Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Lidka są leki które pomagaja a nie otępiają i dz do lekarza i poprosc o zmianę leków

i bądz dobrej myśli. a tak na marginesie to fajną przyjaciółkę miałaś.dobrze że to skonczyłas bo toksyczna przyjażn jest gorsza niż brak przyjażni.POZDRÓWKA

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Głowa do góry :)

Staw czoła chorobie, bądź szczera na terapii i mów o problemie.

Mi bardzo pomaga zwierzenie się z konkretnych objawów (zauważyłem, że jak o czymś pogadam, to zazwyczaj to znika na wiele miesięcy).

 

Będzie dobrze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lidka, moim zdaniem uświadomienie sobie, ze to nie guz/rak/schizofrenia itd. a nerwica to już połowa sukcesu. Przychodzi taki moment gdy lekarz delikatnie daje nam do zrozumienia, ze nienaturalnie przejmujemy sie naszym stanem zdrowia, choc wszystko jest w porzadku, badania niczego nie wykazuja - sama to przeszlam... I wtedy trzeba przystopowac, pomyslec... i zaczac zmierzac we wlasciwym kierunku, nie 'nakrecac sie' tylko poszukac pomocy. Zycze Ci aby sie udalo.. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, ja tez robilam sobie wyrzuty z roznych powodow, ale teraz uswiadamiam sobie, ze nie wolno! Trzeba zaakceptowac to, ze w takim stanie nie wszystko jest tak jak bysmy chcieli. <- nie znaczy to, jednak ze masz sie poddac, wrecz przeciwnie!

 

Mam podobnie jak Ty problemy z samoocena, boje sie ludzi, ich oceny, choc tak bardzo potrzebuje przynaleznosci do jakiejs grupy!

 

Zaangazowalam sie w jedna grupe, sprawia mi to radosc, ale jest tez przyczyna roznych obaw... gdy wychodze z domu nie czuje sie co prawda nieszczesliwa, ale traktuje to jak jakas >misje< do spelnienia, co tez jest przesada... (kto stresuje sie godzine przed wyjsciem i zastanawia sie co powie, co inni powiedza itd...? w wieku 22 lat --> raczej dziwne) mysle, ze najwazniejsze to jednak mimo wszystko byc konsekwentnym, a efekty na pewna sie pojawia.

 

pozdrawiam Cie goraco!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki za odpowiedzi, ale ja mam jeszcze jeden problem,boje sie wlasnych mysli,wkrecalam sobie ze jestem chora na schizofrenie i szukalam wiele informacji na ten temat zeby wykluczyc ze to mnie nie dotyczy,a teraz mam czasami takie mysli ze patrze na ludzi i sobie mowie obserwuja mnie czy nie, sledza czy nie (bo wiem ze taki jest objaw schizofrenii) i nie potrafie tego przezwyciezyc,jestem swiadoma ze mnie nie sledza,ale te okropne mysli co z tym zrobic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam tak samo jak Ty, boję sie bardzo że zachoruje na jakąś chorobe psychiczną i to mnie przeraża. Ostatnio na wizycie u psychiatry rozmawiałam z nim o tym, powiedział że to w nerwicy lękowej normalne, wiem że to nie pocieszające ale statystyki mówią zupełnie inaczej tzn. Ze chorzy na nerwice nie zachowowują na schizofremi i itp. Powiedział mi że nie zna przypadku że ktoś chory na nerwice zachorował na jakąs chorobe psychiczną. I teraz jak mnie takie myśli nachodzą to przypominam sobie jego słowa i jest troche lepiej.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

takie samooskarzanie sie jest typowe dla nerwicy. Ciagle leki, ucieczki, a potem poczucie winy, ze sie ucieklo, zdezerterowalo, ze jest sie nikim, ze sie przegrywa z czyms idiotycznym, czego NIKT NORMALNY sie nie boi- znam doskonale, mysle, ze i inni tez.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moj obecny problem ma się do prawa jazdy.robiłam zdałam ,kosztowało mnnie to wiele biegunek i nerwów ale zdałam i co z tego jak boję sie jezdzic . zanim wsiądę do auta mam przed oczami wypadek więc co mam załatwic robie to jadąc autobusem . a potem siadam i ryczę nad sobą ,że mam auto , prawko a nie jedę bo się boję . i wściekam śię na siebie żem taka ofiara losu, ciapa i jeszcze nie wiem co.bardzo mnie to rusza ale nie umiem sobie z tym poradzic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam. damiano tez wkręcałam sobie raka - konkretnie płuc międzyczasie mojej przyjaciólki mama zmarła na raka płuc co mnie jeszcze bardziej nakręciło. po 4 latach "dojrzałam" do tego aby przestać mysleć o raku i jest naprawdę lepiej mam mniej ataków a jak już są to 2-5 sekund takie krótkie przypominacze o nerwicy :) wiem ,ze jestes zdrowy i wiem ,że nadejdzie taki dzień gdy przestaniesz sie nakręcać chorobami wyczytanymi lub zasłyszanymi. wiesz co mi pomogło- jedna lekarka powiedziała do mojej przyjaciółki ( ma bardzo rzadką chorobę układu immunologicznego z która można normalnie żyć ) " dlaczego pani pielęgnuje swoją chorobę ? " na początku byłam tym oburzona ale po przeanalizowaniu doszłam do wniosku , że ja też pielęgnowałam swoją nerwice teraz staram się przestać ją pielęgnowac już nie myślę o niej w kategori choroby nieuleczalnej lecz traktuję ją jak coś czego mogę się pozbyc gdy się za siebie wezmę

 

pozdrawiam i życzę siły do walki

 

nerwice za ryj i o glebe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem o czym piszesz.Ja tez jeszcze do niedawna mialam podobne objawy,okazalo sie ze glowna przyczyna sa nerwy i moj stan do jakiego sie doprowadzilam.Mam nadzieje ze byles u lekarza.Jezeli nie to postaraj sie isc jak najszybciej.Nie boj sie.Jezeli w pore wezmiesz sie w garsc to watwiej bedzie Ci wyplatac sie z tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedzcie mi proszę co o tym myślicie. Leczę się na zaburzenia nerwicowo-depresyjne już 4 miesiące i przyznam, że efekty były praktycznie natychmiastowe (mówię o lekach). Obecnie uczęszczam na psychoterapię i mogę powiedzieć, że nerwicę całkowicie olałem, mam gdzieś czy mnie coś gdzieś boli, kłuje itp. Pomaga mi autosugestia i stosowanie afirmacji. Jednak jest coś czego nie potrafię opanować i co czasami zabiera mi chęć do życia... mianowicie wszystko jest mi obojętne, dosłownie wszystko. nie ma rzeczy, do której bym się nie zmuszał, począwszy od wstawania rano, jedzenia po wychodzenie z domu (już nie z powodu lęków). niby w moim życiu wszystko jest ok, wspaniale radzę sobie na studiach, mam wielu dobrych znajomych, przyjaciół, jednak ja nie widzę sensu w moim dalszym życiu. to nie jest nawet załamanie, nie płaczę, nie jestem zdołowany. po prostu wszystko jest mi obojętne i to mnie dobija. usiłuję sobie wmówić, że to minie itd, jednak to zawsze wraca. nie wspomnę już o moich zmianach nastroju, przeważa obojętność, ale czasami czuję się tak dobrze, że aż nienaturalnie. psycholog twierdzi, że to reakcja mojego mózgu na całą tę nerwicę, że to minie. dla niektórych siłą napędową życia jest miłość. ja nie widzę w tym nic pociągającego, pomyślicie, że totalnie mi odbiło, ale nie chce mi się kochać kogokolwiek. wydaje mi się to takie nudne i w ogóle. zresztą, co wg mnie nie jest nudne... tak tylko chciałem się wyżalić, bo już samego siebie nie rozumiem. pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to mi nie pozwala funkcjonowac normalnie,ktos cos do mnie mowi a ja odczuwam slabe emocje nie jestem w stanie sie tak cieszyc jak kiedys, mam takie dziwne uczucie w glowie czy to minie?

 

Z tym jest często problem...

Ale :D , próbuj nie porównywać jak , było jak jest, nie analizować swojego stanu za dużo...

To trudno, wiem ale próbuj!!

 

Pozdrawiam!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widze ze w koncu udalo mi sie znalesc kogos kto zrozumie. Moje problemy zaczlely sie w styczniu gdy uderzylam glowa u lod i mialam podwstrzas. Jak to ja zawsze zaczytana w ksiazkach medycznych zaczelam czytac o skutkach takiego upadku. I wyszlo tu gfuz tam krwiak tam cos tam innego:( a jeden z moich przyjachiol najblizszych mial guza mozgu i opowiedzialm mi o tym co przeszedl..:/ wlasciewie wszystko zaczelo sie juz dawno. Wygorowane amicje chore cele ktore dalej chce realizowac, strach przed przyszloscia straszne...przed samotnoscia...a uderzenie to faza kulminacyjna. Po trzech miesiacach od uderzenia i mojego wmawiania sobie ze w glowie cos mam:|poszlam do neurologa i zaczal mi tlumaczyc ze sobiesama wmawiam i ze mam leki i wogole nerwice i te wszystkie inne:(i ze dlatego mnie boli glowa (a boli mnie codziennie do dzis od dnia uderzenia:/) i zapisal Afobam i jakies krople:/ tylko najgorsze to ze moja najblizsza przyjaciolka stwierdzila ze szukam sztucznych prbolemow i jak bylo zle to mi dokopywala a jak dochodzilam do siebie to odwracala sie ode mnie. Podziekowalam za przyjazn i wszstko. PRzepraszam ze to napisaalam ale musialam komus napisac bo nei moge. Dalej czegos sie boje cos w mojej glowie jest...

 

a moze psycholog bylby dobra rzecza w tym wydapku?:( pozdrawiam serdecznie wszystkich forumowiczow:)

 

[ Dodano: Pią Maj 26, 2006 12:24 am ]

I jeszcze pamietaja wszyscy i wypominaja mi ta wesola rozesmiana dziewczyne sprzed roku..... i marzeniem by stac sie nia znow:( a ten Afobam to niezle w leb daje:/:(

 

Lidka, Wiesz ile razy się porządnie uderzyłem w głowę w róznych okolicznościach i z rózną siłą...

Mam 37 lat i nadal żyję.

Oczywiście warto się zbadać , ale bez przesady, Twój przypadek jest "fizycznie delikatny" i więcej szkody przynosi Ci rozmyślanie (dlatego na tym forum się pojawiłaś).

Głowa do góry i zapomnij jak najszybciej !!

Pozdrawiam!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aska: ja rowneiz tak mam, prawko od 8 lat i panika przed jazda (juz tysiace razy probowali mnie nauczyc, panikuje tak ze nie jestem w stanie racjonalnie myslec) a pozniej rycze ze taki tepak ze mnie. Wogole to boje sie tego ryczenia: wczoraj chcialam ugotowac obiad, ale poniewaz nie umiem to robilam to z przepisu i nie wyszlo a ja...oczywiscie w ryk i jak zawsze wlacza mi sie wtedy autoagresja (rowniez fizyczna). Dobrze ze nie bylo przy tym nikogo bo to przeciez nienormalne tak reagowac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szczerze powiedziawszy, ta moja obojętność była we mnie już od dawna, przed rozpoczęciem leczenia też. jeśli chodzi o leki (przyjmuję wenlafaksynę), to biorę już tylko 37,5 mg dziennie, a nie zauważyłem, żeby cokolwiek się zmieniło odkąd zmniejszyłem dawkę. czasami sie zastanawiam, że może po prostu taką mam osobowość, ale do cholery jasnej, kiedyś tak przecież nie było... szukam na siłę zdarzeń które mogłyby spowodować mój stan, nie widzę nic. wstyd się przyznać, ale nawet śmierć własnego ojca i babci nie zrobiła na mnie większego wrażenia... nienawidzę siebie czasami za to w jaki sposób reaguję na niektóre rzeczy, jestem zmęczony tym, że raz ryczę w głos jak widzę gdy np. małemu dziecku dzieje się krzywda, a innym razem w ogóle mnie to nie obchodzi... może faktycznie coś ze mną nie tak? czasami mam w sobie tyle chęci do wszystkiego, że aż brak mi czasu by cokolwiek zrealizować, jednak nagle przychodzi stan, w którym znów wracam do punktu wyjścia: nie obchodzi mnie nic, wszystko jest nudne. tylko mi nie mówcie, że to ChAD, bo to na pewno nie to. pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To powiem Ci magdalena4, że wielu nerwicowców myśli, że dopadnie ich choroba psychiczna. Dlatego zapamiętaj, że nie zachorujesz :) To tylko Twoja wyobraźnia (swego czasu też obawiałem się schozofrenii...szczęśliwie mam już to za sobą - liczę, że Ty też tego się pozbędziesz).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słusznie prawisz Madeline :D

Mój mąż kocha mnie wraz z moimi natręctwami ( choć je może trochę mniej ;) )

Co prawda u nas ciut inna bajka bo kiedy się poznaliśmy 11 lat temu o nerwicy u mnie nie było mowy...

Ale przetrwał najgorszy moje dni, był ze mną, kupował mi leki, chodził do specjalistów razem ze mną, walczył ze mną o normalność

W międzyczasie pobraliśmy się, urodził nam się wspaniały syn, nasza duma :D

Nie wyobrażam sobie by mój partner miał nie wiedzieć o moim problemie :roll: i nie być dla mnie podporą. Nerwicę da się ukryć przed znajomymi, nawet przed rodziną ale nie przed tą najbliższą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz to o czym piszesz jest typowym objawem depresji.

Jednym z podstawowych krokow w jej przezwyciezaniu jest aktywowanie samego siebie.

Depresja jest zamknietym kolem, ktore spowalnia psychicznie i fizycznie. Wszystko co robisz staje sie wysilkiem i meczysz sie szybko. Robisz mniej i potem winisz samego siebie za robienie mniej. Zaczynasz wierzyc, ze nie mozesz zrobic nic i ze nigdy tego nie przezwyciezysz. A to sprawia, ze jeszcze bardziej pograzasz sie w depresji i tak to trwa.

 

Stawanie sie aktywnym jest jedyna mozliwoscia do przerwania tego kola.

 

-aktywnosc sprawia, ze czujesz sie lepiej

-aktywnosc sprawia, ze czujesz sie mniej zmeczony

-aktywnosc jest motywacja zeby robic wiecej

-aktywnosc poprawia zdolnosc myslenia

 

 

Pomimo tych korzysci, ruszenie sie z miejsca nie jest latwe. To z powodu ponurych, pesymistycznych mysli, ktore sa typowe dla tego stanu, a ktore stoja ci na drodze. Kiedy jestes pograzony w depresji myslisz, ze nic nie robisz, nic nie osiagasz i niczym sie nie cieszysz.

 

Moze byc bardzo trudno zorganizowac swoj czas produktywnie i zaangazowac siebie w robienie rzeczy ktorymi normalnie sie cieszysz. Kiedy stajesz na przeciw rzeczy, ktora chcesz zrobic, mozesz pomyslec, "ze wcale nie bedzie cie to cieszyc" "ze tylko narobisz niepotrzebnego zametu" "ze to jest zatrudne" takie mysli powoduja, ze przestajesz podejmowac wysilek i zatrzymuje cie w zamknietym kole.

 

 

Przede wszystkim musisz miec pojecie o tym co robisz i jak wiele satysfakcji i przyjemnosci masz z tego co robisz. To co odkryjesz pomoze ci zaplanowac twoj dzien i uczynic go jak najbardziej aktywnym.

 

 

Jedna z najwazniejszych rzeczy jest zapisywanie wszystkiego co robisz godzina po godzinie. Ten zapis pomoze zobaczyc czarno na bialym w jaki sposob spedzasz swoj czas i sprawi ze bedziesz swiadomy jak wiele satysfakcji ma z kazdej czynnosci. To pozwoli ci na konfrontacje mysli takich jak "nie robie nic" albo "nie cieszy mnie nic" z rzeczywistoscia.

 

Moze sie przekonasz ze jestes bardziej aktywny i kompetentny niz myslales. Jesli nawet to nie wniesie zbyt duzo do zmiany twojego myslenia to przynajmniej bedziesz miec zapis, ktory pomoze ci dowiedziec sie wiecej co stoi ci na drodze i ktory bedzie baza do zmiany sposobu spedzania swojego czasu.

 

 

Zapisuj wszystko godzina po godzinie, z adnotacja przy kazdej czynnosci w skali od 1-10 Przyjemnosc (jaka miales) a takze Wysilek (czyli ile cie dana czynnosc kosztowala).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×