Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Kurcze, wątpię. Lit będę do końca życia raczej brał, a i fluanxol pewnie w małej ilości też. Ale wole to, niż zdychać dosłownie tak jak zdychałem i nie móc zdechnąć, i marzyć o wyprawie autem po pijanemu prosto pod tira...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bylejaka -ja też chętnie z Toba pomailuje na PW

Jesli masz siły opisz dokładnie co się z Tobą dzieje , działo, jak sie to gówno zaczęlo , jakie masz dominujące objawy , co już zażywałaś itd

Postaram sie odpisac bardzo dokładnie co o tym wszystkim sądzę.

Broń Boże nie będę Ci proponował jakichś innych leków i innych postępowań. Jednakże mam spore doświadczenie we wszystkich odmianach leków praktycznie i dwa psychiatryki za sobą...

na pewno moje zdanie pomoże Ci podjąć jakąś mądrą decyzję

Pamietaj-też prez 2,5 roku bez przerwy bylem na krawędzi samobójstwa.....znam ten beznadziejny ból istnienia...

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boję sie sie szpitala, boje sie wycięcia 2 miesięcy z zycia mojej córki. Boje sie ze to nic nie pomoze albo jeszcze pogorszy mój stan. Boje sie opini innych. Boje sie , po prostu strasznie sie boję.

 

 

Moje objawy nasiliły sie we wrzesniu. Mój główny problem to molestowana w dziecinstwie, zgwałcona przez pierwszego chłopka. Do wrzesnia wypierałam te mysli złe, żyłam-nie wiedzac kim jestem i jaka jestem ale radziłam sobie. Jak urodziła sie córka nauczyłam sie cierpliwosci i beztroskości jakiej nigdy nie miałam.

Do wrzesnia...

Od wrzesnia mój stan zaczął sie pogarszac. Wpłynęło na to kilka czynników.

Jeden -osoba która posądziła mnie o znęcanie sie psychiczne i fizyczne nad jej dzieckiem- A ja po takich przejsciach jestem bardzo przeciwna jakiej kolwiek przemocy w stosunku do dzieci- Opiekowałam sie tą dziewczynką i jak jej mama zauwazyła ze moja córka zabiera jej zabawki i ja popycha a ja nie dałam jej za to klapsa ani nie postawiłam jej do kąta tylko dałam słowne upomnienie to ona stwierdziła ze jej córka jest u nas popychadłem i zrezygnowała-zarzadała zwrotu pieniedzy a ja oczywiscie powiedziałam ze nie oddam . Po 3 tyg zadzwoniła pani z opieki społecznej z tym ze oskarzeniem. Rozwaliło mnie to...ja taka przeciwna. Po moim dochodzeniu okazało sie ze to oszustwo, nigdzie tego nie zgłosiła tylko dzwoniła jej kolezanka. Mimo wszystko przez miesiac byłam w kompletnej rozsypce.

 

Drugi-Moja przyjaciółka powiedziała mi o swoich przejsciach z dziecinstwa-takich jak moje- i trafiła do szpitala psych. Od kąd ona mi powiedziała , ja ciągle o tym mysle. Nie mogę z tym życ Nie nawidzę swojego ciała, mam do niego obrzydzenie.

 

 

Moje objawy-

Od zawsze mimimalne poczucie własnej wartości.

Od zawsze niesmiała i wycofana lub wulgarna do granic mozliwosci.

Próba samobójcza.

Nie mam siły rano wstac z łózka, nie mam siły otworzyc oczu, podniesc reki.

Jak musze coś zrobić w domu to albo jest stan- "mam to wszystko w dupie, nic nie robie: lub " w.k.u.rwia mnie to ze musze to zrobic, w.k.u.rwia mnie to ze mnie to wkurwia, wkurwia mnie wszystko"

Chciałabym miec czapke niewidke i schowac sie zeby nikt na mnie nie patrzył- kontakt z drugim człowiekiem to dla mnie jakas masakra. Nie wychodze sama z domu.

Ta bomba w srodku - mam wrazenie ze wybuchnie. Nogi które mogły by kopac wszystko do okoła, rece które mogły by uderzac nie czując bólu, usta które mówią słowa nad którymi nie kontroluje raniąc najblizsze mi osoby.

Ciągły Stan "mam dość" -wysjść z domu i nie wrócic. Ale córka to moja "Kotwica"

Pocięte przedramiona.

Ogólny stan nic nie chcenia, nic nie robienia.

Unikam córki- ona mi przypomina dziecinstwo-doprowadza mnie do stanu nad którym nie panuje-wkurzają mnie jakies błachostki. Wielgachne poczucie winy ze jestem tak beznadziejną matką, zerowe poczucie spełnienia!!!! Tak bardzo ja kocham ku.r.w.a. Ma.ć!!!! Mam dośc tych akcji.

Panicznie boję sie ciemności.

Problemy ze snem, koszmary. Trzesące sie ręce lub cała trzęsąca ja...

Wieczne poczucie winy wszystkiego co dzieje sie dookoła mnie!!! Wiecznie przepraszam.

 

 

Chciałabym poznać siebie, chciałabym wiedziec jaka jestem naprawde i z czystym sumieniem zyc i nie przezucac moich frustracji i złych emocji na córke.... Chce normalnie życ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bylejaka, rozumiem że na razie bierzesz leki, ale nie byłaś nigdy na psychoterapii. Dlaczego? Gdyby to było poprowadzone przez dobrego terapeutę to jakoś powinno pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zdążyłam jeszcze zacząć terapi. Czekam na telefon od pani terapeutki. Moja psych poleciła mi tylko jedna pania która zna problem i ona prowadzi takze moja przyjaciółke. A pani psycholog wolałaby nie prowadzic nas rezem bo to mogłoby zakłucic terapie i jej i moją. Nasze relacje itp itd. Wiec szuka kogos dla mnie bo twierdzi ze mnie z tym nie zostawi. A ja czekam na telwefon.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć bylejaka

przeczytałem Twojego posta i faktycznie jest nieciekawie....jedno jest ważne-wyjdziesz z tego gó..a tak czy inaczej , pod warunkiem jednym -będziesz WALCZYĆ i NIENAWIDZIĆ chorobę

I niech tu nikt nie pisze że chorobę trzeba zrozumieć i takie tam pierdoły. Choroba , która nas pcha do samobójstwa to WRÓG i trzeba go NIENAWIDZIĆ ze wszystkich resztek sił jakie nam pozostały.

ja nienawidziłem i walczyłem z gów..em 2,5 roku zanim odniosłem sukces..

Tyle refleksji teraz fakty

Z tego co widzę Twoje problemy maja korzenie również w przeszłości......Kurew...ie problemy, które wryły się w Twoja psychikę. Aczkolwiek niechętnie (mnie osobiście po roku rozśmieszyła i załamała nieskutecznością w moim przypadku psychoterapia ) muszę szczerze przyznać , że w Twoim przypadku psychpoterapia grupowa może naprawdę zdziałać cuda-Polakita ma rację. Twoje problemy maja RÓWNIEŻ podłoże psychogenne. Ale ich nasilenie świadczy jednak o zmianach w mózgu (brzmi strasznie ale to "tylko" zaburzenia w poziomach neuroprzekaźników ). Można to wyregulować lekami-problem w tym ,że trzeba wielu wypróbować zanim sie trafi na te własciwe i może to potrwać -nawet 2 lata jak u mnie.

musisz mieć dobrego psychiatre

Ten lek -mirzaten -czyli mirtazapina to niezbyt celny strzał.....przeciez to głównie lek nasenny jak cholera a dopiero potem antydepresant

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Mirtazapina

 

Depakine to w moim przypadku totalne placebo

Ja bym jednak sprobował z innym psychiatrą , tak dla porównania....

Nie podważam niczyich kompetencji, ale jeśli chodzi o życie to sentymenty mam w dup..e

Temat szpitala....broń sie rękami i nogami

Chyba że dadzą Cie na oddział otwarty, gdzie nie zrobią z Ciebie zaćpanego debilka....

ja bylem na zamkniętym-zaćpali mnie relanium 3x 10 mg dziennie i spałem przez 2 tyg non stop. Naokoło tez same zaćpane roślinki.Wypisałem sie na własne żadanie. I to upodlenie, że jestes zamknięta, zniewolona jak więzień i zabrany dowód osobisty nawet.Jestes jedną z wielu zaćpanych prochami pacjentek-roślinek i nie ma mowy o jakimś "indywidualnym ustawianiu leczenia"jak to mądrze mówia zanim tam sie dostaniesz. Wszyscy dostają to samo tylko że w innych ilościach.Niech o nieskuteczności leczenia szpitalnego świadczy fakt ,że większość pacjentów jest tam po kilkunasty raz-powaga-sam byłem w szoku...

Jak ci wyraźnie lekarz zaznaczy-oddział otwarty to srubój. Na takim też byłem i tam odbywa sie leczenie faktycznie. Jesteś normalnym pacjentem, wychodzisz kiedy i gdzie chcesz i nie zaćpają cie tak strasznie tylko będą leczyć.

Podsumowując-

Intensywna lekoterapia (ale raczej nie mirzaten moim zdaniem ) oraz psychoterapia grupowa...w twoim przypadku pomoże Ci sie rozprawić z duchami przeszłości i wspomoże leczenie prochami..

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdesperowany trochę mnie ciekawi jak tam będą wyglądały twoje dalsze perypetię , bo z tego co się zorientowałem to mamy podobne tolerancję na leki..próba przestawienia na wieczór jednak się nie powiodła...w dzień tego tak nie odczuwam ale przed snem serducho tańczy salse..p..może to dwudniowe zawirowanie z przestawieniem nie przeszkodzi mi...

Oczywiście ja jeszcze wierze w swój lek. Przecież podobno działa dopiero po wielu tygodniach..a jest troszeczkę lepiej..tak z ciekawości zzapytam..

Gdzie ta twoja doktor przyjmuje , co mówiłeś że taka sympatyczna i superaśna?..p

moja też jest fajna babka.(Czerwiec z LBN).z rozwagą dobiera leki..minus taki że 6 dyszek bierze(chociaż nie..ostanio 5..bo nie miała wydac..p)

chociaż dziwne by było jak by nie brała..matką Teresą przecież nie jest..nie mam do niej pretensjii że zaliczyłem tyle pudeł..stara się kobita...a to że ja tak reaguję...Nie myślę o zmianie bo przerobiła na mnie tabun leków(raz sama zwątpiła w to czy ja mam tą depresję..i dostałem pernazin(czytam na ulotce..nie brac przy depresji czy coś w tym stylu..nie wiem czy to sugestia , ale rozwalił mnie w dym..ale nie ma co wspominac przykrych chwil).dużo o mnie wie..to pewne..ale jeżeli chodzi o zdrowie to skok w bok można zrobic, niekiedy bardzo warto...(grunt że narazie nie umieram..tak jak to się wielokrotnie zdarzało)

..jestem na 20 mg..nie wspominała narazie o progeresjii tej dawki..(sama z ciekawością w oczach mówiła że nie wie jak zareaguję..na razie chyba nie ma co aż tak bardzo narzekac..jest nijak...mogło by byc gorzej..ojj mogło by..ale mogło by byc lepiej

nie masz akatyzji(nerwów),dyskomfortu na fluo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niewiem sama co mam myslec.

Robercie gratuluje ci znienawidzenia do choroby. Ja równierz jej nienawidze ale nie umiem sobie z nia poradzic.

Szpital- Wczoraj rozmawiałam z mężem. Niestety ale jezeli nie zmieni sie nic do poniedziałku to bede musiała zjawic sie w szpitalu, spakowac walizke i pozegnac sie z córką. W moim przypadku szpital ma ochronic mnie przed S. Nie ma nikogo kto mógłby byc ze mną w domu. A W domu siedząc sama tak jak w tej chwili mam złe mysli, mam jeszcze resztke samokontroli...ale bywaja chwile ze przykładam nóz do nadgarstka. Przykładam a za chwile mysle"K.U.R.W.A co ja robię???"

 

Mam ochote odpuścić. Nie mam siły na to wszystko. Nie chce mi sie z tym walczyc. Czy umiem jeszcze nałożyc maske i trwac w nicości własnego ja?? Tak ale na jak długo??

 

Kur.ew.sko mam dosc tego gówna.

 

 

Nie znam sie na lekach. Niewiem co powinnam brac, a czego nie. Dzis zostałam sama z córką. Nie wzięłam leków bo nie była bym w stanie sie nia zając.

 

 

Niby tylu mam znajomych , męża i przyjaciółke...A czuje sie sama i czuje ze nikt mnie nie rozumie. Nawet nie chce mi sie tego wszystkiego im opowiadac. Po raz setny odpowiadac na pytanie jak sie czujesz? > H>U>J>O>W>O!!!!!!!!!!!!!!

 

Mam poczucie ze wogóle sie nie staram, ze zawodze wszystkich a co za tym idzie ... P>I>E>R>D>O>L>N>Ą>Ć głową w ściane.

Ale jest moją córka-dla niej chciałabym być prawdziwa.

 

 

Inny psychiatra- ja nie chce innego, szczerze to nie chce zadnego ale co mam robic. Musze coś działac.

 

 

 

Szpital a oddział otwarty - niewiem czy wogóle cos takiego tu jest. Jak ktoś ma mysli S to nie moze byc na oddziale otwartym. Zresztą ja nie chce tego szpitala. A z drugiej strony moze to jakies wyjscie. Moje mysli biją sie ze sobą.

 

Byłam tam w odwiedzinach... Smród, syf. Mieszanka wybuchowa. Pilnuja zebys jadł i pił. Pilnuja zebys brał leki ale sa i tacy co swietnie wypluwaja je do szufladki. Cudów nie zdziałają. Jednym pomagają, innym nie. Mojej przyjaciółce pomogli, ale nie trwało to długo. W chwili obecnej jest w chwiejnym stanie emocjonalnym, ale mimo wszystko w lepszym niz przed szpitalem.

 

 

U mnie kazda wizyta u psychiatry 100zł, a w ostatnim miesiacu były juz 3 i kolejna w poniedziałek. Dochodzi problem kasy...a raczej jej braku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pochowaj wszystkie ostre narzędzia.. i pomyśl sobie że to jest do wyleczenia...no bo jest...tylko trzeba cholera zajebiście walczyc...to jest przejebana choroba, bo sama w sobię odbiera wiarę i nadzieję a ona jest zajebjaszczo potrzebna do walki z nią...po prostu ..odbiera oręże do walki......tylko trzeba brac leki...i wierzyc w ich działanie, bo innego wyjścia nie ma..Cholernie dużo płacisz..ja chociażby z tego względu bym poszukał taniej..nie możesz odpuszczac brania leków przeciwdepresyjnych..to one są docelowe i one w założeniu mają przynieśc ci ulgę..oczywiście nie odrazu..i dlatego są te pozostałe, które pozwalają przetrwac do momentu aż depresanty zaczną działac...jak ktoś tak zdziera to ja zaczynam wątpic w jego powołanie do tej pracy..nie bój się zmiany lekarza...do lekarza ...musisz...chodzic..i.brac leki przeciwdepresyjne(to podstawa)...i po wiem coś w co sam bym nie uwierzył...jak miałem ciężkie rzuty to pomyślał bym ,,o czym ty do mnie w pizdu mówisz mówisz,,? ale kuurwa trzeba wierzyc...i cholernie walczyc,....dobijaj się do lekarza...dobijaj się do niego...nawet dzień po dniu jak byś zauważyła coś cie niepokojącego...i nawet nie płac jak idzesz niedługo po poprzedniej wizycie, bo to jest poprawka po poprzedniej...najlepiej jak byś miała numer do lekarza...i żeby ulżyc sobie w bólu zawracaj mu dupę do ostatniego tchu(mi to pomagało)...on jest po to żeby ci pomóc..a jak jest ni w kij ni w ryj..to koniecznością jest zmiana..ja przerobiłem klka konowałów na nfz..dlatego zacząłem chodzic prywatnie..(brałem cital...czułem się tak że nie chce tego wogóle wspominac..a on do mnie taki teks..minęło pół roku? sukiensya kawał...beszczelny cham

To jest choroba jak każda inna..wygrasz z nią.. i koniec..ten kto walczy...zawsze wygrywa..nie ma innej opcjii..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie niestety w ostatnim czasie pojawiły się myśli samobójcze. :( Nasiliły się szczególnie podczas brania leku : Lexapro, dziś mam umówioną wizytę u lekarza. Postanowiłem sobie, że dzisiaj powiem mu już naprawdę wszystko. O moich myślach samobójczych, o poważnych problemach ze spaniem, niestety pojawił się tez problem z jedzeniem. Co prawda nie prowokuje wymiotów, ale wziąłem się na sposób, że upycham w ustach jedzenie, wstaje i wypluwam do toalety. Strasznie się boje ze trafie do szpitala, ale postanowiłem sobie, że jeżeli to ma pomóc mi w chorobie, to nie stawie sprzeciwu. Pozdrawiam was i napiszę wam co po wizycie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bylejaka, przestraszyłam sie bardzo czytając twoje posty. Pamiętaj że świat nie jest taki jaki ci się wydaje, bo to twój mózg źle działa i powoduje tego typu negatywne myślenie. Masz dziecko, masz o kogo się troszczyć. Jeśli jest z tobą tak źle to ten szpital chyba rzeczywiście jest jakimś rozwiązaniem. Albo początkiem walki o siebie. Coś robić trzeba!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bylejaka

Jedna ważna rada jak się zdecydujesz na szpital...

-NIGDY nie przyznawaj sie do chęci popełnienia samobójstwa-NIGDY

Mów o wszystkim , jak źle się czujesz, jak zdychasz , jak jest hooojowo, jak chciałabyś już się rano nie obudzić , bo tak Ci źle, ale nie mów , że chcesz popełnić samobójstwo..

Pamietaj-jak będzie w szpitalu gównianie, jak Cie zidiocą i zroślinkują lekami do reszty, jak nie będziesz widziała sensu dalszego tam pobytu -Zawsze możesz się wypisać na własne żądanie, ale pod warunkiem ,że nie zgłaszasz myśli samobójczych...bo wtedy mogą cie trzymać wbrew twojej woli, aż cie szlag trafi z bezsilności....

Pamiętaj ,jak będziesz chciała się wypisać to będą ci robić wodę z mózgu za pomocą psychologa -manipulatora. Ale jak juz zdecydujesz to obstawaj przy swoim..

Mam nadzieje , że szpital jednak da ci ulgę ,że trafia ci lekami, że odpoczniesz od klimatu jaki teraz masz w domu i obowiązków, że nabierzesz sił czego Ci z całego serca życzę.

PS-moja rada wynika z doświadczenia z pobytu w szpitalach....

Z jednego udało mi się wypisać własnie dlatego, że upierałem sie ,żę nie mam mysli samobójczych tylko REZYGNACYJNE ( robili tam ze mnie roślinkę naćpaną 3x 10mg relanium....mam w dup.e takie leczenie)

Tam z resztą wszyscy ćpali to samo tylko w różnych dawkach,hehehehe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzis zostałam sama z córką. Nie wzięłam leków bo nie była bym w stanie sie nia zając.

Przepraszam, nie chcę się wtrącać, ja leków nie brałam ale z tego co wiem dzielą się na dwa rodzaje: ssri (antydepresanty) oraz benzo (uspokajające, zamulające). Te pierwsze nie zamulają, ale działają z opóźnieniem - po kilku tygodniach widzisz poprawę, a przez pierwsze tygodnie możesz czuć się nieco gorzej. Ssri nie powinnaś omijać dawki tylko brać. Z tym nie ma żartów, zwłaszcza w twoim stanie.

 

Jakie bierzesz leki?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-NIGDY nie przyznawaj sie do chęci popełnienia samobójstwa-NIGDY

Mów o wszystkim , jak źle się czujesz, jak zdychasz , jak jest hooojowo, jak chciałabyś już się rano nie obudzić , bo tak Ci źle, ale nie mów , że chcesz popełnić samobójstwo..

Pamietaj-jak będzie w szpitalu gównianie, jak Cie zidiocą i zroślinkują lekami do reszty, jak nie będziesz widziała sensu dalszego tam pobytu -Zawsze możesz się wypisać na własne żądanie, ale pod warunkiem ,że nie zgłaszasz myśli samobójczych...bo wtedy mogą cie trzymać wbrew twojej woli, aż cie szlag trafi z bezsilności....

Pamiętaj ,jak będziesz chciała się wypisać to będą ci robić wodę z mózgu za pomocą psychologa -manipulatora.

Robert, straszne są twoje wspomnienia ze szpitala. Nie wiem jak inni ale wiele osób sobie chwali pobyt w szpitalu (ja nie byłam), może nie zawsze jest tak źle jak opisujesz? Bo to piszesz to prawdziwy "Lot nad kukułczym gniazdem". Czy naprawdę można kogoś zatrzymać na siłę mimo że nie ma "żółtych papierów"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłam w trzech szpitalach psychiatrycznych zamkniętych (w tej chwili też przebywam, ale na oddziale otwartym) i nie mam takich wspomnień. Także nie można się sugerować opinią tylko jednej osoby. Zresztą, każdy też może to samo odbierać w inny sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do szpitala mnie przyjmują tylko dlatego ze mam mysli samobójcze bo inaczej brak miejsc..Dla tych co mają resztki samokontroli nie ma tam miejsca.

 

 

Mirzaten na noc wziełam jak zwykle,, tylko rano relanium i tego Depakine nie wzięłam.

 

K.u.r.e.w.s.k.o boje sie tego szpitala. A raczej rozłąki z córką.

 

 

Lena a gdzie w szpitalu byłas???

 

 

Robercie brawa dla ciebie. Wiesz w czym problem i umiesz sobie z nim radzic. Pokonałes długą drogę. Udało ci się . Mi tez sie uda, tylko niewiem jeszcze jak. Ale nie poddam sie, choc wiadome jest co mysle na ten temat.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak-jeżeli lekarz stwierdzi ,że delikwent może stanowić zagrożenie dla siebie lub innych osób można go zatrzymac w szpitalu wbrew jego woli...takie jest prawo

...ale mam tez pobyt na oddziale otwartm w szpitalu w lublińcu i tam jest juz bajka

Ludzie chorzy NERWOWO a nie PSYCHICZNIE ( w normalnym oddziale zamknietym masz kogel - mogel-wszystkie przypadki razem i można dopiero dostać pierdolca jak wyją i srają pod siebie a ubikacja w gorszym stanie niz na dworcu pkp..chcesz spać a obok pasami przypiety do łóżka agresywny na maksa pocięty ćpun itd... )

a więc na otwartym oddziale oprocz pory obchodu, zajęć terapeutycznych i pory przyjmowania leków robisz co chcesz i wychodzisz gdzie chcesz . W lublińcu wokól szpitala jest wielki teren, boisko, park , kaufland i sobie chodzisz gdzie chcesz, robisz grilla nawet i co najważniejsze jesteś w towarzystwie ludzi chorych na podobne przypadłości co my a nie zmieszany z ludźmi, ktorzy nie maja wogóle kontaktu z rzeczywistością....

Zaliczyłem więc 2 odmienne światy...

ale przetrwałem

i bylejaka tez przetrwa

co nas nie zabije to....spowoduje nerwicę,hehehehehe

Trzymajcie sie

ja jutro ide do psychiatry mojego

pochwale sie jak sobie lek wynalazłem i jak mnie na nogi postawil

Dowiem sie co o tym sądzi i może jeszcze profesionalniej mi leczenie ułoży (choć oddalbym wiele , żeby chociaz tak jak teraz sie do końca życia już czuć... )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rober6666, z tego co wiem szpital w Warszawie na Sobieskiego jest bardzo duży (naprawdę duży) i ma szereg oddziałów, tak że chorzy psychicznie ciężej i lżej są oddzielnie, a wydaje mi się że nerwice/depresje są leczone oddzielnie. Może się mylę ale tak mi się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co , bylejaka ma iść tam do Warszawy??

jak jest taki podział to świetnie.....może trafi na taki oddział. Tylko zero przyznawania sie do myśli samobójczych...Bo będzie miała "lipę" jak to mówią...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dziwię ci się że przeżyłeś horror jaki piszesz, ja byłam w psychiatryku dwa razy na odwiedzinach u kogoś - inny świat. A co dopiero tam mieszkać, można zgłupieć :) ale to był oddział dla psychicznych, chyba ten z nerwicami jest łatwiejszy w odbiorze, w końcu to całkiem inna para kaloszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polkita w warszawskim instytucie neurologi i psychiatri jest tak..

 

Oddział neurologiczny jest jak bajka, mówie o warunkach sanitarnych jak i opiece lekarskiej.

 

Natomiast odział psychiatrii... Wszystkie te F5, F6, F7 to mieszane...schizofrenia z derpresją z alkomaniakami, z maniakami.Mówi sie ze są oddziały dla depresji odzielnie, schizofreni oddzielnie to to jeden wielki H>U>J.Byłam widziałam. Ludzie przypieci pasami, ludzie chodzący po korytarzach mówiacy cos do siebie, tacy co tylko lerzą i łzy spływaja, tacy co szlochają głośno, tacy co w nocy wstają i robią miedzy łóżka..na sali 8 osób. TAM JEST MASAKRA. Mimo wszystko komus pomaga...

 

 

 

To jest miX na odziałach psychiatrycznych.

Organiczne zaburzenia psychiczne włącznie z zespołami objawowymi

Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem środków (substancji) psychoaktywnych

Schizofrenia, zaburzenia typu schizofrenii (schizotypowe) i urojeniowe

Zaburzenia nastroju (afektywne)

Zaburzenia nerwicowe, związane ze stresem i pod postacią somatyczna (somatoform)

Zespoły behawioralne związane z zaburzeniami fizjologicznymi i czynnikami fizycznymi

Zaburzenia osobowości i zachowania dorosłych

Upośledzenie umysłowe

Zaburzenia rozwoju psychicznego (psychologicznego)

Zaburzenia zachowania i emocji rozpoczynające się zwykle w dzieciństwie i w wieku młodzieńczym

Nieokreślone zaburzenia psychiczne

Symptomy i objawy chorobowe dotyczące poznawania, postrzegania, stanu emocjonalnego oraz zachowania

 

 

Robert po raz kolejny brawa dla ciebie za wytrwałośc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×