Skocz do zawartości
Nerwica.com

depresja po śmierci mamy pomocy


antiffa

Rekomendowane odpowiedzi

witam!2 miesiace temu odeszla moja ukochana mama.szybko i niespodziewanie, nikt nie byl na to przygotowany to przyszlo tak nagle.. ja czuje sie coraz gorzej, myslalam ze czas leczy rany a ja nie potrafie wrocic do normalnego zycia. nie sypiam po nocach jak juz zasne to sni mi sie za kazdym razem ze ona zyje, moje zycie zawodowe sie sypie, nie potarfie skupic sie na pracy. jestem znerwicowana nie jem prawie wcale, pije hektolitry kawy i pale mase papierosow. wszystko stalo mi sie obojetne, wracam do pustego domu gdzie kazdy przedmiot mi ja przypomina, spedzilysmy 23 lata razem, bylysmy bardzo ze soba zzyte, byla moja przewodniczka przyjaciolka i przedewszystkim osoba ktora kochala mnie mimo wszystko, bezinteresownie, taka jaka bylam. co mam zrobic by chociaz troche poczuc sie lepiej, ten stan zaczyna mnie juz dobijac, bo nie potrafie normalnie funkcjonowac. moze powinnam udac sie do lekarza??moze ktos ma lub mial podobny problem i wie jak sobie z tym poradzic.POMOZCIE

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj antiffa :-) Kurcze chcialabym Ci jakoś pomóc, ale nie wiem jak. Ja też jestem bardzo zżyta z moją mamą, jest moją przyjaciółką :smile: Nie wyobrażam sobie, że na tym etapie mojego życia mogłoby jej zabraknąć, choć wiem, że kiedyś to nastąpi. Jeżeli czujesz, że sobie nie radzisz z tą sytuacją i że popadasz w depresję to może rzeczywiście powinnaś iść do lekarza. Napisałaś, że wracasz do pustego domu :( mam nadzieje, że masz jednak jakichs bliskich Ci ludzi, na których wsparcie możesz liczyć? Gdybyś miała ochotę pogadać to napisz do mnie na pw :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam brata ktory no coz ma swoje zycie i rodzine, jest ode mnie 13 lat starszy wiec nigdy nie bylismy ze soba blisko,moj ojciec zmarl miesiac przed mama, chociaz nasze stosunki nie byly najlepsze, zaczynam odczuwac takze i smutek z powodu jego smierci pomimo ze nie mieszkal z nami od 3 lat. mysle ze za duzo problemow skumulowalo sie naraz i jeszcze w poniedzialek szef oznajmil mi ze chyba mnie zwolni bo widzi ze jakos ostatnio sobie nie radze, co jest prawda, ale jak mam sobie radzic po takiej stracie???

 

[Dodane po edycji:]

 

dodam ze zostalam sama z wszystkim mam mieszkanie na glowie, rachunki itp. gdzie moja pensja jest co najmniej marna wiec to tez jest problem ktory mnie dreczy, na dodatek jestem matka samotnie wychowujaca dziecko jak wiadomo ono tez powietrzem nie zyje, jedynie on trzyma mnie przy zyciu, ale jest malutki wiec tak naprawde pomaga mi swoja obecnoscia i tym jak sie usmiecha,gdyby nie on nie wiem co bym ze soba zrobila, wiem ze musze dla niego zyc..rano nie potrafie zwlec sie z lozka, nie widze w niczym sensu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

antiffa, tu nie ma na co czekać - szybciutko marsz do lekarza - zapisze odpowiednie leki i tup tup do psychologa - nic w tym wstydliwego, strasznego czy żenującego - jesteś chora i jak każda chorobę trzeba leczyć, nie doprowadź się do jeszcze gorszego stanu i póki jako tako się trzymasz i piszesz, prosisz o pomoc zgłoś sie do lekarza , wszystko da się jeszcze ładnie naprostować zaufaj nam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziekuje za rady, wiem ze powinnam tak zrobic bo wpadam w jakies dziwne stany, ostatnio dopadla mnie mania wydawania pieniedzy ktorych faktycznie nie powinnam wydawac ale wtedy czulam sie lepiej, choc wiekszosc tych rzeczy wcale nie byla mi potrzebna, teraz za to place bo na moim koncie pojawil sie potezny debet, ale na chwile chociaz zapominalam o wszystkim....tragedia nigdy nie czulam sie tak okropnie, tylko nie wiem jak z lekami, swego czasu, jeszcze przed tym wszystkim mialam problemy z bezsennoscia, bralam leki na sen, coz z tego ze moglam zasnac, a na drugi dzien nie moglam funkcjonowac bo czulam sie jakbym byla na haju, tego sie obawiam ze jak zaczne brac jakies lekarstwa bede w takim stanie, a mam dziecko i musze byc przytomna, co robic....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mama, która żyje i ma się dobrze, straciła rodziców w wieku 7 lat, a zaczęła się leczyć i chodzić na psychoterapię dopiero po 40-stce. W między czasie bywało różnie :? Niestety jeżeli nie uda nam się pogodzić ze stratą kogoś bliskiego to zostanie w nas gorycz i lęk, które się nie dadzą łatwo wykorzenić. Myślę, że w takiej właśnie sytuacji pomoc terapeuty jest bardzo wskazana, żeby pomógł nakierować cię na właściwą drogę, w stronę normalnego życia już bez mamy.

 

mam nadzieje, że masz jednak jakichs bliskich Ci ludzi, na których wsparcie możesz liczyć?

To bardzo ważne, żeby trochę z kimś pobyć. Chociażby posiedzieć u sąsiadki i pogadać o niczym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie stracilam nikogo bliskiego wiec nie wiem jakie to uczucie ale domyslam sie ze straszne. mialam kolezanke ktora w ciagu roku stracila tate i brata. zostala z mama i drugim bratem. bylo jej ciezko, przychodzila do mnie i kolezanki, czesto po prostu siedzialysmy razem i milczalysmy bo bylysmy wszystkie mlode (podstawowka) wiec nawet nie wiedzialysmy jak jej pomoc.

 

sama sobie nie poradzisz, nie zapomisz bo sie da sie zapomniec, ale trzeba nauczyc sie z tym zyc. nie stanie sie to z dnia na dzien i prawdopodobnie sama sobie nie poradzisz. masz dla kogo zyc, masz dziecko a ono cie potrzebuje, dobrze ze chociaz jego usmiech daje ci radosc i sily. trzymam kciuki kochana.

 

rowniez polecam ci udanie sie do psychiatry i psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziekuje za posty i wszystkie dobre slowa.udam sie do lekarza bo sama nie dam rady, myslalam ze jakos to ogarne ale niestety nie udalo mi sie to. mam nadzieje ze to mi pomoze i odzyskam chcec do zycia ktorej teraz brak.mysle tez o przeprowadzce, bo powroty do tego mieszkania sa dla mnie codzienna udreka.nie wiem czy wystarczy mi sil ale chce z tym walczyc bo dluzej tak nie moge zyc.niestety brakuje mi takich osob z ktorymi moglabym pobyc, bardzo chcialabym miec kogos bliskiego kto zrozumialby co teraz czuje..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sie obawiam ze jak zaczne brac jakies lekarstwa bede w takim stanie, a mam dziecko i musze byc przytomna, co robic....

Eh i po raz kolejny trzeba rozwiać takie stereotypy, antydepresanty w tych czasach już nie sprawiają, że człowiek jest zombiakiem, pewnie mają nieprzyjemne skutki uboczne na początku ale to wszystko mija a jak nie mija - zmienia się lek :smile:

One są własnoie po to żeby żyć normalnie, w depresji poporodowej też stosuje się leki które mają postawić młodą mamę na nogi i pozwolić jej opiekować się bobaskiem.

Ja absolutnie nie namawiam cię na leki - to twoja prywatna decyzja - ale pamiętaj, że one mają pomagać a nie szkodzić :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak odebralam, przeczytalam twoja historie i w sumie jest ona troszke podobna do mojej, bardzo ci wspolczuje bo wiele przeszlas, nie za bardzo potrafie pocieszac bo sama jestem w oplakanym stanie, ale musimy walczyc kochana:) widze jeszcze male swiatelko nadziei ze moze byc dobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj.

 

Niestety wiem jak się czujesz. Moja mama zginęła miesiąc temu w wypadku - na małej osiedlowej ulicy, kierowca uciekł. Jestem jedynaczką i byłam strasznie związana ze swoją mamą, zawsze byłysmy my dwie, zawsze razem, zawsze blisko. Zawsze mnie wspierala i kochała najbardziej na świecie. A teraz jej nie ma, nagle z dnia na dzień, tak zupełnie bez sensu. Po prostu wyszła rano do pracy i koniec.

Jak czytalam jak sie czujesz to mialam wrazenia, ze to ja sama pisalam tego posta. Tez nie moge przestac o niej myslec, caly czas mam wrazenie, ze zaraz wejdzie do domu, ze telefon zadzwoni i wyswietli sie " mama", a potem zdaje sobie sprawe, ze to niejs senny koszmar, tylko najprawdziwszy, najbardziej realny koszmar w moim zyciu.

Tez mam malutkie dziecko - rok i 8 m. Moja mama ja uwielbiala, a ona ja. Teraz zawsze jak patrze na moja coreczke caly czas mysle, ze ona nie bedzie pamietac babci, ze tyle jej (nam) odebrano, widze przyszlosc, ktora nie nastapi - jak mama sie z nia bawi, jak czyta jej bajki, jak jest na jej urodzinach...

Ja na sczescie mam ludzi wokol siebie, ale oni choc probuja nie moga mi pomoc, biore leki uspokajajace ale nie czuje ulgi, tylko ogromna pustke i ból.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczesniej Hydroksyzyne, teraz Pramolan a na sen Stilnox. U psychiatry nie bylam, choc nosze sie z takim zamiarem. Nie wiem jednak czy to cos daje, czy tylko to jest okazja zeby sie "wygadac". A sposobu "wygadac" sie probowalam wiele razy i u mnie to tylko poteguje rozpacz a ulgi zadnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczesniej Hydroksyzyne, teraz Pramolan a na sen Stilnox. U psychiatry nie bylam, choc nosze sie z takim zamiarem. Nie wiem jednak czy to cos daje, czy tylko to jest okazja zeby sie "wygadac". A sposobu "wygadac" sie probowalam wiele razy i u mnie to tylko poteguje rozpacz a ulgi zadnej.

Twoja rana jest bardzo świeża, mi przez ponad pół roku w ogóle przez usta nie przeszło słowo 'śmierć' a przy 'Mama' nigdy nie obeszło się bez płaczu.

Mi też wygadanie się przyjaciółce nie pomogło.. i tak to się ciągnie, dlatego zdecydowałam że w końcu udam się do psychiatry. W sumie dużo nie stracę, a mogę jedynie zyskać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cierpienie po smierc jednej z najblizszych osob jest calkowicie zrozumiale i tak silne przejscie z dnia na dzien czy nawet z miesiaca na miesiac 'do porzadku dziennego' nie jest wg mnie mozliwe

w zadnym wypadku nie odradzam pomocy specjalisty - jesli ktos czuje ze nie da rady samemu

jednak po takim wstrzasie swoje trzeba przecierpiec niestety

w psychologii mowi sie ze emocjonalna zaloba powinna trwac do 2 lat i jesli trwa wiecej i nic sie nie zmienia wtedy potrzebna jest pomoc specjalisty

pewnie roznie sie to przeklada na okolicznosci i konkretne osoby ja jednak jestem zdania ze cierpienie w dosc krotkim czasie (mowa o miesiacach) po smierci bliskich osob jest calkiem naturalne i trzeba sie z tym zmierzyc przebolec pogodzic

jak dlugo to trwa to sprawa indywidualna ale nikt nie moze od nikogo oczekiwac ze w nawet pare miechow zupelnie nie bedzie pamietal o takim wydarzeniu bo tez nie o to chyba chodzi

psycholog/psychoterapeuta na pewno bylby pomocny w uporaniu sie z nagromadzonymi uczuciami w zmieszczeniu sobie tego w glowie w akceptacji choc bolu zalu tesknoty nie da sie wyeliminowac bo swiadcza o naszym uczuciu do danej osoby

dla mnie ten przelomowy moment mial miejsce 2,5 roku po wlasnie na terapii a nadal czulam sie jakby to bylo wczoraj tym bardziej ze mialam wiele nierozwiazanych spraw z tata - ale pomoglo - poczulam sie w jakis sposob uzdrowiona pogodzona ze soba i ze wszystkim co sie stalo

najwazniejsze to pozwolic sobie na wszystkie przychodzace emocje nie negowac ich dac im sie wylac puscic je bo w koncu najwieksza fala przeminie

dlatego dla mnie najgorszym wyjsciem jest branie lekow w takiej sytuacji - moze przyniesie tymczasowa ulge ale proces zaloby nie zostanie przepracowany

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wlasnie dlatego nie odradzam wizyty u specjalisty kiedy ktos czuje ze nie daje rady

jednoczesnie pamietajac ze zaloba w przeciwienstwie do depresji to naturalna reakcja a nie choroba choc w pewnych przypadkach moze sie w nia przeistoczyc

pewnie nie bez powodu ustalono czas trwania formalnej zaloby - dla jednych ten proces moze trwac kilka miesiecy dla innych rok dla jeszcze innych nawet 2 lata

reguly oczywiscie nie ma bo byc nie moze

(zle napisalam: nie 'powinna' a 'moze')

a byc moze za takie kryterium odrozniajace mozna by uznac fazy nastepujace po sobie w zalobie ktore w koncu prowadza do akceptacji - maja na celu nic innego jak powrot do normalnego funkcjonowania

w depresji chyba cos takiego nie wystepuje

no w kazdym razie potrzebna jest stala obserwacja siebie lub wlasnie pomoc specjalisty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×