Skocz do zawartości
Nerwica.com

witam wszystkich zalęknionych


paula

Rekomendowane odpowiedzi

:D witam wszystkich!z nerwica meczę się od 2 lat!niestety!ale ostatnio uswiadomilam sobie, ze nie mozna sie poddawac!nie mozna poddac sie naszym wyimaginowanym lekom!trzeba z nimi walczyc jak sie da!wiem , ze to jest bardzo trudne!sama chodzilam na terapie. oprócz nerwicy, tzn. ona sie do tego przyczynila, mialam depresje!koszmar!jakos z tego wyszlam, lecz niestety te stany cišgle sie powtarzaja, moze juz z mniejsza sila, ale jednak!odczuwam leki przed wyjsciem z domu, przed jazda autobusem, przestalam chodzic do kosciola bo boje sie ze zemdleje!to jest po prostu paranoja!denerwuje sie czasem, ze przez ta chorobe moje życie traci na wartosci!no nic, nie bede sie rozpisywac!

trzymajmy sie razem!pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paula ja mam to samo unikam kościoła bo boje sie ze zemdleję!

 

Boje się nawet chodzic na wykłady bo jest tłum ludzi... boje się spotkań z znajomymi czy "teściami" bo boje sie ze nie

 

wysiedze przy stole PARANOJA! mysle ze to wina moich głupich mysli mysle ze my sami sie dolujemy i siebie krzywdzimy!!! moj

 

nr gg 2269569 chciałabym o tym pogadać bo my siebie rozumiemy ktos kto tego nie doswiadczyl nie wie jak sie czujemy i nie wie

 

co myslimy musimy sobie pomóc!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Ja nie wiem jak długo już żyję z nerwicą,ale

 

dobrych parę lat na pewno.Do 5 roku życia byłam najszczęśliwszym dzieckiem pod słońcem,a potem to się

 

skończyło.Przeprowadziłam się z Rodzicami do innego miasta.Ojciec zaczął pić.Były awantury,wyzwiska,nocne libacje,bicie

 

Mamy...Do teraz pamiętam ten paniczny strach,kiedy mijała godzina 15,a Ojca jeszcze nie było w domu.Pamiętam ten strach,kiedy

 

słyszałam jak przekręca klucz w zamku.

Od tego,to wszystko się chyba zaczęło.

Raz było lepiej,raz gorzej,ale jakoś

 

było.

W 1999r.doczepiła się do mnie arytmia serca.To rozłożyło mnie psychicznie na łopatki.Zawsze okaz zdrowia,a tu

 

problemy z sercem.Lekarze,badania,różne diagnozy i znów paniczny strach przed atakami.

Choć jestem po zabiegu ablacji i

 

lepiej się czuję,niż przed zabiegiem,to strach pozostał.

Długo by jeszcze o tym wszystkim pisać,ale to może innym

 

razem.

W każdym razie,teraz dochodzą coraz to nowe lęki,głównie dotyczące mojego zdrowia.Powoli wpadam w

 

hipochondrię.

I do tego znajomi,którzy nie wierzą,że nerwica,to nie strojenie fochów i moje widzimisię.

Przygnębiająca

 

myśl,że nigdy nie założe rodziny,bo czy podołam temu wszystkiemu?Jak spotykać się z kimś i bać się,że dostaniesz ataku

 

paniki?Powoli godzę się z życiem jakie jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To mnie własnie najbardziej przeraza"że nerwica,to strojenie

 

fochów i moje widzimisię"Nikt kto tego nie doswiadczył nie zrozumie.Niestety.Monia130 nie możesz z góry zakładać,że nigdy nie

 

założysz rodziny.Wiesz w życiu to różnie bywa,gorzej czasami lepiej.No rożnie.Może spotkasz niedługo tego"jedynego".Głowa do

 

góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KOREK--->dziękuję za dobre słowo.

Wiesz,moim znajomym

 

łatwiej szybko ocenić,że to strojenie fochów i moje widzimisię,niż poprzeglądać w necie strony o nerwicy.

Wczoraj

 

wydarzyło się coś,co spowodowało całkowitą utratę zaufania do moich znajomych.Piszę bloga.Nigdy tego jakoś specjalnie nie

 

ukrywałam,ale też o tym nie mówiłam.Okazało się,że większość z nich czytała moje zapiski i nawet je komentowili,ale pod

 

różnymi nickami.

Wczoraj byłam na imprezie.Jako pierwsza wyszłam i za jakieś 30 min.dostałam smsa,że właśnie wspólnie

 

czytają mojego bloga.

Miłe,prawda?

Wracając pamięcią wstecz do postów,przypominam sobie komentarze,które były wręcz

 

złośliwe i nieprzyjemne.Teraz wiem,że to byli ONI,moi najbliżsi znajomi.Przykre,ale prawdziwe.

Chciałabym bardzo spotkać

 

kogoś takiego,przy kim czułabym się bezpiecznie i kto nie uważałby moich ataków lęku i paniki jako moje

 

fanaberie.

Wszystko się jeszcze może zdarzyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko jeszcze przed toba...Spotkasz na swojej drodze

 

jeszcze taką osobe...A ludzie,no cóż różni są na swiecie,nie tylko zli..../Bardzo mała uwaga na

 

marginesie-My"nerwicowcy"jesteśmy bardzo przewrazliwieni co do opinii innych na nasz temat.Wszystko,bierzemy zbyt

 

dosłownie.Mamy bardzo emocjonalne podejście.Wszystko co po ludziach"bez nerwicy" spływa jak po przyslowiowej gęsi/kaczce/my

 

potrafimy przezywac i"wałkowac" temat przez kilka dni.I to nas dobija najbardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja potrafię to wszystko zrozumieć,bo sama idealna nie

 

jestem,ale jeśli już wiedzieli o moim problemie,to mogli tak po ludzku zapytac-Monia,może możemy Ci jakoś pomóc?Tak

 

zwyczajnie i bez żadnego wysiłku.

Wiesz o czym najbardziej marzę?Żeby zacząć w końcy żyć bez strachu,tak jak wtedy,gdy

 

miałam 5 lat.

Od czego w końcu są marzenia,prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem,ze mogli zapytac...Ale jeszcze spotkasz ludzi ktorzy

 

zadadzą to pytanie...Wszystko zalezy od CIEBIE...Od czegoś są marzenia....jeszcze bedziesz żyć bez strachu..Nie stanie sie to

 

jutro,ani za tydzien.Moze nawet nie za miesiac.Ale w koncu przyjdzie taki dzien,że to marzenie stanie sie

 

rzeczywistoscią.Tylko musisz tego bardzo chciec i po prostu w to uwierzyc.Psychoterapia to wyjscie dla ciebie.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×