Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

1507, wiem bratku ale wiesz -trzeba się jakoś pocieszyć.. Swoją drogą ziołowe nic mi nie pomagały:) Zjadałem pół opakowania persenu a jak mnie np szef wkurzył to mu słałem wiązkę - od skurwysynów po złamane chuje i takiego agresora łapałem, że aż sam się sobie dziwiłem. A pół godziny później już umierałem na serce i 1000 innych chorób. Ogólnie masz rację, pomimo małych dawek.. Ale niby się czuje lepiej - tyle że nie można za bardzo po tym ćwiczyć - bo się szybko organizm męczy. Po np. godzinie biegania czuje się jakbym wszedł na K9 - mimo że nigdy wcześniej nie miałem z tym problemów.. Ogólnie niestety masz rację :( Nawiasem, mówisz że po odstawieniu miałeś jazdy jakieś.. Czyli raczej nie będzie tak (bo mam to jeszcze brać minimum pół roku) że odstawie je i będzie ok? :( Niby jest poprawa, z łapkami do nikogo nie startuje (a tak było) i ogólnie ataki paniki mam raczej rzadko i są one dużo słabsze niż były..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ! Jestem po drugim opakowaniu Seronilu i zaczęło boleć mnie serce, nawet nerwowa dziś jestem, aż dziwne, czy gdy powiem o tym swemu psychiatrze przepisze mi większą dawke? Od miesiaca nie mialam kontaktu z psychologiem, kobieta miała termin porodu ale obiecała szybko wrócić do pracy. Terapia mnie uspokajała a teraz hmmm może to męczący zjazd na studiach spowodował ten ból no i od paru miesiecy brak pracy...ehhh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.

 

Moj problem zaczal sie kiedy wypilem pare piw, zapalilem trawe i wzialem amfetamine. To nie bylo zadne przedawkowanie na pewno. Tego samego wieczora skonczylem na pogotowi i od tego momentu czuje sie caly czas jakbym byl na innym swiecie!

 

Caly dzien mam zmarnowany bo czuje sie jakby to byl juz koniec. I tak kazdego dnia to samo. Mam spazmy w miesniach na calym ciele, czuje cisnienie i klucie w glowie w tym samym miejscu, mam nadcisnienie ( prawdopodobnie przez nerwy, ale nie wiem) od 130-150/70-90, mam rozne bole w glowie czuje jakby taka spalenizne(to najlepsze slowo na to uczucie). Te objawy sie wzmacniaja kiedy cos robie np. gram, wychodze na spacer, ogolnie kiedy robie cokolwiek innego niz lezenie w lozku. Najgorsze sa te bole glowy, trudnosci z oddychaniem, i *glosne* bicie serca(slysze je w swojej glowie) ktore mam caly czas...

 

Czuje sie niezdolny do niczego pracy czy studiow. Mam tez okazyjnie ataki paniki. Robilem chyba juz wszystkie babania (EKG, rezonans, krew, mocz) chodze do psychiatry i probuje juz rozne leki (pernazinum, fluanxol, sertraline, xanax-troche pomagal, lorafen-po nim czuje sie super ale podobno uzaleznia wiec go nie naduzywam). Czy jest na tym forum moze ktos inny kto mial ten problem po narkotykach??? Chcialbym wiedziec czy z tego da sie wyleczyc bo boje sie ze przez narkotyki cos sobie uszkodzilem w mozgu i nie da sie tego juz naprawic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

P.M., no cóż niektórzy płacą za skutki dobrej zabawy ;) , na pocieszenie dodam ci że moja przygoda z nerwicą zaczęła się na drugi dzień po pijaństwie, dostałem paraliżu na ulicy i powykręcało mnie, nie mogłem się ruszać mówić i dusiłem się.Mnie pomogła mianseryna w początkowej fazie , wyciszył mi ciało, potem seroxat, paxtin, spamilan, convulex, coaxil, luxeta...hmm sporo co? Tak to już bywa w nerwicach. Porozmawiaj z lekarzem o mianserynie uspokaja totalnie spałem po tym 10-12 godzin dlatego wcześnie to brałem by móc rano wsiąść do samochodu i do pracy pojechać. Pogadaj z lekarzem też o suplementach np. omega 3, dobrze robi na mózg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy Wy tez czujecie sie caly czas zle?

 

nie chodzi mi o ataki ja nie moge normalnie zyc przez ta nerwice...mam wysokie cisnienie(ok. 150/90 -moze nerwowe?), sciska mnie glowa jakby ktos mi ja zgniatal, mam jakies dziwne uklucia i migreny, i ciezko mi oddychac tak jakby powietrze bylo za rzadkie a jak wstaje albo robie najmniejszy wysilek bije mi serce i musze lapac szybko oddech...

 

Ostatnio mi sie pogorszylo...nie wiem juz moze to nie jest nerwica tylko cos innego...

 

Jak myslicie???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz no ja też tak miałam kiedyś jeszcze długo zanim pojawiły się jakiekolwiek ataki. CZasami czułam się źle, szybko się męczyłam, uciski w gowie, w nocy czasem przed snem kołatanie serca lekkie. I nawet dzisiaj mi się to zdarza. Byłam na to u lekarza, zrobili mi badania i oczywiście nic, tylko podczas EKG serce bardzo biło ale ja nawte powiedziałam, i teraz też mówie, żeby sie nie zdziwili jak bede mieć wysokie ciśnienie lub walenie serca bo jak ja widze kitel lekarski to tak już po prostu mam, taka reakcja a szczególnie podczas jakiegoś badania( chociaż przyznam, że na badanie krwi lubie chodzić nie wiem czemu, lubie jak mi pobieraja krew tylko musze na to nei patrzec) chodzi tutaj wlasnie o mierzenie ciśniena i takie tam. W szkole też miałam wysokie i musiałam chodzić na każdej przerwie na mierzenie i na każdej miałam wysokie. W końcu okazało się( w sumie to się nie okazało bo u mnie w domu wszyscy wiedzieli to wcześniej), że jestem po prostu osobą nerwową, mam słaby układ wegetatywny czy coś tam i np z powodu byle zmiany pogody zaraz boli mnie głowa. W ogóle to często bolał mnie żołądek, piłam sobie mięte i przechodziło. Ogólnie przyzwyczaiłam się już do tych moich bóli czasami i z tym żyję normalnie. Podejrzewam, że to pewnie też z powodu nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam ponownie.interesuje mnie taka rzecz otorz czesto mam takie zapasci zwiazane z cisnieniem,dostaje wysokiego cisnienia,jest mi duszno jakbym mial zaraz wykorkowac,czy to jest normalne przy nerwicy,zaraz biore afoban i wraca wszystko do normy,czy moze to jest zwiazane z czym innym z jakas iinna choroba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich serdecznie,

 

jestem na tym forum od niedawna, ponieważ dopiero niedawno zaczęłam dopuszczac do siebie myśl, że to co się ze mną dzieje to jednak jest nerwica. Wciąż jednak jestem na etapie eliminowania wszystkich innych chorób, które mogą byc przyczyną mojego złego samopoczucia. Opowiem Wam moją historię.

 

Pierwszy atak miałam w czerwcu tego roku. Dopiero co skończyłam sesję (wszystko zdawałam w terminie zerowym). Ostatni tydzień sesji był naprawdę ciężki - rano zajęcia, często kolokwia, sprawdziany a późnym popołudniem egzaminy. Wieczorem piwko, odreagowanie. I tak dzień w dzień. W piątek, nareszcie koniec! Grubsza imprezka - trochę wódy, trochę piwa, ogólnie mix, jednak bez przesady - w sobotę miałam iśc na wesele. Miałam iśc, bo nie poszłam ;)

 

W sobotę obudziłam się oczywiście na kacu. Nic nowego, nie raz miewałam kaca, nie raz miewałam maratony - wiedziałam, że w końcu zgłodnieję i na weselu będę mogła znowu pic, bawic się. Dodam jeszcze, że przez cały rok dośc ostro imprezowałam, raczej nie stroniłam od alkoholu, były momenty, że czułam się tragicznie a i tak dalej piłam. Co ciekawe, nigdy nie miewałam lęków poalkoholowych. Dlatego dziwiło mnie, gdy ludzie z którymi imprezowałam mówili mi o lękach. Mnie nigdy to nie dotknęło.

 

Aż w to sobotnie popołudnie powaliło mnie. Na początku zrobiło mi się słabo. Czułam, jakby z moich rąk i nóg odpływała energia. Zawołałam moją współlokatorkę aby siedziała przy mie bo zaraz chyba stracę przytomnośc. Po momencie zaczęło mnie bolec serce, przez całe ciało zaczęły przechodzic fale osłabienia. Zaczęła mi drętwiec lewa ręka. Wtedy myślałam, że to zawał. Kazałam wezwac pogotowie. Przyjechali... Ciśnienie w normie, przyspieszona praca serca, zastrzyk z relanium.

 

Długo myślałam, że moje stany - osłabienie, kłucie serca, zawroty głowy, to zwyczajnie skutki przepicia organizmu. Chociaż lekarz od początku twierdził, że to na tle nerwowym. Zaczęłam dbac o siebie - przestałam pic, zdrowe odżywianie, sport (na tyle na ile byłam w stanie). Myślałam, że już wychodzę na prostą, gdy w lipcu podczas praktyk miałam drugi atak. Już nie taki mocny, ale wciąż przerażający. Badania oczywiście nic nie wykazały, wszystko było w normie.

 

Później zdażyło mi się jeszcze kilka ataków, jakoś sobie z nimi radziłam, ogólnie wciąż wypierałam myśl o nerwicy. Niestety ostatnie 2-3 tygodnie to jedno wielkie niepowodzenie w tej chorobie. Zawroty głowy, zaburzenia równowagi, częstsze ataki, osłabienie (momentami nie mam siły wstac z łóżka). Znowu badania - morfologia, cukier, EKG - oczywiście wszystko w normie. Dlatego zaczynam godzic się z myślą o nerwicy, jednak mam dośc optymistyczne nastawienie :) Chodzę do psychologa, w zanadrzu zawsze mam persen (na szczęście jeszcze mi pomaga). I mam nadzieję, że jakoś to będzie :)

 

Pozdrawiam i życzę wytrwałości w walce z tą paskudną chorobą.

 

[Dodane po edycji:]

 

Mialem EKG, badania moczu i krwi, rezonans... nie wiem jakie jeszcze badania moge zrobic?? myslalem jeszcze tylko zeby moze na echo serca pojsc?

 

Zazwyczaj jeżeli EKG jest dobre, to nie ma sensu robic USG serca. Tak w każdym razie powie każdy lekarz ;) Ja dla własnego spokoju zrobiłam sobie echo serca. Oczywiście wszystko jest tak jak byc powinno. Na pewno uspokoiło mnie to na jakiś czas i przekonało, że mogę uprawiac sport i nie muszę się obawiac zawału.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich !!!

Jestem nowy na forum. Mam 22 lata. Zdecydowalem sie napisac bo juz czasami nie wiem co jest i strasznie mnie to denerwuje. Poprostu boje sie ze zaraz umre ze cos mi sie stanie ze teraz jestem a za chwile mnie nie bedzie choc nie chce umierac !!! panikuje odrazu jak mnie cos boli przed oczami mam najgorsze scenariusze. Jestem osoba palaca a i wypic piwko tez lubie. I jak lapie mnie atak to nakrecam sie myslac ze mam zawal ze to przez fajki i takie tam wmawiam sobie choroby !!! Nawet teraz mam jakies dziwne leki ze zaraz serce przestanie mi bic:( Boje sie przebywac gdzies dalej od domu nie moge oddychac dusi mnie stresuje sie odrazu w miejscach gdzie jest duzo ludzi ze zaraz padne. bylem u lekarza nawet robilem ekg serducho mam ok . Panicznie boje sie umrzec i ze cos mi sie stanie !!! juz czasami to mnie przerasta !!!! Nie wiem co mi jest ! Czuje sie dobrz i tu nagle brak tchu rece mi dretwieja i probuje odrazu do domu uciekac jak jestem w pracy np. Jest ok nic mnie nie boli a tu zonk zaraz popadam w panike nie wiem jak sobie poradzic . Mowie sobie chlopie to nerwica a zaraz nastepna mysl a jak jednak nie jezeli naprawde cos mi jest:(!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam,

jestem na forum nowa

otóż mój problem polega na tym iż pocę się,mój organizm nauczył się tak paskudnie reagować na najmniejszy stres i emocje

doszło do tego,że odczuwam ogromny dyskomfort związany z wyjściem z domu,gdyż wiem,że zaraz po wyjściu zacznę się mimowolnie pocić

towarzyszy mi lęk przed nieświeżym zapachem mojego ciała i w związku z tym przed bliskimi kontaktami z ludźmi

nie pomógł mi lekarz internista ani dermatolog

podejrzewam,że musi byc to jakaś odmiana nerwicy wegetatywnej

umówiłam się na moją pierszą wizytę u psychiatry gdyż problem uniemozliwia mi proces normalnego funkcjonowania

napisałam w ogromnym skrócie o moim frustrującym i często wstydliwym problemie

mam pytanie czy ktoś spotkał się z podobnym problemem,jesli tak to czy znalazł pomoc???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z góry przepraszam, będzie długo i męcząco:

Mam 26 lat. Czasem przypominam sobie stare czasy i nie mogę uwierzyć, jak bardzo zmieniło się moje życie. Byłam bardzo aktywna: szkoła, potem studia, dodatkowe zajęcia - nie były dla mnie problemem, wręcz je uwielbiałam. Angażowałam się w wolontariat, imprezowałam po kilka nocy w tygodniu, biegałam na koncerty, zjeździłam z ówczesnym chłopakiem/dziś narzeczonym całą Polskę i pół Europy na stopa...heh

I nagle wszystko się skończyło, może nie nagle, ale że tak powiem: wkroczyłam na równię pochyłą. Dodam, że kiedyś nie myślałam o "tym, co się może stać", nie skupiałam na zdrowiu i samopoczuciu...po prostu żyłam pełnią życia. Nawet kiedy zdarzyło mi się zemdleć w kościele, nie przejęłam się i tego samego dnia wieczorem potrafiłam wyjechać ze znajomymi na biwak. W sumie nie wiem co było punktem zwrotnym Ale chyba to, jak pewnego dnia źle się poczułam na uczelni. Siedziałam jakby nigdy nic na wykładzie i nagle poczułam jakbym zaraz miała zemdleć. W panice pobiegłam do łazienki i kranu z zimną wodą - nic się nie stało, ale po powrocie do domu czułam dziwny lęk. Przypomniałam sobie różne sytuacje z przeszłości: typu wspomniane omdlenie (kilka ładnych lat wcześniej heh), nagłe niezwykle strresujące dostanie mocnego okresu, jakieś tak kłucia serca kiedyś - ogólnie wszelkie niemiłe sytucje quasizdrowotne jakie mi się kiedykolwiek przydarzyły. I nagle zaczęłam je demonizować oraz nabrałam pewności, że się powtórzą albo że nadejdą o wiele gorsze problemy...

Od tego czasu zaczęłam śmiesznie skupiać się na własnym samopoczuciu i zauważyłam takie np objawy: podwyższone tętno, kłucia w głowie, kłucia serca, nudności, nagłe uczucia gorąca lub chłodu, dławienie w gardle...ogólnie masę objawów o jakich pełno na tym forum. Nie wiem czy wcześniej ich nie miałam czy po prostu nie zwracałam uwagi. W każdym razie doprowadziłam się do stanu, kiedy pojedyncze, obiektywnie delikatne zakłucie serca powodowało myślenie, że to początek drogi ku śmierci albo co najmniej utracie przytomności. W międzyczasie doszły komplikacje z miesiączkami, stały się nieregularne i bardziej obfite: zaczęłam się maksymalnie stresować, że "zaleje mnie krew w miejscu publicznym i wszyscy zobaczą" itp. Później doszedł lęk przed porażką (w wielorakim rozumieniu), kompromitacją w miejscu publicznym (też na wielu płaszczyznach). Zaczęłam myśleć, że tak naprawdę nikt (poza moim facetem) mnie nie lubi, że ludzie się ze mnie śmieją kiedy mnie nie ma, że tak naprawdę nie umiem nic i nie mam szans by po latach spojrzeć na swoje życie i powiedzieć że było szczęśliwe i pożyteczne. Oczywiści wszystko to nie pojawiło się z dnia na dzień, ale obecnie sytuacja wygląda następująco:

1. miewam często wszelkie somatyczne objawy nerwicowe,

2. nawet jak nie miewam, włącza mi się myślenie, że zaraz się pojawią - i oczywiście pojawiają się (nie umiem nad tym myśleniem zapanować)

3. wydaje mi się, że ludzie mnie nie lubią, przez co w sumie w myśl zasady "Jak kuba Bogu.." przestałam lubić ludzi i staram się ograniczać kontakty interpersonalne do minimum

4. problemem jest dla mnie wyjście do sklepu, kościoła, kina..w jakiekolwiek miejsce publiczne - zupełnie zmieniłam życie, stałam się totalnym odludkiem

5. nie umiem cieszyć się życiem bo ciągle gdzieś mam ten strach, że coś się złego stanie mi lub bliskim. Kiedy łapię się na tym, że jest ok, od razu jeszcze bardziej boję się nagłej zmiany na gorsze,

6. przypisuję sobie każdą prawie chorobę o jakiej słyszę - ale panicznie boję się też lekarzy i "wyroku" (wiem jak śmieszne to brzmi) przez co unikam nawet głupiego badania krwi,

...

i jeszcze parę podpunktów, które teraz nawet nie przychodzą mi do głowy, ale przypomną się jak skończę pisać :)

Cała męczarnia trwa już jakieś 4 lata i jest coraz gorzej. Studia cudem udało mi się skończyć (nawet z 5 na dyplomie) – ale jechałam już chyba na opinii wypracowanej sobie wcześniej. Rzuciłam wolontariat i dobrą pracę, jaką dostałam po studiach, bo nie radziłam sobie z napadami lęku. Relacje przyjacielskie zeszły do poziomu luźnych lub zamrożonych – ile można wykręcać się od spotkań nie tłumacząc szczerze o co chodzi…Doskonale rozumiem swoją śmieszność i żałosność, dlatego starałam się zawsze jakoś lawirować, byle tylko nikt nie dowiedział się, że mam tak wstydliwą przypadłość. Wolałam wyjść na chama, niż powiedzieć koleżance, że nie przyjadę, bo na myśl o wyjściu z nią na zakupy dostaję palpitacji serca.

Przestałam prowadzić aktywne życie, biegać na siłownię i zdrowo jeść (jak tu się wybrać na bazarek warzywny jak serce szaleje) – przez powyższe roztyłam się i objawy są oczywiście mocniejsze.

Zdaje sobie sprawę, że wybrałam złą drogę: zamiast walczyć jak było o niebo łatwiej, zaczęłam iść na łatwiznę i olewać to czego zrobić nie muszę..a do listy „nie muszę” dodawałam nawet rzeczy jakie nie powinny się na niej znaleźć.

Bogu dzięki mam ogromne wsparcie w narzeczonym (w sumie jedyna stała w moim życiu i wiem, że to ta najważniejsza), jemu mogę powiedzieć o wszystkim, budzić go w nocy z prośbami żeby sprawdzał mi tętno itp. Ale ile tak można, czuje, że marnuje mu życie, nie w takiej dziewczynie się zakochał…

W tej chwili sytuacja wygląda tak, że jest ze mną coraz gorzej. Wynajmujemy mieszkanie, ale praktycznie jestem na utrzymaniu faceta bo obecnie nie pracuje. Boję się życia najogólniej mówiąc i nienawidzę tego stanu rzeczy. Mam strasznego doła, że lekkomyślnie rzuciłam pracę – teraz nie mam szans na równie dobrą, a myśl, że miałabym ze swoim lękiem pracować w jakimś markecie chwilowo (o ile łaskawie mnie przyjmą) dobija mnie. Boję się, że nie mam nawet 30stki a już zmarnowałam życie i nawet nie zauważyłam jak i kiedy.

Już naprawdę nie wiem jak wrócić do dawnej siebie i jakoś powoli odbudować życie. Wiem tylko, że bardzo chcę i czasem jeszcze czuję, że mam potencjał…

Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do końca..od samego wypłakania się jakoś lżej chociaż na chwilę.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, mam nerwica zoladka i nerwice lekowa od kilku lat i ubolewam nad waga, przez to schudlem juz kilka kg,a przytyc jest wrecz niemozliwe. jestem dosc wysoki a waze mniej od wszystkich moich rownesnikow ktorzy sa duzo nizsi :P mam 20 lat. nerwica odbiera mi apetyt, a jak zbyt duzo sie najem to wiadomo jak to sie konczy przez moj zoladek... chodzilem tez na silownie dluzszy okres czasu ale malo co to dalo. dodam,ze iz jakies odzywki na mase i tego typu rzeczy nie wchodza w gre. i jak tu przytyc w takim stanie ;(?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

takajatam, życia nie zmarnowałaś jeszcze czas coś z tym zrobic, to co ci sie przytrafiło to prawdopodobnie lęki troche takie agorafobiczne, sprawa moim zdaniem do wyleczenia, mnie się to akurat udało pokonać. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz ja tez na poczatku wazylam 45 kg, teraz po pol roku brania lekow przytylam 2 kg :) co jest dla mnie pocieszajace bo wygladalam jak anorektyczka. Po pierwsze jedz regularnie, zmuszaj sie do jedzenia, jedz duzo ale malych posilkow w ciagu dnia. Ja jem 5-6 posilkow ale to np na sniadanie jajecznica, pozniej na drugie sniadanie kanapke, pozniej obiad np kotlet z makaronem, nastepnie deserek jakis owoc/owoce, plus cos slodkiego i na kolacje zupe mleczna. Tak jedzac przytylam 2 kg :) takze jest to medoda bardzo dobra, ja tez ogolnie mam wrazliwy zoladek ale po takim jedzeniu nic mi sie nie dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm dziwne.. ja jedząc rzadko ale często chudnę lub trzymam wagę. Za to jak byłam u teściowej kilka miesięcy i jadłam trzy posiłki dziennie ale wielkie to przytyłam 4kg w trzy miesiące a nie mam tendencji do tycia.

A dlaczego odżywki nie wchodzą w grę? To przecież nie są sterydy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×