Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jakie są przyczyny waszych lęków?


Gość polakita

Rekomendowane odpowiedzi

jestem wrażliwa, mam zdolności wyczuwania innych, co myślą, czują, duże zdolności empatii, wcielanie się w położenie innych ludzi, bujną wyobraźnię, mam artystyczną duszę,

Jestem taka jak Ty i pewnie większość z nas, z tego forum taka jest. To jest dar ale też są minusy, to normalne. Prosty człowiek, bez tego co my mamy, ma może prostsze życie ale za to jakie ubogie i tu jego minus.

Ja wolę tą pierwszą opcję, czyli wrażliwość i głębia.

Ile masz lat Joaśka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kn24, yhmmmm ja też tak mam :-|

Diagnoza:

(F43) Reakcja na ciężki stres i zaburzenia adaptacyjne

Podstawą wydzielenia i rozpoznania tej kategorii zaburzeń są nie tylko objawy i przebieg, ale również stwierdzenie jednego z dwóch czynników przyczynowych: wyjątkowo stresującego wydarzenia życiowego, powodującego ostrą reakcję na stres albo znaczącej zmiany życiowej prowadzącej do trwałej, przykrej sytuacji, która powoduje zaburzenia adaptacyjne. Mniej ciężkie stresy psychospołeczne ("wydarzenia życiowe") mogą przyczyniać się do wystąpienia całego szeregu zaburzeń zaklasyfikowanych w innych miejscach tego rozdziału, ale ich znaczenie etiologiczne nie jest zawsze oczywiste i zależy od osobniczej wrażliwości pacjenta. Znaczy to, że wydarzenia życiowe nie są konieczne, ani wystarczające, aby wyjaśnić wystąpienie zaburzenia i kształtowanie jego obrazu klinicznego. Natomiast zaburzenia ujęte w tej grupie powinny być zawsze bezpośrednią konsekwencją ostrego, ciężkiego stresu lub trwałej sytuacji urazowej. Wydarzenie stresowe, czy trwała przykra sytuacja jest pierwotnym i nadrzędnym czynnikiem przyczynowym, bez którego nie byłoby tego zaburzenia. Zaburzenia te można więc uważać za dezadaptacyjne reakcje na ostry lub przewlekły stres. Uniemożliwiają one skuteczne radzenie sobie i wskutek tego prowadzą do trudności w funkcjonowaniu społecznym.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też tak mam. Tradycyjne standardowe badania nic nie potwierdzały. A ja miałam tysiąc objawów. Nie miałam typowych lęków, że umrę, mam raka, jakieś straszne choroby itd., tylko się strasznie męczyłam, po prostu cierpiałam fizycznie, a nie wiedziałam co mi jest... W końcu się najpierw okazało, że mam grzybicę, a ostatnio, że do tego jeszcze małe zoo :P - pasożyty, gronkowca i inne zwierzątka. No, ale to jest tylko mój przypadek, nie chcę nikomu nic sugerować.

 

Lęk może być chyba też utajony... W każdym razie ciało zawsze związane jest z duszą. Trzeba leczyć jedno i drugie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ile masz lat Joaśka?

Prawie 25

 

[Dodane po edycji:]

 

A dlaczego pytasz? ;)

a tak z ciekawości :smile:

yhmmmm ja też tak mam :-|

Diagnoza:

(F43) Reakcja na ciężki stres i zaburzenia adaptacyjne

Witaj w klubie Linka, mam tą samą diagnozę. Żyłam w stresie 4 lata - toksyczny związek, a wcześniej w sumie też: dzieciństwo to też stres i stąd takie zaburzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od pół roku łykam ssri najpierw asertin 4 miesiące, a od 2 m-cy citalopram - to moje pierwsze jakiekolwiek leki i mam nadzieję, że ostatnie... Od 3 miesięcy chodzę na terapię indywidualną i grupową - z grupowej jestem bardzo zadowolona :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka, ja już kolejny raz zaczynam leki.......brałam je rok czasu wcześniej ale nie byłam na terapii i po niespełna pół roku po odstawieniu wszystko wróciło niestety, okazuje się, że same leki to jednak nie to.

 

Ja zawsze byłam tego zdania... Same leki nie załatwią wszystkiego, złagodzą objawy, ale problemów nie zwalczą za nas. Najkorzystniejsza jest psychoterapia bądź psychoterapia+farmakoterapia jeśli to konieczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawkę Asertinu miałam 75mg i czułam się nieźle pod względem psychicznym ale niestety jelita zaczęły mnie po tym leku boleć i dlatego przestałam go zażywać. Teraz biorę Citabax 10mg, czyli najmniejszą dawkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i jakie - wy jako osoby zdaje się "doświadczone w walce" - widzicie szanse na tzw. "normalne życie"? Czy uważacie że TO się kiedyś skończy? Nie mówię o atakach, ale o ogólnym przewrażliwieniu na wszystko, lękach, nie wiem ja bym wiele rzeczy chciała robić ale jednak nie robię bo chyba mnie powstrzymuje przed tym lęk... sama sobie zadaję pytanie czy kiedyś zacznę żyć "normalnie"...

 

W końcu dzieckiem już nie jestem, rozumiem że człowiek się męczy jak mieszka z rodziną, ale wyprowadziłam się z domu parę lat temu, a mimo to dopadło mnie coś... Myślałam że gdy się usamodzielnię i stanę na włanych nogach, to wszystko się jakoś ułoży - no a tak jakoś nie jest...

 

 

Długo szukałam wyjścia, często się już poddawałam, w końcu było mi już wszystko jedno ale w końcu znalazłam - dobrą terapię. Tak naprawdę tylko ona mi pomogła. Gdy już gorzej naprawdę być nie mogło, nie miałam gdzie mieszkać, ojciec wyrzucił mnie z domu, nie miałam pracy, pieniędzy, ćpałam, byłam w skrajnej anoreksji - trafiłam do szpitala psychiatr.i tam się mną odpowiednio zajęli. Ale - ktoś powie, że był już parę razy, że chodzi od drzwi do drzwi psychologów/psychiatrów, jest lepszy niż króliki do testowania leków... nic się nie zdziała z tym g. jeśli się nie ruszy tyłka i nie skonfrontuje ze sobą samym tak boleśnie szczerze i uczciwie. Mi już było wszystko jedno więc być może było mi 'łatwiej' - to była ogromnie bolesna terapia ale i też ogromnie skuteczna. To, że ktoś wyśmiał moje zdanie, że użalał się nade mną i dzielił się swoim zdaniem n/t moich przeżyć i mojego zdania - było dla mnie zbawienne. Nabrałam prawdziwego dystansu i sprostowałam tok myślenia o sobie samej. To wystarczyło ogromnie mnie wzmocniło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję wam wszystkim za odpowiedzi! To co mówi angsthasse jest myślę prawdziwe, o tym że to co kiedyś wydawało się groźne - teraz już nie jest ale nadal widzimy to jako groźne...

nic się nie zdziała z tym g. jeśli się nie ruszy tyłka i nie skonfrontuje ze sobą samym tak boleśnie szczerze i uczciwie.

Właśnie myślę że to byłoby dla mnie teraz najlepsze, nie wiem czy nie miałam szczęścia do różnych psychologów, chciałabym jakieś terapii która by ze mnie wyjęła te wszystkie lęki i pozwoliła im się przyjrzeć... samemu to jest BARDZO trudne do zrobienia, bo całe życie właśnie unikam tych lęków, nie myślę o nich... wydaje mi się że nie miałam szczęścia do dobrego terapeuty, a może ja się zbyt szybko zniechęcałam, ale jeszcze będę próbować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciekawy temat... i chyba jeden z podstawowych kluczy do radzenia sobie z samym sobą...

 

niestety chyba większośc z nas tak do końca nie wiem jakie sa to przyczyny... ja rozważałam już rożne możliwości: hormony, pogodę, bycie dda, okoliczności zyciowe w jakich się znajduję...jednak żadne nie są chyba prawdziwą odpowiedzią.

 

mam tak jak linka - napięcie emocjonalne wyniesione z dziecinstwa (dda) którego ciągle szukam i przez to nakładam na siebie za dużo obowiązków, brak asertywności i łatwe wczuwanie się w rolę ofiary, bycie zbyt miłym i uczciwym w stosunku do ludzi..., ignorowanie własnych potrzeb na rzecz potrzeb innych, itd.

 

pytasz polakita czy widzimy możliwość wyjścia z tej sytuacji? myślę że tak, a głównie ma to polegac na poznaniu siebie, swoich słabych stron i pracy nad nimi. jeśłi chodzi o wrażliwość to chyba nie jest żle, że jestesmy wrażliwi. kiedys narzekałam na swoje przewrazliwienie i uczuciowość i terapeuta zapytał czy chciałabym się przyjaźnić z osobą niewrażliwą i ochłą?od razu odpowiedziałam, że nie. więc to tak jakby chcieć przyjażnić sie z samym soba i lubic w sobie tę (nad?)wrażliwośc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pająk

 

Mowisz o niedojrzalosci emocjonalnej?

 

Czasami mamy konflikt emocjonalny,ktory wywoluje chorobe. Trzeba chyba przepracowac na terapii emocjonalne podloze naszych problemow i nauczyc sie je rozwiazywac. Napewno jest to ciezka praca. Ale tylko w ten sposob jestesmy w stnie sobie pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz sam zacząłem się zastanawiać jak to jest z tym dzieckiem w ciele dorosłego. Czy to jest tak, że jesteśmy w mniej więcej takim wieku emocjonalnym na jakim zaczęły się nasze problemy w dzieciństwie ?

 

 

Pajak,

 

tak calkiem do konca nie jestesmy emocjonalnie na poziomie przezyc z czasu jak cos sie w dziecinstwie wydarzylo. Jestesmy tylko jesli chodzi o emocje extremalni jak dziecko. To znaczy nie znamy calej palety jednego uczucia. Nie bylo nam mozliwe ze wzgledu na dziecinstwo, tej palety emocji poznac. Albo jestesmy extrem wsciekli, albo extrem mili, albo definitywnie nie lubimy kogos albo kochamy do bolu. A gdzie normalne relacje miedzyludzkie. Przeciez nie wszystkich musimy lubiec, ale jesli nie lubimy nie oznacza ze musimy tych ludzi odrzucac, mozemy traktowac neutralnie. Nauczenie sie dystansu dowlasnych emocji, dystansu w niekturych sytuacjach, to ciezkie. Nauczyc sie wypowiadac swoje potrzeby, o nich nie zapominac. Nauczyc sie ze pamiec o sobie nie ma nic wsolnego z egoizmem.

 

W zeszlym tygodni mailam u terapeuty pierwszy raz hypnoze, jak wprowadzil mnie w stan zupelnego odprezenia i wrucilam do przeszlosci. Nie wiedzialam tylko siebie dzis lecz z przed dobrych 30 lat...

 

Zrewidowanie swoich ocen sytuacji, ktore znamy z dziecinstwa jest ciezkie bo mamy stracha. Ale jest to jedyna droga. Udanie sie do dziecinstwa zwiazanego z bolem emocjonalnym jest konieczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak u mnie sie zastanowić nad przyczyna lęków to napewno dom gdzie byłem wyzywany przez brata i oja a bity przez brata przez okolo rok i przez 2 lata brak akceptacji przez równieśników brak zaufania do ludzi więc myslalem ze nie mam ani jednego kolegia tekich było 2.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W zeszlym tygodni mailam u terapeuty pierwszy raz hypnoze, jak wprowadzil mnie w stan zupelnego odprezenia i wrucilam do przeszlosci. Nie wiedzialam tylko siebie dzis lecz z przed dobrych 30 lat...

 

Oooo! W końcu znalazłam kogoś, kto się poddał hipnozie! :mrgreen: Zawsze bardzo ciekawiła mnie ta metoda. Mogłabyś napisać jak to jest znajdować się w transie, co się wtedy czuje? Jak się to w ogóle dzieje? (tzn. co robi terapeuta) Czy każdy może poddać się hipznozie? (tzn. czy jest to możliwe w każym przypadku, bo ja np. jestem typem wszystko kontrolującym i nie wiem czy to nie przeszkodziłoby we wprowadzeniu mnie w trans)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oooo! W końcu znalazłam kogoś, kto się poddał hipnozie! :mrgreen: Zawsze bardzo ciekawiła mnie ta metoda. Mogłabyś napisać jak to jest znajdować się w transie, co się wtedy czuje? Jak się to w ogóle dzieje? (tzn. co robi terapeuta) Czy każdy może poddać się hipznozie? (tzn. czy jest to możliwe w każym przypadku, bo ja np. jestem typem wszystko kontrolującym i nie wiem czy to nie przeszkodziłoby we wprowadzeniu mnie w trans)

 

Obojetnie jak bardzo sie kontrolujesz ...za pierwszym razem tez mi nie wyszlo bo myslalam (zostan przy sobie) balam sie ...ale wkoncu w zeszlym tygodni pomyslalam ....obojetnie co do tej pory robilam aby wyzdrowiec ..wszystko mi pomoglo...poddam sie ...

 

Terapeuter mowi do ciebie wolno i monotonnie...najwazniejsze jest koncentracja na oddechu na sobie, no i poddanie sie temu co sie dzieje.

 

Najpierw jestes bardzo spokojna i odprezona...stan nie do opisania...bo majac NL nie pamietamy tego uczucia juz tak dawno go nie milismy..poczucie bezpieczenstwa i ciepla odprezenia...

 

Dopiero jak zaczynasz robic podroz...podroz do siebie..jest bardzo bolesne przykre smutne okropne...lzy mi lecialy na co nie mialam wplywu...

 

Nie wiem jak to opisac, ale widziesz swoje zycie , swoje dziecinstwo jak przedstawienie w teatrze..jestes widzem a jednak czujesz bol aktora....

 

Czy kazdy moze isc na hipnoze....ja bylam przygotowywana 5 miesiecy do tego...na poczatku nie bylo by to mozliwe, nie bylo by pomocne mi wrecz przeciwnie...

 

Majac dobrego terapeute mozna w tym kierunku pracowac...poddanie sie hipnozie aby znalezc cos co sie stalo...trzeba miec dosc sily i byc w miare stabilnym...wprowadzenie w trans kogos na poczatku walki z choroba moze miec fatalne skutki..

 

Ale dla kazdego przychodzi czas kiedy jest w stanie spojrzec w oczy temu co sie stalo..

Pierwszy dzien po hipnozie czulam sie nie zabardzo...bylam smutna ...zaczelam codziennie po troche wracac myslami bez hipnozy do tego co widzialam...aby zrozumiec..aby wybaczyc...aby sie pogodzic..ciezka, ciezka praca

"Dlatego tak ważne jest, aby pozwolić pewnym rzeczom odejść. Uwolnić się od nich. Zrozumieć. Zamknąć cykl. Nie z powodu słabości czy nieumiejetnosci, ale po prostu dlatego, że na coś już nie ma miejsca w twoim życiu. Zamknij drzwi przeszlosci. Przestań być tym, kim byłeś. Bądź tym, kim jesteś. Musisz zrozumieć, że to nie jest gra znaczonymi kartami. Raz wygrywamy, raz przegrywamy. Nie oczekuj, że inni ci coś zwrócą, docenią twój wysiłek, odkryją twój geniusz, odwzajemnią twoją miłość...

 

...kto w życiu ma otuchy dodać? Kto jeśli sami tego nie zrobimy..nauczmy sie walczyc o siebie!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×