Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przyczyny nerwicy


didado1

Rekomendowane odpowiedzi

u mnie objawy, symptomy tej choroby pojaiwli sie kilka lat wczesniej, dopiero potem nerwica nawiedzila mnie ze zdwojona sila wylaczajac z normalnego zycia. powody? czynniki genetyczne, troszke ciezkie dziecinstwo a raczej jego brak (wiadomo- typowa polska rodzna ;) ), odepchniecie przez otoczenie, choroba nowotworowa mojej matki, , moze jeszcze by sie cos znalazlo ale nie pamietam w tej chwili.

pozdrawiam all

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja się dziś dowiedziałam od terapeutki, że objawy somatyczne pojawiające sie u nerwicowców są wynikiem blokady kontaktu emocjonalnego świadomosci z podświadomością. Nerwicowiec izoluje sie podświadomie od negatywnych emocji, ale podświadomośc dba o to aby organizm na nie mimo wszystko reagował... stąd mamy niewyjaśnione zaburzenia w funkcjonowaniu naszych zdrowych narzadów wewnętrznych :)

Po tej wiadomosci chyba przestałam sie ich bać i zmieniłam kierunek pracy nad sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie nerwica uderzyła z podwójną siłą po wstrząśnieniu mózgu... Z mózgiem nic się nie stało, a nerwica zaszalała...

wcześniej miałam przez pół roku objawy hipochondrialne

matura i przeprowadzka na studia

zdrada

myśli o śmierci zaczęłam mieć 2 lata temu podczas wakacyjnej pracy w McDonaldzie...

wcześniej chyba czułam się niedowartościowana

 

przyłożyli sie do tego jeszcze rodzice:

- wspaniały i zbyt charyzmatyczny ojciec - prawdziwa wyrocznia, przez którego nie robiłam tego, czego pragnę, a jedynie to, co on uważa za słuszne

- mama - kochana i obezwaładniająca swoją miłością do tego stopnia, że potrafiła się posunąć do szantażu emocjonalnego i do tego zawzięta katoliczka nie uznająca mojej sekusualności

 

to chyba tyle :)

 

dziś jedyne z czego mogą płynąć objawy to lęk przed niechcianą ciążą i przed jakimś choróbskiem....

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich!

jak u każdego sprawa złożona... dosyć wymagający ojeciec(nigdy niczego mi nie kazał jednak czułam czego chce), stres spowodowany wyborem kierunku studiów - zastanawiałam się co mam wybrać żeby nie zmarnować sobie życia, snułam wizje co do przyszłości w różnych wariantach. Jednak to paskudztwo pojawiło się u mnie głównie przez toksyczny związek. Miałam 18 lat, poznałam chłopaka 25 letniego. Byłam w 3 klasie liceum... Wszytsko było pięknie, koleżanki mi zazdrościły, ja byłam zakochana, dobrze sie dogadywaliśmy - tak mi się wydawało na początku, teraz jak na to patrze jednak bariera wieku różniła nas w niektórych poglądach. Byłam z nim 2 lata. Przeżyłam z nim swój pierwszy raz, miałam wrażenie, że to ten facet z którym spędzę resztę swojego życia. Po pierwszym roku bycia ze sobą zaczęło się wszytsko psuć... widać było że jemu już tak bardzo nie zależy, mi za to bardzo, i tak trwałam w nadziei przez rok, tłumacząc sobie, że nie ma dla mnie czasu bo dużo pracuje, ma sporo obowiązków. Myślałam sobie, że może ma dziwną osobowość - miał trudne dzieciństwo. Skoro nie chciał tego skończyć to znaczy, że może jednak kocha. Mówił to - jednak jego zachowanie o tym nie świadczyło. Miał zawsze wiele powodów, żeby sie nie spotykać, ale jak się spotkaliśmy to wszystko było niby ok. Zaczęłam sie zastanawiać nad prawdziwymi przyczynami jego unikania, może zdrada, znudzenie... Myślałam ile on bedzie musial poczekac na mnie zeby wziąć slub - 5 lat gdy skoncze studia, myslalam sobie - a moze nie bedzie chciał czekac? Moze to wszytsko jest bez sensu? moze te 7 lat to jednak za duzo? Ale nie zostawie go bo nie dam sobie rady, załamie się. To ciągłe zamartwianie sie byciem w tym związku doprowadziło do mojej nerwicy... teraz moje zamartwianie sie oscyluje wokól innych rzeczy... głownie wokoł sygnałow jakie wysyla moje cialo... bole serca zawroty glowy itp...zreszta my wszyscy to znamy, moim lekiem jest glównie lęk przed lękiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HEJ JESTEM TUTAJ OD DZISIAJ ALE JESTEM SZCZESLIWA ZE ZNALAZLAM TAK CUDOWNE FORUM I LUDZI Z KTORYMI MOGE SIE PODZIELIC MOIMI PROBLEMAMI:PISZE PONIEWAZ ZYALAZLAM SIE W TAKIEJ SAMEJ SYTUACJI JAK TY TZN WYLECIALAM ZE STUDIOW MEDYCZNYCH ALE WYOBRAZ SOBIE NA " ROKU STUDIOW NIE ZDALAM EGZAMINU Z PATOFIZJOLOGII I NIE MIALAM KASY NA ZAPLATE EGZAMINU DODATKOWEGO WIEC ZREZYGNOWAC MUSIALAM ALE SAMO TO ZE ZMARNOWALAM TYLE CZASU NAUKI BO TO JEDNAK BYLY DWA LATA I CHODZILAM PRAWIE NA TRZECI ROK PRZEZ DWA MIESIACE ALE COZ BYLO MINELO:TAKIE ZYCIE I WIDOCZNIE NASZE PRZEZNACZENIE MA PODAZAC W INNYM KIERUNKU TAKIEGI JESTEM TERAZ ZDANIA PONIEWAZ W TYM ROKU ZOSTALAM SZCZESLIWA MAMUSIA I GDYBY NIE TA NERWICA BYLABYM JESZCZE SZCZESLIWSZA ALE NIE PODDAJE SIE I BEDE Z NIA WALCZYC BO CHCE NORMALNIE ZYC I CIESZYC SIE ZYCIEM:TRZYMAM KCIUKI ZA CIEBIE SLONECZKO:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba i ja sie odwaze... A wiec standardowo rodzina. Rodzice sie rozwiedli, ale dalej mieszkali pod jednym dachem. Domyslacie sie jaka jest atmosfera i jakie wzajemne relacje. Bylam tak posrodku, jedynaczka, pomiedzy tym wszystkim. Wyrobilam w sobie poczucie, ze wszystko inne w moim zyciu musi byc perfekcyjne. Uczylam sie wzorowo, zajecia pozaszkolne, dusza towarzystwa, zawsze nienaganny wyglad (nawet do wyniesienia smieci). Gdy czulam, ze cos mnie przerasta, nie dopuszczalam tego do wiadmosci i robilam wszystko co "niemozliwe" zeby jednak to zrobic. Zawsze mi sie udawalo, wszystko pokonywalam. Az do momentu gdy choroba nie pozwolila mi skonczyc studiow w terminie na jaki to zaplanowalam. Wiem, ze nic wielkiego, ale dla mnie zyciowa porazka. Zanim zdarzylam to naprawic, wypadek, prawie przenioslam sie na tamten swiat. Potem szybki slub. Od tego czasu nie ma mnie. Poniewaz ciagle przezywalam to od nowa, dostalam leki. Myslalam, ze przeszlo, przerwalam leki i wrocilo. Dzis mija 8 czy 9 miesiecy, gdy jestem w tym stanie. Nie znam sie na tym, ale mysle, ze ten wypadek wyzwolil cos we mnie. Z jednej strony jestem wrakiem, z drugiej zdarza mi sie nie ogolic nog lub wyniesz smieci w dresach... Juz nie martwie sie glupstawami, teraz mam tylko obsesje na punkcie smierci i choroby...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

Kochajacy to bardzo madrze co napisales , faktycznie ja sama caly czys powracam do przeszlosci , ale tylko do tych przykrych scen i szczrze powiem ze cczasem sie zastanawiam po co tak robie , ale musze tez przyznac , ze po terapi jestem juz ok 8 miesiecy moja terapia trawala ok 3 miesiecy i teraz po tym co mi uswiadomila moja pani doktor jakie bledy popelnialam maslac sle i robioc , mam jakis odstep od tego i juz nie reaguje na pewne boidzce tak emocjonalnie jak wczesniej. Ale to naprawde musi funkcjonowac jesli by czlowiek nauczyl sie niewracac do przeszlosci i myslal tylko o terazniejszosci i na przyszlos, a przeszlosc staral sie wymazac i odstawic do jakiejs szufladki w mozgu ktora by na nas niewywierala zadnych emocji ngatywnych.Napewno nasze zycie wygladalo by troche inaczej niz teraz .Ja postaram sie nad tym zapanowac!pozdrawiam was wszystkich i przepraszam ze dugo sie nieodzywalam ale troche duzo pracuje i niemam czasu siedziec przy kompie! ;);););)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moj przepis na nerwice to

-ojciec alkoholik a przez to koszmarne dziecinstwo - wieczne awantury i strach

-matka, ktora nie potrafila byc dobra matka - zostawiala mnie czesto sama, nie poswiecala mi czasu, nie rozmawiala ze mna, kocham ja, i wybaczylam jej to, gdyz to wynikalo znowu z jej wychowania

-a co sie z tym wszystkim wiaze - zmknelam sie w sobie i nie potrafie dawac upustu swoim emocjom, caly czas kontroluje swoje zachowanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczesniej nie przeczytalam tego tematu, i w moich postach wlasnie to wszystko mialam na mysli...PRZYCZYNY

ubolewamy wszyscy nad objawami, ktore sa rozne, ktore wszyscy mamy, i wlasciwie na poczatku OBJAWY staja sie najwyrazniejszym problemem...i staramy sie je zwalczac powierzchownie biorac tabletki i inne, ale jezeli nie dogrzebiemy sie do dna naszych problemow, nerwica nigdy nie pojdzie sobie... ktos kiedys napisal, ze jest szczesliwa mezatka, z dziecmi i pieknym domem z ogrodkiem... ja tez mam sytuacje, ktora dla niektorych moich znajomych i rodziny jest do pozazdroszczenia (jak to sie wyrazaja).... wiec dlaczego cholera cierpie?????? a wystarczy sie zastanowic czy my wlasciwie tak naprawde chcemy tego wszystkiego co mamy...moze nasza droga byla troche inna, a my zboczylismy... moze nasze podejmowanie decyzji bylo uzaleznione od czegos innego, lub kogos... ja znalazlam juz nie jedna przyczyne, rozwiazujac jedna, czuje ze nadal mi zle, ale widze od razu kolejna, ktorej nie zauwazylabym nierozwiazujac poprzedniej... i tak powoli zaczynam widziesz swiatelko w tunelu i probuje dopasc konca tego wszystkiego co sie niezle nawarstwilo... i w koncu kiedys mi sie uda, wierze w to.... niestety do tego potrzebne sa radykalne zmiany w naszym zyciu... trzeba czasami zaryzykowac i obrocic zycie do gory nogami, tak jak to zrobilismy kiedys nie zwracajac na to uwagi.... do tego oczywiscie potrzebna jest odwaga, bo tak jak kiedys dzialalismy bez zadnych obaw, tak teraz boimy sie wszystkiego i wolimy zostac w tym naszym kaciku, w ktorym znalezlismy jakas "oszukujaca nas" pewnosc naszego zycia, opierajac sie na naszych bliskich...

jezeli zaryzykuje i okaze sie to niewlasciwym ruchem, zawsze moge wrocic wstecz... i tak wlasnie kolejnym moim ruchem powinna byc calkowita zmiana mojego zycia, i ja wiem jaka, i caly czas mysle nad tym... miesiac temu jak ktos mi zaproponowal taka zmiane, ja wkurzylam sie na ta osobe i stwierdzilam, ze nie ma racji... po dluzszym czasie przemyslen dalam mu racje... po prostu dotknal wrazliwego punktu, ktory rzeczywiscie jest dla mnie problemem... i taka powinna byc rola psychologa, i wlasnie dlatego psychoterapia powinna trwac raczej dlugo, bo na poczatku stykanie sie z przyczynami naszej nerwicy powoduje u nas wystapienie zlosci i niechec dotykania tematu

dlatego zycze wam wszystkim, abyscie i poznali samych siebie i zauwazyli swiatelko, ktore jest w kazdym z nas... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

betty dziękuję CI za Twoje wypowiedzi :) :) Cały czas tez myślę o przyczynach. Wiem że nerwica nie przyszła z dnia na dzień. Ktoś tutaj napisał że dzieciństwo jest bardzo ważne. Utwierdzam się w przekonaniu że w moim przypadku jest to 100% prawda. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadza sie Czarna, na nerwice zapracowalismy sobie cale zycie, ja do tej pory pamietam jeden i ten sam powtarzajacy sie koszmar senny kiedy bylam dzieckiem.....

wtedy go nie rozumialam, teraz wszystko mi sie laczy w jedna calosc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Betty masz rację z tymi zmianami. Ja czuję, że powinnam takich dokonać tylko jeszcze trochę się boję, ale dzięki takim postom jak Twój wierzę , ze warto i lęk znika. O wiele przyjemniej czyta się coś krzepiącego niż dołującego co powoduję doszukiwania się nowych, podobnych objawów u siebie. Dzięki Betty nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłaś tym co napisałaś.

 

[ Dodano: Pon Lip 03, 2006 3:43 pm ]

Zgadzam się z Tobą Betty. Ja też czuję ,że w moim życiu potrzebne są zmiany, tylko czasami za bardzo się boję żeby ich dokonać, ale dzięki takim wypowiedziom jak aTwoja wiem, że warto i lęk znika.

Dzięki nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marha, ja tez sie boje jak cholera, ale powoli, malymi kroczkami mozna dzialac,

jezeli uwazasz, ze jeszcze nie pora, to daj sobie czasu i przemysl rozne sytuacje, czas tez pomaga i umacnia, potrzebne jest nam zdecydowanie, po przedwczesna decyzja moze spowodowac, ze w trakcie dokonywania zmiany zrezugnujemy niepotrzebnie... mnie sie to juz raz zdazylo, nie przemyslalam, wystraszylam sie i powrocilam wstecz, ale wiem ze to byl dobry kierunek, dlatego teraz dam sobie tyle czasu ile potrzebuje...

powodzonka :) 8):lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:lol: Witam wszystkichsuchaj sSolut ja podobnie alkohol spozywany w domu przez ojca w wiekszosci i mame nieraz ,moja moze mnie niezostawiala samej ale za to widzialam zaduzo nieraz jako dzieciak 2 raz chcialam popelnic samobojstwo przez co z drugiego razu mnie ledwie odratowali po czym niezle towarzystko w okresie dorastania tzn, podworkowe gwat w wieku 14 lat ......i ciagle zycie twardej Dzasti dajacej sobie cale zycie samej rade i pomaajacej jeszcze innym ,niemajacej nigdy czasu na siebie , prowadzacej zycie w pospiechu.Az do momentu nerwicy lekowej.Niepije alkocholu nawet kropli od kweitnia zaszlego roku nie pale staram sie niezle pracowac nad soba mam nerwice duzo za soba w przeciagu ponad roku czasu .Teraz bede sie od przyszlego tygodnia uczyc treningu Autogennnego Schutza.Mam nadzieje ze bede sie potrafila w tym odnalesc i bedzie mi pomagac rowniez w zyciu.Pozdrawiem wszystkich i zycze wamwszystkim duzo zdrowia i szybkiego pozegniania sie z nerwica. :lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej dzasti13, tak to na pewno jest przyczyna naszych nerwic. Jedni mają gorsze przeżycia drudzy trochę lżejsze, ale wszyscy zazwyczaj cierpimy w okresie dzieciństwa, a to zostaje na całe życie. Najważniejsza kwestia, to to jak sobie to w głowie poukładamy i jak długo będziemy żywić urazę za te krzywdy do świata. jednak takie przeżycia nas umacniają, stajemy się silniejsi i może łatwiej radzimy sobie z problemami niż inni. Trzeba się pocieszać, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haloow! ty to zakrecony jestes! Hm, a może była głodna?

Kto bylo glodny co! niejaze o co ci chodzi!

SOltu dzieki za wyypowiedz oczywiscie sie zgadzam ja zcáczynam od piatku przyszlego tygodnia trening autogenny Schutza mam nadzieje ze mi pomoze!Pozdrawiam i zycze tobie ui wszystkim na forum duzo zdrowia! :lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brak pewności siebie ,duża wrażliwość na świat wokół , dążenie do perfekcji , zwracanie uwagi na złą dla nas krytykę, branie całego zła świata na siebie :) W dzieciństwie nie zapewnione uczucia i poczucie bezpieczeństwa, odrzucenie przez rówiesników, wymagania rodziców ,czesto patologia w rodzinie... wiele jest przyczyn tylko nie każdy jest podatny ,bo więkrzość potrafi sobie z tym wszystkim poradzić i żyć w miarę normalnie a część delikatniejsza człowieczeństwa z czasem buntuje sie czego efektem jest nerwica. To są właśnie te nasze negatywne skrywane emocje które tak wspaniale czasami umilają nam życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×