Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nowy tok myślenia.


itakbotak

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

 

Czytając po części posty na tym forum. Dochodzę do wniosku, że skoro nerwica lękowa dosięga inteligentnych ludzi i oni potrafią sobie tak wmawiać rzeczy, że wierzą w nie. To czy nie można tego wykorzystać przeciwko nerwicy ? Wmawiać sobie, że wszystko jest okej ? Bo skoro potrafimy sobie wmawiać, że coś jest źle to czemu nie możemy, że jest dobrze? Wiem, że jest to o wiele trudniejsze ale to też jest sposób. Co o tym sądzicie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja sobie wmawiam tak ciągle, mówię, przekonuję ba! jak mam atak i chcę uciekać to wiem że to niedorzeczne i aż mi sie śmiać chce z tego- przecież WIEM że to głupie!, ale coś mi sie w głowie robi i samymi myślami nie da się tego powstrzymać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytajac tytul wątku i pierwszy wątek nabieram podejrzenia, ze autor wpadl tu z ciekawosci i nie rozumie podloza nerwic. Bo niby takie to proste ze kazdy by wpadl, prawda? Jak wyzej napisano, jest to nieco bardziej skomplikowane i bardzo trudno nad lękami zapanowac, dlatego ich napady nazywane są atakiem, a nie zlym nastrojem. W skrajnych postaciach odbieraja choremu jakąkolwiem mozliwosc oceny swojej sytuacji i nie ma w nich miejsca na jakies "pozytywne myslenie", dlatego wlasnie tak istotne jest zrozumienie ich anatomii i wczesniejsze rozpoznanie tego co nadciąga.

Jesli zas mowimy o wmawianiu sobie ze wszystko jest OK, ze w ogole nie ma problemu, ba - wręcz wiara w swoje gigantyczne mozliwosci moze tez miec chorobliwe oblicze: tak wlasnie wygladaja zaburzenia afektywne dwubiegunowe (mania). Nie wiem co lepsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mialem na mysli raczej skrajny przypadek: gdy choremu sie wydaje, ze wszystko moze, ze caly swiat jest dla niego, ze wszyscy ludzie są fajni i mili, zadnych problemow ani przeszkod zyciowych nie ma itd. Chory zyje w iluzji wszechmocy, ze moze zalatwic wszystko i wszystkim, a czasem wszystkich. Ze zna (a jak nie zna to pozna bez problemow) kazdą wazną osobe w miescie (powiecie, wojewodztwie, sejmie), ze w kazdym urzedzie ma jakies wejscia, ze jakiekolwiek trudnosci (nawet powazne) to drobiazgi, ze jest w stanie splacic kazdy kredyt, rowniez kredyt zaufania. A potem nastepuje niz nastroju i okazuje sie ze to wszystko jest urojeniem..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do autora watku:

Nie wiem, jak u reszty (bo kazda nerwica jest inna), ale to nie jest tak, ze ludzie zaczynaja sobie cos wmawiac i dostaja atakow. Jest na odwrot, najpierw organizm zaczyna szalec, pojawiaja sie ataki, napiecie, bole, leki i sto roznych innych objawow, a nastepnie ludzie zaczynaja najczesciej panikowac, chodza po lekarzach i wmawiaja sobie najrozniejsze choroby - prawie kazdy by sie przestraszyl. Pozniej gdy dowiaduja sie, ze sa chorzy na nerwice probuja sobie wmawiac, ze te ataki nie maja przyczyn organicznych, ze to tylko psychika, ale co z tego, skoro ataki i tak przychodza. Nie myslac o tym, nie przejmujac sie i starajac sie funkcjonowac, mozna co najwyzej zatrzymac postep nerwicy na pewnym poziomie, ale ona nie znika ot tak.

W praktyce wyglada to tak, ze atak nie powstaje wtedy, gdy sobie cos wmawiasz(zwykle), tylko najpierw pojawia sie jakis negatywny symptom, dopiero pozniej przychodzi myslenie, ale wtedy jest juz za pozno, ale w druga strone tez dziala, jesli sie za duzo o swoich dolegliwosciach mysli, to one rzeczywiscie moga wywolac atak.

 

Ja chyba jestem przypadkiem niszowym, bo od poczatku wiedzialem, ze te ataki sa zwiazane ze stresem (pozniej przeczytalem, ze to ma jakas nazwe), a nie ze zdrowiem fizycznym, wiec nigdy nie bylem z tym u lekarza.

---------

Cos ty bmw, mania to skrajny stan, w ktorym czujesz sie prawie jak Bog, swietne samopoczucie, pelna wiara we wlasne mozliwosci i absolutne przekonanie, ze wszystko sie uda, ze nie ma wyzwan, ktorym nie mozna podolac.

 

Majster: Ktos kto ma manie - moim zdaniem - nie ma urojen, ze posiada wszedzie wtyki, itp., to bylaby juz jakas choroba psychiczna, a z tego co wiem mania odwoluje sie tylko do skrajnie podwyzszonego poczucia wlasnej mocy, cos jak depresja, ale w druga strone, chociaz nie wiem na pewno, czy tak jest, bo nie mialem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gringo ma rację. Ja nie wierzę że nerwicę złapałam bo "myślałam negatywnie" tak samo nie wierzę że z niej mogę wyjść "myśląc pozotywnie". Uważam że jest to po prostu choroba układu nerwowego, który nie działa jak powinien. Oczwiście optymistyczne myślenie nie zaszkodzi, ale mnie ono nie pomogło (a starałam się myśleć pozytywnie, głowa do góry, jutro będzie lepiej itp...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile znam temat to jest wlasnie tak jak mowi Gringo i polakita. Siłą rzeczy poszukujac informacji nt wlasnej choroby czytalem nieco o przeroznych innych odchyleniach od "normy" (cokolwiek by to nie znaczylo). Osobiscie nie mialem nerwicy tylko depresje, ale widzialem wiele nerwic na oddziale i terapiach. Nie wiem co lepsze - gdybym mial wybor to chyba jednak wolalbym nerwice, chociaz nie wiem do konca, nie znam wszystkich detali tego co sie kolacze w glowie nerwicowca. Wiem tylko ze nerwica robi czasem "przerwy" a depresja nie ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co lepsze - gdybym mial wybor to chyba jednak wolalbym nerwice, chociaz nie wiem do konca

Właśnie tak samo sobie pomyślałam na naszym ostatnim spotkaniu nerwicowym. Depresja - niemoc, leżenie bez sił, chęć śmierci. W nerwicy nie miałam chęci żeby umrzeć, ale bałam się że umrę :) za to miałam sporo napędu, lęk powodował że czułam że muszę szukać pomocy, byłam gotowa podjąć każdy rodzaj leczenia, nawet wyjechać za granicę aby mi ulżyło... Może to chorobliwe ale zaczęłam o siebie podwójnie zdbać, robić dodatkowe badania, itd, w rezultacie nawet uważam że na dobre mi wyszło ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym mowieniem sobie ze jest dobrze to jest tak, ze dziala tylko wtedy kiedy naprawde jestesmy przekonani ze jest dobrze. Czytalam badania w ktorych opisywano co sie dzieje gdy wmawiamy sobie cos czego nie jestesmy pewni:okazuje sie ze mozemy poczuc sie jeszcze gorzej. U nerwicowcow jest o tyle trudno, ze cierpia na chorobliwa niepewnosc czyli w zasadzie niczego nie sa pewni. Nie toleruja chociazby najmniejszej watpliwosci.Nie maja w glowie takiego analizatora informacji ktore do nich docieraja, i kazda traktuja jako potencjalne niebezpieczenstwo. Dlatego tez tak trudno im sie uspokajac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okej. "Wmawiam sobie", to określenie jakoś do mnie nie przemawia, ja raczej przekonywałam siebie, że świat nie mam czego się obawiać, że nie wszyscy ludzie mi będą kłody pod nogi rzucać itd. Teraz jestem nastawiona optymistycznie do ludzi ( tak zakładam, że nie wszyscy są "dobrzy" ) i nigdy nie nabawiłam się wrażenia OMNIPOTENCJI. Raczej mnie to mobilizowało do działania. Uważałam, że mogę wiele zmienić w swoim życiu. Każdy nad sobą pracuje i ta praca nie kończy się w momencie osiągnięcia stabilności emocjonalnej. Najpierw pracowałam żeby się pozbyć nerwicy, teraz pracuję nad tym żeby utrzymać się na poziomie człowieka "zdrowego", za rok może będę pracować nad byciem konsekwentną, bądź nauką języka japońskiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do Autora:

 

masz zupelna racje..dokladnie to jest strategia walki z nerwica.

 

Negatywne myslenie nie powoduje z dnia na dzien nerwicy. Negatywne myslenie, katastrofalne ocenianie sytuacji i zamartwianie sie na przyszlosc..to typowe dla nerwicy. Kupe lat robimy to nie swiadomie, dopiero jak jest osiagniecie wyczerpania psychiki dostajemy nerwice.

 

Dokladnie ta metoda zmiany toku myslenia jestem leczona, na tym oparta jest terapia. Moge powiedziec ze bardzo skuteczna.

 

Jak mialam jeszcze straszne symptomy choroby i ataki. Moje mysli wygladaly tak:

mam atak , musze usiac bo moge upasc i se cos zrobic, o Boze a moze wezwac karetke, albo lepiej nie bo co oni se o mnie pomysla, ale jak nie zadzwonie to moze mi cos sie stac.

 

Przy wydarzeniach zyciowych, nie myslam tylko o obecnej sytuacji tylko zaraz wymalowywalam sobie co wyniknie z tej sytuacji w przyszlosci . Oczywiscie mysli czarne.

 

Mam objawy kture mnie mecza, wiem ze to tylko psychika ale jak bardzo ograniczaja moje zycie . Jestem ofiara mojej przeszlosci i mojej choroby.

 

Zmienilam za pomoca mojego terapeuty tok myslenia i czuje sie fantastycznie, mam jeszcze bardzo zadko dni kiedy lekkie objawy wracaja, ale to dla mnie nie ma juz znaczenia.

 

Jak jeszcze mialam ataki to nauczylam sie muwic sama sobie jest wszystko ok nawet jak upadne to nic mi nie bedzie . Zaczelam myslec pozytywnie o moim zyciu juz nie widze wszystkiego na czarno. Wmawianie sobie pozytywnych mysli jest ciezkie.

 

Najciezzsze bylo ale zrozumienie i zaakceptowanie ze negatywne myslenie spowodowalo moja chorobe. Twierdzilam na poczatku u terapeuty ze najpierw mialam pierwszy atak a pozniej zaczelam myslec negatywnie. Udowodnil mi ze wrecz przeciwnie ze najpierw poniewaz bylam ofiara mojej przeszlosci byly negatywne mysli i negatywna ocena sytuacji a dopiero potem choroba.

 

Dlatego tzymaj sie twojej mysli bo dokladnie ten sposob umozliwia uwolnienie sie od choroby. Tak "wmawiaj sobie" pozytywne mysli...JESTES NA DOBREJ DRODZE.

 

Masa chorych nie moze tego zaakceptowac, ze moze nam cos sie wydarzylo, ale tylko my mamy sami wlasnie dzieki pozytywnym mysla i nastawieniem mozemy sie wyleczyc.

 

Ale predzej czy puzniej bo kazdy jest indywidualny ..przyjdzie ten dzien dla kazdego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie wmawiałam że jest dobrze przez dwa lata. Patrząc z perspektywy czasu- takie oszukiwanie sie jest bez sensu, to męczarnia która i tak nic dobrego nie przyniesie. Mów że jest dobrze, ale przy okazji lecz sie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica to choroba jak każda inna i inteligencja nie ma tu absolutnie nic do rzeczy. Byłbym raczej skłonny postawić na tezę jakoby nerwica dosięgała ludzi, którzy kierują się w dużym stopniu swoimi uczuciami.

 

 

Kazdy psychiatra i psycholog powie ci ze nerwicy dostaja w 95% ludzie myslacy analitycznie. A co do twojej tezy to tzeba ja zprecyzowac ta choroba ma do czynienia z naszymi uczuciami ..ale nie tak jak ty to piszesz, ta choroba spowodowana jest tym ze mamy problemy z okazywaniem naszych uczuc, emocji. Ze czasami sobie na nie niepozwalamy ...dobrym przykladem jest zlosc. Jako dziecko bylismy uczeni ze nie wolno np rodzica pokazywac ze jestesmy wsciekli na nich, bo bylismy za to karceni. Nauczylismy sie ta zlosc w nas dusic, bylismy wsciekli ale nie ukazywalismy tego, jako dzieci balismy sie ze rodzice beda nas mniej kochac jesli nie bedziemy sie zachowywac tak jak oni tego oczekuja. W doroslym zyciu nadal (moze sa wyjatki) zyjemy czasami wsciekajac sie np na szefa w pracy , na kolege w pracy na przyjaciol, nieokazujemy tego aby nie utracic akceptacji tych osob. Zbieramy nasza zlosc w sobie i w zupelnie nieoczekiwanych sytuacjach trafia to osoby kture nam nic az tak strasznego nie zrobily, ale poniewaz przez dlugi czas uciskamy uczucie zlosci wnas, wybuchamy agresja na ludzi ktorych to nie dotyczy(tak zwany wentyl)..po tem czujemy sie zle bo wiemy ze kogos zkrzywdzilismy ktory na to nie zasluzyl...frustracja , zlosc na siebie samego..ucisk nowej zlosci..no i kolo sie zamyka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×