Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

ech lekarze... mój lekarz, mi przez rok nie pomógł, traktował mnie przedmiotowo i na szybko, 3 miechy temu powiedział że teraz ma full wizyt i za dwa miesiące dopiero mnie przyjmie, w ramach pocieszanie rzekł ''mam numer do koleżanki która przyjmuje prywatnie na...''O.O. Rzecz jasna, z obu opcji nie skorzystałem;

Powiem wam jedno... PIERDOLE JUŻ TYCH LEKARZY, to przez nich mamy taką służbę zdrowia jaką mamy... burżuazja się nam tworzy, ta garstka porządnych co nam się ostała to jak rodzynki w gównie smaku i zapachu nie zmienią .;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam , niedawno odkryłam to forum i postanowiłam że też się podzielę moją historią ( hehe ale zabrzmiało). Pierwszy atak miałam 5 lat temu , niespodziewanie bez żadnych wcześniejszych sygnałów że coś jest nie tak. Poczułam nagłe kołatanie serca ( od tamtego czasu wiem że kołatanie kołataniu nie równe) i silne zawroty głowy. Upadłam , gdy wszystko się uspokoiło poczułam drętwienie palców u rąk. Najpierw najmniejsze a potem stopniowo całe dłonie. W duchu pomyślałam że chyba umieram, nie chciałam wszystkich straszyc ,więc spokojnie powiedziałam mamie że coś jest nie tak chyba i trzeba jechać do jakiegoś lekarza. Zanim dotarliśmy nie miałam czucia w obu rękach aż po łokcie. Poczułam wtedy, że trace czucie równiez w nogach . Oczywiście jeszcze naprzemienne uczucie gorąca i zimna , i brak oddechu. W gabinecie co by nie było nudno dołączyły jeszcze drgawki :) . Potem zaczął się straszny okres w moim życiu chodzenie od lekarza do lekarza. Mnóstwo wyników ,które nic nie wykazywały. A ja wiecznie od ataku czułam się zmęczona , słaba , było mi niedobrze. W koncu padła diagnoza a w zasadzie podejrzenie diagnozy : może pani ma nerwice. Lekarz przepisał mi doraźnie jakiś środek uspokajający , ale po dwóch opakowaniach stwierdziłam że jedyna rzecz jakiej moge sie po tych lekach spodziewac to uzależnienie więc je odstawiłam. Potem było kilka mniejszych ataków po których lądowałam na pogotowiu , tam dostawałam zatrzyk i mieli kłopot z głowy . Mąż wtedy półprzytomną wiózł mnie do domu. Podjęłam decyzję, że udam się do psychiatry ( a nie było to łatwe ). Poprosiłam go o konkretną diagnozę , odpowiedział dokładnie to co chcialam usłyszeć nie umiera pani to tylko albo aż nerwica. Od tamtego momentu potrafie zapanować nad tą cholerną chorobą , może nie całkowicie ale na 95% . I to tak w małym skrócie :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choruję na nerwicę od około 2lat. Dzięki terapii udało mi się ją jakoś okiełznać, objawy i ataki dalej się pojawiają, ale już nie tak nasilone jak kiedyś, umiem sobie jakoś z nimi radzić:) polecam terapię każdemu, tabletki tylko maskują problemy, przed którymi chroni nas nerwica. Mimo wszystko dalej miewam ataki i dalej nie sypiam w nocy, bo wtedy zawsze mam ataki. Zazwyczaj duszność, kłócie w klatce, uczucie jakby coś ściskało serce, drętwienie rąk, zawroty głowy... Czasem wydaje mi się, że one nigdy nie miną, czasami wydaje mi się, że tym razem to na poważnie,że umieram... A następnego dnia budzę się znowu. Powodzenia w codziennej walce życzę każdemu:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według mnie jedynym sposobem walki z tą chorobą jest ją zaakceptować. Próbowałam wielu rzeczy : psychoterapia, psychiatra i oczywiście leczenie farmakologiczne, jednak żeby móc normalnie funkcjonować trzeba sie z tym pogodzić. Teraz od ponad 2 lat nie biore leków , co wcale nie znaczy że czuje się rewelacyjnie. Ta choroba wraca jak bumerang. Poprostu w moim życiu ja rządze nie ona!!!! Gdy dopadają mnie dolegliwości poprostu je ignoruje , nie nakręcam się jak kiedyś że to pewnie zawał , udar itd. Wiele osób negatywnie wypowiada się do leczenia nerwicy farmakologicznie , ja dzięki niemu zrozumiałam że to faktycznie nerwica bo niedowierzałam lekarzom( wymyśliłam że skoro leki na nerwice sprawiły że czuje się dobrze to chyba diagnoza jest prawdziwa :D ). Życze wszystkim żebyście walkę z tą choroba wygrali, bo wiem jak ciężko jest żyć gdy to ona dominuje .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według mnie jedynym sposobem walki z tą chorobą jest ją zaakceptować. Próbowałam wielu rzeczy : psychoterapia, psychiatra i oczywiście leczenie farmakologiczne, jednak żeby móc normalnie funkcjonować trzeba sie z tym pogodzić. Teraz od ponad 2 lat nie biore leków , co wcale nie znaczy że czuje się rewelacyjnie. Ta choroba wraca jak bumerang. Poprostu w moim życiu ja rządze nie ona!!!! Gdy dopadają mnie dolegliwości poprostu je ignoruje , nie nakręcam się jak kiedyś że to pewnie zawał , udar itd. Wiele osób negatywnie wypowiada się do leczenia nerwicy farmakologicznie , ja dzięki niemu zrozumiałam że to faktycznie nerwica bo niedowierzałam lekarzom( wymyśliłam że skoro leki na nerwice sprawiły że czuje się dobrze to chyba diagnoza jest prawdziwa :D ). Życze wszystkim żebyście walkę z tą choroba wygrali, bo wiem jak ciężko jest żyć gdy to ona dominuje .

 

Dokladnie to co opisujesz, to kroki do wyzdrowienia. Przedewszystkim to twoje zdanie odzwierciedla zdrowy (zdrowiejacy) stan psychiki: "Poprostu w moim zyciu ja rzadze a nie choroba.Gdy dopadaja mnie dolegliwosci, poprostu je ignoruje.."

 

Jestes na bardzo dobrej drodze kturej sie trzymaj.

 

Zycze zdrowia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

angsthasse, fajnie że wróciłaś.. było mi przykro że odeszłaś, twoje słowa są zdecydowane, ale są jak wiadro zimnej wody na chorą głowę. A nie takie wspieranie się jednych chorych z drugimi, jacy to biedni jesteśmy... cieszę się że jesteś - i nie odchodź :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje za twoje Slowa.

 

Odeszlam bo pomijajac ze inni sa innego zdania i ze mi to nie przeszkadza, uwazam ze obrazanie i ponizanie zupelnie nie na miejscu.

 

Pomijajac to musialam sie pozbierac bo moj syn mial we wtorek operacje.

 

A co do wiadra zimnej wody...masz racje ale czasmi niektórym to potrzebne, no i oczywiscie jest kazdy sam za to odpowiedzialny jak moje slowa odbiera.

 

Sa tu aczkolwiek ludzie którzy chca cos zmienic w swoim zyciu i uważam ze takim ludziom nalezy pomóc, chociazby slowami..nie poddawaj sie , jest ciezko ale dasz rade.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie problem w tym że "zmienić coś w życiu" jest bardzo trudno, to jest dużo trudniejsze niż łykanie pastylek, robienie diety, szukanie nowej pracy itp... tak mi się wydaje. Czasem mocne słowo jest lepsze bo może człowieka postawić na nogi. Jest to kwestia wyczucia i chwili. Myślę że tu na forum jest dużo osób które potrzebują pomocy, i dużo osób zdezorientowanych - jak się leczyć. Niestety w Polsce nie wszyscy psychiatrzy wysyłają na psychoterapię, tylko wypisują pastylki - i to wydaje mi się duży błąd!

 

Życzę zdrowia twojemu dziecku... !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

narthex,

 

A tak serio to mnie zmartwiłeś, bo pisałeś ,że lepiej się czujesz po różeńcu , karnitynie i magnezie. Czy coś się zmieniło??

Do wieczora jest ok, brak objawow nawet jazda samochodem mnie nie stresuje i pobyt na uczelni, ale wieczorami mam napady kolatania serca i takich trzesawek wewnetrznych. To kolatanie serca to nie szybki puls ale takie wrazenie ze serce jest strasznie ciezkie.

 

Od dzisiaj pije olej lniany wg dr budwig, mieszam z kefirem, ma nawet przyjemny smak a ALC zaczalem niedawno.

To nic ja wytrzymuje bez lekow ja sie martwie o twoja nerwice bo pewnie wciaz domaga sie lekow czy jest jakas poprawa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No moja niestety constans, regularnie karmiona prochami. Ale rano wyjeżdżam i mam nadzieję wrócić z różeńcem i może jeszcze z czymś, wiec kuracja od przyszłego tygodnia. Napiszę po powrocie co kupiłam.

OK napisz ja juz zaczalem kuracje niezlym zestawem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i kolejny atak...łażę sobie po sklepie, głowa mnie boli tak od południa, a raczej kark tak jakbym miał na głowie kask który mnie ciśnie, ogólnie jestem wyluzowany choć myśli różne mi chodzą po głowie (praca, dom itp) a tu nagle ciepło, uciska w klatce przełyk prawie zblokowany i jakby mi ktoś w kark przywalił, bebechy poskręcane...ale mówię to tylko nerwica...spokojnie dam, rade, no i jestem w domu wku....y załamany...myślami gdzieś obok guza mózgu...ale cholera nic sie nie dzieje tylko wszystko mnie boli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja już sam nie wiem na jakim jestem w tej chwili etapie, niestety załamuje mi sie ostatnio moja bariera, że tak powiem terapii i wszystko to co dało mi czasem troche luzu od tego zasranego lęku, po prostu sam już nie wiem co mi jest, jedyne co przeczuwam to jakbym zaraz miał zakończyć życie, juz nawet nie umiem objawów wymienić bo po prostu czuje się źle, jedynie odróżniam dd. A tak to nie dosyć że jestem jakbym wracał z kamieniołomów po 12 godzinach pracy to wkoło mdli, słabo i sam nie wiem co jeszcze Nie wiem co znowu idzie nie tak, że to wraca takie silne jak w początkach. Jedynie xanax troche zmniejsza ten lęk, ale muszę zacząć uważać i z tym bo już z dobre 2 tygodnie łykam co prawda 0,5 ale jednak.

CHyba zacznę łykać efectin, nie brałem go jeszcze ale chyba musi coś mnie skorygować, muszę pracować, żyć, i nie psuć życia innym przy okazji.

Podłamałem się jakoś :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorek, lubię czytać twoje posty, bo są rzeczowe i pouczające. Jednak widzę bracie, jak bardzo cierpisz. Ja obecnie biorę seroxat i propranolol na tachykardię i było ok aż do dziś. Rano, po raz pierwszy w życiu zdrętwiały mi palce. Oczywiście od razu panika, ciśnienie w górę - myśli o guzie mózgu, wylewie - dramat i jazda na maksa. Dodatkowy propranololek troche wyciszył mi serducho. Potem wizyta u psychologa. Babka nakladla mi do głowy po raz enty, że to tylko moje nierzeczywiste myśli, czarnowidztwo, że trzeba być w "tu i teraz", aby wyzdrowieć, bo lęk to myślenie o przyszłości i dotyczy przyszłości! Trzeba zrozumieć, że myśli to nie fakty! Rzeczywistość, która nas otacza pcha się do naszych zmysłów i zamiast ją w pełni zauważać, my ją odrzucamy skupiając się na wyimaginowanej przyszłości. Wpadamy w tunele myslowe, ktore są jak pędząca po stoku śniegowa kula - z każdym centymetrem robi się większa. Zdrowia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak Rambo, w 100% racja, te zasrane myśli, to one w 90 % dają początek cyklowi a potem to już jedzie z górki, potrafi się pojawić w głowie w ułamku sekundy a w drugim ułamku już przeżywać możemy panikę i następne dni pełne lęku.

Szkoda tylko że na myśli trudno mieć aż taki wpływ mimo, że wiemy, iż wiele z nich to tylko złe scenariusze, o tym co się z nami za chwilę złego stanie, podpowiadane przez zestresowaną na maksa psychę to i tak lęk kttóry za tym idzie często wygrwa i zaczyna się akcja walcz bądź uciekaj. I tak w kółko :)

No nic dzięki za odp i też zdrówka życzę i rytmicznego pulsu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiałem tej choroby i nadal nie rozumiem...jade zaraz do szpitala bo mnie szlag trafi, cierpną mi ręce, nogi się trzęsłą, w klatce coś piecze, głowa boli pod żebrem coś przeskakuje...nie wiem czy to moja wyobraźnia juz zawodzi...kolejan moja diagnoza zapalenie nerwów - objawy identyczne jak opisałem. Masakra!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×