Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Czytam i czytam Wasze posty i nic ciekawego nie znajduje. Owszem o wyglądzie ataku paniki można się naczytać - zrozumiałe ile ludzi na świecie tyle różnych indywidualnych ataków. Mało można znaleźć rad które pomagają. Tematy poruszane na forum dotyczące 'Nerwicy' są różne ale z grubsza prowadzą to tego samego - wyżalenia się i ewentualnie dodanie otuchy na lepsze jutro! Czytając tu różne wątki można się nakręcać w nieskończoność. Nie spotkałam się jeszcze z wypowiedzią typu 'naprawdę można zwalczyć nerwice, mi się udało' taaa tacy ludzie nie idą w przestrzeń wirtualną ... ogłaszają to w rzeczywistości.

Następne to mnie zadziwia, to ogólna wymiana zdać na temat leków farmakologicznych... Na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że nigdy nie zauważyłam aby psychotropy wyleczyły mnie ... te leki zaleczają. Proponuje wszystkim tym którzy mają ze sobą kłopot aby wybrali się się do PSYCHOLOGA i zaczeli uczęszczać na PSYCHOTERAPIE !!! Zrozumienie siebie i swoich leków, poznanie swojej psychiki - poprostu siebie, otworzenie się, to są ważne KLUCZE w znalezieniu się w tym świecie i wyjściu na prostą :arrow: Żaden lek Ci w tym nie pomoże !!! On Ci pomaga w sposob inny!!! On zrobi swoje w mózgu, zadzwiała, otumani, zmieni Twoje myślenie na lepsze itp.

Jestem tego przykładem pierwszy rok po wystąpieniu zaburzenia nerwicowego na lekach był rożny, był okres gdzie juz było super ... lecz odstawienie leków dało początek wszystkiemu temu co pokazało się z Nerwicą. Mija aktualnie 2,5 lata od pierwszych objawów zaburzenia nerwicowego, od 5 miesięcy uczęszczam na PSYCHOTERAPIE ... długi proces bo musi trwać dokładny rok czasu... dla mnie pierwsze kroku ku zmienianiu się, lęki przestają być dla mnie zaskoczeniem, moje pewność siebie rośnie, różne kompleksy (fizyczne i jak psychiczne) zostają rozwiane. Na tym etapie z nienawidzenia siebie, dziś siebie lubię i to bardzo :) a to ważne aspekty w zrozumieniu całego naszego zaburzenia nerwicowego! Kończąc ten wątek życzę Wszystkim powodzenia w poznawaniu siebie, zachęcam raz jeszcze do PSYCHOTERAPI.

 

P.S. Serdeczne podziękowania dla Pani Psycholog Katarzyny Niski.

 

A Wam Szczęśliwego Nowego Roku, przede wszystkim pokoju ducha i wyciszenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OnaGdynia ...podpisuje sie pod tym co napisalas..dokladnie ta sama droge podjelam tez 5 miesiecy temu..odstawienie lekuw..opieka i terapie u psychoterapeuty..praca nad soba...polubienie siebie..poznanie swojej wartosci...zmiana perspektywy widzenia i oceniania sytuacji z negatywnej na pozytywna, zmiana mysli z pesymistycznych na optimistyczna....

 

Zauwazenie swojich mozliwosci..poznanie swojej sily i slabosci..zaakceptowanie swojej niedoskonalosci,... to dlugi prozes , prozes rozwijania sie emocjonalnego i intelektualnego..

 

Z jednej strony straszna nasza choroba, ale z drugiej o ile nas wzbogaca... dzieki niej bierzemy swoje zycie we wlasne rece...przejmujemy odpowiedzialnosc za siebie za swoja przyszlosc, nie plyniemy z pradem tylko sami swiadomie podejmujemy dezyzje jak nasze zycie ma wygladac..nasze zycie jest bogatsze jesli zrozumiemy co ta choroba chce nam pokazac.

 

Wyciszenie sie w dzisiejszych czasach, powrut do centrum siebie, rownowaga miedzy cialem a duchem....to nasz cel, po osiagnieciu zycie nie poruwnywalne do wczesniej prowadzacego. Poczucie spelnienia siebie.

 

Zycze tego wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj angsthasse!

Cieszę się, że są osoby które podobnie myślą :smile: mam nadzieję, że nasze wypowiedzi będą punktem odniesienia to przemyślenia zaburzeń nerwicowych dla innych. Jak widać można wyjść na prostą, tylko trzeba tego chcieć - co za tym idzie, trzeba dać z siebie jak najwiecej - to ważne, trzeba nastawić się na wysiłek psychiczny!! OGROMNY WYSIŁEK !!! Cofanie się w przeszłość w naszą fraume (przypomnijcie sobie swoje najgorsze 'dla Was' przeżycia które wyparliście w siebie dawno temu - to jest ten Klucz - dzisiejsze leki przed światem, autobusem, ludźmi itd).

 

Pozdrawiam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OnaGdynia, zgadzam się z tobą, na forum jest bardzo mało osób które się wyleczyły, angsthasse jest tą nieliczną z nich. Wszyscy sobie tylko polecają nawzajem tabletki, wiele osób nie robi psychoterapii, dla mnie to straszne, bo to nie jest właściwe podejście...

 

Uważam że jest w tym też ogromna wina naszego systemu medycznego, bo to przecież psychiatra jest odpowiedzialny za wysłanie pacjenta na psychoterapię, a wielu tego nie robi, szprycując pacjentów samymi lekami. :shock: jest przykre także to, że lekarze zajmują się pacjentem dopiero kiedy jest już na skraju wyczerpania nerwowego, przecież osoba która czuje się w miarę dobrze nie zostanie wysłana na żadną terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

angsthasse

 

Czytam co piszesz od pewnego czasu. Bardzo mi się to podoba, napewno masz 100% rację w tym co piszesz.

Ja z objawami załamania nerwowego czy zaburzenia depresyjno-lękowego borykam się do sierpnia. Dopiero pod koniec października poszlam do psychiatry i od końca października uczęszczam na terapię psychodynamiczną, prywatnie 2 razy w tygodniu.

W tym co napisałaś jest dużo prawdy, Czytałam ksiażki Anselma Gruna i Anthonego de Mello-polecam. Wg nich choroba po to pojawila sie w naszym życiu,żeby nam dać syganał,że coś należy w nim zmienić. Trudno jest na początku...bo człowiek szuka.....tak jak ja teraz........ale zrozumiałam i zaakceptowałąm to,że mam poczucie choroby. Denerwuję sięrano jak wstaję bo czujęto napiecie, ale chcę zmienic nastawienie. Tzn. Budząc sie rano chociaż będę czulą napięcie, będęstarala się je ignorować, jest to trudne. Zresztą za mną dopiero 2 miesiące terapii, to mało. I nic na siłę, na wszystko przyjdzie czas. Jestem niecierpliwa......wiem,że choroba nauczy mnie cierpliwości.

A w międzyczasie chcę odnaleść swoją pasję. Kiedyś sporo ich było. Dziś żadnej. praca, praca, praca, brak czasu na życie osobiste, zdominowanie w dzieciństwie przez choroby, rodziców.....i buch..........mam to na co zapracowałam sobie sama :NERWICA.

 

Fajnie,ze jesteś. Bądź tu z nami i dziel się proszę swoją wiedzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika nie wiem czy cos ci to pomoze ale mi pomoglo. Budzilam sie zawsze rano i robilam zaraz po otwarciu oczu, dokladnie to co ty robisz, czyli rachunek moich objawuw z ktorymi musze sie w dany dzien uporac. Ignorowanie ich to nie tak do konca. Im bardziej starasz sie je ignorowac tym bardziej jest twoja psychika nimi zajeta , poniewaz musi sie kontrolowac aby je ignorowac. Parodoksalne wiem ale tak jest. Po przeczytaniu ksiazki Dr Doris Wolf "zrozumiec uczucia i pokonac problemy" (ksiazka w polsce tez do kupienia) zrozumialam na czym to polega. A wiec obudzilam sie jednego ranka i muj mechanizm sie jak zawsze wlaczyl ...spis objawuw. Usiadlam natychmiast prosto w lozku i powiedzialam naprawde glosno do siebie samej..STOP!!!!...moje mysli sie zatrzymaly ..smieszne ale prawdziwe. Zaczelam w myslach z soba prowadzic dyskusje zupelnie swiadomie...wszyscy to cale zycie robia ale nie sa tego swiadomi...Zmienilam moja pozycje, mozna to nazwac dyskusja ze swoim starym "ja" i swoim nowym "ja".

 

Stare mowilo mi:

 

Twoje miesnie sa zupelnie napietea, drga cale twoje cialo wewnetrznie, okropnie bije ci serce, nacisk na glowe okropny, sama widzisz to juz koniec z toba, nie mozesz tego opanowac. Z pewnoscia niedlugo albo bedziesz miala zawal albo poprostu zwarjujesz..

 

Moje cialo oczywiscie bylo zgodne z moim starym "ja"

 

Moje nowe "ja" zaczelo sie tego ranka meldowac ze jest i nie bedzie juz wiecej cicho, teraz jest czas kiedy sie nauczylo wkoncu odzywac:

 

Twoje miesnie sa zupelnie napiete, no i co z tego , jak bedziesz sie nad tym zastanawiac dlaczego i jak tego uniknac i tak nie zniknie bo juz to 1000 razy probowalas. Czy do tej pory to napiecie nerwuw nie pozwolilo ci funkcjonowac. Moje stare "ja" odpowiedzialo..no nie, moglam i tak funkcjonowac.

Drganie calego ciala w wewnatrz jest bardzo nieprzyjeme, ale czy naprawde szkodliwe. Wcale to sa nerwy kture pracuja. Jak bym byla zdrowa tez by drgaly ale ja bym tego nie zawuwarzyla tak jak w

 

Od 5 lat masz te objawy, od 5 lat nie dostalas zawalu. Dopuki ci serce bije to znaczy ze zyjesz jak by nie bilo to by bylo zle. A jesli chodzi o zwariowanie...no coz przez 5 lat nie zwariowalas wiec czemu teraz miala bys. Dopuki jestes swiadoma ze masz stracha zwariowac to jestes pelna i swiadoma siebie. Jak bys zwariowala to bys nie miala przed tym stracha bo bys tego nawet nie zauwazyla.

 

No i tak sie klucilo moje stare "ja" z nowym "ja".

 

Nowe "ja " mialo zbyt duzo argumetow aby stare wygralo (czyli informujcie sie o chorobie im bardziej ja znacie tym wiecej argumentow aby uciszyc to stre "ja" w sobie)

 

Ignorowanie nie pomaga do konca, ale zaakceptowanie tych objawuw jako stan ok i czesc siebie pozwala na ulge . Im wiecej je akceptujemy one sa i niech se beda a ja i tak bede zyc i robic to na co mam ochote. Moje objawy niech se przy mnie beda. To tak jak mam czarne wlosy i jestem nieszczesliwa bo chciala bym blad, mam dwa wyjscie . Albo przefarbowac je i co miesiac sobie przypominac musze zafarbowac je bo nie znosze moich czarnych wlosow. Bede nadal nieszczesliwa bo one i tak sa czrarne. Albo zobaczyc ok mam czarne moze to nie to co chce ale w zasadzie pasuja do mnie i nawet nie sa takie zle. Z dnia na dzien bedziesz lubiec te czarne coraz bardziej, pomimo ze blad ci sie podobaja. Zaakceptujesz ten stan jako ok i nauczysz sie z tym zyc. A nawet bedziesz zadowolona. I jednego dnia nie bedziesz nawet tego realizwowac ze nie masz blad wlosuw. Tak tez z objawami choroby, niech sa one naleza do ciebie, nie jest to co prawda stan idealny, ale czy az tak tragiczny , niech se beda...i jednego dnia budzisz sie rano patrzysz w okno widzisz niebo slonce czujesz zapach powietrza, i ani przez sekunde nie masz mysli o objawach. Jak bys mogla miec? Skoro juz ich nie ma zniknela ich waznosc wiec same odeszly. Stwierdzily ze sa tobie obojetne, wiec nie maja mocy swojej.

 

Dla mnie to zaakceptowanie bylo kluczem do wielu sytuacji mojej choroby.

 

 

Nawet jak za pierwszym razem wam sie nie uda. co z tego. po pierwszym upadku jako dziecko i tak wstaliscie aby dalej sie uczyc chodzic. Teraz to to samo. Nie zloscie sie na siebie jesli nie wyjdzie od razu. Pochwalcie sie za to ze sprobowaliscie i probujcie dalej. Nauczyliscie sie funkcjonowac przez lata tak jak choroba tego chciala wiec nauczycie sie oduczyc tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokladnie !!!!!!!!!!!! To klucz aby odzyskac swoj komfort zyciowy.

 

Przeciez to my jestesmy najwwyzsi w schodach ewolucji , czyli mamy prawo wyboru. Ameba musi zyc tak jak jej jest dane, ale my, my mozemy wybrac jak chcemy zyc.

 

Nie dajmy sie przez chorobe zrobic wegetujacymi amebami!!!!

 

Super Monika!!!!!!!!!!!!!!!!;-)))))))))))) Ty zrozumialas:-))))) teraz to juz kwestia tylko cwiczenia i czasu!!! Tak bardzo sie ciesze z toba!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na mnie to sie nie sprawdzilo, ja mialam straszne bole glowy, chodzilam od lekarza do lekarza, mialam kupe abda i diagnoza /nerwica. A ze nie chcialam brac lekow, to chodzilam caly czas z tym bolem wstawalam rano i sie kladalam spac z nim, mialam dosc wszystkiego takiego zycia, bol sie utrzymywal non stop przez dwa lata az do czasu kiedy minal na ok miesiac i znowu trwal 2 lata, pozniej poszlam po pomoc do psychiatry i dostalam łagodny lek uspokajajacy, dawke 10 mg, biore go do dzis. To ze zaakceptowalam bol NIC mi nie pomoglo, doslownie nic, juz mialam nawet mysli samobojcze z tego bolu, kto takiego bolu nie mial to nie wie jak to jest./

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww....powiedziec sobie akceptuje bol to zupelnie co innego jak myslec akceptuje bol.

 

Nie neguje tego ze moze u ciebie ma to jakies powody, ale poczytaj sama twoje posty.. obojetnie kto co nie napisze tzymasz sie kurczowo swoich objawuw..zastanowilas sie kiedys co by bylo gdyby one nie wypelnialy calego twojego zycia...moze to jest twuj podswiadomy strach..obawa przed nowym czego nie znasz....

 

Moje rady nie sa uniwersalne dla kazdego , ale jak jedna jedyna osoba z tego z kozysta i jej bedzie lepiej to jest to wspaniale..

 

 

Podziwiam tylko energie masy uzytkownikuw ktozy calo swoja energie inwestuja w to aby kazdy pozytywny post znegowac..

 

Jesli komus cos nie pomoglo no coz przykro mi...ale zostawcie nadzieje innym i dajcie innym tez6 sprubowac, a nie od razu ...nie to nie pomaga tylko tabletki sa dobre itd. wiesz ausiaww ja jestem tu dopero pare dni ale jest to dla mnie forum w kturym masa ludzi wziela sobie za cel ..jeczenie rozczulanie sie nad soba narzekanie opisywanie jakie to nie sa leki dobre.

 

Kazdy jest inny. Ja nie wiem co dla kogo jest dobre ja pisze tylko co mi pomoglo. Nie musisz tego uznac jako pomocnicze ale tez nie mozesz tego negowac bo nie wiesz tak dokonca. Ja zyje od 5 miesiecy bez objawuw... co nie muwi o tym ze wszystkim to samo pomaga. Ale negujac wszystko co pisze negujesz tez mnie. Zastanowilas sie chociasz pare minut nad tym. Ja nie neguje nikogo. Kazdy ma swoja prawde i to co mu pomaga. Ja jestem dumna z siebie ze tak mi sie udalo bo to tylko moja praca nad soba. Jest to dla mnie wielkie..prosze cie nierob tego malym bo moje osiagniecia wrucily mi wiare w siebie.

Nie wiem czy negujacy uzytkownicy wtedy sie lepiej czuja jak wszystkim co cos osiagneli napisza...nie pomaga i juz...chyba nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo Ty z kolei podchodzisz do tego jak do cudu, uwierz ze nie kazdym to pomaga, a odciagnie ludzi od lekow tez nie jest najlepsze. Dla Ciebie psychoterapia byla dobra, ale nie dla wszystkich. Na ostatnim spotkaniu osob chorych na nerwice rozmawialam z ludzmi ktorym psychoterapia nie pomogla, chociaz nadal na nia uczeszczaja. Ja nie opisuje wszedzie moich objawow, zaczelam teraz i to chyba moj drugi lub trzeci post, gdzie napisalam o tych objawach somatycznych, Ty piszesz wszedzie ze Ci pomoglo a mi akurat nic nie pomagalo, nawet zaakceptowanie i praca nad soba. Nadal nad soba pracuje i nadal mam obajwy a sprobuj zyc z bolem przez kilka lat takim ze masz mysli samobojcze, to takie gadanie to mozna sobie wsadzic za przeproszeniem gdzies :) jak masz taki bol ze ryczysz i ze nie masz sily na nic. Z fobia sobie poradzilam, z lękami poradzilam tylko z bolem nie moglam poradzic i mi w tym leki pomogly, a Ty nie ejstes lekarzem wiec nie mow ze odrzucenie lekow jest konieczne przy terapii bo tylko robisz tym krzywde innym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeciez sama psychoterapia nie wystarczy, konieczna jest tez odpowiednia suplementacja bo cialo tez ma swoje potrzeby ktorych chroniczne niespelnienie moze powodowac nerwice.

To w duzej mierze mit, wez pod uwage przecietnych ludzi, odzywiajacych sie byle czym, wiekszosc z nich nigdy nie doswiadczyla nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeciez sama psychoterapia nie wystarczy, konieczna jest tez odpowiednia suplementacja bo cialo tez ma swoje potrzeby ktorych chroniczne niespelnienie moze powodowac nerwice.

To w duzej mierze mit, wez pod uwage przecietnych ludzi, odzywiajacych sie byle czym, wiekszosc z nich nigdy nie doswiadczyla nerwicy.

Tez sie temu dziwie, mam znajomych ktorym nawet mimo czestego picia alko nic nie jest. Jednak moj stan dzieki temu sie znacznie poprawil i objawy zanikaja co czegos dowodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety powieje teraz pesymizmem noworocznym .....

ciekawi mnie na jakiej podstawie niektórzy z Was stwierdzają, że sie wyleczyli? ..... gdzie jest granica między nerwicą a nie-nerwicą??? ... i po jakim czasie bezobjawowym stwierdzacie, że już jest ok ....

Przeciez nerwica ma to do siebie, że nigdy nie można powiedzieć, że już się jej nie ma ... bo za rok, miesiąc, godzine, albo za minute może wrócić ....

Ja zdycham sześć lat .... i juz miałam przyjemność zaznać trwającego 2 lata, cudownego "ozdrowienia" i zaklinałam się,że to juz koniec .... ale okazało się, że nie ....... nie dość tego .. okazało się, że może być gorzej i jeszcze gorzej ....

DLATEGO zwycięstwem nie jest "wylecznie się" tylko przyzwyczajenie się ...........

I mysle, że jesli ktoś twierdzi, że się wyleczył to po prostu nie miał typowej, chronicznej nerwicy ... tylko jakiś stresujący epizod czy coś ....

Bo z tego co wiem (z własnego doświadczenia) prawdziwy "psychol" z nerwicą nigdy nie przestanie "czuwać" .... bo własnie na tym polega ta "fascynująca" przypadłość ...

Dlatego wg mnie najlepiej jechać na lekach i już .... nie oszukujmy się - lepiej sie naszprycowac niż sie powiesić ......

Psychoterapia na mnie w ogóle nie działa, męczyło sie ze mną trzech terapeutów .... mimo to ciągle wierze, że się kiedyś do niej przekonam .... i tego sobie życze na Nowy Rok :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bee no wlasnie ja tez juz choruje 10 lat i mialam okres bez objawow, i myslalam ze jestem zdrowa, a pozniej jak juz nie moglam wytrzymac to poszlam po leki bo myslalam ze bedzie koniec. A tutaj niektore osoby sa przekonane o swojej nieomylnosci i jeszcze odciagaja ludzi od lekow, a moga im tym krzywde zobic. Poza tym w innym watku napisalam to samo co Ty ze sa rozne lęki, depresje, itd i sa to takze dolegliwosci u niektorych dlugotrwale, a dla mnie to ze ktos pisze ze nie mial 5 miesiecy objawow to bujda ja nie mialam objawowo wiecej czau i znowu sie pozniej pojawily. Moze mial tylko epizod nerwicy i dlatego mu tak latwo poszlo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety powieje teraz pesymizmem noworocznym .....

ciekawi mnie na jakiej podstawie niektórzy z Was stwierdzają, że sie wyleczyli? ..... gdzie jest granica między nerwicą a nie-nerwicą??? ... i po jakim czasie bezobjawowym stwierdzacie, że już jest ok ....

Przeciez nerwica ma to do siebie, że nigdy nie można powiedzieć, że już się jej nie ma ... bo za rok, miesiąc, godzine, albo za minute może wrócić ....

Ja zdycham sześć lat .... i juz miałam przyjemność zaznać trwającego 2 lata, cudownego "ozdrowienia" i zaklinałam się,że to juz koniec .... ale okazało się, że nie ....... nie dość tego .. okazało się, że może być gorzej i jeszcze gorzej ....

DLATEGO zwycięstwem nie jest "wylecznie się" tylko przyzwyczajenie się ...........moje slowa bodajze 2 dni temu!!!!

I mysle, że jesli ktoś twierdzi, że się wyleczył to po prostu nie miał typowej, chronicznej nerwicy ... tylko jakiś stresujący epizod czy coś ....mialam nerwice generalna, nerwice lekowa i postraumatisches stress syndrom (trauma). Gwalcenie w wieku dziecka, pchanie wozka inwalidzkiego wlasnego dziecka itd. nazwala bym wszystkim ale nie epizodem stesujacym...

Bo z tego co wiem (z własnego doświadczenia) prawdziwy "psychol" z nerwicą nigdy nie przestanie "czuwać" .... bo własnie na tym polega ta "fascynująca" przypadłość ...jesli dobrze sie nauczylas obchodzic sie z ta choroba nie musisz czuwac bo i tak jestes przygotowana. Wrecz powinnas przestac czuwac, aby choroba nie byla centrum twojego zycia.

Dlatego wg mnie najlepiej jechać na lekach i już .... nie oszukujmy się - lepiej sie naszprycowac niż sie powiesić ......jesli chodzi o leki, jak juz wielokrotnie pisalam, lekarz dezyduje czy sa pomocne. Odradzac tez nie odradzam neguje jedynie Benzoss bo uzalezniaja. Sa leki nieuzalezniajace.

Psychoterapia na mnie w ogóle nie działa, męczyło sie ze mną trzech terapeutów .... mimo to ciągle wierze, że się kiedyś do niej przekonam .... i tego sobie życze na Nowy Rok :mrgreenDo psychoterapeuty nie musisz sie przekonywac zawsze sie znajdzie jakis ktory bedzie ci pasowal, ale to ty musisz sie otworzyc i pomijajac okrutny strach wiem o czym pisze odwrucic sie do tylu i zobaczyc co sie w twoim zyciu stalo:

 

[Dodane po edycji:]

 

narthex ..a co do strachu przed powrotem...na tym polega wyjscie z spirali strachu aby stracic strach przed strachem..czyli tez strach przed powrotem bo jesli raz zrozumiales jak to funkcjonuje to tez juz tego nie zapomniesz. Wymazywanie pamieci bylo by wobec tego fatalne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

angsthasse .. nie będe wypisywac kolejnych argumentów bo zapewnie i tak je "odbijesz" ..... ale wg mnie nie masz racji .... albo nie wiesz co to jest nerwica .... albo masz INNĄ nerwice ....

p.s. Co do cięzkich przezyc to raczej nie ma powodu aby się nimi licytować .... po prostu na podstawie tego, iz sobie świetnie radzisz wnioskuje, że masz silniejszą psychike, być może mniejsze lęki ... i tyle ....

Twoje wypowiedzi wprowadzają u mnie myśli tego typu ...... "ku*wa skoro TO jest takie proste czemu mi się nie udaje" ......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paradoks tego jest ten ze wlasnie ze tak proste to az tak trudne.

Licytowac przezyciami tez sie nie chce bo kazdy ma swoje ale nie zanjac mnie i mojego zycia napisalas ze moze milam epizody stressowe...wiec napisalem malenki ulamek moich epizoduw stresowych aby ci pokazac ze kazdy z nas tu ma swoj bagaz do dzwigania...i nigdy nie mozemy oceniac tego co sie komus wydarzylo jak straszne to bylo bo kazdy przezywa wszystko innaczej, dlamnie muj syn w wuzku inwalidzkim jest tragedia a dla inny ch blacjostka bo przezyli jeszcze straszniejsze rzeczy, i odwrotnie.

 

A psychike mialam bardzo slaba to zuplenie nowe ze mam silna dzieki zrozumienu siebie i swojej przeszlosci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×