Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja kontra Bog.


Kassiaa1410

Rekomendowane odpowiedzi

No tak dla zasady może tylko z jednym drobiazgiem bym się nie zgodziła:) a mianowicie z tym ,że moralność zależy również od wykształcenia.

Masz racje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś się uczyłam o tym to się zwie moralność relatywna, tak naprawdę nie wiemy jak postąpimy w jednej konkrenej sytuacji ...bo wszystko zależy od okoliczności.....powiesz (mówię to bezosobowo , generalnie), że nigdy nie zabijesz drugiego człowieka.....a teraz wyobraź sobie, że ów człowiek trzyma nóż na gardle twojego dziecka....czy wtedy można być pewnym takiej tezy?

Nie rodzimy się z nabytą moralnością, owszem w podświadomości społecznej jeta takie coś że rozpoznajemy archetypy, mity - czujemy co jest dobre a co złe......ale to wszytsko wynosimy z domu. Wydaje mi się, ze tu rodzice mają podstawowe znaczenie. I mogą pięknie wpoić dziecku zasady moralne albo skutecznie je dno nich zniechęcić.

Tak jest właśnie z tym chodzeniem do kościoła na siłę......

Wykształcenie działa tu moim zdaniem na niekorzyść - bo stajemy się mądrzejsi, sprytniejsi, potrafimy sami sobie przetłumaczać zasady tak ażeby nam służyły, dociekamy ........a moralność "przekręcamy" i podpasowujemy ją do siebie. Coraz trudniej jest nam szanować zasady narzucone nam odgórnie, szukamy sensu w wierze........a nie o to chodzi, zeby Bopga dało się wytłumaczyc naukowo, nie ma na niego wzoru, nie ma definicji.......a ludzie w niego wierzący i stosujący się dojego przykazań, może i są naiwni, może i są bezmyślni.....ale są też zwykle szczęśliwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawostka - cytat z angielskiej wikipedii.

The majority of my patients consisted not of believers but of those who had lost their faith (Jung, [1961] 1989:140).

Jung (uczen Freuda): "Wiekszość moich pacjentów składała się nie z wierzących lecz tych, którzy stracili swoją wiarę".

Sadze, ze utrata wiary byla spowodowana choroba, nie na odwrot.

 

Uwazam, ze wierzacym jest latwiej nie dlatego, ze to Bog im pomaga, ale dlatego, ze maja pozorne oparcie w kims wiekszym i nadzieje, ktora niewierzacy moga ulokowac tylko w sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bez glejtu czarnego i tak mogę wierzyć - nawet w katolickiego Boga - myślisz że zapyta czy proboszcz pozwolił bo jak nie to spadaj ??? :D

Jakby ci to powiedzieć a nie skłamać - w telegraficznym skrócie wyznanie wiary k a t o l i c k i e j sprowadza się do "wierzę w Boga i w Kościół". Więc nie zależy to od rodzaju Boga :lol: bo nie ma podtypów Boga zależnych od wspólnoty, różni się tylko trochę jego rozumienie czy sposób czczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi trudno wierzyć w kościół po tym co przeżyłem na własnej skórze i co się dowiedziałem od innych. Aczkolwiek bardzo rozgraniczam wiarę w Boga i wiarę w organizację pod nazwą kościół katolicki.

 

Ale nie o tym chciałem pisać. Już jakoś się pogodziłem z różnymi sprawami i znowu od wielu miesięcy nie chodzę do kościoła. Ksiądz mi powiedział, że nie mam prawa uczestniczyć w mszy w mojej sytuacji. Że skoro bym nawet nie lubił kochanka żony to już nie wolno mi. Że powinienem go kochać. Dla mnie to stwierdzenie zupełnie bez sensu. Szczególnie, że jak można kochać kogoś kto cały czas patrzy jak tu wyrządzić krzywdę. Już nie mówiąc, że po prostu nie jestem w stanie. To dla mnie totalne niezrozumienie. Jeszcze do tego się poczuł obrażony gdy zacząłem mu mówić co kochanek mi robi, jaki jest i jakie z nim wiążą się wspomnienia. To ja już nie rozumiem? Ksiądz może się na mnie obrażać, i mimo to chodzić do kościoła a nawet odprawiać msze, a nawet nie jest w stanie wysłuchać prawdy o tym kogo każe mi kochać? Właśnie takiego zakłamania nie lubię. Zresztą sam wcześniej mówił, że nie lubi np. Lecha Wałęsy. Mi tam ryba czy lubi czy nie. Jego sprawa. Ale jak w takim razie mnie może pouczać, że mi nie wolno, skoro jemu wolno? Sorry, że nieco chaotycznie - ale już się denerwuję gdy mi się to przypomni.

 

Dalej - jak to jest w kościele właśnie? Skoro tyle obostrzeń co do tego kto może a kto nie, czy jak ktoś ma depresję to ma prawo w ogóle korzystać z pomocy? Chciałbym usłyszeć, że tak. Choć wiem, że zaraz znajdzie się ktoś kto powie, że nie ma prawa do wiary. I tak wychodzi na to, że wszystko zależy od tego na jakich księży się trafia - to można mieć diametralnie różne zdania o kościele. Ale Bóg - ten tak naprawdę nie zależy od księży przecież. Są tylko ludźmi jak my wszyscy.

 

[Dodane po edycji:]

 

Racjonalizm nie ma nic wspólnego z nauką bo opisuje tylko to co jesteś w stanie zobaczyć. To jedna z wielu czarnych skrzynek ateizmu. Idąc tym tokiem myślenia kosmos kończy się tam gdzie sięga ludzki wzrok.

 

Tak czytam wątek i muszę skomentować. Przecież ten przykład to jest przykład antyracjonalizmu a nie racjonalizmu.

 

 

 

Takie dodatkowe moje rozmyślania - już nie o mnie a tak ogólnie dotyczą tego, że przecież objawami chorób psychicznych są m.in. nadmierne treści i przekonania religijne, widzenia, uczucie doświadczeń mistycznych. I jak odróżnić te prawdziwe (o ile są jakiekolwiek prawdziwe*) od tych zrodzonych w nie całkiem sprawnych duchach ludzi?

 

*) Tak - to trudne pytanie. Bo przecież wszystko to co wiemy wiemy od ludzi. A ludzie jak wiadomo są ułomni. I może mylą się. Może to ich wyobrażenia. Ludzie też chorują. I wtedy też jak oceniają lekarze mogą mieć bardzo silne religijne doświadczenia. Mogą być też bardzo przekonywujący. Ale to też nie jest Bóg. Chyba. Bo może i w ten sposób chce nam coś przekazać. Ale skąd możemy to wiedzieć? A może tak naprawdę to wszystko co jest wokół nas jest prawdziwe. I należy odbierać dosłownie tak jak jest. Jeżeli np. nasze ciało czegoś pragnie to znaczy, że to jest dobre. Jeżeli coś nas godzi odrazą to znaczy, że to nie dla nas. Ale może nie? Tak naprawdę możemy całe podstawy wiary stworzyć we własnej głowie, odebrać od innych, albo po części tak i tak. Tyle że to wszystko to są wyobrażenia pochodzenia ludzkiego. A może nawet gorzej. Może ktoś np. coś wymyśla i przekazuje jako przekaz od Boga tylko dla realizacji swoich celów, dobrze wiedząc, że to jedynie jego intryga. Tak jak u dawnych papieży.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ta wiara w kosciol to na czym polega?

 

Kościół, jako wspólnota wierzących jest Ciałem Chrystusa. Poprzez sakramenty uczestniczymy w jego męce i zmartwychwstaniu.

 

Jeśli przypomnisz sobie wyznanie wiary (Wierzę w Boga, ... ) to pod koniec mówisz "...wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, świętych obcowanie, ..."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież ci napisałam. Formułki jest to w skrócie esencja naszej wiary, dlatego je podałam. Kościół żyje sakramentami - przede wszystkim eucharystia która jest zjednoczeniem z Chrystusem, uczestniczeniem w jego męce. On ofiarował się za nas na krzyżu, umarł za nasze grzechy. Ale zapewne to także wiesz. Chyba nie mogę nic nowego dodać ;)

 

Chodzi o to że wiara w Kościół jest wiarą w obecność w tym Kościele Chrystusa - poprzez sakramenty.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśle że nie ma czegoś takiego jak wiara w kościół. Wierzy się w Boga i w Jezusa i w zmartwychwstanie a kościół to tylko miejsce w którym możemy spotkać ludzi znaleść wsparcie...Kościół to nie wszystko i wydaje mi sie że w wierze nie chodzi o Kościół czy księzy w kazdym razie to nie jest najwazniejsze. Dla mnie to symbol miejsca w którym znajdziesz pomoc tak na to patrze..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mysle ze klerowi chodzi bardziej o ten kosciol niz o Boga czy Jezusa, w koncu od Jezusa na tace nic nie dostaną, On o ile pamietam to wypierniczyl kupcow ze swiatyni i dal im wieczny szlaban, natomiast dzisiaj poprzebierali sie oni za kaplanow i dawaj znowu handlowac slubami, mszami, pogrzebami, chrzcinami itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majster: Nie zadawaj trudnych pytan, na ktore nawet katolicy nie znaja odpowiedzi.

Mnie zawsze bawil sakrament bierzmowania: kazano nam sie uczyc, ze jest to: "Widoczny znak, niewidocznej łaski" (cokolwiek to oznacza), ale tez sakrament dojrzalosci chrzescijanskiej. Dzieki bierzmowaniu instytucja kosciola katolickiego stracila dla mnie jakiekolwiek pozory sensu (bo nie wierzylem juz od kilku lat). Do bierzmowania musialem przystapic, gdyz tego ode mnie wymagala rodzicielka, a ze nie bylo to nic wielkiego, czy waznego, wiec poszedlem. Okazuje sie, ze kosciol dopuszcza do bierzmowania (czyli jeszcze raz: SAKRAMENTU DOJRZAJLOSCI CHRZESCIJANSKIEJ,brzmi dumnie, co?) kazdego, oczywiscie nawet tych, ktorzy przez lata zajeci byli piciem, biciem i robieniem wszystkiego, co nie zgodne z doktryna kosciola. Co z tego, przeciez zeby byc dojrzalym chrzescijaninem wystarczylo nauczyc sie na pamiec 7 grzechow glownych (nie pamietam, czy cos takiego jest, ale chyba to bylo to) i kilku innych tego typu rzeczy. Ksieza dawali pozwolenie do przyjecia bierzmowania hurtowo, byli tez tacy, ktorzy nie znali wymaganych rzeczy i rowniez mogli przystapic. Czy to powazne? Wiem rowniez, ze nie tylko u mnie w ten sposob sie to odbywa, sadze, ze prawie wszedzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do bierzmowania musialem przystapic, gdyz tego ode mnie wymagala rodzicielka, a ze nie bylo to nic wielkiego, czy waznego, wiec poszedlem.

Myślę że to co zyskałeś w tym sakramencie odpowiada twojemu do niego podejściu. Myślę że jest to olbrzymie nieporozumienie przystępowanie do sakramentu bez własnej niewymuszonej woli do tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze zle sie wyrazliem, nikt mnie nie zmuszal, jednak poczulem, ze takie sa oczekiwania rodziny, a to, ze jestem niewierzacym przeciez nie przeszkadza w tym, zeby pojsc do bierzmowania. Wiem, ze nie ma to najmniejszego sensu dla niewierzacego, ale w ten sposob zaoszczedzilem stresu mamie, ktora oczekiwala, ze jednak pojde, mnie to nie bolalo. Nikomu tez nie zrobilem z tego powodu krzywdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nikomu nie zrobiłeś krzywdy...nikomu oprucz siebie. poszedłeś do bierzmowania nie wiedząc do cxzego słuzy ten sakrament i co on daje albo co powinien dawać jeśli przystępujesz do niego "na powaznie" skoro wcale nie chciałes go przyjąć to nie byłeś gotowy. ja jestem wierząca ale cie rozumiem i ma to dla mnie sens choć niema dla mnie sensu to że robimy wielke rzeczy wbrew sobie. Stajemy się takimi jakich chcą nas widzieć i tu jest problem bo całe tłumy są bierzmowane ze względu na zdrowie psychiczne rodziców a przeciez to nie o to chodzi. I rodzice też powinni być na tyle inteligentni żeby zapytać swoje dziecko czy jest gotowe i czy wogule tego chce bo inaczej to nie ma sensu. Nic cię to nie bolało ale i nic Ci to nie dało...a powinno być inaczej. Niektózy ludzie przystepują do bierzmowania w wieku50lat i jest dobrze ale sami podejmują tą decyzje w pełni świadomi. Warto mięć swoje zdanie i ne bać się go wypowiadać to wiele ułatwia choć wydaje się trudne w końcowym rozrachunku jesteśmy na plusie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to, ze jestem niewierzacym przeciez nie przeszkadza w tym, zeby pojsc do bierzmowania

A propos tego, że niewierzący podobno wiedzą co jest dobre, a co złe... Nie uważasz, że nieładnie kłamać i to publicznie?

Pójść do bierzmowania znaczy powiedzieć "w i e r z ę" (nawet się wtedy "klepie formułkę" z takimi słowami).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, że ja też miałem bierzmowanie w mojej byłej parafii w której za wszystko trzeba było płacić. I jak by nie prosić to nic nie dało się utargować. I w sumie wszyscy tylko o tym mówili. Teraz mam zupełnie inną. A ślub też był w naprawdę pięknej (duchowo), u wspaniałego księdza. Którego zresztą ekskomunikowano - bo np. brał za posługę co łaska co było nie do pomyślenia w tamtych rejonach. Przynajmniej sobie nie pluję bo akurat wtedy miałem, a i człowiek niezmuszany na przekór daje więcej. Ale wkoło wielu biednych ludzi. Było nie do pomyślenia, że mszę można zamówić nie płacąc. A nawet jak ktoś płacił to miało być do urny wrzucone by nikt nie liczył. Ludzie księdza kochali. Nie chcieli wypuścić z parafii. Nie chcieli wpuścić nowego. Nawet w TV byli. Jak dla mnie to nadmierne uwzględnianie pieniądza, oraz zbytnia hierarchizacja psują obraz. W tamtych rejonach również robienie dzieci nieletnim, seks oazowiczek z księdzem - to wszystko na pewno nie poprawia wizerunku.

 

Ale to w sumie nijak ma się do depresji.

 

Może poza tym, że wielu z nas ma różne złe doświadczenia i przekłada je teraz na wszystkich księży i cały kościół. U mnie też nie było wesoło.

 

Ale jakby w wyznaniu wiary w Kościół - uznać, że nie jest to kościół w sensie budynku (bo czy można wierzyć w budowlę?), w sensie hierarchii, a uznać, że kościół to wierzący, to wspólna wiara. Może o to naprawdę chodzi? Jak myślicie?

 

 

A co do księży. Cóż. To prawda. To ludzie. A każdy człowiek popełnia błędy. Może wiele błędów byłoby mniej gdyby kościół katolicki pod pewnymi względami upodobnił się do innych kościołów gdzie jest większe rozgraniczenie wiary od zarabiania pieniędzy, a przede wszystkim nie ma celibatu. No ale rozumiem, że dla wielu to co piszę może brzmieć jak herezja. Jednak pomyślmy - co by tak naprawdę było złego w tym, że ksiądz by miał żonę i dzieci? Oddzielmy majątek jego i kościoła jako instytucji. Bo faktycznie w wyniku dziedziczenia to każdy miałby mały kawałeczek. Zresztą takie były właśnie przesłanki wprowadzenia celibatu - by nie dziedziczyć majątku na dzieci. Mało kto wie, że kiedyś celibatu nie było. I nie była te epoka kamienia łupanego. Owszem niektórzy składali śluby czystości. Przecież wolno. Ale nie było nakazu.

 

No dobra - ale chyba nie ja tu od reformacji kościoła jestem. :)

 

Można też zająć się dokładnie jak w temacie - samym Bogiem, a raczej Depresją konta Bóg.

 

Zobaczcie co znalazłem:

 

 

 

 

(Iz 40,25-31)

Z kimże byście mogli Mnie porównać, tak, żeby Mi dorównał? - mówi Święty.

Podnieście oczy w górę i patrzcie: Kto stworzył te gwiazdy? Ten, który w

szykach prowadzi ich wojsko, wszystkie je woła po imieniu. Spod takiej

potęgi i olbrzymiej siły nikt się nie uchyli. Czemu mówisz, Jakubie, i ty,

Izraelu, powtarzasz: Zakryta jest moja droga przed Panem i prawo me przed

Bogiem przeoczone? Czy nie wiesz tego? Czyś nie słyszał? Pan - to Bóg

wieczny, Stwórca krańców ziemi. On się nie męczy ani nie nuży, Jego

mądrość jest niezgłębiona. On dodaje mocy zmęczonemu i pomnaża siły

omdlałego. Chłopcy się męczą i nużą, chwieją się słabnąc młodzieńcy, lecz

ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną

bez zmęczenia, bez znużenia idą.

 

Ps 103,1-4.8.10)

REFREN: Chwal i błogosław, duszo moja, Pana

 

Błogosław duszo moja, Pana

i wszystko, co jest we mnie, święte imię Jego.

Błogosław duszo moja, Pana

i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach.

 

On odpuszcza wszystkie twoje winy

i uleczy wszystkie choroby,

On twoje życie ratuje od zguby,

obdarza cię łaską i zmiłowaniem.

 

Miłosierny jest Pan i łaskawy,

nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy.

Nie postępuje z nami według naszych grzechów

ani według win naszych nam nie odpłaca.

 

Oto Pan przyjdzie, aby lud swój zbawić, błogosławieni, którzy są gotowi

wyjść Mu na spotkanie.

 

(Mt 11,28-30)

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja

was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo

jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.

Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.

 

Komentarz

 

Potrzebujemy odpoczynku, aby nabrać sił do pracy. Bywa jednak, że

wypoczęci nie mamy sił do życia. Brak perspektyw, celu, a także porażki i

niepowodzenia sprawiają, że zaczyna nam brakować nadziei. "Przyjdźcie do

Mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście, a Ja was pokrzepię." Jezus, nasz

Zbawiciel, przywraca nam siły. Zaprasza nas, byśmy z Eucharystii

zaczerpnęli moc, która pozwoli nam żyć i stawiać czoło codziennym

trudnościom i wyzwaniom.

 

O. Jakub Kruczek OP, "Oremus" grudzień 2003, s. 47-48

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do księży. Cóż. To prawda. To ludzie. A każdy człowiek popełnia błędy. Może wiele błędów byłoby mniej gdyby kościół katolicki pod pewnymi względami upodobnił się do innych kościołów gdzie jest większe rozgraniczenie wiary od zarabiania pieniędzy, a przede wszystkim nie ma celibatu. No ale rozumiem, że dla wielu to co piszę może brzmieć jak herezja. Jednak pomyślmy - co by tak naprawdę było złego w tym, że ksiądz by miał żonę i dzieci? Oddzielmy majątek jego i kościoła jako instytucji. Bo faktycznie w wyniku dziedziczenia to każdy miałby mały kawałeczek. Zresztą takie były właśnie przesłanki wprowadzenia celibatu - by nie dziedziczyć majątku na dzieci. Mało kto wie, że kiedyś celibatu nie było. I nie była te epoka kamienia łupanego. Owszem niektórzy składali śluby czystości. Przecież wolno. Ale nie było nakazu.

Na pewno dużo by można ulepszyć. Ale tu możemy sobie dywagować, a ja niestety papieżem nie jestem, to nie zaordynuję żadnych rozwiązań odgórnie.

 

No to co z tą depresją? Może motyw "zaprzestanie narzekania na ludzi i instytucje o innych poglądach jako czynnik powstrzymujący pogłębianie się depresji"? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to, ze jestem niewierzacym przeciez nie przeszkadza w tym, zeby pojsc do bierzmowania

A propos tego, że niewierzący podobno wiedzą co jest dobre, a co złe... Nie uważasz, że nieładnie kłamać i to publicznie?

Pójść do bierzmowania znaczy powiedzieć "w i e r z ę" (nawet się wtedy "klepie formułkę" z takimi słowami).

Niektorzy wiedza, a inni nie. Nie pamietam w jaki sposob sie to odbywalo, ale byc moze po prostu nie powiedzialem tej wymaganej formulki tylko cos innego (bo mowili wszyscy razem, kolektywnie). Chyba wlasnie tak bylo. Poza tym jako niewierzacy nie bralem calego tego wydarzenia smiertelnie powaznie, wiec nawet jesli bym sklamal, to.... no coz, sa duzo gorsze rzeczy niz takie niewinne klamstewko :smile: Codziennie setki ludzi ginie w wypadkach, z glodu, na wojnie, takie klamstwo nic nie znaczy, nikomu nie szkodzi. Dla mnie tamto wydarzenie jest bez znaczenia.

 

Offtopic sie zrobil.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz włąśnie takie podejście "Takie małe kłamstewko wsrud duzo gorszych grzechów to nic" juz mniejsza o to bierzmowanie ale ludzie z takim podejściem jak ty mnie przerazają bo własnie coś takiego prowadzi do wielkich nieszczęść

-a zgwałce sobie tą dziewczyny co tam ludzie gorsze zeczy robią zabijają np. ale ja przecież jej nie zabije zgwałce ją tylko i pozwole odejść...

albo

-skoro Jezus już za te grzechy umarł to dlaczego mam ich nie popełniać skoro on już umarł za wszystko co zrobiłem to teraz musze wykonać swoje życiowe zadanie i grzeszyć ile tylko się da!

 

z atkim podejsciem bedziesz sobie wiele odpuszczał bo przecież mój mały grzech w porównaniu z grzechami wielkich zabujców to nic. A co mi tam pogrzesze sobie co z tego ze to mnie niszczy. Bo wydaje mi się ze to właśnie grzechy w duzej mierze niszczą człowieka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to co z tą depresją? Może motyw "zaprzestanie narzekania na ludzi i instytucje o innych poglądach jako czynnik powstrzymujący pogłębianie się depresji"? ;)

 

Ammy nie trzeba być papieżem by zauważać co jest złe a co dobre.

 

Tu też w temacie IMO nie chodzi o narzekanie na instytucje o innych poglądach. Raczej jeżeli dobrze rozumiem to kwestia wiary a depresja. Dlatego przedstawiłem ten cytat. Widać, że depresja to nic takiego co jest w Biblii obce. I nic takiego co zabrania chodzenia do kościoła, czy uczestniczenia w mszy. A wręcz wskazówki jak można szukać oparcia.

 

 

Natomiast co do instytucji to w ostatnich stronach raczej widać ostre starcia pod względem hipokryzji tych instytucji. A nie poglądów. Chyba, że te poglądy to takie, że "będziemy mówić im, że nie wolno kraść, sypiać przed ślubem, ale wiesz.. tak między nami to te małolaty z tamtego osiedla to niezłe..., tylko żeby się Twoja kobieta nie dowiedziała, bo znowu będzie Cię szantażować, że doniesie biskupowi, że kasę na swoje dzieci to z tacy jej dajesz". Oczywiście nie można negować wszystkich na podstawie jednej, tak jak nie można powiedzieć, że wszyscy kolejarze piją bo się widziało kilku pijanych w sztok. Choć wiem, że czasami po pewnych przeżyciach i po tym jak widać co na to wyższe instancje to można mocno zwątpić.

 

 

Zresztą gdyby to była tylko kwestia innych poglądów to sprawa byłaby prosta. Ja uważam, że niebieskie auta są super, a Ty, że czerwone ładniejsze. No i dobrze. Mamy różne poglądy i nic w tym złego. Ani depresyjnego. Większy jest dylemat jak jesteśmy z jakichś powodów uwikłani w coś jak wyżej w cudzysłowach przytoczyłem i nic nie możemy zrobić. Bo jak powiemy prawdę to komuś zaszkodzimy, a jak nie to, a jak... Wiem, że osobom które z tym się nie spotkały ciężko uwierzyć, ale tak niestety jest. I już dużo lepiej moim zdaniem jest jak ksiądz ma związek z kobietą, dzieci, ale nie krzywdzi innych. Bo związek i dzieci to normalna sprawa.

 

 

Natomiast może faktycznie w stanie depresji jak już mało co możemy znieść to lepiej się trzyma z daleka od miejsc w których tak to się odbywa jak w tym powyższym, złym przykładzie, a jak nie znamy innych miejsc to lepiej się trzymać z daleka z daleka. Tylko wtedy właśnie powstaje z kolej problem... dokładnie jak w temacie. Bóg a depresja. W sensie pewnej schizofrenii Kościoła i Boga.

 

No i właśnie sam temat Bóg a depresja - to też jest trudne. Lecz to chyba najbezpieczniejszy temat jeżeli Ci co mają dobry przykład u siebie zabraniają myśleć inaczej tym co nie mogą zdzierżyć złego, a ci co mają zły, chcą by i Ci pierwsi wszystkie kościoły potępiali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no coz, sa duzo gorsze rzeczy niz takie niewinne klamstewko :smile: Codziennie setki ludzi ginie w wypadkach, z glodu, na wojnie, takie klamstwo nic nie znaczy, nikomu nie szkodzi. Dla mnie tamto wydarzenie jest bez znaczenia.

No struktury świata to nie zmienia, ale pokazuje, że nie potrafisz swoją postawą zilustrować swoich poglądów.

 

Amy nie trzeba być papieżem by zauważać co jest złe a co dobre.

Ale trzeba być, żeby wprowadzać zmiany do działania Kościoła :P

 

Mnie tylko chodzi o to, że jest męczące takie dyskutowanie wg. schematu

- osoba niechętna Kościołowi (a najczęściej do niego należąca) wywleka argumenty w rodzaju, że Kościół jest be bo jakiś ksiądz coś brzydkiego zrobił albo powiedział

- ja się muszę bronić, bo w tym momencie jako członek Kościoła zostaję określona jako osoba należąca do grupy idiotów i/lub hipokrytów

 

Na prawdę męczące to jest. Czy nie o to chodzi w forum, żeby ludzie się lepiej czuli rozmawiając ze sobą? Czy już nie można sobie wyznawać jakichś wartości, i to bynajmniej nie dziwnych i nie być krytykowanym?

 

A tak na marginesie - ja osobiście nie znam żadnego księdza, który by obrażał ludzi, wyciągał pieniądze i miał nieślubne dzieci. Widocznie ci, których ja znam są z Marsa :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz naprawdę super Amy, że znasz to wszystko tylko z opowiadań. I nikt nie mówi, że jesteś be, czy hipokrytką. Ja to rozumiem, że Tobie trudno uwierzyć, że niektórzy trudne rzeczy przechodzili. Ja niestety znam takich "księży" osobiście. I to też przykre. Tylko widzisz - tak jak ja nie twierdzę, że Ty nie możesz obracać się w kręgu porządnych ludzi. Ale to nie znaczy, że nie ma takich przypadków jak te które ja znam. Bo one niestety są. I dlatego dobrze rozumiem ludzi niechętnych tej instytucji. Bo tam samo jak Ty na przykładzie osób które znasz przekładasz to na wszystkich księży, tak samo wiele osób te złe przykłady też przekłada na wszystkich księży.

 

Wszystkie rzeczy które wcześniej napisałem są jak najbardziej prawdziwe i jeżeli chcesz to mogę Tobie w privie podać więcej danych by je zweryfikować. Niestety widać miałem niefarta. Co ciekawe - wiele osób znało np. księdza sypiającego z oazowiczkami i miało o nim super mniemanie. Wiesz - on nie ma tego na czole wypisanego. A jest młody, miły, fajny. Kto wie czy któryś z tych znanych przez Ciebie taki nie jest. Mnie to niestety dość osobiście dotyczyło. Oczywiście gdy chciałem by wyjechał to proboszcz olał sprawę, biskup z początku obiecał przenieść za granicę, ale potem też olał sprawę i przeniósł do miasta kilkadziesiąt zaledwie km dalej by wrzawy nie było. Tam ma swoją żeńską, oazową drużynę koszykówki. Ma nowe "towary" do obmacywania a kto wie co jeszcze. Oczywiście żaden prokurator ani nic - bo Ci nie będą robić nic wbrew czcigodnemu biskupowi (który jest dla mnie przykładem cech antychrześcijańskich). Bo widzisz księdzu w parafii to wolno dowolnie długo posuwać nieletnie w co tylko chce i jak chce i żaden prokurator, ani nikt go za to nie ściga jak Polańskiego. Mi pozostaje mieć nadzieję, że nie jest tak w każdej kurii. No i fakt, że to wszystko ludzie. A uporczywy nakaz celibatu rodzi różne zboczenia. Jest też mnóstwo drobiazgów. Wywieszanie list tych co za mało zapłacili w mojej starej lokalnej parafii już się dawno skończyło. Ale kiedyś nie było wcale oczywiste, że znikną. To IMO nie jest ok. Obstawiam też, że większość z tych co tak czynią nie wieży tak naprawdę w Boga, a posługę traktuje jak każdą inną pracę. Niestety.

 

 

Nie trzeba być też papieżem by coś zmieniać. Zauważ, że często zmiany następowały w wyniku nacisków. I że tak naprawdę to jest mit o nieomylności papieża oraz o tym, że taki święty. Nie mówię tu o obecnych. Mówię o zamierzchłych czasach.

 

Mam też to na myśli, że Tobie chyba w niczym (poza kwestią przyzwyczajenia się do zmiany) by nie przeszkadzało to, że ksiądz ma żonę. Albo, że jego praca jest odseparowana od spraw duchowych. A wielu osobom by to sporo pomogło. Ale to rzecz do dyskusji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale trzeba być, żeby wprowadzać zmiany do działania Kościoła :P.

 

Ja się chyba niedoceniam albo Ty przeceniasz - z całym szacunkiem, a jaki masz na to wpływ ?

 

- osoba niechętna Kościołowi (a najczęściej do niego należąca) wywleka argumenty w rodzaju, że Kościół jest be bo jakiś ksiądz coś brzydkiego zrobił albo powiedział

 

Wywleka ? Ze niby to było dawno i juz uległo przedawnieniu ? To sie dzieje na naszych oczach.

 

- ja się muszę bronić, bo w tym momencie jako członek Kościoła zostaję określona jako osoba należąca do grupy idiotów i/lub hipokrytów

 

Na prawdę męczące to jest. Czy nie o to chodzi w forum, żeby ludzie się lepiej czuli rozmawiając ze sobą? Czy już nie można sobie wyznawać jakichś wartości, i to bynajmniej nie dziwnych i nie być krytykowanym?

 

Z tego co do tej pory napisano takie okreslenie nie padlo. Kazdy z nas raczej podaje powody albo na tak albo na nie. To nie katolicka krucjata :) Nie staram sie wykazac wyzszosci "Swiat WiekiejNocy nad Bozymnarodzeniem." Kazdy wybiera co dla niego dobre. Kazdy z nas wyznaje jakies wartosci. Zreszta jak wyzej nie widze podstaw. Nawet jesli ktos wierzy w cos "dziwnego".

 

 

A wracajac. Firma pt. Kosciol zmienia cel swego dzialania. I stalo sie to juz dawno. Wiekszosc spraw podporzadkownych kwestii finansowej a mniej ludziom. I to nie walka o srodki na przezycie. Sukienkowo czarne towarzystwo powolujac sie na wole Boga, opatrznosc i inne nalezne tylko im atrybuty gdzies oderwala sie od ziemi. I stracila z nia kontakt. Polityka, wpływy, światynie opatrzności - chyba to nie to. Ostrosc na czlowieka gdzies sie gubi - sa zajeci czyms innym. Oczywiscie w imie Boze. I ku jego chwale. Jak w innych korporacjach - w zasadzie roznic niewiele. W przyzwoitej korporacji tez sa misje i wizje. I wcale nie chodzi o to ze mi zal ze to mają. Tylko dla mnie to kompletne pomieszanie - niemozliwa mieszanina wrecz. Niechec do nazywania rzeczy po imieniu i zamiatanie pod dywan. Traktowanie wyznawcow jak polgłowków i samozwanczy monopol na kontekst wiary i prawde absolutna.

 

[Dodane po edycji:]

 

OT ale imho jakis kontekst jest: http://www.onet.tv/ludzie-na-walizkach-odc-12,5771743,3,klip.html#

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×