Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

zborecque daj se spokój z boreliozą ... myślę, że łapie Cie typowa nerwica

... nie trzeba przeżyć wojny, żeby popaść w to gówno .....

 

[Dodane po edycji:]

 

fajnie, że szybko zdałeś sobie sprawe z tego, że to najprawdopodobniej psychika Ci siada ... i dzięki temu może szybciej się z tego wywiniesz ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie raczej w nerwicy występuje hipochondria, ja sobie też przypisywałam różne choroby ale jestem ogólnie zdrowa na ciele przynajmniej ;) oczywiście nie zaszkodzi że się zbadasz, nawet powienieneś to zrobić, zwłaszcza jeśli jest to państwowo. Te badania które robiłam prywatnei np. rezonans za 350 zł były wyrzuconymi pieniędzmi. Niemniej jednak leczę się medycyną alternatywną która mi jakoś pomogła, tzn nie mam ataków. Co nie oznacza że jestem całkowicie zdrowa, bo jakieś skłonności do lęków, wycofania czy depresji mam.

 

Na pewno nie zaszkodzi zadbać o ciało jak i o duszę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zborecque, witaj widzę że jesteś z Łodzi :) Ja również :)

Lekarze nie stwierdzili u ciebie nerwicy czyli pewno miałeś komplet badań wykonanych?

I jak u ciebie się objawia derealizacja głównie? Jakieś lęki masz? Bowiem czesto stany dd derealizacja i depersonalizacja faktycznie moze wystąpić pod wpływem zmeczenia i nie tyle chodzi tu tylko o sen ale np. przez długi czas natłok obowiązków, spraw, sytuacji finansowej czy zawodowej które według nas samych nie mają wpływu na to jak sie czujemy, a w rzeczywistości może być zupełnie inaczej. Może być, że organizm słabnie i słabnie i w koncu wewnętrznie się buntuje.

ALe mogą być różne rzeczy, wszystko zależy jakie objawy masz? Myśli?

I też wątpie żeby to borelioza była :)

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej victorek

 

Dzięki za odpowiedź :) Rozmawiałem kilka razy z psychiatrą i raz z psychologiem jakiś czas temu (2-3 tygodnie) i wtedy opowiadałem im, że miałem za dwa - trzy epizody napadu silnego lęku tuż przed zaśnięciem. Orzekli wtedy, że nie jest to nerwica, tylko przemęczenie, natłok obowiązków itp. Szczerze mówiąc - pracy nie mam lekkiej, i jest masa obowiązków, odpowiedzialności, stresu, a kasy z tego wszystkiego mało, więc może to i to. Nie wiem jakie testy powinni mi zrobić - jak dotąd psychiatra zlecił tylko EEG i jest w porządku.

 

Jednak od jakiegoś tygodnia - półtora czuję, że lęk jest ze mną cały czas. Silniejszy, lżejszy - różnie - ale dziwne napięcie towarzyszy mi częściej. Nic mnie nie cieszy - ani to co robię teraz, ani myśl o czymś co będę robił w przyszłości (mówię tu o rzeczach, które lubię - gry, filmy, TV, spacer etc.).

 

A dokładnie od poniedziałku 07.12 czuję, jakby wszystko co dookoła widzę było snem, albo jakbym miał zaraz upaść/stracić przytomność. Nie są to zawroty głowy bo zamykam oczy, i stoję pionowo dowolnie długo. Ale jak je otworzę to czuję, jakbym miał się przewrócić. Czasem mnie to niepokoi, a czasem nie myślę o tym. Nie wiem jak to uczucie nazwać, derealizacja wydaje się najbardziej trafna. Wydaje mi się, że mógłbym to opisać jako "mikroskopijne czasowo" utraty świadomości. Myślałem, że to z niewyspania, przemęczenia, ale niezależnie od ilości snu/odpoczynku - ten stan nie mija.

 

Wykluczam somatykę, bo po pierwsze: do tej pory miałem się za osobę, która jest dość silna psychicznie i raczej niezbyt podatna na lęk, stres etc., a po drugie: ten dziwny objaw (który na początku chciałem opisywać jako zawroty głowy właśnie, albo deja vu) zaczął się nagle. Nie był z początku bardzo silny - wręcz wydał mi się czymś zupełnie mało istotnym - ale zaczął się nagle... 23 września o godzinie 9:30 rano (+/- godzina). Trwał długo, myślę, że w pewnym momencie nawet się skończył. Mam wrażenie, że silniejszy nawrót nastąpił w zeszłą niedzielę 06.12, a od poniedziałku jak wstałem zdałem sobie z tego sprawę.

Prowadzi mnie to na tok myślenia, że jest to jakiś stan zakażenia układu nerwowego lub inne schorzenie, i chociaż nie jestem o tym może w 100% przekonany - chciałbym wykluczyć somatykę dla świętego spokoju. Na początku w ogóle myślałem, że to serce, płuca, wzrok - wszystko przepadane, łącznie z podstawową morfologią + mocz i jak na razie OK. Niedobór czegokolwiek też wykluczam, bo chociaż nie odżywiam się może super-zdrowo - to staram się przyjmować suplementy witaminowe + magnez ale też bez przesady.

 

Jak dotąd sen ZAWSZE przynosił ukojenie i wypoczynek, ale od kilku dni jest inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zborecque, Ja miałam uczucie że zaraz zemdleję / upadnę, stracę świadomość albo i umrę. U mnie psychiatra to zdiagnozował "lęk napadowy" inaczej mówiąc ataki paniki. Ale derealizacji nie miałam (albo bardzo niewielką). Czy miałeś ostatnio sporo napięć, stresów, trudnych sytuacji?

Ja (ani większość ludzi na tym forum) lekarzem nie jestem, podobno nerwica może mieć swoje przyczyny nie tylko psychiczne ale właśnie: niedobór pierwiastków, problemy z tarczycą, itp, jedna nasza koleżanka leczy grzyby Candida i twierdzi że jest lepiej, tu jest jej wątek nie-widz-wyj-cia-z-sytuacji-prosz-niech-mi-kto-pomo-e-t18030.html

 

 

A no twierdzę Polakita :), pod względem psychicznym czuję się o niebo lepiej odkąd przeszłam na przeciwgrzybiczą dietę i biorę suplementy. Już nie mam tak silnej dd, ataków paniki, płaczu, stanuów lękowych, tak więc walczę dzielnie z Candidą dalej, choć to jest bardzo trudne :(

Oczywiście chodzę też na psychoterapię, żeby łatwiej było mi się uporać z tym wszystkim.

 

Zborecque a masz jakieś inne dziwne dolegliwości (ze strony ukł. pokarmowego/moczowego/ruchowego/oddechowego)? Czy czujesz się przemęczony do południa, budzisz się jakby z obrzękniętą głową, wyczerpany?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak Joaśka - czuję się przemęczony i nie tylko do południa, tylko generalnie cały dzień. Najgorsze jest to, że to uczucie towarzyszy mi od samego rana jak otworzę oczy. Dzisiaj to już nawet nie musiałem wstać z łóżka, żeby wiedzieć. Inne układy wydają się w porządku. Serce ok, oddechowy ok, temperatury nie mam, raczej nic mnie nie boli.

 

Sama głowa - hmm... może i mam lekkie wrażenie ucisku... w okolicach między skroniami a uszami... ale nie jest bardzo silne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też wstawałam strasznie przemęczona :/ Teraz jest lepiej, choć też nie zawsze. Ucisk głowy w okolicach skroni, a także ciągłe przemęczenie jest częstą oznaką problemów z zatokami (choć badania wychodzą dobre!), często są one po prostu przepełnione na skutek nagromadzenia toksyn w organizmie i stąd to uczucie ociężałości (w tym także myślenia), rozbicia, człowiek czuje się jakby był chory. Zatam Ci pytanie, które z pozoru nie jest związane z tematem: miewasz katar czy raczej niedrożny często zatkany nos, nie spływa Ci nic po gardle?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm... ciekawe...

 

Problem z zatkanym nosem mam od baaaardzo dawna... mam też alergię na pyłki traw. Ale w obecnym sezonie to zupełnie nie ma związku. Myślałem, że to zatoki, albo przegroda nosowa, ale laryngolog nic nie stwierdził. Orzekł jedynie, że mam nadmierną suchość przewodów nosowych, zalecił Avamys i Nozoil... chciałem iść na jakieś prześwietlenie, rezonans, ale stwierdził, że nie ma potrzeby, bo z zatokami jest wszystko ok. Zresztą zatoki to by chyba bolało nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie nie!!!! Mnie niby nie bolało, a chodziłam jak ogłupiała!!! Bo miałam strasznie dużo śluzu w zatokach. I lekarz laryngolog też mi nic nie stwierdził - poza przesuszonymi, zniszczonymi śluzówkami, w tym nosa (bo śluzówki niszczą właśnie grzyby candida). Tomografia też nic nie pokazała, zdjęcia rtg również nic. A jak zaczęłam walczyć z candidą to śluz zaczął mi spływać po ścianie gardła, jeszcze niestety nie nosem i oddetchnęłam, moje zmęczenie ustąpiło w dużej części, czułam się prawie jak nowo narodzona. :P

A jakieś inne objawy bardziej alergiczne masz teraz? Np. łzawiące zaczerwienione oczy (bądź bardzo wysuszone), uczucie niedrożności nosa, dziwne Twoim zdaniem oddychanie, stany podgorączkowe, problemy ze śluzówką gardła/migdałkami?

Twoje objawy nie są tylko nerwicowe, tego jestem pewna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Piszę na tym forum pierwszy raz, więc jak coś sknocę to przepraszam.

Od około 4 tygodni mam jak wy to piszecie "matrixa". Po dwóch tygodniach męczenia się, dołujących myśli i rozdrażnienia, a zarazem ciągłego płaczu (w autobusie, w tramwaju, na wykładach, w środku nocy...) i poczucia że chyba zaraz zwariuję (albo co gorsza- że umrę) wybrałam się do psychiatry- ale o tym za chwilę. Od kilku dni miewałam także napady drgawkowe nóg, które nasilały się, a w dodatku strasznie schudłam. Kiedy poszłam do mojego lekarza i powiedziałam mu, że "czuję się jakby mnie nie było albo jakbym grała w filmie" + że występują u mnie te drgawki, to powiedział mi że prawdopodobnie mam stan zamroczenia przedpadaczkowego i mam się wybrać do poradni neurologicznej. Tego samego dnia czułam się jeszcze gorzej- jakby świat się na mnie zawalał- ja i padaczka?! Atak drgawek wieczorem był bardzo silny, traciłam świadomość i hiperwentylowałam się. Współlokatorki wezwały karetkę. Panowie z karetki po zbadaniu mnie dali mi zastrzyk, a na karcie wypisali- "złe samopoczucie". Nawymyślali mi też że źle się odżywiam i jestem strasznie chuda. Następnego dnia koleżanka wzięła mnie na ostry dyżur neurologiczny do szpitala. W szpitalu zrobiono mi TK głowy i inne badania. Jedyną nieprawidłowością był niedobór w mojej krwi potasu, więc dostałam kroplówkę. Lekarka na karcie w moich objawach napisała: "uczucie odrealnienia"- wtedy dopiero poznałam to słowo. I wiecie co? Ucieszyłam się, że jest coś takiego, a nie że ja sobie takie coś wymyśliłam po prostu.

Do psychiatry nie dość że się spóźniłam (korki) to jeszcze mu się pobeczałam jak dziecko. Dostałam lek- Symfaxin, i stosuję go do dziś. Na złe samopoczucie pomógł, ale "odrealnienie" nie przechodzi.

Moje objawy: uczucie jakbym grała w jakimś filmie, wszystko jest takie nierzeczywiste, jakbym była w jakimś śnie. Słucham ale nie zawsze rozumiem co się do mnie mówi. Strasznie szumi mi w uszach- najbardziej to odczuwam kiedy jest cicho. Jestem ciągle jakaś zamyślona, jakby w innym świecie. Najgorsze są chwile kiedy uzmysławiam sobie że tak się czuje- rodzi się we mnie jakiś straszny lęk którego nie umiem pokonać, płaczę, jestem rozdrażniona, czuję bezsens życia, nie wiem czy moja ręka jest moja, czuję się tak strasznie bylejak. Trudno mi się na czymkolwiek skupić, wziąć się za siebie. Czasami odczuwam silny jadłowstręt, ale z tym jest coraz lepiej. I tak jak ktoś z was już pisał- mam odczucie że czas pędzi jak z bicza strzelił. I wszystko przepływa przez palce. Wcześniej często jak niektórzy z was zadawałam sobie pytanie- dlaczego akurat ja żyję? I inne z tej beczki. Aha i najgorzej jest jak muszę iść po brukowanej lub kostkowanej ulicy. wtedy "odrealnienie" jest nie do zniesienia.

Jak sobie radzić? Ja staram się wyłączyć myślenie. Daje sobie "cele dnia", żeby skupić się na czymś co pochłania myśli. Na początku były małe- np. przepisać notatki z wykładu na czysto, ugotować obiad koleżankom. Potem krok za krokiem coraz bardziej wymagające. Przeczytałam na forum, że podobno pomaga ruch. Kiedyś dużo pływałam, więc dzisiaj zmobilizowałam się i poszłam na basen. Bardzo mnie to ucieszyło i pomogło- ale na chwilę. Podobno liczy się też dobra dieta- staram się jeść dużo i zdrowo. Nie wypróbowałam jeszcze zielonej herbaty o której pisaliście, ale muszę to sprawdzić. Najbardziej pomaga mi rozmowa z kimś o silnych nerwach, kto powie mi że za bardzo się wszystkim przejmuję, że mam "lajtowo" podchodzić do wszystkiego, nie angażować się w stresujące sytuacje. Że z wszystkim da się poradzić i liczy się podejście. Sen pomaga, ale to jeszcze gorsza ucieczka od realnego życia. Pomagają mi też cele i nadzieje na przyszłość które wypisuję sobie na dużej kartce, na którą zawsze mogę spojrzeć. To mnie jakoś tam mobilizuje do walki z samą sobą. Zamierzam zapisać się na psychoterapię.

Mamy jedno życie- nie chcę go całego przepłakać. Będę próbować aż się uda. Czy macie dla mnie jeszcze jakieś wskazówki? Czego unikać przy DD w szczególności?

 

P.S. Wybaczcie że tak długo, ale chciałamm nakreślić moją sytuację. Jeśli ta notka tu nie pasuje- proszę o usunięcie. (Moja główna cecha- wszystkim zawsze się strasznie przejmuję). :-|

 

[Dodane po edycji:]

 

Zapomniałam dopisać, że od 4 tygodni mam "matrixa" ciągle- non stop, a miewam go od kiedy tylko pamiętam. Ale zwykle bywał kilka godzin i znikał. Czasami nie pojawiał się przez długi czas. A teraz jak przyszedł, tak do teraz sobie pójść nie chce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siaka90, a jak byś przestała myśłeć o "matrixie"? NIech jest daj mu być, rób co masz robić a matrix niech jest. Koncentrujesz się na matrixie, co powoduje spinanie, lęk i pogłebianie tego uczucia. Napisze tak olej to, ucz się z tym żyć, zaakceptuj to tak jak byś miała to mieć na zawsze. Jeśli to zrobisz, matrix niespodziewanie minie. Depresja i zaburzenia depresyjne to choroba która leczona mija, pamietaj o tym. Myślenie o objawach, rozpamiętywanie ich analizowanie, powoduje znaczne pogłębienie i komplikację problemu,.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja sie zastanawiam ostatnio jak to u mnie jest, bo zauważyłem, że ostatanio najcześciej dd nasila mi się bardzo mocno, wieczorami kiedy jasno świeci telewizor, albo wychodzę do jasnej łazienki to juz w ogóle masakra, tak samo idąc wieczorem ulicą to lampy powodują dziwne odczucie odrealnienia tzn bardzo nasilają.

Kiedy wstaję rano i niebo jest pochmurne ale bardzo jasne to zazwyczaj dostaję silnego odrealnienia i lęku.

Mam pytanie czy wśród was jest ktoś kto zauważył nagminnie takie odczucia w tych sytuacjach.

DD potrafi mi towarzyszyć non stop ale w takich momentach staje sie bardzo silne.

I tak myślę czy to jest reguła w tym problemie czy nie. Czy my po prostu zleknieni przez nasze zaburzenie maksymalnie tak odbieramy te sygnały czy właśnie to one powodują stany dysocjacji.

Pytam tez bo niepokoi mnie to że tego przemóc nie mogę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie, nie, nie .... nie strasz Go padaczką ....

Victorku ja tak mam ... jak wychodze rano z domu i jest pochmurno - właśnie tak jak piszesz .... jasno ale pochmurno - jakby coś wisiało na niebie .... to czuje jakby ktos mi w łeb przywalił .... jakbym szła w jakiejś szklanej bańce ...

... a światło mnie dobiła głównie jak musze iść do kibla w nocy ..... jak zapale światło to wręcz czuje ból .... dlatego nie zapalam:)

... więc myśle, że to kwestia zaostrzonych zmysłów ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja sie zastanawiam ostatnio jak to u mnie jest, bo zauważyłem, że ostatanio najcześciej dd nasila mi się bardzo mocno, wieczorami kiedy jasno świeci telewizor, albo wychodzę do jasnej łazienki to juz w ogóle masakra, tak samo idąc wieczorem ulicą to lampy powodują dziwne odczucie odrealnienia tzn bardzo nasilają.

Kiedy wstaję rano i niebo jest pochmurne ale bardzo jasne to zazwyczaj dostaję silnego odrealnienia i lęku.

Mam pytanie czy wśród was jest ktoś kto zauważył nagminnie takie odczucia w tych sytuacjach.

DD potrafi mi towarzyszyć non stop ale w takich momentach staje sie bardzo silne.

I tak myślę czy to jest reguła w tym problemie czy nie. Czy my po prostu zleknieni przez nasze zaburzenie maksymalnie tak odbieramy te sygnały czy właśnie to one powodują stany dysocjacji.

Pytam tez bo niepokoi mnie to że tego przemóc nie mogę.

 

Victorek, ja miałam też bardzo (!) nasiloną dd w takich sytuacjach, a wiesz chyba z czym mam problem (grzyb :cry: ). Od kiedy się leczę, stosuję dietę objawy te zmniejszyły się! Radzę Ci ze szczerego serca, zrób sobie badania w kierunku grzybów i pasożytów, warto się tym zainteresować...

Poza tym możesz mieć bardzo słabą akomodację oka (mi okulista to stwierdził), bardzo pomocna jest luteina oraz (przede wszystkim) kwasy tłuszczowe omega3 - po dłuższym stosowaniu następuje szybsze przyzwyczajanie się oczu (a zarazem całego organizmu, więc lęk jest mniejszy) do ostrych barw, jaskrawych świateł, zmian odległości, itp. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ad. Victorek

Ja miewam podobnie- wieczorami, kiedy jest już ciemno i idę ulicą, a świecą latarnie to moje uczucie odrealnienia staje się jakby... bardziej odczuwalne. Najgorsze jest takie przyćmione światło. Wtedy wpadam w inny wymiar.

P.S. Miałam robione ze względu na to i na moje napady drgawek, badania pod kątem padaczki i wyszły negatywnie.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi, mnie sie wydaję, że to jest od zaburzenia lekowego, po prostu chciałem widzieć czy dużo osób z dd i w ogóle z lękami ma takie jazdeńki. Ale bardzo mnie to ostatnio dobija jakoś, bo niby jest lepiej, jakoś udaje sie to czy tamto zlać, spać bez leków, niczego nie łykać ale i tak to moje życie jest całe temu non stop podporządkowane.

Ja mam tak od czasu jak się pojawiły coraz częstsze napady i dd 24 godziny na dobę, co prawda nie robiłem badań na padaczkę ale watpie żeby to było to, zbyt dużo wskazuje na nerwicę w czystej postaci :)

Moeże i sie zbadam na te grzybki candida, ale wiem że często jak jest naprawdę źle i poczytam o nerwicy, dd to chociaz troche to przechodzi wiec to jest raczej sprawa psychiki i emocji, wyobraźni. Nie są to raczej toksyny które przecież nie reagowałyby w te sposób na poczytanie stron internetowych.

Ale faktycznie mozę i warto wszystko rozpatrzeć a nóż widelec xD

Nadzieję zawsze się ma :)

bee84, ostatnio znów na forum :) jak tam sie czujesz? zdrowiejesz na dobre? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu?

 

A te kwasy Omega 3 to tez sa w preparacie oleju z watroby rekina grenlandzkiego? Czy poprosic w aptece o kwasy Omega 3? Mozesz cos polecic?

 

Tak, w tranie jest ich bardzo dużo, najlepiej kupić do picia (nie w kapsułkach) i bez dodatków smakowych, np. tran firmy Lysi. Dużo omega3 jest też w oleju lnianym, palmowym, w siemieniu lnianym (mielić sobie samemu ziarna i posypywać na kanapkę lub robić koktajl). A wiecie, że nawet wielu psychiatrów zaleca przyjmowanie omega3 przy depresji, nerwicy, borderline, itp. ? Omega3 bardzo stabilizują nastrój (oczywiście nie po tygodniu tylko przy dłuższym regularnym stosowaniu). Ponadto udowodniono naukowo, że większość osób z problemami psychicznymi cierpi na dość duży niedobór omega3, po wyrównaniu braków dolegliwości w znacznym (!!!) stopniu się zmniejszają! Potrzeba jednak systematyczności... Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorek, miałeś eeg i tomograf,?

 

[Dodane po edycji:]

 

Joaśka, tak omega pomocna jest w depresji mnie dawno temu lekarz powiedział gdy odstawił mi leki żebym to brał, powiedziałbym, że jestem stabilniejszy jeśli chodzi o wątek depresyjny, napady depresji mam rzadko i tylko w silnym stresie, gdy zaczynam być zmienny emocionalnie to przez kilka miesięcy biorę omegę w dawkach 2-3g na dobę w zależności od gramatury jest to 4-6 pastylek, wspomagam się również sokiem z nonii i jakoś leci ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bee84, wiesz w końcu jedziemy na takim samym wózku ;) zresztą w początkach zawdzięczam tobie wiele budujących postów :)

1507, nie nie miałem robionej tomografii ani eeg. Ale ty żeś pisał w jednym z postów że światło uliczne wieczorem również wyzwala w tobie to paskudne uczucie. A też dd nie jest ci obce i cała paleta lęków.

Więc coś w tym musi być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu a Ecomer?

 

Ecomer może być, tyle, że 6 kapsułek dziennie, bo mniej niż 6 to za mało... (6 kapsułek = 1 łyżeczka)

 

[Dodane po edycji:]

 

Joaśka, tak omega pomocna jest w depresji mnie dawno temu lekarz powiedział gdy odstawił mi leki żebym to brał, powiedziałbym, że jestem stabilniejszy jeśli chodzi o wątek depresyjny, napady depresji mam rzadko i tylko w silnym stresie, gdy zaczynam być zmienny emocionalnie to przez kilka miesięcy biorę omegę w dawkach 2-3g na dobę w zależności od gramatury jest to 4-6 pastylek, wspomagam się również sokiem z nonii i jakoś leci ;)

 

No właśnie :-) Mnie omega3 też bardzo pomaga, używam oleju lnianego, piję tran i koktajl ze zmielonego siemienia lnianego. Co do soku Noni to słyszałam dużo o jego zbawiennych właściwościach, sama jeszcze nie próbowałam, gdyż obecnie wspomagam się sokiem z aloesu i muszę przyznać, że też jest bardzo dobry.

Omega3 jest w stanie często zdziałać dużo więcej niż leki chemiczne, i choć proces zdrowienia trwa dłużej to efekty są za to dużo trwalsze!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×