycia troche sie rozluznila...a ona mnie normalnie odpycha...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twojej mamie musi być bardzo ciężko...

Masz 2wyjścia albo będziesz wiecznie chodziła zdolowana tą sytuajcą z mamą i nic z tym nie zrobisz bo zabraknie Ci albo odwagi żeby zaryzykować i napisać ten list albo coś zrobisz zaryzykujesz bo nie masz nic do stracenia. Nie wiesz jak twoja mama zareaguje na list...Napisz tam nie oskarżenia ale uczucia. Napisz że bardzo potrzebujesz jej miłości a nie ze bardzo cię boli jak cię traktuje. Na to przyjdzie czas. Nie rezygnuj. Masz za wiele do stracenia jeśli nie zaryzykujesz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

serek87, po prostu twoja mama sobie sama nie radzi ze sobą, może odcina się od własnych uczuć, starając się jakąś domniemaną winę zwalić na ciebie. Nie potrafi otwarcie ze sobą rozmawiać, przyznać się do własnej słabości, niepowodzeń... tak jest często...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

 

Chyba potrzebuję pomocy, chociaż i tego narazie pewna nie jestem pewna. Nawet nie wiecie jaka ulge przynioslo mi to co tutaj przeczytalam. Generalnie do samego szukania przyczyn tego co mi jest skłonił mnie mój stan, trwający już kilka dni i niezmiernie męczący. Otóż, uczucie takiego prawie stałego lęku hmm może nawet nie lęku ale uczucia zestresowania, niepokoju tak jakby ktoś jakiś cięzki przedmiot na piersi położyl, kołatania serca, uderzenia zimna (zwłaszcza dlonie i stopy) i gorąca , jakieś takie ogólne pobudzenie. Poza tym cięzko psychicznie jakaś plątanina niedorzecznych myśli, w stylu "może coś sobie zrobić". Oczywiście też brak snu. Generalnie objawy absolutnie nieprzystające do mojego zdrowia fizycznego. Teraz dopiero sobie uświadomiłam,że to trwa już jakiś czas. Rodzina dośc patologiczna, dużo stresu, wymagająca uczelnia. Jakieś nieokreślone leki, w stylu problemy z zaśnięciem bo nagle ożywają wszystkie horrorowe zjawy, heh no kobieta 21 lat i śpi z misiem? :P Samo uczucie tego takiego niepokoju, jakichś dziwnych uczuć z serduchem związanych to mi się zaczęło od jakiegos roku, jak stracilam przytomność, generalnie z powodu niedoboru magnezu serducho zaczelo świrować i bylo widowiskowe zejście, razem z pogotowiem i cała ta otoczką :)

 

Jak sie tak zastanowie to podłoże i objawy dla nerwicy bardzo korzystne. Studiuje kierunek medyczny więc troche kamień spadł mi ze serca, bo o ile generalnie do Kościoła nie chadzam to zaczely mi sie już jawić wizje jakiego opetania ;) ... I co teraz robic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

 

Jestem TU nowa.

Bardzo się cieszę że jest to forum, może nie będę się czuła taka samotna z moją nerwicą.

Zachorowałam na nią ok 8 lat temu, teraz mam 28.

Staram się sobie z nią radzić sama, moim marzeniem jest znaleźć sposób żeby

w ogóle się jej pozbyć.

Właściwie wszytskie objawy nerwicy jakie znalazlam w opisach innych osów są mi znane...

Miewam zawroty głowy, ucisk w głowie sercu, gardle, uczucie że odplywam, że zaraz umrę,

paniczny lęk... drętwienie ciała, twarzy... wymieniać moge długo ;)

Ale te 8 lat mnie już nauczyło że to tylko nerwica...

 

Mam jednak pewien problem który od zawsze wiedziałam że jest połączony z nerwicą

ale zdarzał się rzadko lub jedynie w wyniku stresu, lub kiedy długo płakałam.

Mianowicie robi mi się słabo podczas rozmowy w którą wkładam nawet minimum emocji.

Ostatnio to ma miejsce cały czas. Muszę się pilnować aby prowadzić rozmowę na poziomie

raczej obojetnym i za wiele nie mówić, gdyż jesli sie rozbawię albo opowiadam o czymś z przejęciem,

z emocjami, nerwami robi mi się słabo. Mam wrażenie że zaraz stracę przytomność albo dostanę zawrotów

głowy.

Nie jest tu istotne z kim i o czym rozmawiam, po prostu kiedy właczają się emocje ja ....

 

Od ponad 3 tygodni mam nawrót nerwicy, czasem tak spinam ramiona i szyję, twarz że potem

mięśnie bolą mnie tak jakbym cały dzień coś dźwigała, o bólu głowy nie wspomnę... :/

Boję się że jest mi coś poważnego ale tłumaczę sobie że to tylko nerwica.

Jednak byłoby mi łatwiej gdybym widziała że ktoś też miał takie doświadczenia.

 

Pozdrawiam wszystkich

Ps: czy jest tu ktoś z wawy???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wejdz na zakladke Warszawa tam na pewno poznasz wielu mieszkancow stolicy!

 

Witaj na forum!

 

Piszesz ze starasz sobie pomoc sama. Ja mysle ze skoro tak dlugo sie z nerwica juz meczysz ze moze warto wybrac sie do lekarza zeby raz na zawsze sie jej pozbyc!

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki zaodpowiedź.

Obiecałam sobie że w tym roku dostanę się na psychoterapię grupową

gdyż czuję potrzebe pogadania z innymi, jakiejś integracji.

Kilka lat temu byłam u psychologów i psychiatrów, dostałam skierowanie na leczenie

nerwicy na oddziale ale nie poszłam, czułam że to jakaś makabra że mam do tego wszystkiego

co przezywam jeszcze być gdzieś poza domem...

Teraz może bym się już zdecydowała... sama nie wiem.

To co usłyszłam od lekarzy to że mam nerwicę, że to dlatego że jestem bardzo wrażliwą osobą,

że powinnam więcej dbać o siebie.

I ja się z tym oczywiście zgadzam i staram się do tego stosować ale ... to trochę za mało.

Brałam jakieś leki, próbowałam. Różne... bywały i takie że nie byłam w stanie chodzić normalnie

więc definitywnie z nich zrezygnowałam.

Inne uspokajały mnie, tłumiły we mnie lęki ale wszystko i tak wracało.

Ale nie mam zamiaru się poddać! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli 'domowe' sposoby nie pomagają - nie warto marnować czasu. Specjaliści są po to, aby pomóc znaleźć rozwiązanie. Naprawdę szkoda czasu... ech gdybym to wiedziała 10 lat temu :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blue_girl

 

Mówisz,że nawet jak rozmawiasz o czyms niekoniecznie smutnym i przygnębiającym...to włączają się Tobie emocje, wtedy nie czujesz siękomfortowo. Czyli jest to zaakcentowanie faktu,że jednak u Ciebie to emocje biorą górę i nie potrafisz nad nimi zpanowac,żeby nie miec nieprzyjemnych odczuć. Znam to z autopsji. Nie muszę sie stressować, oglądam np. cos w tv., oczekuje na jakiś wynik meczu itp....wtedy mam objawy jak przy odczuwaniu negatynych emocji. Jestem spieta cały czas.

To sprawa emocji.Zdaję sobie z tego sprawe dlatego poszłam na terapię. Mam za sobą dopiero przeszło 20 sesji.To dopiero początek, ale cóż..........poznawanie siebie to mozolna praca, cieżka charówka. Ale oplacalna. Inwestujemy w siebie, w lepsze poznanie, radzenie sobie w chwilach załamania.

 

Namawiam Cię na terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację Moniko, a ja jestem bardzo emocjonalna, za bardzo i myślę że to się bardzo

przyczynia do odczuwania nerwicy.

Bardzo bym chciała odkryć jaki jest u mnie powód nerwicy, bo wydaje mi się że odpowiedź

jest bardzo zagmatwana ale może terapia wyłowi jakąś sensowną odpowiedź.

 

Trzymam za Ciebie kciuki! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chciałabym sie dowiedziec czy jest to mozliwe ze po stosowaniu rexetinu podskakuje mi ciśnienie?

 

[Dodane po edycji:]

 

bardzo prosze o odpowiedz bo biore rexatin(okropne) i ja wyskoczyło mi ciśnienie to wzięłam tritace2.5 no i oczywiście musiałam wziąść xanax zeby sie uspokoić.Bardzo juz bym chciała wyjść z tego xanaxu ale stosuje rexetin juz 9 dzień i nic mi sam nie pomaga,ratujcie co robić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry, że odświeżam temat, ale szperał na forum i odnalazłem ten wątek. Ja k też miałem różne jazdy z używkami. Jeszcze w liceum chodząc na imprezy eksperymentowałem z amfetaminą i pigułami. Na szczęście nie trwało to długo i robiłem to tylko idąc na imprezę. Szybko jednak zrozumiałem, że to jest bez sensu i nie potrzebuję "przyspieszaczy". Z alkoholem i ziołem było inaczej. Moja choroba zaatakowała mnie otwarcie podczas jednej z imprez gdy byłem pod wpływem obydwu tych specyfików. Zioła nigdy nie paliłem regularnie, tylko podczas imprez. Owszem z czasem przypomniałem sobie, że miałem jakieś lekkie objawy depresyjno-nerwicowe, ale od tamtej imprezy wszystko się zmieniło. Z imprezy wyjechałem karetką do szpitala z podejrzeniem zawału. Było to ponad dwa lata temu i od tamtej pory nie dotknąłem zioła. Alkohol pierwszy raz po tamtej imprezie wypiłem kilka miesięcy później. Obecnie piję sporadycznie: jakieś urodziny, wesela, święta itd. Wyjdzie kilka razy w roku. Unikam picia jak mogę, bo wiem co dzieje się ze mną na kacu, Lęki są kilka razy silniejsze, błędnik szaleje, objawy nerwicowe są częstsze i mocniejsze, a ja myślę tylko o tym żeby jechać na pogotowie się przebadać. Czytałem też dużo o kacu i wręcz obsesyjnie robię wszystko, żeby organizm wrócił do formy. Uzupełniam witaminy i minerały, woda niegazowana, wartościowe posiłki itd. Wiem, że to akurat jest dobre, ale ja się filmuję, że i tak za mało zrobiłem, żeby dojść do siebie. Palę też fajki, rzucałem kilka razy i obecnie chcę definitywnie z nimi skończyć, bo to też mnie filmuje. Ogólnie czasami wydaje mi się, że za bardzo się interesuję wszystkim co ma wpływ na moje zdrowie, przez co jestem bardziej sfilmowany. Znajomi śmieją się ze mnie, że jestem ich podręczną encyklopedią chorób i dietetykiem :smile:

Ostatnio też mam niewiele ruchu. Jestem na chorobowym, całkiem niedawno miałem mały wypadek i nie bardzo mogę się ruszać. Kiedyś uprawiałem dużo sportu: piłka, biegi, pływanie, siłka. Teraz nie ruszam się wcale od kilku miesięcy i wiem, że to negatywnie wpływa na mój organizm, ale niestety nie mogę jeszcze :(

Pozdrawiam wszystkich tych, którym chciało się przeczytać mój referat :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

 

Podejrzewam, że i mnie dopadła nerwica...

Moja sytuacja wygląda tak - bolał mnie żołądek i miałam mdłości po jedzeniu przez dobre 2 tygodnie. Pewnego dnia w pośpiechu zjadłam bułkę, wybiegłam z domu na autobus, no a w autobusie znów się owe mdłości pojawiły. Jak zwykle wyjęłam książkę, ale nie mogłam się na niej skupić, w końcu mi się udawało na chwilę, ale na każdym przystanku się zastanawiałam, czy nie lepiej będzie jeśli z niego wysiądę. W końcu zrobiło mi się słabo, wysiadłam. Od tamtej pory nie jestem w stanie wejść bez żadnego stresu do samochodu, autobusu, tramwaju, a nawet do sklepu kiedy wiem, że muszę stać w kolejce. Ogarnia mnie lęk, że zrobi mi się niedobrze i, że tak powiem, nie będę miała gdzie sobie ulżyć ;)

Zaznaczę, że przez całe 3 tygodnie problemów z żołądkiem ani razu nie zwymiotowałam, więc nie w tym rzecz.

Jutro podejmę ostatnią próbę, spróbuję się porządnie zmęczyć, a później wsiąść do autobusu, mam nadzieję, że zapomnę o lęku.

 

Główny problem polega na tym, że we wtorek muszę być na nogach, muszę przejechać całe miasto, a w dodatku napisać dwa egzaminy. Nie wiem co mogę zrobić, żeby to uspokoić. Farmaceutka jako uspokajający poleciła mi Valerin Forte, ale niestety nic mi nie pomógł. Dwie godziny po zażyciu spanikowałam, rozpłakałam się i nie mogłam długo uspokoić.

Dodam, że jestem sytuacją nieco zaskoczona, gdyż wiodę szczęśliwe, w miarę spokojne życie (nie objawiło mi się nic np. przed maturą, która kosztowała mnie maaasę stresu). Fakt faktem zawsze łatwo się denerwowałam, ale raczej wyrażałam swoje odczucia poprzez agresję, nie tak jak teraz - płaczem.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

idź do lekarza pierwszego kontaktu, niech ci przepisze cos lagodnego, np hydroxizinum (nie wiem czy poprawnie napisalam). leki bez recepty nie działają, nawet na bol glowy ;)

.

 

[Dodane po edycji:]

 

ok.

jako ze pol dnia przegadalam do siebie (było miło), drugie pół, mogę wystukać do komputera ;)

 

nie potrafię zidentyfikować momentu, kiedy cokolwiek się zaczęło, bo odkąd pamiętam, zawsze byłam małym, przestraszonym dzieciakiem, który wybuchał płaczem przy byle okazji, bał się obcych i miewał myśli natrętne. do lekarza koniec końców trafilam pięc lat temu, miałam 20 lat, rzuciłam wymarzone studia, skończyłam 3 letni, bardzo udany, związek i przestałam sypiać, zupełnie. w nocy chodzilam co pięć minut do drzwi żeby sprawdzić zamek, takie tam, myśle że wiecie o co chodzi. lekarz przepisal mi antydepresanty, a na własną rękę brałam alprazolam, w każdych ilościach, hypnogen, w kontrolowanych. dostałam się na kolejne wymarzone studia, pojechałam do ojca, poznałam paru chłopców, przerwałam terapie, bralam tylko leki nasenne/uspokajające, wydawało mi się że było coraz lepiej, i chyba bylo. może po prostu przyjęłam do wiadomości, że taki już mój zły urok, zła karma, cokolwiek. bylam przez rok w związku z osobą chorą na chad, więc mialam na czym się skupić. nauczyłam się przełamywać lęk przed ludźmi alkoholem, generalnie robię mnóstwo głupot które próbuję nazywać życiem, bo na prawdziwe, nie mam po prostu jaj :)

w gruncie rzeczy potrafię się z tego śmiać. jestem tylko zmęczona, na powrót mam stany lękowe, chyba świeże problemy z sercem, ciągły niepokój, słabo sypiam. od paru tygodni wybieram się do lekarza, na forum trafilam szukając opinii ludzi na ten temat (na temat lekarzy, nie mojego leniwego wybierania się). starałam się nie być dramatyczna, więc przynudziłam, sorex ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

jestem tutaj nowa ..ale nie nowa z nerwica

walcze z nia...bedzie dwa lata w kwietniu..ale jak to wszystko czytalam i pomysle to mialam uspiona od zawsze...

 

zaczelo sie ze szlam do dentysty i strasznie sie tego balam..wprost wydawalo mi sie wtedy to nienormalne bo nigdy denttysy sie NIE BALAM

 

na fotelu balam sie ze sie udusze /przy zastrzyku/ lekarz zapewnial ze to tylko zludzenie i oczywiscie mial racje...

 

ale kilka dni po zaczelo sie...

nagle w sklepie nie moglam zlapac oddechu i czulam ze sie osuwam...przerazilam sie bo nigdy tego nie mialam wczesniej ...ledwie do domu dojechalam..wcale nie mijalo..cisnienie podwyzszone...panika...pojechalam na pogotowie /mieszkam w UK/ ...tam 3 h trzymali mnie pod maszynami, ktore rejestrowaly prace mojego serca i przeplyw pierwiastkow do serca..., zrobili zdjecie serca, wyniki krwi, zdjecie kregoslupa i..wypisali z atakiem paniki!!!

 

wrocilam przerazona...

 

minal jakis tydzien sytuacja ta sama w miescie jak bylam sama...klopoty z oddechem...klucia w klatce, ciezkosc jakby cos "siedzialo" mi na klacie-uczucie ciezkosci

i krotkie oddechy...az wreszcie uda sie glebiej pooddychac i za jakis czas znowu..uczucie dusznosci, robi mi sie wtedy goraca, lek , znowu oddechy, ziewanie...mija po kilku dniach wraca..trwa nie raz cala dobe ..znowu mija itd

zaczelo sie to kilka razy w tygodniu, coraz czesciej odwiedzialam lekarza rodzinnego ktory zapewnial ze to nerwica..zeby mnie uspokoic wyslano do kardiologa

mialam echo, ekg i holtera i wszystko ok...kardiolog wyszedl az za mna na korytarz i mowi ze mam sie uspokoic ze moge DOSLOWNIE WSZYSTKO ROBIC BO Z MEDYCZNEGO PUNKTU NIC MOJEMU SERCU NIE JEST!

 

strasznie meczace to bylo bo robilo mi sie wtedy slabo i mysli ze zaraz umre... ;-(

mialam bardzo silny stres 3 lata temu...teraz mam mniejsze stresy ale dlugotrwale...i nagle pojawilo sie to u mnie w marcu tego roku...teraz lepiej bo mam raz na kilka dni...

 

robili mi usg klatki, echo serca, ekg, holtera, rtg, krew na tarczyce i cholesterol...usg piersi, zdjecie kregoslupa, badanie krwi, moczu ...wszystko super!

potem w Polsce u kardiologa prywatnie, pogratulowal mi zdrowego serca

 

troche sie jakby uspokoilo ..lapalo mnie z doskoku ..kilka razy w miesiacu...stale oczekiwalam zeby tylko nie dzis nie teraz...

 

w marcu zeszlego roku bylam swiadkiem omdlenia kolezanki mamy, panika wzywalysmy pogotowie...potem pojechalam do Polski i cala moja rodzina dostala goraczki-okazalo sie potem mielismy gronkowca...i ja dostalam ataku paniki...wzielo mnie w Polsce pogotowie i znowu tydzien spedzilam na oddziale..robili mi wszytskie mozliwe badania...bo przyjeli mie z podejrzeniem zapalenia miesnia...potem wypisali mnie z rozpoznaniem ostrego napadu lekowego...super

dostalam serotonine...bralam polowke i jakos wegetowalam...napady mialam raz kiedys, leki czasami...ogolnie balam sie sama wychodzic i zazwyczaj unikalam tego ile sie dalo...ale nie bylo az tak zle...dalam spokoj tabletkom...i od pazdziernika dawalam sobie rade...

 

a teraz sie przeprowadzilismy i od pierwszego dnia mialam atak...codziennie skolei mam leki...bo jak gdzies wychodze sama robi mi sie albo slabo i zawroty glowy albo odwortnie kolatanie serca

noce mam super..jak sie budze jest super a ptoem nagle nistad przychodzia lek...nagle mdlo sie robi, rece mokre, motyle w brzuchu, slabo...i tak trzyma caly dzien i albo sie konczy atakiem albo mija

tak mnie trzyma ze unikam wychodzenia z domu bo sie boje...ostatnio szlam normalnie po zakupy z sercem w gardle w glowie myslalam co wyprawiasz IDZIESZ TYLKO DO SKLEPU Boze ile mnie to kosztowalo

i to przyszlo ni stad...przeciez cieszylam sie na te przeprowadzke a teraz mam taaaaki problem ;-(

lekarz kazal mi zaczac brac cala tabletke serotoniny i dac sobie jeszcze 2 tygodnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Od jakiegos czasu cierpie na czesto zapchany nos, czesto miewam dusznosci praktycznie codziennie, zazwyczaj pod wieczor.

Od 6 roku zycia cierpie na nerwice natrectw od 2007 bralem przez 2 lata Fevarin w maxymalnej dawce 300mg i jakos przywrocil mnie do normlanego funkjonowania teraz od 2009 juz nie biore zadnych lekow. Ale ostanio wlasnie czesto cierpie na te dolegliwosci, robilem sobie pelno badan, na astme (bralem ventolin , alvesco) nie pogadaja przeswietlnie pluc wszsytko w normie, pozatym przeswietlenie zatok nic w nich niema. Bralem na nos buderin ,xyzal jakies leki na niezzyt nosa i nic nie pomaga. A dusznosci sa nadal czesto tez czuje ucisk w gardle i jakby cisnienie w uszach jak bym wogle nie mial przeplywu miedzy nosem a uszami, zdrowi ludzie tak maja.

Moze ktos z was tez cierpi na podbne przypadlosci?

Niestety nie pamietam czy jak bralem fevarin miewalem dusznosci, jakos chyba bylem wylaczaony przez te 2 lata. Co np dowodzi tez jak sie leczylem u alergologa przez te 2 lata nie odwiedzalem go wogole o dziwo, juz sam niewiem.:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×