Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Mieszanka, nienawidzę mrozu, śnieg jeszcze ujdzie (zwłaszcza w okresie świątecznym), ale mróz... Moje stawy dają mi się wtedy strasznie we znaki :evil:

Waleczna - wstręt do samej siebie - ten temat nie jest mi obcy... Ja dwa razy przechodziłam anoreksję... :? I do tej pory nie mogę powiedzieć, że siebie lubię :cry:

Jak najszybciej na psychoterapię, koniecznie!!! Nie zwlekaj z tym, radzę Ci naprawdę serdecznie, zobaczysz, że Ci pomoże jeśli w końcu się zdopingujesz i na nią wybierzesz!!! Gdybaniem nic się nie zdziała, to nic nie pomoże, człowiek tylko jeszcze bardziej się dołuje...

A co do tego leku... Rozmawiałaś o nim ze swoim psychiatrą? Może konieczna zmiana? Żaden lek nie jest uniwersalny - jednym pomaga, innym nawet szkodzi :( Koniecznie skonsultuj się z lekarzem.

Nie jesteś sama, nie wiem czy Cię to pocieszy, ale każdy z nas ma tu podobne problemy, więc wiemy, co przechodzisz... Bądź dzielna. I dobra dla siebie... Jak długo chorujesz na nerwicę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka... wiesz co jest najbardziej deprymujące? Zmagam się z tym cholerstwem (depresja z derealizacją) już ponad 16 lat i powiem szczerze mam dosyć. W tej chwili mam 28 lat i tylko jedną refleksję, zmarnowałam dzieciństwo i młodość. Nie pamiętam dnia żebym wstała i czuła się dobrze. Odbieram egzystencje jako coś ekstremalnie nieprzyjemnego. Kiedy budzę się rano i wiem, że muszę wstać i udawać przed sobą i światem ze jest ok... domyślasz się że mam raczej ochotę rozpłynąć sie w niebycie:) Co do wstrętu, to ledwo robie makijaż, taka czuję niechęć do zajmowania się własną facjatą. A najsmieszniejsze jest to, że ludzie maja mnie za kobietę sukcesu!!

Anoreksja.. tez cos o tym wiem niestety. Ze mną juz w porządku ale jak sobie przypomne siebie z okresu kilku kilo mniej ogarnia mnie euforia. Było mi lepiej i lżej psychicznie (to ci niespodzianka). Organizm ludzki jest zdolny do niesamowitych rzeczy.

 

Co do psychoterapii, masz rację. Albo się "zwlokę" w końcu albo pozostaje skok z okna.

Jak sobie radzisz ze związkami (nie wiem w jakim jestes wieku). Czy potrafisz przełamać niechęć do siebie i nawiązać więź z drugim człowiekiem?

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waleczna, rozważając tylko cały czas terapię, a nie podejmując jej marnujesz kolejne tygodnie, miesiące... Nie ma co gdybać, trzeba działać!!! Uwierz mi...

Myślę, że rozumiem Cię bardziej niż Ci się to wydaje i że mamy ze sobą dużo wspólnego. Ze mną też już w porządku jeśli chodzi o anoreksję, ale wiele spraw wciąż pozostawia wiele do życzenia... Mnie również ludzie uważają za ambitną, pewną siebie osobę, dążącą do wyznaczonych celów, wzór do naśladowania, uosobienie spokoju, równowagi... A we mnie w środku wszystko czasem po prostu pęka...

Jeśli chodzi o związki to jestem aktualnie sama, mam 24 lata, związki były, ale za każdym razem nie mogłam już wytrzymać, dusiłam się w nich i zrywałam...

 

Nie jestem pewna czy w Twoim przypadku same leki to najlepsze rozwiązanie. Myślę, że lepsza byłaby dla Ciebie psychoterapia (albo leki + obowiązkowo psychoterapia), tylko w ten sposób skonfrontujesz się ze swoimi emocjami, niechęcią do samej siebie, obawami... To nie jest przyjemne, wręcz przeciwne :? , ale pomaga...

Idź na terapię, zobaczysz, że poczujesz się lepiej. A do lekarza też się wybierz i zapytaj o leki, może trzeba zmienić, dobrać Ci inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Echhh, ja i moje pokręcone życie :? Niby chcę być z ludźmi, a jak już jestem to uciekam byle jak najdalej od nich, duszę się wśród nich (nie dosłownie oczywiście :P ) :? A ludzie do mnie jak na ironię lgną! :shock: Dzielna, twarda, rozsądna, mądra - dla innych, a w rzeczywistości... hmmm... :?

Wyjście jest jedno, trzeba nad sobą pracować, bo bez tego nawet jak to się mówi "nawet Święty Boże nie pomoże".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzielna, twarda, rozsądna, mądra - dla innych, a w rzeczywistości... hmmm... :?.
taak. skąd ja to znam. w dzisiejszych czasach nawet jak się taką nie jest to... trzeba udawać. bo ludzie od razu potrafia wykorzystać dosłownie każdą chwile słabości.

tak czy inaczej, musimy nauczyć się jak być naprawdę dzielne i twarde. i kurde musi nam sie to udać! ;) jak to się mówi" w zyciu trza byc twardym a nie miętkim" ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzielna, twarda, rozsądna, mądra - dla innych, a w rzeczywistości... hmmm... :?.
taak. skąd ja to znam. w dzisiejszych czasach nawet jak się taką nie jest to... trzeba udawać. bo ludzie od razu potrafia wykorzystać dosłownie każdą chwile słabości.

tak czy inaczej, musimy nauczyć się jak być naprawdę dzielne i twarde. i kurde musi nam sie to udać! ;) jak to się mówi" w zyciu trza byc twardym a nie miętkim" ;D

 

To prawda... Ale wiesz, ja to z drugiej strony chcę powoli nauczyć się przyznać czasem przed samą sobą, że mogę być bezradna, smutna, czasem słaba... A nie za wszelką cenę być zawsze dzielną i udawać twardzielkę choćby się waliło i paliło... Ale żeśmy offtop zrobiły :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waleczna napisała: "Odbieram egzystencje jako coś ekstremalnie nieprzyjemnego". I to jest te zdanie które podsumowuje to jak od jakiegoś czasu sie czuję. Normalnie dawno nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenie jak to, strzał w dziesiątkę, mam wreszcie to słowo którego tak długo szukałem i "wymyślałem" sobie inne jego wersje, żeby sam dla siebie jakoś wytłumaczyć ten stan. A stan to bardzo nieprzyjemny, bo odbiera całkowicie każdą, nawet najmniejszą przyjemność wynikającą z życia, a przecież te mamy tylko jedno :)

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waleczna napisała: "Odbieram egzystencje jako coś ekstremalnie nieprzyjemnego". I to jest te zdanie które podsumowuje to jak od jakiegoś czasu sie czuję. Normalnie dawno nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenie jak to, strzał w dziesiątkę, mam wreszcie to słowo którego tak długo szukałem i "wymyślałem" sobie inne jego wersje, żeby sam dla siebie jakoś wytłumaczyć ten stan. A stan to bardzo nieprzyjemny, bo odbiera całkowicie każdą, nawet najmniejszą przyjemność wynikającą z życia, a przecież te mamy tylko jedno :)

Pozdrawiam.

 

Ale dlaczego??? Z jakiego powodu to dla Ciebie coś ekstremalnie nieprzyjemnego? Przepraszam, że tak pytam wprost... (jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odp. miło tak sobie pogadać. Od razu mi lepiej. Tymczasem życzę Wam wszystkim roku lepszego niż ten mijający. Obyśmy wszyscy wkroczyli w niego z nowymi siłami i już nie nadzieją ale pewnością i determinacją do wyzdrowienia:)

 

Po to tu jesteśmy, żeby się wzajemnie jakoś wspierać, nawet poprzez kilka słów - wtedy jest trochę łatwiej, raźniej, lżej...

 

Życzę Wam Wszystkim wspaniałych, magicznych, pogodnych, przepełnionych radością, wolnych od lęków i niepokoju Świąt!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękujemy ;)

ja życzę przede wszystkim siły, aby wyjść z tego cholerstwa i znowu cieszyć się życiem tak jak wcześniej.

aby spełniły Wam się wszystkie marzenia.

abyście w nowy rok weszli z uśmiechami na twarzy i nadzieją, że wszystkie złe chwile miną i nie wrócą już nigdy.

wesołych świąt! ;)

 

[Dodane po edycji:]

 

święta, święta i... po świętach.

ostatni dzień, a i tak czuję się jakby to był normalny, zwykły dzień. :(

w dodatku lęki się dzisiaj nasiliły. :( a dokładniej to od wczoraj wieczorem. stało się coś co nadal uważam za dziwne... pierwszą myślą było to, że mam schizę i że lekarz najwidoczniej się pomylił. otóż wczoraj położyłam się spać dość późno. i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że dosłownie w pewnym momencie usłyszałam jakiś głos. usłyszałam jakby ktoś powiedział moje imię, wyraźnie grubym i zmienionym głosem, którego chyba nigdy nie słyszałam. aaaaaaaaaaaaa! nadal jak sobie to przypominam to się cała trzęsę. nieeee! ;( ja nie chcę miec schizy no. :/ weźcie mną potrząśnijcie albo skopcie mi tyłek, żebym nie panikowała ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mieszanka uspokój się, mi czasami się zdarza w pracy że ktoś mnie woła, raz poszedłem się zapytać co chcieli ale nikt mnie nie wołał. :( Czasami jak ludzie rozmawiają a ja stoję gdzieś dalej to myślę że o mnie gadają. Do tego dochodzą lęki i po zawodach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

święta, święta i... po świętach.

ostatni dzień, a i tak czuję się jakby to był normalny, zwykły dzień.

 

Ja też w drugi dzień Świąt nie miałam świątecznego nastroju - przeleżałam go w łóżku, bo znowu odezwały się moje zatoki, echhh... :(

 

Martenzyt ma rację, takie stany się zdarzają przy usypianiu, to nie jest stan chorobowy. Tak więc Mieszanka nie wkręcaj sobie żadnej schizofrenii! Najlepiej o niej nie czytaj w ogóle w necie, nie myśl, nie zastanawiaj się. Zajmij się czymś, tylko nie wyszukiwaniem chorób, bo to pogarsza sprawę... Pozdrawiam i dobrego dnia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to raz lepiej, raz gorzej. Tydzień temu miałem jeden taki okropny dzień... byłem pewien na 100% że za chwilę zwariuję. No i nie zwariowałem... Sam już nie wiem co o tym myśleć. Ja to mam tak, że jak mam taką mocną derealizację albo depersonalizację, to jestem wtedy pewien że sytuacja jest beznadziejna i że nie ma z niej wyjścia. Nachodzą mnie wtedy najczarniejsze myśli. Kiedy z kolei jest w miarę ok (tak jak teraz) to znowu myślę sobie, że da się to pokonać i że nie jest tak źle:) Kurde mam zapisane SSRI ale jeszcze się wstrzymuję. Już wytrzymałem 10 miesięcy i jest lepiej niż na początku, więc mam nadzieję, że samo przejdzie. Fajnie, że wspieramy siebie wzajemnie, bo ktoś kto czegoś takiego nie przeżył, nie może sobie wyobrazić takich rzeczy jak na przykład uczucie, że wszystko to sen albo uczucie pustki. Trochę to smutne. Ale tak sobie myślałem, że jakbym z tego kiedyś wyszedł, to będę wdzięczny za takie doświadczenie. Tak na prawdę, to jest to swego rodzaju lekcja. Uczy nas co jest w życiu ważne. Zmusza do szukania sensu życia. Po wszystkich myślach egzystencjalnych doszedłem do wniosku, że życie jest piękne a cały świat został idealnie zaprojektowany. Tylko, że nie raz bardzo ciężko jest walczyć z każdym nowym dniem. Jak w piosence Dżemu:) Razem musimy dać rade!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam derealizacje rok równy. Przez maryche ;/.

Czytałem dużo o tym ostatnio i są różne zdania , że tego się nie da wyleczyć lub się da.

Ja staram się nie na kręcać , wieć . Zaczołem biegać , siłka , ograniczyłem kompa tv.

Chcialbym pojsc do psychologa ale się boje.;/

Co byście mi doradzili?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tracer, myślę że dd można wyleczyć, jak się tobie objawia to dd, masz to non stop? powoduje u ciebie lęki ten stan? Zależy jak bardzo dd twoje jest nasilone, czy miewasz ataki paniki np z tego powodu?

Dobrze, ze robisz już coś w tym kierunku, jak wiesz bardzo wiele osób miało to po narkotykach, i znam pare które się z tego wyleczyły, jedni sport inni leki, niektrym po trawce po jakimś zcasie stan dd sam zanikał. Zależy jak silne masz tą derealke.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z grubej rury mam 15 , zapaliłem 6-7 razy. Lęki mam rzadko tak .ok 30sek. Przechodzą ogólnie jest ok duż o czasu spędzam z przyjaciółmi, więc trzymają mnie na duchu. Chciałbym powiedzieć o tym rodzicom ale się strasznie boję. Kiedyś nawet nie chciałem wiedzieć co mi dolega. Teraz chcę z tym walczyć , bo widze co narobiłem i jak życie ucieka mi między palcami. Powinnienem powiedzieć rodzicom? DD mam nonstop.

Dziękuje wszytskim za szybką odp. naprawde;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tracer, myślę że powinieneś spróbować powiedzieć rodzicą o tym co się z tobą dzieje, jeżeli sam czujesz że masz taką potrzebę, przede wszystkim nigdy trawki nie bierz juz do ust. Zeby nie wiem co :)

Ważne jest żeby się nie bać tego stanu, chociaż to czasem mało możliwe, ale jak sam wczesnie powiedziałeś nie nakręcać się to słuszne podejście, bo wiesz jeżeli dd jest nie do zniesienia, przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu to warto isć do psychiatry, a jeżeli po prostu jest oczywiście na pewno męczy ale warto poczytać o tym dużo, na stronach, nawet angielskich tam dużo ciekawych porad jest, można skorzystać z google tłumacza stron. I jest duża szansa że dd zniknie. Zależy to od nasilenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorek, dzięki Ci bardzo mi pomogłeś ;).

Jak pisałem wcześniej nie pale rok już tego badzieiwa i czuje się z tym dobrze ;].

Dzisiaj w nocy sobie to przemyśle i zobaczymy co będzie dalej ;)

 

[Dodane po edycji:]

 

Jeszcze nie powiedziałem rodzicom...

Dzisiaj jest dokładnie rok , jak nie pale marihuany i rok derealizacji.

Jak zaczynała się derealizacja miałem straszne napady lęku , mocne.

Od wczoraj znów jakieś napady mam i do dzisiaj mnie trzyma, nie wiem co mam robić już.

Dzisiaj lęki się nasiliły. To np. znaczy że z chodzi?

A mógłbym powiedzieć rodzicom , o samej derealizacje bez dodatków o marihuanie? Czy lepiej o maryśce też powiedzieć?

 

Szczęśliwego nowego roku.

 

[Dodane po edycji:]

 

Victorek, dzięki Ci bardzo mi pomogłeś ;).

Jak pisałem wcześniej nie pale rok już tego badzieiwa i czuje się z tym dobrze ;].

Dzisiaj w nocy sobie to przemyśle i zobaczymy co będzie dalej ;)

 

[Dodane po edycji:]

 

Jeszcze nie powiedziałem rodzicom...

Dzisiaj jest dokładnie rok , jak nie pale marihuany i rok derealizacji.

Jak zaczynała się derealizacja miałem straszne napady lęku , mocne. Potem przeszło nie wiem czemu.

I Od wczoraj znów jakieś napady mam i do dzisiaj mnie trzyma, nie wiem co mam robić już.

Dzisiaj lęki się nasiliły. To np. znaczy że z chodzi?

A mógłbym powiedzieć rodzicom , o samej derealizacje bez dodatków o marihuanie? Czy lepiej o maryśce też powiedzieć?

 

Szczęśliwego nowego roku.

 

[Dodane po edycji:]

 

Victorek, dzięki Ci bardzo mi pomogłeś ;).

Jak pisałem wcześniej nie pale rok już tego badzieiwa i czuje się z tym dobrze ;].

Dzisiaj w nocy sobie to przemyśle i zobaczymy co będzie dalej ;)

 

 

 

Jeszcze nie powiedziałem rodzicom...

Dzisiaj jest dokładnie rok , jak nie pale marihuany i rok derealizacji.

Jak zaczynała się derealizacja miałem straszne napady lęku , mocne. Potem przeszło nie wiem czemu.

I Od wczoraj znów jakieś napady mam i do dzisiaj mnie trzyma, nie wiem co mam robić już.

Dzisiaj lęki się nasiliły. To np. znaczy że z chodzi?

A mógłbym powiedzieć rodzicom , o samej derealizacje bez dodatków o marihuanie? Czy lepiej o maryśce też powiedzieć?

 

Szczęśliwego nowego roku.

 

[Dodane po edycji:]

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×